Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 lutego 2020

DAWNA RZECZPOSPOLITA... - Cz. I

W RELACJI NUNCJUSZA PAPIESKIEGO

JULIUSZA RUGGIERI 

Z ROKU PAŃSKIEGO 1568





 
Jak wyglądała Rzeczpospolita Obojga (Trojga) Narodów w roku 1568? Tego bowiem roku, po zaledwie trzech miesiącach swego pobytu na ziemiach polskich, powrócił (17 lutego 1568 r.) do Rzymu nuncjusz papieski w Polsce i na Litwie Juliusz Ruggieri (zwany również Rogeriusem). Na to stanowisko mianował go jeszcze w lipcu 1565 r. (choć funkcję tę objął dopiero w grudniu) papież Pius IV. Do Rzeczpospolitej przyjechał Ruggieri dopiero 15 listopada 1567 r. i przebywał tam przez prawie trzy miesiące. Ze swego (krótkiego) pobytu, sporządził ciekawą relację dla papieża Piusa V. Poniżej zaprezentuję jej treść (którą, ze względu na jej obszerność, będę niestety zmuszony podzielić na dwie części) i postaram się ją skomentować, choć wydaje mi się że sama relacja wystarczająco dużo i ciekawie opowiada o realiach tamtej Rzeczpospolitej i tego jak owe polsko-litewskie mocarstwo było postrzegane w ówczesnym świecie. 
Zapraszam zatem do lektury:



"Aczkolwiek, Najbłogosławieńszy Ojcze, nie przestawałem moimi listami zawiadamiać Świątobliwości Waszej, tak o układach prowadzonych w Jego imieniu w Polsce, jako też o każdodziennych wypadkach, które zdarzały się w tym Królestwie przez dwuletni ciąg mojego poselstwa, sądzę, iż nie będzie zbytnim ani niewdzięcznym z mojej strony trudem, jeżeli przy wielokrotnych sposobnościach, jakie miewałem, poznawszy stopniowo stan i położenie tego państwa, a teraz zbierając i porządkując powzięte o nim wiadomości, przedstawię je w całkowitym i wiernym odbiciu Świątobliwości Waszej, abyś je Świątobliwość Wasza zdołał objąć jednym rzutem oka i w nieskończonej swej mądrości, wyrobić sobie o nim sąd gruntowny, wszechstronny, uważając je tak dobrze w sobie, jako i w stosunku do reszty Chrześcijaństwa, i do całego świata. Chcąc zaś to przedstawienie uczynić, ile możności porządnym i jasnym, zastanowię się naprzód nad trzema głównymi tego państwa częściami, to jest nad krajem, mieszkańcami i królem, rozważając następnie skład, styczności i zależności, jakie takowe części mają pomiędzy sobą, a nareszcie wykazując ich stosunek i stanowisko względem obcych krajów i narodów.

Kraj podległy Królowi Polskiemu, ze Wschodu na Zachód może mieć długości 900 mil włoskich, z południa zaś na północ 700 mil szerokości. Jest on czworokątnego prawie kształtu, a przedniejsze jego granice są, na północ: morze Bałtyckie, czyli zatoka Wenedów, na południe rzeka Dniestr, na wschód Borystenes, czyli Dniepr, na zachód zaś Wisła. Takowe atoli granice nie są dokładne i stale w kraju tym płaskim i ograniczonym sprawą trafu, a nie własnej przyrody, jak Włochy toż inne państwa. Mieści on w sobie Wielką i Małą Polskę, Mazowsze, Prusy, Pomorze, Ruś wraz z Podolem i Wołyniem, Litwę, Żmudź i Inflanty. Wszystkie te prowincje są płaskie, wyjąwszy Małopolskę zawierającą wiele wzgórz i gór od strony, która graniczy z Węgrami. Prusy nareszcie są pełne pagórków i dolin, ale nie mają znacznych wyżyn.  

Kraj cały obfituje podobnież w żeglowne rzeki, w liczbie których Wisła jest w ciągu 400 mil spławną dla wielkich statków i wpada w Gdańsku do Bałtyckiego Morza. Borystenes, wielka również rzeka, po dłuższym obiegu, wpada do Czarnego Morza. Był on żeglownym dla wielkich okrętów, ale teraz z powodu opadnięcia wód zaledwie drobne może na sobie unosić. Dniestr, znamienitej też wielkości, ma podobnie ujście w Czarne Morze; lecz nie mała ilość skał napełniających jego koryto utrudnia żeglugę na wielu miejscach. Jest i tam taka rzeka Wilia i inne mniejsze równie spławne, i wielką przynoszące wygodę temu krajowi, który oprócz rzek, cieszy się dobrodziejstwem dwojga mórz; a lubo na Czarnym nie ma żadnej przystani, na drugim przecież, to jest na zatoce Wenedyckiej, liczy ich kilka, a z tych najważniejszą jest Gdańska, pewna, wygodna i zmieścić w sobie mogąca kilkaset okrętów. Inne przystanie znajdują się w Inflantach, ale nie są ani tyle uczęszczane ani tak sposobne, jak rzeczona. Polska ma niezliczoną ilość jezior, ale po większej części małych i nieprzydatnych do żeglugi, lubo wielce potrzebnych do ryb połowu. Największym z tych jest jezioro położone w Prusach, niedaleko morza, które dla wielkości i świeżego powstania swego, ile że to miejsce było niegdyś częścią suszy, zwane jest od krajowców "Nowym Morzem", chociaż ma słodkie wody. Może ono liczyć około stu mil długości i jest przy tym żeglowne. Mnogość rzek i jezior sprawia, iż to państwo opływa w ryby żyjące w słodkiej wodzie; ale z morskich nie miewa żadnego lub najgorsze tylko gatunki. Atoli przy takim dostatku wód, daje się czuć w tym kraju znaczny brak wody do picia, która bywa najczęściej wielce gęstą, mętną i nieprzyjemnego smaku i zapachu.

Powietrze jest ciężkie, wilgotne, i dla odległości słońca zimne; skąd się bierze niesłychana ilość śniegu i lody takie, iż utrzymują wozy na rzekach i dozwalają jeździć po samym morzu opodal od brzegu. Wiatry nie panują tam jak we Francji i we Włoszech; są one wszystkie podobne do siebie i jednakowego rodzaju, i przeto ludy te nie zwykły badać ich różnice i zmiany dla pożytku zdrowia swego. Grunt przy cieplejszym słońcu mógłby się nazywać wielce żyznym, ale dla srogich mrozów pozbawiony jest wina, oliwy i wszystkich zgoła ziemiopłodów potrzebujących gorąca, przynajmniej umiarkowanego do wyradzania się i dojrzewania, aczkolwiek w Inflantach oraz w niezliczonych miejscach zbliżonych ku Wschodowi rodzi się trochę winogradu, a w niewielu innych znowu stronach Polski pokazują jako osobliwość kilka pni winorośli, które są utrzymywane ze szczególną pieczołowitością, a wydają tylko odrobinę bardzo słabego i kwaśnego wina. Za to jednak kraj obfituje w pszenicę, żyto, zboże wszelkiego rodzaju, pastwiska, len, miód i wosk, i opływa w owoce wytrzymujące zimno, jakimi są gruszki, jabłka, śliwki, jujuby i tym podobne. Dla wielkości zaś i dobroci pastwisk, hoduje nieskończoną ilość koni, wołów i domowych zwierząt wszelkiego rzec można rodzaju. 

Dostatek i ogrom lasów sprawiają także obfitość zwierzyny, której Polska posiada gatunki nader rzadkie i mało znane innym narodom, i przeto pokrótce natracę tu o nich: i tak naprzód wspomnę o gatunku, który się nazywa "wielkim zwierzem", i którego kopyto jest głośnym lekarstwem na mnogie niemoce. Jest to stworzenie roślejsze, ale mające sierść zupełnie podobną do oślej i dlatego zapewne wielu je brało za dzikiego osła, co być jednak nie może, skoro ma rozdwojone kopyto i rogi podobne do jelenich, acz nierównie większe. Są i tam takoż dzikie konie, które wzięte źrebiętami, dają się wychowywać i ujeżdżać, ale zostają zawsze bardzo mdłymi i przeto dosiadane, od jeźdźca potnieją za najmniejszym harcowaniem. Dalej są żubry, o których nic więcej nie dołożę, gdyż znajdują się podobnież w Czechach i Niemczech. Ale nie wypada mi przemilczeć o innym rodzaju żubrów, czyli turów różniących się od pierwszych, które mogą się zwać właściwie "dzikimi wołami"; te zaś są całkowicie podobne do gospodarskich wołów, z tą tylko różnicą, że bywają czarnej maści, bardzo rosłe, okrutne i nieposkromione. Widać je tylko w jednym mazowieckim lesie, gdzie przechowuje się ich kilka setek razem, a okoliczne wsie z rozkazu królewskiego mają o nich pilność. Zdaniem powszechnym, w tym tylko lesie żyć mogą, a wywiedzione stamtąd zdychają co rychłe. Te woły są tak zdziczałe, iż ośmielają się walczyć z żubrami roślejszymi od siebie i bywały przykłady, że je pokonywały.

Polska posiada kilka żup solnych nader obfitych, jako też różne kopalnie srebra wciąż skopywane i przynoszące znaczne korzyści, które by były jeszcze większe, gdyby wody ustawicznie przeciekające nie utrudniały robót i nie powiększały nakładu ciążącego na prywatnych, tak krajowcach, jako i cudzoziemcach, którzy składają za to rządowi dziesięcinę ze srebra przez siebie dobytego.

Teraz należy dodać słowo o mieszkańcach samych. Polacy przywędrowali z obcych krajów do Polski, ale skąd i kiedy, nie można się jasno dowiedzieć; według najprawdopodobniejszego atoli podania, zdaje się, iż wyszedłszy z Bosforu Cymejskiego razem ze Słowianami, którzy się później osiedlili w Iliryku, ale inną, jak ci ostatni, puściwszy się drogą, stanęli o jednym czasie w nadwiślańskiej Sarmacji, kraju opuszczonym wtedy przez Wandalów, co go niedawno przedtem zamieszkiwali i nazwali "Polską", od "płaszczyzny", która się w ich języku nazywa "polem". Najpierwszy władca tameczny, którego się pamięć dochowała, był Lech, starszy brat Czecha, pierwszego pana Czeskiego, który jednocześnie i z jednego miejsca zawitał był do Czech. Polacy w tym pierwotnym okresie byli nader nieokrzesanymi i dzikimi, a obyczaje mieli podobne do tureckich, ale z postępem czasu złagodzeni i za sprawą chrześcijańskiej wiary przywiedzeni do sforności, stali się nareszcie oświeconymi i rządnymi, i poddali się pod przystojną formę rządu, lubo zatrzymują do dziś dnia wiele praw nagannych.

Polacy są z natury dość łagodni, a chętnie oddając próżnowaniu i rozkoszom nie znoszą surowości i ostrości; jakoż mają prawa wielce szerokie i sprzyjające wyuzdaniu, ale i te nawet mało, są zachowywane między nimi. Za to na wojnie są nadzwyczaj mężni przy niepospolitej czerstwości i olbrzymiej ciała budowie, a ta ich tęgość sprawia, iż żyją czas długi ilekroć ich opilstwo nie zabija, gdyż wszyscy prawie chętnie jadają i pijają nad miarę, uważając upijanie się za rzecz chwalebną i za oczywistą oznakę dobrej i serdecznej natury jak, skądinąd wstrzemięźliwość poczytują za prostactwo a czasami za skrytą złość. Mają też umysł otwarty i pojętny, ale przez lenistwo nie ćwiczą go w naukach, wyjąwszy duchowieństwo, między którym znajdują się niezrównanie uczeni mężowie; wszyscy zaś lubują w łacinie, tłumacząc się nią z osobliwą łatwością; w ogóle zaś mają niepospolitą zdolność do obcych języków i do przejmowania obcych obyczajów, ba, do całkowitego przeistaczania się w cudzoziemców, tak co do stroju, jako co do zwyczajów.


NA KIJÓW BRATEŃKI - TAM KOLEJNA IMPREZA

1:20 - "A GDZIE MÓJ PAN?"
"TWÓJ PAN, W KIJOWIE, PANNY SZUKA"
"W JAKIM KIJOWIE?"
"A BO TO KIJOWA NIE ZNASZ?" 😂




W układach i rokowaniu są bardzo wykrętni i płodni w wybiegi i wymysły, słowem skryci i podstępni. Zazwyczaj także bywają wielce rozmiłowani w sobie samych i przywiązują niesłychaną wartość do swoich rzeczy pospolitych i prywatnych, skąd pochodzi, iż niezmierne mają upodobanie w pochlebstwie i są wielce uprzejmi, i wylani dla tych, co chwalą ich czynności i osoby, a przeciwnie, otwarcie gardzą każdym, ktokolwiek im nie okazuje szczególnego poważania. Są nadto dziwnie hojni, w czym częstokroć przechodzą własną możność, gości po swoich domach z taką podejmując gotowością, iż łatwo poznać uciechę, jaką im sprawiają każde odwiedziny. Są wyśmienicie zaopatrzeni w pieniądz i w sprzęty domowe. Noszą się bogato i różnobarwnie, najczęściej z węgierska lub z włoska. Te zaś obyczaje i tryb pożycia są wspólne Litwinom, więc innym ludem podległym królowi Polskiemu: u wszystkich zaś zwykło się czynić wielką różnicę między szlachtą, a plebejuszami, uważając za szlachtę tych tylko, którzy pochodzą z domów uprzywilejowanych i dawnym obdarzonych szlachectwem, a przeto wolnych od podatków i posiadających jurysdykcje, które lubo się nawet innym dostaną, nie już przeto utracą się szlachectwo; jak skądinąd plebejusze, przez nabycie onych, nie zostają szlachtą, jeżeli przez wzgląd jaki osobisty nie są uszlachceni od króla, czego częste bywają przykłady, a wtedy szlachta nigdy już nie traci raz danego sobie przywileju, jedno przez popełnienie występku przewidzianego w statutach, którymi się rządzą wspólnie z plebejuszami; ale ci w zajściach pomiędzy sobą uciekają się niemal wyłącznie do prawa magdeburskiego. I tyle o mieszkańcach.

Co zaś do języka, nie wszyscy jednym mówią, bowiem słychać w tym państwie trzy języki całkiem od siebie różne, z których pierwszy dzieli się na dwa odmienne co do pisma, lecz jednakowe co do wymowy, a tymi są języki polski i ruski: ten się pisze głoskami łacińskimi, ów zaś greckimi, które wszakże zostały pomnożone przez Rusinów aż do 48. Język ten jest wspólny Czechom, Chorwatom i Słowakom, z małymi tylko odmianami. Innymi dwoma są niemiecki i litewski. Po niemiecku mówią pospolicie w Prusach, jako też po niektórych wielkopolskich i małopolskich miastach, tudzież w Krakowie i Poznaniu, gdzie od dawna zamieszkało wielu Niemców. W Inflantach także szlachta używa języka niemieckiego, jako pochodząca od kawalerów Teutońskich. Co zaś do języka litewskiego, ten całkowicie różni się od dwóch poprzednich i ma wiele zepsutych wyrazów łacińskich, a nigdy w nim dotąd nie pisano. Jakoż kancelaria królewska na Litwie używa ruskiego, co więc czynią i prywatni, z których wielu zwykło także pisywać po polsku. Na Żmudzi mówią tym samym litewskim lubo znacznie przeistoczonym językiem, który z małymi jeszcze odmianami, wspólny jest kilka innym pruskim miastom, kędy istnieją dotąd potomkowie dawnych Pomorzan podbitych i niemal wytępionych orężem walecznych krzyżaków. Żyją oni po swoich drobnych mieścinach, ledwo zachowując starożytną swą mowę. To samo zaś dzieje się z Inflantczykami, których kraj był podobnież opanowany przez pomienionych krzyżaków i dlatego dawny tam język przechowuje się tylko pomiędzy pospólstwem, a jest podobny do litewskiego, acz odmienny w mnogich wyrazach, tak iż cztery te języki są w gruncie jednym i tym samym, lubo koleje, przez jakie każdy z nich przechodził, czynią je na pozór różnymi.

Przechodząc do formy rządu należy uprzedzić, iż lubo wszystkie te kraje i ludy zostają dziś pod władzą jednego króla, z natury jednak dzielą się między sobą na trzy osobne członki, mające odmienną formę rządu; a tymi są Korona, Wielkie Księstwo Litewskie i Inflanty. Zastanowię się najprzód nad pierwszym członkiem, do którego krom właściwej Polski należą także Prusy, Pomorze, Mazowsze i część Rusi. 

Wielu szlachty polskiej twierdzi, iż ich rząd ma formę Rzeczypospolitej, przeto iż sami w radzie i na sejmach używają osobliwej powagi, iż król bywa obierany przez nich i że mu się udziela ograniczoną tylko władzę nad tym państwem, które tym sposobem miałoby formę rządu przypominającą Rzeczpospolitą Lacedemońską. Atoli takowe zdanie żadną się miarą ostać nie potrafi, dlatego iż Rzeczpospolita nie może być udziałem całego kraju, ale winna się koniecznie ograniczać na mieście. Nadto ani elekcja nie jest tak swobodną ani tak ograniczonym jego zwierzchnictwo, jak to się niżej objaśni, iż by się rząd jego nie miał raczej zwać królestwem i umiarkowaną monarchią niż Rzeczpospolitą, która to forma rządu utrzymywała się niemal zawsze w tym kraju, bowiem dwa razy tylko po wygaśnięciu królewskiego rodu władza znalazła się w ręku kilku możnowładców, jakimi było dwunastu wojewodów; lecz ci bardzo chętnie potem ustępowali miejsca swego królom, będąc powołani do urzędu, nie obowiązkiem poddaństwa ani prawem następstwa, ale głosem narodu. Raz tylko, jak widzę, odsądzili potomstwo królewskie od tronu dla obrania króla z innej rodziny, a miało to miejsce przy elekcji Wieńczysława czeskiego [zapewne nuncjuszowi chodziło o Wacława II - panującego w Czechach jako Wacław III w latach 1305-1306], kiedy wyłączono Władysława, który był z krwi królewskiej. Ten atoli osiadł powtórnie na tronie, na którym chwalebnie dokonał żywota. 

Jakoż te ludy w podobnych elekcjach szły zawsze ochoczo za głosem natury i krwi, zdobywając się, w niedostatku prawych potomków i następców, na przenoszenie królewskiej władzy do innej rodziny za pomocą nowej elekcji, której wszakże nie znajduje się żadna oznaczona forma ani na piśmie, ani w praktyce, jakkolwiek zdarzały się mnogie wypadki, w których należało się nią zastawić, i lubo forma ta winna by się stać głównym prawem w kraju szczycącym się głośno, iż ma moc obierania swoich książąt. Z tych pierwszym, ile wiadomo, był Lech, ale o elekcji jego żadna nie pozostała pamiątka, a ród jego wygasł od dawna. Następnie, po powtórnym panowaniu wojewodów, był jednomyślnie obrany Krakus, po nim zaś z równą jednomyślnością Przemysław, a gdy już nie stawało potomków tego ostatniego, uchwalono, iż ten będzie pozdrowiony królem, kto pędząc konno pierwszy stanie u kresu. Owoż jednego ze współzawodników, który metę podstępnie ubiegał, skarano na gardle, a natomiast obrano tego, co wykrył był zdradę. Lecz potomstwo nowego władcy ustało także wkrótce, a wtedy jednogłośnie obwołano księciem Piasta, człeka ubogiego i z kmiecego stanu, w którego to rodzinie zdarzył się ów pomieniony wypadek Wieńczysława Czeskiego. Potem, gdy wymarła linia Piastowa, nastąpił Ludwik król Węgierski, obrany przez Kazimierza Wielkiego, a po nim, w niedostatku potomstwa po mieczu, córka jego Jadwiga. Ta wyszła za Jagiełłę, księcia Litewskiego, którego wszystkie stany państwa zgodnie obrały i obwołały królem, i jego to potomstwo panuje dzisiaj.


MAŁŻEŃSTWO KRÓLOWEJ POLSKI - JADWIGI 
I WIELKIEGO KSIĘCIA LITWY - JOGAIŁY w 1386 r. ZAPOCZĄTKOWAŁO NARODZINY POTĘGI, 
KTÓRA PRZETRWAŁA CZTERY WIEKI



Te są więc rodziny, które dotychczas rządziły Polską; ale z tym wszystkim nie wiadomo, jakiej się formy trzymano przy takowych obiorach; czytamy tylko wszędzie wzmiankę o jednomyślności, jaka na nich panowała; ale z takowej nie możemy się dorozumiewać jacy są, którzy miewają głos stanowczy na elekcjach, ani też liczby głosów potrzebnej do uprawnienia onych w razie, gdyby się elektorowie nie zgodzili na jednego kandydata. A jednak krom tego należałoby jeszcze wiedzieć, jakim porządkiem i trybem postępowali elektorowie, o czym te ludy nie posiadają pisanego prawa ani tradycji ani żadnego pewnego prawidła; wiadomo tylko w tym względzie, iż biskupi, wojewodowie i kasztelanowie uczestniczą w elekcji. Co zaś do mnie, nie pomału się doprawdy dziwuję podobnemu niedostatkowi reguł, a mniej dziwną zdaje mi się rzeczą, iż one ludy mogły w danych okolicznościach i pomimo to wszystko zgadzać się na obiór pana swego, nie mając żadnego w tej rzeczy przepisu, co by je obowiązywał lub kierował w przeprowadzeniu i utwierdzeniu takowej przeważnej elekcji, która zostaje prawomocną przez całe życie obranego króla i utrzymuje się w skutek zwyczaju w potomstwie i rodzinie jego.

Forma tedy tego Rządu jest monarchiczna, a elekcja króla taka, jak rzekliśmy powyżej. Z początku panujący nie nosił królewskiego tytułu, ale w roku 1001 [dokładnie w 1000] otrzymał tę godność od Ottona Cesarza po różnych z początku zabiegach, by one uzyskać od Papieża, który w r. 1079 pozbawił ich tego miana za słuszną zbrodni karę [chodzi o morderstwo, dokonane na biskupie Stanisławie, na polecenie króla Bolesława II Śmiałego. Ciało biskupa miano następnie porąbać na części, a części te potem miały się ponoć cudownie zrosnąć w jedno. W czasach zaborów wierzono też że poszczególne ziemie polskie zrosną się w jedno, tak jak zrosło się ciało owego biskupa. Moja prywatna opinia o biskupie Stanisławie jest następująca - ów święty Kościoła Katolickiego był po prostu zdrajcą, wspierającym Cesarza i Czechów]. Jakoż nie śmieli go używać aż do roku 1295, w którym odzyskali utracone dostojeństwo i utrzymują się przy nim koronowani i pomazywani przez arcybiskupa gnieźnieńskiego [koronacja Przemysła II w 1295 r. była tylko krótkim, kilkumiesięcznym epizodem, dopiero od 1320 r. władcy Polski byli każdorazowo koronowani na królów w Katedrze na Wawelu w Krakowie]. Ażeby zaś ich panowanie w tęższych utrzymać karbach i nie dać mu się przerzucić w nieokiełznane samowładztwo, ograniczono je Radą najpierwszych mężów królestwa, których roztropność wspiera, a powaga powściąga króla. Takowa Rada królewska składa się z duchowieństwa i szlachty. Duchowni są to biskupi wszystkich krajów podległych Koronie Polskiej, którzy na mocy przełożeństwa, jakie piastują, mają otwarty wstęp do Rady, bez żadnej królewskiej łaski. Poprzedzają oni wszystkich innych radnych panów, między którymi przedniejszym, że już pominę księcia pruskiego niezwykłego tam uczęszczać, lubo pierwsze ma miejsce, jest kasztelan Krakowski, a po nim wszyscy wojewodowie i kasztelanowie więksi idący po jenerale wielkopolskim. Sekretarze wchodzą także do Rady, ale nie siadają, lecz stoją z tyłu, za radnymi panami. W Radzie stanowi się i uchwala wojnę, pokój, rozejmy, przymierza, pobory, prawa, konstytucje, słowem wszelką rzecz dotyczącą Rzeczypospolitej.

Wszelako Litwa, chociaż zostająca pod panowaniem jednej osoby, nie zna elekcji dla księcia swego, który jest dziedzicznym w tym państwie. Do niego należy także Żmudź i połowa Rusi, i może rozrządzać dziedzictwem swoim wedle upodobania. Inflanty na koniec stały się były niepodległymi od lat niewielu, a rząd w nich sprawowała krajowa szlachta, nie uznająca innego nad sobą zwierzchnictwa. Dotąd nawet zachowały one cień niezawisłości, będąc tylko "zaleconymi" królowi Polskiemu, który je przyjął w opiekę [w 1561 r.], biorąc atoli na siebie i obsadzając ich twierdze; może on zatem słusznie zwać się obrońcą i opiekunem, ale w rzeczy samej jest panem, jak to poniżej objaśnimy.

Obaczym teraz tytuły i uznane prawa króla Polskiego do ziem jemu poddanych. Są one sprawiedliwe i niezaprzeczone, gdyż skoro Polacy za pierwszym swoim przybyciem do Polski zastali ten kraj opuszczonym i próżnym mieszkańców, jako się rzekło wyżej, nie masz wątpliwości, iż go prawowicie posiadają. Co zaś do Rusi z Podolem i Wołyniem, to oni częścią orężem, częścią innymi sposoby, które by za długo było opisywać, podbili i owładnęli, i dzierżą je od pięciuset lat nieprzerwanie. Mazowsze jest podobnież starodawną tej korony posiadłością, aczkolwiek po odjęciu Bolesławowi tytułu królewskiego i rozpadnięciu się Polski na mnogie księstwa, jakie było onego skutkiem, zostawało przez czas długi pod zarządem własnych książąt pochodzących od Piasta dawnego króla Polskiego; którzy gdy wygaśli przed lat niewielu, Mazowsze na nowo wróciło do Korony [w 1526 r.]. Prusy będąc przez długie lata nieujarzmionymi zostały na koniec podbite przez Polaków w roku 1240 za pomocą waleczności i oręża kawalerów Teutońskich, którzy chcąc je potem zatrzymać dla siebie, miewali nieustannie z Polakami zatargi i wojny. Te zaś ustały dopiero całkowicie w roku 1521, kiedy mistrz tego zakonu ogłosił się lennikiem króla Polskiego [i złożył hołd lenny w Krakowie w 1525 r.], który zostaje odtąd w spokojnym posiadaniu tej prowincji, lubo cesarstwo dotychczas rości pewne do niej prawa z powodu tychże kawalerów Teutońskich.

Wszystkie te kraje należą do Korony Polskiej, do której wcielane były kolejno. Oprócz tego Litwa wspólnego z nimi uznaje pana, przeto iż on pochodząc ze krwi Jagiełły jej księcia został obrany królem Polskim. Litewskie księstwo istnieje z dawien dawna, chociaż od trzech dopiero wieków podległe jest temu domowi, z którego pierwszym księciem był Giedymin. Do Litwy należy także od dawna Żmudź i część Rusi, do której teraz książę mazowiecki występuje z roszczeniem [chodziło o Podlasie, przyłączone do Mazowsza już w roku następnym po sporządzonej przez Rogeriusa relacji, czyli w 1569 r.]. Dla rozległości zaś tego księstwa, tak przestronnego i potężnego, jako też dla wielości hołdujących mu mniejszych książąt, książę Litewski zwykł się był tytułować Wielkim księciem, zanim nawet został chrześcijaninem, acz żadnego nie ma przywileju na tytuł wielkiego. Inflanty były poddane kawalerom Teutońskim i rezydowali w nich wielcy mistrzowie tego zakonu, z których ostatni zwany Albert, wpadłszy w kacerstwo, rządził tą prowincją pospołu ze szlachtą, która z imienia zwała się jeszcze kawalerami Teutońskimi, ale w istocie odstąpiła była od zakonu, a jednocześnie i od kościoła katolickiego. Napojmowawszy żon, opanowali byli miasta poddane ich komandorstwom, a gdy w roku 1558 car moskiewski uderzył na tę stronę i zdobył kilka grodów z wielką rzezią Inflantczyków, ujrzeli się następnego 1559 r. zniewolonymi do szukania opieki u króla Polskiego. Zdali mu tedy liczne swoje twierdze, zyskawszy z jego strony zaręczenie, iż będzie onych bronił i poniesie tak dobrze koszty wojenne jako wydatki na utrzymanie załóg po rzeczonych twierdzach, które będą zwrócone Inflantczykom, skoro przez zwycięstwo lub pokój skończy się wojna z moskiewskim carem; oni zaś naówczas wypłacą królowi 600 tysięcy złotych w nagrodę za wydatki łożone na ich korzyść i obronę.

Co się tyczy jurysdykcji i władzy królewskiej nad podwładnymi ludami, król nie uznaje w państwie swoim żadnego zwierzchnika, ani płaci daniny żadnemu w świecie mocarzowi; lecz jest samowładnym panem tak dobrze w Inflantach, jako i w Królestwie Polskim, gdzie jednak w wielu rzeczach ograniczoną tylko posiada władzę, bowiem połowa uchwał bywa stanowioną i wykonywaną przez samego króla, druga zaś przez króla łącznie z radnymi panami.  Król ma prawo zwoływania od siebie walnego sejmu, ilekroć sądzi go być stosownym, wyznaczając każdemu czas i miejsce onego, jako też sprawy do roztrząsania, o które czyni wniosek na sejmie, a potem rozstrzyga je większością głosów swojej Rady. Na sejmach tych posłowie książąt zagranicznych, przysłani do niego, zwykli sprawiać się ze swego poselstwa i otrzymywać odprawę od króla i rad koronnych. Szlachta także wszystkich powiatów królestwa śle tam posłów, którzy przekładają jej pragnienia lub skargi na zwierzchników i starostów, jeżeli ci dopuścili się nadużyć, oraz zanoszą prośby w potrzebnych im rzeczach, które to prośby od lat kilku zaczęły nabierać większej wagi niż przedtem bywało; a to dla szczególnych względów, jakie mają u króla, używającego onych na przeprowadzenie swych zamiarów i na osłabienie władzy i powagi Rad koronnych ze wzmocnieniem i rozprzestrzenieniem własnej, królewskiej, kosztem tych ostatnich, i dawniej te sejmy ciągnęły się sześć lub osiem dni, ale obecnie trwają do czterech miesięcy, a niekiedy dłużej, dla powiększonej ilości nie tylko spraw, ale mniemań około rzeczy publicznych, które wszystkie miewają rok na sejmie i rozbierane są przez króla pospołu z radnymi pany. Władza królewska tym sposobem bywa miarkowaną w tych rzeczach, niemniej jak w sądach tyczących się osób szlacheckich, które ślą pozwy na sejm, dokąd się wytaczają ich sprawy, i wyrok bywa wspólnie ferowany przez króla i posłów. (...) - [zdanie niezrozumiałe]. To samo rozumieć należy o wyrokach królewskich, dotyczących plebejuszów, jego poddanych bezpośrednich, nad którymi ma sam przez się zupełną władzę i zwierzchnictwo. Do rzędu tych liczą się wszystkie miasta polskie, wyjąwszy Warmię i nieskończone mnóstwo imion i wsi, będących bezpośrednią własnością Korony.

Król jest także w prawie obierania przez się wszelkiego radnego pana, byle świeckiego, starosty i ministra państwa ilekroć podobne urzędy wakują w skutek śmierci lub przeniesienia na inne krzesło; lecz mając nadto prawo mianowania biskupów, udzielone sobie przez Najwyższych Pasterzy, można powiedzieć iż obiera także rady duchowne, gdy szafuje wszystkimi królestwa tego kościołami. Ma oprócz tego wolny zarząd dochodów koronnych, z których nikomu nie zdaje rachunku. Jest on na koniec samowładnym wykonawcą wszechrzeczy uchwalonych na walnych królestwa sejmach. I te są główne przymioty władzy królewskiej, która w rzeczy samej jest może nierównie większą niż się zdaje na pozór; albowiem król przez dowolne obieranie radnych panom może wkrótce utworzyć sobie Radę zobowiązaną, przychylną, powolną jego chęciom i zamysłom. Zwykł on dzierżyć w swoim ręku prebendy kościelne, wakujące z kolei i rozdawać one przy końcu sejmu w nagrodę osobom, co mu się życzliwymi okazały. Zachęceni podobnymi nadziejami i obietnicami posłowie szlachty zwykli czynić usilne i nieustannie wnioski w rzeczach zaszczyconych królewskim upodobaniem, co częstokroć tym sposobem zyskują uświęcenie. Ci zaś z posłów, którzy mają najwięcej powagi i wziętości, a najdworniej na sejm zjeżdżają, odnoszą korzyści i znaczne urzędy, i otrzymują częstokroć pierwsze miejsca w Radzie. Tymi samymi środkami sejmuje się panów radnych, którzy spodziewając się przeniesienia na wyższe dostojeństwa lub otrzymania jakiego intratnego starostwa, to jest urzędu przynoszącego więcej jeszcze dochodu niż zaszczytu, snadnie przystają na chęci królewskie. Król tedy podobnymi drogami zwykł obracać Radą jak mu się podoba i przeprowadzać ubocznie wszystko, czego mu nie wolno zdziałać królewską władzą i siłom mocnie dokonać.

Tenże król zaczął od niejakiego czasu rokować z mocarzami i posłami potajemnie i bez dołożenia się rad koronnych; co nie bywa wcale do smaku temu królestwu niechętnie patrzącemu na wzrastanie władzy swoich królów; albowiem mając prawo zwoływania sejmów, kiedy im się widzi, mogliby kiedyś uwolnić się od tychże, jak Ludwik XI uwolnił się od stanów francuskich, niewiele różnych od sejmów polskich. Dla tych więc powodów wnoszę, iż królowie polscy posiadają w istocie większą władzę niż się rzekomo wydaje, i że ta władza jest o tyle wielką, o ile nią jest zręczność i przebiegłość, co ją miarkują. Na Litwie zaś Król, nie tylko jako książę posiada te same jurysdykcje, ale ma nadto nierównie większe, z powodu, iż to księstwo jest dziedzicznym w jego rodzie, a władza rad i szlachty bardziej niż w Polsce ograniczoną".






Jak zatem wyglądała Rzeczpospolita Polsko-Litewska w Roku Pańskim 1568? Dzieliła się na trzy duże części: Korona (czyli Polska) na Zachodzie i Południu, Wielkie Księstwo Litewskie na Wschodzie i Południu, oraz Inflanty (dzisiejsze ziemie Łotwy i południowej Estonii) na Północy.

Korona dzieliła się zaś na następujące ziemie: Wielkopolskę, Małopolskę, Mazowsze, Prusy Królewskie (Pomorze), Ruś Czerwoną i Podole. Dodatkowo ziemie te dzieliły się jeszcze na województwa i powiaty. Tak więc w Wielkopolsce istniało 6 województw: Poznańskie (w skład którego wchodziły powiaty: poznański, kościański, wałecki, ziemia wschowska i starostwo drahimskie), Kaliskie (dzielące się na powiaty: kaliski, pyzdrski, koniński, nakielski, kcyński i gnieźnieński), Sieradzkie (powiaty: sieradzki, piotrkowski, szadkowski, radomski i ziemia wieluńska), Łęczyckie (powiaty: łęczycki, brzeziński, orłowski, inowłodzki) Kujawskie (powiaty: brzeski, kowalski, przedecki, kruświcki i radziejowski), Inowrocławskie (powiaty: inowrocławski, bydgoski i ziemia dobrzyńska). Na Mazowszu były 4 województwa: Mazowieckie (ziemie: warszawska, czerska, wiznieńska, wyszogrodzka, zakroczymska, ciechanowska, łomżyńska, różańska, liwska i nurska),  Płockie (powiaty: raciąski, płoński, bielski, sierpski, szreński i mławski), Rawskie (ziemie: rawska, gostyńska i sochaczewska) i przyłączone od Litwy w 1569 r. województwo Podlaskie (ziemie: drohiczyńska, mielnicka i bielska). W Małopolsce na 3 województwa: Krakowskie (powiaty: krakowski, sądecki, biecki, proszowski, ksiąski, czechowski, lelowski, szczerzecki, starostwo spiskie i księstwa: oświęcimskie, zatorskie i siewierskie), Sandomierskie (powiaty: sandomierski, wiślicki, pilznienski, opoczyński, chęciński, stężycki i radomski), Lubelskie (powiat urzędowski i ziemie: lubelska i łukowska). Prusy Królewskie (Pomorze) dzieliły się zaś na 1 księstwo i 3 województwa: Pomorskie (powiaty: gdański, tczewski, nowski, świecki, tucholski, człuchowski, mirachowski, pucki, kościerzyński, skarszewski, lawemburski i bytowski), Malborskie (powiaty: malborski, szumski, kiszporski i elbląski), Chełmińskie (ziemie: chełmińska i michałowska), oraz Księstwo Warmińskie (ziemie: olsztyńska i lidzbarska).

Ruś Czerwona dzieliła się na 2 województwa: Ruskie (ziemie: lwowska, żydaczewska, przemyska, sanocka, halicka i chełmska), Bełskie (powiaty: bełski, buski, grabowicki, horodelski i lubaczewski). Podole zaś stanowiło jedynie jedno województwo: Podolskie (powiaty: kamieniecki, latyczewski i czarnogrodzki). Poza tym Prusy Książęce były lennem Korony Polskiej. W 1569 r. w wyniku Unii Lubelskiej, przyłączono do Korony (Polski) kolejne ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego, były to Wołyń i cała Ukraina. Wołyń stanowił województwo: Wołyńskie (powiaty: łucki, włodzimirski i krzemieniecki), zaś Ukraina dzieliła się na 2 województwa: Bracławskie (powiaty: bracławski, winnicki, zwinogrodzki) i Kijowskie (powiaty: kijowski, żytomierski i owrucki). Jako ciekawostkę dodam tylko że samo województwo kijowskie zajmowało tyle samo ziemi, co Wielkopolska, Małopolska, Mazowsze i Pomorze razem wzięte, poza tym na południu ziem Ukrainy były wielkie niezasiedlone przestrzenie zwane "Dzikimi Polami".




Wielkie Księstwo Litewskie zaś dzieliło się na Litwę, Białoruś, Czarną Ruś, Polesie i Żmudź. Zacznijmy od Litwy, która dzieliła się na 2 województwa: Wileńskie (powiaty: wileński, oszmiański, wiłkomierski, brasławski), Trockie (powiaty: trocki, grodzieński, kowieński i upicki). Ruś Czarna obejmowała jedno województwo: Nowogrodzkie (powiaty: nowogródzki, słonimski, wołkowyski). Podlasie to było województwo: Brzeskie (powiaty: brzeski i piński). Białoruś podzielono administracyjnie na 4 województwa: Mińskie (powiaty: miński, mozyrski, rzeczycki), Witebskie (powiaty: witebski i orszański) oraz Połockie (powiaty: połocki i czaśnicki), Mścisławskie (powiaty: mścisławskie i mohylewskie). Na Żmudzi istniało Księstwo Żmudzkie liczące dwadzieścia pięć powiatów (których już nie będę wymieniał).

I wreszcie Inflanty, które dzieliło się na 3 województwa: Wendeńskie (powiaty: wendeński, ryski, dyneburski i rzeczycki), Parnawskie (powiaty: parnawski, feliński) i Dorpackie (powiat: dorpacki). Poza tym w Inflantach istniało Księstwo Kurlandii i Semigalii którego władca był lennikiem Króla Polskiego, a sam posiadał kolonie na Antylach, głównie zaś wyspy Trynidad i Tobago na Oceanie Atlantyckim tuż u brzegów Ameryki Południowej. Ziemie te również były więc lennem Rzeczypospolitej.

Co się tyczy języków, to w Koronie dominował oczywiście język polski, w Wielkim Księstwie język rusko-litewski a w Inflantach język niemiecki, ale jak pisał XIX-wieczny historyk Teodor Morawski: "Wszędzie sam się wciskał język polski, jako język opiekuńczego państwa",  i tak się wciskał, że wkrótce dotarł na daleki dwór cesarza Chin, zaś na moskiewskim Kremlu do końca XVII wieku mówiono tylko i wyłącznie po polsku. Co się zaś tyczy potęgi oraz bogactwa Rzeczpospolitej, to można by na zakończenie tej pierwszej części przytoczyć słowa księdza Piotra Skargi, który tak o tym pisał w swoich "Kazaniach sejmowych": "Patrzcie do jakich dostatków i bogactw i wczasów ta was matka (Ojczyzna) przywiodła, a jako was ozłociła i nadała, że pieniędzy macie dosyć, dostatek żywności, szaty tak kosztowne, sług takie gromady, koni, wozów, takie koszty, dochody pieniężne wszędzie pomnożone". Rzeczpospolita dzięki rozwojowi dynamicznego handlu rzecznego (Polska zawsze była potężna gdy tylko posiadała prężny przemysł rzeczny i morski), stała się "Spichlerzem Europy", co w konsekwencji powodowało że bez polskiego zboża nie było można się obejść w Europie, a jego wstrzymanie prowadziło do wybuchu epidemii głodu. Jak pisał Teodor Morawski: "Już za króla Kazimierza Jagiellończyka (panował w latach 1447-1492), zboża polskie szły do Cypru i opisywano Polskę jako kraj nad podziw bogaty, ludny i zamożny, dostarczający obcym, do Francyi, Anglii, Hiszpanii, Portugalii, i Holandyi, zboża, lnu, konopi, drzewa, żywicy, wełny, szkła, potażu, soli, miodów, łoju, wosku, futer, ołowiu, bydła (...) Do samego Gdańska przybywało z wnętrza kraju 5 000 rozmaitych statków, na nich sześć milionów korcy zboża, za które trzy miliony talarów do kraju wracało. (...) Zakwitnęły obok miast pomorskich: Kraków, Poznań, Lwów, Wilno, Lublin, Warszawa. (...) Gdańsk i Kraków liczyły po 80 000 ludności. Z Gdańska, gdzie bez zadziwienia widzieć mogłeś 400 i 500 okrętów, co dzień prawie wychodził okręt ze zbożem i innymi płodami (...) Zakwitnęła Ruś z Podolem (...) Panowie rozbierali "miodem i mlekiem płynące" ukraińskie stepy, lasami wisien, dzikich migdałów, wodnych orzechów i innych owoców. (...) Zajaśniał kraj, aż do zbytku, w budowlach, w życiu i w strojach", zaś francuski pisarz i podróżnik de Thou, nazywał Polskę w owym czasie: "Krajem żyznym, pełnym miast, pałacy, pełnym mężnej szlachty, łączącej miłość nauk z dzielnością oręża".     


"WIELKIE ZIEMIE, TO I PSY BĘDĘ UJADAĆ GŁOŚNIEJ (...) NIECH SZCZEKAJĄ, MOGĄ NAWET KĄSAĆ. ŻADEN WRÓG MI NIE STRASZNY BO JUŻ WKRÓTCE POLSKA I LITWA ZAWŁADNIE ŚWIATEM, A WTEDY PSY Z PODKULONYM OGONEM UCIEKNĄ DO LASU"




SWĄ SIŁĘ POKAZAŁO PAŃSTWO POLSKO-LITEWSKIE PO RAZ PIERWSZY w 1410 r. ROZBIJAJĄC MILITARNĄ POTĘGĘ EUROPY, JAKĄ W OWYCH CZASACH BYŁ ZAKON KRZYŻACKI

ENGLISH SUBTITLES




 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz