Łączna liczba wyświetleń

1,271,938

czwartek, 3 kwietnia 2025

UMIESZ LICZYĆ, LICZ NA SIEBIE - Cz. II!

CZYLI O TYM, JAK POMAGALI NAM W WALCE Z BOLSZEWICKIM NAJAZDEM ZACHODNI SOJUSZNICY W ROKU 1920


PIŁSUDSKI POD WILNEM 



 Koniec I Wojny Światowej, wybuch rewolucji bolszewickiej w Rosji, klęska Państw Centralnych (szczególnie zaś Niemiec), a co za tym idzie likwidacja niemieckiego Frontu Wschodniego Ober-Ostu, spowodowała, że zarówno odradzające się państwo polskie, jak i Rosja bolszewików, zaczęły przejmować tereny, które wcześniej albo zajmowali Niemcy, albo też narody odradzające się do niepodległego życia (takie jak Ukraińcy, Łotysze, Estończycy, Finowie czy Litwini). Polska szła z Zachodu na Wschód, Rosja bolszewicka ze Wschodu na Zachód, w tej sytuacji konfrontacja była nieunikniona. I rzeczywiście, do pierwszego starcia w wojnie polsko-bolszewickiej doszło już w styczniu 1919 r. (20 stycznia kawaleria majora Władysława Dąbrowskiego rozbiła w Różanie nad Zelwianką bolszewicki garnizon. 3 lutego polskie formacje ochotnicze stoczyły zwycięskie walki z oddziałami bolszewickimi w okolicach Prużan, 11 lutego grupa gen. Listowskiego zajęła Małoryty i Mokran, 12 lutego po walce z bolszewikami Wojsko Polskie wkroczyło do Kobrynia, 14 lutego batalion kapitana Mienickiego dotarł do Berezy Kartuskiej na Polesiu. Tego też dnia miało miejsce zwycięskie dla Polaków starcie pod Mostami nad Niemnem itd.). W kolejnych dniach i miesiącach Polacy zajmowali coraz większe tereny na Wschodzie, wypierając stamtąd formacje bolszewickie, które jednocześnie toczyły w tym czasie zażarte walki z rosyjską Armią Denikina i Kołczaka, zarówno na wschodzie Rosji, jaki na południu. Jednak należy pamiętać, że Lenin już 12 stycznia 1919 r. nakazał rozpocząć Armii Czerwonej tzw. "Operację Wisła", czyli marsz na Zachód w celu wsparcia rewolucji komunistycznej w Niemczech (rozkaz wydał jednak komandarm Miasznikow). Był to nie tylko atak na Polskę, ile na Europę. Pomimo tych początkowych starć, tak naprawdę ani Lenin, ani bolszewicy nie traktowali konfrontacji z Polską jako czegoś poważnego, ot, po prostu zwykłe starcia, które będzie można przekuć w sukces, gdy ostatecznie front bolszewicki ruszy pełną siłą na Zachód, na podbój Europy.


TERENY ZAJMOWANE PRZEZ WOJSKO POLSKIE I ARMIĘ CZERWONĄ 
NA PRZEŁOMIE 1918 i 1919 



Tymczasem takie miasta jak Słonim, Lida, czy ukochane miasto Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego - Wilno, były w rękach  bolszewickich. Było to nie do zaakceptowania nie tylko dla Piłsudskiego, ale również dla ogromnej rzeszy Polaków, gdyż Wilno (choć było historyczną stolicą Litwy, to jednak realnie) było polskim miastem, zamieszkałym w ponad 60 % przez Polaków (dwadzieścia kilka procent stanowili Żydzi, Litwini zaś zaledwie kilka procent). Więc 16 kwietnia 1919 r. ruszyła (przygotowana przez Naczelnika Państwa) operacja wileńska, która 19 kwietnia zakończyła się zdobyciem Wilna (odznaczył się tutaj oddziału płk. Beliny-Prażmowskiego - twórcy polskiej kawalerii, który po prostu obszedł Sowietów z boku, wychodząc na ich tyły i zmuszając do panicznej ucieczki. Takie zagony polskiej kawalerii były dość częste w tej wojnie). Należy jednak pamiętać, że Piłsudski nie zdobywał wówczas Wilna dla Polski. To jest błąd w który wpada się z tego względu, że realnie miasto to weszło potem w skład Rzeczpospolitej. Ale Piłsudski myślał w tamtym czasie o Federacji polsko-litewsko-białoruskiej (na kształt dawnej Rzeczpospolitej), a Wilno miało być stolicą sfederowanej z Polską Litwy. Piłsudski dotarł do Wilna dopiero 21 kwietnia (choć na obrazie Ludomira Ślendzińskiego z 1927 r. pt: "Piłsudski pod Wilnem", jest On ukazany w otoczeniu swoich żołnierzy). Mieszkańcy Wilna niezwykle radośnie, wręcz entuzjastycznie powitali swego wybawiciela (tak opisywał to późniejszy marszałek, Edward Rydz-Śmigły: "Naczelny wódz przybył. Jedziemy konno od dworca, pod Ostrą Bramę do miasta. Tłumy śmiejące się, płaczące, rzucające kwiaty, dzieci wbiegające między konie, które denerwują się i ślizgają na nierównym bruku. Spojrzenia nabrzmiałe łzą i pieszczotą, gdyby mogli, rzucaliby serca pod kopyta końskie. Jesteśmy dla nich uosobieniem siły, polotu, dobroci, piękna - wszystko, co jest nasze, jest śliczne").


POWSTANIE FRONTU POLSKO-BOLSZEWICKIEGO 
STYCZEŃ-KWIECIEŃ 1919 



22 kwietnia (czyli dnia następnego po swym przyjeździe do miasta) Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wydał odezwę do mieszkańców "byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego", w której deklarując, iż od stu kilkudziesięciu lat kraj ten nie zna swobody, ("na tej ziemi, jakby przez Boga zapomnianej, musi zapanować swoboda" - jak brzmiały słowa odezwę - "Wojsko Polskie niesie wam wszystkim wolności i swobodę. Chcę dać wam możność rozwiązania spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych tak, jak sami sobie tego życzyć będziecie". Odezwę wydrukowano w językach: polskim, litewskim, białoruskim i żydowskim, celowo zaś pominięto rosyjski). Nie wprowadzono więc zarządu wojskowego, lecz cywilny. Miano też przygotować się do wyborów swych przedstawicieli (oczywiście w wyborach mogły wziąć udział również kobiety). To były piękne dni spędzone w Wilnie, a 26 kwietnia o godzinie 21:00 mieszkańcy miasta przygotowali dla Piłsudskiego "Wieczór hołdu" w Sali Miejskiej przy ul. Ostrobramskiej, przygotowany przez Ferdynanda Ruszczyca. Tak opisywał to wydarzenie, obecny wówczas na sali Władysław Zahorski: "Wieczorem w sali miejskiej odbył się raut na cześć Piłsudskiego. (...) O godzinie 20:00 sala przybrana w barwy narodowe była zapełniona przez publiczność. Przez środek dziewczynki i chłopcy tworzyli szpaler. Na gustownie przybranej estradzie, na tle chorągwi polskiej z Orłem i Pogonią, i portretem naczelnika, oczekiwał chór dziewcząt w strojach ludowych. (...) Przemawiali burmistrz, biskup i inni, po czym chór dziewczynek odśpiewał "Boże coś Polskę", "Rotę" i inne pieśni. W czasie tej uroczystości naczelnikowi ofiarowano klucze Wilna pomysłu Ruszczyca - w postaci rysunku wykonanego przez artystę" (do rysunku dołączony był napis wykonany także przez Ruszczyca, a brzmiał on: "Ziemia ojczysta, kraj, który Cię wydał, składa Ci dziękczynienie serc braci Twoich za to, żeś przyszedł wybawić ich z mroków wiekowej niewoli, że zwycięskim swym mieczem rozcinasz to pasmo udręczeń, żeś podniósł wieko trumny, którym byliśmy przywaleni i do nowego przywołujesz nas życia. Przyszedłeś w chwili, kiedy cierpienia nasze doszły do szczytu. W tym dniu Zmartwychwstania wskrzesiłeś hasła nieskalane ojców naszych. W imię tej najdroższej spuścizny przywołujesz ludy zamieszkujące tę ziemię do tworzenia wspólnej rodziny, dołączenia się wolnych z wolnymi. Szczytne przymierze miłości, przed pół tysiącem lat w Horodle zawarte (1413), ofiarą krwi żołnierza polskiego zostało na nowo przypieczętowane. Chcielibyśmy w uścisku bratnim wylać bezmiar uczucia naszego dla poświęcenia i męstwa wybawców naszych. Błogosławiąc imię Polski, błogosławiąc zwiastunów nowego życia w nierozerwalnym związku braterstwa i wolności, pragniemy złożyć Tobie, Wodzu i Opiekunie nasz, wiadomy znak cudu, który się stał. W stolicy Jagiellonów, której bramy Ci się otwarły, przyjm te klucze, a z nimi klucze serc naszych". Wręczenie Piłsudskiemu srebrnych kluczy do miasta, nastąpiło dopiero 18 kwietnia 1922 r.


OPERACJA WILEŃSKA 
KWIECIEŃ-MAJ 1919 



27 kwietnia 1919 r. odbyła się msza dziękczynna pod Ostrą Bramą i obrazem Najświętszej Maryi Panny. Tak widział to Tadeusz Święcicki: "Spojrzałem na Komendanta. Stał twarzą zwróconą do obrazu, oparty na szabli, nasrożony i... spod nasrożonych brwi ciężka łza spływała mu na wąsy. Śmigły za nim miał jakby jakiś nerwowy tik na twarzy. Twarz drgała i też łzy ciekły mu po twarzy. A Belina beczał po prostu jak smarkacz". Już 2 maja Józef Piłsudski udzielił wywiadu francuskiemu dziennikarzowi dla gazety: "Journal des Débats" w którym z całą stanowczością podkreślał, iż ludność powinna sama stanowić o swoim losie. Następnie mówił że Unia z samą Białorusią byłaby łatwiejsza, natomiast z Litwą sprawa jest trudna, choć wierzył że nie niemożliwa. Te poglądy przedstawił raz jeszcze 9 maja w rozmowie z amerykańskim posłem - Hughem Gibsonem. Tymczasem Wojsko Polskie konsekwentnie podążało w kierunku wschodnim, docierając do linii starych okopów niemieckich z I Wojny Światowej (7-10 maja 1919 r ), choć tam Wojsko musiało się zatrzymać i przegrupować na zachód, gdyż w tym właśnie czasie obawiano się niemieckiego ataku na Polskę, tym bardziej że Niemcy mobilizowali swoje wojska i wojna wisiała na ostrzu noża. Nie doszło do niej wówczas tylko dlatego - Niemcy bowiem byli zdeterminowani aby ostatecznie zniszczyć państwo polskie, jako przeszkodę, która odebrała im tereny z roku 1914, czyli ziemie pierwszego i drugiego zaboru pruskiego - że w naszej obronie zdecydowanie interweniowali Francuzi (oczywiście dyplomatycznie, ale to wówczas wystarczyło). Rzesza Niemiecka nie mogła bowiem sobie pozwolić na nową konfrontację z Francją (a być może również z Wielką Brytanią) i musiała zrezygnować z wojny z Polską (niemiecki plan minimum zakładał zajęcie Wielkopolski i Górnego Śląska, plan maksimum zaś, całkowitą eliminację państwa polskiego). Ostatecznie obawy ("dwa miesiące niepokoju") o wybuch wojny z Niemcami przekreślił Traktat Wersalski, podpisany 28 czerwca 1919 r. Na mocy którego Polska odzyskiwała pas Pomorza, a co za tym idzie również dostęp do morza (choć bez Gdańska - które stało się Wolnym Miastem).




1 lipca 1919 r. ruszyła kolejna polska ofensywa na Froncie Litewsko-Białoruskim, zakończona zdobyciem Wilejki (1 lipca) i Mołodeczna (4 lipca). Do 12 lipca wszystkie sowieckie kontrataki zostały rozbite i tereny te (będące w polskich rękach), zostały dodatkowo umocnione. Zaś na Froncie Poleskim ofensywa polska ruszyła 3 lipca. Posuwanie się po podmokłym, bagiennym terenie trwało dosyć długo, zatem Stolin zajęto dopiero 7 lipca, Łuniniec - 8 lipca, Dawidgródek - 9 lipca i Łachwę - 11 lipca. Teraz celem kolejnej polskiej ofensywy (która ruszyła 5 sierpnia) był Mińsk białoruski. W tym czasie Józef Piłsudski odbywał wiele rozmów z przedstawicielami białoruskich delegacji, na temat przyszłego stanu Unii odrodzonej Rzeczypospolitej, (zgadzano się w większości na granice z roku 1772, z tym że  na zasadzie federacyjnej - choć niektórzy białoruscy delegaci, jak Jan Łuckiewicz, Klaudiusz Duszewski czy Paweł Aleksiuk zgadzali się na przyłączenie całej Białorusi do Polski. Notabene te polsko brzmiące nazwiska doskonale pokazują, jak bardzo elity białoruskie były w tamtym czasie spolszczone). Po rozpoczęciu ofensywy 5 sierpnia 1919 r. ponownie nic nie było w stanie zatrzymać Polaków, a bolszewickie oddziały były szybko okrążane, rozbijane lub musiały zawczasu uciekać. Nieśwież zajęto 6 sierpnia, podobnie jak Słuck. 7 sierpnia Wojsko Polskie wkroczyło do Miru i Klecka, a 8 sierpnia 2 Dywizja Piechoty Legionów jako pierwsza wkroczyła do Mińska, a Sowieci na całym odcinku frontu rozpoczęli odwrót aż za Berezynę. Wojsko Polskie dotarło tam 20 sierpnia (północna Berezyna), 21 sierpnia obsadzono środkową Berezynę aż po Świsłocz. 28 sierpnia 1 Dywizja Strzelców Wielkopolskich wkroczyła do Bobrujska, 2 września osiągnięto linię Dźwiny na północy, 11 września wkroczono do Borysowa, a 22 września Polacy stali już na przedmieściach Połocka. Kontrofensywa sowiecka ruszyła w październiku 1919 r. ale szybko się załamała do grudnia 1919 r. praktycznie na północnym i środkowym odcinku frontu nic się nie zmieniło (choć Sowieci podejmowali kolejne natarcia, z tym że ich natężenie w listopadzie i grudniu było znacznie mniejsze niż to z października).



JÓZEF PIŁSUDSKI, EDWARD RYDZ-ŚMIGŁY I WŁADYSŁAW BELINA-PRAŻMOWSKI
POD OSTRĄ BRAMĄ W WILNIE 
(27 kwietnia 1919) 



Józef Piłsudski przybył do zdobytego Mińska dopiero 19 września i wziął udział w uroczystościach związanych z zajęciem miasta. Podobnie jak w Wilnie, również w Mińsku (który to też był polskim miastem, dokładnie nie pamiętam już proporcji ludnościowej, ale z tego co kojarzę, to było  ponad 50 parę procent Polaków mieszkających w Mińsku. Cała miejska elita, władze, oraz śmietanka towarzyska, lekarze, prawnicy, adwokaci, artyści praktycznie w 70 procentach byli Polakami, reszta zaś to Żydzi a miasto mówiło po polsku) mieszkańcy wylegli na ulice na powitanie Naczelnika Państwa. Odbyła się oczywiście msza w kościele, odprawiana przez biskupa Łozińskiego, natomiast w soborze prawosławnym Piłsudskiego przyjął arcybiskup Melchizedek. Po paradzie wojskowej odbyło się przyjęcie 44 delegacji w Domu Szlacheckim. Przemawiali tam przedstawiciele gmin muzułmańskiej i żydowskiej (prezes Narodowego Komitetu Białoruskiego - Aleksander Pruszyński wezwał nawet Piłsudskiego do wyzwolenia całej Białorusi, wraz z Mohylewem, Witebskiem i Smoleńskiem). Piłsudski deklarował szeroką autonomię Białorusi ("dar swobody"), żądał tylko jednego - lojalności wobec Rzeczpospolitej i to otrzymał.




Ale nim ruszyła sowiecka ofensywa na Polskę w lipcu 1920 r. Polska coraz dalej poszerzała swoje panowanie na Wschodzie, odradzając dawne tereny Rzeczpospolitej, jakby zapomniane i pokryte dużą warstwą kurzu. Wielu mieszkańców tej ziemi nie zapomniało tego, kim byli ich przodkowie i kim oni sami się czuli (a czuli się Rzeczpospolitanami, choć tak tego nie nazywali). W każdym razie wraz z postępami na północnym i środkowym odcinku frontu polsko-bolszewickiego, trwały również walki w Galicji Wschodniej z Ukraińcami, zakończone całkowitym zajęciem tej ziemi (o czym krótko opowiem również w kolejnej części, nim przejdę do głównego tematu, jako że będzie to również jeden z pretekstów "polskiego imperializmu", o jaki oskarżać nas będzie  brytyjski premier David Lloyd George).


JEDEN Z ODCINKÓW SERIALU
"WOJNA I MIŁOŚĆ 1920
Z ANGIELSKIM TŁUMACZENIEM



CDN.

środa, 2 kwietnia 2025

UMIESZ LICZYĆ, LICZ NA SIEBIE - Cz. I!

CZYLI O TYM, JAK POMAGALI NAM W WALCE Z BOLSZEWICKIM NAJAZDEM ZACHODNI SOJUSZNICY W ROKU 1920





"NIE MOŻE BYĆ WIĘKSZEJ NAUKI POGLĄDOWEJ TEGO, ŻE NA SOJUSZACH POLEGAĆ NIE WOLNO, A TYLKO NA WŁASNEJ SILE"

WŁADYSŁAW GRABSKI 
"IDEA POLSKI"
(1935)


JÓZEF PIŁSUDSKI 
W OTOCZENIU OFICERÓW 
WARSZAWA 
(Jesień 1920)



 Pamiętając wydarzenia roku 1939 (oczywiście "pamiętając" w cudzysłowie 😉), a także obecne wydarzenia toczącej się wojny na Ukrainie, spowodowały, że zacząłem się głębiej zastanawiać nad kwestią pomocy sojuszniczej państw zachodnich dla Polski w roku 1939, a co za tym idzie, doprowadziło mnie to do roku 1920 i tego, co się wówczas wyprawiało w stolicach takich jak Londyn i Paryż (częściowo również Waszyngton) odnośnie wsparcia militarnego czy nawet politycznego walczącej o przetrwanie (a jednocześnie o to, aby Europejczycy na Zachodzie mogli spokojnie wrócić do pokojowego życia po krwawej I Wojnie Światowej i nie musieć doświadczać bolszewickiego terroru) Polsce. Pomoc bowiem państw takich jak Wielka Brytania czy Francja w roku 1920 była... żadna! Mało tego, gdyby ta pomoc była żadna, to i tak byłoby wiele, ale oni wręcz rzucali nam kłody pod nogi, abyśmy się wywalili i żeby jak najszybciej porozumieć się z bolszewicką Rosją i Leninem. Pragnienie powrotu do rozmów z Moskwą, a co za tym idzie do zawarcia traktatu handlowego pomiędzy Wielką Brytanią (jak również Francją) a Związkiem Sowieckim (oczywiście kosztem wszystkich państw które stałyby temu na drodze, w tym Polski) była bardzo silna w Wielkiej Brytanii w tym czasie. Postaram się w tej właśnie serii tematycznej wyjaśnić jak do tego doszło, jak nas mamiono, a wręcz otwarcie... kazano się poddać.


"POLACY NIE TYLKO OKAZALI SIĘ SKRAJNIE GŁUPI, ALE TAKŻE ŚWIADOMIE ZLEKCEWAŻYLI RADY DAWANE IM PRZEZ ALIANTÓW"

PREMIER WIELKIEJ BRYTANII LIOYD GEORGE W ROZMOWIE Z MINISTREM SPRAW ZAGRANICZNYCH RZECZPOSPOLITEJ STANISŁAWEM PATKIEM
LONDYN 
(6 Lipca 1920)


Wręcz trudno uwierzyć w to, do czego dążono i jak bardzo polityka ta była oderwana od rzeczywistości. Większość członków brytyjsko-francuskiej Misji Międzysojuszniczej, wysłanej w końcu lipca 1920 r. do Warszawy (która miała przyjrzeć się polskim przygotowaniom do obrony i w ogóle możliwością tej obrony) była bardzo sceptyczna co do możliwości zatrzymania Armii Czerwonej przez Wojsko Polskie, a niektórzy (jak choćby zaufany człowiek brytyjskiego premiera Davida Lioyda George'a, sekretarz jego gabinetu - baron Maurice Hankey) szczerze nienawidzili Polski.


"... NIE CIERPIĘ POLAKÓW I GARDZĘ NIMI I ŻE NIE WIERZĘ, ABY W DŁUŻSZEJ PERSPEKTYWIE MOŻNA BYŁO ZROBIĆ COKOLWIEK, ŻEBY ICH URATOWAĆ, A WRESZCIE, ŻE WĄTPIĘ, ABY WARTO ICH BYŁO RATOWAĆ. (...) WEDŁUG MNIE, PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ, WSPÓLNA GRANICA ROSJI Z NIEMCAMI JEST NIEUCHRONNA I ŻE MOIM ZDANIEM POWINNIŚMY ZORIENTOWAĆ NASZĄ POLITYKĘ, NA TO, IŻBY TO NIEMCY, A NIE POLSKĘ UCZYNIĆ MUREM POMIĘDZY WSCHODNIĄ A ZACHODNIĄ CYWILIZACJĄ"

MAURICE HANKEY
DZIENNIK
(17 Lipca 1920)



WŁODZIMIERZ LENIN NA PLACU CZERWONYM W MOSKWIE 
(Wiosna 1919) 



Polityków brytyjskich (a po części również francuskich) bardzo bolało, a wręcz przyprawiało o furię, że pomimo klęsk w lipcu 1920 r. i odwrotu Armii ze Wschodu, Polacy nie kapitulowali, nie prosili o zawieszenie broni, mało tego w Warszawie nie było widać oznak paniki, chociaż front bolszewicki bardzo szybko zbliżał się do stolicy Rzeczpospolitej. Sklepy były otwarte, nawet korty tenisowe były czynne (chociaż w tym czasie prawie nie było chętnych aby z nich skorzystać, gdyż ogromna część młodzieży, a także inteligenci, profesorowie uczelni, masowo zaciągali się albo bezpośrednio do Wojska, albo też do Armii Ochotniczej, którą dowodził gen. Józef Haller). Było to niezwykle dziwne dla dyplomatycznych przedstawicieli obcych państw, łącznie z członkami owej Misji Międzysojuszniczej.


"BRAK WSZELKIEJ PANIKI WŚRÓD SZEROKICH MAS LUDNOŚCI JEST WPROST NIEZWYKŁY"

LORD EDGAR VINCENT D"ABERNON
(Przewodniczący brytyjsko-francuskiej Misji Międzysojuszniczej w Polsce)
DZIENNIK 
(Sierpień 1920)


Również zmiana rządu i usunięcie nieradzącego sobie wybitnie wówczas Władysława Grabskiego, a powołanie rządu Obrony Narodowej z Wincentym Witosem na czele, bardzo wiele zmieniło w początkowo dosyć pesymistycznie nastawionym społeczeństwie i Wojsku (w swoim "Roku 1920" Marszałek Józef Piłsudski tak przedstawiał zachowanie gen. Stanisława Szeptyckiego, który wówczas nie radził sobie zarówno prywatnie, jak i z obowiązkami służbowymi i opisuje go tak: "... okazywał ogromny upadek ducha. (...) Na zebraniu kilku generałów u mnie, w Belwederze, oświadczył mi, że właściwie wojna jest przegrana i że sądzi, iż należy zawierać pokój za wszelką cenę"). Anegdota mówi, że rządowa limuzyna, która zawiozła do Wierzchosławic wysłanników Piłsudskiego, wiozących telegram dla Witosa, powołujący go na urząd premiera, zastała go na polu, gdy właśnie orał zagon pod łubin. Po odejściu od pługa i przeczytaniu wiadomości, Witos powiedział że czym prędzej uda się do Warszawy, ale najpierw musi dokończyć orkę. 24 lipca 1920 r. oficjalnie objął tekę premiera. Nowy rząd wystosował też apele do ludu polskiego, aby gremialnie pomogli chłopi w odparciu bolszewickiej nawały (dotąd bowiem do wojska zaciągali się głównie inteligencji i młodzież, natomiast chłopi robili co mogli aby uniknąć służby wojskowej. Zmieniło się to, po dosyć emocjonalnej przemowie Witosa do ludu:


"OD WAS, BRACIA WŁOŚCIANIE, ZALEŻY, CZY POLSKA BĘDZIE WOLNYM PAŃSTWEM LUDOWYM, W KTÓRYM LUD BĘDZIE RZĄDZIŁ I ŻYŁ SZCZĘŚLIWIE, CZY TEŻ STANIE SIĘ NIEWOLNIKIEM MOSKWY, CZY BĘDZIE SIĘ ROZWIJAĆ W WOLNOŚCI I DOBROBYCIE, CZY TEŻ BĘDZIE ZMUSZONA POD BATEM WŁADCÓW ROSJI PRACOWAĆ DLA NAJEŹDŹCÓW I ŻYWIĆ ICH SWOJĄ KRWIĄ I ZNOJEM. ZA TO, CZY PAŃSTWO NASZE OBRONIMY OD ZAGŁADY, SIEBIE OD JARZMA NIEWOLI, RODZINY NASZE OD NĘDZY, A CAŁE POKOLENIA NASZE OD HAŃBY, ZA TO MY, BRACIA WŁOŚCIANIE, ODPOWIEDZIALNOŚĆ PONIESIEMY I PONIEŚĆ MUSIMY"

WINCENTY WITOS 
"ODEZWA DO LUDU POLSKIEGO"
(6 Sierpnia 1920)



KOMUNIZM W PRAKTYCE 



Zofia Dąbska (żona polityka Polskiego Stronnictwa Ludowego Jana Dąbskiego) tak zanotowała słowa Witosa w swym pamiętniku: "Nie chcąc, jestem wzruszona. Zdaje mi się, że w tym głosie słyszę twardą, poważną mowę ludu polskiego, który długo się waha i zwodzi, ale, jak co postanowi, idzie krokiem twardym i niewzruszonym". Rzeczywiście, sytuacja zaczęła się zmieniać, niechętni dotąd wojaczce chłopi, masowo zaczęli zgłaszać się do wojska (no, może nie masowo, ale w ogromnej liczbie). A tymczasem brytyjscy oficjele z Misji Międzysojuszniczej też nie próżnowali:


"POLSKA JEST NIE DO UTRZYMANIA MIĘDZY NIEMCAMI A ROSJĄ. TRZEBA WYCOFAĆ SIĘ Z WSZELKIEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA JEJ LOS I ZOSTAWIĆ JEGO ROZSTRZYGNIĘCIE WIELKIM SĄSIADOM POLSKI"

MAURICE HANKEY 
(Raport do Londynu) 
(Koniec lipca 1920)


4 sierpnia 1920 r w Londynie premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George uroczyście powitał sowiecką delegację na czele z Lwem Kamieniewem i Krasinem, deklarując, że jak będzie trzeba, to wymusi na Polakach zakończenie wojny i przyjęcie sowieckich warunków pokojowych, nawet jeśli doprowadziłoby to do wchłonięcia Polski przez sowiecką Rosję. Nie wszystkim jednak taka uległość wobec Sowietów się podobała. Marszałek polny sir Henry Wilson - szef Imperialnego Sztabu Generalnego, tak oto opisał wymuszone na nim przez premiera uczestnictwo w rozmowach z sowiecką delegacją:


"BYŁEM PRZERAŻONY SPOSOBEM, W JAKI L.G. (LIOYD GEORGE) MÓWIŁ O FRANCUZACH I ODNOSIŁ SIĘ DO NICH PRZED TYMI BANDZIORAMI. A TAKŻE TYM NIEMAL SŁUŻALCZYM NASTAWIENIEM, Z JAKIM ZABIEGAŁ O ROSYJSKIE INTERESY I BYŁ WROGI WOBEC POLAKÓW"

Sir HENRY WILSON
(4 Sierpnia 1920)



DRASTYCZNE ZDJĘCIE 
POLSKI OFICER NABITY NA PAL
PRZEZ BOLSZEWIKÓW 
(1920)



Polska w zamian za zawieszenie broni miała się zgodzić na redukcję swych sił zbrojnych do 50 000 żołnierzy, oraz wydanie Armii Czerwonej wszystkich zapasów broni (uzbrojenie to miało trafić na wyposażenie utworzonej w Polsce sowieckiej milicji ludowej). Polska miałaby się też zgodzić na swobodne przejazd wszelkich sowieckich transportów, co de facto likwidowało jakąkolwiek suwerenność, a nawet niepodległość kraju. Poza tym Kamieniew stwierdzał, że wschodnia granica Polski (jaka granica 🥴) będzie przebiegać na tzw. linii Curzona, czyli mniej więcej dzisiejszej wschodniej granicy naszego kraju z Białorusią i Ukrainą. Ale się nie udało, gdyż Lenin - zbyt pewny swego - ufny w zapewnienia Tuchaczewskiego że Warszawa lada dzień padnie, odrzucał wszelkie proponowane mu coraz bardziej żałośnie, w upokarzającej formie prośby Lioyda George'a o zatrzymanie się Armii Czerwonej na linii Curzona, a wówczas Polacy będą zmuszeni podpisać kapitulację i nowy pokój narzucony przez Moskwę. Gdyby na to poszedł (a zastanawiał się nad tym kilka dni), nasza sytuacja byłaby tragiczna. Stalibyśmy się marionetkowym państewkiem, które wcześniej czy później zostałoby wchłonięte przez Związek Sowiecki. To właśnie pycha i pewność siebie Lenina, ocaliła naszą niepodległość, gdyż w Bitwie Warszawskiej Sowieci dostali takiego łupnia, że nie wiedzieli gdzie uciekać. Cztery armie sowieckie (które już widziały się nie tylko w Warszawie, ale również w Berlinie, a zapewne i w Paryżu, Rzymie czy Madrycie) zostały praktycznie unicestwione. Tak opisywał to wydarzenie młody francuski oficer, członek Misji Międzysojuszniczej - Charles de Gaulle: 


"OFENSYWA ROZPOCZĘŁA SIĘ ŚWIETNIE. GRUPA MANEWROWA, KTÓRĄ DOWODZIŁ SZEF PAŃSTWA, PIŁSUDSKI (...) SZYBKO PRZESUWA SIĘ NA PÓŁNOC. NIEPRZYJACIEL, CAŁKOWICIE ZASKOCZONY WIDOKIEM POLAKÓW NA SWOIM LEWYM SKRZYDLE, O KTÓRYCH MYŚLAŁ, ŻE SĄ W STANIE ROZKŁADU, NIGDZIE NIE STAWIA POWAŻNEGO OPORU, UCIEKA W ROZSYPCE NA WSZYSTKIE STRONY ALBO PODDAJE SIĘ CAŁYMI ODDZIAŁAMI (...) ACH, CÓŻ TO BYŁO ZA PIĘKNE POSUNIĘCIE! NASI POLACY JAK GDYBY PRZYPIĘLI SKRZYDŁA, ABY JE WYKONAĆ; CI SAMI ŻOŁNIERZE, PRZED TYGODNIEM WYCZERPANI FIZYCZNIE I MORALNIE, BIEGNĄ NAPRZÓD, POKONUJĄC DZIENNIE 40-KILOMETROWE ETAPY. DROGI ZAWALONE SĄ GRUPAMI JEŃCÓW W OPŁAKANYM STANIE I RZĘDAMI PODWODÓW ZABRANYCH BOLSZEWIKOM"

CHARLES DE GAULLE 
DZIENNIK 
(17 Sierpnia 1920)





A Bitwa Warszawska była tylko pierwszym ciosem wymierzonym w bolszewickiego gada. Dobicie "czerwońców" nastąpiło dopiero w Operacji Niemeńskiej z września 1920 r. Po czym ponownie Wojsko Polskie odzyskiwało dawne ziemie Rzeczypospolitej, wkraczając chociażby do Mińska (dzisiejszej stolicy Białorusi). Lenin wiedział już że tej wojny nie wygra, poprosił więc o pokój. Potem rozpoczęły się rozmowy pokojowe w Rydze i grupa głupich, ludowo-narodowych posłów zgodziła się na żałosne granice, takie jakie mieliśmy w II Rzeczpospolitej, które to granice były dla nas zabójcze, gdyż brak kordonu sanitarnego w postaci niepodległych państw Ukrainy i Białorusi (połączonych z Polską sojuszem militarnym i politycznym), był tak naprawdę dla nas wyrokiem śmierci, który nadszedł 20 lat później, w roku 1939. Ale to już zupełnie inna historia. 





PS: W kolejnej części (zapewne w dniu jutrzejszym) przedstawię jak to wyglądało krok po kroku, mniej więcej od grudnia 1919 r. Pojawią się też dokładne mapy linii frontu, najważniejszych bitew i operacji roku 1920. Tak cholernie teraz brakuje mi wolnego czasu na pewne osobiste przyjemnostki (takie właśnie jak ten temat), ale postaram się zmobilizować. 😉




CDN.