TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI SŁOWIANIE I CELTOWIE
PIERWSZE EUROPEJSKIE CYWILIZACJE
SŁOWIANIE
(POLITYCZNY UPADEK FILISTEI - DOMINACJA IZRAELA I JUDY)
(ok. 925 r. p.n.e. - 738 r. p.n.e.)
Cz. XII
FILISTEA
CZASY UPADKU
(ok. 925 r. p.n.e. - 738 r. p.n.e.)
Cz. XII
RECHABICI
(841 - 753 r. p.n.e.)
Cz. V
Po swych zwycięstwach nad Damaszkiem i opanowaniu Gileadu oraz całej doliny Bekaa (czyli po roku 777 p.n.e.) król Izraela - Jeroboam II stał się bezwzględnie najpotężniejszym władcą nie tylko w Palestynie, ale w całej Syrii. Kontrolował znaczne tereny od Wielkiego Morza począwszy (czyli od Morza Śródziemnego) po kraju Ammonitów na wschodzie. Po zwycięstwie zaś pod Bet-Szemesz i zajęciu Jerozolimy (ok. 784 r. p.n.e. jeszcze za króla Joasza, ojca Jeroboama), Izrael uzależnił od siebie również Królestwo Południowe. Jeroboam nie miał więc obecnie godnego siebie przeciwnika, z którym mógłby rywalizować o dominację w regionie. W polityce wewnętrznej zaś król przeciwstawiał się radykalnemu jahwizmowi i wpływom sekty Rechabitów, czego efektem była znaczna tolerancja dla pogańskich kultów (szczególnie Baala i Asztarte) i opieka nad ich świątyniami. Było to o tyle łatwe, że na Północy nie było jednego centralnego ośrodka jahwistycznego, wspierającego politykę walki z kultami pogańskimi. Co innego na Południu, w Judzie, gdzie tamtejszy władca, król Amazjasz również pragnął prowadzić tolerancyjną politykę religijną, ale uniemożliwiały mu to silne wpływy kapłanów Świątyni i członków sekty Rechabitów. Tutaj już tak łatwo nie było, o czym przekonał się osobiście Amasjasz, gdy poinformowano go o spisku, jaki uknuto na jego życie. W obawie i nie jest bezpieczny w Jerozolimie, postanowił uciec do Lachisz, miasta leżącego na zachodnich rubieżach Królestwa Judy (tuż przy granicy z Szefelą i Filisteą). Tam jednak został dopadnięty i zasztyletowany przez dwóch wyznawców ortodoksyjnego jahwizmu (767 r. p.n.e.). Jego następcą został syn - Ozjasz (zwany również Azariaszem). Zdając sobie sprawę z wewnętrznych niepokojów trapiących jego królestwo, postanowił ściśle związać się z Królestwem Izraela i zaproponował Jeroboamowi sojusz polityczny i wojskowy, na co tamten wyraził zgodę. Pozwoliło to Judzie odzyskać pozycję, ponieważ dzięki temu danina, jaką miało płacić Królestwo Południa Królestwu Północy została znacznie obniżona (a być może nawet całkowicie zniesiona). Nowy król okazał się też utalentowanym administratorem, politykiem i wodzem, który doprowadził do znacznego wzmocnienia Królestwa Judy.
Było to ważne o tyle, że w tamtym czasie dotychczasowe potęgi, takie jak Damaszek czy Asyria mocno słabły. Co prawda przez cały okres panowania Adad-Nirari III (811-783 r. p.n.e.) Asyryjczycy toczyli nieustanne walki (głównie z Uratyjczykami, toczone najczęściej na wschodzie kraju Medów, ale również i na zachodzie, w kraju Milid/Malati?) I organizowali wyprawy wojenne, to jednak przestali odnosić tak spektakularne zwycięstwa jak to było niegdyś. Mało tego, kraj Milid został opanowany przez władcę Urartu króla Menuy jeszcze w latach 90-tych VIII wieku p.n.e. zaś jego syn i następca - Argiszti (789-766 p.n.e.) zapędzał się już do Azji Mniejszej i do północnej Syrii. Pod koniec rządów Adad-Nirari III państwo asyryjskie realnie rozpadło się na szereg mniejszych prowincji, zarządzanych przez lokalnych satrapów (większość z nich czuła się całkowicie niezależna od władcy rezygnującego w Kalchu), ułatwiało to zaś ekspansję Urartyjczykom, którzy kontrolując jezioro Urmia, kontrolowali również drogi handlowe, prowadzące na zachód z ziem dzisiejszego Iranu. Teraz walka toczyła się o tereny leżące na północ i na zachód od Karkemiszu (czyli o kontrolę nad handlem metalami z Azji Mniejszej). Gdy na tron w Kalchu wstąpił syn Adad-Nirari III - Salmanasar IV, realnie nie kontrolował on już zachodnich prowincji swego Królestwa, a w Kar-Salmanasar nad Eufratem rozsiadł się tamtejszy satrapa - tartan Szamsziilu. Salmanasar nie był w stanie opanować tej sytuacji, a poza tym jego rządy (zmarł po zaledwie dziesięciu latach panowania w 773 r. p.n.e.) przeszły do historii głównie z powodu wybuchu epidemii dżumy, która jeszcze bardziej osłabiła jego Królestwo. Władzę po nim objął jego młodszy brat Aszur-dan III, który był jeszcze mniej zdolnym władcą, tym bardziej że następcą Argiszti w Tuszpie (mieście leżącym nad jeziorem Wan), został jego syn - Sardur III - bodajże największy władca Urartu (766 r. p.n.e.). Kummuh i Milid zostają opanowane na stałe przez Uratyńczyków (wcześniej te tereny sporadycznie opanowywanie były przez Asyryjczyków) a tym samym kontrola nad szlakami handlu metalami i końmi z Azji Mniejszej i Syrii została przez Asyryjczyków utracona (było to tyle niebezpieczne, że wszystkie konie sprowadzane do Asyrii dla tamtejszej jazdy - która była podstawą armii - pochodziły właśnie z Syrii i Azji Mniejszej, a teraz ten szlak został odcięty). Nie dość na tym było kłopotów, 15 czerwca 763 r. p.n.e. miało miejsce zaćmienie słońca, które powszechnie utożsamiano w Asyrii jako zły omen. I rzeczywiście wkrótce okazało się że epidemia dżumy - która wydawało się minęła - ponownie rozlała się (szczególnie w południowych prowincjach państwa), a to spowodowało bunty miast i jeszcze większą niezależność lokalnych satrapów. Państwo asyryjskie rwało się w szwach, a zarówno Aszur-dan III jak i jego brat i następca Aszur-nirar V (755-745 r. p.n.e.) nie wiedzieli jak z tego upadku wybrnąć.
A tymczasem król Judy Ozjasz, postanowił ponownie wyprawić się (wcześniej taką wyprawę przeprowadził jego ojciec Amazjasz) przeciw Edomitom, których siedziby znajdowały się w południowo-wschodnich rejonach Palestyny, tuż nad granicą z Arabią. Namówił do takiej wspólnej wyprawy Jeroboama z Izraela i ten zgodził się wziąć w niej udział. Miał to być przykład braterstwa dawnej Monarchii Dawida i Salomona, coś na wzór ponownego zjednoczenia obu rozdartych części, i tak też się stało. Do wyprawy tej doszło ok. 763 r. p.n.e. i zakończyła się ona całkowitym sukcesem. Edomici zostali rozbici, ich stolica Soar spalona, wzięto tam też wielu jeńców. Była to pierwsza jaskółka odnowy Królestwa Judy, która od czasu klęski pod Bet-Szemesz w 784 r p.n.e. politycznie i militarnie istniała w cieniu Izraela. Zachęcony tym sukcesem Ozjasz (ok. 760 r. p.n.e.) przeprowadził wielką wyprawę na Ammonitów, których siedziby znajdowały się daleko na wschód za Morzem Araby (czyli za Morzem Słonym). Zdobył Rabbę (główne miasto Ammonitów) i zmusił ich do uznania swojej zwierzchności. Teraz, mając zabezpieczone granice na południu i na wschodzie swego Królestwa, mógł oficjalnie już przystąpić do konfrontacji z rosnącymi w siłę Filistynami. Według Biblii Ozjasz miał zdobyć filistyńskie miasto Gat, ale nie może to być prawdą, jako że pozostałości VIII-wiecznego miasta Gat, niosą na sobie zniszczenia z czasów znacznie późniejszych niż lata panowania Ozjasza (archeologiczna faza A-2), i są zbliżone do czasów panowania króla Asyrii - Sargona II, czyli końca VIII i początku VII wieku p.n.e. Jednak nawet jeśli Gat nie zostało wówczas zdobyte, to bez wątpienia Ozjasz odnosił sukcesy w walkach z Filistynami z tego miasta jak i z Aszkalonu i Jawne. Bez wątpienia wpływ Filistynów na Judę został wówczas zahamowany i od tego to okresu możemy przyjąć realną dominację tego Królestwa na ziemiach Kraju Nadmorskiego (a w całą pewnością w Szefeli), a nie, jak próbuje nam to tłumaczyć Biblia, już w czasach Dawida i Salomona. Z pewnością to również Ozjasz zajął i dla Judy port Ecjon-Gewer, dzięki temu Juda po raz pierwszy w swych dziejach miała dostęp do morza i nie musiała już polegać na dostawach płynących z Filistei. Król Ozjasz na nowo też ufortyfikował Jerozolimę, stworzył zawodową armię, która znacznie bardziej sprawdziła się w walkach niż wojsko z poboru. Dzięki uzyskaniu morskiego okna na świat jak również stworzeniu placówki handlowej w Kuntilet-Adżrud (na drodze wiodącej do Gazy i Egiptu), mieszkańcy Judei znacznie się wzbogacili, wzrosła też ich populacja. Dotąd jałowe ziemie obsadzano rolnikami, a w Gibea (miasto na północ od Jerozolimy) stworzono wspaniałe winnice, dzięki którym cały kraj zaopatrywano w wina i można było zaprzestać importowania win z Filistei). W Beer-Szeba (miasto na południu Judei, położone nad Słoną Doliną) stworzono ośrodek wyrobu płócien, którego towary wysyłano również do Egiptu. Wydaje się też że nastąpiło znaczne wyrównanie poziomu życia mieszkańców, gdyż na przykładzie wykopalisk z miasta Debir (dziś Tell Bejt-Mirsim), nie odnaleziono wielkich dysproporcji w majętności mieszkańców (dlatego sugeruje się, że ludzi biednych praktycznie nie było, jako że kapłani już wówczas pomstowali na panujący wszędzie zbytek). Królestwo Judy rosło więc w siłę, a utrzymując pokój i dobre stosunki z Izraelem, mogło bogacić się i skierować swoją ekspansję w kierunku zachodnim (przeciw Filistynom) i wschodnim (przeciw Edomitom, Ammonitom i Moabitom).
W Samarii natomiast zmarł król Jeroboam (754 r. p.n.e.), a jego następcą został syn - Zachariasz. Od kilku lat na dworze Jeroboama w Samarii działał prorok Amos. Był to pierwszy z tzw. "proroków piszących" (jakkolwiek sam nie spisywał swych tekstów, a czyli to za niego inni). Było to mniej więcej w sto lat, od czasu gdy ostatni wielki prorok - Elizeusz napominał króla Achaba. Prorok Amos urodził się w wiosce Tekoa, położonej na wyżynie judzkiej, gdzie wypasał owce i hodował figi. Z czasem jednak przeniósł się do Północnego Królestwa (gdzie zapewne otrzymywał lepsze ceny za swoje towary, szczególnie za wełnę). Tam, w sanktuarium Jahwe w Betel objawił się jako boży mędrzec i wkrótce potem król Jeroboam ściągnął go do Samarii. Tam oczywiście Amos (podobnie jak inni kapłani) krytykował odwracanie się Izraelitów od Boga i oddawanie czci pogańskim bożkom, ale przede wszystkim skupiał się na podstawie moralnej. W Księdze Amosa bowiem zapisane jest, iż Izraelczycy "Stali się twardzi i bezwzględni wobec ubogich i uciśnionych, zadawali się z prostytutkami w świątyni i nie dopuszczali do głosu tych, którzy wyrażali wolę Jahwe. Złamali tym samym przymierze, które Bóg zawarł z ich przodkami, nie unikną przeto kary, którą im przeznaczył. Jahwe zniszczy więc upodlone sanktuarium w Betel, a po Samarii nie zostanie nawet ślad, aby świadczyć o jej dawnym bogactwie". Amos głosił nadejście "Dnia Pańskiego", początek czasu lamentu i nieszczęść dla Izraela, a to dlatego że odrzucili oni Boga i hołdują pustym objawom religijności. Nic nie dadzą ofiary składane na ołtarzu Jahwe, nic nie dadzą modlitwy w upodlonych sanktuariach w Betel, czy tym w kraju Dan. Dzień Pański nadejdzie, a będzie on związany z lamentem, płaczem i nieszczęściem. Nastaną czasy ciemności i niewoli dla Izraela. Aby jednak tego uniknąć, musi nastąpić głęboka odnowa moralna i powrót do tradycji przodków. Związane to musi być z wyrzeczeniem się pogaństwa, zniszczeniem pogańskich świątyń i spaleniem pogańskich bożków. Jeśli to nie nastąpi i nie nastąpi szybko (bo Dnia Sądu nie można przecież odwlekać w nieskończoność) zamiast czasów doskonałej szczęśliwości, nadejdzie czas łez, upadku i śmierci - bowiem Jahwe zetrze na proch wszystkich swoich wrogów. Głoszenie tak apokaliptycznych wizji szybko spowodowało konflikt Amosa z kapłanem Świątyni w Betel - Amazjaszem, który kazał mu wynosić się ze Świątyni ("Przestań pleść bzdury i wynieś się ze świątyni w Betel"), na co jednak Amos miał mu odpowiedzieć: "Nie byłem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków, gdyż byłem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Jahwe i rzekł do mnie Pan: "idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego". Amazjasz jednak nie chciał uwierzyć w to, że oto sam Jahwe zwrócił się do Amosa i ponownie kazał mu opuścić Świątynię. Wówczas Amos stwierdził że Bóg przemówił do niego i przepowiedział co spotka Amazjasza, a mianowicie że obcy żołnierze zgwałcą jego żonę, zabiją jego dzieci, jego ziemie zajmą a jego samego prowadzą w niewolę, gdzie umrze w zgryzocie. Wówczas kapłan Amazjarz kazał wezwać straż która strzegła Świątyni i polecił im wyrzucić Amosa. Zabronił mu również wstępu do tego przybytku pod karą śmierci. Od tej pory Amos zaczął głosić swe apokaliptyczne wizje po całej okolicy, aż dowiedział się o tym król Jeroboam i ściągnął go do stolicy.
Jeroboam chciał się bowiem dowiedzieć, czy Amos jest prawdziwym prorokiem, czy też takim, który za ciepłą strawę i kąt do spania przepowie wszystko tak, jak życzy sobie tego ten, który pragnie uzyskać dobrą wróżbę. Według Izajasza fałszywi prorocy dodatkowo jeszcze upijali się i wymiotowali na stoły, a Mojżesz twierdził że prawdziwe proroctwo należy uznać za rzeczywiste, dopiero wtedy kiedy się wydarzy. Problem tylko polegał na tym, że proroctwa te często były tak daleko rozrzucone w czasie, że trudno było doczekać jego urzeczywistnienia się i dlatego właśnie Jeroboam pragnął sprawdzić czy wieśniak Amos rzeczywiście jest głosem samego Jahwe. Gdy zaś Amos zjawił się przed obliczem króla i ten go wysłuchał, doszedł do wniosku że ów prorok tak naprawdę nie tyle walczy z religią pogańską, ile dąży do odnowy moralnej Izraelitów, czyli jego poddanych. Wielokrotnie też Amos dawał do zrozumienia, że Jahwe nie jest bogiem li tylko Izraela czy Judy, a wszystkich ludów, natomiast bożki których czczą obce narody "są niewarte marnego słowa". Prorok ten mówił również, że religia jest tylko mydleniem oczu jeśli nie związana jest z odnową moralną, a przede wszystkim z szacunkiem dla ubogich - co również podkreślał. Nic nie znaczą piękne formułki religijne, ani też ofiary, jakie składane są na ołtarzu Jahwe, jeśli człowiek w sercu ma kamień. Twierdził też że Królestwo Izraela czeka zagłada, a jego mieszkańców niewola i sromota jeśli nie odmienią się wewnętrznie. Mówił że nadejdzie potężny król z Północy z kraju Assura i weźmie wszystkich w niewolę, zniszczy miasta a ludność upokorzy czyniąc z nich swoich niewolników. Te wszystkie zapowiedzi i zaklęcia wydawały się wówczas śmieszne, jako że Asyria w tamtym czasie to był kraj stojący na krawędzi wewnętrznego rozpadu, zaś Królestwo Izraela było bodajże najpotężniejszym państwem regionu. Słowa Amosa budziły jednak przerażenie, szczególnie gdy opowiadał o Dniu Sądu, który w wyobrażeniach Izraelitów miał być radosnym dniem dla wyznawców Jahwe - jedynych sprawiedliwych którzy wzięci zostaną do nieba. Amos mówił że to wszystko bzdury, że gdy nadejdzie Dzień Sądu: "Pieśni dworskie zamienią się w lamenty, wszędzie mnóstwo trupów, na każdym miejscu rozrzucone ciała, smród i zgnilizna płonących miast i cisza, śmiertelna cisza". Amos jednak dodawał że Dom Dawidowy podniesiony zostanie z upadku dzięki "Reszcie Sprawiedliwych" i to dawało pewną nadzieję w ogromie tych apokaliptycznych wizji. Aby przybliżyć ten czas i ocalić ową Resztę Sprawiedliwych, ludzie zebrani wokół Amosa zaczęli tworzyć coś na kształt bractwa proroków (o którym on również mówił, a które wówczas nie istniało, chyba że miał na myśli ową sektę Rechabitów, ale jest to mało prawdopodobne). I to właśnie ludzie z tego kręgu i ich następcy spisali tzw. księgę Amosa.
Amos nie był jedynym prorokiem w tamtym czasie. Innym wielkim prorokiem działającym w ostatnich latach panowania Jeroboama II był Ozeasz. On również krytykował uwielbienie Izraelitów dla obcych kultów i zwalczał je zdecydowanie bardziej niż Amos, twierdząc że los Izraela - jeśli nie powróci na drogę Bożej Prawości - jest już przesądzony i czeka go zagłada. Notabene ani Amos ani Ozeasz nie doczekali efektów swych przepowiedni (Ozeasz nauczał jako prorok mniej więcej dwadzieścia lat, Amos jeszcze krócej). Nie doczekali roku 722 p.n.e. gdy władca Asyrii Salmanasar V zdobył Samarię a mieszkańców wziął w niewolę realnie niszcząc to Królestwo. Dwadzieścia lat później (701 r. p.n.e.) podobnie postąpił z Południowym Królestwem król Sannacheryb po zdobyciu Lachisz i wzięciu w niewolę tysięcy Judejczyków. Jedynie fakt że obroniła się wówczas Jerozolima nie doprowadził do takiej samej zagłady, jak stało się to z Królestwem Północnym, ale Judea była już od tej pory państwem całkowicie zależnym od Asyrii (notabene doprowadziło to do odrodzenia potęgi Filistynów, ale jeszcze do tego jeszcze powrócę). W czasach jednak kiedy Amos i Ozeasz przepowiadali swe proroctwa nic nie zapowiadało nadejścia takiej katastrofy. Ozeasz twierdził, że Pan kazał mu poślubić niewolnicę która pracowała jako prostytutka, o imieniu Gomer i spłodzić z nią trójkę dzieci, których imiona miały być przesłaniem dla Izraela. Tak bowiem jak Gomer, która otrzymała drugą szansę poślubiając Ozeasza, tak samo Izraelici - żyjący długo bez Boga: "Będą szukać Pana Boga swego (...) i z drżeniem pośpieszą do Pana, do Jego dóbr u kresu dni". Gomer zaś miała być przykładem upodlenia seksualnego, będącego częścią pogańskich religii kananejskich, fenickich czy syryjskich jedynie małżeństwo z Ozeaszem uczyniło z niej na powrót kobietę, tak samo jak odrodzenie w Jahwe uczyni lud Izraela na powrót "Ludem Wybranym". W księdzu Ozeasza jest dosyć dokładnie opisane (nawet miejscami zbyt dokładnie) postępowanie Gomer, zanim ta została żoną Ozeasza. Jest tam bowiem powiedziane że była ona wulgarna i krańcowo niemoralna, podobnie jak niemoralni są Izraelici oddający się kultom Baala, Asztarte czy innych obcych bóstw. Jeśli Izrael ma przetrwać, jeśli nie ma zostać zniszczony obcym najazdem a jego ludność uprowadzona do niewoli, to musi się odrodzić, odrzucając obce bożki, tak, jak odrodziła się Gomer pod wpływem Ozeasza.
A czas płynie i Dzień Sądu się zbliża, gdy zaś nadejdzie, nie będzie już ani czasu na litość, ani też możliwości ucieczki, wszystkich spotka śmierć, głód, bieda i hańba niewoli (notabene upadek Samarii w 722 r. p.n.e. i upadek Lachisz w 701 r. p.n.e. mają wiele wspólnego z owymi przepowiedniami, bo rzeczywiście ludność została uprowadzona w niewolę, wcześniej część została wymordowana, a ci, którzy pozostali, żyli w hańbie i biedzie). Ale zwalczając wiarę w to, że to Baal jest panem ziemi i płodów rolnych (co było bardzo popularne wśród rolników w Izraelu, oddawać cześć Baalowi, jako typowo chtonicznemu bóstwu), Ozeasz niesie Izraelowi więcej nadziei niż Amos, twierdząc że Jahwe swój odnowiony lud wybrany uczyni panem całej ziemi i od niego zależne będą inne narody świata. Nie znamy pochodzenia Ozeasza, ale zapewne należał on do kasty kapłańskiej (lewitów), chodź mocno ją krytykował i jak to jest zapisane w Księdze jego imienia: "Kapłanie (...) ty się potykasz we dnie i w nocy, a wraz z tobą potyka się prorok (...). Kapłani są podobni do zgrai zbójeckiej (...). Głupcem jest prorok, a mąż natchniony szaleje. Tak jest z powodu wielkiej winy twojej!" Ozeasz głosił więc, że to nie pod wpływem proroka czy też kapłana powinniśmy zmieniać swoje życie, tylko pod wpływem gorącej miłości do Jahwe. Wedle słów samego Jahwe, jakie miały objawić się Ozeaszowi, Izrael ma stać się "Wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie zaś jak woń Libanu". Ale aby to nastąpiło, już teraz Izrael i Juda muszą się ponownie zjednoczyć, zatrzeć wzajemne rozłamy i stać się jednym ludem, bo podzieleni są znacznie słabsi i podatni na obce wpływy. Wszystko to jednak musi się odbyć w atmosferze całkowitej pokory i miłości do Jahwe, gdyż tylko Jahwe - jako jedyny Stwórca wszechrzeczy - może ocalić Izrael, tak jak wcześniej on, Ozeasz ocalił od upadku gomer. W Księdze Ozeasza jest napisane: "Gomer nazwie mnie Mężu mój i już nigdy nie powie Baalu mój (...) tak Izrael powie Boże mój i nigdy już więcej nie powie Baalu mój".
Upadek który wieścili Amos i Ozeasz (choć oczywiście nie tak spektakularny jak to będzie miało miejsce później), zaczął się w Królestwie Północnym już po śmierci Jeroboama II, czyli po roku 754 p.n.e. Na tron wstąpił jego syn Zachariasz, który po kilku miesiącach panowania (753 r. p.n.e.) został obalony i zabity przez uzurpatora o imieniu Szallum. Usunął go niejaki Menachem, który został nowym królem Izraela (753-742 p.n.e.). Tak oto dynastia Jehu (założona prawie dziewięćdziesiąt lat wcześniej w wyniku rebelii i wymordowania rodu Omriego) przestała istnieć. Jednocześnie - co ciekawe zarówno w Królestwie Północnym jak i częściowo również w Judzie znacznie zmniejszyły się wpływy sekty Rechabitów (prawdopodobnie doszło tam do jakiegoś rozłamu lub rozpadu tej dotąd tak ścisłej formacji), po którym przestała ona mieć jakikolwiek wpływ na politykę. Natomiast na Południu, w Jerozolimie nadal rządzili potomkowie Dawida i Salomona i tam rzeczywiście ta dynastia była trwała. Wydawało się też że pomimo pewnych wstrząsów politycznych zarówno na Północy jak i na Południu ten niczym niezmącony okres dobrobytu i sukcesów (zarówno politycznych jak i militarnych) będzie trwał wiecznie, tym bardziej że takie ludy jak Asyryjczycy i Urartyjczycy byli ze sobą w ciągłych zatargach, a Aramejczycy z Damaszku dawno już utracili dominującą pozycję w regionie i nic nie wskazywało na to że mogą ją odbudować. Ale jak zapisane jest w Księdze Koheleta: "To co jest, już było, a to co ma być kiedyś, już jest. Bóg przywraca to, co przeminęło". Już wkrótce ta rozbita i idąca ku samozagładzie Asyria ponownie odrodzi się i to do takiej pozycji, jakiej nigdy w swej historii nie miała, a jej wojska w kilka dekad później staną nad Nilem (dochodząc aż do Teb). To jednak daleka przyszłość i w tamtym czasie nikt - nawet w najśmielszych planach - nie przewidywał takiego obrotu spraw. Życie toczyło się dalej, Menachem odbudował swoją pozycję na Północy, a na Południu król Ozjasz tworzył potęgę Judy. Wydawało się że wszystko idzie dobrze...
Jeszcze mała ciekawostka o której co prawda wcześniej pisałem, ale warto przypomnieć. W odległej Italii, nad Tybrem w 753 r. p.n.e. dwaj bracia Romulus i Remus założyli nowe miasto, które w przyszłości zdominuje cały znany świat (poza Chinami i Indiami oczywiście, które leżały dosyć daleko) i odrodzi się jako potęga, mająca nawet po swoim upadku ogromny duchowy i kulturowy wpływ na całe średniowiecze a także na nowożytność.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz