Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 października 2015

BINISZEWICZE

"WYZWOLICIELE" W BINISZEWICZACH


CZYLI SOWIECKI ATAK NA POLSKI DWOREK 
W BINISZEWICZACH 

(REKONSTRUKCJA HISTORYCZNA)








 Było niedzielne, spokojne przedpołudnie 1944 r. w małym pod-lwowskim dworku Biniszewicze. Tak można by zacząć ową opowieść, lecz gdy grupa rekonstrukcyjna, grająca sowiecki oddział dokonujący ataku na dworek, postanowiła (dla podkreślenia autentyzmu), mówić po rosyjsku, obserwująca inscenizację pani Aleksandra Biniszewska, omal nie zemdlała. Na wspomnienie tamtych wydarzeń, tej starszej pani, wciąż napływają łzy do oczu i robi jej się słabo. Początkowo rekonstruktorzy nie rozumieli "obaw" właścicielki dworku (dlaczego nie mogą mówić po rosyjsku, chyba przesadza" - powtarzali do siebie. Dopiero potem, gdy zaczęli odgrywać całą scenę, zrozumieli dlaczego)

Nagle, do zabudowań domowych, zaczęli zbliżać się jacyś żołnierze, początkowo nie było wiadomo jakie to jest wojsko, dopóki nie zaczęli wydawać pierwszych komend w języku rosyjski - "Sowieci!" "Sowieci weszli! Wszystko stracone" - tak zapewne rozumowało wielu ludzi na polskich Kresach Wschodnich po 17 września 1939 r. 

Rosjanie szybko opanowali całe podwórze, wkrótce dał się też słyszeć krzyk wyciąganych z domu kobiet. W chwili ataku w dworku Biniszewicze obecny był również ksiądz, który wraz ze wszystkimi domownikami został brutalnie wyciągnięty na zewnątrz (zmuszono do wyjścia również ledwie chodzącą staruszkę, matkę właściciela dworku - panią Biniszewską).  





Jeden z żołnierzy podchodzi do właścicielki dworku i ściąga jej z szyi łańcuszek, po czym pokazuje owe trofeum swoim towarzyszom. Następnie zapytuje jej - "Gdzie mąż, odpowiadaj!". Ta zbiera się na odwagę i krzyczy: "Zabiliście go w Katyniu sukinsyny!". Sołdat zaczyna ją bić, kobieta zaczyna płakać, wywiązuje się szarpanina. Reszta rodziny prowadzona jest przez innych żołnierzy. Jeden z nich każe iść za sobą księdzu i jednej z córek pani Biniszewskiej. Następnie każe im się zatrzymać, potem odbezpiecza broń i celuje - kobieta pada martwa na ziemię. Potem ginie ksiądz (strzałem w tył głowy).


Ale wówczas dzieje się coś niespotykanego. Z lasu idzie na odsiecz Biniszewiczom Wojsko Polskie (czyli tzw.: "Żołnierze Wyklęci", wówczas jeszcze formacje Armii Krajowej). Padają pierwsze strzały, Sowieci bronią się, lecz Polacy biorą ich w dwa ognie - nie mają szans.




Większość sowieckich sołdatów ginie, część zostaje ranna i dostaje się do niewoli.






 DWOREK ZOSTAJE OCALONY!







"CHWAŁA BOHATEROM"

Rozlega się okrzyk oglądających inscenizację widzów. Następnie jest czas na mały poczęstunek i wspólne zdjęcia. W 1939 i latach następnych nie było już tak miło - tam chodziło o życie!





Dlatego też powtórzę raz jeszcze


WIECZNA CZEŚĆ I CHWAŁA ŻOŁNIERZOM WYKLĘTYM 
(Armia Krajowa, Narodowe Siły Zbrojne, Bataliony Chłopskie)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz