Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 października 2016

LUDZKIE DZIECIĘ - Cz. I

OPOWIADANIE





NARODZINY

Cz. I


Droga wiodła przez lesiste tereny podmokłe, które na dobrą sprawę prowadziły donikąd.  Już sam fakt że tutaj dotarłem, napawała mnie przerażeniem - A może jednak zawrócić - taka myśl pojawiła się w mojej głowie dość nagle, choć muszę przyznać że sam fakt iż zdecydowałem się na tę podróż już sama w sobie była nie lada wyczynem. - A co jeśli odkryją moje zniknięcie, co wtedy stanie się z moją żoną? Obawy szybko jednak ustąpiły, gdy uświadomiłem sobie cel mojej podróży - ten starzec, jest naszą ostatnią nadzieją, ponoć tylko on potrafi pokonać lęk. Tak, bowiem rodzimy się, żyjemy i umieramy w ciągłym lęku, nasze życie jest pasmem niekończących się upokorzeń, szykan i bólu, strach jest wszechogarniający. Ten starzec prawdopodobnie jest ostatnim który się nie boi. Nie wiem ile ma lat, chyba nikt tego nie wie, ale ponoć pamięta czasy gdy ludzie się nie bali, gdy potrafili z bronią w ręku zawalczyć przynajmniej o godną śmierć. My już nie jesteśmy ludźmi, żyjemy tu i umieramy jak zwierzęta, za które nas mają nasi władcy. Władcy - perfidne kreatury, nawet ja, który staram się otworzyć oczy naszym ludziom, nie potrafię myśleć o nich inaczej. Tak zostałem nauczony, tak zostałem wychowany, nie znam innego życia, niż to które mam. Jestem poddanym, jestem ich niewolnikiem. Czy się boję? Całe życie, strach nie opuszczał mnie w żadnej sekundzie mego podłego żywota. Ale czy w takim razie jeszcze jestem człowiekiem?

Teren, przez który się przemieszczałem, był niezwykle zdradliwy - te ścierwa lubią takie tereny, choć nie pamiętam aby kiedykolwiek tu zamieszkiwali - chyba nikt z żyjących tego nie pamięta. Człowiek do którego się udaję jest dla mnie wielką tajemnicą. Słyszałem od niektórych śmiałków, którym udało się do niego dotrzeć, że ponoć jest bardzo stary i bardzo mądry. Słyszałem też że ponoć kiedyś był kapłanem. Kapłanem, jak dziwnie to brzmi, człowiek kapłanem? Ale w czasach gdy dziad dziada mego dziada był jeszcze chłopcem, ponoć byli ludzcy kapłani na tym świecie, tak przynajmniej słyszałem z dawnych legend, przekazywanych w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie ... i nie bali się. Te moje rozmyślania przerwało moje wyjście na wielką polanę, gdzie kończyła się błotnista droga, a zaczynało potrójne rozwidlenie - trzy kierunki do wyboru. Którą drogę wybrać, która zaprowadzi mnie do celu mojej podróży? Jeśli źle wybiorę, mogę nie wrócić już żywy. Nigdy nie zdecydowałbym się na tą podróż gdyby nie fakt, że moja żona nosi pod sercem nowe życie - moje dziecko. Boję się, nigdy nie byłem odważny - tak naprawdę to nigdy nikogo takiego nawet nie widziałem, ale teraz, gdy wiem że mój syn lub moja córka, narodzi się w świecie pełnym strachu, że będzie musiała przejść to samo co ja za młodu, wzbiera we mnie ogromna złość. Ta złość nie tyle jest skierowana przeciwko Nim, ile przeciwko nam, którzy boimy się nawet spróbować zapewnić naszym dzieciom lepszy świat - świat bez strachu i niepewności. 

 Nie wiem dlaczego wybrałem środkową ścieżkę - intuicja? Wchodząc wgłąb lasu znów naszły mnie dziwne myśli - czy dobrze robię, czy swym postępowaniem nie narażę żony i mego dziecka na karę ze strony Władców? Głupie myśli, lepiej o nich zapomnieć, wyrzucić je z głowy. Wciąż pogrążony we własnych myślach, nie zauważyłem nawet że oto ziemia pod moimi stopami przestała być mokra, wyszedłem z tych mokradeł, tu już jest sucho, jest trawa, zielona trawa, czyli idę dobrze, nie pomyliłem się. Uff - przynajmniej tyle. Ale co dalej, gdzie mam szukać owego starca? Ta myśl ustąpiła jednak, gdy przystanąłem, zaczerpnąłem powietrza i zacząłem delektować się aromatyczną wonią tutejszych drzew. Nagle - co to, ktoś mnie złapał za nogę. Zdrętwiałem, nie mogłem ani wykrztusić z siebie słowa, ani nawet poruszyć głowa - ktoś trzymał mnie za nogę. Chciałem uciekać, ale nie mogłem, strach mnie kompletnie sparaliżował. 

- Ani kroku dalej, jeśli ci życie miłe - usłyszałem za plecami donośny, męski głos, chociaż ja w tym momencie i tak nie byłem zdolny do wykonania jakiegokolwiek gestu, próbowałem coś powiedzieć
- Yyyy ... aaaa ... cccc ... kkk ... ktoś ty? - wreszcie wydukałem.
- To moja ziemia, nie chcę na niej nikogo obcego, zrozumiano? - w głosie nieznajomego wyczułem złość - Kim jesteś i co robisz w mojej samotni?
- Wybacz, nie zamierzałem naruszać twojego spokoju, ani też ci niczego odbierać, jestem podróżnikiem z daleka. Przybywam do starca, który mieszka na tych terenach, pragnę się z nim spotkać, pomówić. Proszę, nie rób mi krzywdy.
- Niewolnik? - zapytał nieznajomy.
- Niewolnik - odpowiedziałem.
- Po co przyszedłeś, czego chcesz od starca, a może to one cię tu przysłały, co? Jesteś ich szpiegiem, jesteś szpiegiem Ancharów?
- Ja sz ... szpi ... ja ... nie ... nie jestem szpiegiem, przysięgam. Przybywam tu właśnie po to, aby zdobyć wiedzę jak skutecznie się przed nimi bronić - przysięgam że mówię prawdę, proszę puść mnie.

Poczułem że nieznajomy puścił moją nogę, nadal jednak nie miałem pewności czy nie wyrządzi mi jakiejś krzywdy, więc zapytałem:
- Czy mogę się odwrócić?
- Odwróć się niewolniku - padła odpowiedź.
Powoli zacząłem odwracać najpierw głowę a następnie resztę ciała. Wciąż byłem przerażony tym co zobaczę, jednak mym oczom ukazał się widok pomarszczonego starca o siwej głowie i równie siwej, sięgającej prawie do pasa brodzie. 
- Czy ... t ... to ... Ty?
- Nie, to nie ja, wracaj skąd przyszedłeś.
- Jeśli nie jesteś starcem którego poszukuje, to proszę, zaprowadź mnie do niego, proszę cię.
- A w jakim celu chcesz się z nim widzieć? On już ci w niczym nie pomoże, zresztą tobie i tobie podobnym niewolnikom już pomóc nie można, wszystko stracone.
- Tak, jestem niewolnikiem. Żyję z tym piętnem od chwili mych narodzin. Wiem że żyjemy jak zwierzęta, wciąż ta myśl kołacze się w mej głowie, ale ... nie znam innego życia, odkąd pamiętam były tylko zniewagi, ból i śmierć zadawana ręką naszych Władców.
- Waszych władców, nie moich, zresztą nie ma to już żadnego znaczenia - przerwał mi starzec. - Wracaj skąd przyszedłeś i zapomnij o mnie.
- Więc to jednak ty! Pomóż mi, nie proszę dla siebie, posłuchaj, moja żona jest w ciąży, będziemy mieli dziecko, nie chcę żeby doświadczyło tego co ja, nie chcę aby żyło w takim podłym świecie.
- Nie chcesz? A to nowina.

- Słyszałem że pamiętasz czasy, gdy strach nie był tak wszechobecny, gdy ludzie się nie bali, gdy potrafili się zjednoczyć aby walczyć z Władcami.
- Nie walczyć, lecz ginąć, jedyne czego potrafili to umrzeć jako wolni ludzie. Tak, oni nie znali strachu, ale ich już nie ma, nie ma już tamtego świata, ja jestem ostatnim żyjącym kapłanem tamtego społeczeństwa.
- Słyszałem że jesteś bardzo mądry, dlatego więc proszę cię, poradź mi co ja mam robić, aby uchronić moje dziecko przed niewolą i pohańbieniem, czy jest jeszcze jakakolwiek nadzieja na odtworzenie tamtego świata? Proszę powiedz mi o tym, to dla mnie bardzo ważne.
- To co było już nie powróci, jeśli chcesz uchronić swego potomka przed tym, co i tak mu jest pisane, to najlepiej od razu go zabij.
- C ... co ... ty ... mówisz, ja ... ja pragnę tego dziecka, ale nie chcę aby dorastało w tym świecie.
- Człowieku, o co mnie prosisz? Mam ci zdradzić tajemnicę Powstania, samobójczego buntu który wybuchł przed eonami, a który utopiony we krwi niewinnych, był początkiem obecnego świata? Tego pragniesz, tak? Pragniesz abym opowiedział ci o Powstaniu?
- P ... pow ... co? Jakim powstaniu, o czym mówisz?
- Głupcze, mówię o Powstaniu jakie wybuchło jako reakcja na zbrodnie tych, których dziś nazywacie swymi władcami - Ancharów. Mówię o Powstaniu, o którym nie słyszał żaden z żyjących dziś śmiertelników, a ja jestem ostatnim, który przechowuje pamięć tamtych dni, choć sam narodziłem się już w jego trakcie - o Powstaniu Czarnej Ligii Oriona, wymierzonego przeciw Gadoidom - o tym chcesz usłyszeć?



PS: PAMIĘTAJ - JESTEŚ NIESKOŃCZONY - ZAWSZE KIERUJ SIĘ W STRONĘ BOGA - A JEŚLI NIE WIESZ DOKĄD JECHAĆ PO "BOSKIEJ AUTOSTRADZIE" NIE WSTYDŹ SIĘ WYSŁAĆ BOGU SMS-A W SWYCH MYŚLACH - I ... CHROŃ SIĘ, WIEDZ ŻE ABY SKUTECZNIE SIĘ OCHRONIĆ PRZED NIEPOŻĄDANYMI DZIAŁANIAMI "Z ZEWNĄTRZ" (A NIEKIEDY I "Z WEWNĄTRZ"), WYSTARCZY TYLKO SAMA MYŚL-PROJEKCJA OCHRONY SIEBIE I NAJBLIŻSZYCH CI OSÓB - WIEDZ BOWIEM ŻE O ILE TY SAM JESTEŚ KREATOREM WŁASNYCH ZDARZEŃ, TO JEDNAK W PRZYPADKU NIEPEWNOŚCI, NIE WSTYDŹ SIĘ ZAPYTAĆ O "DROGĘ" BOGA - ON ZAWSZE WSKAŻE CI PRAWIDŁOWY KIERUNEK W JAKIM POWINIENEŚ PODĄŻAĆ. 




 

CDN.  
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz