Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 maja 2019

NULLA POTESTAS NISI A DEO - Cz. VI

FILARY SPOŁECZNEGO

ROZWOJU LUDZKOŚCI

I METODY PATOLOGIZACJI

NA PRZESTRZENI WIEKÓW





 OJKUMENE

CZYLI ŚWIAT PO GRECKU

Cz. II





NAJWAŻNIEJSZE CENTRA KULTUROWE HELLENISTYCZNEGO ŚWIATA


 Świt greckiego świata rozpoczął się w kwietniu 334 r. p.n.e. gdy na czele swej 37 000 armii (32 000 piechoty i 5 000 jazdy), Aleksander Macedoński przekroczył Hellespont. Miał wówczas 22 lat, był więc jeszcze młodzieniaszkiem, a wojna którą rozpoczynał, musiała skończyć się jego totalną klęską, po prostu MUSIAŁA! Wszystko bowiem świadczyło na jego niekorzyść, zarówno młody wiek i zaledwie kilkuletnie doświadczenie bojowe, nabyte u boku ojca - Filipa II, jak też niewielka liczebność armii z którą wyprawiał się przeciwko kolosowi, posiadającemu pod swoim panowaniem kilkadziesiąt dużych i kilkaset mniejszych ludów. Trzecim powodem, dla którego ta wyprawa od początku skazana była na klęskę, był... zupełny brak pieniędzy w skarbcu macedońskim (kosztowne wojny Filipa II ogołociły skarb z wszelkiego złota i srebra). Aleksander dysponował jedynie 70 talentami, pozwalającymi opłacić wojsko na zaledwie... dwa tygodnie (nie mówiąc już o tym że zapasy żywności w armii Aleksandra obliczone były na 30 dni). Potęga, z jaką przyszło mu się mierzyć, była bogata, silna i rozległa tak,iż nie mieściło się to w wyobrażeniu zarówno Greków jak i Macedończyków. A mimo to zwyciężył, pokonał potężne perskie imperium i rozbił je doszczętnie. Swoją drogą zastanawiające jest, dlaczego w ogóle Aleksander zdecydował się na wojnę z Persją. Teoretycznie można powiedzieć że wojna ta trwała już od 337 r. p.n.e. gdy na Zjeździe Panhelleńskim w Koryncie, wypowiedziano Persji wojnę, jednocześnie króla Filipa II ogłaszając naczelnym wodzem wszystkich Greków. Ale tak naprawdę nie musiałby atakować Persji. 

Zastanawiające jest, czy on w ogóle brał pod uwagę różnice pomiędzy ówczesną malutką Macedonią i jej greckimi sojusznikami, a potęgą władców spod solarnego znaku Ahura Mazdy. Wydaje się jednak że chyba nie! Aleksander uderzył na Persję, bo... po prostu nie przyszło mu do głowy że mógłby tego nie uczynić (właśnie - zwycięstwo zawsze rodzi się w głowie, a dopiero potem w czynach, jeśli przystępując do walki od razu będziemy brali pod uwagę możliwość przegranej, to wcześniej czy później przegramy. Tak to bowiem działa, ta niesamowita moc naszego umysłu). Podjął się wyprawy bo tak miało być, nie zastanawiał się nad ewentualną porażką, był przekonany że zwycięży i zwyciężył. Tak na marginesie można też dodać, że w zasadzie Aleksander nie miał innego wyjścia jak tylko ruszyć na Persję (nawet gdyby tej wojny nie pragnął, a on jej pragnął). Jak już wspomniałem skarb państwa był pusty (to akurat nie było dużym problemem, bo wystarczyłoby 2 lata pokoju i ponownie zostałby napełniony), a dodatkowo Aleksander otrzymał w spadku po ojcu potężną siłę zbrojną - falangę, którą jednak trzeba było utrzymać. A pieniędzy nie było, więc zaistniały tylko dwie możliwości - albo demobilizacja i rozwiązanie formacji (wtedy spokojnie można by zapełnić skarb nowymi dochodami), albo wojna (Adolf Hitler w 1939 r. stanął przed dokładnie takim samym dylematem, albo spłacenie kredytów, ofiarowanych Niemcom na wzmocnienie przemysłu i armii, co realnie doprowadziłoby państwo do ponownego kryzysu, albo wojna i podbój krajów wierzycieli). Demobilizacja nie wchodziła w grę, jako że swą władzę Aleksander zawdzięczał przede wszystkim wojsku. Pozostawała więc jedynie wojna i w kwietniu 334 r. nowy król Macedonii ruszył na Persję (dokładnie tą samą trasą, którą w 480 r. p.n.e., przemierzał ze swą armią król Persji - Kserkses I, próbując wówczas ujarzmić Helladę).

Bardzo dużą rolę przywiązywał Aleksander do symboli (nawet jeśli przez to musiał znacznie wydłużyć swój marsz). Jeszcze w Aulidzie, składając ofiary bogom, ogłosił że wojna którą rozpoczyna, jest kontynuacją wojny trojańskiej (z Aulidy, według mitu wyruszyła na Troję armia króla Myken Agamemnona). Symbole zawsze były (i do dziś są) bardzo ważne, i o ile Macedończycy i Grecy wyprawiając się na Persję (wcześniej kontynuację wojny trojańskiej przeciwko Persji ogłosił w 396 r. p.n.e. spartański król - Agesilaos II), utożsamiali się z Achajami: z Achillesem, Agamemnonem, Menelaosem, Ajaksem etc. etc., to również ta niewielka (w tamtych czasach już w zasadzie nie istniejąca) wioska - Troja, przyciągała do siebie i Rzymian, którzy podczas wojny z syryjskim władcą - Antiochem III Wielkim (192-188 p.n.e.) złożyli ofiary u stóp spalonej Troi - jako "pramatki naszej", jak również potem, w czasie wojny z królem Pontu - Mitrydatesem VI Eupatorem. Lecz Rzymianie utożsamiali się już nie z Achajami, a właśnie z Trojanami, takimi jak: Priam, Hektor, Memnon, Parys czy przede wszystkim Eneasz i jego rodzina. Takie symbole były bardzo ważne dla ludzi, świadczyły bowiem o przychylności bądź niełasce bogów. Aleksander oczywiście ogłosił się wybawicielem Greków spod krwawej hegemonii perskiej i mścicielem Aten (spalonych przez Persów w 480 r. p.n.e., odbudowanych zaś po zwycięstwie pod Salaminą). Ale nie koniec na tym. Nim jeszcze przekroczył azjatycki brzeg Hellespontu, udał się do Elaius na południowym cyplu Chersonezu, aby w tamtejszym sanktuarium Protesilaosa (spalonym jako pierwszy przez Persów w owym 480 r. p.n.e., potem odbudowanym), złożyć ofiary bogom w intencji pomyślności wyprawy (Protesilaos był pierwszym Grekiem, który wyskoczył z okrętu i stanął na azjatyckim brzegu podczas wyprawy trojańskiej - wkrótce potem poniósł jednak śmierć). 




Wizyta Aleksandra w sanktuarium Protesilaosa była bez wątpienia gestem symbolicznym (na dotarcie do tego sanktuarium, Aleksander zmarnował kilka dni, niezbędnych w wojnie jako element zaskoczenia, ale cóż, przychylność bogów była ważniejsza), lecz niezbędnym dla umocnienia morale tak samej armii jak i całego greckiego świata. Potem Aleksander jako pierwszy na swym rumaku (Bucefale) przekroczył Hellespont, dając jednocześnie wszystkim do zrozumienia że los nieszczęsnego Protesilaosa drugi raz się nie powtórzy. A tymczasem w Suzie "król królów" Dariusz III analizował ewentualne możliwości ataku na Persję. Wezwał do siebie swoich dowódców wojskowych i kazał im zdać relację z ewentualnych możliwości macedońskiego ataku. Wszyscy zgodnie twierdzili że taki atak jest niemożliwy, a gdyby nawet Aleksander podjął taką próbę, zostanie szybko powstrzymany. Potem król wezwał magów, by w imieniu Ahura Mazdy potwierdzili słowa jego doradców i wodzów. Ci jednak stwierdzili że Bóg Najwyższy uchroni Persję przed atakiem, ale uznali że do niego jednak dojdzie. Persja pod Dariuszem III powoli wracała do spokoju po wstrząsach wewnętrznych z czasów Artakserksesa III (359-338 p.n.e.), syna Artakserksesa II. Wstrząsy wewnętrzne były oczywistością, skoro ten ostatni król miał aż... 150 synów. Realnie jednak pretendować do tronu mogło tylko trzech z nich: Dariusz, Ariaspes i Ochos. Pierwszy został stracony przez ojca za udział w spisku (zabito też wszystkich synów Dariusza, czyli wnuków Artakserksesa II), drugi popełnił samobójstwo (bo wrodzy mu przedstawiciele jednej z dworskich koterii wmówili mu że ojciec teraz dybie właśnie na jego życie i wkrótce skaże na śmierć zarówno jego samego jak i jego synów). Pozostał więc tylko Ochos, który przejął władzę po śmierci ojca w 359 r. p.n.e. i koronował się na "króla królów" jako Artakserkses III. Był on zdolnym, nawet wybitnym władcą, za jego panowania Persja powróciła do granic sprzed 404 r. p.n.e. Był też jednak władcą okrutnym, w czasie kampanii sydońskiej w 343 r. p.n.e. wykazał się skrajnym okrucieństwem, każąc mordować również kobiety i dzieci (w tym niemowlęta, które żołnierze ciskali do płonących domostw). Nie lepiej było na jego dworze. Tutaj ciągłe intrygi knuły jego haremowe żony i eunuchowie. Wreszcie króla otruł dowódca jego gwardii pałacowej - eunuch Bagoas, który stał się następnie na kilka kolejnych lat nieformalnym władcą państwa.
 
Ostatecznie Bagoasa obalił w 336 r. p.n.e. Dariusz III, pochodzący z bocznej linii dynastii Achemenidów, zmuszając go do wypicia przygotowanej trucizny. Od tej chwili władał krajem niepodzielnie aż do owej śmiałej wyprawy Aleksandra Macedońskiego z 334 r. p.n.e., która położyła definitywny kres nie tylko jego rządom, ale całej perskiej dynastii i państwowości. Była to można też powiedzieć prawdziwa wojna kulturowa (choć Aleksander respektował zwyczaje i religie ludów, wchodzących w skład Imperium Perskiego, to jednak w Persepolis dał wyraz swojej niechęci do perskiej religii, paląc całe miasto i niszcząc wszystko, co symbolizowało perską wiarę w Boga Najwyższego - Ahura Mazdę w 330 r. p.n.e., nawet kamienne moździerze do produkcji halucynogennego napoju - haomy). Zadał Persji trzy potężne ciosy, po których ta już się nie podniosła. Pierwszy cios wyprowadził zaraz po przekroczeniu Hellespontu, nad rzeką Grannik w Propontydzie w maju 334 r. p.n.e. całkowicie niszcząc armię perskiego satrapy Daskylionu - Arsitesa. Drugi cios wyprowadzony został na granicy Azji Mniejszej i Syrii, nieopodal gór Taurus, pod miejscowością Issos w listopadzie 333 r. p.n.e. Trzeci zaś i ostatni, decydujący cios zadał Aleksander w bitwie pod Gaugamelą - 1 października 331 r. p.n.e., po której Dariusz III realnie utracił władzę nad krajem. Po jego zaś śmierci (zamordował króla satrapa Baktrii i Sogdiany - Bessos, który nie mógł ścierpieć nieudolności władcy w walce z macedońskim najazdem. Porażki bowiem bardzo źle wpływały na morale armii i całego społeczeństwa perskiego, poza tym chodziło o to, aby zdjąć z króla odium klęski, więc Bessos, satrapa Arachozji i Drangiany - Barsaentes i chiliarcha Nabarzanes, starali się namówić władcę by na jakiś czas usunął się w cień i przekazał pełnię władzy któremuś z nich. Dariusz, pomny zamachów i spisków z lat wcześniejszych, nie zamierzał się na to godzić. Wreszcie we wsi Thara, trzej spiskowcy uwięzili władcę, zakuli w złote kajdany, wsadzili na wóz i ruszyli ku wschodnim ziemiom rozpadającego się Imperium. Aleksander rzucił się w szaleńczy pościg za uciekinierami - a była to pora upałów, oni zaś maszerowali często przez górskie zbocza, gdzie nie było nawet kropli wody - których armia, poprzez dezercje, wciąż się zmniejszała. Wreszcie król został zasztyletowany -) - w lipcu 330 r. p.n.e. a Aleksander stał się wówczas prawdziwym panem Azji. Od tej daty oficjalnie i realnie rozpoczyna się okres hellenizmu na dawnym perskim Wschodzie, zasiedlonym przez bardzo liczne, starożytne ludy. Przejdźmy więc teraz już do owych najważniejszych centrów hellenistycznego świata.

 

 


 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz