Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 grudnia 2024

MEMORIAM - Cz. XXIII

 VERGINES VESTALES I TRZY CIOSY





UMIŁOWANY POKÓJ
I ZŁUDNE NADZIEJE
SIEDEMDZIESIĄTYCH LAT 

Cz. VIII







CO Z TYM WSCHODEM? 
Cz. III


 Na wiosnę 74 r. p.n.e król Pontu Mitrydates VI Eupator był już gotów do wojny o dominację w Azji Mniejszej. Zebrał ponad 150 000 armię, ściągnął licznych sojuszników, a przede wszystkim zawarł układ z samozwańczym "królem Hiszpanii" - Kwintusem Sertoriuszem, dokąd też w 76 r. p.n.e. wysłani zostali przedstawiciele Sertoriusza: Lucjusz Magius i Lucjusz Fanniusz (Diodor twierdzi, że do takiego sojuszu doszło już w roku 79 p.n.e., ale nie jest to możliwe głównie ze względu na fakt, iż w tym czasie Mitrydates starał się jeszcze o dobre stosunki z Rzymem, dlatego też nie podjąłby się sojuszu z wyklętym przez sullańskie władze byłym mariańczykiem, który dopiero co rozpoczynał swój hiszpański epizod wojenny). Ponoć mieli oni zachęcać władcę Pontu do inwazji na Italię (tak ponownie twierdzi Diodor i trudno stwierdzić czy taka propozycja rzeczywiście padła, czy też nie, a jeśli tak, to była ona całkowicie oderwana od rzeczywistości, gdyż Mitrydates miał mnóstwo wrogów w samej Anatolii, a poza tym nawet jeśli pokonałby władców tej krainy i podporządkował sobie ich ziemie, to jak miałaby wyglądać inwazja na Italię? Musiałby przecież przejść przez rzymską Grecję, gdzie zapewne zostałby zatrzymany, ale jeśli nawet nie, to w Italii nie mógł liczyć na żadne wsparcie {być może kilka greckich miast na południu by go poparło, ale to miałoby to większego znaczenia po trudach wojennych, przez jakie przeszedłby w Azji Mniejszej i Grecji, a i poparcie Greków jest bardzo mało prawdopodobne}). Mitrydates stwierdzić miał już nie planuje inwazji na Italię, ale sojusz z poszukiwaczem "wysp szczęśliwych" (w ich poszukiwaniach wyprawił się aż za Słupy Herkulesa i dotarł do Wysp Kanaryjskich, które uznał właśnie za ową mityczną krainę szczęśliwości. Sprowadził stamtąd także białą łanię cerynejską, którą utożsamiał z boginią Dianą {grecką Artemidą} i pozwalał jej chodzić gdziekolwiek chciała wokół swego pałacu w Dianii, a gdy do niego wracała, cieszył się jak dziecko że bogowie ponownie mu sprzyjają) bardzo mu odpowiadał, dlatego też wysłał do Hiszpanii swoich przedstawicieli w roku 75 p.n.e. w celu ostatecznego dogadania wzajemnych stref wpływów i zawiązania sojuszu (ponoć Mitrydates domagał się Bitynii, Kapadocji i rzymskiej prowincji Azji, ale Sertoriusz nie chciał się zgodzić na oddanie Azji). Ostatecznie sojusz został podpisany, a Sertoriusz zgadzał się na oddanie Mitrydatesowi Bitynii, Kapadocji, Paflagonii, Galicji oraz... rzymskiej Azji (swoją drogą nie wiadomo dlaczego się na to zgodził, po pierwsze odnosił sukcesy w walkach z Gnejuszem Pompejuszem i Kwintusem Cecyliuszem Metellusem Piusem w Hiszpanii, a po drugie przecież wciąż czuł się Rzymianinem, był wiernym żołnierzem Gajusza Mariusza, nie uważał się też za zdrajcę), w zamian Mitrydates miał wysłać Sertoriuszowi 3000 talentów i 40 okrętów, a Sertoriusz swoich doradców wojskowych, którzy mieli szkolić armię pontyjską.

Są jednak historycy, którzy twierdzą że Sertoriusz odmówił Mitrydatesowi zgody na przejęcie Azji (ponoć miał w owym dokumencie zastrzec, że on będzie namiestnikiem Azji pod ewentualną okupacją Mitrydatesa, który realnie nie będzie posiadał żadnych praw do tej prowincji). Ma to sens, jeśli weźmiemy pod uwagę że zapewne zostałoby to propagandowo wykorzystane przeciwko Sertoriuszowi przez sullańczyków (notabene w Rzymie w tamtym czasie,  zaledwie cztery lata po śmierci Korneliusza Sulli, nadal obowiązywał zakaz publicznego pokazywania wizerunków Gajusza Mariusza i jego zwolenników. Złamie go dopiero Cezar na pogrzebie swojej ciotki, wśród oklasków tłumu, to będzie oznaczało stopniowe odejście od surowych norm ustrojowych Sulli). Istnieje też przekaz Diodora, w którym ten pisze że Mitrydates miał się skarżyć swoim doradcom, że Sertoriusz - walczący z dwoma rzymskimi armiami w Hiszpanii - grozi mu wojną, jeśli ten zajmie prowincję Azję i pyta się, że skoro dzieje się to w sytuacji gdy Sertoriusz jest przyparty do muru, to co będzie, gdy zwycięski zasiądzie na Palatynie. Tak naprawdę jednak Sertoriuszowi na gwałt potrzeba było pieniędzy i choć wiemy że już w 75 r. p.n.e w jego wojsku doszło do pewnych zaburzeń, to jednak żołnierze go nie zostawili, nie odeszli. A tak zapewne by było, gdyby im od dłuższego czasu nie płacił żołdu. Zatem pieniądze od Mitrydatesa z pewnością mu się przydały (o walkach toczonych w Hiszpanii przez Sertoriusza z Pompejuszem i jego poprzednikami pisałem już w XVII części tej serii). Tak więc wiosną 74 r. p.n.e. gotów do wojny Mitrydates w Synopie doglądał swej imponującej floty wojennej. Wcześniej złożył krwawą ofiarę na ołtarzu Zeusa Stratiusa (opiekuna żeglarzy), oraz Posejdona - wprowadzając w fale morskie zaprzężony białymi końmi rydwan. Mitrydates czuł się niczym półbóg, obserwując ze swego królewskiego namiotu całe to przedstawienie. Na koniec założył swój królewski hełm, przywidział miecz i wsiadł na konia, dając znak swym dwóm generałom: Taksilesowi i Hermokratesowi, że oto z pomocą bogów najwyższych wojna się rozpoczyna. Z potężną swą armią ruszył na południe do Paflagonii (kraina ta została zajęta przez Mitrydatesa jeszcze w 89 r. p.n.e.), a gdy tam dotarł, urządził przemowę do żołnierzy, w której to podkreślał wielkość swej armii, która "nigdy nie została pobita przez Rzymian" (co jest oczywiście nieprawdą, gdyż Sulla w czasie I wojny bijał jego wojska w Grecji). Mówił też o wielkości swego rodu i swych przodków, ale przede wszystkim chwalił samego siebie za to, że Pont za jego rządów urósł do potęgi zdolnej rzucić wyzwanie największej ówczesnej superpotędze - Rzymskiej Republice. Twierdził też że Rzymianie są opętani chciwością i rządzą władzy, że "zniewolili Italię i sam Rzym", że złamali zawarty w Dardanos pokój (85 r p.n.e.). Ostatecznie oskarżył Rzymian o plagę piractwa "nieszczęścia naszych czasów" (notabene piraci byli sojusznikami Mitrydatesa w tej wojnie - taki szczegół pokazujący dwulicowość wszelkich władców i polityków), a także o to, że charakter Rzymian jest tak podły, że gotowi są walczyć nawet sami ze sobą, byle tylko zdobyć władzę (tutaj posłużył się przykładem Sertoriusza).




Następnie z Paflagonii skierował się do Bitynii, gdzie już urządzał się (po śmierci króla Nikomedesa IV, który w swym testamencie zapisał Bitynię Republice) konsul - Marek Aureliusz Kotta. Rzymskie siły zajmujące Bitynię były nieliczne (w prowincji Azji stacjonowały dwa legiony, często złożone jeszcze z weteranów armii Gajusza Flawiusza Fimbrii Młodszego - mariańczyka, wysłanego w 86 r. p.n.e. na Wschód aby walczył zarówno z Mitrydatesem jak i odebrał dowództwo i uwięził Lucjusza Korneliusza Sullę, zabitego w 85 r. p.n.e.), składały się głównie z wojsk floty, oraz nielicznych oddziałów wysłanych dla zabezpieczenia miast (szczególnie Nikomedii). Poza tym Kotta nie miał doświadczenia wojskowego, i gdy tylko gruchnęła wiadomość o zbliżaniu się potężnej armii Mitrydatesa, wpadł w panikę i uciekł z Nikomedii do Chalcedonu nad Propantydą (gdzie stała rzymska flota) naprzeciwko greckiego miasta Byzantion. Mitridates dowiedziawszy się że Rzymian nie ma już w Nikomedii, ruszył za nimi w pościg do Chalcedonu, a gdy dotarł pod mury miasta, wyszedł mu naprzeciw z żołnierzami floty jej dowódca - Lucjusz Nudus, ale po pierwszym ataku sił Mitrydatesa rzymscy żołnierze musieli chronić się z za murami Chalcedonu, gdyż przewaga wroga była przygniatająca, a oni nie mieli doświadczenia w walkach na lądzie. Jednak podczas wycofywania się, ruszyli za nimi w pogoń żołnierze pontyjscy i doszło do szczególnie krwawej bitwy pod bramą, którą Rzymianie przegrywali, otoczeni zewsząd, przez przeważające siły wroga. Widząc co się dzieje, żołnierze którzy byli już wewnątrz zaczęli zamykać bramy i ryglować je tak, aby nikt już się tutaj nie wydarł. Problem polegał tylko na tym, że za bramą nadal walczyli rzymscy żołnierze, mało tego został tam sam dowódca floty Lucjusz Nudus. Postanowiono więc spuścić im liny z murów miasta, aby się chwycili i tym samym mieli zostać wciągnięci do środka. Tak też się stało (np. tak do Chelcedonu powrócił Nudus), ale nie wszyscy mieli taką możliwość. Ci, którzy nie złapali lin zginęli pod bramami (Appian pisze, że prosili najpierw swoich aby też ich wciągnęli, a następnie odrzucili broń i na kolanach błagali wrogów aby ich nie zabijali, nadaremno).




Mitridates zapowiedział, że Rzymianie mają się poddać, jeśli zaś tego nie zrobią wszyscy zginą. Nie rzucał słów na wiatr, już bowiem jego flota przepłynęła Bosfor (Bosphorus), zerwała żelazny łańcuch, uniemożliwiający wpłynięcie do portu w Chalcedonie, a następnie spaliła cztery rzymskie okręty oraz przejęła i odholowała pozostałe 60. Sytuacja Rzymian zamkniętych w Chalcedonie niczym w puszce, była więc katastrofalna. W czasie walki stracili 3 000 żołnierzy (poległ też senator Lucjusz Manliusz), podczas gdy straty Mitrydatesa wyniosły zaledwie 20 wojowników z plemienia Bastarnów. Jednak informacja o uwięzionych bardzo szybko dotarła do Italii i w Rzymie przygotowywano już armię, która miała (wraz z legionami z prowincji Azji) uwolnić Chalcedon, a o dowództwo w tej wojnie starał się intensywnie Lucjusz Licyniusz Lukullus, były oficer armii Sulli z czasów I wojny z Mitrydatesem. Aby objąć upragnione dowództwo, starał się o namiestnictwo prowincji Cylicji (tylko część tej krainy należała do Rzymu, część zaś była we władaniu piratów, którzy tworzyli tam swoje własne niezależne państewka), szczególnie że na początku 74 r. p.n.e. zmarł Lucjusz Oktawiusz, który wylosował właśnie tę prowincję i miał objąć nad nią namiestnictwo, ale mu się po prostu zmarło. Aby uzyskać namiestnictwo, a przede wszystkim aby objąć dowództwo w tej wojnie nie wystarczyły pieniądze (których Lukullus akurat miał pod dostatkiem), ale przede wszystkim trzeba było mieć znajomości, odpowiednie poparcie które gwarantowałoby objęcie nawet nie tyle intratnej prowincji ( a Cylicja do takiej nie należała), ale przede wszystkim sławy i łupów, jakie można było zdobyć po zwycięskiej wojnie na Wschodzie. Jednak z tym poparciem i tymi znajomościami u Lukullusa było słabo. Jako wierny oficer Sulli, dał się poznać w charakterze obrońcy stworzonego przez niego ustroju (znacznie ograniczającego pozycję trybuna ludowego - wręcz można powiedzieć że rola trybuna była w tym systemie praktycznie całkowicie pozbawiona wszelkiego politycznego znaczenia - na korzyść Senatu i warstw najbardziej uprzywilejowanych). Lukullus wdał się pewien konflikt z dwoma politykami (demagogami), którzy pragnęli osiągnąć polityczne korzyści, nawołując lud do zmiany zaistniałego po 82 r. p.n.e. systemu politycznego. Pierwszym z nich był Lucjusz Kwinkcjusz, którego Lukullus publicznie napominał, aby nie czynił czegoś, czego potem będzie żałował i mocno się z nim ścierał - głównie pod publiczkę (prywatnie jednak znali się bardzo dobrze, a Kwinkcjusz był częstym bywalcem urządzanych w domu Lukullusa przyjęć, również tych z udziałem nagich niewolnic i specjalnie sprowadzanych z Grecji heter. Dziś w dobie internetu i mediów społecznościowych taka znajomość bardzo szybko wyszłaby na jaw). Drugim zaś był Publiusz Korneliusz Cetegus i nad nim warto na moment dłużej się zatrzymać.

Cetegus (po wejściu Sulli do Rzymu w 82 r. p.n.e. i rozpisaniu list proskrypcyjnych, jego nazwisko znalazło się na liście przeznaczonych do natychmiastowego "usunięcia". Uniknął tego losu, chowając się w różnych dziwnych miejscach - między innymi w publicznym wychodku 😙, a potem dzięki pomocy przyjaciół opuścił Rzym. Ci właśnie ludzie przekonali Korneliusza Sullę aby usunął nazwisko Cetegusa z list proskrypcyjnych i pozwolił mu wrócić do Rzymu, a gdy tak się stało, Cetegus pojednał się z Sullą) był bardzo popularny w Rzymie lat 70-tych I wieku p.n.e. Uważano go za wybrańca bogów, jednego z tych, którym udało się uniknąć tragicznego losu w czasach proskrypcyjnych mordów (a nie było to wcale proste - czasem bywało i tak, że ludzie dopiero co wyczytali swoje nazwisko na liście umieszczonej na Forum Romanum i nie zdążyli nawet dojść do domu, gdy po drodze ktoś ich "zaciukał" w ciemnej uliczce - a jednym z takich, któremu również to się udało był Gajusz Juliusz Cezar). Cetegus pełnił funkcję menniczego, ale jego opinia była powszechnie szanowana, dlatego też politycy starali się o jego poparcie przed wyborami. I właśnie ów Cetegus mocno krytykował Lukullusa za jego rozwiązły tryb życia, wydawanie pieniędzy na hetery i jedzenie, oraz deprawację młodzieży. Ale, jak to się mówi wreszcie przyszła "kryska na matyska" i samego Cetegusa dopadła również strzała Amora. Mniej więcej w omawianym przeze mnie okresie, zadużył on się w pewnej pięknej Rzymiance o imieniu Precja, która nie mogła narzekać na brak adoratorów, aczkolwiek ze względu na swoją urodę i seksapil jaki roztaczała, to ona wybierała sobie mężczyzn, a nie mężczyźni ją. Była ponoć bardzo piękna, miała również powabne kształty, które przyciągały do niej wielu wpływowych polityków, jednym z nich był właśnie Publiusz Korneliusz Cetegus. Ponieważ cieszył się on znaczną popularnością wśród ludu i możnych, okazał się wystarczająco dobrą partią dla Precji. Zabrał ją do siebie do domu, obsypywał podarkami, sukniami i innymi kosztownościami, a jednocześnie dawał sobą sterować jak małe dziecko. Cokolwiek powiedziała Precja, natychmiast wykonywał, stając się całkowicie od niej uzależniony. Wreszcie cały Rzym mówił o tym związku i stał się on bardzo popularny. Oczywiście wiedział o nim również i Lukullus, dlatego też postanowił przekłuć tę wiedzę w polityczne złoto. Udał się więc pewnego razu z kosztownymi darami dla Precji, chwaląc jej urodę, mądrość i rozwagę, co bardzo jej się spodobało (mile łechtają nas wszelkiego typu komplementy, ostatnio opowiadała mi moja znajoma, która zajmuje się fitnessem i w ogóle zdrowym odżywianiem, że jak tylko pochwali pewnego klienta że dobrze wykonuje dane ćwiczenia - nie wiem jak one wyglądają przyznam się szczerze, bo nigdy jeszcze nie korzystałem, wolę basen i siłownię 😚 - to ten czuje się tak mocno podbudowany, że zostawia u nich znacznie więcej pieniędzy niż normalnie, a do tego zapisuje się na dodatkowe ćwiczenia, tym bardziej że znajoma jest, mówiąc po prostu... urodziwa - tak to już człowiek jest zbudowany 🥴).




Od tej chwili Lukullus zyskał ogromne wsparcie w Cetegusie, dzięki któremu uzyskał namiestnictwo Cylicji. Zresztą Lukullus był poza podejrzeniem. Nie ciążyła nad nim żadna skaza z czasów sullańskich proskrypcji, nie brał udziału w żadnych mordach, ani w żadnych ekscesach z tamtych dni. Dlatego jego kandydatura wydała się (również dzięki poparciu Cetegusa) jak najbardziej naturalna do tego typu zadania. Szybko więc przystąpił do formowania legionu (jeszcze będąc w Italii), a następnie wyruszył do Azji, na wojnę w Mitrydatesem.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz