NAJWAŻNIEJSZE I (NIEKIEDY)
NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI
GWAŁTÓW W HISTORII
40 r.
GWAŁTY W CESARSKIM PAŁACU
Cz. IX
SZALONY "BUCIK"
Cz. IV
Z początkiem 39 r. dała się zauważyć coraz większa niechęć, jaką Gajusz Kaligula obdarzał senat. Ten ulegał mu z wiernopoddańczą usłużnością, lecz Kaligula zdawał sobie sprawę że to jest jedynie gra, która ma na celu uśpić jego czujność. Nie ufał senatorom i dawał temu niejednokrotnie publicznie wyraz, na przykład podnosząc głos, gdy coś mu się nie spodobało i nie ukrywał braku choćby krztyny jakiegokolwiek szacunku dla tej instytucji oraz wchodzących w jej skład przedstawicieli możnych rodów. Samo ośmieszanie senatu jednak mu nie wystarczało (Kaligula odebrał senatowi możliwość decydowania w sprawach wielkiej polityki, a powierzył mu jedynie kwestie drugo lub nawet trzeciorzędne, które jego osobiście nużyły. Należały do nich choćby sprawy, które tak naprawdę mogłyby rozwiązywać władze prowincji, lub nawet miast. Jedną z nich, był rozrost prawa azylu w greckich polis - które to kwestie cesarza zupełnie nie interesowały, a senatorów upokarzały, gdyż musieli oni rozpatrywać skargi lub rozładowywać wzajemne niesnaski na linii władze miejskie, kapłani i ludność - którymi w ogóle nie powinni się zajmować. Prawo azylu bowiem, rozrosło się w Grecji na początku I wieku naszej ery do takich rozmiarów, że każdy skazaniec, zbiegły niewolnik lub niewypłacalny dłużnik - mógł się schronić u ołtarza bogów w świątyniach i musiał wówczas uzyskać przebaczenie - oczywiście pod pewnymi warunkami, ale i tak korzystnymi dla owego błagalnika. Propozycja, by ściśle ustalić jakie miasta mogą udzielać prawa azylu, a jakie nie, spotkała się ze zdecydowanym protestem Greków, którzy - jedni przez drugich - dowodzili że to właśnie ich polis jest szczególnie wybrane przez bogów do tego miana. Na przykład, mieszkańcy Efezu deklarowali że to właśnie ich miasto powinno być szczególnie traktowane, gdyż to u nich, w Efezie na świat przyszło boskie rodzeństwo: Apollo i Artemida - rzymska Diana - a nie, jak się powszechnie uważa pod palmą na wyspie Delos. Przekonywali więc że w ich mieście, w gaju Ortygia nad rzeką Kenchrejos, tytanka Lato - zapłodniona przez boskiego Zeusa - oparłszy się o drzewo, wydała w tymże miejscu na świat ową boską parę bliźniąt. Poza tym, to właśnie w tym gaju Apollon znalazł schronienie po zabiciu Cyklopów. Czyż można było jeszcze bardziej zanudzić i upokorzyć dostojnych - za takich wielu się uważało - senatorów, którzy teraz musieli zajmować się właśnie tego typu sprawami?). Kaligula w ogóle planował rozwiązanie senatu i wprowadzenie monarchii absolutnej na wzór hellenistyczny.
Cesarz zaczął też skazywać senatorów na śmierć pod najróżniejszymi pretekstami, najczęściej z mocy przywróconej ustawy o "obrazie majestatu" (przywróconej na początku 38 r. - która pozostawiała szeroki wachlarz możliwości, gdyż nie precyzowała dokładnie co może zostać uznane za obrazę władzy i wielu donosicieli, a także zwykłych karierowiczów wykorzystywało to, dla podratowania swojego budżetu lub zdobycia jakiegoś intratnego stanowiska, oskarżając przed cesarzem nawet kobiety - które z racji płci, były do pewnego stopnia chronione, gdyż nie można było ich obwinić ani o dążenie do obalenia władzy przy pomocy spisku politycznego lub wojskowego - ale i na to znaleziono sposób - zaczęto więc je oskarżać zarówno o namawianie senatorów lub oficerów do spisku poprzez łóżko, a także [znacznie częściej] o kontakty z wróżbitami by w sposób "magicznych zaklęć" usunąć cesarza. Także pod względem oskarżeń o obrazę majestatu istniało pełne równouprawnienie kobiet i mężczyzn w ówczesnym Rzymie - jedno niefortunnie wypowiedziane słowo, mogło być powodem utraty nie tylko majątku i pozycji społecznej, ale i życia). W taki właśnie sposób Kaligula zmusił do popełnienia samobójstwa (było to wyjście honorowe, nie odbierające rodzinie znaczenia) m.in.: Kalwizjusza Sabinusa (dowódcę armii w Panonii), którego specjalnie ściągnięto w tej sprawie do Rzymu i kazano jemu i jego małżonce popełnić samobójstwo, oskarżając ich o szykowanie spisku na imperatora. Mimo iż ów akt był w pewnym sensie wyrazem łaski cesarza, gdyż samobójstwo nie odbierało rodzinie godności honorowych, to jednak działania Kaliguli przeczyły również i temu. Kazał on bowiem rozklejać po mieście informacje że tak a taki senator właśnie zamierza popełnić samobójstwo (lub został skazany na śmierć) na podstawie ustawy o obrazie cesarskiego majestatu. Była to więc dodatkowa forma upokorzenia, jaką już powszechnie w tym czasie praktykował Gajusz Kaligula.
Nadeszła jednak wiosna 39 r. i cesarz postanowił spędzić ten czas na Sycylii, na której planował dłuższe wakacje. Zatrzymawszy się wraz ze swym dworskim orszakiem nad Zatoką Neapolitańską, postanowił zbudować tam most między dwoma przylądkami (który miałby swą wielkością przyćmić ten, wzniesiony przez perskiego króla Kserksesa, podczas jego inwazji na Grecję ponad 440 lat wcześniej). Wzniesiony ze spiętych ze sobą okrętów most, stał się zabawką Kaliguli, który przejeżdżał po nim konno w tę i z powrotem, a za nim cały dwór i pretorianie. Potem ruszył na południe, do sycylijskich Syrakuz. Tam spędzał czas na błogim lenistwie, grając na przykład w grę zwaną "circus" (polegała ona na takim wrzuceniu kulki do prostokątnego labiryntu, tworzącego równolegle zwijające się linie, podobne do skorupy ślimaka i wychodzące bezpośrednio na środek, który był ucharakteryzowany na cyrkowe miejsce wyścigów rydwanów - aby kulka pierwsza dotarła na sam środek "areny"), przypominającą wyścigi rydwanów, a cesarz był wielkim miłośnikiem tej właśnie sportowej dyscypliny i zagorzałym kibicem stronnictwa "Zielonych" (arystokracja senatorska z reguły kibicowała "Błękitnym") w Cyrku Wielkim (Circus Maximus). Po prawie pięciu miesiącach wakacji spędzonych na Sycylii, Gajusz Kaligula postanowił wyruszyć nad Ren, aby zdobyć sławę wielkiego wodza i pogromcy Germanów (tak jak jego ojciec - Gajusz Klaudiusz Druzus Germanik). Miało to miejsce w połowie z końcem sierpnia 39 r., wcześniej jednak (już z końcem lipca lub początkiem sierpnia), zawiązał się w Rzymie senatorski spisek, który miał na celu fizyczną eliminację cesarza i obranie nowego władcy. W spisek ten (w różnym stopniu) zaangażowany był nie tylko Marek Emiliusz Lepidus (kompan Kaliguli z nocnych libacji i mąż jego siostry - Druzylli, która po śmierci została na polecenie brata ubóstwiona), którego właśnie senatorowie widzieli jako nowego władcę, ale również i pozostałe siostry Gajusza Kaliguli - Agrypina Młodsza i Julia Liwilla.
Ponieważ cesarz ruszył do Górnej Germanii (Germania Superior), spiskowcy wciągnęli do swego planu głównodowodzącego tamtejszych legionów - Lentulusa Getulika (którego w tym samym czasie teść - Aproniusz, dowodził wojskami w Germanii Dolnej - Germania Inferior), a Armia Renu była wówczas najpotężniejszą siłą zbrojną całego Imperium. Tymczasem cesarz podążał do Galii w radosnym pochodzie, który w żaden sposób nie przypominał wojskowego marszu. Robił często postoje, a jego orszak złożony był z aktorów, tancerzy, woźniców rydwanów, gladiatorów i prostytutek. W podróży tej uczestniczyły również cesarskie siostry i Marek Emiliusz Lepidus. Nie wiadomo na ile Agrypina i Liwilla były wtajemniczone w ten spisek i czy wiedziały że planowane jest zabójstwo Kaliguli, a nie tylko jego odsunięcie lub uwięzienie (być może w ogóle nie były wtajemniczone w szczegóły samego spisku). Gdy w Mogontiacum (Moguncji) oddziały cesarskie połączyły się z armią prefekta Getulika, oczekiwano tylko sposobnej chwili na przeprowadzenie owych zdecydowanych działań (którymi dla Kaliguli był atak na Germanów, a dla spiskowców "usunięcie" szalonego imperatora i ocalenie Rzymu od jego zbrodni). Nie wiadomo dokładnie w jaki sposób Kaligula dowiedział się o spisku? Można jednak domniemywać że spiskowcy nie zachowali wystarczająco dużo rozwagi i zlekceważyli wszelkie środki bezpieczeństwa (np. nocne wizyty Lepidusa w namiocie Getulika, które nie mogły pozostać niezauważone przez podejrzliwego cesarza). Ponieważ jedyną siłą, na jaką mógł wówczas liczyć Kaligula, byli pretorianie (wierni synowi sławnego Germanika) a na lojalność legionów nadreńskich cesarz nie mógł zbytnio polegać, przeto nakazał otoczyć swój namiot jedynie żołnierzami gwardii pretoriańskiej. Obawiał się jednak publicznie zarzucić Getulikowi (uwielbianemu przez swoich żołnierzy) zdradę (czyli udziału w spisku, mającym na celu zamordowanie cesarza), postanowił inaczej do tego podejść.
Otóż oskarżył zarówno Lepidusa jak i Getulika, że przed planowaną przeprawą przez Ren, uczcili oni rocznicę i złożyli ofiarę bogom - ku czci zwycięstwa, odniesionego prawie siedemdziesiąt lat wcześniej (69), przez Oktawiana Augusta nad flotą Marka Antoniusza i Kleopatry pod Akcjum. Zarzucił im że w ten sposób znieważyli go osobiście, ponieważ Marek Antoniusz był jego pradziadem (jednak już po ich egzekucji, w prywatnej rozmowie miał Kaligula stwierdzić, że był to jedynie pretekst, gdyż jeśliby nie złożyli owej ofiary i nie uczcili zwycięstwa pod Akcjum, zarzuciłby im znieważenie swej osoby, jako prawnuka Oktawiana Augusta - którym również był). Urządził też nad nimi sąd, który od początku był kpiną ze sprawiedliwości i miał tylko potwierdzić oskarżenie o zdradę. Na obrońcę Lepidusa i Getulika, wyznaczył bowiem Kaligula niejakiego Domicjusza Afera (któremu wcześniej darował życie - choć oskarżał go iż w czasach Sejana, ten obraził go w jednym z pism. W rzeczywistości Afer rzeczywiście należał do ludzi Sejana, lecz nie oskarżył samego Gajusza Kaliguli, a jedną z krewnych jego matki Agrypiny Starszej - mimo to cesarz mu przebaczył, więc ten miał u niego dług wdzięczności - tym bardziej że wcześniej sam zgromadził spory majątek na oskarżeniach o obrazę majestatu z czasów Tyberiusza, więc zawsze można było coś na niego znaleźć). Ten jednak, miast bronić obu oskarżonych, po mowie oskarżycielskiej Kaliguli, zalał się łzami nad jej doskonałością i niezwykłością i potwierdził wszystkie oskarżenia, jakimi cesarz obarczył owych nieszczęśników, a na koniec raz jeszcze powtórzył całą oskarżycielską przemowę Kaliguli, dodając że nie wie czy bogowie będą mogli im wybaczyć, gdyż on sam nie znajduje słów, aby opisać nimi potworności jakich zamierzali dopuścić się oskarżeni. Marek Emiliusz Lepidus i Lentulus Getulik zostali oczywiście natychmiast straceni (połowa września 39 r.), ale teraz rozpoczęło się szczegółowe śledztwo, mające na celu ustalić kto jeszcze był ich wspólnikiem.
Ponieważ w grę wchodził zamach na cesarza, nie zrezygnowano również z użycia tortur, w celu wydobycia informacji o kolejnych spiskowcach. Szybko okazało się że w ten spisek były również (choć nie wiadomo w jakiej formie) zaangażowane cesarskie siostry - Agrypina i Liwilla. Gajusz Kaligula miał im pokazać ciała obu spiskowców i zwrócić się do nich z oskarżycielską mową, zarzucając współudział w zamachu na jego życie. Agrypina była wcześniej kochanką Lepidusa (a jeszcze wcześniej, tuż po śmierci Druzylli, jego kochanką była Liwilla, która jednak potem "odstąpiła go" siostrze) i był to poważny zarzut, stawiający ją (jak i Liwillę) na równi ze spiskowcami. Obie kobiety zostały umieszczone w oddzielnych namiotach i pilnowane aby z nikim się nie skontaktowały. Tam właśnie miały oczekiwać swego losu i wyroku ich brata - Gajusza Kaliguli. Ten kazał im wziąć udział w pogrzebie obu spiskowców, których ciała spłonęły na pogrzebowym stosie, przypatrując się czy okazują jakikolwiek żal po straconym kochanku. A nazajutrz rozpoczął się sąd nad owymi kobietami, w którym to Kaligula wystąpił zarówno jako oskarżyciel, obrońca i sędzia. Ostatecznie skazał je na wygnanie na wyspę Pontię (dziesięć lat wcześniej na Pandaterię trafiła ich matka - Agrypina Starsza, a brat - Klaudiusz Neron właśnie na Pontię). Ich majątek został w całości skonfiskowany i wyprzedany (sławna "lyońska wyprzedaż"). W swej drodze zesłania, Agrypina miała również przez całą podróż trzymać w dłoni urnę z prochami swego kochanka Lepidusa (by w Rzymie przekazać ją jego rodzinie). Ponieważ kobiety starały się tłumaczyć, przysięgając że nie wiedziały o spisku i nie zasługują na tak okrutną karę wygnania, Kaligula miał odpowiedzieć że posiada on nie tylko wyspy lecz także i miecze - może więc zmienić wyrok, jeśli ten im nie odpowiada. Następnie cesarz towarzyszył siostrom do Lugdunum (Lyon), po czym pod strażą obie kobiety szły już pieszo przez Narbonensis (dzisiejszą Prowansję), przez Alpy do północnej Italii, i potem już prosto Via Emilia i Via Flaminia do Rzymu. Agrypina została zmuszona cały czas trzymać w dłoniach urnę z prochami Lepidusa (żołnierze ponoć skrupulatnie tego pilnowali) i zanieść ją do Rzymu (było to odwołanie zarówno do procesji Agrypiny Starszej z prochami Germanika sprzed dwudziestu lat, jak i do procesji z prochami matki i brata, jaką odbył Kaligula niedługo po objęciu władzy). Po czym obie kobiety zostały odwiezione na swoje wyspy zesłania.
Natomiast w Lugdunum cesarz urządził wyprzedaż ruchomego majątku należącego do sióstr, zmuszając nabywców do kilkukrotnego przepłacania zarówno za niewolników, jak i biżuterię, stroje i inne ruchomości, będące wcześniej własnością Agrypiny i Liwilli. Tymczasem na Ponti obie kobiety musiały żyć niczym na prawdziwej bezludnej wyspie. Mieszkały w chacie, stojącej nieopodal brzegu, gdzie były dwa łóżka i palenisko. Kobiety musiały wcześniej zebrać chrust, jeśli chciały ugotować posiłek. Produkty do spożycia z reguły przynosił im centurion, który miał za zadanie ich pilnować i obserwować. Obie kobiety miały teraz ogromnie dużo wolnego czasu, który nie wiedziały w jaki sposób mogą spożytkować, gdyż na wyspie nie było nie tylko żadnych atrakcji, ale nawet nieliczna, lokalna ludność miała zakaz zbliżania się do cesarskich sióstr. Nuda była więc nieodłącznym elementem ich życia na Ponti, a ona przywodziła złe myśli - czy brat jeszcze kiedyś pozwoli im wrócić do Rzymu i czy okręt, który ewentualnie zjawiłby się na wyspie, nie przywiózłby im owego miecza, o którym wcześniej wspominał Kaligula. Ponoć kobiety nie mogły nawet kąpać się w morzu, choć potem (za sprawą przychylnego im centuriona) nieco ten zakaz zmieniono, zabraniając im jedynie przekraczania pewnej granicy wchodzenia do wody. Tak właśnie spędzały czas na wygnaniu dostojne damy z cesarskiej rodziny, które były potomkiniami zarówno Boskiego Augusta, jak i Marka Antoniusza. A tymczasem ich brat, opuściwszy Lugdunum, ponownie dotarł nad Ren, gdzie "przywdziawszy zbroję Aleksandra Wielkiego", przypasał do boku miecz, na głowę nałożył wieniec dębowy a do ręki wziął tarczę i tak ukazawszy się żołnierzom - wydał rozkaz inwazji na Germanię. Pragnąc wielkich zwycięstw, Kaligula sądził że po odzyskaniu (utraconej trzydzieści lat wcześniej po bitwie w Lesie Teutoburskim w 9 r.), Germanii Magny (Germanii Wielkiej) - stanie się nowym Aleksandrem i na fali tego zwycięstwa rozwiąże senat oraz zaprowadzi w Rzymie nowe porządki - porządki absolutne na modłę dawnych monarchii hellenistycznych. Niestety sama wyprawa była jedną wielką kpiną (dziś powiedzielibyśmy show-biznesową ustawką w stylu public relation), a cesarzowi już tęskniło się do wygód i przyjemności Rzymu oraz jak najszybszego porzucenia nadreńskich błot. Planował też kolejne małżeństwo, które tym razem przyniesie Imperium następcę z rodu Germanika. Wcześniej jednak musi wrócić do Rzymu w glorii pogromcy Germanów. Ale przecież wystarczy gdy przeprawi się na drugi brzeg Renu i postawi tam stopy, aby móc ogłosić "wielkie zwycięstwo". A łupy? Wystarczą muszelki.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz