JAK ONE WYGLĄDAŁY W TEORII
I JAK PRÓBOWANO
(I NADAL PRÓBUJE SIĘ)
REALIZOWAĆ JE W PRAKTYCE
MITTELEUROPA
(UJĘCIE TEORETYCZNO-PRAKTYCZNE)
Cz. II
EUROPA PO ZAKOŃCZENIU I WOJNY ŚWIATOWEJ?
CZYLI PLANY POWOJENNE WIELKICH MOCARSTW
Rzecz ta tyczy się oczywiście nie tyle planów wojennych, opracowywanych w sztabach poszczególnych państw biorących udział w I Wojnie Światowej, lecz tych wszystkich założeń, które miały nastąpić już po zakończeniu owej Wojny, i temu jak (własne zwycięstwo) widziały poszczególne europejskie kraje. Europa wkraczała w Wojnę roku 1914 r. niezwykle podniecona i zadowolona, wszędzie spodziewano się, że konflikt będzie krótki (kilkutygodniowy, ewentualnie kilkumiesięczny) i oczywiście zwycięski, po czym wszyscy w glorii sławy i chwały powrócą do swych domów i rodzin. Panowała wręcz atmosfera pikniku, radości że oto ci ludzie dożyli tej wielkiej chwili, iż to im przyjdzie w udziale kształtowanie wielkiej historii dziejów ludzkości (np. brytyjski poeta - Rupert Brooke tak oto pisał w swym tomie "Wierszy 1914": "Dziękujmy Bogu, że wybrał nas w godzinie naszej młodości i zbudził nas ze snu (...) Porzućmy chętnie świat stary i zmierzchły, i serca głuche na honoru zew, ludzi, których zalety dawno pierzchły, miłość zwodniczą jak syreni śpiew. Honor, jak król, znów zstąpił pośród nas, ofiarę z życia nam hojnością słodzić, złote ostrogi wręczyć, miecz, rycerski pas i nas wieczystym lennem wynagrodzić"). W Niemczech ludzie powtarzali sobie hasło: "Za tron i ołtarz", we Francji wielu młodych mężczyzn pragnęło polec, aby tylko pomścić hańbę 70-go roku i przywrócić Francji "godność i honor". Wielu ludzi tęskniło wówczas do wojny, której nie znali (lata, jakie upłynęły od zakończenia wojny francusko-pruskiej 1870-71 r., i opowieści tamtejszych weteranów, czy też relacje uczestników wojny rosyjsko-japońskiej 1904-05, nie przebijały się praktycznie wcale do opinii publicznej ówczesnych społeczeństw), uważając wojnę za wielką, męską przygodę, dzięki której zdobędzie się sławę, szacunek, bogactwo a także ukochaną kobietę.
Niewielu zadawało sobie też pytanie, jak owa wojna może wyglądać i jaki może na nią mieć wpływ niesamowity wprost postęp technologiczny, jaki miał miejsce po roku 1870. A przecież postęp cywilizacyjny, jaki dokonał się w ciągu tych ostatnich czterdziestu lat do roku 1914, był większy, niż to, co pojawiło się w historii od starożytności aż do początków XVIII wieku. Pojawiły się samoloty (co prawda jeszcze bardzo prymitywne, nie posiadające np. luków bombowych i których pociski lotnicy musieli wypuszczać ręcznie - ale mimo wszystko człowiek wreszcie wzleciał ku niebu, co było marzeniem wielu poprzednich pokoleń, począwszy od mitu o Dedalu i Ikarze), pojawiły się karabiny maszynowe, które "kosiły" całe bataliony w przeciągu jednej chwili, podczas gdy np. w czasie bitwy pod Gniewem (22 września - 1 października 1626 r.) wojska szwedzkie oddały w kierunku polskiej husarii ponad 500 strzał karabinowych i kilkadziesiąt kartaczy, zabijając zaledwie stu kilkunastu husarzy - straty szwedzkie były wówczas znacznie większe, ale warto uzmysłowić sobie, że broń palna jeszcze w XIX wieku nie była zbyt celna, a jej ładowanie zajmowało też trochę czasu i wiele zależało od wyszkolenia i szybkości samego strzelca. Było więc pewne, że wojna ta nie będzie ani szybka, ani łatwa, ani też w niczym nie będzie przypominała szlachetnych starć rycerskich jeden na jednego. Jeszcze 1890 r. Helmuth von Moltke Starszy - autor zwycięskiej niemieckiej kampanii roku 1870 przeciw Francji, stwierdził wprost, stojąc przed Reichstagiem: "Gdy wybuchnie wojna, nie da się przewidzieć ani czasu jej trwania, ani jej końca. Walkę podejmą największe mocarstwa Europy uzbrojone jak nigdy dawniej. Żadne z nich nie może być w jednej czy dwóch kampaniach tak osłabione, aby się uznało za pokonane, aby musiało zawrzeć pokój na twardych warunkach, aby się nie mogło podźwignąć, choćby po dłuższej przerwie do nowej walki. Moi Panowie, może to być wojna siedmioletnia, może to być wojna trzydziestoletnia - i biada temu, kto w Europie wznieci pożar".
I Wojna Światowa była więc ogólnie nieszczęściem dla całej Europy, choć - paradoksalnie - istniały narody, które w takiej właśnie światowej (a przynajmniej europejskiej) pożodze, upatrywały swego przyszłego losu. Takim narodem był chociażby naród polski, jęczący w niewoli już ponad sto lat. Wojna pomiędzy zaborcami (Niemcami i Austro-Węgrami z jednej strony a Rosją z drugiej) miała odrodzić dawną Polskę, która znów rozbłysłaby na mapie. Nie było ku temu innej drogi jak właśnie wielka wojna pomiędzy państwami które w XVIII wieku doprowadziły do upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Polscy prometeiści (członkowie ruchu prometejskiego), począwszy od XVIII wieku i Józefa Sułkowskiego - osobistego adiutanta Napoleona Bonaparte, poprzez cały wiek XIX, opracowywali plany rozbicia Rosji od środka, lub skonfliktowania jej z innymi krajami, np. Wielką Brytanią, Austro-Węgrami czy Niemcami, zaś każde zbliżenie tych państw było postrzegane bardzo negatywnie (Michał Sokolnicki opisał w "Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego", pewne swoje spotkanie w domu Komendanta, mające miejsce z końcem lipca 1914 r. Pisał on tak: "Pewnego dnia pojawił się nadzwyczajny dodatek z wiadomością o wymianie not między Austrią i Rosją i mobilizacji kilku okręgów rosyjskich. Ktoś z dowództwa strzeleckiego pchnął mnie z tym dodatkiem do Komendanta. Mieszkał wówczas Piłsudski na Starej Polanie, w biednawej i podrzędnej dzielnicy Zakopanego. Mieszkanko zajmował małe. Wchodziło się do niego przez kuchnię. Tam w izbie niedużej, zadymionej, oświetlonej lampą naftową zastałem wodza szumnie nazwanej "siły zbrojnej polskiej" z książką w ręku i przy szklance herbaty... Przybycie moje nie zrobiło na Piłsudskim wrażenia. Przeczytał wiadomość, rozłożył na stole mapę Rosji i wodząc po niej palcem, rzekł: - To nie wskazuje na wojnę. Spójrzcie, które gubernie mobilizują. Żadna na pograniczu Austrii. Pogróżka i tyle. W twarzy mej musiał dostrzec rozczarowanie, gdyż poklepał mnie po ramieniu i dodał: - Nie martwcie się. Wojna będzie"). Wojna ta, poprzez trud i poświęcenie, miała ponownie powołać Polskę do nowego, niepodległego życia wśród wolnych narodów Europy. I tak też się ostatecznie stało w roku 1918.
Po zabójstwie (28 czerwca 1914 r.) w Sarajewie austro-węgierskiego następcy tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonki - Zofii von Chotek, wydarzenia potoczyły się już z siłą pędzącej lawiny i tak - 28 lipca wojnę Serbii (którą rząd austro-węgierski uważał za współwinną zabójstwa) wypowiedziała Monarchia Habsburgów, 1 sierpnia drżącymi rękoma ambasador Niemiec w Petersburgu - hrabia Friedrich Pourtalès wręczył akt wypowiedzenia wojny ministrowi spraw zagranicznych Cesarstwa Rosyjskiego - Siergiejowi Sazonowowi, 3 sierpnia baron von Schön podobne pismo wręczył ministrowi spraw zagranicznych Republiki Francuskiej - Rene Vivianiemu, 4 sierpnia, występując w obronie neutralności Belgii zagrożonej niemieckim najazdem, akt wypowiedzenia wojny Cesarstwu Niemieckiemu, na ręce ambasadora Lichnowsky'ego złożył urzędnik Biura Spraw Zagranicznych Królestwa Wielkiej Brytanii - Harold Nicolson. A potem już poszło - 6 sierpnia wojnę Rosji wypowiedziały Austro-Węgry, a Serbia Niemcom, 7 sierpnia Czarnogóra znalazła się w stanie wojny z Monarchią Habsburgów, a 12 sierpnia z Niemcami. Zaś 11 sierpnia Francja, a 12 sierpnia Wielka Brytania wypowiedziały wojnę Austro-Węgrom. Ostatecznie jeszcze 23 sierpnia Niemcom wojnę wypowiedziała odległa Japonia. Tak oto narody Europy znalazły się w śmiertelnym klinczu, będąc zmuszone do walki na śmierć i życie o przyszły kształt europejskiego (a także światowego) porządku. Jak jednak wyglądały plany owego nowego, powojennego porządku w poszczególnych państwach i jak zamierzano wykorzystać zwycięstwo - o tym właśnie opowiem w tym temacie.
Przy omawianiu tej kwestii należy pamiętać jednak, że na początku tego wielkiego konfliktu, jakim bez wątpienia była I Wojna Światowa (zwana też Wielką Wojną), rządy poszczególnych państw nie definiowały otwarcie swoich celów wojennych i powojennych, gdyż wszelkie aneksje czy okupacje byłyby zapewne źle odbierane przez opinię publiczną, dlatego też w tej "szybkiej, zwycięskiej wojnie" każdy kraj głosił obronę przed zaborczymi sąsiadami. I tak, Niemcy bronili się przed carskim knutem i "barbarzyństwem Wschodu", Francja przed pruskim militaryzmem i zaborczością, Wielka Brytania występowała w obronie napadniętej Belgii i jej neutralności (od 1839 r. Belgia miała status kraju neutralnego i status ten był szanowany przez wielkie mocarstwa, choć istniały też wcześniejsze plany aneksji Belgii, np. cesarz Napoleon III Bonaparte planował zajęcie Belgii i przyłączenie jej do Francji, ale plany te ostatecznie pokrzyżowała wojna z Prusami/Niemcami w roku 1870), Rosja zaś broniła się przed "germańskim zagrożeniem". Celów wojennych również nie ujawniano z obawy przed poróżnieniem członków jednej koalicji (gdyż każdy kraj miał swoje własne cele wojenne i tylko oficjalnie deklarowało się najprostsze rozwiązania, jak: odzyskanie przez Francję Alzacji i Lotaryngii, czy obrona Belgii i Serbii zagrożonych germańskim najazdem), starano się też nie drażnić wielkich państw neutralnych, szczególnie zaś Stanów Zjednoczonych, dlatego też cele wojenne musiały być odpowiednio przemyślane i przygotowane nim można by było je ostatecznie ogłosić do publicznej wiadomości. Ale wraz z przedłużaniem się konfliktu poszczególne rządy zaczęły coraz bardziej ujawniać swoje plany tyczące się wizji powojennej rzeczywistości jaka miała zapanować po ich zwycięstwie na świecie. A jak one wyglądały? Otóż następująco:
Cz. I
PAŃSTWA CENTRALNE
(NIEMCY i AUSTRO-WĘGRY)
NIEMIECKA "NOWA EUROPA"
(1914/1915)
"Gdyby nie wojna, rasy niższe lub podupadające łatwo zdławiłyby rozwój zdrowych, dobrze zapowiadających się zalążków i nastałaby powszechna dekadencja (...) Skoro niemal każda część globu jest zasiedlona, nowe terytorium z reguły trzeba dziś uzyskiwać kosztem jego posiadaczy, czyli drogą podboju, który wobec tego staje się prawem konieczności. (...) Musimy w naszym narodzie wzbudzić jednomyślne pragnienie potęgi (...) Tylko wtedy wypełnimy nasze doniosłe zobowiązania wobec przyszłości, wyrośniemy na światowe mocarstwo i odciśniemy na wielkiej części ludzkości chlubne piętno niemieckiego ducha"
gen. Friedrich von Bernhardi
"Niemcy i następna wojna"
1911 r.
Celem głównym niemieckich planów wojennych i powojennych, było przede wszystkim takie osłabienie Francji, aby nigdy już nie odrodziła się ona jako wielkie mocarstwo europejskie, a także wypchnięcie Rosji możliwie najdalej na Wschód. Pierwszy plan, jasno precyzujący niemieckie cele wojenne, powstał w gabinecie kanclerza Theobalda von Bethmann Hollwega przy Wilhelmstraße 77 w Berlinie, dnia 9 września 1914 r. Cele, jakie wówczas zakładano wyglądały następująco:
- Pokonana Francja miała oddać zwycięskim Niemcom cały region Briey i Longwy (na co bardzo naciskał niemiecki wielki przemysł uzależniony w dużej mierze od francuskich rud żelaza z terenów leżących po francuskiej stronie granicy, wykupując jednocześnie tamtejsze kopalnie i fabryki, ale jednocześnie starając się czynić to w "białych rękawiczkach. Np. Krupp, który w Niemczech finansował kilka gazet o profilu "Deutschland, Deutschland über alles", aby ukryć swoje interesy we Francji, namawiał jednego z synów by ten przyjął obywatelstwo francuskie po to tylko, aby opinia publiczna we Francji nie miała powodów twierdzić, że "francuska ziemia przechodzi w niemieckie ręce"). Następnie Belfort i cały pas nadgraniczny z Belgią, aż ku Flandrii z Calais i Boulogne miały także znaleźć się w granicach zwycięskich Niemiec. Francja dodatkowo miała zapłacić wysoką kontrybucję wojenną i zawrzeć z Niemcami traktat handlowy, całkowicie uzależniający ją od Rzeszy. Poza tym francuskie posiadłości kolonialne w Afryce miały odtąd stać się własnością Niemiec i wraz z posiadłościami belgijskimi i portugalskimi utworzyć środkowoafrykańską Mittelafrykę.
- Co się tyczy Rosji, to co prawda początkowo nie zamierzano uszczuplać jej terytorialnie, wychodząc z założenia - sprecyzowanego przez księcia Heinricha Schönaich–Carolath, który zapytał publicznie w Reichstagu zaraz po rozpoczęciu wojny: "Czego moglibyśmy pragnąć od Rosji? Polaków? Myślę że mamy wystarczająco dużo naszych własnych, a z nimi i tak wiele kłopotu" (w grę wchodziła tutaj również stara pruska sympatia do Rosji, jako sojuszniczki w wielu sprawach europejskich, a przede wszystkim w sprawie utrzymania podziału i zniewolenia Polski), na pewno też zamierzano ostatecznie wyprzeć z Rosji kapitał francuski. W programie wrześniowym kanclerza Bethmann Hollwega, zaznaczono jednak, że Rosja powinna być możliwie jak najdalej odepchnięta od granic Rzeszy, a to oznaczałoby powstanie na wyzwolonych terenach całkowicie zależnych i kontrolowanych przez Berlin, marionetkowych krajów, takich jak: Polska, Litwa czy Liwonia - ale żadnych konkretów wówczas nie sprecyzowano.
- Belgia miała się stać zapleczem gospodarczym Niemiec i podobnie jak Francja, Holandia, Dania, Austro-Węgry i... Polska (owo kadłubowe "królestwo", które Niemcy zamierzali utworzyć z części ziem polskich) wejść do powojennej "niemieckiej unii gospodarczej" nastawionej na ekonomiczny drenaż państw zależnych od Rzeszy.
- Co się zaś tyczy Wielkiej Brytanii, to miała ona uznać niemiecką potęgę morską i dominację militarną na Kontynencie, oraz zaakceptować utworzenie niemieckiego imperium kolonialnego z ziem należących do Francji, Belgii i Portugalii. Niemcy mieli swoisty "angielski kompleks", uważając się za gorszych od Anglików i jednocześnie starając się im dobitnie pokazać że mimo wszystko mogą z nimi skutecznie rywalizować jak równy z równym. Uważano też, że jeśli Niemcy szybko pokonają Francję, Wielka Brytania nie będzie miała powodów aby dalej toczyć wojnę i zapewne zawrze z Niemcami jakiś układ, na mocy którego dojdzie do akceptacji przez Londyn niemieckich aspiracji morskich, kolonialnych i mocarstwowych. Uważano, że sojusznik Niemiec z 1813 r. da się ostatecznie przekonać do pokoju na obopólnych korzyściach, niż dalej toczyć bezsensowną i przynoszącą jedynie straty wojnę. Tym bardziej, że niektórzy brytyjscy politycy oraz przemysłowcy widzieli duże korzyści płynące z sojuszu z Niemcami (np. brytyjski premier - William Gladstone w 1884 r. mówił otwarcie w Izbie Gmin: "Jeśli Niemcy mają stać się potęgą kolonialną, mogę tylko powiedzieć: "Z Bogiem". Stają się bowiem naszym sojusznikiem i partnerem w realizowaniu wielkich celów wytyczonych przez Opatrzność dla wydźwignięcia całej ludzkości".
- Francuski pas graniczny, aż po wybrzeże Kanału La Manche i Sommę, musi znaleźć się w granicach Niemiec. Poza tym należy anektować Verdun, Belfort, Nancy i Longwy oraz zachodnie zbocza Wogezów. Francja zostałaby też obłożona kontrybucją wojenną i gospodarczo uzależniona od Niemiec.
- Belgia miała się stać satelitą Niemiec i całkowicie gospodarczo, politycznie i militarnie być uzależnioną od Wielkiej Rzeszy.
- W Rosji zaś miano uzyskać znaczne aneksje, mające wzmocnić niemieckie rolnictwo i możliwość ekspansji osadniczej dla niemieckiego chłopstwa. Aneksje te miały przebiegać na zachodniej części Królestwa Polskiego (Kongresówki) obejmując tamtejsze tereny do mniej więcej Łodzi, Częstochowy oraz Mławy włącznie, a także na Litwie i Łotwie mniej więcej do Kowna oraz Lipawy. Poza tym Rosja miała być również obłożona kontrybucją wojenną a niemiecki kapitał miał tam niepodzielnie dominować.
AUSTRO-WĘGRY
CZYLI - RATUJMY IMPERIUM
(1914 r.)
"Pełna bitewnego zapału armia oczekuje zadań, do których została powołana. Idziemy w bój ze świadomością, że to od nas zależy przyszłość cesarstwa. Jeśli powrócimy zwycięsko, to nie tylko podbijemy ościenne kraje, lecz także przywrócimy Austrii szacunek do samej siebie, tchniemy nowe życie w ideę imperium (...) Krew pulsuje nam w żyłach, rwiemy się ze smyczy. Miłościwy Panie! Daj nam sygnał!"
"Danzer'a Armee-Zeitung"
fragment artykułu z 7 stycznia 1909 r.
Dla Austro-Węgier zbliżająca się wojna (oczywiście zwycięska) miała być lekarstwem i antidotum przed rozpadem Cesarstwa i triumfem narodowych i wolnościowych aspiracji ludów wchodzących w skład Monarchii Habsburgów. Nie brano w ogóle pod uwagę faktu, że owa wojna (nawet zwycięska) jedynie przyspieszy proces rozkładu i rozpadu państwa, gdyż Cesarstwo Austro-Węgierskie było już tak "przeładowane" różnymi narodami, że dodanie doń jeszcze kilku nowych mogło się skończyć tylko "piękną katastrofą". Najważniejszym kierunkiem ekspansji Monarchii Habsburgów były bez wątpienia Bałkany, a tam właśnie największym konkurentem Austrii pozostawała Rosja, z którą należało rozprawić się o ostateczny kształt powojennych granic Europy Południowo-Wschodniej. Zaraz po wybuchu Wojny, w sierpniu 1914 r. opracowany został memoriam autorstwa barona Leopolda Andrian-Werburga. Głównym celem tego memoriały było stwierdzenie, że po wojnie Monarchia Austro-Węgierska powinna znaleźć się wśród głównych światowych mocarstw, wśród których wymieniano: Niemcy, Wielką Brytanię i Rosję, a oto jak zamierzano zrealizować ten cel:
- Jednym z głównych celów Monarchii Habsburgów było zdobycie Polski (a konkretnie ziem polskich zaboru rosyjskiego). W tej sprawie pojawiły się trzy propozycje, które miały być następnie skonsultowane z Niemcami. Pierwszą możliwością było przyłączenie całego Królestwa Polskiego (czyli ziem Kongresówki, co należy podkreślać) do Monarchii. Druga możliwość polegała na podziale Królestwa pomiędzy Austrię i Prusy/Niemcy. Zaś Trzecia propozycja polegała na włączeniu części ziem Królestwa do Monarchii, zaś z pozostałych stworzenia marionetkowego polsko-litewsko-białorusko-kurlandzkiego państwa.
- Od Rosji bezpośrednio miano przyłączyć jedynie Wołyń i Podole, ale Ukraina pozostać miała po rosyjskiej stronie granicy.
- Serbia realnie straciłaby suwerenność i byłaby odtąd marionetkowym państewkiem zależnym od Wiednia, ale nabytki terytorialne kosztem Serbii miały być niewielkie, jedynie dwa przyczółki mostowe na Dunaju i Sawie, przyłączenie Belgradu i Sabaca oraz opanowanie strategicznych Żelaznych Wrót - wiodących w głąb kraju.
- Pojawiło się też uzupełnienie dotyczące Rosji, gdzie Andrian-Werburg brał pod uwagę również i możliwość oderwania od Rosji całej Ukrainy i zepchnięcia jej daleko na Wschód, nawet za Don (swoją drogą takie ogromne państwo Habsburgów nie przetrwałoby długo, gdyż zapełnione byłoby taką ilością różnych narodów, mających odmienne aspiracje, cele i kulturę, że nie dałoby się tego w żaden sposób ze sobą pogodzić - to byłaby beczka prochu, która tylko patrzeć kiedy wybuchnie. Wiedzieli o tym Węgrzy, którzy już w 1867 r. sprzeciwili się przyłączeniu Galicji do Węgier - twierdząc że "węgierski okręt jest już tak przeładowany, że z pewnością zatonie niezależnie od tego, czy się go obciąży cetnarem złota, czym Polacy z Galicji bezwzględnie są, czy cetnarem błota". Słowa te wypowiedział węgierski hrabia Gyula Andrassy).
6 października 1915 r. już po zajęciu ziem Królestwa Polskiego przez Niemców i Austro-Węgrów, cesarsko-królewska Rada Koronna zajęła się planem powojennego ułożenia stosunków politycznych w regionach, w których Austriacy widzieli się dominującym graczem. Propozycje, jakie wówczas padały, można ułożyć następująco:
- Polska - czyli ziemie Królestwa zaboru rosyjskiego, miałyby w całości zostać przyłączone do Monarchii Habsburgów, z tym że Polacy powinni otrzymać jakieś "stanowisko odrębne" aby byli "zadowoleni", jednak nie zakładano powstania trialistycznego państwa Austro-Węgro-Polski i twierdzono że ziemie polskie powinny zostać przyłączone do Austrii, z tym tylko, że nadano by im jakąś formę autonomii wewnętrznej, podobnej do tej panującej w Galicji. Zdawano sobie jednak doskonale sprawę że sama Austria jest za słaba, aby wymóc takie rozwiązanie i bez zgody Berlina nie może ono wejść w życie. Poza tym nie ufano Polakom (hrabia Karl von Stürgkh stwierdził wręcz, iż: "Polak jest Polakiem i tylko Polakiem pozostaje, w 150 lat po przyłączeniu Galicji do Austrii Polacy nie są jeszcze Austriakami. Nie przeniknięci tradycjami tego państwa, obcy innym narodowościom, nie rozumiani także i przez nie, żyją oni własnym życiem").
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz