Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 maja 2020

WINO, KOBIETY I... TRON WE KRWI - CZYLI PONURY CIEŃ BIZANCJUM - Cz. XI

NIM JESZCZE

NAD KONSTANTYNOPOLEM

ZAŁOPOTAŁ ZIELONY

SZTANDAR MAHOMETA


I

JAK AZJATKA Z AFRYKANEREM

(CZYLI PIERWSZA "BIZANTYJKA"

NA RZYMSKIM PALATYNIE)

Cz. X






 "WSZYSTKIE UMIEJĘTNOŚCI I NAUKI ZBIERAJĄ LUDZIE (...) BY DZIĘKI NIM MOGLI PRZYNOSIĆ WIĘCEJ KORZYŚCI WŁASNEJ OJCZYŹNIE (...) SPIESZY DO OJCZYZNY KAŻDY - NAWET MIESZKANIEC WYSP. CHOĆBY MÓGŁ ZAŻYWAĆ SZCZĘŚCIA U INNYCH, NIE PRZYJMIE I DARU NIEŚMIERTELNOŚCI, GDYŻ WYŻEJ CENI GRÓB W OJCZYŹNIE. W OCZACH JEGO DYM SNUJĄCY SIĘ NAD OJCZYZNĄ MA WIĘCEJ BLASKU OD OGNIA W OBCYM KRAJU"

LUKIAN z SAMOSATY
"POCHWAŁA MIASTA OJCZYSTEGO"


 Leptis Magna - miasto rodzinne cesarza Septymiusza Sewera, pierwotnie było kolonią założoną przez Fenicjan. Co prawda nie znamy dokładnej daty założenia tej punickiej faktorii handlowej, powstałej pomiędzy zatokami Wielkiej i Małej Syrty nad afrykańskim brzegiem Morza Śródziemnego, ale skoro wiadomo że Kadyks (Gades) - miasto za Słupami Melkarta (przez Greków zwanymi Słupami Heraklesa, a przez Rzymian Herkulesa - czyli Cieśniną Gibraltarską) w południowej Hiszpanii, założyli Fenicjanie w 1110 r. p.n.e., a Utykę w północnej Afryce (Tunezja) w 1100 r. p.n.e., można spokojnie założyć, że Leptis Magna powstała w kilkanaście lub kilkadziesiąt lat później jako faktoria handlowa, leżąca na szlaku karawanowym ciągnącym się z głębi Sahary, ku brzegom Morza Śródziemnego. Faktoria ta, dość szybko wpadła we wpływy innej punickiej metropolii intensywnie rosnącej w siłę (od chwili swego powstania w 814 r. p.n.e) - Kartaginy. Leptis (podobnie zresztą jak i trzy inne punickie ośrodki handlowe ulokowane w Trypolitanii - Oea i Sabrata) była głównie miastem kupieckim, otwartym na handel i komunikację morską, ale na tym wąskim pasie wybrzeża rozkwitło także intensywnie rolnictwo, gdzie hodowano pszenicę, oliwkę oraz różne gatunki owoców i warzyw. Po klęsce Kartaginy w II wojnie punickiej z Rzymem w 201 r. p.n.e., Leptis (podobnie jak i dwa pozostałe jej siostrzane miasta, ulokowane w zatoce syrtańskiej) weszły w skład numidyjskiego królestwa Masynissy (sojusznika Rzymian). Taka sytuacja przetrwała prawie sto lat, aż do 105 r. p.n.e. gdy Lucjusz Korneliusz Sulla i Gajusz Mariusz ostatecznie zwyciężyli w długoletniej wojnie (toczonej od 111 r. p.n.e.) wnuka Masynissy - Jugurtę. Wówczas to cała Trypolitania została zajęta przez Rzymian i weszła w skład prowincji prokonsularnej Afryki (której stolicą była Utyka, i pozostała nią aż do 46 r. p.n.e., gdy Gajusz Juliusz Cezar, po zwycięstwie nad pompejańczykami pod Tapsus, postanowił odbudować - spaloną dokładnie stulecie wcześniej - Kartaginę, ale teraz już jako rzymską kolonię). Tak oto Leptis Magna i inne punickie miasta tego regionu, znalazły się w bezpośrednim składzie Imperium Rzymskiego.

Ale miasto (a raczej miasta Trypolitanii) wciąż pozostało punickie i nawet język - przez kolejne dziesięciolecia rzymskiego panowania - wcale się nie zmienił. Łacina była tam językiem co najwyżej administracyjnym, a greki praktycznie się nie słyszało, natomiast mieszkańcy posługiwali się dawną mową punicką, właściwie aż do początków... średniowiecza i najazdu na te ziemie Arabów w 647 r. Łacina oczywiście siłą rzeczy musiała się pojawić w tym mieście, gdyż sam prefekt miejski był przecież z nadania Rzymu i musiał co najmniej posiadać rzymskie obywatelstwo. Ale pierwszy ślad łacińskiej epigrafiki w Leptis datuje się dopiero na 8 r. p.n.e. czyli już na rządy Oktawiana Augusta. Wówczas to powstaje tam pierwszy okazały rzymski budynek hali targowej - sfinansowanej przez sufeta (w tamtym czasie było to już tylko stanowisko odpowiadające dzisiejszemu burmistrzowi - czyli prefektowi - natomiast dawniej, szczególnie w Kartaginie, odpowiadało stanowisku rzymskiego konsula, choć jego prerogatywy skupiały się jedynie na administracji cywilnej) o imieniu Annobal (zlatynizowana forma imienia Hannibal) Tapapius, syn Himilkona (samo nazwisko jak i pochodzenie wyraźnie świadczą że był Punitą, ale zapewne musiał posiadać obywatelstwo rzymskie). Jedynie więc osoby posiadające obywatelstwo mogły sprawować władzę w mieście, lecz była to niewielka grupa zamożnych Punitów (chociaż Oktawian August nie był wcale skory do przyznawania rzymskiego obywatelstwa w zamian za pieniądze i w ogóle uważał że jest ono zbyt cenne, aby można było je sobie zakupić. Zaś, gdy pewnego razu pewien bogacz z prowincji poprosił Liwię Druzillę [małżonkę Augusta] o wsparcie w uzyskaniu obywatelstwa - za które chciał nawet zapłacić pokaźną kwotę, aby tylko uniknąć wysokich podatków, nakładanych tylko na nie-obywateli - wówczas to Oktawian August miał rzec, że gotów jest nawet zwolnić tego jednego człowieka z podatków, byle tylko nie kalać w ten sposób obywatelstwa rzymskiego). 




Najsilniejszym zaś symbolem rzymskiego panowania w miastach i koloniach, były nawet nie władze miejskie, a kapłani flaminowie, szerzący lojalistyczny kult "Romy i Augusta". Ok. 75 r. Leptis stała się municypium (czyli otrzymała wewnętrzną autonomię ustrojową i polityczną, przy zachowaniu całkowitej wierności Rzymowi), zaś w 110 r. cesarz Trajan podniósł rangę tego miasta do statusu kolonii rzymskiej i odtąd Leptis zwała się: "Colonia Ulpia Traiana Leptis Magna". Od tej pory miasto znacznie się rozbudowało i upiększyło (zapewne punicki charakter tych osiedli mocno drażnił Rzymian i postanowili oni przyspieszyć ich romanizację, nie tylko nadając łacińskie nazwy i podnosząc status miasta, ale także sprowadzając rzymskich i italskich kolonistów, których zadaniem było zmienienie oblicza tych ośrodków z obcego na rzymski). Symbolem romanizacji było pojawienie się w mieście większej ilości (głównie małych) łaźni (szczególnie za Hadriana, sprawującego władzę w latach 117-138 powstały okazałe termy) i rozbudowa forum miejskiego. Jednak większych inwestycji budowlanych - przed nastaniem ery Sewera - raczej nie sposób odnotować w źródłach mówiących o Leptis Magna. W takim to mieście urodził się w 145 r. przyszły cesarz - Septymiusz Sewer, którego ojcem był Publiusz Septymiusz Geta, a matką Fulwia Pia. Rodzina Septymiuszy była pierwotnie rodziną punicką (choć w czasach rządów Sewera, propaganda starała się ich zlatynizować i nazwano ich "rzymskimi przesiedleńcami"), a jako pierwszy uzyskał obywatelstwo rzymskie, dopiero dziad Sewera - Lucjusz Septymiusz Sewer (zmarły w dość młodym wieku, ok. 110 r., niedługo po narodzinach swego syna Publiusza - a ojca cesarza Septymiusza Sewera). Rodzina należała do miejskiej elity politycznej i jej członkowie piastowali wysokie (ale nie najwyższe) urzędy w Leptis. Dopiero z chwilą objęcia władzy cesarskiej przez Sewera w 193 r., miasto Leptis stało się prawdziwą perłą w koronie Trypolitanii i całej rzymskiej prowincji Afryki. 

Pierwszą budowlą cesarza Sewera, którą wzniesiono na starym forum w Leptis - do którego prowadziła szeroka arteria wiodąca z portu - była monumentalna fontanna - zwana "pałacem nimf" (nimfeum), do której wejście poprzedzane było krytym portykiem z niszami, gdzie ustawiono posągi wszystkich nimf. Arteria portowa została dodatkowo przyozdobiona nowymi cienistymi portykami, dającymi mieszkańcom schronienie zarówno przed deszczem jak i słońcem. Powstało też nowe, duże forum (a raczej rozbudowano w tym miejscu małe forum z I wieku), zwane teraz na cześć cesarza - Forum Novum Severianum. Prowadziła doń kolumnadowa aleja, na której wzniesiono sporej wielkości "Termy Septymiusza", w których znajdował się zarówno sporej wielkości plac do ćwiczeń sportowych, oraz oczywiście odpowiednie pomieszczenia na wodę gorącą (caldarium), saunę (laconicum), wodę ciepłą (tepidarium), oraz zimną wodę (frigidarium). Przy wejściu do łaźni umieszczono zaś sklepy i restauracje, gdzie można było coś zjeść - po zażyciu relaksującej kąpieli. Bardzo szybko termy Septymiusza stały się w Leptis popularnym miejscem spotkań i to zarówno ludzi zamożnych, jak i biedoty (wejście do łaźni było bardzo tanie, a często - jak w Rzymie - całkowicie darmowe, czyli utrzymywane przez państwo - nie znalazłem jednak informacji czy do łaźni w Laptis także można było wejść bez opłaty, dlatego sugeruję że jednak pobierano niewielką sumę, tak jak np. w łaźniach w innym afrykańskim mieście - Timgadzie) i było to bodajże jedyne miejsce, gdzie zarówno biedak jak i bogacz mogli się spotkać twarzą w twarz jak równi sobie. Forum Novum Severianum, stało się teraz centrum nowej, zamożnej dzielnicy, a prócz kilku dużych świątyń, wzniesiono na owym forum również bazylikę otoczoną trzema nawami korynckich kolumn. Rzymskie bazyliki były budynkami, w których odbywały się procesy sądowe i można było tam wynająć sobie prawnika (advocatus), aby przemawiał w naszym imieniu (ewentualnie można było bronić się samemu). Od czasów cesarza Hadriana, rzymski system prawny został skodyfikowany przez prawnika Publiusza Julianusa Salwiusza (ok. 130 r.) i dotyczył równości obywateli wobec prawa (niestety, w czasach Septymiusza Sewera kary za te same przestępstwa były zupełnie inne dla elit i ludzi zamożnych - a inne dla zwykłego ludu).




Po raz pierwszy bowiem od rządów Sewera, dopuszczono tortury niezamożnych obywateli rzymskich (senator lub ekwita mógł być torturowany tylko w sytuacji oskarżenia o zdradę - czyli o próby ośmieszenia, bądź usunięcia panującego cesarza). To właśnie od czasów Sewera swój początek wzięła ta praktyka, która została doprowadzona do perfekcji w średniowieczu i czasach późniejszych, a która głosiła że elitom wolno więcej (doprawdy niewielu próbowało w jakiś sposób walczyć z tą praktyką w dziejach, a jednym z tych nielicznych był Cesarz Napoleon Bonaparte, który wprowadził jasną zasadę: im większa szarża i wyższe stanowisko - tym wyższa kara w przypadku popełnienia przestępstwa). Tak więc honestior - czyli przedstawiciel klasy wyższej - był karany najczęściej wygnaniem za popełnienie jakiegoś poważnego przestępstwa, a jeśli już skazywano go na śmierć, to wyrok wykonywano szybko, aby za bardzo nie cierpiał. Jeśli zaś przestępstwa dopuścił się prosty człowiek z ludu - humilior - skazywany był albo na galery, albo kamieniołomy, albo też (w przypadku kary śmierci) rzucany na pożarcie dzikim zwierzętom podczas igrzysk cyrkowych. Tak więc w czasach Septymiusza Sewera, zasada Julianusa Salwiusza z ok. 130 r. iż wszyscy obywatele są równi wobec prawa przestała obowiązywać, a różne prawo dla różnych osób stało się jurysdykcyjną normą rzymskiego systemu karnego. Natomiast znacznie wzrosły prawa kobiet (w tym wdów), które już realnie w każdym aspekcie prawnym stały się równe swym mężom i choć oczywiście nadal obowiązywała zasada, że kobiety nie mogą otwarcie zajmować się polityką, nieoficjalnie ich rola wciąż rosła i zdarzało się że to one stały za wyborem kolejnych cesarzy (np. Hadrian zawdzięczał swą władzę trzem kobietom: małżonce poprzedniego cesarza Trajana - Pompei Plotynie, swojej teściowej - Saloninie Matidzie i swej małżonce - Vibii Sabinie. Podobnie też Marek Aureliusz po części zawdzięczał rządy swej żonie - Anni Galerii Faustynie Młodszej, zaś w III wieku nastąpił prawdziwy wysyp kobiet, które już nie pośrednio, a bezpośrednio kierowały poczynaniami rzymskich władców - jak choćby Julia Meza, Julia Soemias i Julia Mamea).

A wracając do Leptis, za rządów Sewera ukończono również budowę nowego portu morskiego (ok. 100 metrów kwadratowych), zamkniętego dwoma molami (północnym i południowym), u wejścia rzeki - Ued Lebda do Morza Śródziemnego. Na molu północnym wzniesiono latarnię morską. Ukoronowaniem tych zmian, było wzniesienie po zachodniej stronie miasta (idąc od Forum Novum), wielkiego tetrapylonu (łuku triumfalnego o czterech bramach), ustawionego na skrzyżowaniu dwóch nowych arterii miejskich (cardo maximus i decumanus maximus). Ów łuk triumfalny, wzniesiony ku chwale cesarza, miał ukazywać zarówno jego osiągnięcia militarne, jak i polityczne a nawet ekonomiczne. Wszędzie też podkreślano zgodę i miłość panującą w rodzinie cesarskiej (na jednym z reliefów, cesarz Septymiusz Sewer i jego najstarszy syn Marek Aureliusz Sewer Antoninus Augustus  - zwany po prostu Karakallą - ściskają sobie w geście jedności prawe dłonie, podczas składania ofiar bogom. Przekaz był oczywisty - Concordia Augustorum - powszechna zgoda domu panującego. W rzeczywistości zaś, obaj synowie Sewera - Karakalla i Lucjusz Septymiusz Geta - wzajemnie ze sobą konkurowali, choć ich obustronna niechęć, była na razie przykryta konfliktem z wszechwładnym prefektem pretorianów - Lucjuszem Fulwiuszem Plaucjanem). W każdym razie, Leptis Magna w czasach rządów Septymiusza Sewera i jego synów, wyrosła na trzecie pod względem liczby ludności, miasto w zachodniej Afryce (po Kartaginie i Cyrcie - w prowincji Numidia) liczące ok. 80 000 mieszkańców (przerosła pod tym względem również i takie zachodnioafrykańskie ośrodki, jak: Lambesis, Sitifis, Cezarea, Siga i Tingis), stając się jednocześnie jednym z najpiękniejszych miast Imperium Rzymskiego. Mimo to - wbrew twierdzeniom wielu współczesnych historyków (o czym pisałem w poprzedniej cześci), uważam z całą pewnością, że ani rodzina cesarska, ani nawet sam Sewer, nie odwiedzili Leptis Magna na przełomie lat 203-204, do której to podróży z pewnością się przygotowywali, ani też na przełomie lat 206-207. Dlaczego tak uważam już wcześniej wyjaśniłem. Zbyt wiele spraw cesarz miał na głowie, aby odbyć taką podróż (o której notabene żaden antyczny autor nie wspomina - poza krótką notką u Filostratosa w "Żywotach Sofistów" - choć wielu z nich z zapałem i pasją przedstawiało wcześniejsze wojny i podróże po Egipcie cesarskiej rodziny). Rzym przygotowywał się teraz do wielkiego wydarzenia, jakim była kolejna, setna rocznica założenia Rzymu. Nim jednak do tego przejdę, chciałbym jeszcze zająć się kwestią antychrześcijańskiej polityki cesarza Sewera

Już Pliniusz Młodszy - zarządzający prowincją Bitynią, pisał tak oto - do cesarza Trajana - o chrześcijaństwie ok. 112 r.: "Zaraza tego przesądu rozprzestrzeniła się po wsiach i miasteczkach oraz większych miastach do tego stopnia, że świątynie prawie zupełnie opustoszały, a sprzedawcy zwierząt ofiarnych zaleźli się u progu nędzy". Chrześcijaństwo narodziło się w Judei i rozwijało głównie we wschodnich prowincjach Imperium Rzymskiego, najczęściej zaś w większych miastach (jeszcze w początkach V wieku, gdy chrześcijaństwo było już religią panującą od ponad stu trzydziestu lat, św. Augustyn, jadąc przez Italię, wciąż widywał na wsiach falliczne kapliczki wznoczone na cześć boga Priapa - mające dopomóc rolnikom w urodzaju, zaś niektóre rzymskie kobiety wciąż nosiły na szyjach małe fallusy Priapa - mające dopomóc w ich płodności). Prześladowanie chrześcijaństwa wynikało z bardzo różnych względów i to zarówno: politycznych (jako tajne stowarzyszenie, wymagające od swych "członków" bezwzględnej wiary i lojalności, było chrześcijaństwo zagrożeniem dla państwa rzymskiego, które nie mogło tolerować podwójnej zależności własnych obywateli. Poza tym chrześcijaństwo w pierwszych wiekach swego istnienia, nie przyczyniało się do stabilizacji państwa, a wręcz je podważało - chrześcijanie bowiem oczekiwali nastania "Królestwa Bożego" i nie troszczyli się zbytnio o własne państwo), religijnych (Rzym posiadał zinstytucjonalizowane, państwowe obrzędy religijne, służące głównie zewnętrznemu obliczu swej religijności - wielkie świątynie, kapłani w dostojnych szatach, krwawe ofiary itd. Natomiast chrześcijanie nie tylko że posiadali jednego boga - jak Żydzi - to jeszcze ich praktyki religijne nie posiadały zbyt wielu zewnętrznych form religijności, a skupiali się raczej na duchowym, czyli wewnętrznym rozwoju człowieka. Poza tym często modlili się z zamkniętymi oczami i nie kierowali tych modłów do jakiegoś konkretnie wyobrażonego w formie np. posągu - bóstwa. Dla Rzymian, taka religijność to był najwyklejszy ateizm, a ten już w starożytnej Grecji karany był śmiercią), ekonomicznych (czy można się dziwić żądaniu rozprawienia się z chrześcijanami, które wychodziły z ust np. producentów lub sprzedawców figurek różnych bogów? Przecież wraz z rozwojem tego nowego, orientalnego dla Rzymian kultu - zmniejszała się ilość chętnych do celebrowania publicznych świąt i odwiedzania świątyń, a co za tym idzie również do kupowania zarówno figurek jak i przede wszystkim zwierząt ofiarnych), oraz społecznych (chrześcijanie udzielający wsparcia zbiegłym niewolnikom i ubogim plebejuszom, byli postrzegani w oczach nobilów z nieskrywaną pogardą, a ich hasła że "wszyscy ludzie są równi wobec Boga" - były wręcz uważane za herezję. Co ciekawe - chrześcijanie nie twierdzili wcale że wszyscy ludzie są sobie równi tu na ziemi, tylko że wszyscy są równi w oczach Boga, a to bardzo ważna różnica).




Pierwsze prześladowania rozpoczął co prawda Neron zaraz po pożarze Rzymu w 64 r.,ale były one krótkotrwałe i ograniczały się jedynie do samego miasta, wystarczyło bowiem już tylko wyjechać poza Rzym, aby nie doznać żadnych prześladowań (przecież scena w "Quo Vadis", gdy św. Piotr ucieka z Rzymu i doznaje oświecienia widząc Jezusa, który zmierza w przeciwnym kierunku, a na pytanie: "Quo Vadis Domine?" - "Dokąd idziesz, Panie?" - Jezus odpowiada: "Idę do Rzymu, aby ponownie mnie tam ukrzyżowano wraz z mym ludem"). Kolejne prześladowania miały miejsce za rządów Domicjana w 95 r., gdy chrześcijanie odmówili zapłaty podatku, na renowację Świątyni Jowisza Najwiekszego Najlepszego na Kapitolu, ale i tamte prześladowania ograniczyły się jedynie do Rzymu i kilku innych miast Italii - czyli również miały lokalny charakter. Następnie spotykamy się z prześladowaniami chrześcijan w prowincjach wschodnich Imperium, a głównie w Bitynii ok. 112 r. Procesom tym zaś przewodniczył namiestnik tej krainy - Pliniusz Młodszy (człowiek bardzo wykształcony, można by dziś powiedzieć - humanista, który jako osiemnastolatek, naocznie widział i potem opisał erupcję Wezuwiusza, oraz zagładę trzech italskich miast: Pompejów, Herkulanum i Metapontum w 79 r., gdzie zginął - jako dowódca floty w Misenum, próbując ewekuować ludność z zagrożonych miast - jego przybrany ojciec Pliniusz Starszy). Co prawda nie szukano na siłę chrześcijan, ale jeśli ktoś doniósł, że dana osoba jest chrześcijaninem, wówczas wszczynano proces. Takiego pechowca przyprowadzano do namiestnika, który trzykrotnie zadawał mu to samo pytanie: "Czy jesteś chrześcijaninem?". Jeśli po pierwszym pytaniu przesłuchiwany odpowiedział twierdząco, Pliniusz ponawiał pytanie, dodając że teraz czeka go więzienie. Jeśli zaś po drugim pytaniu znów padła twierdząca odpowiedź, Pliniusz Młodszy dodawał, że teraz czeka go śmierć jeśli nie wyrzeknie się chrześcijaństwa i dopiero po trzecim pytaniu skazywano owego nieszczęśnika na karę śmierci (Pliniusz uczestniczył też w torturach, np. dwóch niewolnic, o których pisał potem w liście do Trajana). W latach 155-156 doszło do kolejnych prześladowań chrześcijan, tym razem w Smyrnie w prowincji Azji - ale i te prześladowania były spowodowane co najwyżej nadgorliwością namiestników lub prefektów oraz zawziętością ludzi, którzy przez chrześcijan tracili swoje dochody. Nie stała jednak za tym jednak żadna odgórna polityka państwa rzymskiego, nawołująca do publicznych prześladowań w całym Imperium, wyznawców tej monoteistycznej religii.

Marek Aureliusz - człowiek niezwykle wykształcony i ponoć wrażliwy na krzywę bliźniego, także mocno zwalczał chrześcijaństwo. Jako stoik bowiem, uważał że człowiek w życiu powinien kierować się rozumem i etyką. Oznaczało to, że człowiek powinien dażyć do piękna i do radości życia, jeśli tylko nie krzywdzi przy tym innych ludzi. Dlatego też nie potrafił zrozumieć chrześcijan, którzy wprost nawoływali do odrzucenia materialnych uciech życia i skupienia się na sferze wiary i ducha. Marek Aureliusz (jako doskonały uczeń Frontona) uważał że to właśnie ludzkość (a raczej ludzki temperament i namiętności) stoją za wszelkimi katastrofami, jakie dotykają świat i inne istoty, dlatego też uznał chrześcijan właśnie za takich szkodników i za jego czasów doszło do dwóch (również lokalnych) prześladowań chrześcijan - ok. 165 r. w Rzymie (gdy na arenie cyrku został zamęczony Justyn Męczennik - zaś przypatrywał się temu ów cesarz-poeta i humanista Marek Aureliusz), oraz w Lyonie i okolicach w 177 r. Po tej dacie nastapiła zaś ponad 20-letnia przerwa w prześladowaniach, a w latach 80-tych II wieku, papież Wiktor, nawiązał nawet potajemne kontakty z cesarskim dworem, a chrześcijanką była też ponoć wyzwolenica i kochanka cesarza Kommodusa - Marcja (która doprowadziła nawet do uwolnienia chrześcijan z kopalń na Sardynii). W latach 90-tych, także nie spotykała chrześcijan żadna dyskryminacja, a w 196 r. Septymiusz Sewer zezwolił im nawet odbyć publiczny synod w Rzymie. Synod dotyczył kwestii o fundamentalnym znaczeniu - czyli właściwego obchodzenia święta Wielkanocy (najważniejszego święta chrześcijańskiego, obchodzonego na pamiątkę Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa). Święto to bowiem było zupełnie inaczej obchodzone w kościołach Wschodu i Zachodu (na Wschodzie Wielkanoc rozpoczynano czternastego dnia księżyca, gdy Żydzi mieli rozkaz ofiarowania baranka i tego też dnia należało zakończyć post. Natomiast w parafiach Zachodu, świętowano Wielkanoc w dniu Zmartwychwstania i wówczas dopiero kończono posty). Na czele biskupów wschodnich stał Polikrates. Postulował on (a wraz z nim biskup Cezarei - Teofil, biskup Jerozolimy - Narcyz, przewodniczący biskupów Pontu - Palmas, biskup Koryntu - Bakchilos, biskup Tyru - Kasjusz i biskup Ptolemajdy - Klarus), że cała tradycja zrodziła się na Wschodzie, a oni pozostają jej wierni, podobnie jak wierni byli ich ojcowie i dziadowie.


 


Pisał więc w liście do papieża Wiktora: "My tego dnia nie święcimy lekkomyślnie, nic nie dodajemy i nic nie ujmujemy. Albowiem w Azji wielkie zaszły gwiazdy, które wzejdą w dniu Przyjścia Pańskiego", po czym wymieniał zmarłych, lecz zasłużonych chrześcijan z paradii wschodnich: "Filipa, jednego z dwunastu apostołów spoczywającego w Hierapolis, i dwie córki jego (...) i jeszcze jedna córka jego, która żyła pełna Ducha Świętego, a odpoczywa w Efezie. Jest jeszcze i Jan, który spoczywał na piersi Pana (...) męczennik i nauczyciel (...) spoczywa on w Efezie. Jeszcze i Polikarp w Smyrnie (..) I Traskas (...) męczennik z Eumenei, który spoczywa w Smyrnie. A czy trzeba dopiero wymieniać Sagarisa, biskupa i męczennika, który spoczywa w Laodycei, albo Papiriosa błogosławionego, i Melitona rzezańca" (co ciekawe, pierwsi chrześcijanie dość często praktykowali... odcięcie sobie jąder, aby nie czuć więcej pociągu seksualnego... i móc powiedzieć z dumą - jak Owidiusz na starość - "Nareszcie jestem wolny, mój kutas już nie staje!". Praktyki samookaleczania jąder wśród chrześcijan stały się tak popularne, że doszło do tego, iż biskupi musieli osobiście apelować o ich zaprzestanie, a nawet wydawać oficjalne zakazy tego typu postępowań). Następnie w swym liście Polikrates dodawał: "Ci wszyscy przestrzegali czternastego dnia Paschy, według ewangelii i w niczym od tego nie odstąpili (...) Tak i ja, Polikrates (...) idę za tradycją krewnych swoich, a po niektórych biorę następstwo. Otóż siedmiu krewnych moich było biskupami, ja zaś jestem ósmy. I zawsze krewni moi dzień ten święcili". Upór parafii wschodnich bardzo nie spodobał się papieżowi Wiktorowi, który uznał gminy kościołów wschodnich za innowiercze i polecił wyłączyć je z "Jedności Chrystusowej". Nie spodobało się to jednak pozostałym biskupom, którzy radzili papieżowi pojednać się z biskupami Wschodu (a niektórzy wręcz mieli żal do Wiktora za jego zamiar rozerwania chrześcijaństwa na dwie części). W imieniu tych właśnie biskupów przemówił Ireneusz - reprezentujący kościół w Galii. Stwierdził on: "Nie tylko o kwestię dnia spór się toczy, ale także o sam sposób poszczenia. Jedni bowiem sądzą, że tylko przez jeden dzień pościć powinni, inni znowu, że przez dwa dni, inni jeszcze, że jeszcze dłużej. (...) Wszyscy przecie mimo to żyli w pokoju i my jedni z drugimi w pokoju żyjemy, a różnica w poście stwierdza tylko wiary jedność". Powoływał się też na zgodę, jaka panowała w latach 50-tych II wieku, pomiędzy biskupem Smyrny Polikarpem, a papieżem Anicetem. I choć jeden był zwolennikiem tradycji wschodniej a drugi opowiadał się za zarzuceniem tego zwyczaju, obaj wzajemnie się szanowali, a gdy Polikarp odwiedził Rzym, Anicet pozwolił mu na sprawowanie Eucharystii. Sobór ostatecznie zakończył się kompromisem - Wschód pozostaje przy tradycji paschalnej, Zachód nie musi jej przestrzegać. 

Wkrótce jednak dobry czas dla chrześcijan w państwie rządzonym przez Septymiusza Sewera, dobiegł kresu i w 203 r. wydane zostało prawo bezpośrednio w nich godzące. Lecz znów były to prześladowania głównie lokalne (przy czym najwiekszą intensywność przybrały one w Egipcie). Wówczas to - między innymi - zginął Leonidas, ojciec Orygenesa, który jako młody chłopak widział na własne oczy kaźń ojca i choć wychowywał się w rodzinie chrześcijańskiej, wcześniej niezbyt gorliwie przestrzegał zasad Chrystusowej Wiary, a dopiero to doświadczenie spowodowało jego całkowitą odmianę i pozwoliło mu stać się jednym z największych Ojców Kościoła.         






CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz