Łączna liczba wyświetleń

sobota, 6 maja 2017

CHRZEŚCIJANIE I ŻYDZI - Cz. XVIII

CZYLI JAK DOSZŁO DO PODZIAŁU?


PODSUMOWANIE ŻYDOWSKIEJ

KULTURY I TRADYCJI RELIGIJNEJ

Cz. III






Żydzi znaleźli się w Egipcie ok. 1360 r. p.n.e. za panowania faraona Amenhotepa III. Biblijny Józef miał wówczas swojego odpowiednika w osobie niejakiego Aper-Ela, Azjaty, przybyłego do Egiptu prawdopodobnie z terenów Syro-Palestyny. Uzyskał on na dworze królewskim wielkie wpływy i bardzo silną pozycję, podobnie jak ów biblijny Józef. Szybko jednak (prawdopodobnie jeszcze za życia Amenhotepa III), plemię Habiru zostało zniewolone i zmuszone do ciężkich prac budowlanych. Izraelici (prawdopodobnie plemię Habiru), osiedlili się początkowo we wschodniej Delcie, w pobliżu Pitom (czyli w biblijnej ziemi Goszen). Potem jednak zapewne skierowani zostali do najróżniejszych części egipskiej Delty (Papirus z Lejdy mówi o Apiru - "pokrytych piaskiem, zakurzonych", zatrudnionych w pobliżu królewskiego haremu w Fajum). Najprawdopodobniej to właśnie wówczas zaczęła się kształtować monoteistyczna religia Izraelitów, tym bardziej że napotkała ona na podatny grunt, w zafascynowanym orientalizmem azjatyckim i monoteizmem atońskim - Egipcie. Prawdopodobnie to właśnie wówczas nastąpiło trwałe zwycięstwo Jahwe nad innymi bogami ludu Habiru (Azazelem i Molochem). 

Duży wpływ na przejście z politeizmu na monoteizm wywarła zapewne również bliskość egipskiego ośrodka kultowego w Heliopolis (czyli egipskim Junu - zwanym "Miastem Słupem"). Tamtejsi kapłani konkurowali o palmę pierwszeństwa z kapłanami królewskich Teb, co powodowało, że dość przychylnym wzrokiem zerkali w stronę monoteizmu. Czcili tam boga Atuma, który miał być stworzycielem ludzkości (ludzie mieli powstać z se spadającego na ziemię jego nasienia, gdy onanizował się nie mając partnerki) i rzucał wyzwanie tebańskiemu Amonowi. Arcykapłan z Heliopolis nosił nawet tytuł: "Wielkiego Widzącego" ("ur-mau"). Tak więc za panowania Amenhotepa III, jego syna Amenhotepa IV Echnatona i kilku następnych, panujących krótko władców - Izraelici mogli kształtować swoją wiarę w Jahwe jako monoteistyczną. Pod tym względem nie czyniono im przeszkód, choć oczywiście wciąż byli niewolnikami i wykorzystywani byli do ciężkich prac fizycznych (m.in. brali udział w budowie miasta Pi-Ramzes za panowania faraona Ramzesa II). Potem nastąpiło wyjście, czyli Eksodus, który w historii Egiptu został przedstawiony jedynie jako wzmianka na steli Merenptaha (z ok. 1207 r. p.n.e.), na której czytamy: "Książęta padli na twarz mówiąc: pokój! Pomiędzy Dziewięciu Łukami nikt nie podnosi głowy, Tehenu (Libia) jest spustoszona, Hatti jest w pokoju, Aszkelon uprowadzony w niewolę, opanowano Gezer. Jonoam jest jakby jej nie było. Izrael został zniszczony, nie ma już nasienia. Charu (Palestyna) jest jak wdowa wobec Egiptu. We wszystkich krajach zaprowadzono pokój".

Stela ta odnosi się więc przede wszystkim do zwycięstwa nad Libijczykami i ujarzmieniu innych ludów, zaś plemię Izraela zostało tam wymienione jako jedno z wielu, wcale nie najważniejsze. Tak więc w dziejach Egiptu, wyjście Izraelczyków nie było niczym ważnym ani znaczącym, nie znamy co prawda okoliczności owego Eksodusu (poza relacją biblijną), ale nie wpłynął on znacząco na dalsze dzieje Egiptu. Natomiast dla Żydów Eksodus miał znaczenie fundamentalne (prawdopodobnie dlatego też został on przedstawiony w sposób niezwykle cudowny, z zagładą armii egipskiej, która miała zatonąć w wodach Morza Czerwonego). To właśnie wówczas tak naprawdę zaczyna kształtować się jedność kulturowa tego (a może raczej tych, gdyż początkowo była to zbieranina najróżniejszych ludów z Syro-Palestyny i pewnie Mezopotamii) plemienia. Wyjście miało miejsce ok. 1210 r. p.n.e. czyli tzw.: niewola egipska Żydów, liczyłaby sobie ok. 150 lat. Tradycja biblijna ukazuje nam tutaj osobę Mojżesza, który miał kierować całym procesem Wyjścia i stał na czele formującego się narodu Izraela. Według Biblii Mojżesz został wyłowiony z wód Nilu, z wiklinowej kołyski, do której włożyła go jego matka Jochabela, przez córkę faraona o imieniu Termutis. I rzeczywiście, imię Mojżesz oznaczało w języku egipskim: "Tego, który wydobył z wody". Prawdopodobnie relacja o Mojżeszu jest prawdziwa, ale jednocześnie ukazuje ona relacje tamtej epoki, gdzie zdarzało się że majętni Egipcjanie adoptowali dzieci swych niewolników (tak jak pewna egipska dama, żyjąca w tym okresie, która wyzwoliła i adoptowała trzech niewolników urodzonych w jej domu, ustanawiając ich nawet spadkobiercami swojego majątku.




Jeśli więc Mojżesz został adoptowany przez królewską córkę, to choć nie miał praw do tronu, mógł żyć jak książę na egipskim dworze, na którym pełno było dzieci syro-palestyńskich władców, których ich ojcowie musieli odsyłać na egipski dwór w ramach gwarancji bezpieczeństwa i lojalności wobec Egiptu. Tacy książęta przechodzili gruntowną naukę w duchu egipskim, poznając egipskie dzieła, kulturę sztukę i osiągnięcia. Chodziło oczywiście o to, aby potem, gdy już obejmą trony po swych ojcach, byli wiernymi wasalami Egiptu we własnych państewkach. Mojżesz po latach, wyprowadził ową niewolniczą zbieraninę ludów, czyniąc z nich jeden lud o nazwie Izrael. Być może Eksodus miał pełne poparcie egipskich władz, jako że obcych w kraju zaczynało być już tylu, iż obawiano się powtórki z wojen religijnych okresu atońskiego sprzed ponad stu lat. Tym bardziej że grupa która wyszła pod wodzą Mojżesza... wcale nie była jedyna, bowiem są wzmianki o innych grupach "pokrytych piaskiem", które opuszczały wówczas Egipt. Być może ich wyjście było powodem umieszczenia przez faraona Merenptaha (syna Ramzesa II) na steli swego imienia, określenia: "Izrael został zniszczony, nie ma już nasienia", które odnosić się miało właśnie do pozbycia się owego problemu. Należy też oczywiście pamiętać, że nie wszyscy Żydzi i Azjaci opuścili wówczas Egipt, tym bardziej że niektórzy z nich, w dalszym ciągu robili kariery na królewskim dworze (jak choćby niejaki Ben-Azen jeden z dostojników dworu Merenptaha).

Według Księgi Wyjście droga Izraelitów następnie wiodła od Morza Sitowia (14,9.30), przez pustynię Szur (15,22), Marę (15,23), Refidim (17,1) i pustynię Synaj (19,1). Następnie Sukkot (12,31), Etam (13,20) i Pi-Hachirot naprzeciw Baal-Sefon (14,2). Najprawdopodobniej nie jest to realna trasa pochodu Izraelitów (a przynajmniej nie w całości), jako że w rejonie Baal-Sefon w Palestynie znajdował się silny egipska twierdza (Migdol) i droga, którą armia egipska przemierzała z Palestyny do kraju. Nie jest więc możliwe, aby Izraelici zamierzali rzucać wyzwanie Egipcjanom, tym bardziej że sami zmagali się z problemem głodu i zniechęcenia. Mojżesz w tym czasie na górze Synaj miał ofiarować ("spisane ręką" Boga), kamienne tablice z Dziesięciorgiem Przykazań, które również stały się podstawą religii i kultury Izraela. W tym zaś czasie, gdy Mojżesz rozmawiał z Bogiem na górze Synaj, lud, który wyprowadził z niewoli egipskiej począł tworzyć sobie kamiennych (w Biblii mowa jest o "Złotym Cielcu") bogów. I tu jest ciekawy przykład, który dobitnie opisuje nam to, że następnie Mojżesz aż czterdzieści lat błąkał się po Synaju nie wchodząc do kraju Kanaan. Początkowo uważałem, że owe czterdzieści lat jest jedynie metaforą, ale gdy przypomniałem sobie o cielcu, zaświtała mi w głowie taka myśl - a może to było celowe działanie, może właśnie tak miało być? Zauważmy, ludzie których Mojżesz wyprowadził z egipskiej niewoli, urodzili się i byli wychowywani na niewolników, ich mentalność była mentalnością niewolników, nawet wówczas, gdy już zyskali wolność. Więc może owe czterdzieści lat było rzeczywistym działaniem, mającym na celu doprowadzić do wymarcia pokolenia niewolników, tak aby nowe, urodzone już na wolności nie miało ich kompleksów, bowiem z ludźmi o mentalności niewolników Mojżesz nie miał szans w podbiciu ziemi Kanaan. Mogli to osiągnąć jedynie jego następcy, ludzie wolni, nieznający niewolniczego poddaństwa i związanego z tym strachu.

I ta mądrość dotyczy wszystkich epok i narodów - zawsze pokolenie, wyrosłe w niewoli musi odejść, aby nastąpiły jakiekolwiek realne zmiany, dlatego też np. w Polsce pokolenie ludzi urodzonych w latach 50-tych i 60-tych musi odejść, bowiem to byli ludzie wyrośli w innej epoce i innej geopolitycznej rzeczywistości. Dla nich potęga Związku Sowieckiego a potem Rosji była czymś oczywistym, Ruskich więc nie należało prowokować, bo zrobią nam tutaj drugi Katyń. Natomiast Zachód (szczególnie w latach 70-tych) był przedmiotem pożądania wszystkich, którzy żyli w marazmie realnego socjalizmu. Opowieści tych, którzy tam się znaleźli o pełnych pułkach w sklepach i innym, lepszym, łatwiejszym życiu - działały niezwykle silnie na wyobraźnię. I właśnie dziś ci sami ludzie, którzy w latach swej młodości marzyli o otwarciu Polski na Zachód, wrobią wszystko dla Europy, nawet dadzą się pokroić, bowiem w ich mentalności wciąż istnieje obraz "lepszego Zachodu i biednej Polski". Nie dostrzegają zmian, nie widzą że te proporcje powoli, ale nieuchronnie zamieniają się miejscami, że dzisiejsza Europa, to już nie jest kontynent wyśniony przez nich w latach młodości - to kontynent szerzącej się lewicowej (lewackiej) ideologii i nieuchronnej islamizacji (wprowadzanej już nawet w modzie dla kobiet - ciekawe prawda, nawet projektanci mody już szykują kobietom Europy Zachodniej łatwiejsze zaakceptowanie konieczności noszenia hidżabów). Dlatego też to stare pokolenie musi naturalnie ustąpić miejsca pokoleniu wyrosłemu już na wolności i nie mającemu kompleksów swych ojców i dziadków którzy dziś zasilają jeszcze topniejące ale wciąż ideologicznie silne szeregi KOD-u lub wszelkich "marszy wolności". Zauważcie że na tych marszach nie sposób odnaleźć młodzież (poza młodzieżówkami partyjnymi, lemingami i gimbazą) oraz... ludzi bardzo starych, pamiętających jeszcze II Wojnę Światową. Bo tamci ludzie też nie mieli kompleksów, oni byli wychowani w wolnej Polsce w kulcie siły i potęgi Rzeczypospolitej, więc nie ma ich dziś także ma marszach kod-omitów i im podobnych. Dlatego też Mojżesz wiedział co robi - pokolenie niewolników musi wymrzeć, aby naród mógł cokolwiek wartościowego osiągnąć.






CDN.
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz