Łączna liczba wyświetleń

sobota, 16 maja 2020

GWAŁT - CZY NIEODZOWNY ELEMENT KOBIECEGO LOSU? - Cz. XVIII

NAJWAŻNIEJSZE I (NIEKIEDY)

NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI

GWAŁTÓW W HISTORII






 145 r. p.n.e.

GWAŁT NA WESELU

Cz. IV







BÓG Z ODLEGŁEJ KRAINY

Cz. IV



 Wojny persko-spartańskiej, która wybuchła w 399 r. p.n.e. niestety nie będzie można pominąć w tym temacie, a to z tego względu że miała ona wpływ również na to, co wówczas działo się w Egipcie. I to nie tylko wpływ pośredni, ale również bezpośredni, jako że nowy władca kraju nad Nilem - Bienre Neferites I (założyciel XX Dynastii, panujący właśnie od 399 r. p.n.e. po obaleniu poprzedniego króla - Amyrtejosa), ok. 397 r. p.n.e. zawarł z Lacedemonem sojusz polityczny i dostarczał Sparcie zboże oraz wyposażenie dla okrętów wojennych. Tak więc niestety ponownie będziemy musieli opuścić ziemie faraonów, by przenieść się na północ - do Hellady i pokrótce prześledzić wydarzenia które doprowadziły do wybuchu konfliktu pomiędzy Lacedemończykami a Persami po klęsce Aten i zakończeniu w 404 r. p.n.e. Wojny Peloponeskiej. Otóż sytuacja wówczas wyglądała następująco: Sparta była niekwestionowanym zwycięzcą tamtej wojny i to ona rozdawała karty oraz decydowała o powojennym układzie politycznym. Persja zaś miała ze Spartą układ (dwa układy z lat 412-411 p.n.e., a w tym wypadku chodziło o ten ostatni - zwany "układem Teramenesa"), na mocy którego, po ostatecznym zwycięstwie - wschodnie rejony (greckie wyspy i miasta) byłego ateńskiego Związku Morskiego, miały przypaść właśnie Persom. Sojusz ten został uzupełniony trzecim już układem z 408 r. p.n.e. (zawartym przez Boiotiosa i nazywanym od jego imienia: "układem Boiotiosa"), na mocy którego uzgodniono, że Grecy małoazjatyccy co prawda mieliby płacić Persom daniny, ale jednocześnie zachowaliby swą wewnętrzną autonomię. Gdy więc po klęsce Aten i zakończeniu wojny - książę Cyrus (satrapa Lidii) zaczął wdrażać postanowienia tego traktatu w życie, greckie miasta Azji Mniejszej poprosiły o pomoc właśnie zwycięskich Lacedemończyków. Ci jednak, wierni postanowieniom traktatowym - nic nie uczynili. Rozgoryczenie wschodnioazjatyckich polis było tym bardziej zrozumiałe, że co prawda hegemonia Aten była dokuczliwa (głównie finansowo, gdyż Ateńczycy domagali się corocznych opłat na utrzymanie floty Związku Morskiego - a potem często pieniądze te wykorzystywali do upiększania własnego miasta), to jednak skutecznie zapewniała im ochronę przed Persami. Dlatego też, po ateńskiej klęsce wiele miast na wschodzie sądziło że podczepią się teraz pod hegemonię spartańską, która już z założenia była łagodniejsza (członkowie Związku Peloponeskiego nie musieli płacić zbiorowej daniny, zaś Spartiaci bardzo często ustępowali głosom większości - lub przynajmniej najsilniejszym członkom jak Korynt czy Teby - podczas głosowań dotyczących całego Związku). Tymczasem okazało się że Sparta sprzedała wolność Greków małoazjatyckich w zamian za perskie pieniądze umożliwiające złamanie ateńskiej hegemonii w Helladzie.

Najpotężniejszym politykiem spartańskim tego okresu (i niewątpliwie najpotężniejszym człowiekiem w całej Grecji), był Lizander - spartański dowódca, syn Aristokritosa, który co prawda wychował się w arystokratycznej rodzinie (twierdził że początki jego rodu sięgają czasów Heraklesa), ale dorastał w biedzie. Dowódcą spartańskiej floty został na przełomie 408/407 r. p.n.e., a w 405 r. p.n.e. ostatecznie pokonał Ateńczyków w morskiej bitwie pod Aigospotamoj (taktyka "żabich skoków"), czym doprowadził do kapitulacji wygłodzone Ateny w 404 r. p.n.e. i tym samym zakończył wojnę. Stojąc na czele spartańskiej floty wojennej (wystawionej za pieniądze Persów) i dzierżąc zaufanie Hellenów, był właśnie tą osobą, która decydowała w największym stopniu o nowym układzie politycznym powojennego świata. O skali jego popularności w Grecji świadczy wówczas fakt, że w Delfach (w Świątyni boga Apollina) stanął jego posąg, który był największym z dotychczasowych i ukazywał go jako herosa wspieranego przez Posejdona w bitwie pod Aigospotamoi (inna sprawa że pieniądze na swój posąg dał osobiście Lizander). Spartanie byli tak oczarowani jego zwycięstwem, że zgotowali mu triumfalny powrót do ojczyzny (jego wjazd do Sparty przypominał późniejsze triumfy rzymskich wodzów i cesarzy), a on sam zaczął wierzyć w swoją szczęśliwą gwiazdę, a nawet w swą niezwykłość. To on bezpośrednio decydował o polityce Sparty w latach 404/403 p.n.e. (gdyż eforowie byli mu całkowicie podporządkowani), a w tym okresie nastąpiło kilka istotnych wydarzeń, które ostatecznie przekonały wielu Greków co do prawdziwych intencji Lacedemonu. Na Tazos, Chios, w Bizantion i w Milecie jeszcze przed końcem wojny peloponeskiej - przy wsparciu Sparty - władzę zdobyli oligarchowie (którym od razu Sparta przydzieliła swoich harmostów - czyli takich namiestników-ambasadorów, pilnujących interesów Lacedemonu). Często były to skrajne oligarchie, złożone z zaledwie dziesięciu mężów (tzw.: "dekarchie"). Na Samos (w 404 r. p.n.e.) Lizander osobiście obalił demokrację i wprowadził dekarchię, a wdzięczni oligarchowie natychmiast zmienili nazwę corocznego święta ku czci bogini Hery - Heraje (jakie odbywało się na tej wyspie), na... Lysandreia. W ciągu pięciu miesięcy - jakie upłynęły od zakończenia wojny w kwietniu 404 r. p.n.e., aż do powrotu Lizandra do Sparty w październiku tego roku - zajął się on gruntowną przebudową sceny politycznej greckich polis, zakładaniem kolejnych lacedemońskich baz wojskowych, oraz instalowaniem dekarchii i harmostów.

Lizander miał już zawarty sojusz z Cyrusem perskim (i Farnabazosem) na Wschodzie, dzięki czemu panował tam spokój (a Persowie - choć domagali się oddania greckich miast i wysp w Azji Mniejszej, nie przystąpili jeszcze do zdecydowanego działania w tej kwestii), na Zachodzie zaś utrzymywał układ z tyranem Syrakuz - Djonizjosem I. Dzięki tym posunięciom dominacja Sparty była niezagrożona, a samo to miasto wzbogaciło się niezmiernie, gdy Lizander przywiózł tam 470 talentów srebra (otrzymanego zarówno od Persów, jak i z danin nakładanych na zwyciężone miasta). Była to suma olbrzymia (np. za ok. 3 do 5 talentów można było zakupić dobrze wyposażony okręt wojenny), a przecież nie jedyna, gdyż przywieziono wówczas również i zdobyczne łupy. Poza tym na spartańską Agorę wciągnięto zerwane dzioby ponad 200 okrętów wojennych Aten - skonfiskowanych przez Lizandra w Pireusie - jako dowód całkowitego zwycięstwa Sparty w tej długiej (trwającej 27 lat) wojnie. Lizander był u szczytu sławy (wystawiono mu łącznie szesnaście pomników w całej Grecji, do których nawet - po raz pierwszy w dziejach, co było już zapowiedzią czasów hellenistycznych - modlono się tak, jakby był on bogiem, a nie człowiekiem). Mimo to, miał on w samej Sparcie wielu ukrytych wrogów, którzy gdy zwyciężał siedzieli co prawda cicho, ale tylko czekali na jakiś jego błąd, który będą potem mogli wykorzystać. Wielu arystokratom spartańskim (w tym eforom) nie podobało się że człowiek pokroju Lizandra (którego zaliczano nawet do klasy mothaków - czyli najbiedniejszych Spartiatów) śmie narzucać im swoją wolę i realizować politykę wedle własnego uznania. Porównywano go (choć nie bezpośrednio) do owego nieszczęsnego Pauzaniasza, który po zakończeniu wojen perskich, wyrósł na pierwszoplanową postać w Sparcie, a gdy udowodniono mu - lub spreparowano, pewności co do tego nie ma żadnych - plany poślubienia córki króla Persji i narzucenia Grecji swojego zwierzchnictwa, został ostatecznie skazany na śmierć, przez zamurowanie żywcem w świątyni Posejdona ok. 470 r. p.n.e.). Poza tym nie wszystko w polityce zagranicznej układało się pomyślnie (i na to właśnie liczyli jego wrogowie).

Okazało się bowiem że sprzymierzeńcy Sparty - Korynt, Teby czy Megara, wcale nie są tak do końca zadowolone z odniesionego nad Ateńczykami i Związkiem Morskim zwycięstwa. Zresztą trudno było im się dziwić, skoro ich wkład w ostateczne zwycięstwo wcale nie był mniejszy od wkładu wniesionego przez Spartę, a mimo to po zakończeniu wojny, miasta te nie dostały zupełnie nic z puli, jaką Lizander przywiózł w październiku 404 r. p.n.e. do Lacedemonu. Co prawda Związek Morski został rozwiązany, Ateny straciły swoją flotę wojenną i rozebrano Długie Mury (łączące miasto z portem w Pireusie), ale w nowym układzie sił, Ateny (jak i inne przegrane polis) płaciły daninę tylko Sparcie i miały pro-spartańskie rządy. Reszta sprzymierzeńców ze Związku Peloponeskiego nic na tym nie zyskała. Sparta stworzyła też silną (choć może niezbyt liczną) flotę wojenną, a łupy wojenne podzielono w Sparcie pomiędzy samych Spartiatów - i tyle. Można zatem zrozumieć rozgoryczenie miast sprzymierzonych ze Spartą na taki rozwój wydarzeń. Dotąd liczono bowiem, że Lacedemon, kierując się swoim oligarcho-monarchistycznym ustrojem politycznym, nie będzie zdolny wejść "w buty" Ateńczyków i zająć ich miejsce jako niepodzielny hegemon całej Hellady. Liczono bowiem na to, że dojdzie do wyłonienia się kilku najważniejszych centrów, które pod symboliczną dominacją Sparty - będą sprawowały rządy w Grecji. Uważano też, że Sparta nie jest zdolna narzucić całej reszcie Hellady swojej woli i zapewne ustąpi z planów hegemonii tak, jak stało się to przed siedemdziesięciu laty, gdy (w 474 r. p.n.e.) Hetojmaridas odradzał Spartiatom utrzymanie niepodzielnej hegemonii. Czasy się jednak zmieniły, a bogactwo jakie zaczęło napływać do Lacedemonu, zmieniło również i ludzi. Nikt już nie wątpił w to, że Sparta ma do odegrania decydującą rolę w greckim świecie (nawet Ateńczyk Tukidydes - autor "Wojny Peloponeskiej", też tak uważał) i być może będzie dążyć nawet do zjednoczenia całej Hellady. Sparta wstępowała w mocarstwowe drogę Aten, a rzecznikiem tejże polityki był właśnie Lizander. Wypędzenie demokratów, instalacja baz wojskowych (głównie na Wschodzie) oraz wprowadzanie harmostów, było dobitnym tego przykładem, choć nie tylko. Również pewność siebie i poczynania spartańskich wodzów, świadczyły o pogardzie, jaką Lacedemończycy zaczęli odczuwać wobec reszty Greków (np. okrutny Astyochos, harmosta Gylippos - który rozkradł pieniądze w podległym sobie polis i nakazał zebranie powtórnych danin, Klearchos - wydający wyroki śmierci na opornych Bizantyjczyków, czy wreszcie Kallibios - który w podległych mu Atenach czuł się tak pewnie, że przechadzając się po ulicach miasta, zawsze trzymał w rękach bicz, którym potem okładał przechodniów - i to zarówno mężczyzn jak i kobiety). To wszystko bardzo zniechęcało Greków do spartańskiego modelu sprawowania władzy i hegemonii.




Najbardziej dotkliwie rządy Spartan dały się odczuć właśnie w Atenach, które dodatkowo zostały upokorzone odebraniem floty i nowym, narzuconym oligarchicznym ustrojem politycznym. W 404 r. p.n.e. Lacedemończycy (wbrew stanowisku swych sojuszników - Koryntyjczyków i Tebańczyków - którzy twierdzili że pokonane Ateny należy całkowicie zniszczyć, aby zaraza ta nigdy już się nie odrodziła), zawarli z Ateńczykami pokój na warunkach dość łagodnych. Zażądali jedynie zburzenia Długich Murów, rozwiązania Związku Morskiego i wprowadzenia amnestii dla wszystkich wcześniej wygnanych (w tym oligarchów - wypędzonych z miasta w 410 r. p.n.e.). Ustrój polityczny Ateńczycy mogli jednak (przynajmniej w teorii) wybrać sobie sami (byle tylko nie była to demokracja) i w tym właśnie celu powołano Komisję Trzydziestu, na której czele stanął (znany z poprzedniego przewrotu oligarchicznego z 411 r. p.n.e.) Teramenes oraz Kritiasz (wuj matki Platona). Mieli oni pełne poparcie ze strony 700-osobowego spartańskiego garnizonu, zainstalowanego na Akropolu pod dowództwem Kallibiosa. Ich zadanie, polegało na doprowadzeniu do rewizji prawa, w celu "powrotu do ustroju przodków" - jak to ładnie wówczas nazwano. Teramenes ostatecznie stwierdził (w uzgodnieniu z Lizandrem) że najlepszym ustrojem dla Aten będzie skrajna oligarchia. Jego projekt został wsparty zdecydowanym wystąpieniem przeciwko sykofantom (publicznym donosicielom), stąd zebrał początkowo dość duże poparcie Ateńczyków. Mieszkańcy Aten pragnęli bowiem trwałego pokoju i choć upadek polityczny ich miasta, utrata floty oraz rozbiórka Długich Murów (przy których wielu starszych Ateńczyków, pamiętających jeszcze czasy wielkości Peryklesa - płakało jak dzieci), symbolizował upokorzenie miasta, to jednak lud naprawdę liczył, że dzięki temu poświęceniu wreszcie uda się doprowadzić do trwałego pokoju i nowa wojna już nigdy w takiej skali ponownie nie wybuchnie. Tłumaczono więc sobie obecność Spartan w mieście i ich butę, potrzebą utrzymania trwałego pokoju, którym wreszcie bogowie uraczą umęczoną ludzkość. Nowy oligarchiczny ustrój i dominacja Sparty, miały być daniną dla bogów w imię wyższego celu - jakim miało być bezpieczeństwo. Wszystko to bardzo szybko okazało się jednak złudne.

Nowe władze - Komisja Trzydziestu (której członkowie szybko zostali nazwani "Trzydziestoma Tyranami") wybrała swoich przedstawicieli w następujący sposób. Dziesięciu osobiście mianował Teramenes, dziesięciu wybrał lud na Zgromadzeniu Ludowym, a dziesięciu pozostałych wyznaczyli spartańscy eforowie. Wybrani członkowie Komisji wyznaczyli z kolei 500 członków Rady miejskiej (Boule) - spełniającej funkcje wykonawcze i przygotowawcze w stosunku do Zgromadzenia Ludowego, oraz 10 zarządców Pireusu i 11 nadzorców państwowego więzienia (na razie wszystko odbywało się na drodze demokratycznej, a owi wybrani, zostali wyłonieni spośród tysiąca wyznaczonych przez lud w drodze mianowania na Zgromadzeniu). Anulowano jednocześnie prawa Efialtesa i Peryklesa (z 462 r. p.n.e.), wprowadzające klasyczny ustrój demokratyczny, a także  rozwiązano Sądy Ludowe (Heliaja). Powołano też do życia policję polityczną, mającą stać na czele nowego ustroju i przestrzegania praw Komisji Trzydziestu - 300 "noszących bicze" (nie trzeba chyba dodawać, że zwalczone na początku przez Teramenesa donosicielstwo, w takich warunkach bardzo szybko ponownie się odrodziło). Jednocześnie w samej Komisji Trzydziestu (która kierowała całą administracją i wprowadzała nowe prawa) doszło do wyłonienia się dwóch frakcji, mających zupełnie inne pomysły na dalszą ewolucję ustroju politycznego Aten. Frakcja pierwsza, związana z Teramenesem, głosiła że co prawda najlepiej byłoby powrócić do "ustroju przodków" - czyli formy rządów arystokracji, ale jednocześnie postulowała stopniową ewolucję systemu politycznego i była bardziej nastawiona liberalnie w stosunku do demokratów (co nie znaczy że dopuszczała ich do rządów, po prostu nie chciała ich mordować i tyle). Teramenes uważał też że prawa obywatelskie powinno posiadać jedynie 3000 najmajętniejszych Ateńczyków (choć to właśnie on stał za obaleniem rządów arystokratycznych w 410 r. p.n.e. i przywróceniem demokracji - jeszcze przed powrotem Alkibiadesa do Aten, po jego zwycięstwie w bitwie morskiej nad Spartanami pod Kyzikos - czego Kritiasz nigdy mu nie zapomniał). Bo to właśnie Kritiasz stał na czele konkurencyjnej frakcji w Komisji Trzydziestu - frakcji ekstremistów. Mieli oni wsparcie lacedemońskiego garnizonu z Akropolu, więc uważali że wszystko im wolno (Kritiasz dodatkowo publicznie wychwalał Spartę, twierdząc że posiada ona "najpiękniejszy ustrój", a dodatkowo uważał że zmiana demokracji w oligarchię: "musi pociągać za sobą rozlew krwi", zaś lacedemońską załogę stacjonującą na Akropolu, nazywał: "naszymi zbawcami"). Kritiasz po wygnaniu z Aten (i rozbiciu jego tajnych heterii) w 410 r. p.n.e. udał się do Tesalii, gdzie wdawał się w różne podejrzane interesy (np. buntował lokalną ludność aby powstała przeciwko swym panom - a należy pamiętać że Tesalia była nie tylko członkiem Związku Morskiego, ale i sojuszniczką Aten posiadającą dość dużą autonomię w ramach Związku, a jego działalność tam z pewnością miała przysłużyć się Sparcie) i dopiero klęska Aten pozwoliła mu powrócić do ojczyzny, w której od razu zapragnął zyskać dominującą pozycję.

Wykorzystując bojówki "noszących bicze", zaczęto wytaczać procesy (początkowo) a potem już aresztować bez sądu wszystkich, których posądzono o jakiekolwiek demokratyczne sympatie. Wreszcie doszło do tego, że zaczęto ich mordować bez wyroku sądowego (łącznie miało zginąć ok. 1500 obywateli), a w mieście wprowadzono prawdziwy terror (zażądano np. wydania wszelkiej broni, jaką tylko posiadali mieszkańcy miasta). Gdy Kritiasz podporządkował sobie 300 pałkarzy, jak również naczelników Pireusu i więzienia, postanowił rozprawić się z frakcją Teramenesa, oskarżając go o sprzyjanie demokratom. Miało to miejsce w październiku 404 r. p.n.e. (czyli wówczas, gdy Lizander powracał z łupami do Sparty), Teramenes złożył skargę w Radzie miejskiej na Kritiasza, deklarując że jego metody polityczne do niczego nie prowadzą i przypominają rządy barbarzyńców. Udało mu się przekonać większą część członków Rady, ale Kritiasz wprowadził na salę swych pałkarzy, a budynek Rady otoczyli Spartanie Kallibiosa. W takich warunkach racja nie miała żadnego znaczenia, liczyła się tylko brutalna siła - a ta była po stronie Kritiasza. Oskarżył więc ponownie Teramenesa o sprzyjanie demokratom i polecił Radzie wykreślić go z listy 3000 obywateli. A gdy to już się dokonało, skazał go na śmierć i polecił swym pałkarzom wykonać wyrok. Teramenes upadł na kolana u stóp ołtarza Ateny, a oderwanie go stamtąd byłoby jawnym świętokradztwem i sprowadziłoby na tego, który by tego spróbował - pomstę bogów. Wówczas postanowił wykazać się niejaki Satyros - który wcześniej należał do frakcji Teramenesa, ale widząc co się dzieje, szybko zmienił stronę i siłą odciągnął go od ołtarza bogini, wydając w łapy pałkarzy Kritiasza. Powleczono go następnie na Agorę, gdzie podano mu cykutę. Teramenes podniósł puchar z trucizną do ust i wznosząc toast: "za pięknego Kritiasza", wypił zawartość do dna. Tak oto stracił życie Teramenes, a jego frakcja natychmiast się rozpadła (niektórzy uciekli z miasta, ale większość dołączyła do Kritiasza). W ciągu kolejnych siedmiu miesięcy niepodzielnych rządów Kritiasza, uciekło z miasta jakieś 5000 obywateli. Uzyskali oni schronienie w Tebach, w Megarze i w Elidzie (członków Związku Peloponeskiego i sojuszników Sparty - która zakazała im przyjmować ateńskich zbiegów). Miasta te nie posłuchały zakazu Lacedemonu i ostentacyjnie przyjmowały zbiegłych Ateńczyków (co było jawnym policzkiem wymierzonym Sparcie, a jednocześnie pokazywało jasno, że miasta te nie godzą się na całkowitą lacedemońską hegemonię i układ powojennych stosunków). W Tebach znalazł się również niejaki Trazybul. 




Stacjonował on na Samos w 411 r. p.n.e. gdy doszło do pierwszego zamachu oligarchicznego w Atenach i jawnie optował za powrotem floty w celu przywrócenia demokracji. Po klęsce Aten i wprowadzeniu nowego ustroju, został pozbawiony praw politycznych. Ale do jawnego opowiedzenia się przeciwko nowym władzom, ponoć zmotywowała go dopiero hańba, jaką miała doświadczyć jego siostra - zgwałcona przez jednego ze spartańskich hoplitów, stacjonujących na Akropolu. Wówczas to zaprzysiągł im zemstę (niczym sześcioletni Hannibal, który pod wpływem swego ojca - Hamilkara Barkasa po klęsce Kartaginy w I Wojnie Punickiej w 241 r. p.n.e., miał poprzysiąc Rzymianom dozgonną walkę na śmierć i życie). Tam, wraz z innymi ateńskimi wygnańcami, szkolił się do walki pod okiem tebańskich przywódców: Ismeniasa i Androkleidasa. Następnie stanął na czele oddziału 70 wygnańców, którzy w styczniu 403 r. p.n.e. wyruszyli do Attyki i opanowali twierdzę Fyle, leżącą na jałowym zboczu góry Parnas - otwierając sobie drogę do Aten. Następnie zamienił tę twierdzę w bastion sił demokratycznych i zapowiedział bezwzględną walkę z Kritiaszem i pozostałymi tyranami. Szybko dołączali tam i inni zbiegli Ateńczycy i już w maju 403 r. p.n.e. siły jakimi dysponował Trazybul, wzrosły do 700 osób. Jeszcze w kwietniu zdołał odeprzeć atak połączonych sił ateńsko-spartańskich, wysłanych przez Kritiasza w celu odbicia twierdzy Fyle (na wiadomość o tej klęsce, Kritiasz natychmiast umocnił miasto Eleusis - leżące nad Zatoką Sarońską na południowy-zachód od Fyle, obawiając się aby miasto to nie stało się kolejną bazą demokratów). Gdy jednak w maju Trazybul zajął (miał swoich zwolenników wewnątrz miasta, którzy nocą otworzyli mu bramy) Pireus, sytuacja Kritiasza i Spartan z Areopagu stała się krytyczna i wojska oligarchów pod osobistym dowództwem tyrana Kritiasza wyruszyły z Aten w celu odzyskania portu. Doszło do bitwy pod Pireusem, zwanej także bitwą o wzgórze Munichii (gdzie miało miejsce główne starcie). Żądny szybkiego zwycięstwa Kritiasz, osobiście poprowadził ateńską konnicę na wzgórze obsadzone przez oszczepników i łuczników Trazybula, co doprowadziło do prawdziwej katastrofy, bowiem nim jazda zdołała dotrzeć na wzgórze, wcześniej została skoszona przez las strzał lecących zza wzgórza. Tak właśnie w pierwszym ataku zginął sam Kritiasz, co doprowadziło do wycofania się jego wojsk. 

Trazybul zadeklarował wówczas że nie zamierza dalej przelewać bratniej krwi i nawoływał Ateńczyków do zakończenia walki i pojednania, lecz apel ten został odrzucony przez oligarchów, liczących na wsparcie spartańskiego kontyngentu. Ale i wśród nich nie było zgody. Po śmierci Kritiasza uwidoczniły się wcześniejsze animozje i obóz oligarchiczny ponownie rozpadł się na dwie frakcje - ekstremistów i umiarkowanych. Ci pierwsi byli w mniejszości i postanowili wycofać się do Eleusis lub na Salaminę (lecz nim odeszli, zdążyli jeszcze pochować Kritiasza i wystawić mu nagrobek, na którym znalazły się słowa, które dobitnie odbijały nie tylko poglądy polityczne tych ludzi, ale i były potwierdzeniem ich jawnej zdrady - takiej antycznej Targowicy. Otóż słowa na nagrobku Kritiasza brzmiały: "Tu leżą dzielni męże, którzy na czas krótki spętali butę ludu Aten przeklętego"). Ci drudzy wrócili do Aten - licząc na wsparcie Lacedemończyków. W Sparcie zaś zaczął przeważać pogląd, że nie warto dalej wspierać ateńskich oligarchów, gdyż wzmacnia to jedynie pozycję Lizandra. Dwóch zaś z jego najlepszych współpracowników - Klearchosa i Toraksa udało się eforom postawić przed sądem i skazać na śmierć za nadużycia finansowe (a w jednym przypadku nawet padł zarzut zdrady). Ostatecznie jednak w sierpniu 403 r. p.n.e. Lizander zdołał przekonać Spartiatów do przyznania Trzydziestu Tyranom z Eleusis i Dziesięciu Tyranom z Aten (tak bowiem się podzielili) pożyczki w wysokości 100 talentów, oraz wysłać do Zatoki Sarońskiej flotę, pod dowództwem Libysa (brata Lizandra) w celu zablokowania Pireusu, a do Eleusis posłać spartańskie posiłki w celu wzmocnienia tamtejszych oligarchów. W tym samym czasie Trazybul już podstawił machiny oblężnicze pod mury Aten i czekał jak dalej zachowają się oligarchowie. Plan Lizandra był prosty: blokada portu w Pireusie i jednoczesny atak z Eleusis na Ateny, w celu ostatecznego wyeliminowania sił demokratycznych, co doprowadziłoby do wzięcia Ateńczyków w dwa ognie. Niestety, wzajemne niesnaski wśród samych Lacedemończyków doprowadziły do skutecznego zniweczenia tego planu.

Oto bowiem dwaj królowie spartańscy - Agis II i Pauzaniasz (w Sparcie zawsze rządziło dwóch królów - jeden z dynastii Agiadów a drugi z Eurypontydów) - obawiając się, że po zdobyciu Aten Lizander tak bardzo się umocni że może doprowadzić nawet do likwidacji samej monarchii, postanowili zatem osobiście objąć dowództwo i po przybyciu do Eleusis (oraz wsparciu trzech na pięciu eforów), Pauzaniasz pozbawił Lizandra przywództwa, po czym skierował się przeciwko siłom demokratycznym i zadał im porażkę w starciu pod Pireusem. Jednocześnie wystosował pismo do Trazybula, w którym namawiał go by ten poprosił o rozejm. W tym czasie Pauzaniasz przekonywał również oligarchów w Atenach, by jakoś doszli do porozumienia z Trazybulem i pozostałymi demokratami. Ci, utraciwszy wsparcie Lizandra i Lacedemończyków (które było podstawą ich dalszej władzy w mieście), nie mając innego wyjścia, przystali na propozycję króla Pauzaniasza. Jednocześnie Trazybul wysłał poselstwo do Sparty z propozycją rozejmu - co bardzo spodobało się eforom. Ostatecznie siły demokratyczne i oligarchiczne doszły we wrześniu 403 r. p.n.e. do porozumienia (i jak to śpiewał Ferdek Kiepski: "Okrągły Stolik ciągle mam w pamięci i kurde nie wiem kto nim w końcu kręci i teraz sobie zadaję pytanie, czy to są rządy, czy to świrowanie?" 😉), powstał nowy rząd, a demokraci mogli powrócić do Aten (szybko jednak przejęli pełnię władzy, choć oligarchowie mieli zagwarantowane bezpieczeństwo). Zgodnie z umową, Spartanie mieli zostać usunięci z Akropolu, ale w zamian obsadzili Pireus (we wrześniu odbyła się nawet specjalna pielgrzymka dziekczynna sił demokratów na Akropol, aby podziękować bogini Atenie za wyzwolenie miasta spod spartańskiej okupacji). Ostatecznie uzgodniono że w Attyce będą funkcjonować obok siebie dwa ateńskie państwa: jedno demokratyczne w Atenach i drugie oligarchiczne w Eleusis. Oba będą zobowiązane do zachowania między sobą pokoju, podporządkowania się międzynarodowej polityce Sparty oraz spłacenia długu, zaciągniętego w Lacedemonie jeszcze przez rząd Kritiasza (dług ten mieli spłacać oligarchowie z Eleusis).




Problem jednak polegał na tym, że do trwałej zgody dojść nie mogło, a to z tego względu, że na mocu układy firmowanego przez króla Pauzaniasza, oligarchowie z Eleusis zostali wyjęci spod amnestii, przysługującej oligarchom w Atenach i nie mieli prawa powrócić do miasta - chyba że zgodziliby się na osądzenie swych przeszłych czynów, jakie popełniali w Atenach podczas krwawych rządów Komisji "Trzydziestu Tyranów" Kritiasza, a na to wielu z nich nie tylko nie chciało, ale i nie mogło się zgodzić. Za archontatu Euklidesa (403/402 r. p.n.e.) przywrócono wszystkie obalone wcześniej demokratyczne prawa i instytucje. Zaczynał się teraz nowy okres ateńskiej demokracji, okres który stanie się symbolem Aten, a ustrój polityczny miasta został wręcz deifikowany (powstał nawet posąg bogini "Demokratii" - do której Ateńczycy modlili się każdego 12 dnia miesiąca Boedromion - Września) i to, co było jeszcze nie do pomyślenia w V wieku p.n.e., czyli w czasach Peryklesa, stało się normą Aten wieku IV p.n.e. Wprowadzono też na krótko możliwość opuszczenia miasta i przeniesienia się do Eleusis (choć tylko w przeciągu dwudziestu dni od zgłoszenia takiego zamiaru), ale szybko prawo to zostało zniesione na wniosek Archinosa, gdyż pozwalało ludziom swobodnie przejść do obozu oligarchów, a Ateny wówczas (wyczerpane po długiej wojnie i krwawych rządach Trzydziestu Tyranów) znalazły się na skraju prawdziwej ruiny gospodarczej i potrzebowały wielu rąk do pracy. Wzajemna wrogość pomiędzy dwoma obozami politycznymi, zamkniętymi teraz w murach dwóch miast - Aten i Eleusis, wciąż się tliła pod oficjalnie deklarowanymi hasłami pokoju. Oligarchowie na przykład (wbrew zawartemu układowi) mnożyli przeszkody dla Ateńczyków, którzy odbywali pilgrzymki do Eleusis, lub chcieli wziąć udział w misteriach ku czci bogini Demeter. Składane protesty nie przynosiły żadnych efektów, nowa wojna wisiała więc na włosku.

Ostatecznie w 401 r. p.n.e. demokraci z Aten postanowili zaprosić na wspólne rozmowy oligarchów z Eleusis. W czasie tych rozmów podstępnie zabito wszystkich oligarchów, a dla ich zwolenników w Eleusis wprowadzono powszechną amnestię. Nie mogąc już liczyć na pomoc ze strony Sparty, Eleusis poddało się i przyjęło warunki rządu w Atenach. Tym samym nastąpiła ostateczna likwidacja państewka Eleusis, a Attyka znów była zjednoczona. Niestety, pamięć poprzednich lat - wzajemnych walk i zdrad - wytworzył ogromne pole nieufności społecznej, a przepaść pomiędzy Ateńczykami z różnych klas majątkowych narosła jeszcze bardziej. Dla zwykłego ludu zaś słowo "oligarcha" stało się równoznaczne wszelkim negatywnym i najbardziej obelżywym określeniom. Innymi słowy, jeśli ktoś chciał kogoś obrazić - to zwał go właśnie oligarchą (tak też zginął w 399 r. p.n.e. Sokrates, który został oskarżony o potajemne wspieranie oligarchii, oraz "deprawowanie młodzieży" i "bezbożność". Skąd wziął się taki zarzut? A choćby stąd że za czasów Kritiasza, Sokrates mógł swobodnie nauczać, a rząd Trzydziestu Tyranów widział w jego filozofii ciekawą koncepcję społeczno-politycznego ułożenia stosunków miedzyludzkich. I właśnie sam ten fakt, że Sokrates nie był prześladowany za czasów tyranii oligarchatu, wystarczył demokratom do wysunięcia podejrzeń o jego pro-oligarchiczne sympatie i skazania go za to na karę śmierci, poprzez wypicie cykuty. Cóż, rewolucyjny - i porewolucyjny - obłęd przekracza często granice zwykłego ludzkiego wyobrażenia i przywdziewa maskę opętanego szaleńca).




A tymczasem Persowie zaczęli wywierać coraz większą presję na Spartę w celu oddania im małoazjatyckich greckich polis - zgodnie z wcześniejszą umową. Poza tym od Lacedemonu zaczęli odsuwać się jego sprzymierzeńcy, którym bardzo niepodobało się to, w jakim kierunku idzie spartańska hegemonia i postanowili coś z tym zrobić. Sparta zupełnie zbagatelizowała protesty Teb i Koryntu (czyli głównych obok niej - członków Związku Peloponeskiego) w sprawie wysłania wojsk do Eleusis przeciwko demokratom z Pireusu. Mało tego, zabroniła wszystkim greckim polis przyjmowania uciekinierów z Aten - całkowicie przekładając własne interesy nad interes Związku Peloponeskiego. Ostateczny jednak konflikt pomiędzy Spartą a jej sojusznikami wybuchł po załagodzeniu kwestii ateńskiej, około 400 r. p.n.e. gdy Lacedemończycy zażądali od Elidyjczyków, aby ci uwolnili spod swej władzy dwa miasta w kontrolowanej przez nich Tryfilii - Skillus i Lepreum. Lacedemończycy zażądali też zwrotu części kosztów, poniesionych podczas Wojny Peloponeskiej przez Spartę w celu obrony Elidy (choć tak naprawdę, to mieli za złe Elidyjczykom, że ci usunęli zawodników ze Sparty z uczestnictwa w Igrzyskach Olimpijskich w 408 r. p.n.e. - pod zarzutem wspierania Persów, co było dużym upokorzeniem w greckim świecie). Elidyjczycy odmówili spełnienia spartańskich żądań i tak oto na Peloponezie wybuchła nowa wojna, a gdy wojska Lacedemonu wtargnęły do Elidy, powszechne oburzenie spadło na Spartę wśród jej dotychczasowych zwolenników i stało się jasne że takiego modelu hegemonii, jaki preforowali Lacedemończycy, nikt ze sprzymierzeńców już nie zaakceptuje. Jedyne wsparcie w tej wojnie z Elidą - co zakrawa na kuriozum - otrzymali Spartanie z... Aten.       

  




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz