Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 października 2023

ZEMSTA NA WROGACH! - Cz. III

 CZY ZEMSTA JEST ROZKOSZĄ BOGÓW?



JUSTYNIAN II RINOTMETOS

(668-711)

Cz. III







RODZINA
(608-668)
Cz. III


 Po pierwszym objawieniu jakiego doznał Mahomet w grocie góry Al-Hira (późniejsze pokolenia muzułmanów nazwały ten dzień - 27 dzień ramadanu w oficjalnym kalendarzu arabskim - "Dniem Przeznaczenia"), pojawiły się kolejne wizje. Mahomet doświadczał wciąż tego samego, jakaś dziwna (a nawet i przerażająca) postać, kazała mu recytować coś, co wyglądało na nowe przykazania. Po każdym takim doświadczeniu Mahomet był przerażony i sądził że popadł w obłęd. Z tego stanu zaś wyprowadzała go jego małżonka Khadijah (odtąd będę używał spolszczonej nazwy jej imienia - Chadidza), która konsekwentnie przekonywała go, że wcale nie popadł w obłęd a wręcz przeciwnie, stał się wybrańcem i nowym prorokiem, a w zasadzie pierwszym i jedynym prorokiem arabskim. Arabowie bowiem dotąd żyli jakby na uboczu całego cywilizowanego świata, trudniąc się głównie handlem (w tym również handlem niewolnikami), a poza tym sami rozbici byli na szereg mniejszych i większych plemion, które non stop toczyły ze sobą walki podjazdowe. Najświętsze miejsce Arabów mieściło się wówczas w Mekce (czyli w mieście, w którym żył Mahomet ze swą małżonką), w sanktuarium Al-Kaba, gdzie znajdował się czarny kamień Hadżar - który według legendy spadł z nieba. Wokół niego Arabowie układali figurki swoich bożków. Teraz Chadidza zaczęła przekonywać Mahometa, aby ten wyszedł do ludzi i zaczął głosić im "wolę Boga" jaką otrzymał w wyniku swoich wizji. Mahomet jednak obawiał się że może zostać przez nich odebrany jako szaleniec, albo jako ktoś, kto próbuje podważyć dotychczasowe kulty. Dwa lata zmagał się z tymi myślami i ostatecznie dopiero w 612 r. po raz pierwszy zaczął głosić to, co według niego i Chadidży przekazał mu Archanioł Gabriel.

Pierwszą osobą, która usłyszała nauki wypowiadane przez Mahometa (nie licząc Chadidży), był jej kuzyn, chrześcijanin o imieniu Waraka Ibn Naufal. On również uznał, że wizje jakich doświadczał Mahomet, są wizjami zesłanymi bezpośrednio przez Boga. Mahomet zaczął więc głosić na placach Mekki iż: wszechpotężny Bóg który stworzył ludzi "z grudki zakrzepłej krwi", będzie sądził wszystkich wedle ich uczynków. Wszyscy winni są posłuszeństwo i wierność Bogu (a jak wspominałem w poprzednich częściach, dla Arabów na określenie Bóg jest tylko jedno słowo - Allah), grzesznicy i ci, którzy nie podporządkują się woli Boga, zostaną wtrąceni w czeluście piekielne, ci zaś sprawiedliwi, którzy pójdą ścieżką wyznaczoną przez Mahometa, dostąpią najwspanialszych niebiańskich rozkoszy po śmierci w Raju. Bogu należy się podporządkować bezwzględnie, Boga należy się bać i wielbić go, wznosząc ku niemu modlitwy - tak głosił swe nauki Mahomet, nowy prorok arabskiego świata. Co ciekawe Allah ma ponoć około 100 imion, a są one najróżniejsze i oddają jego wielkość oraz potęgę. Tylko brakuje wśród nich jednej kluczowej nazwy, którą chociażby głosił Jezus Chrystus, gdy w swoim czasie przemierzał Palestynę, a mianowicie w islamie nigdzie nie spotkamy stwierdzenia że Bóg jest Miłością - co według mnie jest kluczowe w tej kwestii i jasno pokazuje, że istota, którą spotkał Mahomet na górze Al-Hira, nie była tą samą która przybyła tutaj w ramach programu "Syna Człowieczego" (jeśli można nazwać to w tak kolokwialny sposób).




Stało się tak, jak podejrzewał wcześniej Mahomet. W czasie tych jego nauk na ulicach Mekki zdołał realnie przekonać do siebie niewielu mieszkańców tego miasta (wśród nich był jego kuzyn Ali Ibn Abi Talib, przyjaciel Abu Bakr, oraz młody kupiec Osman z majętnego rodu Umajadów). Co ciekawe i co ponownie wystąpiło jak w czasach Jezusa i rodzącego się chrześcijaństwa, to fakt, że nauki Mahometa głównie docierały do najuboższych i najbardziej wyzyskiwanych przedstawicieli społeczeństwa arabskiego (może to dziwić ale w tych pierwszych latach jego nauk, wśród nowych wyznawców wiary mahometańskiej dominowały kobiety, mężczyzn było znacznie mniej). Największą zaś niechęć do nowej religii wykazywali bogaci kupcy oraz ci, którzy widzieli w Mahomecie niebezpiecznego podżegacza wewnętrznych waśni religijnych. Nic też w tym dziwnego, Mahomet głosił bowiem iż gromadzenie bogactwa nie jest miłe Bogu i należy żyć skromnie. Poza tym Mahomet wcale nie uważał siebie za twórcę nowej religii, wręcz przeciwnie - twierdził otwarcie iż głosi prawdę objawioną od początku stworzenia świata i głosi ją Arabom, którzy dotąd nie mieli swego proroka. Głosił też, że należy zbudować społeczeństwo sprawiedliwe, gdzie nie będzie wyzysku, a słabi i bezbronni będą traktowani z szacunkiem. Przestrzegał również plemię Kurajszytów (z którego zresztą sam się wywodził) a którego głównym ośrodkiem była Mekka, że jeśli się nie zmieni, to upadnie, podobnie jak upadły wcześniej inne większe i mniejsze królestwa oraz imperia. Nawoływanie do ubóstwa (lub co najmniej do dobrego traktowania sług i ludzi biednych), nie mogło podobać się wielkim przedsiębiorcom, za jakich uważali się arabscy kupcy handlujący zarówno z Bizancjum jak i z Persami. Ten człowiek stał się więc dla nich niebezpiecznym wichrzycielem.

Mahomet cały czas doświadczał też kolejnych objawień (sura po surze) i potem recytował je rozdziałami, razem wzięte otrzymały nazwę "kuran" (co po arabsku znaczy "recytować"). Owe objawienia (jak już wspominałem) były dla niego traumatycznym przeżyciem. Gdy się zbliżały czuł bowiem dreszcze na całym ciele, występowała obfita potliwość, a on czuł, że jego ciało jest jakby dociskane do ściany, podłogi lub łoża, szczególnie zaś szyja. Wyrobiło to jednak w Mahomecie przekonanie przed całkowitą podległością wobec Boga. Człowiek w oczach Boga jest niczym i dopiero musi zasłużyć swymi uczynkami oraz bezgraniczną wiarą i modlitwą na życie wieczne w Raju. Aby to wprowadzić w życie, należy więc jak najczęściej modlić się do Boga (Mahomet twierdził, że oddawać cześć Bogu należy trzy razy dziennie), ale nawet nie to stało się nie do zaakceptowania dla większości majętnych Kurajszytów. Tym co szczególnie ich wzburzyło, to była forma poddaństwa, bowiem w trakcie modlitwy człowiek powinien uklęknąć i oddawać Bogu cześć tak, jak niewolnik oddaje cześć swemu panu - na kolanach i z głową przy ziemi. To była zupełna nowość w społeczeństwie arabskim, bowiem Arabowie żyli wcześniej w większej lub mniejszej wolności. Nie akceptowali monarchii, zaś ich główni bogowie (szczególnie zaś boginie, jak: Manat, Al-Lat i Al-Uzza) nie wymagali dla siebie tak uniżonej podległości. To również rodziło niechęć i wrogość do nauk Mahometa. Bogaci kupcy (do których należał też Abu Talib, stryj Mahometa, który przygarnął go po śmierci jego rodziców) zaczęli odwiedzać dom stryja jego i tam skarżyli się na postępowanie Mahometa, mówiąc: "Abu Talibie, twój bratanek przeklął naszych bogów, znieważył naszą religię, wyśmiał nasz styl życia i oskarżył naszych przodków, że byli w błędzie". Prosili więc Aby Taliba aby wpłynął na Mahometa, bo tak dalej być nie może, a jeśli nic się nie zmieni, to nowemu prorokowi może stać się coś złego.




Nie wiadomo czy stryj starał się wpłynąć na swego bratanka, wiadomo zaś że Abu Talib zmarł w 619 r. W tym samym także roku swe życie zakończyła żona Mahometa - Chadidża. Mahomet zaś nie przestawał głosić swej wiary. Swych wyznawców (których nie było wielu - jak wcześniej wspominałem) nazwał muslimun (co znaczy "poddani", "podporządkowani" woli Boga), a swą religię zwał islam czyli "poddanie się Bogu"). Wprowadził trzy razy dzienną modlitwę rytualną, zwaną salat (potem liczbę owych modlitw zwiększono do pięciu w ciągu dnia). Nakazał też część swych dochodów oddawać biednym w formie jałmużny (zakat), a także pościć w trakcie ramadanu, aby bogacze (których stać na wiele) W ten czas pamiętali o ubogich, którzy nie mogą sobie pozwolić na codzienną strawę. Twierdził też, że celem każdego człowieka (prócz codziennego wielbienia Boga podczas modlitw,  całkowitego posłuszeństwa Jego woli, oraz jałmużny na biednych) ma być stworzenie społeczeństwa sprawiedliwego - wspólnoty muzułmanów (umma). Mahomet zaś nie skupiał się na kwestiach teologicznych, twierdził wręcz że nie mają znaczenia spory doktrynalne na temat istoty Boga (zanna). Wiadomo że Bóg jest jeden, stworzył świat i wszystko dookoła, jest wszechmocny i należy być Mu całkowicie posłusznym. Przede wszystkim dla Mahometa liczył się czyn w powiększaniu wspólnoty muzułmanów (czyli dżihad), a wszelkie kwestie doktrynalne uważał za bezwartościowenie, a tym samym nie warte czasu i uwagi dobrego muzułmanina.

Zupełnie inaczej w tym samym czasie sytuacja wyglądała w świecie chrześcijańskim. Tam rósł bowiem konflikt pomiędzy Kościołem Wschodnim i Zachodnim nie tylko w kwestiach doktrynalnych, ale również w kwestii podejścia do systemu sprawowania władzy. Rzymscy papieże nie akceptowani cezaropapizmu - wyrosłego jeszcze na gruncie kultury hellenistycznej (której resztek Kościół Zachodni już dawno się pozbył). W świecie zachodnim najważniejsza była pozycja papieża, jako przywódcy całego chrześcijaństwa (stąd tak modne tam były słowa, wypowiedziane jeszcze w 347 r. przez Donata - biskupa Kartaginy, które brzmiały: "Co cesarzowi do Kościoła" {"Guid est imperatori cum Ecclesia"}). Natomiast na Wschodzie pozycja cesarza całkowicie górowała nad władzą biskupów wschodnich diecezji, czy to Konstantynopola, czy Aleksandrii, czy Antiochii, czy też Jerozolimy. Na Zachodzie zaś nie akceptowano, a nawet nie rozumiano władzy świeckiej ponad duchową i niezwykle mocno akcentowano tam słowa, które jeszcze w 356 r. w swym liście do cesarza Konstancjusza II streścił biskup Kordoby - Hozjusz: "Nie wtrącaj się w sprawy kościelne i nie wydawaj rozkazów w tym zakresie, lecz raczej od nas ucz się tych rzeczy (...) Napisano bowiem: oddajcie więc cezarowi co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Wtedy ani nam nie wolno rządzić sprawami świeckimi, ani Ty, cesarzu, nie masz prawa składania ofiary kadzielnej. Piszę zaś te słowa w trosce o Twoje zbawienie..."




Poza tym w czasach Herakliusza i... Mahometa, a szczególnie po zakończeniu wojny z Persami (628 r.), odżył w świecie wschodniorzymskim dawny spór dotyczący monofizytyzmu. Twórcą idei monofizytyzmu był opat Eutyches, który w 446 r. wypowiedział po raz pierwszy słowa: "Uznaję że nasz pan przed złączeniem posiadał dwie natury, ale po zjednoczeniu uznaję tylko jedną naturę" (stąd z greckiego "mia fisis" - czyli "jedna natura", wzięła się nazwa monofizytów). Chodziło tutaj oczywiście o spór o naturę Chrystusa, czy posiadał On w sobie zarówno boską jak i ludzką istotę. Eutyches twierdził więc że Nauczyciel miał w sobie jedną bosko-ludzką naturę, a nie zarówno boską jak i ludzką (patrząc na to jak ja widziałbym ów spór, to według mnie nie ma tu chyba zbytnich różnic. Chrystus urodził się na Ziemi, na naszej planecie, był więc człowiekiem z krwi i kości. Ale Jego duch nie pochodził z Ziemi - to znaczy nie inkarnował na Ziemi. Był to duch wyższej formy bytu, ale... do jego pobudzenia Jezus musiał dojrzeć i zapewne nie przyszło Mu to ani łatwo, ani też nie stało się szybko. Chrystus musiał więc na nowo poznać po co się urodził, jaka jest Jego misja i co musi uczynić. Natomiast z chwilą uświadamiania sobie tej wiedzy - którą zapomniał w chwili narodzin na tej planecie - rosła również Jego ludzka forma natury, czego przykładem były chociażby cuda które czynił, tak jak np. wskrzeszenie Łazarza. Pisałem już kiedyś w innym temacie że choćby Tjehooba (a zapewne Mistrz był przedstawicielem tego gatunku ludzkiego bytu we Wszechświecie, potrafią wskrzeszać zmarłych. Oczywiście do pewnego stopnia, w zależności od tego, ile czasu upłynęło od zgonu). Natomiast w tamtym czasie spór o naturę Chrystusa był sporem niezwykle istotnym, dlatego też bardzo szybko potoczyły się wydarzenia które ciągnęły się aż do czasów Herakliusza, a mianowicie już w 447 r. Teodoret z Cyru opublikował rozprawę pt.: "Żebrak", w której ostro krytykował wyznanie Eutychesa. Tak też rozpoczął się spór, który trwał przez kolejne lata, dekady i stulecia (powiem tylko że biskup Aleksandrii - Dioskoros uznał rozprawę Teodoreta za atak na aleksandryjską chrystologię i zażądał złożenia go z urzędu, natomiast sam Eutyches został ekskomunikowany na synodzie w 448 r., chodź to wcale nie zamknęło sprawy, bo Eutyches pełnił swoje funkcje i w kolejnych latach).

Spór ten (jak już wspomniałem) odżył w czasach Herakliusza. Patriarcha Konstantynopola - Sergios starał się położyć kres tym sporom i rozpropagował coraz bardziej popularną we wschodnich diecezjach idę monoenergetyzmu - czyli jedności działania Chrystusa ("mia energeia"), której jedynym źródłem jest Jego bóstwo. Cesarz Herakliusz bardzo pragnął pojednania z monofizytami, szczególnie że w czasach okupacji Syrii, Palestyny i Egiptu przez Persów, monofizyci masowo wręcz przechodzili na stronę wyznawców spod znaku Ahura-Mazdy, twierdząc że nicejscy chrześcijanie ich prześladują (nicejscy, od soboru w Nicei z 325 r., który w większości wyznaczył kierunki współczesnej wiary chrześcijańskiej). Tak więc dzięki działalności Sergiosa i kilku innych (np. biskupa Teodora z Faran czy Kyrosa z Fazis) w Aleksandrii ogłoszono unię z monofizytami (633 r.) na podstawie dziewięciu tez o Chrystusie, działającym w sposób boski i ludzki przez jedną bosko-ludzką energię. Szybko jednak zrodziła się przeciwko temu opozycja wśród chalcedończyków (sobór w Chalcedonię z 451 r. potępiający monofizytyzm), na której czele stanął patriarcha Jerozolimy od 634 r. Sofroniusz, który prosił Kyrosa aby nigdzie indziej (poza Aleksandrią) nie ogłaszał unii z monofizytami. Sofroniusz bowiem, opierając się na arystotelesowskiej tezie iż działanie wypływa z natury, twierdził iż skoro Jezus działał podwójnie (w formie ludzkiej i boskiej) zatem należy mówić o dwóch Jego naturach. Dyskusje jakie toczył Sofroniusz z patriarchą Sergiuszem w Konstantynopolu sprawiły (również z inspiracji Herakliusza), iż zaprzestano mówić o jednym działaniu Chrystusa, a o jednym działającym Chrystusie i dzięki takiemu nauczaniu pozyskano ponownie wielu monofizytów. Wspomniałem zaś o tym po to, ponieważ warto wiedzieć czym żyło społeczeństwo rzymskie (lub też wschodniorzymskie jak kto woli) tuż przed inwazją Arabów na Syrię, Palestynę i Egipt. Aha zapomniałbym, bardzo popularny w tamtym czasie był również kult Maryi - matki Jezusa, co też warto odnotować.




A tymczasem Mahomet nie przestawał nauczać swej wiary i głosić tych jakże niepopularnych zasad poddaństwa swemu Bogu. Naraził się tym samym wielu wpływowym mieszkańcom Mekki, a to oznaczało, że jego życie znalazło się teraz w wielkim niebezpieczeństwie.


CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz