CZYLI JAK ZMIENIAŁA SIĘ
RZYMSKA REPUBLIKA
U PROGU NARODZIN
JEZUSA Z NAZARETU
DIONIZOS I IZYDA
Cz. IV
MASKA TRAGICZNA I MASKA KOMICZNA
CZYLI W DOMU NAJLEPIEJ
Marek Antoniusz nie od razu udał się za Kleopatrą do Aleksandrii, zbyt wiele było bowiem spraw do rozwiązania na Wschodzie aby można było tak postąpić. Ponoć planował wyprawę na Partów, ale nie miał na to wystarczająco pieniędzy, a poza tym wiele po zwycięstwie pod Filippi było nieuporządkowanych kwestii oraz czyhających niebezpieczeństw. Oto bowiem do najważniejszych problemów zaliczyć można na Wschodzie Kwintusa Labienusa (syn przyjaciela a potem wroga Juliusza Cezara - Tytusa Labienusa, który zginął w 45 r. p.n.e. w Hiszpanii w bitwie z Cezarem pod Mundą), wysłanego jeszcze w 42 r. p.n.e. do Partów w celu wsparcia sił "wyzwolicieli" czyli Brutusa i Kasjusza, a po ich klęsce i śmierci pod Filippi działał na dworze w Ktezyfoncie na własną rękę. Na Zachodzie zaś głównym przeciwnikiem cezarian był młodszy syn Gnejusza Pompejusza Wielkiego - Sekstus Pompejusz, który opanował Sycylię i stworzył tam quasi-pirackie państewko. Poza tym w samym obozie cezarian też było bardzo niespokojnie - w Rzymie np. przeciwko Oktawianowi gorączkowo działali: żona i brat Marka Antoniusza. Oboje podjęli misterną grę w celu obalenia niepożądanego i psującego im wszelkie plany, adoptowanego syna Cezara. Dlatego też Antoniusz (choć Kleopatra zrobiła na nim w Tarsie niesamowite wrażenie), nie mógł wraz z nią udać się do Aleksandrii i musiał pozostać w Azji Mniejszej celem rozwiązania przynajmniej części z owych, piętrzących się problemów.
Niestety, miast je załagodzić, zarówno on sam na Wschodzie, jak i jego brat konsul Lucjusz Antoniusz w Rzymie - tylko dolewali oliwy do ognia. Najpierw więc udał się Antoniusz do Syrii, gdzie panowało wzburzenie ludności z powodu ciężkiego trybutu nałożonego na mieszkańców jeszcze przez Brutusa i Kasjusza, a nie zniesionego przez Antoniusza. Ten, przybywszy do Antiochii ukarał śmiercią kilku krzykaczy podburzających lud i uznawszy że za buntem stoją agenci partyjscy, postanowił wyprawić się przeciw Palmirze. Palmira nie podlegała ani Parcie ani Rzymowi, było to niezależne kupieckie miasto-państwo, położone na szlaku handlowym ze Wschodu na Zachód. Antoniusz jednak uznał że atakując je, tym samym ukarze Partów (i zapewne zdobędzie łupy, tak potrzebne na opłacenie wojska). Wyprawa na Palmirę okazała się jednak wielkim blamażem. Oto bowiem mieszkańcy miasta na wieść o zbliżaniu się Rzymian, opuścili Palmirę, ogołociwszy ją z wszelkich kosztowności i uciekli za Eufrat, do kraju Partów (wyczekując chwili odejścia Rzymian). Antoniusz zajął więc opustoszałe budynki nie znalazłszy tam nawet nic do jedzenia. Musiał więc opuścić Palmirę i z powrotem wrócić do Syrii. Tam pozostawił komendę nad wojskiem jednemu ze swoich najlepszych i najwierniejszych oficerów - Decidiuszowi Saxie, a sam z końcem jesieni (październik/listopad) 41 r. p.n.e. udał się drogą morską do Aleksandrii - do Kleopatry, owej bogini którą ujrzał w Tarsie i która całkowicie zawróciła mu w głowie.
Aleksandria doprawdy była niesamowitym miastem i w pełni zasługiwała na miano "Wspaniałej". Już z oddali można było dostrzec majestatyczną latarnię morską na wyspie Faros, dzieło sławnego Sostratosa z Knidos. Ta, poświęcona "Bogom Zbawcom" i mierząca co najmniej 120 metrów wysokości wieża, zaliczana była do siedmiu cudów ówczesnego świata i gdy Antoniusz odwiedzał Egipt w owym 41 r. p.n.e., liczyła sobie już prawie 240 lat. Antoniusz (wraz z towarzyszami z którymi udał się w tę podróż) wpłynął zapewne do Portu Wielkiego mijając po prawej stronie ową latarnię na Faros, a po lewej radując oczy majestatycznym pałacem królewskim, wzniesionym na przylądku Lochias. Powitany został przez Kleopatrę niczym objawiony bóg, niczym Dionizos Radosny. Całe miasto zostało udekorowane na jego przybycie a królowa znacznie przebiła swą wielkością i wspaniałością ekstrawagancje i iluminacje urządzane w Tarsie. Droga którą kroczył z portu do pałacu królewskiego Antoniusz, obsypana była płatkami świeżych kwiatów, co sprawiało że zarówno widok jak i zapach był niesamowity. Antoniusz kroczył jak zwycięzca, jak wojownik, jak wódz i jak bóg, a Kleopatra witała go niczym bogini. Ta para znów poczęła odgrywać przed poddanymi swoje ulubione "zabawy w bogów". Antoniusz następnie rzucił się w wir niekończących się przyjemności jakie dla niego przygotowywała egipska królowa (nawet dania były gotowane w taki sposób, aby bez względu na porę dnia, zawsze były świeże i gorące, gdyż nie było wiadomo kiedy ostatecznie Antoniusz zażyczy sobie usiąść do stołu. Przeto przygotowywano po kilka tych samych dań tylko dla samego Antoniusza, tak, aby każde danie było od razu świeże - np. pieczono po osiem dzików jednocześnie po to tylko, aby w odpowiednim momencie podać Antoniuszowi tego jednego, gdy wyznaczy on porę biesiady i by danie było świeże, gorące i soczyste).
Królowa nie odstępowała swego "Dionizosa" na krok. Wraz z nim uczestniczyła w konnych przejażdżkach, polowaniach, oprowadzała go po świątyniach Aleksandrii, byli w grobowcu Aleksandra Wielkiego, byli w gimnazjonach (gdzie ponoć Kleopatra osobiście przyglądała się jak Antoniusz trenuje walkę wręcz i zapasy), byli w Bibliotece i w Muzeum (ale ponoć Antoniusz nie wyraził większego zainteresowania kulturalnymi i naukowymi osiągnięciami greckiego Egiptu, wolał wyścigi konne - które specjalnie dla niego organizowała Kleopatra, polowania i fechtunek). Poza tym niekończące się przyjęcia i nocne orgie. Antoniusz niczym dziecko zasypiał i budził się w ramionach Kleopatry. Opływał w niewyobrażalne dostatki, podczas gdy pod Peruzją zarówno jego brat jak i w Praeneste żona Fulwia (która walczyła jak lwica w obronie interesów swego męża i własnym kosztem wystawiła dwa legiony), cierpieli głód i niedostatek. Kleopatra urządzała orgie w pałacu na wyspie Antirodos, razem z Antoniuszem wyprawiali się na pustynię, razem jadali i razem sypiali. Razem też zabawiali się "w poddanych", przebierając się w stroje niewolników i wymykając z pałacu do miasta. Udawali bezdomnych, niewolników - prosili o jałmużnę, ludzie często ich przeganiali (niekiedy nawet za pomocą bata), a oni bawili się wyśmienicie wśród połyskujących kolumnad świątyń Aleksandrii. Byli sobą oczarowani i zachowywali się jak para nastolatków. Antoniusz czuł się w Egipcie jak w domu, a może nawet lepiej. W każdym razie sami Aleksandryjczycy twierdzili że przywdziewa on dwie maski - w Rzymie nosi maskę tragiczną i ponurą, w Aleksandrii zaś maskę komiczną i radosną. Kleopatra zaś nie odmawiała mu niczego. Podbudowywała też nieustannie jego ego - nazywając go imieniem żywego Dionizosa oraz największego wodza wszech-czasów zaraz po samym Aleksandrze.
SYN BOSKIEGO CEZARA
Cz. I
FULWIA Z GŁOWĄ CYCERONA
LWICA POKAZUJE PAZURY
A tymczasem Oktawian Cezar - adoptowany syn Juliusza Cezara (a realnie jego stryjeczny wnuk), przeżywał w Rzymie trudne chwile. Po zwycięstwie pod Filippi (październik 42 r. p.n.e.) przypadła mu bowiem w udziale niewdzięczna rola nadania żołnierzom ziemi w Italii (której oni żywiołowo się domagali). Aby więc to przeprowadzić, należało poczynić wielkie wywłaszczenia dotychczasowej ludności italskiej i rzymskiej na prowincji. Wywłaszczenia oczywiście odbywały się bez jakiegokolwiek odszkodowania (skarb państwa był zupełnie pusty a kraj wyczerpany długoletnimi wojnami), ludzie tracili więc dobytek wielu pokoleń. Gdy zaczęły się wielkie proskrypcje (43 r. p.n.e.) wielu zwykłych Rzymian się w to zaangażowało, bowiem mordy i konfiskata majątków dotyczyła najbogatszych - nobilitas lub ekwitów. Teraz jednak, gdy codziennie widywano koczujące na schodach świątyń rodziny z dziećmi, błagające o zapomogę umożliwiającą przeżycie kolejnego dnia - Rzymianie zaczęli się poważnie obawiać o własne mienie a nawet życie. Skoro można było pozabijać najbogatszych, organizując na nich nagonki jak na zwierzynę łowną i wywłaszczyć ludność wielu ziem Italii bez żadnego zadośćuczynienia, to równie możliwe będzie pozbawienie zwykłych mieszkańców Rzymu ich własności. Co wtedy? Będą musieli żebrać, tak jak ci nieszczęśnicy którzy teraz zalegają place i świątynie i których widok przeraża oraz budzi politowanie? Zaczęto się obawiać o własny los, tym bardziej że sytuacja aprowizacyjna miasta była bardzo niepokojąca. Oto bowiem Sekstus Pompejusz (kontrolujący Sycylię i nieoficjalnie król tamtejszych piratów) blokował jakiekolwiek dostawy egipskiego i afrykańskiego zboża do Rzymu. Epidemia głodu była więc już tylko kwestią czasu.
A w samym Rzymie rosła bardzo silna opozycja przeciwko władzy triumwira Oktawiana. Na jej czele stanął Lucjusz Antoniusz - młodszy brat Marka Antoniusza, konsul roku 41 p.n.e. Ostentacyjnie niósł pomoc i wsparcie koczującym po świątyniach ludziom, jednocześnie jawnie głosząc że znaleźli się w takim położeniu z winy Oktawiana, który - jako młody i jeszcze niedoświadczony człowiek nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi zdaniami i tym samym powoduje ludzką niedolę. Konsul twierdził również że jego brat, gdyby był na miejscu Oktawiana, poradziłby sobie z tym znacznie lepiej i nie pozwolił na niedolę tylu rzymskich i italskich rodzin. To powodowało niezadowolenie wśród ludności na rządy młodzieńca, który (jak uważano) nie potrafi ze swej władzy korzystać dla wspólnego pożytku. Lucjusz Antoniusz domagał się także przed senatem, aby triumwirowie (Oktawian i Marek Antoniusz) złożyli swoją władzę jako niezgodną z konstytucją z ustrojem i przywrócili normalny bieg życia politycznego państwa. Twierdził też że jego brat jest gotów to uczynić zaraz po powrocie ze Wschodu (a Antoniusz wcale nie pragnął wracać do Rzymu, było mu dobrze w syrenich ramionach Kleopatry) i pytał czy również Oktawian jest gotów się na to zdobyć. Konflikt rósł z każdym dniem, a sytuacje do wzajemnych oskarżeń pojawiały się choćby przy podziale wywłaszczonej ziemi, gdzie Lucjusz Antoniusz domagał się by to jego ludzie rozdzielali ziemie dla weteranów armii jego brata. Działania brata były zaś bardzo na rękę Antoniuszowi, który nie chciał aby Oktawian umocnił się w Italii i pragnął podburzyć ludność i sprowokować chaos, by potem zjawić się w glorii zbawcy ratującego ojczyznę. W tym celu wysłał do Rzymu swego oficera Maniusza, aby ten dodatkowo podburzał wywłaszczonych ludzi przeciwko Oktawianowi.
Poza tym swoją "krecią robotę" robiła też żona Marka Antoniusza - Fulwia. Ta energiczna i żywiołowa kobieta zdecydowanie występowała w obronie interesów swego męża. Co prawda jeszcze z początkiem 41 r. p.n.e. toczyła ona spór z Lucjuszem Antoniuszem (uważała że triumf, jaki odbył Lucjusz po zwycięstwie nad jednym z alpejskich ludów jest nieuzasadniony i że próbuje on tym samym przyćmić blask swego brata), ale szybko doszli do porozumienia. Wspólnym wrogiem był Oktawian więc należało połączyć siły, dla dobra Marka Antoniusza (który w tym czasie zakochał się w Kleopatrze niczym uczniak) i całej familii. Ponoć jej determinacja w rozpętanie walki przeciw Oktawianowi i nawet dążenie do pogrążenia Italii we krwi, stała się silniejsza, gdy dowiedziała się o romansie swego męża z Kleopatrą. Teraz postanowiła uczynić wszystko, aby zmusić Antoniusza do powrotu do Rzymu i wyrwania go ze "szponów" egipskiej królowej. Była więc gotowa rozpętać w Italii kolejną wojnę domową aby tylko ściągnąć męża z powrotem. Zaczęła więc podburzać wojsko przeciwko Oktawianowi, domagając się... natychmiastowego rozdziału ziemi i szybszego wywłaszczania byłych właścicieli, a jednocześnie oficjalnie stała po stronie wywłaszczonych, ubolewając nad niesprawiedliwością jaka ich dotknęła z rąk tego młodzika. Oktawian próbował załagodzić sprawę, jakoś się porozumieć i w tym celu wysyłał do domu Fulwii swoich ludzi, ale wszelkie propozycje ugody z jego strony były od razu odrzucane. Lucjusz Antoniusz i Fulwia skontaktowali się zaś z Azyliuszem Pollionem, Wentydiuszem Bassusem i Kwintusem Fuwiuszem Kalenusem, by ściągnąć do Italii legiony z Galii Przedalpejskiej i Narbońskiej które dotąd były wierne Antoniuszowi. Sześć legionów zostało dodatkowo sformowanych i opłaconych w samej Italii przez Lucjusza Antoniusza. Wszelkie propozycje pokojowe zakończyły się fiaskiem i wojna była już nieunikniona.
Oktawian w Italii miał tylko cztery legiony i sformowane przez siebie oddziały gwardii pretoriańskiej. Polecił więc swemu legatowi Kwintusowi Salwideniuszowi wyruszyć z Hiszpanii (z sześcioma legionami) do Umbrii, gdzie wyznaczył rejon mobilizacji. Sam Oktawian również opuścił coraz niebezpieczniejszy Rzym i też udał się do Umbrii. Wówczas do stolicy wkroczył ze swymi legionami Lucjusz Antoniusz, który w senacie przeprowadził ustawę czyniącą z Oktawiana i Marka Emiliusza Lepidusa (trzeciego triumwira - wówczas już zupełnie nie liczącego się w walce o władzę) "wrogów ludu". Gdy jednak gruchnęła wiadomość że Oktawian maszeruje na Rzym, Lucjusz wycofał się z miasta i podążył do Etrurii aby połączyć się tam z legionami Polliona i Bassusa (Kalenus stacjonował w Galii Narbońskiej). Nim jednak do tego doszło, musiał się cofnąć pod Peruzję, jako że został wzięty w dwa ognie przez siły Oktawiana w Etrurii. Natomiast w opanowanym przez Oktawiana Rzymie, senat zmienił ustawę i "wrogiem ludu" stał się teraz Lucjusz Antoniusz. Ten, umocnił się w Peruzji, oczekując tam odsieczy Polliona i Bassusa. A tymczasem Fulwia przebywała w Praeneste (dzisiejsza Palestrina) pod Rzymem. Tutaj wyposażyła dwa nowe legiony pod dowództwem Munacjusza Plankusa, które jednak ograniczały się jedynie do działań partyzanckich (Plankus unikał bitwy z regularnymi oddziałami Oktawiana). Zamknięty w Peruzji Antoniusz, wypatrywał zaś stamtąd odsieczy, ale Oktawian otoczył miasto podwójnym pasem fortyfikacji (contravallacio - wewnętrzna linia obrony i circumvallacio - linia chroniąca oblegających przed odsieczą z zewnątrz). Co prawda Bassus i Pollion podeszli pod linie circumvallacio , ale nie odważyli się na bezpośredni atak (rozpalili jedynie ogniska na pobliskich wzgórzach, dając do zrozumienia oblężonym że... są w pobliżu).
Jednak ataki Antoniusza na umocnienia contravallacio nie przynosiły rezultatu. Mijały dni, tygodnie, potem miesiące, w Peruzji zaczęły kurczyć się zapasy i w końcu zabroniono wydawać żywności niewolnikom z miasta. Nim jednak do tego doszło podjęto jedną z ostatnich wielkich prób przełamania pierścienia fortyfikacji. Datę ataku wybrano nieprzypadkowo 31 grudnia 41 r. p.n.e. na 1 stycznia 40 r. p.n.e. Liczono bowiem na to że żołnierze Oktawiana będą w "świątecznym nastroju" i miast skupić się na walce, zajmą się głównie pijaństwem i zabawą. Tak się jednak nie stało, choć co prawda atak został skoordynowany z siłami Polliona i Bassusa (ci mieli uderzyć równolegle na umocnienia zewnętrzne) to jednak zakończył się on klęską. Siły Salwidienusa broniące
contravallacio i siły pod dowództwem Marka Agryppy broniące circumvallacio, odparły atak. W mieście były już pierwsze ofiary głodu - niewolnicy którym zabroniono wydawać posiłków i którzy przez to umierali w męczarniach. Ich ciała grzebano we wspólnej mogile. Gdy sytuacja żywnościowa jeszcze bardziej się pogorszyła, podjęto (połowa stycznia) kolejny atak, ale i on zakończył się klęską. W tej sytuacji były tylko dwie możliwości - albo dalsza walka, która jednocześnie oznaczała wydzielenie pozostałej żywności tylko dla żołnierzy, czyli wszystkie kobiety, starcy i dzieci zostaliby skazani na powolną śmierć głodową, tak jak wcześniej niewolnicy. Albo też należało pomyśleć o podjęciu rokowań kapitulacyjnych. Zdecydowano się ostatecznie na to drugie rozwiązanie (luty 40 r. p.n.e.).
contravallacio i siły pod dowództwem Marka Agryppy broniące circumvallacio, odparły atak. W mieście były już pierwsze ofiary głodu - niewolnicy którym zabroniono wydawać posiłków i którzy przez to umierali w męczarniach. Ich ciała grzebano we wspólnej mogile. Gdy sytuacja żywnościowa jeszcze bardziej się pogorszyła, podjęto (połowa stycznia) kolejny atak, ale i on zakończył się klęską. W tej sytuacji były tylko dwie możliwości - albo dalsza walka, która jednocześnie oznaczała wydzielenie pozostałej żywności tylko dla żołnierzy, czyli wszystkie kobiety, starcy i dzieci zostaliby skazani na powolną śmierć głodową, tak jak wcześniej niewolnicy. Albo też należało pomyśleć o podjęciu rokowań kapitulacyjnych. Zdecydowano się ostatecznie na to drugie rozwiązanie (luty 40 r. p.n.e.).
Oktawian obiecał że jeśli złożą oni broń, nie spotka ich żadna kara. Tak też się stało - Peruzja skapitulowała. Lucjusz Antoniusz mógł wyjechać z Italii i dołączyć do brata w Egipcie, ten jednak odmówił (obawiał się reakcji Marka Antoniusza na tę nierozważną i samowolną "głupią wojenkę") i wolał pozostać przy Oktawianie (który następnie mianował go namiestnikiem Hiszpanii). Większość nobilów, którzy schronili się w Peruzji, mogło wrócić do swych domów (każdy jednak miał być dyskretnie obserwowany), na śmierć, Oktawian skazał tylko kilku najbardziej mu wrogich senatorów, którzy nie godzili się na kapitulację miasta. Prawdziwa apokalipsa czekała jednak samo miasto Peruzję, które zostało doszczętnie złupione a następnie spalone (pożar prawdopodobnie wybuchł przez przypadek i nie był wcześniej planowany). Rada miejska (300 osób) był uwieziona a następnie ścięta przy ołtarzu Boskiego Juliusza w czwartą rocznicę jego śmierci (15 marca 40 r. p.n.e.). Pozostała ludność miasta została wypędzona. Co się zaś tyczy Fulwii to i ona opuściła Italię i wraz z dziećmi (6-letnim Markiem Antoniuszem Antyllusem, 2-letnim Jullusem Antoniuszem i ok. 10-letnią Antonią - córką z pierwszego małżeństwa Antoniusza) wyruszyła na Wschód, do męża. Ten jednak wciąż przebywał w ramionach Kleopatry i dopiero gdy poinformowano go o wyniku wojny peruzyńskiej i o tym że żona jedzie ku niemu z dziećmi, otrzeźwił się i opuścił ciepłe pielesze egipskiej królowej (która niczym mityczna syrena starała się mieć go przy sobie i pilnować by jej się nie wyrwał). Antoniusz następnie podążył do Grecji, dokąd statkiem płynęła również Fulwia. Do ich spotkania doszło w Atenach - nie było ono jednak przyjemne, szczególnie dla Fulwii...
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz