Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 grudnia 2024

ZJEDNOCZENIE PRUS I INFLANT Z POLSKĄ - Cz. IX

POCZĄWSZY OD PIERWSZEGO SPORU POLSKO-KRZYŻACKIEGO (1309-1310), AŻ PO WŁĄCZENIE INFLANT DO RZECZPOSPOLITEJ (1558-1561)





KONRAD I MAZOWIECKI
Cz. IX





 Cesarstwo Bizantyjskie za rządów młodego Michała III bezwzględnie z każdym rokiem rosło w siłę i to pomimo kilku nieoczekiwanych perturbacji (jak choćby najazd Rusów na Konstantynopol w roku 806 - zresztą w dużej mierze nieudany). Zmieniała się natomiast sytuacja w państwach graniczących z Cesarstwem (Kalifat Abbasydów mocno osłabł gdy wielkie wpływy zdobyli tam Turcy, którzy wcześniej przybyli jako zwykły niewolnicy lub osiedleńcy, poza tym ambicje lokalnych szejków rozsadzały kalifat od środka; Bułgaria - do tej pory postrach Bizancjum na północy, dryfowała w kierunku chrześcijaństwa, czyli zgody i pojednania na zasadzie religijnej - Konstantynopol dążył do tego aby to pojednanie było określone na ich zasadach, a nie na zasadach wyznaczonych przez papieży rzymskich; w Italii trwał spór pomiędzy papieżem a arcybiskupem Rawenny,  który to cieszył się autokefalią i uważał się za równego biskupowi Rzymu, co osłabiało autorytet papieża i wzmacniało pozycję cesarza konstantynopolitańskiego; kraje leżące w Europie Zachodniej, czyli kraje Franków były w większości poza obecnym interesem Cesarstwa; natomiast Hiszpania już dawno przestała być celem polityki władców Konstantynopola). Co prawda trwał w stolicy Cesarstwa spór o obsadę patriarchatu, do którego pretendowało dwóch kandydatów: mianowany przez cesarza Michała w roku 858 Focjusz (zwany również Wielkim) i pełniący tę funkcję przez dziewięć poprzednich lat Ignacy, który jednak nie pogodził się z decyzją cesarską i odwołał do papieża jako głównego mediatora w tej sprawie. W roku 861 w Konstantynopolu zwołano synod, na którym otwarcie uznano Focjusza za legalnie wybranego patriarchę (legalnie wybranego - ponieważ były co do tego nieścisłości odnośnie jego wcześniejszego stanu duchownego przed wyborem na patriarchię, czyli po prostu nie miał był on osobą duchowną). Pod dokumentem końcowym tego synodu podpisało się dwóch papieskich wysłanników: Radoald z Porto i Zachariasz z Agnani - co bardzo nie spodobało się papieżowi Mikołajowi I (po powrocie do Rzymu dostali oni swoiste OPR za to, że zgodzili się na coś, na co wcześniej nie wyraził zgody papież. Zresztą zastrzegł oficjalnie że ostateczną decyzję podejmie on, a nie jego wysłannicy, co automatycznie przekreślało prawdopodobnie wcześniej zaaprobowaną decyzję Mikołaja o uznaniu Focjusza - piszę "prawdopodobnie", gdyż wydaje mi się że bez wiedzy o tym, wysłannicy papieża nie złożyliby podpisu pod końcowym dokumentem synodu konstantynopolitańskiego, w którym ostatecznie uznano go za legalnie wybranego patriarchę). Papież Mikołaj był dodatkowo wściekły iż jego wysłannicy pominęli kwestię jurysdykcji kościelnej nad Ilirią (czyli ziemiami dzisiejszej Serbii, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny), miano  bowiem zażądać przekazania jej w ręce Kościoła Rzymskiego. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. 

Focjusz próbował załagodzić ten konflikt i wysłał list do papieża, deklarując że to nie on stoi za całym tym zamieszaniem i że decyzja o jurysdykcji kościelnej nad Ilirią należy do cesarza Michała, a nie do niego. Papież odpisał że żąda nowych dowodów na winę Ignacego, bez których nie uzna decyzji soboru konstantynopolitańskiego. Ten list został przez Focjusza zbyty milczeniem, co automatycznie oznaczało poparcie papieskie dla Ignacego i jednocześnie konflikt, jaki wówczas zaiskrzył na linii Rzymu-Konstantynopol. Nim jednak zapadła oficjalna decyzja papieska w tej kwestii (863 r.), na Boże Narodzenie roku 861 (które w tamtym czasie było automatycznie nowym rokiem, gdyż to nie 1 stycznia uważano za pierwszy dzień nowego roku, ale właśnie dzień Bożego Narodzenia, czyli 25 grudnia) gruchnęła w stolicy Cesarstwa wiadomość o śmierci w Al-Dżafarijj (mieście wzniesionym w ciągu kilku miesięcy, do którego kalif przyniósł się w lipcu 860 r. na kilkanaście miesięcy przed swą śmiercią) kalifa al-Mutawakkila. Kalif ten, który pragnął przywrócić świetność Kalifatu Bagdackiego z czasów rządów swego dziadka Haruna ar-Raszida, z biegiem lat miał coraz mniej sił do walki o to, aby ów plan wprowadzić w życie. Wycofał się z formuły mutazylickiej wprowadzając na powrót ortodoksję sunny (o czym pisałem w poprzednich częściach), jednocześnie był niezwykle srogi wobec innowierców (głównie chrześcijan i Żydów). Otoczył się turecką gwardią osobistą (ghulamami), przez co znacznie się od nich uzależnił (tak naprawdę ghulamami otoczył się już jego ojciec, kalif al-Mutasim panujący w latach 833-842). Jednym z osobistych przyjaciół i druhów z lat młodzieńczych kalifa al-Mutawakkila, był turecki jeniec o imieniu al-Fath Ibn Chakan, którego kalif uczynił szambelanem swego dworu, a potem (ok. 854 r.) wielkim wezyrem mianował jego bratanka - Ubajd Allaha. To właśnie w otoczeniu Ibn Chakana spędzał al-Mutawakkil noce pełne przebitego alkoholu (podobnie jak w Konstantynopolu czynił to cesarz Michał w towarzystwie wielkiego szambelana - Bazylego). Ulegał mu też w wielu kwestiach, jak choćby w tym, że Kalifat należy podzielić już za życia kalifa pomiędzy jego synów: al-Mutasira, al-Mutazza i al-Mu'ajjada - którzy co prawda w tamtym czasie byli jeszcze dziećmi (lipiec 850 gdy dokonano podziału Kalifatu), ale przecież każdy z nich otrzymał swojego wezyra, którym najczęściej był przedstawiciel tureckiego ludu. Teraz, po ponad dziesięciu latach od tamtego podziału, uzależniony od ghulamów i nie mogący złamać ich potęgi (pragnął to uczynić przenosząc stolicę najpierw do Damaszku a później do Al-Dżafarijj, ale bezskutecznie), kalif, obawiając się że może przestać być potrzebny Turkom i mogą go zastąpić jednym z jego synów (prawdopodobnie najstarszym), postanowił uczynić coś, co zapobiegnie temu niebezpieczeństwu. Odebrał następstwo tronu najstarszemu synowi al-Mutasirowi, a jednocześnie odebrał znaczne posiadłości ziemskie w rejonie isfahanu w Persji wspierającemu go tureckiemu przywódcy korpusu szakirijja - Wasifowi. Wówczas ghulamowie poczuli się zagrożeni i postanowili działać.




7 grudnia 861 r. (W dniu święta Al-Fitr, kończącego ramadan) kalif al-Mutawakkil dokonał przeglądu garnizonu w Al-Dżafarijj, po czym udał się na modły do tamtejszego meczetu, a wracając do pałacu wziął garstkę ziemi i posypał sobie nią głowę. Według kronikarza al-Tabariego (nieodzowne źródło jeśli chodzi o historię Abbasydów do roku 915) kalif: "Na trzeci dzień, we wtorek 3 szawwala (10 grudnia 861 r.) był pełen życia, wesół i szczęśliwy i wszystko potoczyło się zwykłym biegiem. Władca zapragnął ucztować. (...) Rozpoczął biesiadę i wezwał nadimów i śpiewaków. (...) Kabiha, matka al-Mutazza, sprezentowała mu kraciastą narzutę z zielonego jedwabiu, tak wspaniałą że żadna inna nie mogła się z nią równać. Al-Mutawakkil przez dłuższy czas był w nią wpatrzony, wychwalając i podziwiając wielce, a następnie rozkazał przeciąć to na dwie części i odesłał jej mówiąc (...): "Serce mówi mi, że nie będę tego nosił i nie życzę też sobie, aby nosił to ktokolwiek po mnie. Oto dlaczego ją przedarłem". Ponoć wypowiadając te słowa miał spojrzeć na obecnego również tam swego najstarszego syna al-Mutasira. Następnie rozpoczęła się biesiada. Kalif jak zwykle nie wylewał za kołnierz, pił bez umiaru, tak jakby to był ostatni dzień jego życia. Gdy zaś al-Mutasir nie mógł dorównać ojcu w pijaństwie i odmawiał niektórych kielichów, ten kazał mu wypić wszystkie kolejne, a gdy chłopak już nie mógł, kalif zaczął go lżyć, po czym złapał za szyję i wlewał w niego wino, a następnie spoliczkował swego pierworodnego syna przy obecnych tam biesiadnikach. Następnie zwrócił się do wszystkich, iż pozbawia swego najstarszego syna następstwa tronu i zmienia mu imię z al-Mutasir bi Allah ("Chroniony przez Boga") na al-Mustadżil ("Nalegający") twierdząc że to przez jego głupotę. Upokorzony al-Mutasir opuścił salę, udając się na spoczynek. Podobnie uczyniła większość gości i na sali biesiadnej pozostał tylko sam kalif, jego szambelan i osobisty przyjaciel - al-Fath Ibn Chakan, czterech służących i jeszcze jedna osoba. Co prawda dwa i najmłodsi synowie władcy (al-Mu'ajjad i Abu Ahmad) chcieli nadal uczestniczyć w biesiadzie, ale po wyjściu do toalety nie wpuszczono ich już do sali, w której przebywał kalif. Tego dnia miała się bowiem dokonać zemsta tureckich gwardzistów na kalifie, który (jak się obawiano) zamierza odciąć ich od przywilejów które już posiadali i odsunąć ich wybranka, młodego al-Mutasira od następstwa tronu (co też właśnie uczynił). Tej samej nocy z 10 na 11 grudnia 861 r. Do pałacu wdarła się grupa zamachowców pod przywództwem Bugha as-Szarabiego, która pozamykała wszelkie wyjścia z Pałacu poza jednym, wyjściem w kierunku rzeki. Wdarłszy się do sali, od razu zaatakowali kalifa. Najpierw odcięto mu ucho i rozcięto bark, a potem leżącego na ziemi dobito i pocięto na kawałki. Wraz z nim zginął również stojący w jego obronie szambelan al-Fath Ibn Chakan, służba uciekła (jeden niewolnik-eunuch ukrył się za kotarą).

Po dokonanym mordzie Bugha as-Szarabi udał się do komnat al-Mutasira i wedle opisu al-Tabariego rzekł: "Dobre nowiny, o panie wiernych. Allah dał tobie wielką nagrodę w zamian za naszego Pana, księcia wiernych. Był on posłuszny Bogu, a Allah wezwał go i on odszedł w wieczność". al-Mutasir był zaskoczony nie tylko zaistniałym hałasem, ale również tym, co nastąpiło (jak notował al-Tabari), a jednocześnie szybko zaakceptował zmianę na tronie kalifów (tym bardziej że dotyczyła jego własnej osoby). Al-Mutawakkil zginął w wieku 39 lat, panował zaś od sierpnia 847 r. Niego najstarszy syn al-Mutasir w chwili objęcia władzy miał 24 lata. Natychmiast wezwał do pałacu dowódcę korpusu szakirijja - Wasifa i polecił mu zabezpieczyć pałac oraz wszystkie wyjścia. Potem sprowadzono pozostałych synów al-Mutawakkila a braci nowego kalifa, którym kazano publicznie złożyć przyrzeczenie wierności, oraz wyrzeczenia się wszelkich pretensji do tronu. Al-Mutasir nie ufał jednak braciom, kazał ich wszystkich osadzić w dobrze pilnowanych miejscach, których nie mogli opuszczać bez jego zgody. Szczególnie popularny wśród ludu był jego młodszy brat al-Mutazza, dlatego też on był pilnowany wyjątkowo dokładnie. Co prawda kronikarz al-Tabari twierdzi, że śmierć władcy była jedynie wyprzedzeniem jego zamiarów, bowiem planował on zamordowanie swego syna i zgładzenie ghulamów, ale można założyć że słowa te są jedynie usprawiedliwieniem mordu dokonanego na już nieobecnym władcy i jednocześnie wybielenie jego syna, na którym bezwzględnie ciążyło podejrzenie o współudział w owej zbrodni (znacznie łatwiej zrzucić winę na władcę który już nie żyje, niż na tego, który żyje i na jego potomków, którzy mogliby się zemścić - to jest oczywiste. Z drugiej jednak strony nie należy do końca wykluczyć tego, że al-Mutawakkil rzeczywiście planował rozprawić się z ghulamami i "realnie" usunąć syna jak on następcą tronu. Zrobił ku temu już pierwszy zdecydowany krok, a drugi mógł zakończyć się tragicznie dla al-Mutasira). W każdym razie nowy kalif nie zamierzał dłużej pozostawać w tym "zhańbionym przelaną krwią" mieście i ponownie wrócił do Samary, a Al-Dżafarijja od tej pory powoli popadała w ruinę. Miasto, które miało być symbolem sunnickiego odrodzenia, stało się symbolem żałosnego końca panowania kalifa, na którego barki rzucono więcej, niż potrafił on udźwignąć. Ludowi Samary zaś oznajmiono że al-Mutawakkil zachłysnął się zbyt dużą ilością wypitego wina (co też było usprawiedliwieniem tego mordu, jako że Koran zabrania picia wina, a to oznaczałoby innymi słowy że Al-Mutawakkil został ukarany przez Allaha za złamanie jego przykazań 😙).




Dowiedziawszy się o zmianie władzy na tronie Kalifatu, cesarz Michał postanowił rozpocząć kolejną kampanię wojenną na Wschodzie (wiosna lato 862 r.). Ale pomimo panującej już wówczas anarchii politycznej w Kalifacie, nie osiągnął spodziewanych rezultatów, a nawet został zmuszony do odwrotu. Tymczasem nowy kalif myślał jak tu umocnić swoją władzę, jednocześnie pozbawiając swych braci praw do tronu. Zmusił ich co prawda do złożenia przysięgi na wierność, oraz zrzeczenia się władzy. Każdego też otoczył strażą i agentami, którzy donosili mu wszelkich ich poczynaniach. Swego małego synka Abd al-Wahhaba uczynił swym następcą i... w zasadzie byłoby to na tyle jeśli chodzi o to panowanie. Al-Mutasir zmarł bowiem już w czerwcu 862 r. w wieku 25 lat, po zaledwie półrocznym panowaniu. Wiele było teorii na temat powodów jego zgonu: jedni mówili że popełnił samobójstwo, dręczony wyrzutami sumienia po zamachu do jakiego doprowadził na swego ojca; inni, że skaleczył się zatrutym ostrzem; a jeszcze inni, że po prostu został otruty. Nowym władcą obrano teraz 24-letniego Ahmada Ibn Muhammada, wysokiego mężczyznę o jasnej cerze i krętych, rudych włosach (włosy miał po matce, słowiańskiej niewolnicy imieniem Mucharik). Był on jednocześnie bratankiem al-Mutawakkila i kuzynem jego synów. Znaczne poparcie uzyskał nowy kalif (który przyjął imię al-Musta'in) jedynie wśród licznych w Samarze i Bagdadzie Słowian (głównie niewolników, chociaż zajmowali się oni takimi sprawami jak administracja, nauka, zarządzanie itd.), natomiast negatywnie podeszli do niego zarówno Turcy jak i Persowie (a także Berberowie z gwardyjskich formacji Maghariba). Raziła ich bowiem jego blada skóra, i nie chcieli aby ktoś podobny do ludów Północy (albo "barbarzyńców", albo też "niewiernych" jak nazywano chrześcijan), nimi władał. Nieformalną przywódczynią stronnictwa przeciwnego rządom al-Musta'ina, była matka al-Mutazza Kabiha, ulubienica al-Mutawakkila i niezwykle wpływowa kobieta na dworze Abbasydów. Była niezwykle majętna, miała własny pałac i służbę, a każdy liczył się też z jej zdaniem. Teraz stała ona w jednej z pierwszych linii oporu przeciwko rządom nowego kalifa (swoją drogą była to bardzo ciekawa kobieta, a jednocześnie ambitna do bólu, wyrodna matka. Posługiwała się bowiem swym synem tylko i wyłącznie w celu zdobycia realnej władzy, a gdy popadł on w kłopoty i został uwięziony przez gulhamów - o czym postaram się opowiedzieć - nie dała mu nawet jednego dirhama aby wyciągnąć go z kłopotów, a następnie sama uciekła ze swego pałacu, przygotowanym wcześniej podziemnym tunelem, wraz ze swą przyjaciółką z haremu. Postaram się o tym też jeszcze opowiedzieć).




Gdy zaś jesteśmy przy słowiańskich rządach w Kalifacie, to warto jest przenieść się również na tereny Europy Wschodniej, gdzie w tym właśnie czasie miały miejsce dosyć istotne zdarzenia. Oto bowiem bowiem w 862 r. Słowianie Ilmeńscy (znad jeziora Ilmen, nieopodal Nowogrodu Wielkiego) którzy toczyli między sobą wewnętrzne walki, aby zaprowadzić spokój w swoim państwie wezwali wodza szwedzkich Waregów (Wikingów) imieniem Ruryk. Nestor w "Powieści minionych lat" tak przedstawia propozycję, z jaką do Waregów przybyli posłowie z Nowogrodu: "Ziemia nasza wielka jest i obfita, a ładu w niej nie ma. Przychodźcie więc rządzić i władać nami". Wtedy Ruryk, jego bracia i wodzowie "wzięli ze sobą wszystką Ruś" i popłynęli na ziemie Słowian. Wydaje się więc że Rusini to byli po prostu Waregowie/Wikingowie czyli Normanowie - chociaż oczywiście teoria ta ma też wielu przeciwników. Ruski kronikarz z XII wieku Nestor w "Powieści minionych lat" twierdzi, że już w roku 852 istniała Ruś (tym samym poniekąd sam sobie zaprzecza, pisząc że Ruryk wziął ze sobą całą Ruś). Twierdzi bowiem: "Gdy zaczął panować Michał (w Cesarstwie Bizantyjskim), zaczęła się nazywać ziemia ruska. O tym zaś dowiedzieliśmy się stąd, że za tego cara przychodziła Ruś nad Carogród (Konstantynopol), jak napisano o tym w latopisie greckim". Tutaj jednak pojawia się pewien problem i wydaje się że Nestorowi albo pomyliły się daty (bo przecież najazd na Konstantynopol miał miejsce w roku 860 jeszcze przed przybyciem Ruryka do Nowogrodu), albo mówi on o dwóch Rusiach. Pierwszą jest ta, z którą przybyli wodzowie Waregów, ale drugą ta, która znajduje się u źródeł Wołgi, Dźwiny i Dniepru. Potem zresztą to się jeszcze pozmieniało, a w czasach Nestora w wieku XII słowo "Ruś" oznaczało już przede wszystkim ludzi mówiących "jazykiem ruskim", czyli wyznającym ruską wiarę prawosławną (pochodzącą właśnie od Greków z Konstantynopola). A w ogóle to do najazdów mongolskich z lat 30-tych XIII wieku Ruś pod względem geograficzno-politycznym definiowano jedynie jako ziemię kijowską, perejesławską i czernichowską, natomiast nie obejmowała ona Halicza, Wołynia, Smoleńska, Połocka, Nowogrodu Wielkiego, Rostowa czy Sudala. Wydaje się więc że rzeczywiście pierwotnie nazwa Rusi wywodziła się od szwedzkich Waregów, natomiast potem, od roku 882 (czyli po opanowaniu Kijowa przez brata Ruryka - Olega) termin ten stał się określeniem dla całego obszaru skupionego wokół Kijowa i okolic, które potem (w roku 988) przyjęły chrześcijaństwo z Konstantynopola, czyli w obrządku wschodnim. Tak ja to widzę i definiuję, opierając się na przekazach autorów średniowiecznych (kKroniki Nestora, Kroniki Kijowskiej z XII wieku i Kroniki Halicko-Wołyńskiej z XIII wieku).


PRZYBYCIE RURYKA DO KRAJU SŁOWIAN ILMEŃSKICH
(862)



Nadszedł rok 863 i papież Mikołaj I wydał wreszcie decyzję w kwestii prawowitej obsady stolca patriarszego w Konstantynopolu. Ponieważ wcześniej próbowano wymusić jakoby jego decyzję (przynajmniej on to tak widział), przeto teraz, na soborze laterańskim w Rzymie decyzją papieża usunięcie patriarchy Ignacego stało się bezprawne i nakazano przywrócenie go na to stanowisko, natomiast usunięcie z niego Focjusza. Oczywiście ten nie uznał decyzji papieża i po kilku dosyć ostrych w formie listach wymienionych pomiędzy Mikołajem a cesarzem Michałem, dalsza korespondencja całkowicie ustała, a pomiędzy Rzymem i Konstantynopolem zapadła swoista "zimna wojna". Teraz przedmiotem sporu stała się nie tylko Iliria ale również Bułgaria, którą zamierzano szybko schrystianizować, ale pytanie brzmiało kto uczyni to pierwszy, Rzym czy Konstantynopol? Zanim jednak można było odpowiedzieć na to pytanie, przybyło do stolicy Cesarstwa Bizantyjskiego poselstwo z jeszcze innego kraju, Wielkich Moraw, którymi to władał książę Rościsław, z prośbą o przesłanie misjonarzy w celu rechrystianizacji jego kraju. Piszę tutaj o wysłaniu poselstwa z Wielkich Moraw w roku 863, natomiast w oficjalnych tekstach można przeczytać że bizantyjscy kapłani Cyryl i Metody (zwani następnie misjonarzami Słowian) posłani zostali do kraju Rościsława w roku 862, co wydaje mi się niemożliwe z kilku powodów, o których napiszę już w kolejnej części, a związane są one z kwestiami politycznymi w tym regionie właśnie w latach 862-864. Zatem przybycie Cyryla i Metodego wcześniej niż w roku 864 po prostu uważam za n-i-e-m-o-ż-l-i-w-e i wyjaśnię to w kolejnej części.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz