Łączna liczba wyświetleń

środa, 8 listopada 2017

NAJWIĘKSZE I NAJWSPANIALSZE KOBIETY STAROŻYTNOŚCI - Cz. I

LOSY PŁCI PIĘKNEJ W ANTYKU, 

NA WYBRANYCH PRZYKŁADACH

NAJWYBITNIEJSZYCH KOBIET






Historia jest nauczycielką życia! To stwierdzenie jest tak samo banalnie prawdziwe, jak to że matematyka jest królową nauk. Tak, problem tylko polega na tym, że nie wszyscy o tym wiedzą i kierują się błędnym przekonaniem, jakoby historia miałaby być jedynie opisem dziejów już minionych. Owszem, teoretycznie zgodzić się można że historia jest opisem tego, co już się wydarzyło, ale, nauczycielką życia nie jest dlatego, że podaje fakty (niekiedy konfabulacje) już minione, ale dlatego że stanowi nieskończenie bogate źródło do poznania nie tylko wydarzeń dziejących się obecnie, ale również ułatwia nam ukształtowanie przyszłości naszej i naszych dzieci, bez konieczności popełniania błędów wcześniejszych pokoleń. Ludzie bowiem w ogóle nie uczą się na błędach (nie tylko czyichś, często nawet i własnych), co powoduje że powtarzają te same sytuacje (choć zaistniałe w innych okolicznościach), które wydarzyły się gdzieś, kiedyś (bo wydarzyć się musiały, jako że czas nie jest linią prostą, wiodącą od przeszłości do przyszłości jak sądzi wielu, a czymś w rodzaju elipsy. 

Powoduje to że czas wcześniej czy później zatoczy koło. Zresztą, to też jest ciekawostka na zupełnie inny temat, bowiem czasu jako takiego nie ma w ogóle. Istnieje tylko ruch w przestrzeni - którego my, jako ludzie nie widzimy - Ale to nie czas, ani ten ruch w przestrzeni prowadzi do tego że się starzejemy i umieramy. Do tego prowadzi nieuniknioność istnienia w formie materialnej. Nie ma takiej rzeczy, która wcześniej czy później nie ulegnie zniszczeniu i rozpadowi - nie ma. Temu procesowi podlegają również nasze ciała, ale nie oznacza to że one się starzeją z powodu upływu czasu, tylko z powodu utraty odpowiednich "materiałów" z których jest zbudowane nasze ciało. Wszystko bowiem ma swój początek, rozwój i koniec i to jest prawda, z którą nikt poważny nie będzie dyskutował, bowiem nie ma tutaj żadnego pola do jakiejkolwiek dyskusji. Jedynie w formie duchowej jesteśmy wieczni - bez początku i końca. W świecie materialnym, wcześniej czy później nasze ciała zaczną się starzeć, aż wreszcie przestaną funkcjonować, rozłożą się i znikną. Ale wracając do tematu).

Historia więc tak naprawdę nie istnieje, bowiem nie istnieje czas, który ją definiuje. Jedyne więc co się liczy, to nasz odcisk w przestrzeni, który... wciąż trwa. Przeszłość, którą my definiujemy jako czasy minione, wciąż trwa, obok nas, tylko my tego nie doświadczamy. Gdybyśmy potrafili wyłapać "odcisk" pozostawiony przez kogoś w przestrzeni, że to co według nas minęło, wciąż trwa obok nas. To też jest temat dość skomplikowany i pisałem o nim trochę w postach o wehikule czasu, nie będę więc teraz się powtarzał. Teraz bowiem, w tym temacie pragnę zająć się dziejami największych i najpotężniejszych kobiet starożytności, a poprzez nie całą epokę, oraz losy innych, tzw.: "zwykłych" kobiet. Historia bowiem zajmuje mnie nie tylko jako nauka o przyszłości (tak, właśnie o przyszłości, która też przyszłością jest tylko w naszym rozumieniu tego zagadnienia, bowiem nie ma innych słów, aby móc wyrazić to dosadnie i jednocześnie prawdziwie), historia to również (a raczej przede wszystkim) dzieje zwykłych ludzi, mężczyzn i kobiet tworzących cywilizację, spuściznę z której dziś korzystamy. Szczególnie zaś interesuję się dziejami kobiet, gdyż płeć piękna bez wątpienia zajmuje mnie bardziej niźli płeć męska.
  
W tej więc serii, postanowiłem zaprezentować ich dzieje, choć nie zamierzam segregować i opisywać ich życiorysów pod względem chronologicznym (czas przecież nie istnieje), a konkretne kandydatki wybiorę, kierując się osobistymi względami. Zamieszczę tutaj wiele kobiet (znanych i mniej znanych), które w jakiejś mierze odcisnęły swe piętno w przestrzeni. Pierwszą kandydatką, którą wybrałem i którą zaprezentuję, będzie orientalna władczyni, o niezwykle ambitnych i dalekosiężnych celach - wojownicza królowa Palmiry Zenobia, która posiadając ogromną władzę i kontrolując wielkie tereny wschodniego Imperium Rzymskiego, zapragnęła (prawdopodobnie również) zostać pierwszą kobietą imperatorem, skończyła zaś jako jeniec, idący w ulicami Rzymu w triumfalnym pochodzie cesarza Aureliana w złotych łańcuchach. Dalsze jej lata upłynęły już spokojnie, otrzymała od cesarza willę w Tivoli, gdzie żyła dostatnio do końca swych dni (a jej córki zostały wydane za rzymskich senatorów). Oto obraz kobiety wojowniczki, nowej Kleopatry (jak sama siebie nazywała), która zostawszy pokonana i usidlona, skończyła jako rzymska matrona. 

    

ZENOBIA

POTOMKINI SEMIRAMIDY Z ARABSKIEGO NAMIOTU?

(240 - 260) 

Cz. I




Kim była Zenobia? Gdzie się urodziła? Jak wychowywała? Kim byli jej rodzice, bo choć ona sama potem wywodziła swój ród od antycznej asyryjskiej królowej Semiramidy, z całą pewnością nie pochodziła nie tylko z królewskiego rodu. Jej ojcem był arabski wódz jednego z licznych plemion przy rzymskim granicznym limesie, mającym liczne interesy w Palmirze - mieście w Syrii, które w tym czasie osiągnęło wielkie znaczenie handlowe i polityczne. Nie jest znane imię ojca Zenobii, podobnie zresztą jak i nie jest znane imię jej matki. Sugeruje się jednak, że matka mogła pochodzić z Egiptu. Ojciec (jak wyżej wspomniałem) był wodzem jednego z arabskich plemion, a młoda dziewczyna uczyła się sztuki zarządzania przy jego boku (arabski historyk Al-Tabari, żyjący w VII wieku, twierdzi że po śmierci ojca, Zenobia odziedziczyła władzę nad jego plemieniem). Jako nastoletnia dziewczynka (już wówczas stojąca na czele plemienia swego ojca), poślubiła lokalnego władcę Palmiry - Septymiusza Odenata. Nie była jednak jego jedyną żoną, a jedną z kilku (miał on co najmniej jeszcze jedną oficjalną żonę), stała się jednak najważniejszą z nich a wkrótce jedyną. Według opisów autorów starożytnych, odznaczała się niezwykłą pięknością, a do ich ślubu musiało dojść przed 260 r. (lub około tej daty). Stała się odtąd królową Palmiry, niezwykle dynamicznie rozwijającego się miasta, położonego na rozległej oazie pustynnej i otoczonego dokoła piaskami, które w tamtych czasach pełniło już rolę głównej stacji na szlaku karawanowym z Damaszku do Seleukii (stolicy imperium perskich Sasanidów).

Należy jednak kilka słów powiedzieć o samej Palmirze, co to było za miasto? Jak wyglądało? Kto je zamieszkiwał? Otóż Palmira, to miasto bardzo stare (ok. 200 r. liczyło już sobie ponad 2000 lat), zbudowane jako osada hodowców stad bydła i rolników, pośród siarczanych źródeł i zbiorników wodnych na pustynnej oazie, pierwotnie pod nazwą - Tadmor. Nie było to miasto wielkie (pierwotnie zasiedlało je siedemnaście plemion aramejskich), a raczej sezonowa siedziba koczowników. Niewiele wiadomo o historii miasta Tadmor, jedynie to że często przechodził pod władzę różnych, imperiów: Asyryjczyków, Babilończyków, Persów, Greków Aleksandra Wielkiego i wreszcie Rzymian. Przez ten cały czas pozostawała niewielką osadą, miastem schronienia dla koczowników pustyni, ale zmieniło się to w drugiej połowie II wieku naszej ery - ok. 200 r. Palmira była już dużym miastem, zasiedlonym przez ok. 30 tys. mieszkańców. W 200 r. rzymski cesarz Septymiusz Sewer, ogłosił Palmirę kolonią rzymską, co równało się z podniesieniem jej statusu. Przez kolejne lata, do chwili objęcia samodzielnych rządów nad miastem przez Zenobię w 267 r. (Zenobia oficjalnie panowała ze swym synem, małoletnim Waballatem, ale realnie rządziła sama), miasto wciąż się rozbudowywało i rozwijało. Pragnę jednak opowiedzieć jak wyglądało ono właśnie ok. 200 r. naszej ery. Miasto było dość rozległe pod względem obszarowym, bowiem liczyło ok. siedemdziesięciu kilometrów i leżało w samym sercu pustyni syryjskiej, w tamtejszej oazie, pełnej zbiorników wodnych. 

W Palmirze był tylko jeden plac publiczny (agora/forum), otoczony czterema portykami i ozdobiony dwustoma mniejszymi posągami. Stąd wiodła główna ulica do dzielnicy północnej, głównej, reprezentatywnej dzielnicy miasta, zasiedlonej przez bogatych kupców aramejskich, syryjskich, greckich, rzymskich czy perskich. Stały tam piękne domy willowe i świątynie, jak choćby Wielka Świątynia Baala, zbudowana wokół placu, na którym kupcy sprzedawali przedmioty kultu (a także zwierzęta ofiarne, które można było złożyć w na ołtarzu), poświęcone temu bogu. Świątynia ta (wzniesiona w 32 r. naszej ery), nie była podobna do tradycyjnych świątyń bogów grecko-rzymskich, które były raczej otwartymi dla wiernych przybytkami. Świątynia Baala była przegrodzona na część dla wiernych i część dla kapłanów boga, oraz święte miejsce gdzie spoczywała figurka Baala - wszystko to było odgrodzone i dodatkowo zasłonięte kotarą, a wierni nigdy nie oglądali wizerunku swego boga (nawet w dni świąteczne, gdy wyruszał Świętą Drogą ze swej świątyni do innej, mniejszej, również leżącej w dzielnicy północnej - schowany był w czerwonej, skórzanej skrzyni, niesionej przez wielbłąda) Pozostawało im tylko rycie na wewnętrznej stronie świątyni swych próśb do boga. Obok świątyni Baal, stała długa i pięknie zdobiona kolumnada, zwana Wielką Kolumnadą (podwójny szereg kolumn, sterczących ku niebu - przetrwał po dziś dzień), która ciągnęła się aż do Pałacu Królewskiego (pierwotnie stała tam łaźnia, zmieniona potem na pałac). To właśnie Wielka Kolumnada i okrąg Świątynia Baala, Pałac Królewski, była głównym sercem miasta, a nie leżąca bardziej na południe agora miejska, o której wyżej wspomniałem. Wielka Kolumnada mieściła z jednej strony wokół siebie bazar miejski, na którym sprzedawano produkty z Persji, Egiptu, Rzymu a nawet... Chin (w III wieku chińska dynastia Han, wysłała nawet swego reprezentanta do Palmiry, który pozostawił opis jej relacji ekonomicznych i kontaktów handlowych z Persją, na przykładzie rozwoju handlu chińskiego, pisał chociażby: "Mieszkańcy są uczciwi w interesach i nie ma podwójnych cen" oraz: "Persowie chcą nadal sprzedawać swoje chińskie jedwabie, dlatego też mieszkańców tutejszych odcięto od wszelkiej komunikacji bezpośredniej"), z drugiej zaś, była aleja spacerowa.




Karawany nie miały wstępu do miasta w ciągu dnia, aby nie potęgować ogólnego zamieszania i nie tworzyć "korków", dopiero przed zmierzchem (przed zamknięciem bram miasta) można było wjechać na bazar i rozstawić swój kram (mało tego, w ogóle nie wolno było poruszać się w mieście pojazdem prywatnym - konno lub wozem, jedyną różnicę uczyniono dla wozów dostawczych, ale też tylko w porze wieczornej). Mieszkańcy poruszali się więc pieszo, lub w lektykach, niesieni przez swoich niewolników (oczywiście jedynie ci, których było na to stać). Warto też kilka słów powiedzieć o samej, zamieszkującej Palmirę ludności. Głównie była ona pochodzenia aramejskiego (i taki też był główny język ulicy) oraz syryjskiego. Było sporo kupców greckich (greka była drugim, popularnym językiem w mieście), egipskich, żydowskich i perskich. No i oczywiście Rzymian (ci, rzadko przybywali do Palmiry jako kupcy, a częściej jako żołnierze miejskiego garnizonu, celnicy, lub przyjezdni turyści z Antiochii czy Cezarei - z Rzymu raczej się tutaj nie zapuszczano, jeśli nie było ku temu konkretnej potrzeby). Dla Rzymianina, który wyjechał ze swego miasta i w celach służbowych (lub politycznych) przybywał do Palmiry, szybko docierało że oto znalazł się w innym świecie. Pierwszą rzeczą, jaka rzucała się w oczy, to był prawie powszechne noszenie przy sobie broni przez mieszkańców (pomimo oficjalnego zakazu, który obowiązywał w imperium rzymskim, zakazującym obywatelom noszenia przy sobie broni). Było to oczywiście związane z odmiennym otoczeniem i położeniem miasta (jedynie duży śmiałek mógłby opuścić miasto i udać się na pustynię bez broni - choć i wówczas uważany byłby raczej za idiotę, a nie śmiałka). Różna była też lokalna moda, szczególnie damska (kobiety w Palmirze i w innych miastach Orientu, niekiedy nosiły też np... spodnie, co wśród Rzymian budziło wielkie zainteresowanie, bowiem do mężczyzn w spodniach już się przyzwyczaili, ale kobiety były prawdziwą sensacją), oraz przesadna wystawność (często spotykało się np. damy - a i nawet mężczyzn - mające po kilka pierścionków na każdym palcu). Ogólnie mieszkańcy miasta zapewne nie mogli podobać się Rzymianom (jeden z nich wyrył na skale, zachowany po dziś dzień napis w języku greckim: "Kakon genos" ("Syryjczycy to brudasy").

Miasto pobierało cła, od towarów sprowadzonych spoza jego obszaru, co powodowało wzrost sprzedawanego towaru (szczególnie cłem objęci byli niewolnicy, kurtyzany przybyłe do "pracy" w mieście, oraz sprowadzane perfumy). Bogaci żyli w swoich willach, otoczeni swą służbą i odcięci od problemów uboższych mieszkańców miasta. Sami też fundowali sobie pomniki upamiętniające ich osiągnięcia (głównie handlowe, lub podziękowania za ocalenie przed rabusiami, grasującymi wokół miasta na dromaderach, czyli jednogarbnych, szybkich wielbłądach), wśród nich znajdują się takie, jak choćby dla "Dobroczyńcy Saadosa. Za ocalenie z poważnego niebezpieczeństwa dla karawany powracającej z Wologezjady" (145 r. naszej ery), lub też za pokrycie kosztów podróży czyjejś karawany (jak choćby pomnik niejakiego Taimarsu, wystawiony w 193 r. w podzięce za sfinansowanie transportu karawany z Charax). Niektórzy też dostawali pomniki za: "miłowanie ojczyzny" (jak choćby w 157 r. niejaki Jarhai, palmirański kupiec, choć raczej była to podzięka za sfinansowanie karawany kupców ze Scytii). Takich pomników w czasach Zenobii było w mieście mnóstwo. Palmira była przez długi czas miastem, zarządzanym przez oligarchiczne rody, jednak w roku 251 władzę zdobyła jedna, potężna rodzina Odenata, który w tymże roku ogłosił się egzarchą Palmiry (innymi słowy - księciem), a jednocześnie otrzymał godność rzymskiego senatora, czym wszedł do grona ok. tysiąca wielkich rzymskich rodów, pełniących kierowniczą rolę w Imperium. Odenata zaś (kilka lat przed 260 r. p.n.e.) poślubi właśnie młoda, kilkunastoletnia Zenobia. 





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz