Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

KATON I JEGO RADY - Cz. V

CZYLI JAK TRAKTOWAĆ

NIEWOLNIKÓW,

ABY LEPIEJ POMNAŻALI

MAJĄTEK GOSPODARSTWA?





 W toczącej się w Grecji wojnie na przełomie marca i kwietnia 191 r. p.n.e. było już widać wyraźnie, jak wielka dysproporcja sił różni obu przeciwników. Król Antioch III posiadał w Grecji zaledwie 10 000 żołnierzy i 500 kawalerzystów, Rzymianie dwa razy takie siły, plus sojusz z władcą Macedonii - Filipem V, oraz wsparcie króla Egiptu - Ptolemeusza V Epifanesa (senat jednak podziękował Ptolemeuszowi za wsparcie i nawet odesłał mu ofiarowane wcześniej 450 kg. złota i ponad 9 000 kg. srebra. Była to kara Rzymu za podpisanie pięć lat wcześniej - 196 r. p.n.e. - porozumienia sojuszniczego z Antiochem III, czego rękojmią stał się ślub młodego, zaledwie 14-letniego króla Ptolemeusza V z 8-letnią córką Antiocha III - Kleopatrą I. Sojusz z Seleucydami nic jednak Egiptowi nie dał, a gra toczyła się o całą Palestynę i Syrię na którą mieli teraz Egipcjanie chrapkę. Zmiana polityki na dworze w Aleksandrii z prosyryjskiej na prorzymską, dokonała się ok. 192 r. p.n.e. uśmierceniem przywódcy stronnictwa prosyryjskiego - Arystomenesa, któremu młody król Ptolemeusz osobiście wręczył do wypicia czarę cykuty, i wyniesieniem przywódcy stronnictwa prorzymskiego - Polikratesa. Celem było wsparcie Rzymu w wojnie z Antiochem, które można by przekuć na zdobycze terytorialne w Syrii. Niestety, odmowa senatu przyjęcia egipskiego wsparcia, była jasnym przekazem że Egipt nic na tej wojnie i tak nie zyska). Swoje wsparcie zadeklarowali także Numidyjczycy (wysyłając Rzymianom słonie bojowe) i Kartagińczycy (ofiarowali oni znaczny kontyngent zboża, oraz zadeklarowali że jeśli Rzymianie pozwolą im odbudować flotę wojenną, której nie mogli posiadać po klęsce w wojnie z Rzymem sprzed dziesięciu lat, to weźmie ona udział w operacjach przeciwko Antiochowi u brzegów Azji Mniejszej i uniemożliwi mu przerzucenie głównych sił, idących pod wodzą Poliksenidasa ku Efezowi. Rzymianie jednak odrzucili również i propozycję Kartagińczyków, pobierając jedynie ustalony traktatem kontyngent zboża, a za jego nadwyżkę płacąc po normalnych stawkach, jednocześnie kategorycznie zabraniając Kartaginie posiadać więcej niż 10 traktatowych okrętów wojennych).

Antioch III zdawał sobie sprawę że znajduje się w tragicznym położeniu w Grecji i że może bronić się tylko w centralnej części Hellady, wokół przełęczy w Termopilach, gdyż działania Rzymian były bardzo szybkie. Słał on więc ponaglające listy, zarówno do stratega Związku Etolskiego - Fajneasa, o natychmiastowe wsparcie siłami 15 000 żołnierzy, oraz do Poliksenidasa,który wiódł z Azji główne siły królewskie. Etolowie wysłali mu zaledwie... kilkudziesięciu zbrojnych, gdyż obawiali się ataku króla Macedonii na ich ziemie w przypadku marszu całej armii na wschód. Poliksenidas też wiele uczynić nie mógł, armia miała do przejścia setki tysięcy kilometrów i nie można było tego przyspieszyć (wysłał swemu królowi tylko jeden konwój drogą morską z nielicznym oddziałem falangitów). Ponoć w tych dniach Antioch bardzo żałował że nie posłuchał rad Hannibala i od razu nie uderzył na Italię (miał wręcz nazywać kartagińskiego wodza "jasnowidzącym człowiekiem" - choć nie ma co do tego żadnej pewności, a starożytni autorzy mieli tendencje do przejaskrawiania faktów). W tej sytuacji najrozsądniej byłoby opuścić Grecję i przenieść się na Wschód, tylko czy oddający się w Chalkis figlom ze swoją nową, młodą żoną - Eubeą, 50-letni monarcha, który dotąd zapewniał propagandowo Greków że przyszedł wyzwolić ich z ucisku i przynieść wolność - mógł się na to zdobyć? (Katon pisał potem że król Antioch: "prowadził wojnę za pomocą listów, wojował piórem i atramentem"). Jego propaganda od chwili przybycia do Grecji głosiła, iż jest on "Wybawcą Hellady" który przywróci Grekom pokój i dobrobyt. Jednak zarówno Katon jak i inni Rzymianie mieli niskie mniemanie o jego żołnierzach (o Etolach Kwinkcjusz Flamininus - który w 196 r. p.n.e. na Istmie korynckim ogłosił "Wolność Hellady" - twierdził iż Etolowie, będący sojusznikami Antiocha w Grecji: "są mocni w słowach, lecz tchórzliwi w boju", zaś konsul Acyliusz Glabrion (główny rzymski wódz w tej wojnie) twierdził iż Syryjczycy, Dahowie, Kaduzjowie i Azjaci: "są dobrzy na niewolników, lecz nie na żołnierzy"). Król postanowił więc cofnąć się ku przełęczy w Termopilach, którą można było bronić wystarczająco długo, nim dotrą główne posiłki z Azji umożliwiające stoczenie bitwy w otwartym polu. Był pewny swego, czyż to przecież prawie trzysta lat wcześniej zaledwie garstka Spartan nie zablokowała tejże cieśniny przez atakiem Persów? Skoro oni byli do tego zdolni i przegrali tylko na skutek zdrady, to on z siłą 10 000 ludzi będzie w stanie blokować tam Rzymian miesiącami.

Jedyna droga do centralnej i południowej Grecji wiodła przecież właśnie przez cieśninę w Termopilach, stojącą w paśmie górskim Kallidromonu. Te porośnięte lasami, urwiste wzgórza były nie do przejścia od wschodniej strony, poza tym drogę zastępowały trzy bramy morskie, które wdzierały się wgłąb skalistych zboczy. Co prawda wzgórza po stronie zachodniej były mniej strome i łatwiejsze do przejścia, dla armii lądowej, ale trzeba było znać drogę wśród górskich zboczy, by nie wejść na zupełnie inną ścieżkę. Niestety, cieśnina w Termopilach, która dla Greków od zawsze była swoistą "bramą do Hellady" i w której pokładano wiarę w możliwości powstrzymania wrogich armii, w rzeczywistości była złudną nadzieją. Kilkukrotnie bowiem wcześniej udawało się obcym armiom sforsować ten przesmyk. Po raz pierwszy w 575 r. p.n.e. gdy Tesalowie obeszli umocnienia Fokijczyków, przechodząc przez góry od strony zachodniej i wychodząc na ich tyły. Drugi raz w 480 r. p.n.e. gdy Persowie znaleźli zdrajcę o imieniu Efialtes, który przeprowadził ich tą samą drogą na tyły wojsk greckich, broniących przejścia pod wodzą spartańskiego króla Leonidasa I. Potem jeszcze trzykrotnie cieśnina służyła do obrony Grecji, w 353 r. p.n.e. Ateńczycy skutecznie zablokowali tutaj marsz armii macedońskiej króla Filipa II (ojca Aleksandra Wielkiego), choć potem Filip i tak opanował tę przełęcz. Następnie w 279 r. p.n.e. podczas inwazji Celtów na Helladę pod wodzą Brennosa, Celtowie obeszli przełęcz i zmusili Greków do ucieczki (po czym dokonali tak potwornych zniszczeń, że długo jeszcze zarówno Grecja jak i Macedonia podnosiły się po tym najeździe. Zniszczono m.in.: wyrocznię w Delfach, a pytię uprowadzono stamtąd na postronku. Ich przemarsz przypominał najazd Mongołów pod wodzą Batu-chana, Ordy i Bajdara, jaki miał miejsce na Ruś i Europę Środkową w latach 1237-1242, którzy pozostawili za sobą istne zgliszcza). Ostatni raz przełęcz broniła Grecję w 207 r. p.n.e. ale ponownie nieskutecznie, gdyż król Macedonii - Filip V przebił się przez wąwóz i rozbił Etolów. 


 

Antioch III liczył pewnie jednak na liczebność swych żołnierzy, którzy mogliby skutecznie obsadzić przełęcz. I tak się stało, Antioch obsadził wąwóz (jego wojska stanęły na bramie wschodniej, gdyż brama środkowa na której zginął przed wiekami Leonidas, była co prawda węższa, ale uniemożliwiała jakiekolwiek manewrowanie oddziałami i skazywała walczących w pierwszej linii na odpieranie ataków aż do ich śmierci, zaś w przypadku przebicia się nieprzyjaciela przez bramę, żołnierze, za którymi była już tylko zatoka, zostaliby po prostu... zrzuceni ze skał prosto do morza. Brama wschodnia była więc znacznie łatwiejsza do manewrowania wojskiem, poza tym Antioch nakazał dodatkowo zamknąć wąwóz podwójnym wałem, rowem i murem (który pozostał do dziś jako atrakcja turystyczna). Poza tym na wieżach ustawiono katapulty. Wszystko było przygotowane w najmniejszych detalach i nie mogło się nie udać. Rzymianie, chcąc wejść do Demetrias,, Chalkis czy Heraklei, musieli się przejść bezpośrednio przez ten wąwóz, gdyż ani droga zachodnia (której nie znano a która wiodła przez kraj Etolów, sprzymierzonych z Antiochem), ani wschodnia (na przylądku Konaion, jak również w Chalkis i Demetrias stała flota Antiocha, uniemożliwiająca jakikolwiek atak od strony morza) nie wchodziły w rachubę. Bitwa pod Termopilami rozpoczęła się więc z końcem kwietnia (prawdopodobnie ok. 24 kwietnia 191 r. p.n.e.), atakiem na wąwóz (jednocześnie konsul Maniusz Acyliusz Glabrion, wysłał na rekonesans swych legatów Lucjusza Waleriusza Flakkusa i właśnie Marka Porcjusza Katona z 2 000 żołnierzy każdy. W pierwszej linii armii Antiocha stali lekkozbrojni peltaści, którzy wsparci pociskami z katapult, mieli nie tylko wytrzymać pierwszy atak, ale i przejść do ofensywy. Gdyby do tego doszło i Rzymianie zatrzymali się u wrót cieśniny, Antioch miał rzucić przeciwko nim swą konnicę i bojowe słonie. Gdyby jednak peltaści nie wytrzymali ataku rzymskich manipułów i mieli się cofnąć, to wówczas Rzymianie wpadliby na wał ziemny i na długie włócznie ciężkozbrojnej falangi (sarissoforoi), a przełamanie tego "szpiczastego jeża" na tak wąskim terenie było praktycznie niemożliwe. 

Pierwszy atak zakończył się sukcesem Antiocha, gdyż Rzymianie początkowo nie potrafili przełamać oporu peltastów i jednocześnie chronić się przed wystrzeliwanymi górą z katapult - kamieniami i strzałami. Wycofali się więc, przegrupowali i uderzyli po raz drugi, zmuszając peltastów do ucieczki siłą swej liczebności i uzbrojenia. Teraz stanęli przed lasem złożonym z falangitów. Ciężko było walczyć z tymi włóczniami, mając jednocześnie przed sobą głęboki wał. Nieliczni żołnierze rzymscy, którzy przeskoczyli wał i znaleźli się po drugiej stronie, nawet nie zdążyli zbliżyć się do żołnierzy piechoty Antiocha i już byli przebici owymi sarissami. Przejście dalej było niemożliwe - to była ściana włóczni (twierdzono nawet że pchnięcie taką sarissą jest znacznie gorsze niż cios mieczem). Jednak wówczas na zboczach dało się usłyszeć odgłos walki. W pierwszej chwili żołnierze Antiocha uradowali się widząc Etolów zdążających ku nim, jednak wkrótce się okazało że są to rozbite oddziały stające w rejonie Drakosipili (600 żołnierzy) i nie idą im z odsieczą, a uciekają przed lotną kolumną górską Marka Katona. Wtedy doszło do katastrofy. Oto bowiem wojsko Katona nie skierowało się przeciwko stojącym w wąwozie falangitom (którzy bądźmy szczerzy, też mogliby sobie poradzić z tym atakiem, przesuwając część oddziałów o 180 stopni i wysuwając przeciwko nim taki sam las ostrzy, na jakie napotykali żołnierze Glabriona. Ale Katon rzucił się na królewski obóz, zdobył go i począł rabować. Na ten widok cześć żołnierzy Antiocha ruszyła ratować swoje łupy, jednocześnie pomniejszając własne siły w wąwozie. Potem już wszyscy falangici cofnęli się do obozu, co umożliwiło Rzymianom atak na dwa fronty. Armia Antiocha szybko w takiej sytuacji poszła w rozsypkę, porzucając broń i uchodząc w góry. Samemu królowi nie udało się opanować sytuacji, może też dlatego że został ranny (trafiono go kamieniem w szczękę, przez co stracił kilka zębów. Swoją drogą już po raz drugi, bowiem niegdyś też dostał kamieniem w twarz podczas walk z Baktrianami i też stracił zęby). 




Gdy wybuchła panika wśród żołnierzy Antiocha, doszło do większych strat, niż podczas samej bitwy. Falangici czy peltaści wzajemnie się popychali, zrzucali ze zboczy a nawet sami zabijali, aby zrobić sobie przejście. Jednak prawdziwą rzeź urządzili im Rzymianie, ścigając i mordując uciekinierów oraz niektóre zwierzęta (konie w większości ujarzmili, ale słoni nie udało im się opanować więc je pozabijali). Pod Termopilami poległo lub dostało się do niewoli ok. 9 000 żołnierzy Antiocha (w ogromnej większości podczas panicznej ucieczki), części udało się wydostać (ale nie znając terenu i nie wiedząc jak dostać się do Chalkis, wcześniej czy później wpadali w ręce Rzymian). Król Antioch wydostał się z pola bitwy wraz z 500 konnicy i przedostał do Chalkis, gdzie czekała nań flota królewska. Natomiast straty wśród samych Rzymian były niewielkie (poległo ok. 200 legionistów). Teraz przed zwycięskimi Rzymianami ustawiały się kolejki posłów helleńskich polis, błagających o łaskę za wcześniejsze opowiedzenie się po stronie Antiocha III. Strateg etolski Fajneas, widząc że po klęsce Związek może zostać rozwiązany, pojechał do Acyliusza Glabriona wraz z innymi posłami z propozycją "zdania się na wierność" (czyli na łaskę Rzymian). Glabrion zapytał go czy rzeczywiście zdają się na łaskę Rzymu i gdy uzyskał potwierdzenie powiedział: "Wobec tego po pierwsze: żaden z Etolów nie może wyjeżdżać do Azji, ani jako prywatny, ani na mocy publicznej uchwały, po drugie: musicie mi wydać Dikaiarchosa i Epirotę Mnestratosa i Amynandra" (wodzów etolskich, biorących udział w walce). Gdy Faineas próbował zaprotestować, mówiąc że to nie jest zgodne z obyczajem Greków, rzymski wódz przerwał mu i rzekł: "To wy jeszcze gracie tu porządnych Greków i mówicie o tym, co wypada i co jest słuszne? Wy, którzy się zdaliście na naszą wierność? Ja was wszystkich każę w kajdany zakuć, jeśli mi się tak spodoba". Po czym kazał wnieść kajdany i zakuć nimi każdego z oniemiałych posłów. Zaczęli oni się obawiać że zostaną obróceni w niewolników i wysłani do Rzymu (takie praktyki były wówczas czynione, choć nie w stosunku do posłów). Potem jednak Glabrion kazał zdjąć z nich kajdany i zapytał czy spełnią wszystkie jego żądania - przytaknęli.  
      
Rzymianie postanowili jednak okazać łaskę wszystkim ludom i każdemu z polis Hellady oszczędzić złupienia - każdemu, prócz Koroneji. W Koroneji bowiem w tamtejszej świątyni Ateny Itońskiej, ujrzał Glabrion posąg Antiocha III. Wydał więc miasto na łup swych żołnierzy, ale nim do tego doszło, zdołał się uprosić o łaskę i zażądał aby mieszkańcy usunęli posąg ze świątyni i zapłacili kontrybucję za swoją przewinę (ostatecznie więc oszczędził miasto, jednak władze publicznie zrugał jak zwykłych pachołków). Król Macedonii za udzielone Rzymowi wsparcie (choć nie było go pod Termopilami i potem wykręcał się chorobą, ale bardziej prawdopodobna jest hipoteza że celowo nie przybył, aby dwaj jego wielcy wrogowie Antioch Seleukida i Rzymianie, wzajemnie się tam wykrwawili), uzyskał anulowanie narzuconej (w 197 r. p.n.e.) kontrybucji (jeśli król dalej dochowa wierności Rzymowi) oraz uwolnienie swego syna (będącego w rzymskiej niewoli) Demetriosa. Sparta zaś zyskała potwierdzenie wolności. Ale wojna wciąż trwała, a syryjski wódz Poliksenidas, już płynął z zaopatrzeniem i wojskiem ku Chalkis na Eubei, gdzie wciąż przebywał jego monarcha. Pod Andros jednak, obładowane zapasami galery dopadł propretor Aulus Atyliusz na czele swej floty i zadał Syryjczykom kolejną klęskę, tym razem morską, zatapiając lub zdobywając tamtejsze okręty (jedynie kilku z nich udało się wyjść bez szwanku i zawrócić z powrotem do Efezu). Teraz Atyliusz skierował się przeciw Chalkis, gdzie z garstką żołnierzy przebywał jeszcze Antioch III. Ten, na wieść o zbliżaniu się Rzymian, zarządził ewakuację i wypłynął ku Efezowi. Udało mu się nie napotkać eskadry Atyliusza oraz bezpiecznie dotrzeć do brzegów Małej Azji. Wojna jednak wciąż trwała, a tymczasem Etolowie, których posłów wódz rzymski potraktował tak haniebnie, pełni nienawiści do Rzymu postanowili walczyć dalej...

 







 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz