Łączna liczba wyświetleń

piątek, 11 października 2019

ANNO DOMINI 2019

CZYLI MOJE WYBORY








Ponieważ cisza wyborcza zbliża się szybkimi krokami, postaram się w krótkich słowach napisać i uzasadnić wybór, jaki podjąłem, na mające się odbyć w tą niedzielę - wybory parlamentarne. Podobnie jak wszystkie partie polityczne, również ja uważam że te zbliżające się już za kilkanaście godzin wybory, są bez wątpienia najważniejszymi w całej historii tzw.: III Rzeczypospolitej Polski, ważniejsze nawet niż te z 2015 r., ważniejsze nawet niż te z 1989 r. czy 1991 r., nie mówiąc już o innych. Wybory roku 2019 mają szczególną wymowę, gdyż teraz Polacy będą wybierać nie tylko określoną formację polityczną, która będzie rządzić krajem przez kolejne cztery lata, nie tylko będzie to pojedynek tego, bądź innego polityka. Te wybory bezwzględnie zadecydują o dalszej przyszłości naszej Ojczyzny nie na lat cztery czy osiem, ale na co najmniej jedno pokolenie. Walka bowiem, która się obecnie toczy, nie jest li tylko walką tej czy innej partii politycznej, tego czy innego pomysłu na Polskę - walka ta już od dawna nie dotyczy tylko samych Polaków, a stałą się wręcz miejscem ideologicznego zgniotu, którego ofensywa postępuje zarówno z Zachodu jak i ze Wschodu  i jest niezwykle silna oraz bardzo groźna. Stajemy obecnie w sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się we wrześniu 1939 r., sytuacji wydawałoby się beznadziejnej i skazanej na klęskę walki. Polska leży w sercu Europy, przez nasze tereny przechodzą główne trasy wszystkich geopolitycznych projektów, łączących Europę Zachodnią z Europą Wschodnią. Serce Europy - Europa Środkowa (w prasie i publicystyce zachodniej często dominuje przekonanie iż Polska leży na Wschodzie, jest to klasyczny błąd - Polska bowiem nigdy na Wschodzie nie leżała, choć posiadała ziemie, wchodzące w skład dużej części terenów Europy Wschodniej. Polska od swego zarania leżała zawsze w Europie Środkowej - choć oczywiście zarówno z punktu widzenia Zachodu jak i Wschodu mówienie o Europie Środkowej jest niewygodne, lepiej by bowiem było gdyby była to jedynie tzw.: "strefa przelotowa" i rzeczywiście takową była przez ostatnie prawie 300 lat. To wystarczająco długi okres, aby w ludzkiej świadomości zatrzeć pamięć tego, co na tych ziemiach istniało wcześniej. A istniała tutaj wielka, potężna Rzeczpospolita - państwo łączące w sobie pierwiastki Zachodu i Wschodu, oraz terytorialnie znajdujące się w Europie Środkowo-Wschodniej, o którym pamięć do końca jeszcze nie zaginął. Jakiś czas temu pewien człowiek, mieszkaniec Mołdawii, zapytany o drogę - gdy usłyszał że jego rozmówcy przyjechali z Polski, odparł: "A, Polsza, ja znayu - wielkiaja Riespospolita". Tak oto pamięć o Republice Wolności i jej obywatelach - Rzeczpospolitanach, wciąż jeszcze się tli nawet na dawnych Kresach Południowych - pomimo trzech stuleci moskiewskiego bestialstwa i sowieckiego zamordyzmu), a szczególnie Polska, jako największy kraj regionu, jest kluczowym terenem zaistnienia tutaj jakichkolwiek geopolitycznych planów.

Zbliżające się wybory zadecydują więc o tym jaka będzie Polska w przyszłości na co najmniej kolejne pokolenie. I wybór w tym momencie jest dość prosty (choć również zbliżony do tego, jaki mieliśmy w 1939 r.). Z jednej strony "partia pruska" czyli "opcja niemiecka" - do której z pełnym przekonaniem można zaliczyć Platformę Obywatelską (która to obecnie przemianowała się na Koalicję Obywatelską - tzw.: "POKO, POKO - Euro spoko"). W tym miejscu w zasadzie nie ma o czym pisać - jaki koń jest każdy widzi, więc na "ch..j strzępić ryja" (jak to dobitnie odrzekł niegdyś klasyk). Opcja POKO, to klasyczny przykład całkowitego podporządkowania się wpływom nie tylko samego Berlina - jako najsilniejszego państwa Unii Europejskiej, ale aplikacji wszystkich tych negatywnych zjawisk, które zażyczy sobie międzynarodowy establishment - czyli nachalna promocja ideologii lgbt, związków partnerskich i związków osób tej samej płci, adopcji dzieci przez pary homoseksualne, masturbacji dzieci od najmłodszych lat w szkołach, ekoterroryzmu, posthumanizmu, zrównania kobiet ze zwierzęcymi samicami, szczególnie krowami i świniami w imię feministycznej "jedności macic" a ostatecznie jawna już pedofilia i kanibalizm (ostatnimi czasy było w tej kwestii kilka nawoływań, szczególnie w Szwecji i w USA - aby ludzie zaczęli jeść zarówno zmarłych jak i nowo narodzone dzieci - ze względu oczywiście na... zmiany klimatyczne). W zasadzie całokształt niepisanego programu (który bezwzględnie zostanie na nich wymuszony) który można przypisać do POKO - Euro spoko. Więcej nie ma tu nic do dodania. 




Jest również "opcja na Wschód" czyli "partia ruska". Należy do niej z całą pewnością w ogromnej części Polskie Stronnictwo Ludowe i (częściowo już, gdyż duża liczba byłych komuchów stała się obecnie zwolennikami "partii pruskiej") Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tu w zasadzie też nie ma o czym pisać - partia kolesiostwa i nepotyzmu dla której interesy z Rosją (pod protektoratem FSB) są priorytetem, a co za tym idzie priorytetem jest też wyświadczanie najróżniejszych przysług "braciom Moskalom", łącznie z podpisaniem niekorzystnych układów na dostawy ropy i gazu z Rosji oraz torpedujących wszelkie inicjatywy, mające zdywersyfikować źródła dostaw (na temat upupiania kolejnych tego typu projektów gospodarczych, zarówno przez Moskwę jak i przez przedstawicieli PSL-u czy tzw.: "totalnej opozycji", być może napiszę jeszcze kiedyś nieco więcej). To tyle, jeśli idzie o "opcję Wschodnią". W tym momencie mamy klasyczny wybór jak w 1939 r. - idziemy z Hitlerem czy idziemy ze Stalinem? Paradoksalnie w naszych czasach nie jest to już wybór determinujący, gdyż obie te opcje wzajemnie wcale się nie wykluczają. Jeśli wygra "partia pruska" wpływy Moskwy nad Wisłą i tak zostaną zagwarantowane, podobnie w przeciwnym wypadku. Zresztą celem, zarówno polityki rosyjskiej jak i niemieckiej od zawsze było dążenie do całkowitego osłabienia państwa polskiego i to każdej możliwej dziedzinie i na każdym etapie porozumień pomiędzy nimi (1922 - 1926 - 1939 - 1990 - 2009). Celem głównym było doprowadzenie do takiego stanu, aby między Odrą a Bugiem nie powstał nigdy żaden silny podmiot polityczny, militarny i gospodarczy, który mógłby w jakikolwiek sposób zagrozić obu tym państwom. "Partia pruska" i "partia ruska" idą więc jedną i tą samą drogą.




O SLD (Sojusz Lewicy Demokratycznej - Wiosna Roberta Biedronia i partia Razem Adriana Zandberga) też nie warto pisać. Byłe komuchy, które przefarbowały się z czerwonego na różowy i zrobili się propagatorami rewolucji obyczajowej spod znaku ideologii lgbt. Oczywiście, zarówno ich "różowość" jak i "czerwoność" były umowne, bowiem od co najmniej połowy lat 70-tych prawdziwych komunistów w Polsce (ideowych komunistów) było w partii i rządzie niewielu, ogromna większość z nich to zaś byli po prostu koniunkturaliści i technokraci. Przynależność do partii komunistycznej w ostatnich latach istnienia Polski Ludowej, dla większości z członków PZPR (Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) - opierała się jedynie o potrzebę zachowania władzy, przywilejów i koneksji jakimi dotąd się cieszyli. Ich ideowość była bliska zeru, jeśli chcielibyśmy ją porównać choćby z ideowością dzisiejszych sfanatyzowanych lewaków, uczestniczących w tzw.: marszach równości lgbt (lub "marszach dumy gejowskiej" jak to się nazywa w Europie Zachodniej i USA), czy w bandyckich rozróbach Antify (w Polsce Antifa praktycznie nie istnieje, ale na Zachodzie stanowi dość duży problem, z którym niestety nie potrafią - lub nie chcą - poradzić sobie władze). Oczywiście cała ta Lewica również wspiera wyżej wymienione projekty antykulturowej pieriekowki i zaorania Polski na wzór takich państw jak chociażby Kanada, gdzie nawet przejścia dla pieszych zostały pomalowane w wielu miastach na kolor "tęczowy" (dla mnie to tak samo, jakby ktoś całą ulicę wymazał swastykami - niczym te symbole obecnie już się nie różnią). Natomiast z całej tej menażerii (Biedroń - Czarzasty - Zandberg) bez wątpienia najbardziej wolę tego ostatniego. Mimo iż stoi on na czele formacji bardzo mocno wspierającej antykulturowy atak na Polskę, to jednak jako człowiek budzi według mnie największą sympatię. Nigdy, podczas publicznych wypowiedzi nikogo nie obraża (jak choćby często czyni to pan Robert "sikawka" Biedroń) i utrzymuje wysoki stopień kultury osobistej. Tak więc o ile z tą formacją jest mi zupełnie nie po drodze, to jednak Adriana Zandberga po prostu szanuję jako człowieka i jako polityka.




Konfederacja! Na tę formację polityczną głosowałem podczas poprzednich wyborów do Parlamentu Europejskiego, jednak niestety, obecnie całkowicie mnie rozczarowali. Jeśli jakakolwiek opcja bierze w swe szeregi pana Korwina-Mikkego, który wypowiada się tak, jakby nie miał co najmniej piątej klepki (a oto akurat bym go nie posądzał, bo jest to facet bardzo inteligentny), to ja dziękuję za taki wybór. Ja wiem że panu Korwinowi to lata "cienkim sikiem" czy Konfederacja dostanie się do sejmu czy nie, ale uważam że ludziom którzy stoją na czele tej formacji - powinno na tym zależeć, dlatego też nie powinni oni pozwalać mu kandydować ze swoich list czy też dołączać jego, pożal się boże (nie wiem której już z kolei) partyjki. Wypowiedzi Korwina na temat Rosji powodują, że zaczynam się zastawiać nad sensem owego, straconego poprzednio (gdyż Konfederacja i tak się do Parlamentu Europejskiego nie dostała) głosu. Ktoś, kto wypowiada się iż: "Hitler nie wiedział o Holokauście", lub że "powinniśmy zawrzeć sojusz z Rosją" oraz opiewający Putina, jako męża stanu - nie zasługuje (według mnie) na większą atencję. W tym momencie, mimo ogromnych różnic politycznych i światopoglądowych - w porównaniu do Adriana Zandberga, Janusz Korwin-Mikke nie dorasta mu nawet do kolan. Dlatego też podziękuję, ale na Konfederację na pewno W TYCH WYBORACH już nie zagłosuję. Źle się panowie bawicie - tyle dodam gwoli zakończenia. 




Zostaje więc jeden tylko możliwy wybór. Tak w tych wyborach poprę partię, co do której miałem i wciąż mam wiele żalu i rozczarowań. Partię, której zaufałem w 2015 r. a która (w dużej mierze) niestety zawiodła moje nadzieje. Ale mimo to, nie widzę obecnie żadnej innej siły, która byłaby w stanie powstrzymać (lub przynajmniej podjąć walkę) z idącą z Zachodu (i Wschodu) coraz potężniejszą ofensywą antykultury, rozumianej zarówno jako promowanie ideologii lgbt (i żeby nie było wątpliwości - ja nie mówię tutaj o osobach homoseksualnych, bo oni w tym wszystkim są tylko bezbronną ofiarą, wykorzystywaną przez kreatorów "Nowego Człowieka" i "Nowego Wspaniałego Świata", który ma powstać po zniszczeniu naszego świata - ja mówię o ideologii, która jest zabójcza, niczym wirus niszczący organizm) - chodzi mi oczywiście o Prawo i Sprawiedliwość. I zdaję też sobie sprawę z powiązań oraz zależności, jakie ta partia ma w stosunku do USA czy Izraela, ale jak już powiedziałem - na dzień dzisiejszy nie widzę żadnej innej możliwości podjęcia próby walki z antykulturą i dewiacją - próbującą cofnąć nas już nawet nie do średniowiecza, ale wręcz do epoki przedhistorycznej, epoki dzikich ludzi (projekty łączące kobiety z krowami czy świniami czyli tworzenie "zwierzo-ludzi" oraz plany zjadania zmarłych i dzieci: - są tego niezwykle dobitnym przykładem, bardziej już wyłożyć tej zabójczej ideologii po prostu nie można). W projektach zapowiadanych przez PiS, częściowo też widzę podobne, ambitne palny dogonienia Zachodu (w przeciągu piętnastu lat - 1939-1954), opracowane przez elity II Rzeczpospolitej, działające pod kierunkiem Eugeniusza Kwiatkowskiego. A ja zawsze wolałem działanie, nawet jeśli jego wynik byłby daleki od wyznaczonego wcześniej celu, niż bierne czekanie z złażonymi rękoma i uleganie presji obcych. Jak mawiał bowiem Marszałek Piłsudski: "Jedynie czyn ma znaczenie. Najlepsze chęci pozostają bez skutku, o ile nie pociągają za sobą następstw praktycznych (...) Lepiej jest narazić się na niebezpieczeństwa, które będziemy mogli zwalczyć, niż utrzymywać w nieskończoność stan rzeczy bezwzględnie zgubny (...) Długoletnia niewola zatrzymała pod wielu względami nasz rozwój, spaczyła mnóstwo naszych usiłowań. Więc teraz wszyscy obywatele wolnej Polski muszą wykorzystać czas pokoju i zdobyć się na wielki wysiłek woli (...) aby w krótkim czasie dogonić świat cały i stanąć, jak równy, w wielkiej rodzinie narodów". 




Dlatego też będę w tych, niezwykle ważnych wyborach - głosował na Prawo i Sprawiedliwość i zachęcam też czytelników tego bloga, aby podjęli ten wysiłek. Głosujcie na kogo chcecie, ale proszę Was abyście nie popierali formacji antypatriotycznych, które są de facto formacjami antypolskimi i które cofną nas z powrotem do lat 90-tych i balcerowiczowskiego "schładzania gospodarki", z tym że teraz będzie to wsparte silną pomocą z zewnątrz (co już się dzieje - na przykład Nobel dla pani Olgi Tokarczuk, osoby całkowicie wpisującej się w cały ten defekacyjny atak skierowany na Polskę, która to, jako kraj - jak to mówi pan Krzysztof Karoń - nie została jeszcze do końca zaorana. Dlatego też powiem krótko - Nie! W żadnym razie nie cieszy mnie Nobel dla Polski, dla pani Tokarczuk, tym bardziej że Szwedzka Akademia Noblowska jest to instytucja obecnie już mocno skompromitowana). Uważam więc iż należy zadać śmiertelny cios całej tej antypolskiej "totalnej opozycji", tak, aby już więcej nie mogła się podnieść. Dlatego też popieram Prawo i Sprawiedliwość. Oczywiście wiem też, że każda władza ma tendencje autorytarne i najlepiej zaraz po wyborach przestałaby słuchać społeczeństwa i zajęła się czymś przyjemniejszym - czyli delektowaniem się władzą i budowaniem nowych koneksji - ale właśnie dlatego społeczeństwo musi patrzeć władzy (KAŻDEJ WŁADZY) na ręce i kontrować jej posunięcia. Bardzo spodobało mi się też hasło Witolda Gadowskiego, który powiedział jasno: dobijmy najpierw tę poskomunistyczno-libertariańską hydrę, a potem weźmy się za PiS. Popieram w całej rozciągłości, PiS po zwycięstwie musi ciągle czuć na karku oddech społeczeństwa. Bo przecież czekają nas kolejne walki - jak sprawa bandyckiej ustawy 447 (wiszącej nad Polską jak miecz Damoklesa), Przekop Mierzei Wiślanej i walka z polskojęzycznym Greenpeace. Oraz kolejne fale ataku ideologów lgbt. Do tego należy dołożyć planowane spowolnienie gospodarcze (mam nadzieję że będzie to przysłowiowa: burza w szklance wody) i kwestie ekonomiczne, tak ważne dla Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego też podsumowując - popieram PiS i proszę Was, drodzy czytelnicy abyście podczas oddawania głosu kierowali się przede wszystkim dobrem naszej Ojczyzny - Wielkiej Rzeczpospolitej Polskiej, która ma dziejową szansę wrócić do roli aktywnego i silnego podmiotu w geopolityce europejskiej, mającej odwieczną swoją misję cywilizacyjną, która sprowadza się do słów: "Za Wolność Naszą i Waszą". O to Was prosi, spolonizowany (obecnie w czwartym pokoleniu), daleki potomek prusko-niemieckich junkrów.    

 

 

 A NA KONIEC COŚ, CO OD DAWNA JUŻ POPRAWIA MÓJ HUMOR, CZYLI PANI KLAUDIA JACHIRA - PRAWDZIWA PRZEDSTAWICIELKA 
"TOTALNEJ OPOZYCJI"
(KTÓREJ KANAŁ NA YOUTUBE OBSERWUJĘ 
JUŻ OD PONAD ROKU) W CAŁEJ SWEJ KRASIE





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz