Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 maja 2017

SUKCESY ODRODZONEJ, NIEPODLEGŁEJ II RZECZPOSPOLITEJ A SUKCESY "TRANSFORMOWANEJ" III RZECZYPOSPOLITEJ - Cz. III

PODSUMOWANIE

ZYSKÓW I STRAT Z LAT

1918-1939 i 1989-2017


SUKCESY 

II RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Cz. III





 UTRZYMANIE LWOWA
Cz. I
 




Nim Polska realnie zaczęła się odradzać, nim jeszcze Józef Piłsudski wyjechał z niemieckiego Magdeburga do Warszawy, by objąć władzę nad tworzącym się wojskiem polskim z rąk Rady Regencyjnej, pierwsze walki o przynależność do polityczno-administracyjną do Polski zaczęły się w mieście Lwowie - stolicy tzw.: Galicji Wschodniej. W nocy z 31 października na 1 listopada 1918 r. Ukraińcy (którzy również odradzali się z niewoli) proklamowali w tym mieście powstanie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, z Lwowem jako jej stolicą. Nad ranem 1 listopada polscy mieszkańcy miasta ujrzeli na budynkach publicznych żółto-niebieskie, ukraińskie sztandary. Tak oto rozpoczynała się pierwsza wojna jeszcze nienarodzonego państwa. Lwów był w tym czasie miastem polskim, gdyż Polacy stanowili 62 % mieszkańców miasta (poza tym we Lwowie mieszkali Żydzi - druga po Polakach najliczniejsza nacja, którzy i tak byli w większości spolonizowani, Ormianie, Rosjanie i Niemcy). Ukraińców było we Lwowie jedynie ok. 20 %, a jedyna ich siła była poza samym miastem, gdyż okoliczne wsie praktycznie w 100 % należały do ludności rusińskiej (ukraińskiej). W całej Galicji Wschodniej te proporcje były stosunkowo odwrócone, gdyż Polaków było tam jedynie 14,4 %, Żydów 12,4 % zaś Ukraińców 71,1 %. Paradoksem było zaś to, że pomimo liczebnej przewagi, to nie Ukraińcy stanowili elitę administracyjną i polityczną miast galicyjskich, lecz właśnie Polacy, zaś język polski był językiem oficjalnym na tamtych terenach (i to pomimo rugowania go przez Rosjan). 

Polacy i Ukraińcy dążyli do odrodzenia politycznego i narodowego, do uniezależnienia się od dotychczasowych zaborców i odbudowania (w przypadku Ukrainy - zbudowania) niepodległego państwa. Problem polegał na tym, że Lwów był uważany za miasto wchodzące w skład przyszłych granic zarówno Polski jak i Ukrainy i nie było co do tego faktu żadnego kompromisu. Z Ukrainą było o tyle trudniej, że nie miała ona bezpośrednich tradycji państwowych, do których mogłaby się odwołać. Pamięć bowiem o wczesnośredniowiecznej Rusi Kijowskiej, była zbyt odległa by można było do niej powracać, zresztą w tamtych czasach jedność Rusinów i Lechitów była zbyt duża, by można było mówić o jakiejś większej odrębności. Zwracali na to uwagę już historycy bizantyjscy, którzy pisali - Prokopiusz z Cezarei w 512 r.: "Antowie i Sklaweni mówią jednym językiem (...)A nawet i zewnętrznym wyglądem nie różnią się między sobą, wszyscy bowiem są rośli i niezwykle silni (...) A przecież bynajmniej nie są niegodziwi z natury lub skłonni do czynienia zła (...) Sklawinowie i Antowie nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie i dlatego zawsze wszelkie pomyślne i niepomyślne sprawy załatwiane bywają na ogólnym zgromadzeniu". Zaś Teofylaktos Simokattes w VII wieku dodawał: "Ich ziemia nie zna żelaza i dlatego pozwala im żyć w spokoju i bez waśni". 

Lechici/Polanie (Polacy) po raz pierwszy zdobyli Kijów w 1018 r., choć to właśnie ich pobratymcy Polanie wschodni założyli to miasto w czasach znacznie wcześniejszych (założycielem Kijowa miał być niejaki Kij - jeden z wodzów lechickiego plemienia Polan wschodnich). W 862 r. jednak Słowianie Wschodni (a konkretnie Nowogrodzianie) ściągnęli na swoje ziemie Wikingów, prosząc ich, aby ci objęli nad nimi władzę ("Ziemia nasza wielka jest i obfita, a ładu w niej nie ma. Przychodźcie więc rządzić i władać nami" - jak zostało to opisane w ruskiej "Powieści minionych lat" pochodzącej z XII wieku). Na to wezwanie odpowiedziało skandynawskie plemię wikingów, zwane... Rus lub Ros (wcześniej ta nazwa nie istniała, w odniesieniu do Słowian Wschodnich), których wodzem był niejaki Ruryk. Kijów zdobył dopiero następca Ruryka, jeden z jego krewnych Oleg Mądry (panujący od 879 r.), który uczynił tego miasta "matkę grodów ruskich". Wynika więc z tego, że Ukrainę jak i samą Ruś stworzyli nie tylko Wikingowie, ale wręcz nie-Słowianie, przybysze ze Skandynawii, którzy objęli władanie nad tymi terenami za zgodą mieszkańców (prawdopodobnie nie wszystkich, a jedynie pewnej części, być może nawet opozycyjnej do legalnych władz plemiennych, którzy aby pognębić swych konkurentów, ściągnęli sobie obcych najeźdźców). Ukraina więc, wywodząca się z Rusi, już u swych korzeni była sztucznym krajem, zupełnie odmiennym od swej słowiańskiej przeszłości. 


BOLESŁAW CHROBRY W KIJOWIE 1018 r.

 

Oficjalne przyjęcie chrześcijaństwa w kraju Lechitów (Polsce) z rąk papieża rzymskiego i Kościoła Katolickiego w 966 r. oraz chrześcijaństwa obrządku wschodniego (Prawosławnego) z Bizancjum na Rusi Kijowskiej w 988 r. przez Włodzimierza Wielkiego, jeszcze bardziej pogłębiło te różnice (choć oczywiście należy od razu dodać, że w Polsce jeszcze długo był obecny obrządek wschodni, który był bardzo popularny, zaś król Bolesław II Śmiały został obalony przez swego brata - Władysława I Hermana w 1079 r. właśnie dlatego że... planował wprowadzić Polskę do obrządku wschodniego/bizantyjskiego - o czym dziś się nie mówi, wymyślając jakiej zupełnie inne powody konfliktu i królewskiego morderstwa na biskupie Stanisławie). A o tym, że obrządek prawosławny był bardzo popularny w XI-wiecznej Polsce, świadczy fakt, przytoczony z zapisków klasztoru w Bauweiler (niemieckim mieście, leżącym dziś w Nadrenii-Północnej Westfalii) z 1031 r., w którym czytamy: "Królowa Rycheza (niemiecka księżniczka, która poślubiła przyszłego króla Polski - Mieszka II w 1013 r.), dokonawszy rozwodu z królem mężem swoim ze wzgardy do obrządku Słowian, przybyła do Saksonii do cesarza, przez którego została z czcią przyjęta". 

Późniejsze dzieje Słowian Zachodnich (Lechitów) i Wschodnich (Rusinów) również potoczyły się inaczej. W Polsce w 1138 r. rozpoczął się kryzys dynastyczny, który doprowadził do rozbicia dzielnicowego kraju na mniejsze części (dzielnice), na Rusi co prawda wystąpiło w tym czasie to samo zjawisko, z tym że Rusini doświadczeni zostali dodatkowo najazdem i podbojem tatarskim (w latach 1238-1240), co spowodowało że utracili polityczną suwerenność na rzecz Ordy Mongolskiej. Spowodowało to zahamowanie rozwoju kraju nie tyle na dziesięciolecia, co na wieki - na Rusi nigdy nie było epoki renesansu, nigdy nie było odrodzenia, ba, nie było nawet klasycznego okresu średniowiecznego rycerstwa. Całą kultura europejska, jaka się tworzyła w tym czasie, ominęła Ruś (Ukrainę), która była niczym zamknięta w jakiejś formalinie politycznej zależności od Dalekiego Wschodu (podobnie jak Polska i kraje Europy Wschodniej w czasach komunizmu po II Wojnie Światowej). Gdy chan mongolski lub tatarski czegoś pragnął, np. aby lokalny władca ruski zburzył mury swego miasta, ten musiał się podporządkować i wykonać rozkaz (nie mówiąc już o cyklicznych opłatach lennych, pobieranych od książąt ruskich przez chanów tatarsko-mongolskich). Wiele miast, w tym Lwów (wchodząc w skład księstwa halicko-włodzimierskiego) podlegało pod zależność Mongołów i nie mogło rozwijać się w pełni, tak jak to było w Zachodniej i Środkowej Europie. 

Gdy w Polsce rozwijała się średniowieczna kultura dworska, a potem szlachecka kultura renesansowa, na Rusi wciąż było wczesne średniowiecze, jedynie te miasta, które zdołała przyciągnąć do swych wpływów kultura polska, zaczynały się zmieniać (możecie sobie wyobrazić, że jeszcze w XVIII wieku miasta Rosji carskiej przypominały te, sprzed... pięciu wieków, z XIII stulecia, czyli podboju mongolskiego. Pięć wieków rozwoju społecznego, kulturowego i naukowego ominęło Rosję, o czym w latach 30-tych XIX wieku pisał Piotr Czaadajew, twierdząc że: "Rosja jest krajem bez historii, bez kultury i bez tradycji". Pisał też: "Rośniemy, ale nie dojrzewamy, idziemy naprzód, ale po linii krzywej, czyli takiej, która nie prowadzi do celu (...) Gdy cały świat przebudowywał się od podstaw myśmy nie wznieśli nic nowego, po dawnemu siedzieliśmy skuleni w dawnych chałupach z bierwion i słomy. Jednym słowem losy ludzkości wykuwały się bez nas". Czaadajew ubolewał też, że Rosja nigdy nie doświadczyła epoki średniowiecza i renesansu i pisał w swych "Listach Filozoficznych": "Wszystkie społeczeństwa przeszły przez taką epokę. Jej zawdzięczają najżywsze swoje wspomnienia, cudowność swojej przeszłości, swoją poezję, wszystkie najsilniejsze i najpłodniejsze idee, jest to niezbędna osnowa każdego społeczeństwa. W przeciwnym razie w pamięci narodów nie byłoby nic, co mogłyby cenić i kochać, nic oprócz pyłu własnej ziemi (...) My nic takiego nie mamy. Najpierw brutalne barbarzyństwo, potem ordynarna ciemnota, następnie obce panowanie, okrutne i poniżające, którego ducha odziedziczyła późniejsza nasza władza - oto smutna historia naszej młodości".


 

Piszę o Rosji w XVIII wieku, choć przecież Mongołowie w XIII wieku podbili Ruś, ale z czasem to właśnie Moskwa wybiła się na dominujące miasto-państwo w Rusi i to ona rozpoczęła proces "zbierania ziem ruskich". W tym momencie pamięć o dawnej Rusi zanikła. w 1349 r. Lwów po raz pierwszy zostaje przyłączony do Królestwa Polskiego, przez króla Kazimierza III Wielkiego. Miasto od razu odżyło (należy bowiem pamiętać, że prócz corocznego haraczu, jaki musieli płacić władcy ruscy Mongołom i Tatarom, ci dokonywali jeszcze dodatkowo co jakiś czas wypraw zbrojnych i łupili podległe sobie miasta - w tym Lwów). W 1356 r. miasto z rąk królewskich otrzymuje samorząd (dotąd bowiem mieszkańcy żyli pod całkowitą władzą lokalnego przedstawiciela księcia Halicko-Włodzimierskiego, który zaś był podległym chanowi mongolskiemu). Teraz mieszkańcy stali się wolni od wszechwładzy urzędników książęcych, oraz zostaje powołane udzielne sądownictwo królewskie. Lwów odtąd wchodzi w skład wolnych miast Królestwa Polskiego. Miasto wówczas zasiedlone było przez Rusinów, Tatarów, Żydów, Polaków i Niemców, wszystkie te narodowości otrzymały równy status zarówno polityczny, jak i sądowy i prawno-administracyjny. Sam Lwów znacznie też się rozrósł (król Kazimierz ofiarował miastu 70 łanów gruntu w posagu). Ale prawdziwy rozkwit, spowodowało nałożenie na miasto ulg podatkowych i odbywające się co jakiś czas jarmarki, które przyciągały turystów z wielu okolicznych krajów (sławne Jarmarki Lwowskie).

Okres podatkowej wolności dla Lwowa, trwał prawie sto lat (od 1356 do 1455 r.), a przez ten czas miasto znacznie się rozrosło, rozbudowało i wzbogaciło - stało się głównym miastem handlowym, na szlaku z Bałtyku ku Morzu Czarnemu oraz na Bałkany (szlak czarnomorski, szlak wołoski). Zastąpiono drewniane kładki uliczne, brukowanymi ulicami, odtąd czyszczenie miasta odbywało się raz na tydzień (zaś przed rokiem 1349 tylko dwa razy do... roku, przed Wielkanocą i przed św. Michałem). Miasto zostało też zaopatrzone w wodociągi i kanały, choć problem wciąż był z oświetlaniem ulic (były tylko... trzy latarnie, które zapalano przed zmierzchem - połowa XV wieku), tak więc, kto wychodził z domu po zmroku, musiał zaopatrzyć się w pochodnię. Lata 50-te XV wieku, to również okres upadku finansowej prosperity Lwowa, a związane to było nie tylko z królewskimi podatkami (nałożonymi po klęsce z Krzyżakami w bitwie pod Chojnicami w 1454 r.), ale również z powodu upadku handlu czarnomorskiego, związanym ze zdobyciem Konstantynopola przez Turków w 1453 r. i tatarskimi najazdami na Ruś Halicką i Lwów. Kryzys pogłębił się również po upadku Kaffy nad Morzem Czarnym w 1475 r. (gdzie Lwów miał stałą filię handlową) oraz Kilii i Białogrodu (1484 r.). W 1476 r. zaś Hospodarstwo Wołoskie stało się lennem tureckim, co również odbiło się na handlu bałkańskim. Nieudana wypraw króla Jana I Olbrachta, przeciwko Mołdawii w 1497 r. również spowodowała utratę tamtejszych rynków zbytu dla lwowskich towarów. 

Kolejny okres prosperity i rozwoju miasta (Złoty Czas Lwowa), nastał po 1531 r. i zwycięstwie hetmana wielkiego koronnego - Jana Armora Tarnowskiego w bitwie z Mołdawianami pod Obertynem, i choć nie spowodowało to ponownego uzależnienia Mołdawii od Polski, to jednak uspokoiła się granica południowa i Tatarzy zaprzestali swych najazdów. Jednak z początkiem XVI wieku, a już szczególnie po roku 1527 (czyli po odbudowaniu Lwowa po wielkim pożarze), miasto nabrało już całkowicie cech typowo polskich - zostało skutecznie spolonizowane. Polonizowali się wówczas nie tylko Rusini, zamieszkali w mieście, ale także Niemcy (dotąd żyjący we własnych dzielnicach), oracz Żydzi. Język polski zaczął wypierać język niemiecki w niemieckich dotychczas rodzinach i domach. Zaczęto nazywać dzieci polskimi imionami i udzielać się na polskich nabożeństwach w kościołach (o tym jak silne było przyciąganie kultury polskiej, przekonała się moja rodzina od strony ojca, która w przeciągu jednego pokolenia spolonizowała się zupełnie, ale tak, że choć język niemiecki wciąż był używany, to jednak stanowił pewnego rodzaju dodatek, wręcz margines. I takich przypadków było wiele, nawet wówczas gdy jak w XIX wieku - Polski na mapach nie było, to jednak wiele niemieckich rodzin polonizowało się dość często. Zresztą ten mechanizm działał w dwie strony, np. gen. Józef Haller, twórca tzw.: "Błękitnej Armii Hallera", która podczas I Wojny Światowej walczyła na froncie zachodnim, we Francji przeciwko Niemcom, pochodził z typowo niemieckiej rodziny von Hallenburgów, a na przykład kat Powstania Warszawskiego Erich von dem Bach-Zalewski, był Niemcem dopiero w drugim pokoleniu - bowiem jego dziadek jeszcze nie znał ani jednego słowa po niemiecku i uważał się z Polaka. Taki to był przepływ wielu rodzin w kierunku Polski i Niemiec).


gen. JÓZEF HALLER
 


Wspólne małżeństwa pomiędzy Polakami, Rusinami i Niemcami również nie należały do rzadkości. Zresztą nie tylko te nacje, dużo w XVI wieku było we Lwowie Włochów (jeden z nich był nawet autorem pewnej afery z 1580 r. o której już nie będę się rozpisywał), Anglików i Szkotów (szczególnie rody Whigtów, Allandtów i Forbesów), którzy również się polonizowali (w lwowskim archiwum miejskim, jeszcze w latach 30-tych XX wieku, był list jednego z Forbesów napisany w XVI wieku, w którym ten pisząc do rodziny w Anglii, część listu napisał po niemiecku a część po polsku, co może świadczyć że powoli zapominał chyba angielskiego). Lwów zresztą w tym czasie bardzo się rozbudował. Znacznie wzrosła również ilość miejskich latarni, gdyż nie ma już w miejskich kronikach z tego okresu żadnych wzmianek o problemach z oświetleniem ulic. Najpopularniejszymi w mieście wyznaniami były: katolicyzm, prawosławie, Kościół Ormiański i judaizm, zaś najmniej popularne były wyznania reformacyjne, szczególnie luteranizm i kalwinizm i islam. "Złoty Czas Lwowa" trwał od ok. 1531 r. do 1648 r. czyli do wybuchu Powstania Chmielnickiego na Ukrainie. W tym czasie miasto się rozbudowało, wzbogaciło i... spolonizowało. Wybuch powstania to bodajże jedyny element, z którym mogą się identyfikować Ukraińcy, to było bowiem w pewnym sensie pierwsze narodowe odrodzenie Ukraińców (rozumianych jako Kozacy). Ale i ten okres odrodzenia narodowego nie trwał długo, bowiem już w 1654 r. Chmielnicki w tzw.: "Ugodzie Perejesławskiej", oddał Kozaków pod władzę cara rosyjskiego (notabene, Kozacy zażądali aby carski wysłannik potwierdził w imieniu cara Aleksego I przywileje, jakie Kozacy posiadali w Rzeczypospolitej, ten odmówił, twierdząc że o wszystkim zadecyduje car, który jest bożym pomazańcem i jego wola jest ostateczna. To spowodowało że Kozacy się zbuntowali i nie chcieli podpisać ugody, dopiero namówił ich Chmielnicki, twierdząc że sprawę przywilejów kozackich załatwi się potem, teraz należy jednak podpisać dokument. Podpisano więc i... na tym koniec Kozacy utracili wszystkie przywileje, jakie wcześniej posiadali w Rzeczypospolitej, co spowodowało że w latach późniejszych wielokrotnie ponownie dążyli ku Polsce).




Poza tradycją Powstania Chmielnickiego, nie ma żadnej ważniejszej tradycji historycznej wśród Ukraińców, nic dziwnego że w XX wieku nie mając żadnych doświadczeń państwowych, tak bardzo akcentowali swoje przywiązanie do narodu. Dla narodu gotowi byli popełnić każdą zbrodnię, nawet największa, jaką było chociażby wołyńskie ludobójstwo 1943 r. gdzie ludzi (bezbronnych mieszkańców tamtych terenów) mordowano w sposób haniebny, odrażający wręcz (np. obcinając członki, kobietom piersi, mężczyznom genitalia, wyciągając język przez specjalnie zrobioną dziurę w gardle itp.). Dziś niektórzy z owych zwolenników bandyckiej ideologii banderyzmu, śmie twierdzić że banderowcy i upowcy, niewiele różnili się np. od żołnierzy Armii Krajowej, czy Narodowych Sił Zbrojnych i że między Polakami a Ukraińcami były te same mordercze skłonności (no nie wiem, Polacy np. nie mordowali bezbronnych niemowląt, nabijając je na gałęzie drzew czy ostrza płotów, nie kroili ludzi na żywca piłą i nie popełniali wielu z tych tak makabrycznych i ohydnych zbrodni. Problem polegał właśnie w nacjonalizmie Ukraińców spod znaku Bandery i Szuchewycza - dla nich najważniejszy był naród, dla narodu można było dopuścić się wszelkiej zbrodni. Natomiast dla żołnierzy Armii Krajowej to nie naród był najważniejszy drodzy Ukraińcy, ale... Bóg. A wszystko zawarte było w motcie żołnierzy Wojska Polskiego: "Bóg-Honor-Ojczyzna", czyli na pierwszym miejscu stawiano źródło wszelkiego dobra, szczęścia, sprawiedliwości i miłości, czyli Boga, na drugim własny Honor, czyli moralność i godność człowieczą - innymi słowy nie czyń drugiemu co tobie niemiłe, dopiero na trzecim miejscu była Ojczyzna - nie naród, Ojczyzna, rozumiana jako dom wszystkich, którzy mają serca otwarte na miłość do Polski, jej tradycji i kultury, bez względu na narodowość, wyznanie, kolor skóry czy płeć. Jak można złączać nacjonalistycznych bandytów ukraińskich z takimi żołnierzami, jak ci którzy walczyli w Armii Krajowej i innych polskich organizacjach patriotycznych? Przecież to zwykłe skurwysyństwo?).

Zapłonęło Zaporoże, Sicz, zapłonęła Ukraina, która już nie odzyskała niepodległości do XX wieku, czyli właśnie do czasu po I Wojnie Światowej, gdy w IV Uniwersale proklamowano pełną niepodległość Ukrainy, powołując do życia Ukraińską Republikę Ludową (22 stycznia 1918 r.) ze stolicą w Kijowie. 1 listopada 1918 r. we Lwowie zachodni Ukraińcy próbowali powołać do życia Zachodnio-ukraińską Republikę Ludową ze stolicą we Lwowie. Nie udało im się to, ponieważ Polacy w mieście podjęli walkę i wkrótce opanowali cały Lwów, a po przybyciu odsieczy z kraju, do 16 lipca 1919 r. całkowicie Wojsko Polskie opanowało całą Galicję Wschodnią, likwidując Zachodnio-ukraińską Republikę Ludową. Ukraińska Republika Ludowa też długo nie przetrwała, 2 lutego 1919 r. bolszewicy zdobyli Kijów a państwo ostatecznie upadło 11 czerwca 1920 r. Przetrwało więc zaledwie trzy lata (od wydania pierwszego Uniwersału 23 czerwca 1917 r. mówiącego o powołaniu autonomicznego rządu Ukrainy, wciąż pozostającej w federacji z Rosją). Ukraińcy nie byli więc w stanie utrzymać swego państwa, mimo że powołali aż dwa takie organizmy polityczne, żadne się nie utrzymało. Odradzająca się w tym samym czasie Polska była dokładnie w takiej samej sytuacji, a mimo to utrzymaliśmy się, przetrwaliśmy. Zbudowaliśmy silny kraj do którego dziś możemy się odwoływać, jako do przykładu z którego doświadczeń również należy czerpać. Bez przetrwania II Rzeczypospolitej, bylibyśmy dziś w charakterze Ukrainy czy Białorusi, pozbawieni doświadczeń politycznych i budujący wszystko od nowa dopiero w latach 90-tych XX wieku. 







PS: W KOLEJNEJ CZĘŚCI POKRÓTCE OPISZĘ 
SAM PRZEBIEG WALK O LWÓW I CAŁĄ GALICJĘ WSCHODNIĄ.

         
 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz