Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 października 2016

JAK POLACY STWORZYLI NIEMIECKI RUCH OPORU PRZECIW HITLEROWI I NAZISTOM - Cz. I

"MUSZKIETEROWIE"

Z "LABORATORIUM"





12  kwietnia 1934 r. do Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych (GISZ-u), Marszałek Józef Piłsudski wezwał kilku wysokich rangą generałów na naradę. Byli to: gen. Kazimierz Sosnkowski, gen. Edward Rydz-Śmigły, gen. Tadeusz Kasprzycki, gen. Aleksander Osiński, gen. Daniel Konarzewski, gen. Kazimierz Fabrycy, gen. Janusz Gąsiorowski, płk. Witold Wartha, płk. Zygmunt Wenda, płk. Kazimierz Glabisz, płk. Józef Beck (pełniący jednocześnie funkcję ministra spraw zagranicznych), oraz podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych - Jan Szembek. Przedmiotem spotkania oficerów, była strategiczna analiza, odnośnie przyszłych zagrożeń, jakie niewątpliwie czekają Polskę i ich głównych kierunków. Marszałek zapytał zgromadzonych tam oficerów, który z wielkich sąsiadów Polski stanowi i będzie stanowił największe zagrożenie dla naszego kraju (sam stwierdził że to Związek Sowiecki stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski). Oficerowie nie musieli odpowiadać natychmiast, mieli na te przemyślenia kilka tygodni (odpowiedzi spływały do połowy maja). Większość z nich stwierdziła że co prawda Rosja Sowiecka jest niebezpieczna, to jednak wcześniej niebezpieczne dla Polski okażą się Niemcy (jedynie Beck opowiedział się za Związkiem Sowieckim).

W tej sytuacji w czerwcu 1934 r. powołał do życia dość dziwną i tajemniczą placówkę badawczą, zwaną potocznie: "Laboratorium". Na jej czele stanął zdymisjonowany z funkcji pierwszego wiceministra spraw wojskowych gen. Kazimierz Fabrycy. To, czym miała się zajmować owa komórka, wyjaśnił Marszałek słowami: "Dla Polski leżącej pomiędzy dwoma tak potężnymi wrogimi sąsiadami jak Rosja i Niemcy, jest rzeczą niezmiernie ważną wiedzieć zawczasu, z którym ewentualnie zatarg nastąpi wcześniej. Mając te dwa pakty (Pakt o nieagresji ze Związkiem Sowieckim z lipca 1932 r. i Deklarację o niestosowaniu przemocy z Niemcami ze stycznia 1934 r.) siedzimy na dwóch stołkach. To nie może trwać wiecznie. Musimy wiedzieć, z którego najpierw spadniemy i kiedy". "Laboratorium" było supertajną organizacją wywiadowczą (o jej znaczeniu niech świadczy fakt, że ani Niemcy ani nawet Sowieci nigdy nie zinfiltrowali struktur tej organizacji, można wręcz powiedzieć że ... w ogóle o niej nie wiedzieli), której celem było zbieranie informacji i analizowanie ewentualnego zagrożenia, pod kątem militarnym i ekonomicznym hitlerowskich Niemiec i stalinowskiego Związku Sowieckiego. To właśnie ludzie, którzy tworzyli "Laboratorium", potem znaleźli się w strukturach "Muszkieterów", jednej z najlepszych na świecie, tajnych organizacji wywiadowczych, która umieściła swoich ludzi w całej okupowanej przez Niemców Europie. 


płk. dr. MARIAN STEIFER

 

Nim jednak przejdę do początków samej antyhitlerowskiej konspiracji w Niemczech, którą zakładali Polacy zakonspirowani w tym kraju właśnie w ramach: "Laboratorium" (oczywiście nie tylko, bo akcja ta miała dużo głębsze podłoże, gdyż wykorzystywano ludzi, którzy niekiedy od dziesięcioleci żyli w Niemczech i byli uważni za Niemców, choć czuli się Polakami), zanim opiszę jak wyglądał ów sławny niemiecki ruch oporu przeciwko Hitlerowi, słów kilka należy powiedzieć o samej organizacji "Muszkieterów" (notabene nie znaczy to że jedynie Polacy stworzyli cały antynazistowski ruch oporu w Niemczech, opisze również i niemieckich przeciwników tego reżimu, tylko że należy pamiętać, tak jak kilka lat temu stwierdził śp. prezydent Lech Kaczyński, że: "Cały niemiecki, antyhitlerowski ruch oporu, zmieściłby się w moim gabinecie"). 


VESPER LYND Z "CASINO ROYALE"
FIKCYJNA POSTAĆ DZIEWCZYNY BONDA, 
KTÓREJ PIERWOWZOREM BYŁA SŁYNNA KRYSTYNA SKARBEK
 



"Muszkieterowie" zostali stworzeni jako formacja elitarna (stąd zapewne jej sukcesy), przez oficerów wywodzących się albo z Legionów, albo z Polskiej Organizacji Wojskowej (z czasów I Wojny Światowej), albo z zagorzałych piłsudczyków, albo z członków ... najznakomitszych rodzin arystokratycznych, albo też z ludzi nauki (przywódcą "Muszkieterów" był piłsudczyk, projektant i wynalazca, pracujący m.in.: nad "promieniami śmierci" - inżynier Stefan Witkowski, a jednym z najsławniejszych członków tej organizacji, był również doktor praw, pułkownik Wojska Polskiego, genialny szachista - również piłsudczyk -  Marian Steifer, którego szczególnie intensywnie poszukiwało po wojnie NKWD, czy Krystyna Skarbek - pierwowzór Vesper Lynd, dziewczyny Bonda z "Casino Royale"). Początki "Muszkieterów" sięgają Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie", której dowódcą podczas niemieckiej inwazji na Polskę we wrześniu i październiku 1939 r. był sławny Franciszek Kleeberg (generał który nigdy nie przegrał żadnej bitwy i nawet w sytuacji całkowitej klęski związanej z sowieckim atakiem 17 września, a co za tym idzie brakiem nadziei na kontynuowanie regularnych działań wojennych na ziemiach polskich, już w październiku w sytuacji niemieckiego okrążenia zwyciężył w bitwie pod Kockiem, a skapitulował przed pokonanymi Niemcami, tylko dlatego że ... Grupie "Polesie" zabrakło już naboi, a w przypadku niemiecko-sowieckiego klina, który wdzierał się wgłąb Polski, nie było możliwości uzupełnienia owych braków. Zresztą Kleeberg to kolejny już legionista-piłsudczyk - jeszcze kiedyś wrócę do tej postaci, bo jest tego warta).


gen. FRANCISZEK KLEEBERG
 



Stefan Witkowski walczył właśnie u boku Kleeberga pod Kockiem i to właśnie po tej bitwie zrodziła się myśl założenia tajnej organizacji, która swym zasięgiem oplotła całą Europę. Witkowski do współpracy wciągnął osoby wywodzące się z najznakomitszych polskich arystokratycznych rodzin, jak choćby: hrabina Teresa Łubieńska, księżna-hrabina Klementyna Czarkowska-Golejewska (po mężu Mańkowska), hrabia Sobański, hrabia Wielopolski, hrabia Czetwertyński, hrabia Plater-Zyberk, oraz członków rodzin: Dembińskich, Skarbków, Grocholskich i Odrowążów. "Muszkieterowie" byli niezwykle skuteczną i sprawną siatką wywiadowczą, o czym świadczy fakt, że gdy jeszcze Związek Walki Zbrojnej (powstały 13 listopada 1939 r. który potem przemianowany zostanie w Armię Krajową), zakładał swoje pierwsze konspiracyjne siatki, ci już wysyłali meldunki do Paryża. Najskuteczniejszą częścią tej organizacji, był tzw.: głęboki wywiad, czyli "Komórka 29". Ci agenci byli rozmieszczeni w wielu kluczowych punktach Europy, często na eksponowanych stanowiskach w Wehrmachcie czy Abwehrze, a nawet ... w samej kwaterze głównej Hitlera. 




To właśnie "Muszkieterowie" jako pierwsi poinformowali rząd polski w Paryżu o zbrodni katyńskiej, jeszcze w 1940 r. (czyli zaraz po sowieckim mordzie na 22 tysiącach polskich oficerów), to "Muszkieterowie" dostarczają do Londynu dokładne plany portu w Hamburgu, z zaznaczonymi stanowiskami poszczególnych jednostek Kriegsmarine (co niezmiernie ułatwiło zadanie brytyjskim bombowcom), to "Muszkieterowie" przekazali polskiemu rządowi w Londynie (dokąd się przeniesiono po kapitulacji Francji), plany konstrukcyjne niemieckich U-bootów, operujących na Morzu Północnymi i Atlantyku, to oni jako pierwsi informują Paryż o niemieckich przygotowaniach do ataku na Francję, Belgię i Holandię w maju 1940 r. i jako pierwsi również dostarczają plany niemieckich przygotowań na Związek Sowiecki. Poza tym raportowano o najmniejszych ruchach wojsk niemieckich na ziemiach polskich, oraz o zbrodniach popełnianych przez Niemców na Polakach i Żydach. Ale ich wywiad operował również w Związku Sowieckim (jako bodajże jedyna formacja wywiadowcza w okresie 1939-1941).

O działalności "Muszkieterów" bliżej opowiem w kolejnych tematach, teraz jednak przejdźmy do samej antynazistowskiej konspiracji, stworzonej w Niemczech przez Polaków (Związek Walki Zbrojnej/Armia Krajowa). Postępy niemieckich zdobyczy terytorialnych w Europie spowodowały, że w Komendzie Głównej Związku Walki Zbrojnej, kierowanej przez gen. Stefana Grota-Roweckiego (też legionisty-piłsudczyka z I Brygady Legionów z 1914 r.), w grudniu 1940 r. zapada decyzja o powołaniu dodatkowej (do już istniejącego Biura Informacji i Propagandy czyli Oddziału IV Związku Walki Zbrojnej) komórki wywiadowczej w samych Niemczech, która otrzymuje kryptonim "N" ("Niemcy"). Na jej czele staje prawnik i publicysta Tadeusz Żenczykowski. Komórka "N" składała się z pięciu wydziałów: organizacyjnego, redakcyjnego, studiów, kolportażu i specjalnego, na czele tych wydziałów stali ludzie, będący przed wojną znawcami niemieckiej kultury, prawa, historii, literatury, a także życia codziennego i zwykłych zachowań obywateli niemieckich, wszystko było interesujące dla tej komórki wywiadowczej. Przekaz był odpowiednio ulepszany i modyfikowany pod kątem nawet ... jednostkowych preferencji partyjnych obywateli niemieckich, czyli był wręcz dostosowywany dla poszczególnego niemieckiego odbiorcy. 

Podobnie język. Nie wystarczyło doskonale władać językiem niemieckim w mowie i piśmie, należało również znać dokładnie poszczególne akcenty, jak również zwykły uliczny slang (który, podobnie jak i dzisiaj, często znacznie różni się od tzw.: języka akademickiego, którego uczą się z reguły ci, którzy pragną opanować jakikolwiek obcy język). Tutaj jednak tłumacze Żenczykowskiego bardzo często albo wywodzili się z agentury rozlokowanej jeszcze w czasach "Laboratorium", albo też byli to ludzie osiedli w Niemczech i mieszkający tam przez dziesięciolecia (gwoli ciekawostki powiem tylko, że kilka ładnych lat temu, będąc w Niemczech u przyjaciela mojego ojca, który jest narodowości polskiej, ale obywatelstwa niemieckiego, ja zaś, choć w moich żyłach płynie także i niemiecka krew, nie posiadam obywatelstwa niemieckiego, jedynie polskie. Tak więc gdy spacerowaliśmy po ulicach Bremy, gdzie on mieszka, w pewnym momencie udało mu się mnie rozśmieszyć, gdy stwierdził: "Popatrz, tyle tutaj tych Szkopów, Szkop na Szkopie i Szkopem pogania", wówczas jedynie uśmiechnąłem, ale potem tak sobie pomyślałem - facet mieszka w Niemczech od początku lat 80-tych, posiada jedynie obywatelstwo niemieckie, a mimo to ... nie czuje się Niemcem. Ciekawe prawda?). 

Druk ulotek i czasopism również odbywał się na oryginalnym niemieckim papierze urzędowym (takim ze specjalnymi znakami wodnymi), i był prowadzony w Warszawie, a następnie kolportowany po wszystkich większych miastach Rzeszy, a także na samą linię frontu, do niemieckich żołnierzy. Druk, kolportaż, przerzut i logistyka - wszystko to było doskonale zorganizowane (kurierzy którzy kolportowali te pisma wgłąb Niemiec, byli zaopatrywani w oryginalne niemieckie mundury, np. kolejarzy lub pracowników Reichbanku, oryginalne dokumenty i oczywiście doskonale władali językiem niemieckim (często wykorzystywano ludzi, którzy już pracowali w tych placówkach od wielu lat, dlatego tez, gdyby nawet Gestapo zadzwoniło do pracodawcy - co również się zdarzało, aby sprawdzić tożsamość zatrzymanego, to ten musiałby potwierdzić że taka osoba rzeczywiście tam pracuje. Jeśli zaś złapano człowieka, który nie mieszkał ani nie pracował w samych Niemczech, wówczas kierowano na numer wydziału organizacyjnego komórki "N" i człowiek który odbierał telefon, potwierdzał nieprawdziwą tożsamość ujętego przez Niemców kuriera). Skuteczność tych akcji (dokładniej opisze je w kolejnej części), była tak duża, że już po zakończeniu II Wojny Światowej, wielu niemieckich historyków naprawdę sądziło (i wielu sądzi po dziś dzień), że w latach 1939-1945 zrodził się w Niemczech potężny ruch antynazistowski i na dowód tego często pokazywali gazetki i ulotki założonej przez polski wywiad i kolportowanej po całej Rzeszy - komórki "N". 






CDN. 

4 komentarze:

  1. Bzdura, Witkowski nie był piłsudczykiem, wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, źle się wysłowiłem - Witkowski był mocno związany z ruchem (a raczej ludźmi z ruchu) piłsudczykowskim. Tak powinna brzmieć ta informacja - dzięki za korektę.

      Usuń
  2. Z jednej strony pomagał Rydzowi w powrocie do Polski, a z drugiej strony miał taki pęd do pieniędzy, że brał je od Sikorskiego. Brak konsekwencji, wybrania jednej opcji, chwiejność....Czekam z niecierpliwością na zapowiedziany artykuł o Muszkieterach...zgłębiam temat od lat i coraz bardziej krystalizuje mi się obraz tej organizacji - mam nadzieję, że artykuł nie będzie oparty na rewelacjach pana R., który napisał niedawno pseudomonografię na ten temat, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki "pana R" nawet jeszcze nie czytałem (zresztą nawet jej nie posiadam), więc nie wiem dokładnie na czym jest oparta. Postaram się wkrótce powrócić do tego tematu. Również pozdrawiam.

      Usuń