CZYLI NAJDZIWNIEJSZE (I CZĘSTO PRZERAŻAJĄCE) POMYSŁY XX STULECIA
PSY STRAŻNICY OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH
Dziś dalsza część szalonych planów prowadzonych w państwach totalitarnych, w celu stworzenia jakichś hybryd, które mogłyby być wykorzystane do walki w wojnie o triumf określonej ideologii. Dziś zapraszam do nazistowskich Niemiec i do specjalnie stworzonej w tym celu szkoły dla psów, której jednym z zadań było... nauczenie ich ludzkiej mowy.
"SPÓJRZ BLONDI, TO WSZYSTKO KIEDYŚ BĘDZIE TWOJE" 😄
Adolf Hitler był wielkim miłośnikiem zwierząt... i dzieci. Zawsze powtarzał "Najbardziej lubię psy i dzieci", choć niektórzy potem wkładali mu w usta słowa że to "dlatego, iż łatwo ich wyszkolić". Nie wiadomo do końca czy te ostatnie słowa były rzeczywiście wypowiedziane przez Hitlera, wiadomo jednak że führer III Rzeszy rzeczywiście był zwolennikiem odpowiedniego wyszkolenia zwierząt, szczególnie zaś psów. Sam miał dwa wilczury - Blondi i Belli i spędzał z nimi czas gdy tylko mógł, szczególnie w swej górskiej rezydencji w Obersalzbergu. Na wielu zdjęciach z czasów zarówno przedwojennych jak i wojennych, Hitler znajduje się w otoczeniu swoich psów (szczególnie Blondie), ale takie propagandowe zdjęcia czy filmy były konieczne, ponieważ budowały wizerunek wodza, jako zarówno opiekuna zwierząt, jak również ojca narodu czy protektora danych zawodów czy grup społecznych (w mojej kolekcji znajdują się zdjęcia Hitlera w otoczeniu robotników niemieckich, w otoczeniu niemieckich dziewcząt, chłopców z hitlerjugend i wielu podobnych. Jest też jeden jak przebywa w towarzystwie małej Helgi - córki Goebbelsa, a zdjęcie zatytułowane jest "Na molo z małą Helgą" - zdjęcie to znalazło się również w "Völkischer Beobachter").
Wielu dyktatorów robiło sobie zdjęcia z różnymi grupami społecznymi, z dziećmi czy też zwierzętami i do dzisiaj za mistrzów propagandy w tej kwestii uchodzą szczególnie Józef Stalin oraz Adolf Hitler, ale jest to błędne spostrzeżenie. Prawdziwym mistrzem propagandy swoich czasów, którego ci dwaj wyżej wymienieni nie byli jednak w stanie dogonić, był... Benito ("Finito" 😄) Mussolini. Ten robił sobie bardzo wiele zdjęć dla faszystowskiej propagandowej prasy, a ponieważ był też sportowcem i pracował wcześniej jako robotnik budowlany (a konkretnie murarz), to bardzo często również i w tych zawodach pojawiał się np. bez ubrania w samych tylko spodniach lub nawet w spodenkach (Hitler był mocno zdegustowany jak pewnego razu zobaczył zdjęcie duce bez koszuli, przemawiającego do Włochów po zakończeniu akcji żniwnej w 1925 r. Benito pracował tam rzeczywiście podczas zbierania zboża jak zwykły chłop, czym przyciągał do siebie społeczeństwo, które powszechnie już powtarzało słowa wypowiedziane przez włoskiego dziennikarza w 1925 r. "Mussolini ma zawsze rację!" - a należy pamiętać że jeszcze wówczas władza faszystów nie była w pełni domknięta). Zresztą zdjęcia Mussoliniego bez koszuli, czy nawet bez spodni (oczywiście nie był zupełnie na golasa, co też trzeba podkreślić), były we Włoszech popularne, i często duce pokazywał się albo przy pracy fizycznej (np. właśnie akcja żniwna, która miała - według propagandy - uniezależnić wówczas Włochy od dostaw zboża z zagranicy), albo podczas wykonywania różnych sportów (np. ,siłowych albo biegów długodystansowych, w których pomimo lekkiej nadwagi Benito uczestniczył). Natomiast Hitler czy Stalin nigdy nie zostali w taki właśnie sposób sportretowani w swojej propagandzie dla ludu (nic dziwnego że otaczał się prawdziwym tabunem kochanek, chodź w propagandzie uchodził za wiernego męża i dobrego ojca, a jego żona przyznała publicznie, że po raz pierwszy dowiedziała się o romansach męża dopiero w 1943 r.)
Wróćmy jednak do nazistowskich Niemiec i Adolfa Hitlera, który rzeczywiście wierzył że odpowiednim treningiem psy mogą uzyskać świadomość kilkuletniego dziecka i mogą nauczyć się prymitywnych ludzkich słów. Zafascynowany tym pomysłem był również szef Gestapo i SS - Heinrich Himmler (który bardzo lubił tego typu projekty). Nakazał on bowiem przejrzeć niemieckie archiwa i gdy okazało się, że niemieccy naukowcy sporo pisali o nadzwyczajnej inteligencji psów którą możnaby wykorzystać dla potrzeb ludzkości, postanowił wyznaczyć ich do roli strażników w obozach koncentracyjnych, odciążając tym samym oficerów SS. W 1935 r. Nieopodal Leutenburga (w pobliżu Hanoweru) z polecenia Himmlera i za zgodą Hitlera, otworzono specjalną szkołę dla psów, w której miano nauczyć ich podstawowych ludzkich wyrazów i wyszkolić do roli strażników w obozach koncentracyjnych (Himmler osobiście dostarczył do tej szkoły swojego własnego czworonoga). Ośrodek ten nosił nazwę Tier-Sprechschule ASRA ("Szkoła Mowy dla Zwierząt"). Kierowniczką tej szkoły została Margarete Schmidt, która otrzymała za zadanie "umocnić więź człowieka ze zwierzętami" (w tym przypadku z psami). Do szkoły tej ściągano z całych Niemiec najbardziej inteligentne czworonogi, gdzie uczono ich odpowiednich zachowań i komend.
Miały na przykład wystukiwać określone sygnały łapą, szczekać gdy ujrzą coś niepokojącego, a także uczono ich tam podstawowych ludzkich słów (polegało to na tym że każda litera alfabetu,była przyporządkowana do liczby szczeknięć, chodź najbardziej inteligentne psy uczono takiej artykulacji szczeknięć, aby przypominały ludzkie słowo - ponoć niektóre psy potrafiły w ten sposób poprosić o jedzenie lub smakołyki). Często też organizowano wycieczki szkolne, czy też wycieczki młodzieży z hitlerjugend do tego ośrodka, i dzieciaki przygotowywały dla psów różne wiersze lub nawet poezje (podczas jednej z takich wycieczek, pies wabiący się Lumpi zaczął szczekać na chłopców z hitlerjugend, a jego trener stwierdził, że pies powiedział iż "ma dosyć na dziś poezji"). Gdy w listopadzie 1938 r. rozpoczęła się tzw Noc Kryształowa, wymierzona w niemieckich i polskich Żydów którzy znaleźli się w Niemczech (ok. 30 000 z nich osadzono w obozach koncentracyjnych, a jakieś 17 000 wypchnięto przez granicę do Polski), wówczas w niemieckich mediach pojawiły się głosy zatroskanych Niemców, którzy martwili się, co teraz stanie się z czworonogami pozostawionymi przez Żydów. Ostentacyjnie domagano się też od władz opieki nad tymi zwierzętami - część z nich trafiła właśnie do ośrodka prowadzonego przez Margarete Schmitd.
Wkrótce potem prasę obiegła wiadomość o wielkim zwycięstwie w rozwoju więzi człowieka z psem. O to bowiem pewna mieszkanka Berlina zapytała się swego psa, kim jest Adolf Hitler i uzyskała odpowiedź "Mein Führer". Prasa niemiecka z ekspiacją rozpisywała się nad tym niesamowitym wydarzeniem (😱😄), do którego jednak doszło poza szkołą nauki mowy dla psów. Po wybuchu II Wojny Światowej projekt rozwinięcia umiejętności ludzkiej mowy wśród psów był w dalszym ciągu kontynuowany, ale ze względu na coraz bardziej wymagające potrzeby wojenne, szkoła ta coraz częściej miała ograniczane środki finansowe, ale istniała aż do końca Trzeciej Rzeszy, czyli do maja 1945 r. Projekt ostatecznie zakończył się totalną klapą, chociaż niektóre przypadki owych psów były rzeczywiście niezwykłe.
W następnej części kolejny niesamowity projekt, tym razem opracowany przez brytyjskie tajne służby, a miał on na celu sfeminizowanie Adolfa Hitlera i... zamienienie go w kobietę 😭
A CO SIĘ TYCZY OSTATNICH WYBORÓW, TO POWIEM TYLKO TYLE - CHYBA NACZELNIK MUSI COŚ WIEDZIEĆ, SKORO STWIERDZIŁ ŻE CZEKA NAS CIEKAWY CZAS 👍
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz