Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 maja 2017

SUKCESY ODRODZONEJ, NIEPODLEGŁEJ II RZECZPOSPOLITEJ A SUKCESY "TRANSFORMOWANEJ" III RZECZYPOSPOLITEJ - Cz. II

PODSUMOWANIE

ZYSKÓW I STRAT Z LAT

1918-1939 i 1989-2017


SUKCESY 

II RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Cz. II



  
ODBUDOWA WOJSKA POLSKIEGO
WYCOFANIE WOJSK NIEMIECKICH ZE WSCHODU, 

  



Po klęsce Powstania Styczniowego w 1864 r. zmalała wśród Polaków chęć do dalszej zbrojnej walki o odrodzenie Ojczyzny, zaczęto zaś bardziej skupiać się na kwestii ekonomicznej niezależności i powolnej pracy u podstaw, mającej krzewić polską kulturę i język wśród najróżniejszych warstw społeczeństwa. Powstawało w czasie tego pięćdziesięciolecia (którego kres stanowił wybuch I Wojny Światowej w 1914 r.), wiele partii i organizacji, które w najróżniejszy sposób widziały odbudowę Polski. Wszystkie te jednak partie można przyporządkować do trzech głównych nurtów, jakie wykrystalizowały się wśród polskich działaczy politycznych. 

Pierwszy nurt reprezentowany był przez tzw.: "Realistów" - czyli ludzi, którzy zdawali sobie sprawę z ówczesnego ukształtowania geopolitycznego i starali się tak formułować swoje cele i programy, aby ów aspekt geopolityczny w nich uwzględnić. Głównym przesłaniem nurtu Realistów, był pogląd, że Polska nie jest w stanie sama się odrodzić i że myśli o jakimkolwiek kolejnym powstaniu narodowym należy odrzucić, jako szkodliwe dla żywej tkanki narodu polskiego. Celem Realistów było więc skupienie się na budowaniu ekonomicznych i politycznych podstaw siły Polaków w zaborach rosyjskim, pruskim (niemieckim) i austriackim, tak aby stać się pod tym względem najbardziej uprzywilejowaną mniejszością i dzięki temu mieć wpływ na rządy państw zaborczych co do losów ziem polskich. Wśród Realistów pojawiały się też jednak nurty skrajne, jak choćby ten, reprezentowany przez Aleksandra Wielopolskiego (pełnił funkcję carskiego naczelnika rządu cywilnego Królestwa Polskiego od czerwca 1862 do lipca 1863 r., jego polityka przyczyniła się do wybuchu Powstania Styczniowego w 1863 r.) i jego syna Zygmunta, którzy zamierzali budować siłę narodu polskiego w ścisłym związku z Rosją. Jeszcze dalej posunął się inny "Realista" - Kazimierz Krzywicki (notabene współpracownik Wielopolskiego), który w swej broszurze, wydanej w 1872 r. pt.: "Polska i Rosja", postulował całkowite wyrzeczenie się wszelkich idei narodowych i językowych przez Polaków oraz pełne zlanie się z narodem rosyjskim. Ludzie, którzy wchodzili w skład Realistów, najczęściej wywodzili się z kręgów nowobogackich przemysłowców i handlowców, którzy zbijali majątek na wysyłaniu swych towarów wgłąb Rosji i dla których odrodzenie Polski oznaczałoby poważne straty finansowe (a może nawet widmo bankructwa), rzadziej zaś w ich skład wchodzili przedstawiciele arystokracji i szlachty.

Drugi nurt tworzyli zwolennicy tzw.: "Orientacji", czyli orientowania się na jednego z trzech przywódców mocarstw zaborczych, by z jego poparciem odbudować niepodległą Ojczyznę. W skład tej grupy bez wątpienia wchodził Roman Dmowski i jego endecja (czyli Narodowa Demokracja), który uważał, że tylko we współpracy i lojalności do Rosji, można zjednoczyć i odtworzyć niepodległą Polskę, choć oczywiście ten proces miał postępować powoli, poprzez uzyskanie praw dla posługiwania się językiem polskim w szkołach i urzędach Królestwa Polskiego (Kongresówki), poprzez autonomię religijną i następnie polityczną do pełnej niezależności. Dmowski i całe jego środowisko polityczne, uważał że największe zagrożenie dla Polski i narodu polskiego płynie z Niemiec. To właśnie Niemcy uważał za głównego wroga polskości, gdyż jak twierdził Niemcy są silnym, skonsolidowanym i zdeterminowanym krajem, który dodatkowo może się poszczycić wysoką kulturą, która w pewien sposób może oddziaływać na Polaków doprowadzając do ich germanizacji. Natomiast Rosja - w jego mniemaniu - jest kulturowo uboga, nie ma więc dla narodu polskiego żadnej ciekawej koncepcji, która mogłaby ich przyciągnąć w kierunku Rosji. Polacy dominują kulturowo nad Rosjanami, ale Niemcy stanowią poważne zagrożenie (również ekonomiczne) dla narodu polskiego, dlatego też oczywistym jest orientacja w kierunku słabej kulturowo Rosji, aby wraz z nią pokonać i wyprzeć niemczyznę daleko na zachód. Uważał że Polacy są w stanie zdominować Rosjan w państwie rosyjskim pod praktycznie każdym względem, gdyż kultura polska stoi znacznie wyżej od rosyjskiej a Polacy są ludźmi znacznie zaradniejszymi i pracowitszymi od Rosjan, co odbije się również w kwestii dominacji ekonomicznej, natomiast w stosunku z Niemcami ten przelicznik wypada na niekorzyść strony polskiej.

Dmowski nie mylił się w swych założeniach. Polacy bowiem stanowili najbogatszą część wśród narodów wchodzących w skład Imperium Rosyjskiego, znacznie wyprzedzając rdzennych przedsiębiorców rosyjskich, co powodowało że ci postulowali nawet u cara, aby wprowadzić cła dla towarów sprowadzanych z Kongresówki, gdyż w przeciwnym razie Rosja zostanie zalana towarami polskimi (znacznie lepszymi jakościowo, o czym już nie wspominali), a oni będą musieli ogłosić bankructwo. Cło nie zostało jednak wprowadzone, ale na poziomie administracyjnym lokalni rosyjscy urzędnicy w Królestwie Kongresowym, starali się maksymalnie uprzykrzyć życie polskim przedsiębiorcom, zdecydowanie faworyzując kupców rosyjskich. Mimo to Ukraina, Białoruś, Litwa i duża cześć europejskiej Rosji, były wręcz ekonomicznie zdominowane przez produkty pochodzące z Polski. W rekach polskich przemysłowców było 54 % produkcji Ukrainy i choć ziemi uprawnej polska szlachta posiadała na Ukrainie jedynie 23 %, to wytwarzała z nich zysk w wysokości 40 % budżetu całej rosyjskiej Ukrainy. Na Białorusi i Litwie było bardzo podobnie, z tym że (szczególnie na Litwie), ziemia uprawna w rekach polskich stanowiła ponad 50 % całości gospodarstw. Drugą kwestię stanowiła kultura polska i język polski, silnie zadomowiony w tych krajach. Po polsku mówiono nie tylko w dworach i dworkach Ukrainy, Litwy czy Białorusi, ale również w folwarkach i administracji lokalnej. Służba domowa, kupcy, a także chłopi ukraińscy czy litewscy doskonale rozumieli po polsku, choć sami, w swych chałupach mówili po "tutejszemu" (czyli właśnie ukraińsku lub litewsku, rzadziej zaś po rosyjsku).


PIĘKNIE POKAZANA SCENA, 
JAK CHŁOP KUPUJE MAJĄTEK ZIEMSKI
"ZIEMIA OBIECANA"
"SYNA ŻENIĘ - DAM MU MAJĄTEK, 
BĘDZIE SE DZIEDZICEM"



Dlatego też Dmowski i inni ideolodzy endeccy (jak Jan Ludwik Popławski), uważali że Rosję można łatwo zdominować zarówno kulturowo jak i ekonomicznie i stworzyć z Polaków naród uprzywilejowany w samej Rosji. Natomiast prawdziwa walka o byt narodowy odbywa się właśnie na zachodzie, w "polskich prowincjach" Prus. Niemcy muszą koniecznie utrzymać przy sobie polskie prowincji, więcej - muszą je zgermanizować i to skutecznie, aby przetrwać na tych terenach. Jeśli utracą Poznańskie, Śląsk i Pomorze, Prusy przestaną istnieć, a Niemcy zyskają więcej wewnętrznej swobody politycznej. Dmowski pisał w 1909 r. w swej książce: "Niemcy, Rosja i kwestia polska": "Dla państwa, które wyrosło na ziemiach zachodniej Słowiańszczyzny, dla którego te ziemie są głównym punktem oparcia w jego panowaniu nad całymi Niemcami, którego potęga w dużej mierze wyrosła po upadku Polski, podniesienie głowy przez polskość oznaczałoby położenie tamy jego wzrostowi, w konsekwencji zachwianie jego roli w Rzeszy Niemieckiej". Niemcy więc należy pobić w sojuszu z innym mocarstwem, które to Polacy są w stanie sobie podporządkować - z Rosją. Należy więc poprzysiąc wierność dynastii Romanowów i dążyć do konfliktu pomiędzy tymi państwami, z którego to mogą przyjść dla Polski i Polaków tylko korzyści. W jego mniemaniu zleżało więc wzmacniać Rosję, aby była w stanie oprzeć się sile "germańskiego naporu", co powodowało że w tych warunkach odrodzenie niepodległej Polski było mniej ważne, jeśli w ogóle. Dmowski pisał: "Polacy zrozumieli że odbudowanie własnego państwa w wytworzonym położeniu międzynarodowym jest celem nieziszczalnym, że wszelkie działanie przedsiębrane w tym kierunku byłoby tylko zabójstwem sił własnych i oddaleniem od drogi, na jakiej należy w obecnych warunkach walczyć o byt narodowy i pracować dla narodowej przyszłości".

Trzecim nurtem zaś, był nurt zwolenników zbrojnej walki o niepodległość, czyli nurt niepodległościowy. Głównym jego orędownikiem po upadku Powstania Styczniowego, był Zygmunt Miłkowski, założyciel w 1887 r. Ligii Polskiej (przemianowanej następnie w 1893 r. w Ligę Narodową przez Romana Dmowskiego i Zygmunta Balickiego, która to już otwarcie od 1899 r. obrała sobie właśnie kierunek prorosyjski, o czym wyżej). Po upadku Ligii Polskiej, sztandar niepodległości podjęli teraz socjaliści, którzy na długie lata stali się głównym propagatorem odzyskania niepodległości przez Polskę. Założona w listopadzie 1892 r. Polska Partia Socjalistyczna, przyjęła kierunek niepodległościowy, głównie dzięki jej czołowym przedstawicielom, takim jak Aleksander Sulkiewicz, Jan Stróżecki, Kazimierz Kelles-Krauz, Stanisław Mendelson i Józef Piłsudski, który tak oto pisał po latach w broszurze: "Jak zostałem socjalistą": "Postanowiłem po powrocie do kraju (z zesłania na Syberii, gdzie przebywał w latach 1887-1892), wstąpić do Proletariatu i starać się zreformować go w kierunku, który obecnie nazywa się P.P.S-owym (...) z tym postanowieniem przyjechałem do domu w drugiej połowie 1892 r.  i... ku wielkiej swej radości przekonałem się, że moja zamierzona praca reformatorska jest już zbyteczną". Socjaliści twierdzili, że państwo pruskie, a co za tym idzie całe Niemcy - jest państwem pewnego porządku prawnego, który powoduje że Polacy mogą swą walkę z germanizacją prowadzić również za pomocą niemieckiego prawa. Takich możliwości zaś nie mieli Polacy w zaborze rosyjskim, które to państwo było despotią carską.


 


Podawano przykład oporu chłopa polskiego Michała Drzymały z Poznańskiego, który podjął walkę z niemieckim państwem i jego administracją, chcącą zmusić go do wyprowadzenia się z zakupionej działki, na której Drzymała chciał postawić dom. Władze niemieckie nie wyrażały na to zgody, dążąc do wykupienie większości ziemi z polskich rąk przez niemieckich właścicieli i tym samym do germanizacji tych terenów. Drzymała jednak nie zamierzał się stąd wyprowadzać, a ponieważ niemiecka administracja stosowała kruczki prawne, powodujące że nie mógł legalnie postawić sobie domu na własnej działce, postanowił z tym walczyć w inny sposób. Kupił wóz cyrkowy w którym zamieszkał z całą rodziną. Władze pruskie zamierzały ów wóz usunąć, twierdząc że stojący przez 24 godziny w jednym miejscu wóz jest domem, więc Drzymała systematycznie codziennie przesuwał wóz na niewielką odległość, tym samym wybijając Niemcom ich główny argument. Spór ten toczył się przez pięć lat (1904-1909) i choć w konsekwencji ostatecznie Drzymała został zmuszony do sprzedania działki i wyprowadzenia się, zyskał tak wielką popularność że dalsze niemieckie działania dążące do wyrugowania Polaków i zmuszenia ich do sprzedaży ziemi, okazały się w konsekwencji nie tylko nieskuteczne, ale wręcz przeciw-skuteczne (założony w 1894 r. Niemiecki Związek Marchii Wschodniej, zwany potocznie Hakatą, posiadający ogromny budżet na wykup ziemi od polskich gospodarzy i chłopów, by następnie przekazać je Niemcom, chcącym się tutaj osiedlić, poniósł całkowitą klęskę, gdyż po dwudziestu latach jego działalności, tuż przed wybuchem I Wojny Światowej okazało się że... ziemi w polskich rękach jest jeszcze więcej niż było jej na początku, a działo się tak ponieważ Polacy nie sprzedawali swej ziemi członkom Hakaty, a ci nieliczni, którzy to czynili, zaraz kupowali sobie kolejne ziemie od... niemieckich właścicieli, co powodowało zwiększanie się polskiego żywiołu w tzw.: "prowincjach wschodnich" Rzeszy). Tak więc socjaliści twierdzili, że gdyby Drzymała żył w zaborze rosyjskim, to jego walka nie trwała by pięciu lat przed sądami, ale natychmiast zostałby zapakowany do kibitki i wysłany na Syberię. 

Tak bowiem postępowano w Rosji, Józef Piłsudski pisał: "Długa i ciężka niewola tatarska która trwała kilka wieków, niezatarte zostawiła ślady w historii Rosji i wyryła swe piętno na charakterze ludności. Wszczepiła ona ten duch niewolniczy, tę pokorę wobec władzy, to zgadzanie się z losem, jakie cechuje lud rosyjski". Jeśli ktoś protestował przeciwko samowoli cara, to był szybko pacyfikowany i wysyłany w odludne, mroźne tereny, gdzie musiał żyć jako wręcz pustelnik, zdany tylko na własną odporność i wytrwałość. Celem socjalistów polskich było więc nie tylko odzyskanie niepodległości przez Polskę, ale zjednoczenie się z innymi ludami "wspólnego losu", czyli z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami, mającymi te same doświadczenia i tego samego wroga, jakim była Moskwa. Polski filozof i myśliciel polityczny - Edward Abramowski stwierdził nawet że różnice językowe pomiędzy Polakami a Białorusinami czy Ukraińcami są mniejsze, niż miedzy mieszkającymi w jednym kraju Bretończykami a Sabaudczykami lub między Szkotami i Walijczykami, twierdził również że Polska etnograficzna, nawet jeśliby powstała wolna i niepodległa - byłaby tylko inną formą "priwislinia", skazanego prędzej czy później na uzależnienie od Rosji lub od Niemiec. Celem socjalistów, którzy wówczas jako bodajże jedyni pielęgnowali jeszcze myśl o niepodległości Polski - było więc odłączenie się od Rosji (co oczywiście nie mogło się obyć bez kolejnego zbrojnego wystąpienia lub powstania), odbudowanie niepodległości i wyzwolenie krajów takich jak Ukraina, Białoruś czy Litwa, które to miałby ponownie zjednoczyć się (chociażby na zasadach federacji lub konfederacji) z państwem polskim. Był to więc zupełnie inny nurt od tego, jaki reprezentowała ówczesna polska prawica za sprawą Ligii Narodowej Romana Dmowskiego.

Gdy wybuchła I Wojna Światowa i gdy 1 sierpnia 1914 r. Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, wszystkie te nurty odżyły i nabrały mocy, dążąc do realizacji własnych postulatów. Walczące ze sobą mocarstwa rozbiorowe, również zamierzały przyciągnąć do siebie ludność polską (szczególnie zależało im na polskim rekrucie), dlatego też postanowili "coś dać" tym Polakom. Pierwsi z odezwą do Polaków wystąpili Niemcy i Austriacy. których dowództwa 9 sierpnia wystosowały apel do Polaków o poparcie i współpracę wojenną. Była tam mowa o wyzwoleniu spod "moskiewskiego jarzma" o wschodnim barbarzyństwie Rosji, o wspólnej zachodniej cywilizacji i wreszcie o wolności Polski (bliżej nie sprecyzowanej a dodanej jedynie ogólnikowo). 14 sierpnia 1914 r. ukazał się manifest głównodowodzącego armii rosyjskiej - wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa, w którym m.in.: czytamy: "Niechaj się zatrą granice rozcinające na części Naród Polski. Niech Naród Polski połączy się w jedno ciało pod berłem cesarza Rosyjskiego. Pod berłem tym odrodzi się Polska, swobodna w swej wierze, języku, samorządzie". Żadne jednak z tych państw nie zamierzało na poważnie zająć się kwestią odbudowy niepodległości Polski. Już we wrześniu 1914 r. francuski ambasador w Petersburgu - Maurice Paleologue informował Paryż o rosyjskich planach powojennych, które wyglądały tak, że Rosja planowała anektować całe Prusy Wschodnie i wschodnią Galicję. Zachodnia Galicja, wschodnia część Poznańskiego (z samym Poznaniem) i Górny Śląsk miały zostać przyłączone do Królestwa Polskiego (wciąż będącego pod całkowitą kontrolą Rosji), mającego pewną samorządową autonomię, co miało Polakom wystarczyć, jak stwierdził minister spraw zagranicznych Rosji - Siergiej Sazonow. Jednak owe Królestwo Polskie miało zostać dodatkowo poważnie uszczuplone na wschodzie, a cała Chełmszczyzna i rejon Suwałk wraz z Łomżą i Ostrołęką miały zostać bezpośrednio włączone do Rosji.


 


W owym powojennym Królestwie Polskim język polski i rosyjski miały być równoprawne w szkołach i administracji, z tym że nauczanie języka polskiego postulował Sazonow jedynie w szkołach podstawowych, w szkołach wyższych i na uniwersytetach miał być preferowany rosyjski, jako "wyższy kulturowo" - jak twierdził Sazonow. Rosjanie mieli decydować o sprawach zagranicznych Królestwa, o wojsku, finansach, komunikacji, sądownictwie i administracji, Polacy zaś mieli możliwość jedynie powołania własnego samorządu (na którego czele stałby mianowany przez cara Rosjanin). Projekt ten, zaproponowany przez Sazonowa w listopadzie 1914 r. upadł z powodu głosów krytyki wielu Rosjan, którzy twierdzili że... Polacy dostali zbyt dużo. Austriacy początkowo zamierzali przyłączyć wyzwolone od Rosji ziemie Królestwa Kongresowego i połączyć je w składzie trialistycznej monarchii Austro-Węgiersko-Polskiej. W opracowanym w październiku 1915 r. austriackim planie powojennym, hrabia Karol Sturgkh, przedstawił właśnie taką możliwość, dającą Polsce taką samą autonomię, jaką cieszyli się Węgrzy w monarchii Austro-Węgierskiej. Jednak ów plan mocno skrytykowali zarówno Niemcy jak i Węgrzy (Ci pierwsi, ponieważ sami zamierzali decydować o przyszłych losach ziem polskich, a ci drudzy - ponieważ obawiali się umniejszenia własnej pozycji w takiej trialistycznej monarchii), co spowodowało że projekt upadł a już w sierpniu 1916 r. Austriacy całkowicie oddawali przyszłość ziem polskich w ręce Niemców. Niemiecki pisarz polityczny - Paul Rohrbach, stwierdził w tych latach: "Czy Rosja będzie republiką, czy monarchią - to nieważne. Decydująca jest sprawa, gdzie będą należeć Polacy, do Rosji czy do Europy Środkowej (...) Rzesza powinna odgrodzić się od Rosji "Międzyeuropą". A tacy pisarze jak Schweller czy Massow postulowali odtworzenie niepodległej Polski, pod warunkiem wszakże: "rezygnacji Polaków z ziem zachodnich". 

5 listopada 1916 r. cesarze: Niemiec - Wilhelm II i Austro-Węgier - Franciszek Józef I, wydali wspólną deklarację, proklamującą odbudowanie samodzielnego Królestwa Polskiego. W owym dokumencie (co ciekawe, podpisanym jedynie przez głównodowodzących armii niemieckiej i austro-węgierskiej, a nie przez wyżej wymienionych władców, co znacznie obniżało jego rolę), stwierdzano że sąsiadujące z nowym Królestwem Polskim mocarstwa (czyli Niemcy i Austro-Węgry): "z radością ujrzą u swych granic wschodnich wskrzeszenie i rozkwit wolnego, szczęśliwego i własnym życiem narodowym cieszącego się państwa". Polska miała stać się państwem niezależnym (oficjalnie), posiadającym własną konstytucję i dziedziczną monarchię (z niemieckim księciem, jako królem Polski). O granicach tego nowego bytu politycznego miano zdecydować później (nie wiadomo jednak kiedy, gdyż nie zostało to sprecyzowane). W każdym razie z pewnością nie wchodziło w rachubę przyłączenie do Polski wschodnich prowincji Rzeszy, takich jak Poznańskie, Śląsk czy Pomorze, jedyne koncesje terytorialne (choć też zapewne niezbyt rozległe) mogła Polska uzyskać jedynie na wschodzie, kosztem Rosji. Niemcy jednak zamierzali dodatkowo kontrolować nowo powstałe Wojsko Polskie, polską gospodarkę i politykę, która miała być zgodna z polityką zwycięskiej Rzeszy Wielkoniemieckiej. Polska, Litwa, Białoruś i Ukraina miały co prawda uzyskać polityczną niezależność, jednak byłyby całkowicie ekonomicznie kontrolowane z Berlina, a gospodarki tych krajów miały być całkowicie podległe gospodarce Niemiec i skupione jedynie na działaniach podwykonawczych i uzupełniających. W żadnej mierze zaś nie było mowy o żadnej innowacyjności czy niezależności gospodarczej.




Mimo to, sam fakt ogłoszenia jawnej deklaracji niepodległości państwa polskiego (wcześniejsze manifesty miały ograniczony charakter i skupiały się jedynie na kwestiach wojskowych bez wyraźnych deklaracji politycznych), spotkał się z jawną krytyką Rosji. Dominowała retoryka "zdrady" Niemiec i powoływano się na wcześniejsze deklaracje o tym, że żadne z państw zaborczych nigdy nie uznają pełnej niepodległości Polski. 14 listopada wydano w Rosji kolejną deklarację, będącą próbą odpowiedzi na Akt 5 Listopada. Jednak powtarzano w nim te same frazesy, pamiętane ze wcześniejszych manifestów o konieczności wspólnej walki z "germańskim żywiołem", oraz o przysiędze, jaką Polacy złożyli na wierność carowi. Pisano tam co prawda o "niezależności Polski", ale bez najmniejszych rozwinięć i słowa te pobrzmiewały jako kolejny pusty ruski frazes. Sytuacja jednak zaczęła się komplikować dla Rosjan. W lipcu i sierpniu 1915 r. Niemcy zdobyli całą Kongresówkę (5 sierpnia wkroczono do Warszawy), zaś teraz oficjalnie zadeklarowano odbudowę państwa polskiego, co powodowało że Polacy, którzy dotąd byli przychylni Moskwie, po prostu zaczęli stąd wyjeżdżać (jak Roman Dmowski, który właśnie w 1916 r. ostatecznie stracił zaufanie co do rosyjskich zapewnień o wskrzeszeniu niepodległej Polski i wyjechał do Francji), lub odwracać się od rosyjskiej sprawy. Postanowiono więc działać, w grudniu 1916 r. rosyjski premier - Aleksander Trepow wygłosił w Dumie (rosyjskim parlamencie) mowę, w której zapowiadał stworzenie po wojnie: "Polski wolnej w jej granicach etnograficznych", nie miało to już jednak większego znaczenia. Wkrótce bowiem car został obalony (luty 1917 r.) i w Rosji wybuchła Rewolucja Lutowa, która spowodowała jeszcze większy ferment w armii niż był dotąd. Rosja przegrywała na froncie i jej deklaracje były już bez znaczenia. 

Niemcy tymczasem powołali we wrześniu 1917 r. Radę Regencyjną (objęła władzę 27 października), złożoną z trzech osób arcybiskupa Aleksandra Kakowskiego, księcia Zdzisława Lubomirskiego i ziemianina Wacława Niemojowskiego. Rada miała pełnić funkcję rządu tymczasowego Królestwa Polskiego, nim nie zostanie powołany monarcha i nie odbędzie się koronacja. Sytuacja militarna i polityczna szybko zaczęła się zmieniać na niekorzyść Niemiec i Austro-Węgier. W pierwszej połowie 1918 r. Niemcy podjęli jeszcze kilka spektakularnych akcji, mając nadzieję na ostateczne zwycięstwo, jednak wybuch rewolucji komunistycznej w Berlinie (9-10 listopada 1918 r.), Monachium, Lipsku i wcześniejsze bunty we flocie niemieckiej, oraz klęski na froncie zachodnim, spowodowały konieczność kapitulacji II Rzeszy Niemieckiej, która miała miejsce 11 listopada 1918 r. w miejscowości Compiegne we Francji (w wagonie kolejowym). Tego też dnia rozpoczęło się odradzanie niepodległej Polski. 10 listopada 1918 r. pociągiem z twierdzy magdeburskiej, przybył do Warszawy (internowany przez Niemców 22 lipca 1917 r. po tzw.: "Kryzysie Przysięgowym" związanym z odmową składania przysięgi na wierność cesarzowi niemieckiemu przez żołnierzy Legionów Polskich) Józef Piłsudski. 11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała pełnię władzy Józefowi Piłsudskiemu, ten dzień jest uznawany jako pierwszy dzień niepodległości Polski, również dlatego że tego dnia rozpoczęło się rozbrajanie niemieckich żołnierzy w Warszawie. Jeszcze przed przybyciem Józefa Piłsudskiego do Warszawy, dochodziło do częstych ataków na niemieckich żołnierzy i oficerów, co powodowało że zniechęcenie wojną i ogólne rozprężenie dyscypliny, jakie dawały o sobie znać w niemieckim garnizonie, ustępowały obawie o własne zdrowie i życie. Dlatego też Niemcy w Warszawie, mimo wszystko mogli stawić opór i doszłoby do rozlewu krwi wśród mieszkańców miasta.

Piłsudski wiedział że w tej kwestii należy działać bardzo delikatnie i to nie tylko ze względu na niemiecki garnizon Warszawy, lecz przede wszystkim na potężne siły niemieckiej armii Ober-Ostu, która stała na Wschodzie i która wycofując się stamtąd, mogła przejść przez odradzającą się, bezbronną Polskę niczym walec, niszcząc wszystko na swej drodze. Zawarł więc umowę z niemieckim dowództwem Warszawy i armią Ober-Ostu, dzięki czemu ataki na żołnierzy niemieckich ustały, zaś Niemcy pozwolili się rozbroić (choć oczywiście bywali tacy którzy nie zamierzali oddawać broni Polakom i dochodziło do szarpaniny a nawet do walk), a ci ze Wschodu wrócili do Rzeszy wcześniej wyznaczoną północną trasą. 17 listopada niemiecki garnizon w Warszawie opuścił miasto i wyjechał do kraju. Niemcy były także pierwszym krajem z którym odrodzone państwo polskie nawiązało stosunki dyplomatyczne. Co prawda owe stosunki istniały jedynie kilkanaście dni, do czasu wybuchu powstania w Wielkopolsce i próby przyłączenia jej do Polski, mimo to Niemcy były pierwszym krajem który de facto uznał naszą państwowość.




Kolejnym (trzecim już) sukcesem, jaki niewątpliwie należy zapisać na korzyść II Rzeczpospolitej, była odbudowa Wojska Polskiego. Była to rzecz fundamentalna dla państwa, które nie miało wyznaczonych granic i praktycznie z każdym z sąsiadów miało konflikt o przygraniczne tereny. Jeszcze w listopadzie 1918 r. Wojsko Polskie (wówczas jeszcze pod nazwą Polskie Siły Zbrojne), liczyło zaledwie 6 tys. żołnierzy. Do tego oczywiście należy dodać ok. 15-20 tys. bojowników POW (Polska Organizacja Wojskowa), 5 tys. żołnierzy sformowanych w Galicji i ok. 10 tys. Milicji Ludowej, sformowanej przez Polską Partię Socjalistyczną, oraz ok. 15 tys. członków "Straży Narodowej", sformowanej przez polską prawicę - Narodową Demokrację, do tego dochodziły jeszcze tzw.: "wojewódzkie ośrodki obronne", formowane w poszczególnych dzielnicach kraju, dla bezpieczeństwa mieszkańców danej ziemi (nie były to jednak duże składy liczbowe). Łącznie więc można powiedzieć że pod bronią wówczas znalazło się ok. 60 -70 tys. żołnierzy i ochotników, jednak należy tu od razu dodać iż w większości siły te skupiały się na walce ze sobą, niż na działaniach obcych armii. Szczególnie socjaliści "tłukli się" z narodowcami, wzajemnie się rozbrajali, a na ulicach dochodziło do ulicznych strzelanek partyjnych. Józef Piłsudski widząc co się dzieje, próbował wpłynąć na przywódców by powstrzymali się od partyjnych rozgrywek, gdy nie ma pewności czy Polska przetrwa (a to że Polska w takich warunkach - skonfliktowana z sąsiadami i wewnętrznie podzielona - nie przetrwa, było więcej niż pewne). Piłsudski stwierdził, kierując swe słowa do polityków i przywódców partyjnych: "Nie wiem jakimi słowami mam do was mówić, by natchnąć was duchem pojednania. Zrozumcie, stoicie nad przepaścią, już jutro możecie zacząć się wyżynać. Jeśli moja śmierć doprowadzi do waszego pojednania, tom gotów dziś jeszcze sobie w łeb wypalić, bowiem każdy dzień jest teraz na wagę złota. Jeśli nie podejmiemy wszyscy działań teraz, w tej chwili, wkrótce nie będzie już o co walczyć". 

W styczniu 1919 r. Wojsko Polskie liczyło już ok. 100 tys. regularnych żołnierzy, wciąż jednak była to liczba wybitnie niewystarczająca. 20 kwietnia 1919 r. pojawiły się pierwsze oddziały "hallerczyków" (wśród nich znajdował się mój pradziadek), które zaczęły się zjeżdżać w kolejnych transportach wracając z Francji (gdzie powstały). Były to oddziały tzw.: "Błękitnej Armii Hallera". W czerwcu 1919 r. wróciła do kraju (przedzierając się przez różne fronty wojny domowej w Rosji), przez Rumunię - dywizja gen. Lucjana Żeligowskiego i w tym samym miesiącu stan armii polskiej wynosił już - 600 tys. żołnierzy. Więcej na temat kształtowania się i rozbudowy Wojska Polskiego na wschodzie (najpierw jeszcze w Rosji carskiej podczas I Wojny Światowej - tzw.: Legion Puławski) i innych formacji polskich tworzonych na Murmanie, Syberii, Kubaniu i Odessie - opiszę w innym, bezpośrednio do tego odnoszącym się temacie.






 CDN.

3 komentarze:

  1. Witam wszystkich,

    https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2017/05/12/45-zasad-zniewolenia-narodu-polskiego-tajny-tekst-jakuba-bermana/

    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Justyno, o 45 punktach planowego zniewolenia Polski przez Sowiety, pisałem już prawie dwa lata temu - oto ten post:

      https://grotaragnara.blogspot.com/2015/06/metody-powolnej-smierci.html

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Lukasie,
    ogrom Twojej pracy, tj. niezliczona ilość postów powoduje, że pewnie niejeden raz moje komentarze dublowały się z Twoimi wcześniejszymi wiadomościami. Dzięki za informację.
    Za to ja wspomnę o pewnej rocznicy z 15 maja, która jest tak owiana tajemnicą w Izraelu jak w Chinach wydarzenia z placu Tiananmen:
    http://kochanezdrowie.blogspot.com/2017/05/dzien-katastrofy-kolejna-rocznica-15.html
    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń