Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 października 2023

JESTEM KRÓLEM WASZYM PRAWDZIWYM, A NIE MALOWANYM..." - Cz. XXVI

CZYLI, JAK TO W POLSCE
NARÓD WYBIERAŁ SWOICH KRÓLÓW?





BATORY - KOSZMAR MOSKALA

Cz. XII







O RZECZPOSPOLITEJ STEFANA BATOREGO


 W poprzedniej części zaprezentowałem opinie papieskiego dyplomaty ojca Antonio Possevino o panistwie moskiewskim cara Iwana IV Groźnego. W tej części zaś zapraszam do zapoznania się z opinią tego samego ojca Possevino, jak również innego Włocha - Giovanniego Botero o Rzeczpospolitej Obojga Narodów i o samym królu Stefanie Batorym. Panowie Possevino i Botero żyli w tym samym czasie, pełnili też funkcje dyplomatyczne i przynajmniej raz mieli możliwość spotkać się ze sobą osobiście (we Francji, gdzie obaj pełnili stanowiska posłów w tym samym czasie). Obaj też należeli do Zakonu Jezuitów (choć Botero był raczej niespokojnym duchem i ostatecznie w 1580 r. wystąpił z Zakonu). Obaj też pozostawili po sobie bardzo ciekawe relacje szczególnie o Rzeczpospolitej polsko-litewskiej z czasów króla Stefana Batorego, jak również o Moskwie Iwana IV Groźnego. Botero (który był jedenaście lat młodszy od Possevino, a urodził się w 1544 r.) w 1596 r. napisał dzieło obejmujące opis wszystkich państw ówcześnie znanego świata, zwane "Relationi Uniwersali" (dzieło to zostało aż trzykrotnie przetłumaczone na język polski - w 1609, w 1613 i potem jeszcze w 1659 r. Autorem dwóch pierwszych tłumaczeń był ojciec Paweł Łęczycki z Zakonu Bernardynów). Opis tej książki (szczególnie w stosunku do ówczesnej Polski, czy też państwa Polsko-Litewskiego) jest niezwykle ciekawy (tym bardziej że Botero - jako zwolennik hiszpańskiej dominacji w Europie - jest też dosyć ciekawym przypadkiem, szczególnie biorąc pod uwagę jego włoskie pochodzenie. Possevino zaś był kosmopolitą, który przede wszystkim stawiał za najważniejsze dobro Kościoła, a zaraz potem Zakonu Jezuitów, choć trzeba też mu przyznać że w swych pismach przejawiał dosyć polonofilski charakter. Był też zwolennikiem Batorego, a także uznawał go za jednego z największych monarchów europejskich), dlatego też zajmiemy się dzisiaj głównie wybranymi fragmentami twórczości obu jezuickich dyplomatów rodem z Italii, w odniesieniu do państwa w środku Europy, którego królem wybrany został Stefan Batory - wcześniej książę Siedmiogrodu.

Zacznijmy może od relacji ojca Possevino, który w październiku 1581 r. pisał z obozu armii polsko-litewskiej pod Pskowem do cara Iwana Groźnego takie oto słowa: "Powinieneś i to w swojej roztropności zrozumieć, jaką siłę bojową posiada tak wielkie wojsko króla Stefana, przyzwyczajone w ciągu trzech lat do wszelkich trudów wojennych i do zwycięstw, zwłaszcza że pokonał on trudniejsze drogi, podprowadził potężne działa, zdobył tyle twierdz na Twoich ziemiach, że zewsząd może ściągać do siebie tabory i świeżego żołnierza. Dzięki temu w następnym roku, kiedy lody stopnieją, w lipcu i sierpniu, armia jego nie będzie musiała wyruszać z Polski i Litwy, lecz z wnętrza Twego państwa". Dalej zaś o konflikcie polsko-moskiewskim i stanie państwa moskiewskiego związanego z tą wojną, tak pisał: "Wszystkie te działania, które w swoim czasie zdawały się rokować  pomyślne zakończenie dla Moskwy stały się powodem największych dla niej nieszczęść. Kraj bowiem wyludnił się, gdyż trzeba było  licznymi załogami wojskowymi obsadzić rozległe tereny i zamki, następnie przez tyle lat i w różnych miejscach prawie wyłącznie  własnym żołnierzem prowadzić wojnę (…). Tymczasem i zaraza, która jak wieść niesie, nigdy przedtem dzięki siarczystym mrozom i olbrzymim obszarom nie grasowała w Moskwie - zabrała wielu ludzi. Także liczne wojny, kaźń wielu tysięcy ludzi (także z warstw najwyższych), nieustanne napady Tatarów i spalenie przez nich (…) stolicy, doprowadziło księcia do takiego położenia - król Stefan wygrywał w ciągu ostatnich trzech lat nieprzerwanym pasmem zwycięstw), że można było mówić nie tylko o osłabieniu, lecz o prawie zupełnym wyczerpaniu jego sił".




Pisał również ojciec Possevino o tym, jak postrzegano wiarę w Rzeczpospolitej i w Moskwie: "Ponadto  - do tego, co jest bardzo niekorzystne dla spraw, które miały być omawiane, i dla krzewienia religii dołącza się to, że gdy często posłowie księcia przybywali w sprawie zawarcia pokoju czy rozejmu do Wilna i do innych prowincji Królestwa Polskiego dowiadywali się, że istnieją tam różne sekty heretyków, w które to miasto obfituje. Z tego powodu mówią o Polakach, że w co rano wierzą, temu wieczorem zaprzeczają. Twierdzą, że tacy są wszyscy katolicy, także król Polski, Stefan - ciągle słyszałem to od nich i od senatorów". Natomiast: "Dość dobrze wiadomo, że w krajach Północy, te zwłaszcza ludy, z których serc prawdziwa religia nie wyrwała dzikości, im bardziej czują się pozbawione inteligencji, tym bardziej są podejrzliwe. Z tego powodu to, czego nie mogą zdobyć pracowitością i zdolnością, osiągają przebiegłością oraz gwałtem (Moskwicini także wytrwałością). Widać to u Scytów i Tatarów, a ponieważ wielu Moskwicinów z nich swój początek wywodzi, albo tak uważa, nie dziw, że Moskwicinom nie udało się - jak dotąd - wyzbyć tych cech, które u innych narodów uszlachetniła i przezwyciężyła pobożność (…) Te właśnie przyczyny złożyły się, zwłaszcza od czasu uwolnienia Moskwicinów od Tatarów, którym musieli płacić haracz, na ich skłonność do wywyższania się". Possevino będąc w Krakowie (przybył tam z początkiem lipca 1578 r.) głównie skupiał się jednak na sprawach jezuickich, pisząc iż jezuici mieli w Polsce pięć kolegów: w Braniewie (1564), Pułtusku (1565), Wilnie (1569), Poznaniu (1571) i Jarosławiu (1574), mimo to - jak twierdził - kolejni biskupi krakowscy nie okazywali żadnego zainteresowania jezuitami. Pisał, że w Krakowie był Uniwersytet, dużo zakonów i sporo wykształconych księży, ale nie było tam szkół jezuickich i były one odległe, odciągające młodzież od Krakowa. Chwalił co prawda prowincjała Franciszka Sunyera za chęć stworzenia w Krakowie przy Uniwersytecie domu profesorów jezuickich, ale dodawał iż nastawienie biskupa krakowskiego i Akademii do jezuitów jest raczej niechętne. Zatem gdy wrócił do Rzymu, poprosił papieża aby ten stworzył misję jezuicką w Krakowie, twierdząc iż Kraków: "podminowany jest przez innowierców, a szczególnie szkodliwa jest działalność zbiegłych z Italii przedstawicieli różnych sekt". Grzegorz XIII polecił więc otworzyć przedstawicielstwo jezuickie w Krakowie, a pierwsi dwaj bracia tego Zakonu - Alojzy Odescalchi i Bazyli Cerini zjawili się w Krakowie (wraz z Possevinem) 1 kwietnia 1579 r.

Więcej na temat Rzeczypospolitej znaleźć można w twórczości Giovanniego Botero - który co prawda nigdy w Polsce nie był, ale swoją opinię o naszym kraju czerpał m.in. z pism Marcina Kromera (potem zaś dzieło Botera "Relationi Uniwersali" tłumaczone w Polsce pod nazwą "Relatiae Powszechne" -  stało się w końcu XVI i na początku XVII wieku, podstawą wiedzy mieszkańców Europy Zachodniej - szczególnie w krajach katolickich - na temat Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Tak oto opisywał Botero Polskę z czasów króla Batorego: "Polacy rozszerzyli wielce swe imperium i potęgę obierając obcych monarchów, których państwa przyłączali później do Korony Polskiej. I tak (by nie mówić o innych przykładach) wybierając na królów Wielkich Książąt Litewskich (domu Jagiellońskiego) uczynili w końcu ową Prowincję częścią swego Imperium". Botero prezentuje głównie pokojowe przykłady przyłączenia do Korony Polskiej poszczególnych ziem, np. opisując włączenie Inflant (do tej pory kraju, w którym dominującą rolę odgrywał Zakon Kawalerów Mieczowych w pewien sposób bliskich politycznie Zakonowi Krzyżackiemu - zlikwidowanego oficjalnie w 1525 r. choć jego niemiecka odnoga przetrwała do dziś. W Inflantach w tamtym czasie dominował żywioł niemiecki, z tym, że lud w większości był pochodzenia ugrofińskiego, a tamtejsze plemiona pogańskie podbite zostały przez krzyżowców z Niemiec) do Rzeczpospolitej w 1561 r. pisał Botero: "Była to prowincja rycerzy teutońskich która jednak po tym, jak owi rycerze zbuntowali się przeciw Stolicy Apostolskiej i Bogu, została najechana przez Wielkiego Księcia Moskiewskiego. Rycerze wiedząc, iż nie będą mogli stawiać oporu, zwrócili się o pomoc do króla Polski i oddali w jego ręce fortece; król zobowiązał się do oddania tych fortec po zakończeniu wojny i zapłaceniu 600 tysięcy skudów: teraz wojna jest skończona, ale ani jedna, ani druga strona nie mówi nic o odszkodowaniu czy też zwrocie fortec".




Opis pokojowego przyłączania poszczególnych ziem do państwa polsko-litewskiego jest o tyle ważny w relacji Botero, że opisuje on dzieje świata i podbojów począwszy od Aleksandra Wielkiego, i choć konkluduje iż brutalność i siła nie są sposobem i nie powinny być celem dobrego chrześcijanina, to jednak  rozpływa się też nad wieloma zdobyczami tamtych czasów, pisząc np.: "Co rzeczemy o przezacnej Sztuce Kunsztu Drukarskiego, również o nieoszacowanej strzelbie; a także to, że Europejczycy zaczęli podróżować na inne kontynenty". Pisał też, że poszczególne narody wniosły swój wkład do wspólnego kotła całego kontynentu, Niemcy dały Europie wynalazek druku (ale też od razu dodawał że "sekta Lutra" to też wynalazek niemiecki, rozbijający zjednoczoną dotąd pod jednym Kościołem Europę), o Francuzach pisał że są najwierniejszymi dziećmi Kościoła Chrystusowego (choć i oni mieli swoje przewinę według Botero), Anglików zaś powierzał opiece Maryi, "szczególnie teraz, gdy włada nimi heretycka królowa Elżbieta", córka swego równie heretyckiego ojca Henryka (miał również nadzieję że powrócą oni z czasem na łono Kościoła, niczym syn marnotrawny wrócił do domu swego ojca). Najlepiej i najobszerniej rozpisywał się Botero o Hiszpanach i o Włochach, pisząc, że to właśnie oni wywiedli Europejczyków na inne kontynenty: "Hiszpanie mając wodza jednego Włocha, pokazali nowy świat; a Portugalczykowie zaś objechali brzegi wszystkiej Afryki i znaleźli drogi i kraje niezliczone, których nigdy nie znali nasi dziadowie". Twierdził też że to Hiszpanie rozpropagowali używanie arkebuzów (czyli ówczesnych strzelb - broni co prawda efektownej, ale jednak mało efektywnej, czyniącej więcej hałasu niż szkód, jako że sam proces ładowania tej broni był dłuższy niż chociażby szarża kawaleryjska) i to szybko stało się modne w całej Europie. Dodawał również że pod pokojową opieką hiszpańskiego monarchy, cała Europa żyłaby bezpiecznie i dostatnio.

Jednak tym państwem, które najbardziej wywarło na Botero wrażenie, była właśnie Rzeczpospolita polsko-litewska, a to z tego powodu że rozszerzanie granic tego kraju dokonywało się nie poprzez zbrojną przemoc, lecz na zasadzie dobrowolnych Unii, które on przedstawiał jako jednoczenie się ludów we wspólnej monarchii (przy czym monarchowie polscy nie byli Polakami, a mimo to wszystkie kraje przyłączone do Polski, stawały się polskimi). Botero fascynował fakt, że rozszerzać swoje państwo można w sposób pokojowy, tak jak przystoi chrześcijańskiemu narodowi i chrześcijańskiemu władcy i aby podkreślić swoje słowa, opisywał czytelnikom wielkość państwa polsko-litewskiego, które powstało dzięki zgodnej współpracy żyjących tam ludów i wspólnej jedności: "Od gleby rzeki Dniestru aż do drugiej Dnieprowej kładę 80 mil: a w tych miejscach poczynają się państwa Króla Polskiego które Dniestr dzieli od Wołoch. A naprzód tam jest Prowincja Podolska równa i wielce żyzna: albowiem tam we dwie lecie dosyć raz siać na polach; bo z ostatków pierwszego roku rodzi się zboże na drugi rok: ma dosyć soli, którą biorą w jednym jeziorze: także koni domowych i dzikich: więc też i miodów i wosku i wołów i wszelkich dostatków tu żywności. Lecz iż ta Prowincja jest otwarta, podległa bardzo szkodom Tatarów Przekopskich, którzy jak szarańcza wpadają nie wiadomie do tych tam ludzi i wyprowadzają majętności ich i samych (…): a niewiedzą nędzni Polacy jako temu złemu zabieżeć. Jest tam jednak Kamieniec, miasto osadzone na jednym kamieniu, mając mur i przekopy samorodne, które poczytają za niezdobyte". Botero opisuje również inne miasta Ukrainy i Podola: "Bar, Jazłowiec - mają dobry zamek, Złoczów, Krzemieniec, Kijów, Bracław, Busko i inszych nie wielkich i nie obronnych nie mało, koło których tylko parkany są drewniane gliną oblepione dla Tatarów".




Dalej przechodzi na Pokucie: "Takie mając przymioty jako i Podole, ktorą też trzymają Polacy. Tam miasto niezłe jest Kołomyja: powiatowe jest Halicz, Stryj, Żydaczów i inszych potrosze. Z kolei Ruś - których inszy zowią Rutheni, drudzy Roxolani, ma w sobie te wszystkie Państwa należące do Korony Polskiej, które idą za nabożeństwem Greckim albo zupełnie, albo po części: a nadto jeszcze i ludzie Wielkiego Kniazia Moskiewskiego, który się też pisze Hospodarem wszystkiej Rusi. Ale w osobliwości to imię daje się tej Prowincji, która leży ku zachodowi od Podola i zowią ją Czerwoną Rusią, jako tamta, która jest pod Moskiewskimi, zowią Białą Rusią. Czerwona Ruś graniczy z Polską i z  Węgrami z jednej strony, z Wołyniem i z Podolem z drugiej". Botero tutaj się nieco pomylił, tym bardziej że osobiście sam nie był w Rzeczpospolitej i nie miał rozeznania, w każdym razie zarówno Ruś Czerwona jak i Ruś Biała (czyli dzisiejsza Białoruś) wchodziły w skład państwa polsko-litewskiego, z tym tylko że ta pierwsza włączona była bezpośrednio do Korony, a ta druga do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dalej Botero pisze: "Było przedtem stołeczne miasto Rusi - Kijów, wspaniałe niegdyś i wielkie, jako pokazują jego ruiny, ale: główne miasto teraz tej Rusi o której mowimy jest Lwów, miasto w  murach, w przekopach i w zamkach (których ma dwa) mocne dosyć: ma też dostatek kupców wszelakich, tak Polakow, Rusi, Wołochów, jako też Ormian i Żydow. Insze miasta przednie są Przemyśl, Sambor, Jarosław, Przeworsk, Biecz, Chełm, Sokal, Grodek: i inszych dosyć mniejszych".

Opisując etniczną Polskę Botero pisze iż: "Polska dzieli się na małą i wielką. Małą przechodzi środkiem Wisła, rzeka która wynikając z gór Węgierskich, idzie ku zachodowi. Główne miasto jej jest Kraków - miasto wielkie. Ma troje przedmieść; (które drudzy zowią miastami) przy sobie, to jest Kleparz, Stradom i Kazimierz. Ma zamek bardzo osobliwy na skale. Kwitnie też tam zacna Universitas, albo Akademia. W powiecie Krakowskim w Bochni znaleziono w roku 1252 bardzo dobre góry Solne, a rychło po tym i w Wieliczce (…). Drugie miasta przednie są tu: Sandomierz, Olkusz, Lublin jest i inszych niemało mniejszych. Wielką Polskę przechodzi jakby środkiem Warta, a graniczy z nią ku zachodowi Odra a ku wschodowi Wisła. Nazywają ją Wielką Polską; abowiem Lech był pierwszym u nich Książęciem, tam był osadził swoją stolicę i tam zbudowali jego potomkowie Gniezno, jak stołeczne miasto, którego miasta Arcybiskup pod Interregna (czyli w przypadku bezkrólewia, po śmierci króla i tuż przed wyborem następnego) ma najwyższą władzę. Jemu należy oznajmiać o  Sejmie pod ten czas i publikować Króla nowego. Insze miasta i osady znaczniejsze są Poznań, Kalisz, Sieradz, Łęczyca, Brzeście, Rawa, Dobrzyń, Koło, Warta, Kościan, Kobylno, Brzeziny". I dalej Botero przychodzi do opisu Mazowsza: "Zaniechawszy po lewej stronie Prusów, pokazuje się Mazowsze, kędy są puszcze po ktorych chodzą Żubry - jakby woły dzikie. Niemniej: Obywatele tameczni są ludzie wysocy i prezencji wspaniałej z białawymi wąsami (…): kochają się w swym szlachectwie, choćby też byli ubożsi. Miasto tam jest przednie Warszawa, kędy jest jakby we środku państw Królewskich zwykły bywać Sejmy. Insze miasta są Łowicz, Płock, Pułtusk, Warka".


KOPALNIA SOLI W WIELICZCE DZIŚ
(Rzeźby oczywiście wykonane są z soli)



Przechodząc do Wielkiego Księstwa Litewskiego, Botero tak oto opisuje ten kraj i jego związki z Polską: "Złączyła się z Koroną Polską w roku 1386 kiedy Jagiełło, będąc Wielkim Książęciem Litewskim za małżeństwem z Królewną Jadwigą został Królem Polskim: gdyż jej obiecał na ten czas trzy rzeczy, to jest zostać Chrześcijaninem, przywodzić to tego swych poddanych i przyłączyć swe Państwo do Korony, na ktorą był wzięty. Wypełnił pierwsze dwie rzeczy, ale zostawił niedokończoną trzecią, której też i jego następcy zaniechali dokończyć; bo się niechcieli wyzuć z Państwa dziedzicznego, które złączywszy się z Polską, już by dostało wolnego obierania sobie Pana: a przynosili za wymówkę trudności, które panowie Litewscy czynili, jakoby oni niechcieli przez Unię utracić godności i miejsc swych: coby przyść musiało dla większej zacności i przodkowania Polakow. Jednak gdy się Litwa obawiała Moskwy, musieli przystąpić do Uni za czasow naszych. (....) Główne i stołeczne miasto jest Wilno, nad rzekami/Wilna i Wilia, wielkie i murowane: acz też tam jest potrosze i drzewianych domów. Domy jednak wszystkie są nie barzo porządne: bo w jednym miejscu jest kuchnia, stajnia, komin oprocz niektórych kamienic, a zwłaszcza świeżo pomurowanych. Zamek to miasto ma dobry, dwoisty i górny i dolny. Pałace też tam Królewskie są osobliwe". Ostatnią z omawianych przez Botero ziem Rzeczpospolitej jest Wołyń: "Wołyń leży między Litwą a Podolem: idzie przezeń środkiem rzeka Styr. Ma w sobie dosyć lasów i stawów: jest też ziemia obfita bardzo w zboże, w pastwiska, w miody. Miasto przednie ma Łuck w którym może być do tysiąca domów. Król Stefan przyłączył w roku 1579 Województwo Połockie do tej Prowincji, które był posiadł Iwan Wasilewicz - Wielki Kniaź Moskiewski w roku 1562".

O obyczajowości Polaków końca XVI wieku Botero pisze tak: "A gdyżeśmy już opisali Państwa Polskie, powiemy dwa słowa o naturze Polaków. Mają piękną prezencję i sposobni są ku nauce: obyczaje też ich łaskawe i wdzięczne: łatwo się języków uczą i ochotnie się przemieniają w zwyczaje cudzoziemskie. Trawią większą część dochodów swych i czasu u stołu: bo tam u nich zbytek i pijaństwo jest w wielkiej cenie. Ubierają się też kosztownie i w rozmaite barwy. Trzymają wielce o sobie i o swych rzeczach: dlategoż kochają się w pochlebstwie i podarki za to wielkie dają (...) Królestwo Polskie dziś za zjednoczeniem z  wielkim Księstwem Litewskim i z Inflanty potężniejsze jest i większe niż przedtym było: gdyż się rozciąga od rzeki Notusa i od Orby (które je dzielą od Marchiej) i od Odry; która je graniczy od Śląska; aż do Berezyny i do Dniepru, które je zaś dzielą od Moskwy: i od Morza Bałtyckiego aż do rzeki Dniestru/który je dzieli od Multan i do gór Karpackich, które je odłączają od Węgier (...) Bogactwa Polskie zawisły w dostatku żyta, pszenicy i wszelakiego zboża: którego taki ma dostatek, iż w roku 1590 i drugiego po tym, dogodziła Polska potrzebie Genueńskiej i Tuskańskiej i Rzymskiej: a  daleko więcej narodom bliższym, kiedy tam był głód i niedostatek prawie ostateczny. Ma też dostatek miodu i wosku bardzo wiele (…) gdyż te wszystkie Prowincje północne - Polska, Litwa, Ruś, Moskwa, nie mając samorodnego wina, opatrzone są niepodobnym dostatkiem miodu: z którego tamci ludzie (a zwłaszcza podlejszy) miedzy inszymi trunkami, robią napoje smaczne i zdrowe". Tutaj Botero opisuje oczywisty fakt, iż w XVI i w pierwszej połowie XVII wieku polsko-litewska Rzeczpospolita była prawdziwym spichlerzem Europy i polskie zboże wielokrotnie ratowało zachodnie kraje (np. Niderlandy czy Hiszpanię, ale także i Anglię) przed głodem. 




Co się zaś tyczy ustroju Rzeczpospolitej, pisał Botero: "Rząd sprawowanie Polski poszło raczej na Rzeczpospolitą niż na królestwo: gdyż tam szlachta [którzy mają wielką władzę na Sejmach i w  Radach] obierają Króla i dają mu taką moc, jaka się im podoba, a ta moc ich ustawicznie gorę bierze. (…) Dla wymienionych przyczyn szlachta Polska żyje tam w wielkiej wolności: czynią to co się im podoba: postanowienia królewskie nie trwają u nich dłużej [jako sami mówią] nad trzy dni: i bawią się z królem swym nie jak czynią to Francuzi, ale jako bracia (...) Siły tego królestwa zawisły jako i innych w żywności, w pieniądzach, w pieszych i w konnych ludziach, we zbrojach, w orężu, w munitiach. (…) W pieniądze zaprawdę nie jest bardzo bogate: albowiem wyjąwszy port Gdański, nie ma inszego miejsca handlowego znacznego: towary też, te, które idą do pomienionych portow Pruskich i Inflandzkich, nie mogą ubogacić tego królestwa w pieniądze". Botero opisuje również rozrzutność Polaków (a szczególnie polskiej szlachty), którzy więcej pieniędzy wydają na suto zastawiane stoły, oraz na przygotowywanie sejmów i podróże do miejsc, gdzie owe sejmy są zwoływane, niżni na potrzeby wojenne. Twierdzi więc, że Polakom nie starcza już pieniędzy na wojsko i dlatego Tatarzy tak łatwo sobie tutaj poczynają i tak ciężko jest Polakom odzyskać utracone na rzecz Moskali miasta, takie jak choćby Smoleńsk. Twierdzi jednak że pod silnym monarchą Polacy są zdolni do niesamowitych czynów, co pokazała chociażby ostatnia wojna z Moskwą za Stefana Batorego, w czasie której wyzwolono kilka twierdz, z czego do największych należały Połock, Wieliż, Uświat i Wielkie Łuki.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz