Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 31 października 2021

KRWAWA ELŻBIETA - Cz. I

 PRAWDA I LEGENDA O 

PANI NA CZACHTICACH





 
 Ponieważ zbliża się wielkimi krokami dzień Wszystkich Świętych - zwany również Dniem Zmarłych (a przy okazji coś, co w USA przyjęło nazwę Halloween - choć według mnie wywodzi się to z jakiegoś pogańskiego zwyczaju, który na dobrą sprawę jest też zwyczajem dość obrzydliwym, jako że nie skupia się na samej wielkiej istocie śmierci - czyli opuszczenia ciała przez duszę - co jest naturalnym procesem wszystkich materialnych istot - i powrotu jej do miejsca które się umownie nazywa "Niebem" lub też "Zaświatami", oraz tego, że tak naprawdę nigdy się nie rodzimy i nigdy nie umieramy, a jedynie robimy sobie krótką przerwę we wzajemnych relacjach. Halloween natomiast skupia się na obrzydliwościach wprost wyjętych z ludowych podań o wampirach, wilkołakach, zombie itd., które nie mają wiele wspólnego z przeżywaniem procesu śmierci - czyli owego chwilowego rozstania - i podtrzymywania pamięci żyjących o tych, którzy zakończyli już swoją obecną drogę na tym świecie), tak więc postanowiłem zaprezentować dziś historię pewnej damy, która została określona żeńskim odpowiednikiem Vlada Palownika, zwanego też Draculą. Mam tu oczywiście na myśli postać Elżbiety Batory - pani na Czachticach (wieś i zamek leżący w zachodniej Słowacji), która miała dopuszczać się odrażających zbrodni i kąpać w krwi młodych dziewcząt, swych służących. Ile w tym prawdy, a ile późniejszej literackiej nadinterpretacji - postaram się to wyjaśnić w tym temacie. Zatem do dzieła.  
 




 
  

WĘGRY - SIEDMIOGRÓD - SŁOWACJA

(CZYLI JAK POTOCZYŁY SIĘ DZIEJE KRAJU 

W KTÓRYM NA ŚWIAT PRZYSZŁA

ELŻBIETA BATORY?) 


 
Dawne Węgry (zarówno te zdecentralizowane z czasów dynastii Arpadów, jak i te trzymane w dużej mierze silną ręką królewską jak za czasów Andegawenów a następnie Macieja Korwina z rodu Hunyadi) rozpadły się po bitwie z Osmanami i śmierci króla Ludwika II Jagiellończyka pod Mohaczem (29 sierpnia 1526 r.). Od tego momentu rozpoczął się powolny rozpad kraju na trzy części, który spotęgowała jeszcze szalejąca tam wojna domowa, toczona pomiędzy Janem I z rodu Zapolya (którego siostra - Barbara Zapolya, była nieco wcześniej żoną króla Polski i Litwy - Zygmunta I Jagiellończyka), a arcyksięciem austriackim - Ferdynandem Habsburgiem. Nie mogąc uzyskać aktywnego wsparcia ze strony Polski i Francji (Zygmunt nie chciał otwarcie występować przeciwko Habsburgom - z którego to rodu wywodziła się jego matka Elżbieta, i to pomimo usilnych starań Bony Sforzy, jego drugiej małżonki; dlatego też wsparcie dla byłego szwagra było z jego strony zaledwie połowiczne. Natomiast król Francji - Franciszek I był całkiem pochłonięty konfliktem z Hiszpanią i sprawami włoskimi, ewentualnie rywalizacją z królem Anglii - Henrykiem VIII; Węgry interesowały go więc tylko o tyle, o ile mógł z tej strony zaszkodzić Cesarstwu). Jan Zapolya - nie mając innego wyjścia - musiał na polach pod Mohaczem, w lecie 1529 r., złożyć hołd lenny sułtanowi - Sulejmanowi Wspaniałemu. Wojna o Węgry trwała jednak dalej, ale żadna ze stron nie była w stanie przechylić ku sobie zwycięstwa. Z tego powodu, 24 lutego 1538 r. Jan i Ferdynand zawarli tajny układ w Wielkim Waradynie, w wyniku którego oficjalnie podzielili między siebie Węgry na dwie części (i wzajemnie uznali się za królów). Ferdynand miał odtąd panować w zachodnich Węgrzech wraz z Preszburgiem (dzisiejsza Bratysława), a także w Chorwacji (wówczas była to część Królestwa Węgier), oraz w zachodniej Słowacji (do Koszyc). Całą resztę kraju przejmował Zapolya, wraz ze stolicą Budą (i Pesztem), oraz Białogrodem Królewskim (Székesfehérvárem) miejscem koronacji władców Węgier. Zajął też całą wschodnią część kraju z Siedmiogrodem i wschodnią Słowacją (z Koszycami).

Układ ten niestety rozpadł się już w dwa lata później, gdy Janowi Zapolyi urodził się syn i następca - Jan II Zygmunt (7 lipca 1540 r.) a to oznaczało, że Habsburg nie odziedziczy całych Węgier (co też zawarte było w układzie waradyńskim, w przypadku bezdzietnej - czyli bez spłodzenia męskiego następcy - śmierci Jana Zpolyi). Zapolya zmarł jednak piętnaście dni po narodzinach syna i choć małoletni Jan Zygmunt został wybrany nowym królem (24 września 1540 r. na sejmie zebranym nad potokiem Rakos) to było wiadome, że niemowlę władać nie może i w jego imieniu rządzić będzie zapewne matka chłopca - Izabela Jagiellonka (córka Zygmunta i Bony Sforzy). Zgodnie z testamentem Jana Zapolyi (który na łożu śmierci błagał zebranych, aby ci nie oddawali Węgier Habsburgom) węgierska szlachta (aby nie powierzać regencji jedynie na ręce kobiety), wyznaczyła również do tej funkcji biskupa Wielkiego Waradynu - Jerzego Martinuzziego (zwanego też Utiešenovićem, lub po prostu Fratrem Jerzym). Układ taki zaakceptował sułtan Sulejman, ale nie wyraził na niego zgody król Niemiec i arcyksiążę Austrii - Ferdynand I Habsburg, który odnowił wojnę o Węgry. Izabela chciała wraz z synem wracać do Polski, ale matka - królowa Bona nakazała jej wytrwać na miejscu. Wiosną 1541 r. oblężona została przez Habsburgów Buda, ale Sulejman nie zamierzał oddawać Węgier w ich ręce (nasz król zaś całkowicie umywał ręce od tego konfliktu i jeszcze w październiku 1540 r. pisał w liście do cesarza rzymskiego - Karola V: "Droga jest nam córka nasza, drogi jest jej syn, ale o wiele droższe są nam zbawienie i pokój Rzeczpospolitej chrześcijańskiej, nad którą nic wyżej stawać nie należy"), dlatego też sułtan postanowił uderzyć. W sierpniu 1541 r. siły osmańskie były już pod Budą, a 21 dnia tego miesiąca rozbiły w bitwie pod miastem wojska habsburskiego generała - Wilhelma von Roggendorfa i wkroczyły do Budy (której teraz już nie opuściły, jak to miało miejsce po raz pierwszy w 1526 r.). Zginęło wówczas ponad 10 000 żołnierzy chrześcijańskich, a 800 jeńców nakazał sułtan publicznie ściąć. Od tej chwili nie było już podziału na Węgry niezależne i Węgry Habsburgów, teraz wytworzył się nowy podział: Węgry Habsburgów lub niewola turecka.




Izabela, jako żona "niewolnika sułtana" przybyła wkrótce potem do obozu Sulejmana, by prosić go w imieniu swego syna o wsparcie. Sulejman oczywiście pomoc obiecał (nawet potrzymał niemowlę na swych rękach), ale nie było już mowy o przekazaniu Janowi Zygmuntowi większej części Węgier, bowiem teraz on i jego matka mieli się zadowolić wyodrębnioną częścią wschodnią dawnego kraju, czyli księstwem siedmiogrodzkim, natomiast Buda, Białogród Królewski, Segedyn, Temeszwar i całe środkowe Węgry, zostały przyłączone bezpośrednio do Imperium Osmańskiego (2 września 1541 r. kościół Najświętszej Marii Panny w Budzie sułtan przemianował na meczet po swym wkroczeniu do miasta). Izabela - nie wiedząc co dalej czynić - otrzymawszy sprzeczne rady od ojca (który doradzał jej poddanie się Turkom) i matki (która namawiała ją, aby pozostała na Węgrzech i twardo walczyła o koronę dla Jana Zygmunta), a także biskupa Martinuzziego (który wcześniej stawiał na Turcję, licząc na to że będzie mógł skutecznie manewrować pomiędzy Osmanami, Habsburgami i Jagiellonami), doradzającego jej teraz (pod wrażeniem klęski pod Budą i zajęcia dużej części węgierskich ziem przez Turków) zawarcie pokoju i sojuszu z Habsburgami. Sam sułtan zgodził się wspierać Izabellę, ale ponoć był bardzo niezadowolony z bierności Jagiellonów i nawet gniewnie pytał polskiego posła - Andrzeja Górkę: "Dlaczego król polski nie wysłał żadnych wojsk w celu oswobodzenia córki z oblężenia austriackiego? Przecież jest bogaty?" Powoływał się również na zawarty w 1533 r. pomiędzy Rzeczpospolitą a Imperium Osmańskim tzw. "pokój wieczysty", nie pojmując dlaczego król pozostał w tym konflikcie bierny. Ostatecznie 29 grudnia 1541 r. Izabela zgodziła się (w układzie zawartym w Gyalu pod Koloszwarem w Siedmiogrodzie) oddać całe Węgry w ręce Habsburgów, w zamian za co Ferdynand ofiarowałby jej synowi księstwo spiskie. Pomimo tego układu, nie zamierzała jednak Izabela ruszać się z Siedmiogrodu, a wobec Habsburgów grała komedię zniewolonej i ubezwłasnowolnionej przez biskupa Martinuzziego, a wobec własnych rodziców wyrażała obawy przed wywiezieniem jej wraz z synem przez sułtana do Konstantynopola w charakterze branki (dobrze jednak wiedziała, że sułtan jej nie tknie, aby nie zrywać pokoju z jej ojcem). Doprowadziła do tego, że Zygmunt zaczął naprawdę obawiać się o los córki i zastanawiał się nad sprowadzeniem jej do Krakowa, ale w taki sposób, aby nie oznaczało to zerwania pokoju w Turcją (zastanawiano się też nad przyłączeniem się do montowanej - głównie przez kraje niemieckie - ligi antyosmańskiej, a także zamierzano uruchomić książąt Rzeszy z Pomorza, Brandenburgii i Saksonii do udzielenia przez nich w imieniu Rzeczpospolitej - oczywiście aby nie doszło do złamania warunków "wiecznego pokoju" - pomocy Izabeli).

Obawy te zostały uspokojone dopiero wiosną 1542 r., gdy do Wilna przybył poseł turecki, wioząc do króla zapewnienie o niezmiennej przyjaźni sułtana. Zygmunt mógł więc rozpocząć przygotowania do przyjazdu córki do Krakowa, ale Bona w swych listach nakazywała jej pozostać na Węgrzech i strzec korony dla małego Jana Zygmunta - strzec jej przed Habsburgami, których Bona wybitnie nienawidziła. Stąd znów pojawił się mętlik, bowiem ojciec słał do córki naglące listy, by ta jak najszybciej wróciła do kraju, a matka przeciwnie - kazała jej tam zostać (nawet miała stwierdzić, że lepiej byłoby gdyby Izabela zginęła w obronie korony Węgier, niż gdyby Węgry miały wpaść pokojowo przypaść Habsburgom. To też pokazuje, że matka cynicznie wykorzystywała córki, do realizacji swojej polityki opartej na głębokiej nienawiści do Niemców, Austriaków i Prusaków). Bona nawiązała nawet w tej sprawie korespondencję listowną z małżonką Sulejmana - Hurrem, prosząc ją, aby ta miała baczenie nad interesami jej córki (Hurrem zawarła z Boną taki układ i nawet nazwała Izabelę swą "najdroższą córką"), ale po klęsce habsburskiej wyprawy na Węgry (wrzesień 1542 r., co było do przewidzenia, jako że dowódca tej 45 000 niemieckiej armii - Joachim II z Brandenburgii, zwany też "Czarnym Księciem", był skrajnie nieudolny, a poza tym częściej niż swój miecz, widywał karty i alkohol), mimo to pokojowa polityka polsko-turecka zaczęła się pruć i było coraz więcej zadrażnień między obu krajami. Nieustanną bolączką stały się wyprawy Tatarów na ziemie Litwy i Korony. Od czasu zawarcia "wiecznego pokoju" z Osmanami, nastąpiło już kilka takich napadów. W 1534 r. 10 000 Tatarów najechało Wołyń i choć zostali pobici w bitwie pod Wiśniowcem, to jednak uprowadzili nieco pochwyconego wcześniej jasyru. W 1538, 1540 i 1541 r. miały miejsce małe najazdy tatarskie na Podole (w 1541 r. zostali rozbici pod Winnicą), a jednocześnie miały też miejsce polskie wyprawy odwetowe na Krym (w 1538 i 1541 pod wodzą Bernarda Pretwicza - sławnego zagończyka). Poza tym dochodziły i inne problemy, jak choćby sprawa zabójstwa w pobliżu Kamieńca Podolskiego tureckiego kupca - Ejuba i jego 17-osobowej eskorty, oraz zrabowania jego wozów (1538 r.). W tym samym czasie koło Bracławia miał zostać zamordowany inny osmański kupiec, handlujący owcami, a jego towar również został skradziony. Sułtan żądał wydania winnych tych zbrodni i zadośćuczynienia finansowego w wysokości 60 000 akcze. Sprawy te ostatecznie polubownie rozwiązano, ale pojawiały się kolejne zadrażnienia, a Habsburgowie byli żywo zainteresowani w poróżnieniu Rzeczpospolitej z Osmanami i łożyli na ten cel znaczne środki.




Sejm piotrkowski 1544 r. obradował już w cieniu zagrożenia najazdem tureckim, a król w tej kwestii opracował projekt reformy wojskowo-skarbowej, na mocy której opodatkowane zostałyby równomiernie wszystkie stany (również duchowieństwo) i prócz pospolitego ruszenia, miano powołać stałe sześciotysięczne, zawodowe wojsko. Szlachta nie chciała się na to zgodzić, ale ostatecznie postanowiono że plany te wejdą w życie, jeśli "sam cesarz turecki ruszy" lub "jeśliby jakież wielkie wojsko mocne do nas posłał", a konkrety odłożono do następnego sejmu. W październiku 1545 r. Kozacy - żyjący na południowo-wschodnich Kresach Rzeczypospolitej - napadli i spalili turecką twierdzę na Morzu Czarnym - Oczaków. Sułtan domagał się wówczas od króla ukarania winnych tego ataku i odbudowania twierdzy, grożąc w przeciwnym razie wojną (nieoficjalnie, ale czynił aluzje w swych listach do Zygmunta). Wiadomo było, że w całą sprawę zaangażowany był Bernard Pretwicz (taki trop wskazywali Turcy, którzy chcieli Pretwicza pozbawić głowy za jego podjazdy na Krym i w Multany), ale król ani nie mógł (spowodowałoby to protesty szlachty w całym kraju, a być może nawet kolejny rokosz, podobny do tego z 1537 r.), ani też zapewne nie chciał go karać. Napisał jednak list do sułtana, w którym stwierdził iż ukarze sprawców ataku po przeprowadzeniu odpowiedniego śledztwa. Ono jednak wykazało że to nie Pretwicz był mózgiem tej wyprawy, a niejaki kniaź Fiodor Sanguszko - starosta włodzimierski, który był poróżniony z Pretwiczem i starał się na niego właśnie sprowadzić podejrzenie za ów atak. Ostatecznie nikogo nie ukarano (była na dworze zbyt silna "partia wojenna" pod przewodnictwem hetmana wielkiego koronnego - Jana Amora Tarnowskiego, który nalegał na rozpoczęcie wojny z Osmanami i któy chronił takich ludzi jak Pretwicz czy Sanguszko), ale aby ułagodzić gniew sułtana, król wyłożył z własnej kiesy ponad 144 000 asprów w celu odbudowy Oczakowa. W 1546 r. miał miejsce kolejny duży atak tatarski, skierowany tym razem na Ukrainę, a w 1549 r. na Wołyń (gdzie Tatarzy zdobyli Peremirkę i wzięli do niewoli księcia Iwana Wiśniowieckiego, wraz z jego żoną i dziećmi). Gdy król Zygmunt I zmarł (1 kwietnia 1548 r.) w wieku lat 81 (z czego panował przez lat 41), jego miejsce zajął syn - Zygmunt II August. Był on oficjalnie koronowanym królem już od 20 lutego 1530 r., gdy miał zaledwie lat dziesięć. 

A tymczasem na Węgrzech biskup Martinuzzi, zawarł w 1549 r. tajny układ z Ferdynandem, w którym wyrażał zgodę na złączenie wschodniej i zachodniej korony Węgier pod berłem Habsburgów. Izabela oczywiście nie uznała tej umowy i natychmiast poskarżyła się sułtanowi na tę niesprawiedliwość, oraz żądała od niego pomocy w walce z Habsburgami. Wsparł ją w tym brat - Zygmunt August, wyprawiając do Konstantynopola poselstwo niejakiego Bohusza, a następnie Andrzeja Burskiego (1550 r.). Sułtan przyrzekał swe wsparcie i odpowiadał podobnymi poselstwami wysyłanymi do Krakowa (1550, 1551, 1552, 1553, 1554, 1556). Niestety, na niewiele się to zdało i przymuszona przez biskupa Wielkiego Waradynu Izabela, musiała ostatecznie zrzec się korony Węgier w imieniu swego syna, oddać królowi Ferdynandowi węgierską koronę św. Stefana i resztę klejnotów koronnych (19 lipca 1551 r.) i - w zamian za uzyskanie księstwa opolskiego dla Jana Zygmunta, a dla siebie księstwa ziębickiego - opuścić miała Siedmiogród. Dodatkowo uzgodniono, że 11-letni Jan Zygmunt poślubi 4-letnią córkę Ferdynanda - Joannę (co ciekawe, korona św. Stefana, która została przesłana Habsburgom, została pozbawiona górującego nad nią krzyżyka, którego to wymontował z korony młody Jan Zygmunt, twierdząc, że niegdyś cała korona powróci do tego krzyżyka, tak jak całe Węgry zostaną przez niego zjednoczone - niestety, nigdy nie było mu dane urzeczywistnić tej przysięgi). W styczniu 1552 r. królowa matka - Izabela Jagiellonka przekroczyła granicę i wróciła do Polski a następnie osiadła w Krakowie (brat przydał jej dochody z Sanoka i Krzepic, zaś matka z Wielunia i Sambora). A tymczasem biskup Waradynu Wielkiego realizował swoją politykę, która polegała na zjednoczeniu ziem węgierskich pod jednym panowaniem dynastii Habsburgów i tym samym wzięcia w kleszcze ziem środkowych Węgier, będących po okupacją turecką. Wdzięczny mu za to Ferdynand Habsburg, mianował go wojewodą siedmiogrodzkim i wystarał się u papieża o kapelusz kardynalski dla Martinuzziego (1551 r.). Niestety, siły które wprowadził na wschodnie Węgry Ferdynand, były wybitnie niewystarczające, w porównaniu z potęgą Osmanów, którzy wkroczyli zbrojnie do Siedmiogrodu (jesień 1551 r.) i szybko zajmowali (z reguły bez walki, lub przy minimalnym oporze) kolejne twierdze. Martinuzzi użył całego kunsztu swojej dyplomacji aby spowolnić turecki najazd (nawet słał do sułtana listy, twierdząc, że tak naprawdę to jest jego stronnikiem a nie Habsburgów), a jednocześnie oczekiwał nadejścia odsieczy. Odsiecz nie nadeszła, sułtan już nie ufał Martinuzziemu i nie przekonał się do jego zapewnień o lojalności, ale tym właśnie krokiem Martinuzzi stracił całe zaufanie Habsburgów. Tymczasem wódz Ferdynanda w Siedmiogrodzie - gen. Castaldo, pomimo znacznie słabszych sił, jakimi dysponował, zdołał nie tylko powstrzymać impet marszu tureckiego, ale udało mu się odzyskać utracone już twierdze, a nawet zamknął armię osmańską w oblężeniu w twierdzy Lippa. W zamian za bezpieczne wyjście z tej twierdzy, wódz Turków obiecał oddać Lippę i wszystkie pozostałe twierdze Siedmiogrodu, na co Frater Jerzy Martinuzzi wyraził zgodę. Był to jednak dla Habsburgów dobitny przykład jego zdrady i sam Ferdynand polecił gen. Castaldo, aby ten wyprawił biskupa do "lepszego świata". 17 grudnia 1551 r. doszło do skrytobójczego mordu, w wyniku którego Jerzy Martinuzzi zakończył swój ziemski żywot.




Tak oto utrwalił się podział Węgier na trzy części (który trwał aż do końca XVII wieku) i żadna ze stron nie była w stanie opanować całego kraju. Mijały lata, a tymczasem Ferdynand nie wywiązał się ze swojej części umowy i nie przekazał Izabeli tej części odszkodowania (za utracony węgierski tron), która miała być wypłacona gotówką (tak naprawdę nie miał wówczas pieniędzy i sam musiał ciąć swe wydatki związane choćby z utrzymaniem wiedeńskiego dworu, a poza tym obawiał się, że jeśli da jej pieniądze, ona spożytkuje je przeciwko niemu w walce o tron Węgier). To spowodowało, że Izabela tęsknym okiem zaczęła wyglądać za Siedmiogrodem, a gdy dorastający już Jan Zygmunt zapowiedział matce, że albo z nim powróci na Węgry, albo też on tam sam ucieknie - sprawa stała się jasna, czekano tylko sposobnej chwili do powrotu. Od września 1553 r. trwały wciąż ponawiane rozmowy posłów habsburskich z przedstawicielami Zygmunta Augusta i Izabeli, w sprawie uregulowania zobowiązań finansowych Ferdynanda - niewiele one jednak dały i często były zrywane (np. podczas spotkania w Kocku - 1 marca 1554 r. Izabela przybyła na rozmowy, odziana w narodowy strój węgierski, tworząc tym samym aluzję że występuje w imieniu praw swego syna - Jana Zygmunta, jako pełnoprawnego króla Węgier; rozmowy zostały wówczas zerwane przez stronę austriacką). W tym czasie z Polski wyjechała na stałe do Włoch, matka Izabeli i Zygmunta Augusta - sędziwa już Bona Sforza, która po kilkumiesięcznej batalii z synem o wyjazd z kraju (tak naprawdę Bona - która do końca miała słabość do swego jedynaka, z pewnością zostałaby w Polsce, gdyby Zygmunt August ją o to poprosił, ale ponieważ zarówno on, jak i ona byli zbyt dumni na to, a dodatkowo on podejrzewał matkę o sprowokowanie śmierci jego ukochanej Barbary Radziwiłłówny w maju 1551 r., przeto zapowiedział, że matka wyjechać owszem może jeśli chce, ale bez majątku i po zrzeczeniu się przez nią praw do ziem leżących w Koronie i na Litwie, oraz do sum neapolitańskich, które Bonie winien był cesarz Karol V Habsburg. Uparta Bona nie dawała jednak za wygraną i słała listy do cesarza Karola V, do królowej Anglii - Marii Tudor i do króla Francji - Henryka II z prośbą o wsparcie w swej batalii z synem. Pisała bowiem, że: "się jej gwałt dzieje od tego, którego ona w żywocie nosiła i od niego ucierpiała, który cokolwiek ma na świecie dobrego, od niej ma. Od niej żywot, od niej stolicę królewską, za co wszystko (...) w niewolę ją bierze". Ostatecznie w sprawie matki interweniowała u brata Izabela, której udało się przekonać go, by cofnął swój zakaz i zezwolił starej Włoszce powrócić do jej rodzinnego Bari - nie jak żebraczce, a jak matce króla "tak sławnego królestwa"). Bona opuściła Warszawę (w której przebywała od kwietnia 1548 r., czyli od śmierci swego męża) dnia 1 lutego 1556 r., zabierając ze sobą 24 wozy pełne złota, srebra, klejnotów, antycznych waz i innych precjozów (na Mazowszu -  którego była panią od 11 marca 1545 r. gdy sejm przyznał jej takie prawo - należało do niej 35 miast z Warszawą włącznie, 253 wsie, 98 folwarków i 230 młynów). Eskortujący ją starosta ostrołęcki - Wilga, dwuznacznie sugerował królowi, że jeśli ten chciałby go po drodze zatrzymać, to chętnie mu na to pozwoli, aby nie wywozić tylu skarbów z Polski. Poza tym gruchnęła też pogłoska, że na Śląsku czyha na konwój Bony 150 rozbójników, dlatego też królowa matka - zanim przekroczyła granicę i udała się w dalszą drogę - nakazała sprawdzić tę informację, a jednocześnie zatrzymać się na postój. Nim sprawa się wyjaśniła minął tydzień i dopiero wówczas wyruszono dalej.






Matce do granicy towarzyszyła Izabela Jagiellonka (jechała wraz z nią w jej kolasce), która była już wówczas pewna swego powrotu na Węgry. W marcu 1556 r. zebrał się węgierski sejm w Szászsebes, gdzie zgromadzona szlachta wypowiedziała posłuszeństwo Ferdynandowi Habsburgowi i przysięgła wierność Janowi Zygmuntowi, prosząc go, by czym prędzej przybył na Węgry. Izabela wraz z synem - 23 września 1556 r. wyjechała ze Lwowa, a w październiku była już w Koloszwarze w księstwie Siedmiogrodu. Tam też, 22 października witał swą mową króla Jana Zygmunta i królową matkę, 23-letni wówczas Stefan Batory z rodu Samlyo, przyszły król Polski (i pogromca Moskali). Z tego samego rodu, tylko z innej jego linii - Ecsed, wywodziła się bohaterka tej serii - Elżbieta Batory, która przyszła na świat 7 sierpnia 1560 r. W tym czasie Siedmiogrodem władał już Jan II Zygmunt Zapolya. Jego matka - Izabela, zmarła we wrześniu 1559 r., do końca życia piastując funkcję regentki (udało jej się w tym czasie załagodzić parę spraw, jak choćby uspokoić gwałtownego i skorego do buntów - Jerzego Batorego z linii na Ecsed, czyli ojca Elżbiety Batory; a także przywołać do porządku Franciszka Babeka - węgierskiego magnata z pogranicza, który utraciwszy swe wpływy w Nagyszebenie - stolicy Siedmiogrodu - pojechał do sułtana i starał się go przekonać do obalenia Jana Zygmunta i jego matki, którzy ponoć mieli spiskować z Habsburgami - i rzeczywiście, prawie mu się to udało, ale ostatecznie Izabela potwierdziła zależność swego syna od sułtana i to uspokoiło Sulejmana. Izabela starała się odsunąć wielkie węgierskie rody magnackie od władzy, zdając sobie sprawę z ich ulotnej i nietrwałej lojalności, a oprzeć się na nowej elicie, którą miała tworzyć drobna szlachta węgierska i przybyli wraz z nią na Węgry nieliczni Polacy, jak Stanisław Niżowski czy Stanisław Ligęza. O ile linia rodu Batorych na Ecsed była przez regentkę pomijana w nadaniach i tytułach, o tyle linia na Samlyo wprost przeciwnie, a Andrzej Batory (starszy brat Stefana) otrzymał nawet funkcję ochmistrza dworu. Po śmierci Izabeli jej syn kontynuował tę samą politykę. Nim jednak przejdziemy dalej, skupmy się teraz na dzieciństwie małej Elżbiety Batory i na otoczeniu w jakim ona wówczas żyła i dorastała. 



STEFAN BATORY
KRÓL POLSKI I LITWY - 1576-1586
(Z LINII SAMLYO)
WRAZ Z HETMANEM WIELKIM
JANEM ZAMOYSKIM


"WIDZIELI ŻE RWAŁEM SIĘ DO SZABLI? - WIDZIELI!
DOCZEKAJĄ SIĘ, SAMA WYJDZIE Z POCHWY. NIECH NIE MYŚLĄ ŻE USTĄPIĘ.
ZWRÓCĘ SIĘ DO SEJMU, DO SZLACHY, POCIĄGNĘ JESZCZE RAZ NA MOSKWĘ!"

"RAZ JESZCZE?"

"I TY SIĘ WAHASZ? TERAZ, GDY PODZIWIA NAS CAŁA EUROPA, PAPIEŻ NAM SPRZYJA..."




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz