OD ANTYKU PO WSPÓŁCZESNOŚĆ
GRECJA KLASYCZNA
ATENY
(V - IV wiek p.n.e.)
Cz. III
WYCHOWANIE MŁODYCH KOBIET
"KIEDY SIĘ OŻENIŁEM, Z POCZĄTKU POSTĘPOWAŁEM TAK, ŻEBY ANI KOBIECIE NIE DOKUCZAĆ, ANI TEŻ NIE POZWALAĆ JEJ NA WSZYSTKO. PILNOWAŁEM JEJ DOBRZE I DAWAŁEM BACZENIE, JAK NALEŻAŁO. ALE KIEDY URODZIŁO SIĘ DZIECKO, ZAUFAŁEM ŻONIE ZUPEŁNIE. POWIERZYŁEM JEJ WSZYSTKIE SWOJE SPRAWY (...) I POCZĄTKOWO BYŁA RZECZYWIŚCIE NAJLEPSZĄ Z NIEWIAST: ŚWIETNA GOSPODYNI, NIEZMIERNIE OSZCZĘDNA, WSZYSTKIM ZARZĄDZAŁA ZNAKOMICIE (...)
PEWNEGO RAZU WRÓCIŁEM DO DOMU ZE WSI NIESPODZIEWANIE. PO WIECZERZY DZIECKO KRZYCZAŁO I BYŁO BARDZO NIESPOKOJNE (...) KAZAŁEM ŻONIE ZEJŚĆ I DAĆ DZIECKU PIERSI, ŻEBY WRESZCIE SIĘ USPOKOIŁO. ONA (...) ZACZĘŁA MI ROBIĆ SCENĘ: "TAK, JA MAM SOBIE IŚĆ, ŻEBYŚ TY MÓGŁ ZABRAĆ SIĘ TUTAJ DO DZIEWCZYNY! JUŻ RAZ PO PIJANEMU RZUCAŁEŚ SIĘ NA NIĄ". JA SIĘ ROZEŚMIAŁEM, ONA ZAŚ WSTAŁA I WYSZŁA (...)
ALE WYDAWAŁO MI SIĘ ŻE TWARZ MA UMALOWANĄ (...)
WIEM WSZYSTKO CO DZIEJE SIĘ W DOMU. WYBIERAJ: ALBO KAŻĘ CIĘ WYSIEC BATAMI I POŚLĘ DO ROBOTY DO MŁYNA, I TO NA ZAWSZE, ALBO POWIESZ CAŁĄ PRAWDĘ, A JA DARUJĘ CI WSZYSTKO! (...) NAJPIERW WSZYSTKIEMU ZAPRZECZYŁA (...) ALE KIEDY TYLKO WSPOMNIAŁEM IMIĘ ERATOSTENESA, PRZESTRASZYŁA SIĘ (...) PRZYPADŁA MI DO NÓG, A JA JEJ ZARĘCZYŁEM, ŻE NAPRAWDĘ NIE SPOTKA JĄ NIC ZŁEGO. WTEDY DOPIERO OPOWIEDZIAŁA CAŁĄ HISTORIĘ"
FRAGMENT "MÓW" LIZJASZA
(PRZYWOŁUJĄCY PROCES O ZABÓJSTWO ERATOSTENESA, KTÓRY ok. 400 r. p.n.e.
UWIÓDŁ KILKA ATEŃSKICH MĘŻATEK
I ZOSTAŁ ZABITY PRZEZ MĘŻA JEDNEJ Z NICH - EUFILETOSA)
Dziewczynki wychowywane były pod okiem matki i przebywały w gineceum (pokoju specjalnie przeznaczonym dla kobiet) aż do czasu swego zamążpójścia. Choć nauka i pedagogika w Grecji była dość dobrze rozbudowana (z tym że sami pedagodzy - czyli niewolnicy przygotowujący chłopców do zajęć i odprowadzający ich do szkół - nie cieszyli się jednak szacunkiem w społeczeństwie greckim, świadczą o tym choćby słowa Peryklesa, który pewnego razu widząc jak niewolnik zrywając owoce z drzewa, spadł z drabiny i złamał sobie nogę, rzekł: "Oho, teraz pewnie zostanie pedagogiem". Znane w Helladzie było też i inne określenie na osobę która nie dawała długo znaku życia i nie wiedziano gdzie przebywa i co się z nią dzieje: "Albo zmarł, albo gdzieś uczy dzieci", lub takie powiedzenie: "Przez naukę nikt złego człowieka nie przerobił na dobrego"), dziewczęta (z reguły, bo zdarzały się wyjątki od tej zasady) nie pobierały żadnych nauk, prócz tych, które były im niezbędne jako kobietom - w przyszłej roli żon i matek. Sokrates co prawda mawiał że: "Kobiety wcale nie są gorsze od mężczyzn", lecz dodawał: "Wszystko, czego kobietom trzeba, to odrobinę więcej kondycji fizycznej i energii umysłowej", to jednak Grecy traktowali kobiety z prawdziwą pogardą. Młode dziewczęta cały czas przebywały pod okiem matki w gineceum, i o ile dorosła kobieta grecka bardzo rzadko opuszczała swój dom, o tyle młoda dziewczyna bardzo rzadko opuszczała gineceum - o wyjściu na zewnątrz nie było bowiem nawet mowy (mówię tutaj o nastoletnich dziewczętach od ok. 10 roku życia). Dziewczyna nie mogła się z nikim spotykać, a szczególnie z mężczyznami (gdy w domach odbywały się sympozjony z udziałem zaproszonych gości, dziewczęta przebywały w gineceum najczęściej... zamknięte na klucz).
Młoda dziewczyna nie powinna o wiele pytać, tylko słuchać co się do niej mówi i wykonywać polecenia. Oczywiście siedząc w zamkniętym pomieszczeniu zanudziłaby się na śmierć, więc matka przygotowywała dla córki lub córek zajęcie w postaci przędzenia i tkania (sama zresztą w tych pracach uczestniczyła). To właśnie kobiety i dziewczęta przygotowywały w domach niezbędne części odzieży, zarówno dla siebie samych, jak i dla swego ojca lub braci. Poza tym doich codziennych obowiązków należało także przygotowanie posiłku. Były to dwa podstawowe zajęcia, jakich koniecznie musiały nauczyć się młode dziewczęta, aby przygotować się do przyszłej roli żony i matki - wszystko poza tym, czego ewentualnie się nauczyły (nauka czytania, pisania, rachowania, śpiewu, tańca), zależało od tego czy jej ojciec wyraził na to zgodę i poświęcił swe pieniądze na specjalne kształcenie córki. Rola kobiety greckiej sprowadzała się albo do rodzenia dzieci, albo do umilania czasu mężczyznom, czyli ogólnie mówiąc do prokreacji. Dzieci i dbanie o dom, były najważniejszą funkcją jaka przyświecała greckiej kobiecie. Dziewczęta wydawano za mąż już w wieku ok. 14-16 lat. Ich oblubieńcy najczęściej mieli za sobą lata wspólnej nauki, ćwiczeń w gimnazjonie, pierwszych przygotowań do obowiązków militarnych i politycznych, ścisłych relacji ze swymi rówieśnikami, natomiast dziewczęta mogły im przeciwstawić jedynie umiejętność tkania i przędzenia wełny, przygotowywania posiłków i swej... samotności, spędzonej w czterech ścianach pokoju dla kobiet w domu ich ojca. Nie były więc dla swych przyszłych mężów (których najczęściej widywały po raz pierwszy w dniu ślubu) żadnym intelektualnym (ani jakimkolwiek innym) wyzwaniem i nic dziwnego że sprowadzane były jedynie do roli "chodzących macic".
Ksenofont przedstawia związek małżeński jako uzupełnienie się dwóch przeciwnych pierwiastków męskiego i żeńskiego. Jeden jest aktywny, przeznaczony do walki, zapewnienia bytu ("żywienia żony") i dominacji, drugi zaś pasywny, przeznaczony przez naturę do dawania potomstwa, opieki nad domem i posłuszeństwa. Żona musi być nie tylko płodna i posłuszna, ale przede wszystkim oszczędna i... wierna. To były najważniejsze cechy dobrej greckiej żony: Płodność - Wierność - Posłuszeństwo - Oszczędność i tak postrzegali je nawet ci filozofowie (jak Sokrates, Platon czy Arystoteles), którzy przyznawali kobiecie równe możliwości intelektualne jak mężczyźnie - nazywając je jednak "ułomnym" lub "niedorozwiniętym mężczyzną". Niektórzy dopatrywali się nawet w kształcie żeńskich genitaliów pozostałości penisa, którego kobiety jako "mniej wartościowe istoty" miały utracić. W zasadzie jak się czyta utwory greckich autorów, to wręcz wylewa się z nich ogromny potok mizoginizmu, którego nie wytworzyło (w takich proporcjach) żadne antyczne społeczeństwo. Wolne kobiety w społeczeństwach helleńskich były nie tylko dodatkami do swych braci i mężów, ale wręcz ich realnymi niewolnicami, żyjącymi tylko i wyłącznie w celu przedłużania męskiego rodu. Znacznie zmieniło się to dopiero w czasach hellenistycznych, gdy kultura grecka zetknęła się z kulturami orientalnymi, wytwarzając swoistą mieszankę wybuchową, dzięki której kobieta grecka odzyskała podmiotowość osobistą i prawną. Na przykład egipska królowa Kleopatra (która Egipcjanką była tylko z nazwy, realnie bowiem płynęła w niej grecka krew, ale ponieważ Ptolemeusze żyli w Egipcie już od trzech wieków, przesiąknęła kulturą egipską znacznie mocniej niż kulturą grecką), odwiedzając Rzym w 46 r. p.n.e. była zdumiona i zniesmaczona pozycją kobiety rzymskiej, która nie różniła się (według niej) od pozycji jakie posiada "niemowlę lub kura". Kleopatra niepomna była tego, że gdyby urodziła się trzysta lat wcześniej nie miałaby nawet tych praw którymi wówczas cieszyły się Rzymianki.
O pozycji i możliwościach prawnych kobiety greckiej (a konkretnie ateńskiej) świadczy chociażby przykład małżeństwa Alkibiadesa - znanego i bardzo popularnego ateńskiego wodza i polityka (znanego z tzw.: "afery herm" przed wyprawą sycylijską z 415 r. p.n.e.). Otóż jego żona Hippareta (którą poślubił ok. 425 r. p.n.e.) musiała znosić wszystkie jego ekstrawagancje, łącznie z zapraszaniem do domu na sympozjony gości i heter (w tym czasie Alkibiades zamykał żonę na klucz w gineceum). Spokrewniony z rodem Peryklesa - Alkibiades, uważał że w swoim domu może uczynić wszystko - i tak właśnie czynił. Kazał na przykład sprowadzać swą żonę do sali w której odbywały się uczty i... publicznie przy gościach porównywał ją z uczestniczącymi w przyjęciu kurtyzanami i heterami. Nawet w tak niezwykle karykaturalnie podchodzącym do spraw seksu (na przykład na igrzyskach teatralnych nadzy młodzieńcy śpiewali i grali dla publiczności swoje hymny sławiące zarówno bogów, jak i wielkie zwycięstwa) i tak mizoginistycznym społeczeństwie, jakim było społeczeństwo ateńskie, działania Alkibiadesa powodowały niesmak i oburzenie. Hippareta była bowiem szlachetnego rodu, sprowadzanie jej i porównywanie do prostytutek było więc upokorzeniem nie tylko dla niej samej, ale i dla jej rodziny. W 416 r. p.n.e. Alkibiades głosował na Zgromadzeniu Ludowym za wysłaniem ekspedycji karnej przeciwko wyspie Melos. Mało tego, postawił wówczas propozycję (która została zaakceptowana) by wszystkich mężczyzn na wyspie wymordować, a kobiety wziąć w niewolę i przewieść do Aten. Tak też się stało i gdy w 415 r. p.n.e. powrócono z wyprawy, rynek niewolniczy zapełniły setki kobiet z Melos, sprzedawane następnie jako niewolnice w Pireusie lub na Agorze. Sam Alkibiades kupił sobie wówczas pewną młodą dziewczynę, którą zabrał do domu i uczynił z niej swą nałożnicę. Wprowadził ją następnie do gineceum żony. Od tej pory obie kobiety rywalizowały o względy jednego mężczyzny - zarówno upokarzana Hippareta, jak i niewolnica, którą Alkibiades pozbawił wolności i przyczynił się do wymordowania jej rodziny.
Hippareta urodziła Alkibiadesowi syna około 416 r. p.n.e. (wkrótce po narodzinach, Alkibiades opuścił żonę i pojechał sobie na Igrzyska do Olimpii), niewolnica zaś dała mu syna ok. 414 r. p.n.e. i wówczas po Atenach zaczął krążyć pamflet (sporządzony zapewne przez politycznych przeciwników Alkibiadesa), opowiadający o jego niewierności i upokorzeniu na jakie skazał swą małżonkę, która musiała nie tylko dzielić dom z jego oficjalną nałożnicą, ale teraz jeszcze tamta urodziła mu syna. Rozklejany po ulicach pamflet wołał: "Alkibiades ma syna z kobietą, której zabrał wolność, zamordował ojca i krewnych, zniszczył ojczyznę! A przecież obywatele Aten, takie wydarzenia budzą w was grozę, gdy oglądacie je na scenie teatru. Kiedy zaś coś podobnego dzieje się przed waszymi oczyma, w waszym mieście, nie przejmujecie się tym zupełnie (...) Dobrze natomiast wiecie, że to, na co pozwolił sobie Alkibiades, jest sprzeczne z wszelkimi prawami i pozostajecie obojętni". Cóż, Ateńczycy nie protestowali, bowiem wielu z nich również zakupiło sobie kobiety z wyspy Melos i uczynili je swymi kochankami - ponieważ jednak nie byli to sławni ludzie, historia na ich temat milczy. Hippareta nie była jednak w stanie dłużej znosić tego upokorzenia i uciekła do domu swego brata - Kalliasa. Następnie postanowiła się rozwieść, a ponieważ kobieta ateńska nie mogła tak po prostu anulować małżeństwa wypowiadając oficjalną formułkę, tylko musiała udać się do odpowiedniego archonta miejskiego (archonta eponima) i wnieść dokument rozwodowy (notabene: jeśli nie potrafiła czytać i pisać, musiała jeszcze kogoś prosić by jej ów dokument sporządził, a i tak to ostatecznie archont decydował czy powód dla którego kobieta chce się rozwieść jest warty jego uwagi czy nie). Nim jeszcze do tego doszło, w domu jej brata zjawił się Alkibiades żądając by Hippareta wróciła wraz z nim do domu. Miała ona odrzec, że póki jej gineceum zajmuje niewolnica z dzieckiem, ona nie wróci do Alkibiadesa. Odpowiedź kobiety nie spodobała się mężczyźnie i zwoławszy kilku druhów porwał ją z ulicy na Agorze w biały dzień (gdy ta próbowała doręczyć archontowi pismo rozwodowe) i uprowadził do swego domu. Tam zamknął ją w gineceum i zapowiedział że nie wypuści, ponieważ prawnie wciąż jest jego żoną (miał rację, póki kobieta nie złożyła pisma przed archontem i ten go nie zaakceptował, póty wciąż była żoną swego męża i ten miał prawo nakazać jej powrót do domu. Często więc zdarzało się że mężowie, którzy nie chcieli rozwodu - i zwrotu posagu - zastępowali żonie drogę na Agorze i uniemożliwiali jej dotarcie przed oblicze archonta).
Jednocześnie postanowił ukarać jej brata za to, iż ten śmiał udzielić schronienia jego małżonce. Na początku zarzucił mu że sam rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną (córką Galukona), ponieważ często lubił sprowadzać do domu kurtyzany i hetery (podobnie jak Alkibiades). Potem poślubił drugą żonę (córkę Ischomacha), z którą znów po jakimś czasie chciał się rozwieść, ponieważ... zakochał się w jej matce o imieniu Chryzylla. Dziewczyna jednak prosiła go by jej nie opuszczał, więc... ten wiązł sobie do swego domu zarówno matkę (która wówczas już owdowiała) jak córkę i żył z nimi dwiema jednocześnie. Córka jednak nie potrafiła się pogodzić z tym, że dzieli małżeńskie łoże ze swoją matką - doszło do tego że próbowała popełnić samobójstwo, została jednak odratowana. Następnie opuściła dom męża, usuwając się i zostawiając go swej matce. Romans Kalliasa z Chryzyllą też nie trwał długo i wkrótce i ona mu się znudziła. Znów zaczął sprowadzać do domu prostytutki a ostatecznie nakazał zaskoczonej kobiecie zabrać swoje rzeczy i opuścić jego domu. Kobieta była jednak w ciąży i wkrótce urodziła syna, którego Kallias długo nie chciał uznać. Dopiero gdy chłopiec miał ok. 7 lat, ponownie przyjął Chryzyllę z synem pod swój dach i uznał go za swoje dziecko (złożył nawet uroczystą przysięgę przed rodem Keryków). Takie zachowanie również budziło oburzenie wśród Ateńczyków. Kallias najpierw zostawił pierwszą żonę dla drugiej, potem drugą dla jej matki, którą również wyrzucił z domu i nie chciał uznać ojcostwa, ostatecznie jednak uznał i przyjął ją z powrotem po latach - "Czy takie zachowanie przystoi prawemu mężowi, kapłanowi Demeter i Persefony?" - dopytywał się publicznie Alkibiades. Była to reakcja na wypowiedziane na Zgromadzeniu Ludowym słowa Kalliasa, który stwierdzał iż obawia się zamachu na swoje życie z ręki Alkibiadesa. Nie wiadomo czy Alkibiades planował zamach, ale sam fakt iż Kallias uczynił spadkobiercą swego majątku lud ateński (w przypadku jego bezpotomnej śmierci, cały majątek przechodził bowiem na własność męża jego siostry. Miał co prawda Kallias jeszcze dwóch synów ale byli to nieletni chłopcy i ich prawnym opiekunem stałby się właśnie Alkibiades), jest niezwykle wymowny.
Co zaś się tyczy Hipparety, to pogodziła się ona ze swym losem. Żyła odtąd w zgodzie zarówno z Alkibiadesem jak i z ową niewolnicą, która również była matką dziecka jej męża. Zmarła jednak w kilka lat później i zapewne szczęścia w swym małżeństwie nie zaznała. Zresztą to co w swym domu wyprawiał Alkibiades było godne pożałowania i zamknięcie się w gineceum było bodajże najlepszym możliwym wyjściem. Miał on bowiem wcześniej romans z niejaką Medontis z Abydos - prostytutką, którą zabrał do swojego domu i żył z nią na zmianę (dzieląc się nią ze swym stryjem - Aksjochosem, który był niewiele tylko starszy od niego). Gdy dziewczyna urodziła córeczkę, obaj mężczyżni twierdzili że to jest dziecko drugiego. Mało tego, gdy dziewczynka podrosła Alkibiades wziął ją do swego łoża jako nałożnicę, oddając ją co jakiś czas (podobnie jak wcześniej matkę) Aksjochosowi 😲. Dopuścić miał się Alkibiades jeszcze jednego haniebnego czynu w stosunku do swej małżonki - Hipparety. Otóż wysłał do niej pewnego mężczyznę, który miał jej obiecać zawrotną sumę 1 000 drachm, za to że spotka się z pewnym, ponoć zakochanym w niej mężczyzną. Celem tej prowokacji było oskarżenie Hipparety o rozwiązłość, co doprowadziłoby do rozwodu bez konieczności zwracania pokaźnego posagu jaki otrzymał Alkibiades na początku małżeństwa. Hippareta jednak nie dała się podejść i odprawiła mężczyznę, deklarując swą wierność mężowi. Ona rzeczywiście była mu wierną aż do śmierci, ale on zdradzał ją na każdym kroku, spraszając do swego domu kurtyzany i hetery. Zostawmy więc na razie żony i przejdźmy do owych heter, gdyż ich istnienie w greckim krajobrazie społeczno-politycznym jest bezdyskusyjne, a choć one same były tylko luksusowymi prostytutkami, niekiedy miały też wpływ na politykę i dalszy bieg dziejów (np. Aspazja przekonała Peryklesa żeby zawiązał sojusz z jej rodzimym miastem Miletem i doprowadził do wojny z Samos - konkurentką handlową Miletu).
Kim były hetery? Słowo "heteirai" znaczy "towarzyszka", czyli były to kobiety, które musiały wykazać się subtelnością, uprzejmością i ujmującym sposobem bycia. Musiały być znawczyniami subtelnej gry erotycznej, dobrymi tancerkami i muzykantkami (np. Alkibiades nie lubił jak hetery grały na flecie, twierdząc że to zniekształca ich twarze). Wielu polityków i ludzi zamożnych (których stać było na taki luksus jak hetera), utrzymywało co najmniej jedną (z reguły bowiem jedna wystarczyła, kobiety Kalliasa które przytoczyłem wyżej - matka i córka, same praktycznie doprowadziły go do bankructwa, tyle na nie wydawał. A na prostytutkę wydawało się znacznie więcej pieniędzy niż na żonę czy tym bardziej niewolnicę). Sam Sokrates prócz małżonki - Ksantypy, miał też "przyjaciółkę" o imieniu Myrto. Tak więc związki miłosne Greków z heterami i niewolnicami były znacznie częstsze, niż ich wizyty w gineceach. Już Hezjod zalecał: "Lepiej kupić kobietę, niż się z nią żenić, bo pochodzącą z zakupu można w razie czego zaprząc do pługa". Eurypides zaś choć często korzystał z usług heter, to jednak w swych sztukach portretował kobiety jako z reguły winne wszelkiemu złu wichrzycielki, nierządnice i plotkary (nie znosił kobiecego plotkowania i skarżył się że kobiety cały czas tylko "coś szepcą" i ośmielają się to czynić nawet w towarzystwie mężczyzny). Wielu mężczyzn też skarżyło się na pazerność kobiet i ich umiłowanie do bogactwa i luksusu.
Niejaki Lukian z Samosaty, w swych "Rozmowach heter" przytacza dialog pewnego marynarza o imieniu Dorion z heterą Myrtale. Oto on: "Wszystko było dobrze dopóki przywoziłem ci wspaniałe prezenty" po czym wylicza: "Najpierw para trzewików z Sikanii - to dwie drachmy", "Ale za to spędziłam z tobą dwie noce" - odpowiada Myrtale. "Później przywiozłem ci alabastrowy flakon na pachnidła z Syrii, co kosztowało dwie drachmy", "Tak, ale przed podróżą dałam ci piękną koszulę, tę, co drugi oficer zostawił u mnie, gdy ofiarowałam mu noc", "Ale później przywiozłem ci cebule z Cypru, a także pięć śledzi i cztery okonie, a także przyniosłem ze statku sześć sucharów w koszyku, nie mówiąc już o sandałach wyszywanych złotem, ty niewdzięcznico. I jeszcze podarowałem ci cały wielki ser! (...) A ten twój kochaś z Bitynii nie dał ci nawet główki czosnku". Niektóre hetery same informowały swych sponsorów czego im potrzeba, jak owa Filumena, kochanka Krytona z "Listów heter" Alkifrona: "Trzeba mi pięćdziesiąt sztuk złota, a listów nie trzeba. Jeżeli więc kochasz, daj, jeśli zaś kochasz pieniądze, nie nudź. Bywaj zdrów!".
Warto teraz przejść i zaprezentować (przynajmniej niektóre) najsłynniejsze hetery w dziejach Hellady, szczególnie zaś te, którym naprawdę udało się zbić spory majątek i zdobyć sławę oraz uznanie (bowiem większość kobiet praktykujących ów "najstarszy zawód świata" kończyła z reguły marnie, w najlepszym razie jako małżonki jednego ze swych klientów, lub kobiety prowadzące dom publiczny. W najgorszym zaś, traciły urodę i zdrowie po kilku latach i kończyły na ulicy jako sprzedajne za kilka oboli "porne" - "ku...y"). Nic dziwnego że każda z nich starała się uzyskać jak najwięcej korzyści majątkowych z przygodnych spotkań z klientami, gdyż lata biegły nieubłaganie a wraz z nimi upływał powab i uroda. O tym jednak w kolejnej części.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz