Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 maja 2023

DEMETRIUSZ, PYRRUS, ARATOS... - Cz. II

CZYLI, PRAWDZIWI "CELEBRYCI" 
EPOKI HELLENISTYCZNEJ





DEMETRIUSZ POLIORKETES
(337-283 r. p.n.e.)

Cz. II







 Ponieważ opowieść ta, tyczy się samego Demeteriusza i jego rodziny (czyli ojca - Antygona Jednookiego), przeto pozwolę sobie pominąć całą resztę wydarzeń, która miała miejsce po śmierci wielkiego króla w Babilonie w 323 r. p.n.e. O wojnie lamijskiej w samej Grecji i walkach diadochów w innych częściach wielkiego imperium Aleksandra opowiem w innym temacie (zapewne będzie to: "Gwałt - czy nieodzowny element kobiecego losu?"). W tej serii skupię się bezpośrednio nowych trzech wybranych bohaterach.



W KRĘGU OSZCZERSTW I KALUMNI




Trudno było w owych czerwcowych dniach 323 roku p.n.e. wybrać następcę Aleksandra, który mógłby objąć po nim władzę nad całym imperium. Najbardziej godnym zaufania był co prawda niejaki Perdikkas, rówieśnik Aleksandra. Był on jednym z najbliższych przyjaciół króla, dowódcą hetajów (macedoński jazdy), oraz należał do grona siedmiu przybocznych strażników Aleksandra (jego osobistych ochroniarzy). To właśnie jemu na łożu śmierci wielki król miał przekazać swój pierścień, mówiąc iż władzę powierza najdzielniejszemu spośród swych wodzów (choć nie sprecyzował dokładnie komu - zapewne nie miał już na to siły). Większość historyków twierdzi, że przekazanie pierścienia Perdikkasowi nie oznaczało oddania mu władzy królewskiej, a jedynie wyznaczenia go w roli regenta dla przyszłego króla (inni zaś w ogóle podważają fakt, że Aleksander wręczył komukolwiek swój pierścień). Perdikkas był dobrym wodzem i dzielnym wojownikiem, ale był też niełatwy w obcowaniu (miał bowiem trudny charakter i często wpadał w gniew). Mimo to wydaje się iż w tamtej chwili to właśnie on stał najbliżej macedońskiego tronu. Ród Argeadów jednak nie wygasł jeszcze i Aleksander miał (mimo wszystko) komu powierzyć następstwo tronu, żył przecież jego starszy przyrodni brat - Arridajos. Ten jednak miał pewien defekt - nie był w pełni władz umysłowych. Wielki król miał też kilkuletniego nieślubnego syna - Heraklesa, zrodzonego jednak z perskiej branki o imieniu Barcine, czyli realnie pozbawionego możliwości objęcia władzy nad Macedonią (a tym samym nad Imperium które stworzył). Co prawda jego małżonka (baktryjska księżniczka Roksolana) była w ciąży i do rozwiązania zostały 3 miesiące, postanowiono więc że jeśli urodzi się syn, to on zostanie następcą swego ojca. Nie wiadomo czy w ciąży też nie były dwie pozostałe żony Aleksandra - Stateira i Parysatis, jednak nie dowiemy się już tego, ponieważ Roksolana kazała je zamordować.

Ostatecznie więc armia (jeden z dowódców Leosthenes stwierdził, iż po śmierci Aleksandra wojsko "błąka się to tu, to tam i wpada samo na siebie" w rozpaczy i żalu po śmierci swego wodza i króla) oraz obecni w Babilonie wodzowie Aleksandra, zdecydowali się przyjąć rozwiązanie kompromisowe: królem wybrano szalonego Arridajosa (który przybrał imię Filipa III) i nienarodzone jeszcze dziecię Aleksandra oraz Roksolany. Czyli Macedonia po raz pierwszy w swej historii miała teraz dwóch królów panujących jednocześnie, realnie zaś nie miała żadnego (bo szaleniec i niemowlak nie mogli być za takowych uważani). We wrześniu 323 r. p.n.e. rzeczywiście narodził się chłopiec, który otrzymał imię Aleksandra IV i z chwilą swych narodzin stał się królem (królem w kołysce). Trzeba było jednak wybrać godnego regenta, który rzeczywiście mógłby władać imperium w imieniu owej dwójki "nieobecnych królów". Sprawa nie była prosta, każdy bowiem z wodzów Aleksandra uważał się za najbardziej godnego sprawowania tej funkcji. Prócz Perdikkasa największe szanse na objęcie regencji po zmarłym władcy mieli również tacy wodzowie obecni w Babilonie jak: potężny Lizymach, słynny ze swej imponującej postury i siły fizycznej; popularny w armii Ptolemeusz syn Lagosa, człowiek roztropny i mądry, który zaraz po śmierci wielkiego króla zdawał sobie sprawę że jego wielkiego imperium nie uda się utrzymać w jedności, dlatego też od początku dążył do rozbicia tego państwa i wykrojenia dla siebie jakiejś dzielnicy (traf chciał że potem padło na Egipt, a ostatnią przedstawicielką rodu Ptolemeusza była w 300 lat później niejaka Kleopatra VII, która zginęła w objęciach swego kochanka - rzymskiego wodza Marka Antoniusza, który wcześniej popełnił samobójstwo).




Oprócz tej trójki był wówczas w Babilonie obecny również niejaki Eumenes z Kardii, Grek, czyli realnie rzecz biorąc miał najmniejsze szanse na objęcie schedy po Aleksandrze Macedońskim. Eumenes nie był też żołnierzem a sekretarzem i rzadko posługiwał się mieczem, mimo to przez trzynaście lat jakie pozostawał u boku Aleksandra i wcześniej siedem lat u boku Filipa II, nabrał Eumenes dużego doświadczenia i to zarówno jako dyplomata, polityk a także wódz. Sam jednak zdając sobie sprawę że jego pozycja jest najsłabsza, dążył więc do pogodzenia zwaśnionych nad ciałem Aleksandra stron i to nawet mu się udało. Byli jednak i inni pretendenci do tytułu regenta, których wówczas nie było u boku umierającego Aleksandra w Babilonie. Jednym z nich był sędziwy już Antypater (sędziwy, gdyż miał prawie 80 lat i mógłby być ojcem samego Filipa II ojca Aleksandra). Pomimo swego wieku jednak Antypater był dość krzepki i wciąż jeszcze fizycznie sprawny, choć bez wątpienia był człowiekiem starej daty i z Aleksandrem (a nawet z jego ojcem) dzieliła go mentalna przepaść. Antypater był bowiem zwolennikiem rządów twardej ręki i uważał że najlepszym sposobem na utrzymanie macedońskich wpływów w Grecji byłoby wprowadzenie tam macedońskich oddziałów wojskowych, a przynajmniej utrzymywanie kontroli nad tymi polis poprzez wspieranie lokalnych oligarchów. Aleksander zaś traktował Greków jako wolnych sprzymierzeńców i uważał, że dopóki nie buntują się i nie sprzeciwiają woli hegemona w ramach Związku Korynckiego (hegemonem był oczywiście władca Macedonii - najpierw Filip, potem Aleksander), to mają prawo owe greckie polis rządzić się tak, jak uważają za stosowne. Antypater od 334 r. p.n.e sprawował z woli Aleksandra funkcję namiestnika Macedonii i Grecji, jednak w roku swej śmierci Aleksander wzywał Antypatra do Babilonu, a rozkaz ten zanieść miał mu niejaki Krateros, który wiódł do Macedonii 10 000 weteranów armii Aleksandra. Był on najbliższym zastępcą Aleksandra, niezmiernie lojalny i wierny, cieszył się również Krateros dużym poparciem i szacunkiem wśród żołnierzy, a Aleksander mianował go w owym 323 r. p.n.e. opiekunem swego szalonego brata Arridajosa. W chwili śmierci Aleksandra dotarł Krateros ze swą armią zaledwie do Cylicji -czyli nie zdążył powiadomić Antypatra o rozkazie Aleksandra, a co się z tym wiązało, po śmierci wielkiego króla jego rozkazy przestały obowiązywać i Antypater pozostał w Macedonii.

Spośród licznych druhów i wodzów Aleksandra, warty wymienienia jest przede wszystkim ojciec naszego głównego bohatera, czyli Antygon Jednooki. Był jednym z najlepszych (po Parmenionie - którego Aleksander w 330 r. p.n.e. skazał na śmierć), macedońskim wodzem wielkiego króla. Rówieśnik króla Filipa, podobnie jak tamten stracił jedno oko, stąd wziął się jego przydomek. W chwili śmierci Aleksandra Antygona nie było w Babilonie, przebywał we Frygii, którą to prowincją (satrapią) wraz z sąsiednimi Pamfilią i Licją - zarządzał. Antygon był sprawny fizycznie (pomimo swych sześćdziesięciu lat), ale dość szorstki w obyciu, władczy a czasem i okrutny, jednak dla tych, na których się poznał i którym zaufał, potrafił być wielkoduszny i przystępny. W roku 323 p.n.e. rozpoczynała się jednak największa batalia od czasów ataku na Persję, teraz decydowało się, kto obejmie funkcję regenta, kto tę funkcję utrzyma, kto zdobędzie największe ziemie (bo w to, że uda się utrzymać całość Imperium to raczej wierzyło niewielu) i wreszcie kto zdoła zasiąść na tronie (bo nikt też nie wierzył, że szalony Arridajos i niemowlęcy syn Aleksandra Wielkiego zdołają się utrzymać przy władzy). Mnóstwo było wzajemnych animozji, niesnasek i rodzących się spisków, w samej Macedonii Antypater toczył nieustanne boje z matką Aleksandra - Olimpias (i obaj pisali na siebie skargi do wielkiego króla - nim ten jeszcze nie wyzionął ducha), z chwilą zaś gdy to Perdikkas został mianowany regentem obu nowych królów (którzy również przebywali w Babilonie, Arridajos był tam wraz z Aleksandrem i tam też urodził się syn Roksolany), Antygon uznał ten wybór za niebezpieczny (zapewne przede wszystkim niebezpieczny dla siebie samego, ale twierdził, że jego celem jest ochrona władzy Antypatra, który jako najstarszy powinien sprawować regencję nad nowymi królami). Antygon przede wszystkim twierdził, że Perdikkas pragnie poślubić Kleopatrę, siostrę Aleksandra Wielkiego i wdowę po władcy plemienia Molossów (najpotężniejszego plemienia Epiru) - Aleksandra (który był jednocześnie jej mężem i wujkiem, gdyż był rodzonym bratem jej matki Olimpias) i który zginął w 331 r. p.n.e. podczas walk w Italii w walce z Samnitami i Lukanami.




Poślubienie Kleopatry, siostry wielkiego króla to byłoby naprawdę coś. Perdikkas bowiem był co prawda wiernym druhem i żołnierzem i ochroniarzem Aleksandra, ale gdy wielki król zmarł, uznał, że jego następcy nie są godni aby poprowadzić dalej jego dzieło i że on sam - jako najbliższy przyjaciel króla - powinien objąć po nim władzę. Ani Antypater, ani Lizymach ani też Antygon nie zamierzali się jednak na to godzić (Ptolemeuszowi jednak było to wszystko jedno, on bowiem myślał głównie o zdobyciu własnej prowincji, nie zaś o utrzymaniu Imperium Aleksandra w całości). Nie wiadomo czy Antygon otwarcie sprzeciwił się mianowaniu przez armię Perdikkasa na regenta królów Macedonii, wiadomo jednak że skierował przeciwko sobie jego uwagę i rozpoczęła się wówczas kampania zniesławiania Antygona, która miała pozbawić go najpierw władzy we Frygii, Licji i Pamfilii, a następnie (zapewne) również życia. Antygon zdawał sobie doskonale sprawę, że nie będzie w stanie na dłuższą metę oprzeć się pozycji jaką zdobył Perdikkas (wzmocnioną jeszcze poparciem armii), dlatego też zbiegł z Frygii i udał się do Pelli (321 r. p.n.e.), na dwór namiestnika Macedonii Antypatra, któremu przedstawił Perdikkasa w jak najgorszym świetle, zarzucając mu iż pragnie przejąć koronę królewską dla siebie. Wraz z ojcem do Pelli przybył wówczas z Frygii 16-letni Demetriusz, który już wówczas uczył się zasad polityki (która to sprowadzała się głównie do wzajemnych knowań, spisków i mordów oraz do  wykorzystywania słabości przeciwników na własną korzyść). Antygon wraz z synem uciekli ze swojej prowincji pod osłoną nocy, opuszczając Pergamon (główne miasto Frygii) i wsiadłszy w porcie na ateński okręt, dotarli do Macedonii. Krateros i Antypater natychmiast zwołali radę wojenną, na której postanowiono zawrzeć pokój z Etolami (z którymi toczono walki) i skierować swe siły na Wschód, bezpośrednio przeciwko Perdikkasowi. Wcześniej zawarli oni sojusz z satrapą Egiptu - Ptolemeuszem (który również nie pałał do Perdikkasa sympatią) i tak wzmocnieni, ruszyli na wojnę z regentem (321 r. p.n.e.).



CIEŃ WIELKIEGO KRÓLA 




Im jednak jeszcze do tego doszło, wydarzyła się rzecz, która zmusiła Perdikkasa do rozpoczęcia działań wojennych wymierzonych bezpośrednio w Egipt. O to bowiem wysłał on z Babilonu ciało zmarłego króla Aleksandra w pięknie zdobionym wozie, zaprzężonym w sześćdziesiąt cztery muły i ozdobionym złotym baldachimem wspartym na kolumnach jońskich również wykonanych ze złota. Ciało wielkiego króla miało zostać pochowane w rodzinnej Macedonii i tam właśnie kierował się orszak wysłany przez Perdikkasa, który przemierzał poszczególne miasta Mezopotamii i Syrii, wszędzie witany przez tłumy ciekawskich, którzy pragnęli ujrzeć zarówno ciało wielkiego zdobywcy, jak również towarzyszący mu splendor i bogactwo. Konduktem tym dowodził niejaki Arridajos (nie należy go mylić z królem Filipem III Arridajosem), z którym to porozumiał się ambitny i sprytny satarapa Egiptu - Ptolemeusz, który doskonale zdawał sobie sprawę, że zdobycie ciała Aleksandra, byłoby nieprawdopodobnie wielkim prestiżem w całym hellenistycznym świecie i automatycznie wyniosłoby Egipt Ptolemeuszów do pozycji regionalnego mocarstwa, gdyż - gdyby to tam właśnie (w założonej w 332 r. p.n.e. przez wielkiego króla Aleksandrii) spoczęło jego ciało. Dlatego też Ptolemeusz "przekonał" Arridajosa (zapewne hojnie go przekupił) i orszak pogrzebowy wyruszył z Syrii do Aleksandrii. Perdikkas, gdy tylko się o tym dowiedział, musiał zmienić swoje wcześniejsze plany. Pierwotnie bowiem planował przedsięwziąć atak wyprzedzający na Trację i Macedonię, gdyż za swego największego wroga uważał właśnie Antygona Jednookiego. Gdy jednak ciało Aleksandra zostało wykradzione przez Ptolemeusza i skierowane do Aleksandrii w Egipcie, sytuacja się zmieniła (321 r. p.n.e. - Ptolemeusz rozpoczął również budowę wielkiego mauzoleum w którym spoczęłoby ciało króla. W kilkanaście lat później wprowadzono też oficjalny kult "Boskiego Aleksandra" i wyznaczono dla niego kapłanów, których imiona od tej pory określały lata, którymi mierzono czas w Egipcie Ptolemeuszy. To więc nie od imion władców, lecz od imion kapłanów kultu Aleksandra liczono lata nad Nilem w czasach rządów owej greckiej dynastii. Potem jednak ubóstwiono również poszczególnych monarchów i też zgodnie z egipskim zwyczajem uznawano ich za bogów. Gdy po swym zwycięstwie nad Antoniuszem i zajęciu Egiptu w 30 r. p.n.e. Gajusz Oktawiusz Cezar - po spotkaniu z Kleopatrą - odwiedził Mauzoleum Aleksandra, zaproponowano mu również zwiedzenie innych mauzoleum władców z rodu Ptolemeuszy, ten jednak odrzekł: "Króla chciałem zobaczyć, zwłoki mnie nie interesują"). Teraz, aby uniknąć kompromitacji regent musiał uderzyć w pierwszej kolejności na Egipt, jednocześnie broniąc się w Azji Mniejszej przed atakiem Antypatra i Kraterosa. 




Do Sardes w Lidii (gdzie przebywała księżniczka Kleopatra), Perdikkas wysłał więc Greka Eumenesa z Kardii (powierzając mu jednocześnie dowództwo nad armią w Azji Mniejszej), który złożył jej bogate dary i poprosił o zgodę na małżeństwo w imieniu regenta. W ogóle był to czas, w którym zarówno Eumenes jak i Perdikkas (pewni swego) poświęcali przede wszystkim na zabawy lub propagandę. Eumenes spędzał bowiem czas głównie wśród wygód Sardes, Perdikkas zaś ogłosił wyprawę przeciwko buntownikowi Ptolemeuszowi i wyruszając z armią na Egipt, zabrał ze sobą dwóch marionetkowych władców - Filipa III Arridajosa i dwuletniego syna Aleksandra Wielkiego, twierdząc, że to właśnie oni wydali rozkaz powstrzymania zbuntowanego egipskiego satrapy. Jednak gdy już dotarli nad Nil, szybko okazało się że wojna, która miała być łatwym spacerkiem po zwycięstwo, zamieniła się trudną i wyczerpującą przeprawę i choć obie armie realnie się ze sobą nie starły, to jednak stały po przeciwnych stronach Nilu. Doszło wówczas do zabawnych podchodów i wzajemnych gonitw wzdłuż rzeki. Armia Perdikkasa szukała bowiem jakiegoś dogodnego brodu lub mostu przez który można by było przeprawić armię na drugi brzeg Nilu, podążano więc wzdłuż tej rzeki, a po drugiej stronie równolegle kroczyła armia Ptolemeusza. Przypominało to zabawę w kotka i myszkę, jednak sytuacja była poważna, ponieważ wyczerpywały się zapasy żywności w armii Perdikkasa, a poza tym ciągłe marsze były bardzo męczące dla wojska (wbrew bowiem temu co się sądzi, macedońscy falangici nie byli przyzwyczajeni do dużych i męczących trudów wojennych - marszy i uciążliwych kampanii - a stosunki panujące w armii były, jakby to powiedzieć, nieco bardziej demokratyczne. W porównaniu z nimi w armii rzymskiej panował terror i przemoc, gdy centurioni za najmniejsze przewinienie karali swych żołnierzy chłostą, w armii macedońskiej ukaranie żołnierza chłostą było nie do pomyślenia).




Tak więc trudy nieustannych marszy, piekący upał i wszechobecne komary zrobiły swoje, żołnierze zaczęli się buntować. Perdikkas poprzysiągł sobie jednak że nie zrezygnuje i gdy dotarł do Memfis, postanowił tam właśnie rozpocząć przeprawę przez Nil bez względu na konsekwencje, tym bardziej, że wydawało się, iż w tym właśnie miejscu przejście będzie możliwe. Najpierw regent nakazał wprowadzić w koryto rzeki słonie i tak je ustawić, aby swymi ciałami tworzyły tamę, chroniącą żołnierzy przed zbyt silnym prądem. Następnie rozpoczęła się przeprawa. Woda w tym miejscu sięgała żołnierzom po szyję więc nie było tak źle i wydawało się że wszystko pójdzie dobrze. Gdy więc pierwsi żołnierze dotarli do wyspy na środku rzeki, kolejni już wchodzili do wody, która nieoczekiwanie... stawała się coraz głębsza. Im więcej ludzi wchodziło do wody, tym stawała się ona głębsza. Wreszcie coraz więcej ludzi zaczęło się topić a konni stojący przy brzegu, nie nadążali chwytać tych, których porywał prąd rzeki. Gdy wkrótce potem pojawiły się krokodyle, wybuchła panika. Słonie zaczęły ustępować z wody robiąc przejście dla drapieżników, które poczęły atakować żołnierzy. Widząc co się dzieje, Perikkas zarządził odwrót, nakazując, aby żołnierze którzy już znaleźli się na wyspie, również przeprawili się ponownie na brzeg rzeki z którego wyszli. Tak też się stało, ale wokół zaczęło napływać coraz więcej krokodyli i wreszcie doszło do rzezi, a ci, którzy mogli, uciekali już na ślepo często topiąc się w nurtach Nilu. To była masakra, prawdziwa klęska i choć nieprzyjaciel nie wyciągnął nawet miecza z pochwy, to straty w armii Perdikkasa były ogromne. Lamenty i ból rannych żołnierzy przerodził się w gniew, który skupił się bezpośrednio na wodzu tej wyprawy, co tylu żołnierzy wytracił w nurtach Nilu. Aby ratować resztki swego autorytetu Perdikkas wyprawił wspaniały pogrzeb tym, którzy zginęli, a ich szczątki obiecał na własny koszt odesłać rodzinom. Niewiele mu to jednak pomogło, gdyż po drugiej stronie rzeki żołnierze regenta widzieli wypoczęte siły Ptolemeusza i mieli już dość tej nieszczęsnej kampanii a przede wszystkim mieli dość swego wodza, który okazał się nieudolnym i niekompetentnym. Ostatecznie trzech oficerów z armii regenta weszło w nocy do jego namiotu z obnażonymi mieczami, byli to: Seleukos, Pejton i Antygenes i tak oto zakończony został żywot jednego z najwierniejszych druhów Aleksandra Wielkiego (321 r. p.n.e.).

Na drugi dzień do obozu zamordowanego Perdikkasa przybył Ptolemeusz. Wygłosił uroczystą mowę do wojska i obiecał pomoc w każdym aspekcie, szczególnie gdy dowiedział się że wojsku brakuje żywności, natychmiast otworzył dla nich własne zasoby, co wywołało powszechny entuzjazm a żołnierze gremialnie okrzyknęli Ptolemeusza nowym regentem obu królów. Ten jednak był zbyt inteligentny na tak wielki zaszczyt i wiedział że zbyt duża władza tym szybciej przybliża go do śmierci. Jemu bowiem wystarczał Egipt i tutaj chciał być jedynym panem, faraonem... bogiem. Dlatego też odmówił objęcia regencji. A tymczasem Antypater i Krateros oraz Antygon i młody Demetriusz - który już wówczas nabierał swego pierwszego w życiu wojennego doświadczenia,  wyprawili się przeciwko armii Eumenesa z Kardii stojącej we Frygii.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz