Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 maja 2020

MIEJSKIE LEGENDY, OPOWIADANIA I NIEZWYKŁOŚCI - Cz. III

CZYLI MAŁO ZNANE TAJEMNICE

I AUTENTYCZNE WYDARZENIA,

KTÓRE OSNUWA AURA BAJKOWOŚCI

I NIEPRAWDOPODOBIEŃSTWA




I

SADYSTYCZNA HRABINA

KTÓRA BAŁA SIĘ LUSTER

Cz. III





 
"TAŃCZYLIŚMY RANO, TAŃCZYLIŚMY WIECZOREM, TAŃCZYLIŚMY W NOCY, W KOŃCU WSZYSTKO TAŃCZYŁO W DOMU, MĘŻCZYŹNI, KOBIETY, PIENIĄDZE"

Z PAMIĘTNIKA CORY PEARL
(ANGIELSKIEJ KURTYZANY, RÓWIEŚNICZKI VIRGINII de  CASTIGLIONE)



 Romans hrabiny de Castiglione z cesarzem Francuzów - Napoleonem III trwał ponad rok i zakończył się w drugiej połowie 1857 r. Wówczas to Napoleon pozbył się wszystkich swoich konkubin, które utrzymywał w jednym z domów przy ulicy Bac, a były to: madame de La Bedoyere, madame Walewska i właśnie owa madame de Castiglione. Cesarz wyrzucił te wszystkie kobiety z dnia na dzień, gdy tylko mu się znudziły i dalej "kolekcjonował" kolejne niewieście serca. Miał ogromny apetyt seksualny (choć może nie aż taki, jak ów mężczyzna, na którego w XV wieku skarżyła się królowi Aragonii - Alfonsowi V - jego małżonka, która upadłszy przed władcą na kolana - gdy ten wjeżdżał do Saragossy - prosiła go o pomoc, twierdząc że jej mąż od lat bierze ją po trzydzieści razy na dobę. Król kazał przywołać małżonka i choć ten bronił się słowami: "Jest moją żoną, moją własnością. Ile razy chcę, tyle razy ją biorę, nie popełniam żadnego niegodnego czynu", nakazał mu spółkować z żoną tylko sześć razy dziennie, a jednocześnie wyraził uznanie dla jego witalności. Równie spory apetyt seksualny miał amerykański pisarz - Henry Miller, który pisał: "Zbliża się wieczór, a ja jak idiota paraduję ze wzwodem, i żadnej nadziei. Rozsadza mi rozporek i żadnej nadziei". Czy też ów anonimowy górnik ze Śląska, który po powrocie do domu miał powiedzieć do żony: "Nie będę już nic jadł, nie będę się mył, tylko cię wyr...am i idę spać!" 😊). Alfred Lebfield pisał tak o Napoleonie III: "Wyczerpała jego siły chroniczna erotomania" i rzeczywiście cesarz Francuzów zmieniał kolejne kochanki niczym kapelusze i choć starał się je ukrywać - umieszczając w różnych częściach Paryża - wiadomości o tym i tak docierały do jego małżonki, cesarzowej Eugenii de Montijo, która za każdym razem żądała od niego wyjaśnień, gdy dowiadywała się o kolejnej nałożnicy. Zwykła przy tym mawiać: "Niedługo cała Francja będzie zapchana waszymi bękartami". Trudno też dziwić się jej rozgoryczeniu. Była młodsza od swego męża o 18 lat i wychodząc za niego, była już zakochana w innym mężczyźnie, o którym miała rzec w dzień swojego ślubu (29 stycznia 1853 r.): "Gdyby d'Alcanises po mnie przybył, uciekłabym z nim". Zaś po urodzeniu jedynego syna - Ludwika Napoleona (16 marca 1856 r.), konsekwentnie odmawiała Napoleonowi zbliżeń, twierdząc że po krótkiej chwili przyjemności, ona potem musi cierpieć z bólu w chwili porodu. I choć Eugenia była Hiszpanką, nie miała nic z gorącego, hiszpańskiego temperamentu, a jej małżonek zwykł mawiać: "Jest zimna, jak hiszpański marmur". Nic więc dziwnego że Napoleon III szukał "rozrywek" z dala od jej alkowy.

Można wręcz powiedzieć, że Napoleon III ożenił się z Eugenią tylko dlatego, aby... ją posiąść. Gdy bowiem jesienią 1852 r. markiza de Montijo przybyła do Paryża, od razu wpadła mu w oko. Wysłał więc do niej wiadomość, aby się spotkali, gdyż pokarze jej popiersie Karola Wielkiego, a gdy już Eugenia pojawiła się w umówionym miejscu, cesarz usilnie starał się nie tylko skraść jej pocałunek, ale także zaciągnąć na kanapę. Przerażona dziewczyna czym prędzej stamtąd uciekła, lecz to wcale nie zniechęciło Napoleona, wręcz przeciwnie - tylko pobudziło jego zainteresowanie. Zaprosił więc ją (wraz z jej siostrą - Marią Franciszką - która również odwiedziła wówczas Paryż), do zamieszkania w pałacu Compiegne. Zaś pokój, który Eugenia otrzymała, miał przebitą ścianę, która była zasłonięta wielkim lustrem. Nocą, gdy Eugenia spała, przeszedł przez otwór w ścianie i... wszedł do jej łoża. Przebudziwszy się, dziewczyna nie wiedziała początkowo co ma uczynić i ostatecznie rzekła: "Myślałam, że mam do czynienia z dżentelmenem". Napoleon zapytał wówczas: "Jak mam się do pani dobrać?", na co ona odparła: "Tylko przez ołtarz, sire". Te słowa spowodowały, że Napoleon zapałał do Eugenii miłością (a raczej namiętnością), której nie mógł inaczej zaspokoić (aby nie czynić jej uszczerbku na honorze), postanowił więc że się z nią ożenić (Eugenia postąpiła podobnie jak owa Anna Boleyn, która tak długo namawiała Henryka VIII do małżeństwa, mamiąc go narodzinami syna, iż ten uczynił wszystko, by do tego właśnie doszło, ale gdy okazało się że Anna nie jest w stanie spełnić swojej obietnicy, jego stosunek natychmiast się zmienił. Tak też było z małżeństwem Napoleona III i Eugenii de Montijo, który gdy już ją posiadł i spłodził syna, zapewne pożałował tego kroku, musząc wysłuchiwać jej ciągłych narzekań o kolejne nałożnice i jednocześnie zmagać się z jej pobożnością - którą to motywowała swą wstrzemięźliwość seksualną - oraz nawrotami migreny). Publicznie para cesarska wypadała olśniewająco zgodnie, cesarzowa grała swą rolę -najbardziej eleganckiej, życzliwej (swemu małżonkowi i innym ludziom) władczyni, prywatnie jednak on przeskakiwał z łoża jednej kochanki do drugiej, zaś ona urozmaicała sobie czas projektowaniem nowych sukien, konnymi przejażdżkami po Lasku Bulońskim, dysputami ze swymi damami dworu oraz modlitwą.




Zdarzało się bowiem gdy cesarzowa wchodziła do gabinetu, w którym narady odbywał cesarz i nakrywała go obcałowującego wyjęte z dekoltu sukni piersi jakiejś jej kolejnej damy dworu. Można sobie jedynie wyobrazić jak musiała wówczas reagować ta ognista Hiszpanka, dla której jednak seks był jedynie prawdziwym skaraniem boskim i służył jedynie prokreacji. Ale przecież zdarzało się, że do cesarskiego gabinetu wkraczali ministrowie, którzy odkrywali tam właśnie swoje - na półnagie - małżonki. Jeśli przy tym byli mądrzy, to ich tam nie zauważali (np. odwracając się w stronę okna, aby dać im czas na opuszczenie gabinetu i doprowadzenie się do porządku), dzięki czemu zachowywali swoje stanowiska, a często powiększali majątki. Zresztą trudno było zachować powściągliwość, gdy co dwa tygodnie na dworze cesarskim urządzano jakiś bal, festyn lub bankiet, na którym oczywiście nie mogło zabraknąć pięknych kobiet. Już Franciszek I (król Francji w latach 1515-1547), zwykł mawiać: "Dwór bez pięknych kobiet, jest jak ogród bez kwiatów", a Napoleon III uważał dokładnie tak samo. Lecz również dwór cesarzowej nie był tak do końca wolny od libertyńskich zachowań, czego przykładem choćby niejaki Prosper Merimee (znajdujący się w osobistym orszaku cesarzowej), który aby nieco rozluźnić Eugenię, zaczął pokazywać jej erotyczne (a nawet pornograficzne) ryciny. Efekt był taki, że cesarzowa boleśnie uderzyła go swą parasolką i już nigdy więcej nie pozwolił sobie na taką poufałość (gdy zaś oprowadzał cesarzową po dawnym pałacu markizy de Pompadour, poprosił ją by zamknęła oczy, gdy przechodzili przez korytarz usiany erotycznymi rycinami). Inny przykład dotyczył dwórki Eugenii -  madame de Cossette, którą cesarzowa ujrzała pewnego razu (podczas letniej podróży nad morze), gdy ta stała nieruchomo, wpatrując się w bezkresny horyzont Oceanu Atlantyckiego. Na pytanie Eugenii, dlaczego tu stoi, dziewczyna speszyła się, a wkrótce potem okazało się że spod jej bufiastej spódnicy (krynoliny) wyszedł pewien mężczyzna, który ukłonił się, pożegnał i sobie poszedł. Zniesmaczona cesarzowa czym prędzej oddaliła się, a wieczorem poleciła wytłumaczyć się owej damie, która nie wiedząc co powiedzieć, rzekła: "Był wiatr, kawaler wszedł pod suknię, żeby zapalić cygaro". Cesarzowa przyjęła to tłumaczenie, dodając tylko aby więcej tego nie robiła, gdyż można w ten sposób zaprószyć ogień 😋.

Doprawdy dziwne to było małżeństwo - seksoholik i erotoman w jednym, oraz oziębła seksualnie kobieta, która na widok erotycznych rysunków dostawała furii. Bez wątpienia ciężko im było znaleźć ze sobą jakiś wspólny cel. Może poza tym jednym - dobrem dynastii i przetrwaniem Cesarstwa, które to uosabiał jedyny syn cesarskiej pary - następca tronu, książę Ludwik Napoleon (od maleńkości przygotowywany do roli przyszłego władcy). Para cesarska publicznie również dawała przykład powszechnej zgody i szczęścia jakie panowało w rodzinie, ale cesarzowa nic nie mogła poradzić na erotyczne zapędy swego małżonka, który dostawał wręcz szału, na widok niewieścich ciał (a nawet nie tyle ciał - wystarczył mu rąbek halki, czy choćby szelest sukni). Nie było takiej kobiety w pałacu Tuileries, której by nie uszczypnął, nie włożył ręki w biust lub nie pogładził po włosach (Eugenia ponoć podejrzewała że wszystkie jej dwórki albo już spały z jej mężem, albo też dopiero mu ulegną), a to jego zamiłowanie, doprowadziło też do zabawnej pomyłki, gdy pewnego razu cesarz spacerując korytarzami pałacu, ujrzał w ciemnym salonie odpoczywającą na kanapie postać w sukni. Podszedł do niej i włożywszy rękę pod jej fałdy, nagle usłyszał krzyk. Okazało się że na kanapie zdrzemnął się biskup Nancy - a ponieważ był w sutannie, cesarz przez pomyłkę wziął go za damę 😆. Przerażony zaistniałą sytuacją duchowny zapytał: "Sire, czy ty nie masz sumienia?", na co cesarz odrzekł: "Ja sumienie oczywiście mam, lecz mój stojący kutas już nie". Niestety, cesarz bardzo szybko nudził się kolejnymi metresami i jeśli dana kobieta zdołała utrzymać przy sobie jego względy przez rok - to już było naprawdę coś, ale nie wszystkie dobrze znosiły odtrącenie. Do takich właśnie dam zaliczała się hrabina de Castiglione, która sądziła że romans z Napoleonem trwał będzie jeszcze bardzo długo. Wiedząc jak cesarz lubi jędrne, kształtne piersi, nosiła tylko takie suknie, które odsłaniały je całkowicie (były przesłonięte jedynie lekką gazą) i starała się w każdym aspekcie dogadzać mu, aby tylko utrzymać jego zainteresowanie swoją osobą (ponoć lubiła jak nazywał ją najbardziej sprośnymi a często wulgarnymi epitetami). Oczywiście cesarz odpłacał się jej, ofiarowując najdroższe suknie (np. taką o ogromnym dekolcie - którą, gdy ujrzała cesarzowa Eugenia, miała rzec: "Pozwalam moim damom nosić dekolty, ale przecież nie do pępka"), najkosztowniejszą biżuterię, oraz najpiękniejsze klejnoty. Lecz Napoleon nie zamierzał długo "zapylać" jednej róży, gdy wokół miał ogród pełen najpiękniejszych kwiatów, więc po ponad roku, romans ten ostatecznie dobiegł końca. Virginia de Castiglione bardzo przeżyła to rozstanie i długo nie mogła się pogodzić że oto została odtrącona.




Ok. 1857 r. (tuż po rozstaniu z hrabiną Castiglione) cesarz Napoleon III wpadł na nietypowy pomysł - postanowił bowiem założyć sobie... prywatny harem, na wzór sułtanów tureckich. Ponoć zadawał pytania - po co mam narażać na nieprzyjemności dwórki swej żony, lub jeździć w przebraniu na ulicę Bac (gdzie urządził dom schadzek), skoro mogę mieć prywatny harem, tuż przy boku - taki sam, jaki miał Ludwik XV w "Jelenim Parku", do którego to dziewczęta sprowadzała mu madame de Pompadour. Uznał że może założyć podobny park, w którym przebywałyby specjalnie przyuczone nałożnice a nawet niewolnice. W tym też celu polecił Napoleon jednemu ze swych dworaków, aby ten udał się do Konstantynopola i zakupił tam dla niego młode dziewczęta (szczególnie słynne z urody Czerkieski, Ormianki i Greczynki). Plan założenia haremu jednak nie wypalił, bowiem poseł zaraził się w Konstantynopolu kiłą i wrócił z niczym (mało tego - potem śmiano się z niego na dworze, pytając: cóż to za cenny nabytek przywiózł ze sobą z Turcji. A do tego jeszcze opuściła go żona 😅). Cesarz więc musiał poprzestać na dotychczasowych praktykach erotycznych. Potem doszło na dworze do jeszcze większego skandalu, niż plany założenia cesarskiego haremu. Oto bowiem okazało się że dwie damy dworu cesarzowej, goniły po łące za... kozłem, aby sprawdzić czy ma większego penisa niż mąż jednej z nich (😂). Próbowały założyć mu na fallusa bransoletkę, aby sprawdzić objętość, niestety, zwierzę tak się przestraszyło, że zaczęło uciekać, a owe damy (wysiadłszy z powozu) biegły za nim (😄). Doprawdy, komicznie musiało to wyglądać. Ostatecznie kozioł uciekł do chłopskiej zagrody, a jego właściciel uznał że damy nagrodziły go cennym bransoletą i nie chciał jej im oddać. Oddał dopiero wówczas, gdy zagroziły mu że oddadzą sprawę pod królewski sąd. Mimo to i tak nie udało się zachować całej sprawy w tajemnicy, a oburzenie z tego powodu na cesarskim dworze było ogromne.

Powróćmy jednak do hrabiny de Castiglione. Po rozstaniu z cesarzem początkowo sądziła że jej życie całkowicie się rozpadło. Przeżyła przecież szczęśliwe, upojne chwile, otoczona przepychem i ekstrawagancją cesarskiego dworu, na którym brylowała niczym prawdziwa cesarzowa (w miejsce Eugenii), a teraz to wszystko nagle dobiegło końca. Ciężko było jej to zaakceptować. Wspominała więc radosne chwile spędzone w objęciach Napoleona, a niekiedy nawet przypominały jej się zabawne anegdoty z życia cesarskiego dworu, którego - przez kilkanaście miesięcy - była nieodłączną częścią. Jak choćby ta, gdy siedząc w salonie pałacu Tuileries naprzeciw pewnego arystokraty, który miał przy sobie landrynki i chcąc okazać szacunek hrabinie, podał je z pytaniem: "Possie Pani?", na co ona odparła "Zależy komu, monsieur" (😉). Przyjaciółką Virginii de Castiglione była na dworze kuzynka cesarza Napoleona III - Matylda Letycja Bonaparte (choć przyjaźń to może zbyt duże słowo - po prostu panie często się ze sobą spotykały). Nie znosiła ona starej kochanki brata - Harriet Howard i starała się znaleźć dla niej "zastępstwo". To właśnie ona sprowadziła hrabinę (wraz z jej mężem Francesco Verasisem de Castiglione) z Turynu do Paryża (1856 r.) i to ona zadbała, aby kochanka jej brata miała wszystko, co będzie jej tutaj potrzebne. Matylda Bonaparte była starsza od Virginii o prawie 17 lat, a sama też nie miała szczęścia w małżeństwie. Jej małżonek - Anatol Demidow - rosyjski bogacz zamieszkały we Florencji - był sadystą, pijakiem i awanturnikiem, który znęcał się zarówno nad służbąm jak i nad własną żoną. Miał ponoć nawet specjalny bat, którym karał Matyldę za najdrobniejsze nieposłuszeństwo, a krzyki bitej (maltretowanej żony) dobiegały prawie każdej nocy z jej pokoi. Demidow dodatkowo zażądał, aby Matylda wyraziła zgodę na zamieszkanie z nimi jego kochanki, a ponieważ ta nie chciała się na to zgodzić, więc aby to na niej wymusić - bił ją niemiłosiernie. Gdy wyjechali w podróż do Rosji, Demidow zabronił żonie udania się na oficjalny bal, organizowany przez cara Mikołaja I i zabrał tam ze sobą swą kochankę. Żonę zaś zbił tak, że całe jej plecy pokryte były krwawymi pręgami. Mimo to, dumna kobieta ubrała się (okryła plecy szalikiem) i przybyła na ów bal (z którego Demidow chciał ją wyrzucić siłą), ale gdy wszedł na salę Mikołaj I, ona upadła mu do stóp, prosząc aby anulował jej małżeństwo z tym człowiekiem i odkrywszy plecy, pokazała swe rany. Car unieważnił to małżeństwo i w 1846 r. (po sześciu latach małżeństwa) Matylda zostawiwszy byłego męża, powróciła do Paryża, w którym wkrótce potem (grudzień 1848 r.) do władzy doszedł jej kuzyn i koronował się na Cesarza Francuzów (2 grudnia 1852 r.).


MATYLDA BONAPARTE

 

Jednak z chwilą gdy Napoleon III odtrącił hrabinę Castiglione, skończyła się również jej przyjaźń z Matyldą Bonaparte (to właśnie Matylda miała wypowiedzieć owe słynne słowa, zapytana niegdyś dlaczego wciąż celebruje pamięć o swym stryju - Napoleonie Wielkim - którego cała Europa uważa za dyktatora i uzurpatora, odrzekła z wyjątkową sobie szczerością: "Gdyby nie mój stryj, dziś pewnie sprzedawałabym kapary na jakimś straganie w Ajaccio". Prawda że niezwykle szczere wyznanie?). Postawiona pod ścianą i zmuszona do powrotu do Turynu (czego chciała za wszelka cenę uniknąć) postanowiła hrabina Castiglione uruchomić kilka starych kontaktów wśród mężczyzn, którzy wcześniej byli łakomi na jej wdzięki i w zamian za oddanie im swego ciała, liczyła na wsparcie finansowe. Obawiała się jednak że takiej porzuconej przez cesarza kobiety, nikt nie będzie chciał. Myliła się! Chętnych było więcej, niż mogła przypuszczać w najśmielszych snach i wkrótce postanowiła że teraz to ona stanie się tą, która wybiera i porzuca, czyniąc z reszty swych adoratorów - prywatnych niewolników (i to dosłownie). Zaczęła nowy etap swojego życia, pojawiając się teraz jako sroga i wymagająca Madame, a jej nieodłącznym atrybutem stał się bat, którym smagała swych adoratorów - zbijając na tym prawdziwą fortunę.


 



CDN.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz