CZYLI JAK TRAKTOWAĆ
NIEWOLNIKÓW,
ABY LEPIEJ POMNAŻALI
MAJĄTEK GOSPODARSTWA?
Konsul Maniusz Acyliusz Glabrion jeszcze w sierpniu 191 r. p.n.e. dotarł pod (oblężoną wcześniej przez niewielkie siły Appiusza Klaudiusza) etolską twierdzę w Naupaktos, gdzie wdał się w długie walki oblężnicze. Tymczasem król Macedonii - Filip V rozpoczął kampanię mającą na celu odzyskanie wielu utraconych (w wyniku wojny z Rzymem z lat 200-197 p.n.e.) miast i twierdz. Poddała mu się na przykład załoga dobrze umocnionego miasta Demetrias (w zamian za darowanie życia i umożliwienie swobodnego przeprawienia się do Azji Mniejszej). Tracąc Demetrias, utracił jednocześnie król Antioch III ostatni swój port w Grecji kontynentalnej, a Filip odzyskał miasto, które od zawsze uważał za swoją własność. Był to bowiem (obok Kassandrei, Tessalonik i Pireusu) największy port (i duże miasto) Morza Egejskiego w Grecji kontynentalnej. Następnie skierował się król Filip ku ziemiom Dolopów i Aperantów (w Helladzie środkowej) - które także zajął. Wojna na lądzie nieco siadła, gdyż główną sceną walk stało się teraz morze. Dowódca floty króla Antiocha - Poliksenidas, zdając sobie sprawę z liczebnej przewagi przeciwników (Rzymianie dysponowali na Morzu Egejskim flotą w sile 80 okrętów wojennych, do tego dochodziły statki sojuszników Rzymu - Pergamonu - 25 okrętów - i Rodos - 38 okrętów) i własnej słabości (Poliksenidas posiadał jedynie 70 okrętów wojennych i 100 statków patrolowych), postanowił użyć fortelu, aby przeciwdziałać połączeniu się tych wszystkich trzech flot ze sobą. Nawiązał kontakt z admirałem floty rodyjskiej i zadeklarował że pragnie zdradzić Antiocha i powrócić do ojczyzny (Poliksenidas pochodził właśnie z Rodos), tylko musi otrzymać gwarancję bezpieczeństwa i swobodę osiedlenia się na wyspie. W zamian oferuje wydanie całej floty królewskiej. Wódz Rodyjczyków przystał na ten fortel i udał się ze swą flotą do Efezu (gdzie miał zjawić się również Poliksenidas). Tam wpadł w pułapkę, otoczony przez okręty Antiocha, musiał skapitulować tracąc tam praktycznie wszystkie okręty (jedynie kilku z nich udało się przerwać pierścień oblężenia i uciec). Rodyjczycy - którzy uważali się za "królów morza", postanowili szybko zmazać z siebie tę hańbę i w przeciągu roku wystawili kolejną flotę.
Tak pokonawszy jednego z przeciwników, musiał Poliksenidas (któremu nie udało się zapobiec połączeniu floty rzymskiej i pergamońskiej) zaatakować teraz nieprzyjaciół i rozbić ich siły. Do bitwy doszło w pobliżu przylądka Korkyros w Azji Mniejszej, nieopodal Chios. Bitwa ta jednak, miast morską, zamieniła się w lądową, gdyż Rzymianie (pod wodzą Gajusza Liwiusza Salinatora) zastosowali bosaki, przechodząc po nich na nieprzyjacielskie okręty i tym samym dokonując abordażu. Poliksenidas stracił tak ok. 10 okrętów i musiał się wycofać. Nastąpił pat, który miał trwać do wiosny roku następnego (190 p.n.e.). W tym czasie obie strony intensywnie przygotowywały się do kolejnej walki, odbudowując i rozbudowując swoje okręty i armie. A tymczasem w Rzymie nadszedł czas wyborów (w tym okresie wybory jeszcze odbywały się do połowy listopada każdego roku, choć Nowy Rok przypadał... w połowie marca roku następnego. Jednak po reformie kalendarza z 153 r. p.n.e. Nowy Rok - a tym samym zaprzysiężenie kolejnych konsulów, przesunięto na Kalendy stycznia. Od tego też czasu, przy pewnych jeszcze zmianach dokonanych w okresie średniowiecza - dzień 1 stycznia stał się pierwszym dniem Nowego Roku). Zwyciężył je (jako jeden z konsulów, gdyż należy pamiętać że konsulów wybierano zawsze dwóch każdego roku) Lucjusz Korneliusz Scypion - brat sławnego pogromcy Hannibala spod Zamy - Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego. Następnie zadeklarował, że jeśli to jemu przypadnie dowodzenie w wojnie z Antiochem III, jego brat także weźmie udział w tej wyprawie jako legat. Obudziło to pewne nostalgiczne plany kolejnej (po dziesięciu latach) konfrontacji dwóch wielkich wodzów - Publiusza Scypiona i Hannibala, którzy teraz mieli (przynajmniej oficjalnie) zejść na drugi plan, jednak i tak wszyscy twierdzili że to oni są prawdziwymi wodzami tej batalii. Tak też się stało, Lucjusz został skierowany na front do Grecji, a wraz z nim udał się tam Publiusz Scypion.
W tym czasie Hannibal nie przebywał w obozie Antiocha, będąc na uboczu działań wojennych (generałowie Antiocha nie życzyli sobie jego obecności i nie akceptowali jego planów wojennych). Antioch wysłał go dodatkowo do Fenicji, z poleceniem zwerbowania tam kolejnej eskadry wojennej. A tymczasem nowi wodzowie rzymscy przepłynęli przez Adriatyk z posiłkami i dołączyli do sił Glabriona w Naupaktos. Okazało się że Glabrion przez rok niczego nie zyskał, wciąż oblegając dobrze umocnioną i zaopatrzoną twierdzę. Publiusz Scypion nie mógł uwierzyć że były konsul oddał pole manewrów w Grecji w ręce Filipa V, który już zajął dość duże tereny (które wcześniej stracił w czasie wojny z Rzymem w 196 r. p.n.e.). Scypion miał rzec do Glabriona: "Chociaż sam jesteś zwycięzcą tej wojny, łupy z niej pozwalasz zgarnąć Filipowi, który choć nie widział nawet linii bojowej i sztandarów nieprzyjaciela, opanowuje wciąż nowe krainy". Rzymianie tracili czas pod Naupaktos, a tymczasem król Macedonii zgarniał cały dorobek ich dotychczasowych zwycięstw. Należało tę sprawę szybko rozwiązać. Postanowiono więc wysłać do Naupaktos Tytusa Kwinkcjusza Flamininusa, znanego w całej Helladzie z wydanej na Istmie korynckim sześć lat wcześniej - "Wolności wszystkich Hellenów". Ten obiecał Etolom, że jeśli tylko złożą broń, nie zostaną ukarani i będą mogli wysłać poselstwo do senatu w celu powojennej organizacji ich związku i wolności ich miast. Etolowie z Naupaktos przystali na ten układ i miasto poddało się. Rzymianie dotrzymali warunków umowy i wycofali się do Fokidy. Publiusz Scypion zdawał sobie sprawę że wojna z Etolami tylko wyczerpuje siły rzymskie a walka z nimi jest drugo a nawet trzeciorzędna. Najważniejsze to teraz dopaść i rozbić Antiocha, jeśli on poniesie ostateczną klęskę, Etolowie sami będą musieli się poddać, dlatego celem było jak najszybsze przerzucenie armii do Azji Mniejszej. Niestety sprawy w Grecji jednak wciąż się komplikowały, gdyż Etolowie, choć ustępowali w jednym miejscu, zbroili się w drugim. I tak właśnie się stało w Fokidzie, gdzie Rzymianie (mając w planach krótki odpoczynek, przed planowanym desantem do Azji), znów musieli walczyć, tym razem pod miastem Amfissą, gdzie umocnili się Etolowie, zagradzając Rzymianom dalszą drogę ku morzu.
Hannibal zaś także słał do króla Antiocha ostrzeżenia, deklarując że Rzymianie z całą pewnością przybędą do jego kraju i dziwił się że jeszcze tego nie uczynili, gdyż z Grecji mają oni bliżej do Azji niż z Italii do Grecji. Miał się też Hannibal wyrazić że Antioch, przez swoją niechęć z podjęciem decyzji o ataku na Italię, teraz: "Będzie musiał walczyć z Rzymianami na lądzie i na morzu, w Azji i o Azję". Ale sam król też jakby się nieco zmienił. Jego niechęć do prowadzenia walk i rozpływanie się w przyjemnościach łoża, jakich doświadczał w Grecji ze swoją świeżo poślubioną grecką żoną, ustąpiła zdrowemu rozsądkowi. Tak jak bowiem Japończycy swym atakiem na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r. "zbudzili śpiącego kolosa", tak też on - Antioch swą wyprawą na Grecję obudził całą potęgę "rzymskiej wilczycy", która mogła go teraz bardzo mocno poharatać. Paradoksalnie Rzymian najłatwiej było pokonać w ich własnym kraju, gdzie... byli najsłabsi (ze względu na dużą liczbę ludów Italskich, które można byłoby przeciągnąć na swoją stronę). Dlatego też Antioch wziął się do intensywnej pracy i obwarował Sestos na Chersonezie (skąd spodziewano się lądowej przeprawy wroga) oraz Abydos po stronie azjatyckiej, zaś z Lizymachii uczynił nowe Termopile zagradzające drogę na Chersonez (nic mu z tego nie wyjdzie, gdyż twierdza ta i tak podda się Rzymianom). Dokonał też nowych poborów, ściągając posiłki ze swych górnych satrapii. Tymczasem do stojących pod Amfissą Rzymian, uśmiechnęło się szczęście. Oto bowiem przybyli do ich obozu Ateńczycy. Ich poseł Echedemos poprosił Publiusza Scypiona o pokój dla Amfissy, na co ten wyraził zgodę z radością (planował bowiem, w przypadku dalszego oporu Etolów, porzucić oblężenie Amfissy i iść dalej, ku morzu a potem do Azji w celu dobicia Antiocha w jego własnym gnieździe). Przystał więc na propozycję Echedemosa i polecił mu porozmawiać o pokoju również z Etolami, co ten niezwłocznie uczynił. Publiusz przyjął posłów etolskich bardzo serdecznie, deklarując że jeśli się poddadzą, nie spadnie im włos z głowy. Ci zadowoleni powrócili do swoich i zdali im relację z tego spotkania. Gdy Etolowie wysłali kolejnych przedstawicieli, by ustalili konkretne warunki kapitulacji, musieli już rozmawiać z wodzem, czyli z Lucjuszem Scypionem. Ten stwierdził że pokój jest możliwy tylko pod dwoma warunkami: albo wpłacą oni od razu 1 000 talentów kontrybucji i uznają się za sojuszników Rzymu, albo też zdać się muszą na "ich łaskę". Etolowie nie mogli i nie chcieli wybrać żadnej z tych możliwości, dlatego też poprosili o półroczne zawieszenie broni (by w tym czasie wysłać swych posłów bezpośrednio do Rzymu). Publiusz nakłonił brata by zgodził się na ten warunek, dzięki któremu Rzymianie zyskają wolną rękę do działań w Azji. Tak też się stało.
W tym czasie (190 r. p.n.e.) do Rzymu przybyło poselstwo z Egiptu, od młodego króla Ptolemeusza V i jego (jeszcze młodszej żony, córki Antiocha III) Kleopatry I. Para królewska namawiała Rzymian do zdecydowanego działania i przeniesienia wojny do Azji, deklarując przez swych posłów: "Wszystko tam przerażone, nie tylko w Azji, ale nawet w Syrii". Bowiem celem polityki egipskiej (od obalenia stronnictwa pro-syryjskiego, wraz ze śmiercią jego przywódcy - Arystomenesa z Akarnanii w 192 r. p.n.e.), było odzyskanie Celesyrii (utraconej po bitwie pod Panion w lipcu 200 r. p.n.e.), stąd posłowie egipscy zadeklarowali gotowość pomocy w wojnie z Antiochem III Syryjskim. Senat jednak odrzucił propozycje Egiptu. Nie ufano Ptolemeuszowi V, który wcześniej zbliżył się z Seleucydami, poślubiając w 194 r. p.n.e. 10-letnią córkę Antiocha III - Kleopatrę. Poza tym chciano się uwolnić od nieco już uciążliwego pełnienia roli swoistego "adwokata Egiptu" w kontaktach z Antiochem czy Filipem V. A Egipt (podobnie jak dzisiaj Arabia Saudyjska bez wsparcia USA) bez pomocy Rzymu nie był wówczas w stanie przetrwać. Już raz przecież doszło do próby "rozbioru Egiptu", gdy Antioch III Syryjski i Filip V Macedoński zawarli tajny pakt, ustalający zakres przyszłych akcesji terytorialnych (203/202 r. p.n.e.), efektem tego porozumienia była bitwa pod Panion i utrata Celesyrii (czyli swoistej tarczy Egiptu na wschodzie). Do podziału kraju nie doszło jednak właśnie dzięki interwencji Rzymu, który co prawda uwolniony wówczas od kartagińskiego niebezpieczeństwa (po bitwie pod Zamą w 201 r. p.n.e.), szykował się jednak do wojny z Filipem V i potrzebował przychylności Antiocha. Poprzestał więc na deklaracji o rezygnacji z planów podziału lub aneksji Egiptu, ale nie zamierzał dążyć do odzyskania przez Egipt Celesyrii, dlatego też podziękował za królewską ofertę pomocy w wojnie z Antiochem III. Egipt w tym czasie przeżywał bardzo poważny konflikt etniczny, który spowodowany był próbą obalenia greckiej dynastii Ptolemeuszy, przez czarnoskórych władców Nubii z południa. Opanowali oni Tebaidę i oderwali ją od Egiptu na prawie dwadzieścia lat (205-186 r. p.n.e.). Do tego doszedł jeszcze kryzys finansowy w kraju, związany właśnie z utratą tej niezwykle dochodowej prowincji.
A tymczasem spod Amfissy, legiony braci Scypionów ruszyły na północ, ku Macedonii. Obawiano się jednak reakcji Filipa. Co prawda deklarował on swoją przyjaźń i sojusz z Rzymem, jednak zapewne tylko zamyślał okazji, aby wbić Rzymianom nóż w plecy, jeśli tylko by mu się to opłacało. Lucjusz Scypion wysłał więc na północ, do Pelli (stolicy Macedonii) młodego oficera - Tyberiusza Semproniusza Grakcha (ojca sławnych braci Grakchów, którzy w latach 30-tych i 20-tych II wieku p.n.e. nieco namieszają w rzymskiej polityce i otworzą puszkę pandory pod późniejszy kryzys Republiki i narodziny pokolenia ambitnych wodzów typu Mariusz, Sulla, Krassus, Pompejusz, Cezar, Antoniusz czy Oktawian - którzy ostatecznie doprowadzą do upadku Republiki i wykrystalizowania się nowego ustroju politycznego - Pryncypatu), z zadaniem wybadania intencji króla Macedonii. Zmieniając konie, popędził on co sił do Pelli i zastał tam siedzącego przy uczcie i pijanego króla Filipa V, który zaprosił go do stołu. Król zgodził się na przemarsz Rzymian przez jego kraj, a nawet zadeklarował iż dołączą do nich macedońscy ochotnicy. Zaprzyjaźnił się też z Publiuszem Scypionem, którego zaprosił także do swego stołu, ofiarowując mu najróżniejsze napitki i jadło. Ten w zamian uzyskał od senatu anulowanie ostatnich rat, jakie Filip V miał zapłacić Rzymowi po swej klęsce w 197 r. p.n.e. w bitwie pod Kynoskefalaj, dzięki temu Filip zaoszczędził jakieś 200 talentów. Ostatecznie Rzymianie stanęli nad Hellespontem dopiero w październiku 190 r. p.n.e., zaś w sierpniu skapitulowała przed nimi Lizymachia, gdzie właśnie znajdowały się spore magazyny wojskowe armii króla Antiocha. Tam Publiusz Scypion żartował do żołnierzy, mówiąc o Antiochu III: "Ten stary koń czuje już nie tylko uzdę, lecz i jeźdźca", ale na razie jeszcze Rzymianie nie przekroczyli Hellespontu, oczekując przybycia swej floty, stacjonującej w miejscowości Kanes (w Azji Mniejszej), która należała do sprzymierzonej z Rzymem Fokai. 30 okrętów rzymskich (część floty z Kanes, która wówczas podzielona już była na trzy części - północną płynącą do Hellespontu, środkową, stojącą w Kanes i południową, złożoną z okrętów rodyjskich blokującą flotę Poliksenidasa w Efezie) oraz 7 z Pergamonu, płynęło na północ, celem przetransportowania armii konsularnej na azjatycki brzeg.
Gajusz Liwiusz Salinator - który osobiście prowadził okręty, już w marcu 190 r. p.n.e. wylądował na północ od miejsca gdzie miało przed wiekami znajdować się sławne i bogate miasto - Troja, zniszczone przez Greków. Oddał tam cześć Jowiszowi i Minerwie, składając ofiarę i modląc się do bogów o pomyślność wojenną. Za siedem lat miała przypaść tysiącletnia rocznica upadku Troi, co w Rzymie wiązało się także z pewnymi millenarystycznymi tendencjami o końcu świata (ale nie aż tak powszechnymi, jak będzie to miało miejsce w sto lat później). W każdym razie Salinator dopełnił obowiązków, złożył ofiarę bogom i poprosił ich, oraz cienie Priama i Hektora o wsparcie w tej wojnie. Postąpił jak należało, nie mógł więc zostać posądzony o nieokazanie szacunku ruinom pramatki Rzymu. Poddały mu się też od razu okoliczne miasta takie jak Dardanos, Rhoiteion i Elaius. Gdy dotarł do Sestos na Chersonezie, na spotkanie z nim wyszli kapłani świątyni Wielkiej Macierzy (w Italii znanej bardziej pod nazwą Matki Idajskiej), czyli bogini Kybele (do Rzymu jej kult został aplikowany na przełomie 205 i 204 r. p.n.e.). Co ciekawe, kapłani ci byli... eunuchami, sami bowiem odcinali sobie genitalia w tzw.: "rytuale przejścia", gdzie poddani działaniu halucynogennego napitku, w szale tańców i radości - odcinali sobie przyrodzenie po to aby zostać kapłanami tej bogini. Mało tego, od tej chwili do końca życia musieli już nosić tylko kobiece stroje. Tam Salinator oczekiwał przybycia legionów braci Scypionów. A tymczasem stojący z flotą w Efezie Poliksenidas, postanowił uderzyć na blokujących port Rodyjczyków. Udało mu się wypłynąć (pod osłoną nocy) na czele 70 okrętów z Efezu do portu Pygela, leżącym nieopodal. Stamtąd wysłał pirata Nikandra z pięcioma okrętami by obsadzić przylądek Palinuros na wyspie Samos i tym samym wyszedł na tyły sił rodyjskich. Podzielił też flotę na dwie części i w rejonie wyspy Panormos dopadł rodyjską okręty pod dowództwem stratega Pauzystratosa - doszło do bitwy morskiej. Jednocześnie od tyłu uderzył Nikander ze swoimi ludźmi, co spowodowało że Pauzystratos, nie widząc możliwości zwycięstwa, kazał wywiesić rozkaz do odwrotu (w tamtym czasie admirałowie mieli bardzo ograniczoną możliwość dowodzenia flotą już podczas samej bitwy. Mogli co najwyżej ustawić szyk którym miano atakować, ale potem nie mieli większego wpływu na toczące się walki i mogli co najwyżej wydać rozkaz do odwrotu, który to komunikowany był za pomocą odpowiednich chorągwi wywieszanych na maszcie).
Nim jednak jego okręt flagowy zdążył wykonać zwrot, uderzyły nań pentery Poliksenidasa, taranując okręt Pauzystratosa który tym samym poszedł na dno (sam wódz Rodyjczyków zginął w walce). Bitwa zakończyła się całkowitą klęską Rodyjczyków (koniec marca 190 r. p.n.e.). Zdobyto prawie całą flotę - 20 okrętów (tylko niektóre z nich zostały zniszczone, większość opanowano), wyrwać udało się zaledwie 5 galerom z Rodos i 2 z Kos. Popłynęły one na północ do Hellespontu, by tam połączyć się z Rzymianami. Tymczasem Gajusz Salinator, na wieść o klęsce pod Panormos, opuścił Hellespont i ruszył na ratunek części swej floty stacjonującej w Kanas. Zdążył w ostatnim momencie, ale nie udało mu się ocalić Fokai, która skapitulowała przed wojskami księcia Seleukosa (syna i następcy Antiocha III). Doszło też do pewnego rozkładu w armii sprzymierzonej, gdyż plany wojenne Rzymian i Rodyjczyków znacząco się od siebie różniły. Rzymianie chcieli przede wszystkim skoncentrować flotę w rejonie Hellespontu, by umożliwić siłom lądowym desant do Azji, natomiast Rodyjczycy pragnęli oczyścić południowe wody z piratów keffaleńskich (pozostających na usługach Antiocha) i opanować tereny Licji z portami w Patarze i Fellus. Licyjczykom jednak było dobrze pod panowaniem króla Antiocha III i woleli jego rządy, od władzy znienawidzonych Rodyjczyków czy choćby Egipcjan (którzy wcześniej, do 200 r. p.n.e. kontrolowali te ziemie). gdyż dobrze pamiętali egipskich rządców, którzy łupili ich ogromnymi podatkami - dlatego też chętnie walczyli po stronie Seleucydów syryjskich. A tymczasem zmienił się wódz rzymskiej floty i Gajusza Salinatora zastąpił teraz Lucjusz Emiliusz Regillus. Tymczasem na lądzie stałym, w Azji Mniejszej zarówno książę Seleukos jak i sam Antioch III ruszyli przeciwko królestwu Eumenesa II - władcy Pergamonu sprzymierzonego z Rzymem. Sytuacja wyglądała więc następująco - Rzymianie szli na Chersonez i Lizymachię na północy, ich flota stała na Samos. Rodyjczycy operowali w rejonie Licji (gdzie przebywał również ze swą flotą król Pergamonu - Eumenes II). Flota Poliksenidasa zaś kontrolowała Efez i inne porty Azji Mniejszej, a armia Antiocha III i jego syna Seleukosa ruszyła na podbój Pergamonu. Wojna trwała więc nadal a ostateczne zwycięstwo lądowe, nie było możliwe bez sukcesu na morzu.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz