CZYLI DLACZEGO TO WŁAŚNIE
W ROSJI ZWYCIĘŻYŁ KOMUNIZM?
"A BYŁ KIEDYŚ TAKI CZAS
KIEDY WALCZYLIŚMY BEZ STALINA?
STALIN ZAWSZE JEST Z NAMI"
FRAGMENT PROPAGANDOWEGO FILMU SOWIECKIEGO pt.:
"UPADEK BERLINA"
(1949 r.)
WSTĘP
Kobieta była struchlała ze strachu. Przyprowadzili ją tutaj z więzienia i kazali czekać. Na kogo? Po co? Nie wiedziała, a bała się nawet zapytać tym bardziej teraz, gdy całe jej życie dosłownie się zawaliło. Jeszcze do niedawna była przecież maszynistką pracującą w jednej z moskiewskich gazet. Miała dobrą, spokojną i wydawało się jej bezpieczną pracę. Jak bardzo się myliła. Jak mogła popełnić taki głupi, niedopuszczalny błąd. Czy była to wina długości tekstu czy też jej nieuwagi, nie miało to już teraz żadnego znaczenia - okazała się bowiem wrogiem ludu i niechybnie czekało ją co najmniej zesłanie do któregoś z "sowieckich ośrodków wypoczynkowych" - o których nikt nie odważył się wspomnieć nawet szeptem. Dotąd myślała, że trafiają tam prawdziwi przestępcy, wrogowie państwa, agenci imperializmu działający na szkodę sowieckiej ojczyzny. Czyżby ona również zaliczała się do tego grona? Ale cóż takiego uczyniła, popełniła błąd, straszną, niewybaczalną pomyłkę i jest gotowa ponieść konsekwencje, ale dlaczego miałaby zostać skazana. Przecież jako komunistka szczerze żałuje tego co zrobiła i zdaje sobie sprawę że jest to karygodne przewinienie, ale gotowa jest uczynić wszystko, byle tylko dano jej drugą szansę.
Te rozmyślania przerwało pojawienie się oficera, który gestem ręki skinął na żołnierzy by ci wprowadzili ją do sali. Było to bardzo ładne miejsce, bardzo szykowne, bardzo bogate. Naprzeciw niej za biurkiem siedział pewien łysawy mężczyzna w okularach. Początkowo go nie rozpoznała, ale gdy tylko skinął ręką na żołnierzy by wyszli i podszedł do niej, trzymając w ręku dokumenty z przesłuchania do którego oczywiście od razu się przyznała i je podpisała - zaczęła go rozpoznawać, choć nie śmiała się odezwać. Mężczyzna zbliżył się do niej, obszedł ją dokoła, zmierzył wzrokiem od stóp do głów i zapytał:
- Nazywasz się Walentina Gaszewa, tak? Jesteś oskarżona o działalność agenturalną na szkodę państwa sowieckiego - wiesz o tym? przyznałaś się!
Dziewczyna ze złami w oczach i struchlała ze strachu, potwierdziła wszystkie wcześniejsze oskarżenia. Mężczyzna podszedł do niej bliżej i odgarnął kosmyk włosów, który spadł na jej czoło.
- Ładna jesteś! Oczywiście zbrodnia, której się dopuściłaś jest niezaprzeczalna...
- Jestem gotowa przejść reedukację, zrobię wszystko żeby naprawić mój błąd i swoją winę wobec sowieckiej ojczyzny, przysięgam zrobię wszystko! - dziewczyna z zapałem, godnym aktywistki partyjnej, próbowała się bronić. Mężczyzna spojrzał jeszcze raz w jej zeznania.
- A więc potwierdzasz, że dopuściłaś się czynu wymierzonego w nasz sowiecki ład i naszą sowiecką ojczyznę, pisząc na maszynie zamiast słowa "Stalingrad" - słowo: "Stalingad?"
Dziewczyna ponownie ze łzami w oczach się do wszystkiego przyznała, prosząc jedynie o szansę, jaką byłby dla niej jakiś ośrodek reedukacji, gdzie mogłaby naprawić swoją niepodważalną winę.
- Ośrodek reedukacji? Mamy ich sporo w kraju. Ciężką pracą odrobisz swoją winę wobec państwa i sowieckiej ojczyzny.
Raz jeszcze popatrzył jej prosto w oczy, ponownie podnosząc jej zapłakaną twarz ku sobie.
- Rozbierz się! - polecił
Dziewczyna natychmiast zdjęła ubranie, a ów mężczyzna dokładnie ją obejrzał. Pogładził ramiona, dotknął ud i brzucha, złapał za pierś i ostatecznie klepnął w pupę.
- Ubierz się. Jesteś wolna, możesz wrócić do domu!
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć, jak dziękować. Upadła mu do stóp całując po rękach, on jednak ponownie polecił jej się ubrać i wrócić do domu - procesu nie będzie, bo on tak postanowił. On - prawa ręka Stalina, on wszechwładny pan i władca - on Ławrientij Beria.
To, co przedstawiłem powyżej, to opowiedziana własnymi słowami autentyczna historia, jaka miała miejsce tuż po zakończeniu II Wojny Światowej, gdy młoda maszynistka przepisując tekst popełniła literówkę, ale w jakże ważnym słowie. Napisała bowiem zamiast "Stalingrad" to "Stalingad", co automatycznie zostało uznane za działalność antypaństwową i mogło się dla niej skończyć bardzo źle - co najmniej zesłaniem do obozu pracy, z którego może wyszłaby po dziesięciu latach jako kompletny wrak człowieka. A w tym przypadku jej wybawcą okazał się właśnie Ławrientij Beria, ten sam który (m.in.:) nadzorował (poprzez swoich ludzi) mord na ponad 22 000 polskich oficerów w Katyniu, Miednoje i w Charkowie w 1940 r. Beria jednak, który powszechnie był uznawany za potwora, miał jednak drugą, ludzką stronę. To że lubił towarzystwo kobiet i ściągał do siebie najróżniejsze panny i mężatki - jest oczywiste i nie podlegające dyskusji. Jednak nie prawdą jest (jak potem oskarżali go wrogowie) iż dopuszczał się na nich gwałtów bez ich zgody. Beria (mimo wszystko) nie był typem gwałciciela, on swoje wybranki celebrował niczym oblubienice i często jadał z nimi posiłek, który był wstępem do "nocy miłości", ale nie dochodziło do niej bez zgody kobiety. Potem oczywiście, po jego śmierci - przypięto mu łatkę gwałciciela i hedonisty, wykorzystującego seksualnie nawet niepełnoletnie dziewczęta (zdarzało się że uprawiał seks z 16-latkami, ale o młodszych dziewczętach nic nie wiadomo i zapewne ich nie było, bo gdyby były to Chruszczow, Andriejew czy Mołotow nie pominęliby takich przypadków w akcie oskarżenia wymierzonym w Berię - choć i tak w większości nazmyślali w dokumentach, tworząc zupełnie nowe fakty dokonane).
Beria był seksoholikiem - to prawda. Potrafił też sobie z tego żartować, jak choćby wówczas gdy wybrał się z przyjacielem w rejs łódką po Morzu Czarnym. Miał mu wówczas zaproponować: "A może popłyniemy do Turcji?", na co tamten odrzekł: "Zgłupiałeś! Tam nas powieszą". Beria wówczas z uśmiechem na twarzy odparł: "Ciebie powieszą, bo jesteś komunistą a ja nie. Ja się z nimi dogadam, bo tak jak oni jestem zwolennikiem haremów" (ten żart miał przypomnieć Putin w 2008 r. rozmawiając o prezydencie Gruzji - Saakaszwilim). I rzeczywiście, Beria był miłośnikiem kobiet. Ale należy pamiętać, że choć bezpieka ściągała mu część panienek prosto z ulicy, traktował je jak damy, urządzając kolację przy świecach, ofiarowując drogie prezenty, zapraszając do teatrów i kin - traktował je niczym swoje dziewczyny a czas z nimi spędzony jak swoiste randki. I nie zmuszał tych kobiet ani do seksu, ani też choćby do zjedzenia w jego towarzystwie kolacji - jeśli się na to decydowały, to był ich własny wybór. I rzeczywiście, tych kobiet, które odmówiły mu spotkania czy stosunku było niewiele (chyba jedna może dwie), cała reszta zgadzała się na spędzenie miłego czasu w towarzystwie jednego z najpotężniejszych ludzi w Związku Sowieckim i współpracownika samego Stalina. Tym bardziej warto było przynajmniej znać takiego człowieka jak Beria - który był doprawdy wszechmocny i mógł wiele pomóc, ale i wiele zaszkodzić. Czy można się dziwić że wszystkie kobiety - artystki teatralne, aktorki, śpiewaczki operowe, akrobatki, pływaczki, jego agentki czy wreszcie zwykłe kobiety i dziewczyny z ulicy - rozkładały przed nim nogi? Większość kobiet sama pchała mu się do łóżka, on nie musiał ich w ogóle przymuszać do seksu czy też gwałcić, on seks miał na wyciągnięcie ręki, na pstryknięcie palcem (podobnie jak zresztą oskarżany o molestowanie hollywoodzki dziadyga Harvey Weinstein czy taki Bill Cosby. Już kiedyś o tym pisałem, ale raz jeszcze powtórzę, tacy ludzie nie muszą w ogóle nikogo gwałcić ani molestować, oni mają seks na każde zawołanie i zawsze kiedy zechcą. Taka jest prawda, a cały ten feministyczny ruch "me too" - wymierzony jest nie w samego Weinsteina czy jemu podobnych buhajów, ale w... młode dupy. Aktoreczki, które chciałyby zająć miejsce już wypromowanych gwiazdeczek, same wcześniej rozchylających uda przed reżyserami, producentami czy innymi mężczyznami, mogącymi pomóc w ich dalszej karierze).
Jednak postać Ławrientija Berii ciekawa jest nie ze względu na jego łóżkowe podboje, ale z zupełnie innego powodu. Otóż człowiek ten (o czym z resztą w opowiedzianym dowcipie wspomniał Putin), nie był komunistą (a przynajmniej nie był nim do końca). Jest to ciekawe stwierdzenie, które postaram się udowodnić w kolejnych częściach tego tematu, teraz jednak pragnę tylko nadmienić, że to, co uczynił Beria po śmierci Stalina, było zarazem pierwszą próbą likwidacji komunizmu i doprowadzenia do rozpadu Związku Sowieckiego. Jak wielkim stało się to niebezpieczeństwem dla partyjnych genseków, niech świadczą słowa Andrieja Andriejewa, wypowiedziane po "likwidacji" Berii w 1953 r. (wcale nie w grudniu, jak można przeczytać choćby na Wikipedii, a dużo, dużo wcześniej): "Miał (Beria) przygotowany plan likwidacji ustroju sowieckiego", Mołotow dodawał: "Prowokator Beria chciał spowodować pęknięcie, które pozwoliłoby mu doprowadzić do rozpadu Związku Sowieckiego", a Chruszczow twierdził: "Chciał zjednoczyć nacjonalistów przeciw Rosjanom". Można by oczywiście te słowa uznać za naturalne potępienie pokonanego przeciwnika w walce o władzę w partii, których przecież za czasów Stalina było mnóstwo, gdyby nie jeden drobny fakt świadczący za prawdziwością tych słów. Otóż Beria rzeczywiście po śmierci Stalina planował doprowadzenie do stworzenia chaosu wewnętrznego, który umożliwiłby rozpad Związku Sowieckiego i upadek komunizmu. Jego decyzje, podejmowane między marcem a czerwcem 1953 r. są w oficjalnej historiografii nazywane "odwilżą" postalinowską. W rzeczywistości decyzje te (gdyby doprowadził je do końca) zakończyłyby się nie jakąś tam "odwilżą" a realnym potopem, który zmiótłby Związek Sowiecki z powierzchni ziemi. Wiedzieli o tym ludzie tacy jak Chruszczow czy Malenkow, którzy obawiając się wszechwładzy Berii po śmierci Stalina i widząc do czego prowadzą jego decyzje, oraz bojąc się otwartej z nim konfrontacji na szczeblu partii bolszewickiej, postanowili... po prostu fizycznie go "wyeliminować". Jak do tego doszło, w jaki sposób Beria znalazł się w partii bolszewickiej i jak przetrwał wszystkie zamachy na swoje życie (a było ich bodajże sześć), oraz w jaki sposób komunizm zwyciężył w Rosji (a potem jak łatwo mógłby zostać obalony (po raz pierwszy w 1941 r. po ataku Hitlera a po raz drugi w 1953 r. "odwilżą" Berii), opowiem właśnie w tym temacie.
Na marginesie pragnę jeszcze dodać, że plany, które uruchomił Beria w pierwszej połowie lat 50-tych XX wieku, zostały wykorzystane trzydzieści lat później do wprowadzenia w życie tzw.: "transformacji ustrojowej", która jednak była wdrażana i kontrolowana przez KGB i służby specjalne reszty demoludów. Co prawda nie planowali oni rozpadu Związku Sowieckiego, a raczej zamienienie go w obecny model chiński, z ustrojem komunistycznym i (kontrolowaną przez państwo) gospodarką kapitalistyczną. Ale wiele innych, oddolnych sił, które zostały wówczas uruchomione podczas wprowadzania w życie tego planu, doprowadziły w konsekwencji właśnie do rozpadu Sowieckiego Sojuza i ustroju komunistycznego w państwach od niego zależnych (w tym w Polsce). Ale proces rozpadu nie mógł do końca wymknąć się z rąk bezpieki, która była gotowa podzielić się władzą z częścią (koncesjonowanej) opozycji, byle tylko utrzymać wpływ na najważniejsze resorty siłowe oraz położyć łapę na tych segmentach gospodarki, dzięki którym można było się szybko wzbogacić. Postaram się również i o tym opowiedzieć, chociaż moim priorytetem jest właśnie skupienie się na ukazaniu procesu wdrażania komunizmu w Rosji, środków jego finansowania, oraz zabezpieczeń które miały go chronić. Chciałbym też pokazać, że to, co obecnie nas otacza, ta cała lewicowa papka intelektualna, która na pierwszy rzut oka wydaje się wypocinami chorego umysłu (jak choćby ględzenie pani Spurek w Parlamencie Europejskim o "dyskryminowanych płciowo" krowach, czy szwedzkiego naukowca, który proponuje w ramach walki o "przyszłość planety" - kanibalizm, czyli zjadanie ludzi przez ludzi), że te pomysły ludzi wydawałoby się chorych na umyśle, wcale takowymi nie są. To jest doskonale przemyślana i wdrażana w życie antyludzka eugenika, która ma zostać jednym z naczelnych celów postulowanego "Nowego Porządku Świata". Nie powstała ona w próżni i nie jest niczym nowym. To część marksistowskiego planu, mającego na celu zbudowanie "Nowego Człowieka".
Teraz właśnie chciałbym pokazać, jak te negatywne tendencje zostały aplikowane do Rosji i dlaczego właśnie tam zwyciężyły. Oczywiście marksizm leninowski czy stalinowski różni się od marksizmu Marcuse, Habermasa czy Horkheimera, różni się też od marksizmu niejakiej Donny Haraway z jej: "Manifestem Cyborga", po której to lekturze miałem nieodpartą chęć... wyrzygania się (dobrze że byłem przed posiłkiem, bo nie wiem jak by to się skończyło). Potem pomyślałem że ta kobieta wykłada przecież na uniwersytecie (Kalifornijskim zdaje się). Ona, ta wydawałoby się totalna "spierdolina umysłowa" (przepraszam za mocne słowo - nie potrafiłem jednak znaleźć godnego zamiennika), uczy kolejne pokolenia podobnych jej zombiaków. To jest straszne i nie należy się wcale dziwić wypocinom takiej Spurek, skoro w szkołach wyższych i na uniwersytetach dzieje się gwałt na uczniach i studentach. Gwałt na ich inteligencji, na ich umiejętności logicznego myślenia, a przede wszystkim - brutalny gwałt na człowieczeństwie, bo czym innym jest twierdzenie: "Make kin, not babies?" Czym innym jest twierdzenie że krowy są "dyskryminowane płciowo?" Normalny człowiek reaguje odruchowo tak, jak ja chciałem zareagować - chęcią wyrzygania się na te wypociny i ich autorów, ale niestety musimy pamiętać że takie plany są już dawno realizowane i że nawet jeśli nam teraz się wydaje że to jest głupie i pozbawione sensu, to przyjdzie taki moment (jeżeli pozostaniemy bierni) że stanie się to narzuconą nam oficjalną ideologią, za której krytykę stracimy pracę, lub nawet trafimy za kratki (a potem do ziemi). I nie będzie zmiłuj się! Zostaniemy brutalnie przymuszeni do akceptacji (lub przynajmniej milczenia) tej nowej wersji marksizmu. Dlatego wydaje mi się że nie można - NIE MOŻNA w żaden sposób poprzestać na milczeniu w tych sprawach, gdyż celem ostatecznym jest nasza przyszłość. Czy zamienimy się w zwierzęco-ludzkie cyborgi, tak jak chce pani Haraway, czy może w coś jeszcze innego? Może w świnio-ludzi, krowo-ludzi, bo widać już wyraźnie że samo wymyślenie 56 płci (choć może już teraz jest ich znacznie więcej, bo rewolucja marksistowska jest rewolucją permanentną) i twierdzenie że chłopcy mogą czuć się dziewczynkami a dziewczynki chłopcami - już nie wystarcza. Przyszedł czas na ludzko-zwierzęce bezpłciowe cyborgi. Można? Sukces goni sukces - niedługo cofniemy się do poziomu bakterii. O - przepraszam, pani Haraway już twierdzi że powinniśmy ostatecznie osiągnąć właśnie poziom bakterii.
Podsumowując więc, bo zacząłem od Berii a skończyłem na zwierzo-ludziach i bakteriach pani Haraway, w każdym razie tak jak temat "Walkiria - czyli dlaczego Hitler zdobył władzę w Niemczech?" będzie opowiadał o metodach i skutkach dojścia Adolfa Hitlera i całej tej jego marksistowskiej trzody do władzy w Niemczech, tak właśnie "Czerwona zaraza - czyli kiedy Soso stał się bogiem" - skupi się na wprowadzaniu i aplikacji tej samej (choć inaczej "pokolorowanej") rewolucji marksistowskiej w samej Rosji. To tyle na dziś. Wybaczcie, ale muszę zakończyć gdyż jednak zbiera mnie na wymioty.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz