Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 10 lutego 2020

OKRĄGŁY STÓŁ - CZYLI TRANSFORMACJA KONTROLOWANA - Cz. I

ABY BYŁO TAK JAK BYŁO




 
 Już od dłuższego czasu zamierzałem podjąć się tego tematu, ale zawsze się wycofywałem, gdyż czułem że temat ten mi po prostu "nie podchodzi". Nie dlatego żebym się czegoś obawiał, ale dlatego że miałem takie wrażenie iż mogę coś pominąć, czegoś nie napisać, o czymś nie wspomnieć co bez wątpienia mogło być istotne dla całego tego procesu, który zarówno w Polsce, Rosji jak i w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, nosił nazwę "transformacji ustrojowej" z lat 1989-1991. Oczywiście wspomniane obawy pozostały dalej, ale chęć dokopania się do fundamentów tej III Rzeczpospolitej, której dzisiaj tak zaciekle i z taką determinacją bronią zarówno zmurszałe kasty sędziowskie (pisząc "kasty sędziowskie" oczywiście nie mam na myśli wszystkich sędziów, a raczej niewielką, ale bardzo wpływową i obecnie niezwykle aktywną grupę sędziów-celebrytów), jak i wspierająca ich oczywiście nasza stara, sprawdzona w bojach rodzima Targowica. Co się tyczy tych ostatnich, to czasem zastanawiałem się nad ciekawą refleksją - jak to jest, czy ci ludzie nie widzą że robią z siebie pośmiewisko na oczach całej Europy, prosząc o wsparcie i protekcję w Parlamencie Europejskim, Komisji Europejskiej, Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Radzie Europy i Komisji Weneckiej? Przecież, na Boga, to że Polacy są podzieleni to jest fakt, ale nasze wzajemne podziały polityczne i tak są niewiele znaczące w porównaniu z tym, jak wewnętrznie rozbici są obecnie Francuzi, Hiszpanie, Anglicy, nawet Niemcy (choć oni raczej wolą publicznie nie rozmawiać na takie tematy i dyskutują jedynie w "sprawdzonym i bezpiecznym" gronie znajomych, podobnie jak Holendrzy). Do tego dochodzą podziały wewnętrzne pomiędzy poszczególnymi narodowościami, jak choćby między Hiszpanami (Kastylijczykami) a Katalończykami (bardzo silne są też tendencje separatystyczne w hiszpańskiej Galicji - wiem bo byłem i rozmawiałem z tymi ludźmi), między Anglikami a Szkotami, Włochami Południowymi i Północnymi, Francją Południową, Północną i Zachodnią, a na to wszystko nakłada się jeszcze islamska imigracja i prawdziwe zagrożenie, jakim jest i pozostanie dla Europy islam.

A należy pamiętać że tamtejsze konflikty były i są niezwykle ostre i można powiedzieć że walka tam wręcz idzie na noże. A w Polsce? Gdyby nie reforma sądów, o czym moglibyśmy mówić i z jakiego powodu się wzajemnie spierać? O tym że nowy przewodniczący Platformy Obywatelskiej, pan Borys Dupka Budka włożył już spodnie, czy nie włożył, czy może haratał w gałę w krótkich spodenkach czy też nie? Że pani kandydatka na kandydatkę na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska znów powiedziała coś od siebie, nie czytając z promptera i wyszło jak zawsze (swoją drogą ja się wcale nie dziwię sztabowcom PO że poradzili jej by nie uczestniczyła w żadnych debatach przed drugą turą wyborów prezydenckich, oni doskonale wiedzą że najlepiej będzie aby pani Małgosia nic nie mówiła, a tylko "stała i pachniała", gdy tylko bowiem się odezwie to nie wiadomo jak to potem odkręcać i czy w ogóle jest sens?). Przyznam się szczerze że gdy tak na nich patrzę, to tak po ludzki ogarnia mnie żałość i żal przepełnia moje serce do tego stopnia że wręcz płakać mi się chce. Z jakiego więc innego (niż sądy) powodu mielibyśmy się tu w Polsce wzajemnie spierać, nawet pani Klaudia Jachira ostatnio całkiem ucichła (czyżby znormalniała?), choć w jej akurat przypadku niczego nie można być pewnym do końca. Życie w Polsce biegnie tak spokojnie, jak w owym tolkienowskim Shire - o co więc mielibyśmy się ze sobą spierać? Oczywiście znalazłoby się kilka zastępczych tematów konfliktowych, bowiem jeżeli myślimy o realnym, a nie tylko kosmetycznym odrodzeniu polskiej suwerenności, to bez wątpienia należy pozbyć się z przestrzeni politycznej i medialnej wyrosłej tu przez dekady i doskonale sobie poczynającej rodzimej Targowicy, gdyż to właśnie ona stanowi ciekawą zagwozdkę i swoisty ewenement zapewne nie tylko w skali europejskiej, ale wręcz światowej. Otóż oderwani od koryta politycy Targowicy, na forum europejskim są gotowi na naprawdę wiele (w tym na realną zdradę własnego kraju), aby tylko uzyskać jakąkolwiek realną pomoc w swej walce z "pisowskim zagrożeniem". Musi to doprawdy wyglądać komicznie, gdy politycy z innych krajów w Parlamencie Europejskim zmuszeni są obserwować kolejną komedię i gdy posłowie partii opozycyjnych (głównie Platformy i Lewicy) w sposób wręcz urągający wszelkiej godności proszą o wsparcie Komisję oraz Parlament Europejski.




Nikt inny nigdy (bez względu na wzajemne animozje i konflikty) nie wynosi spraw krajowych na forum publiczne i nie prosi o żadne wsparcie obcych państw czy polityków, a tak czyni tylko "polska" opozycja, którą z pełną premedytacją można właśnie nazywać Targowicą (i ja tak czynię). Nikt nie wynosi konfliktów dziejących się we własnym domu na ulicę i nie prosi sąsiadów o rozstrzyganie wzajemnych waśni, gdyż byłby to krok co najmniej nierozważny, aby nie powiedzieć głupi. Co trzeba mieć w głowie, by myśleć że obcy - kierując się całkowitą bezinteresownością - pomogą nam w uporządkowaniu naszego własnego domu (tak jak my to sobie wyobrażamy), a potem pójdą sobie grzecznie, niczego za ową "pomoc" nie żądając. Trzeba być bardzo mocno upośledzonym umysłowo aby wierzyć w coś takiego. Chyba że sprawa jest jeszcze inna. Że cała ta Targowica swoje największe niebezpieczeństwo upatruje nie we wzajemnej konfrontacji państw (także i w ramach Unii Europejskiej, gdyż jest ona takim samym polem wzajemnej konfrontacji i walki o własne interesy), ale w aspiracjach własnego narodu. I wówczas już mamy problem, bo to oznacza że tym ludziom znacznie bliżej jest do polityków (i możnych) tego świata (a szczególnie głównych państw Unii - czyli Niemiec i Francji) jak do identyfikacji z własnym narodem. Tak podejrzewam że spora część z nich swoje największe zagrożenie upatruje właśnie w aspiracjach i celach Polaków, a to oznacza że nie ma dla nich nic gorszego, niż powstrzymanie tej plagi "polskiego chamstwa" i każda pomoc jest tu mile widziana. Jeżeli spojrzymy sobie bowiem na biografie wielu spośród tych ludzi, to dostrzeżemy powód takiego myślenia i takich właśnie działań. Ogromna większość ojców i dziadów dzisiejszych "polskich" polityków - została tu albo zwieziona na sowieckich tankach, albo (jak choćby rodzice Adama Michnika) już działała na tym odcinku, walcząc i wprowadzając komunizm. Oczywiście piszę posługując się ogólnikami, ponieważ dopiero w kolejnych częściach chciałbym przejść do konkretów i poszczególnych biografii (swoją drogą jak to jest, że gdy jakiś współczesny polski polityk domaga się wyprowadzania religii ze szkół, to zawsze w jego życiorysie jest jakiś komuszy podtekst. Czy to wychowanie w "wiadomej rodzinie", czy odpowiednie "resortowe" wsparcie, zawsze jest jakiś powód takiego zachowania i jakby nieco pogrzebać, to by z każdego farba odpadła i wyszła podła czerwona pleśń. Na przykład jakiś czas temu mnie osobiście zdziwiło - o czym doprawdy nie miałem pojęcia - że sławna piosenkarka z lat 70-tych Anna Jantar [zginęła w katastrofie samolotowej w 1980 r.], ponoć nie znosiła Świąt Bożego Narodzenia. Tłumaczono to tym, że nie lubiła świątecznych przygotowań i całego tego świątecznego szału itp. itd. Dopiero niedawno się dowiedziałem dlaczego tak naprawdę nie znosiła święta w czasie którego narodził się światu Zbawiciel. Otóż Anna Jantar urodziła się w rodzinie żydowskiej, a jak wiadomo Żydzi nie pałają wielką miłością do Jezusa Chrystusa, a co za tym idzie całego chrześcijaństwa. Szczególnie jeżeli są to też Żydzi laiccy, wyrośli w rodzinach komunistycznych. Rodzice więc od młodości zadbali by mała Ania "znielubiła" święta).




Oczywiście nie krytykuję tu pochodzenia, bo nie ono jest najważniejsze. Ja sam też nie pochodzę z rodziny arystokratycznej, a wręcz przeciwnie. W moich korzeniach nie brakuje zarówno Niemców (a raczej Prusaków - choć przyszywanych, gdyż rodzina ojca pochodziła z północno-zachodnich Niemiec a nie z Brandenburgii), jak i Ukraińców (w tym niestety banderowców), nie brakuje też komunistów (ojciec mojej babci od strony mamy, był oddanym komunistą przed wybuchem II Wojny Światowej. Zginął, zamęczony w niemieckim obozie koncentracyjnym w Gross-Rosen w 1943 r.), myślę (choć rodzice o tym nie chcieli wspominać, ale też nie zaprzeczali gdy pytałem) że również nie zabrakło i... Żydów. Sami widzicie że jest to iście wybuchowa mieszanka genetyczna, która raczej niewiele mogłaby mieć ze sobą wspólnego. Ale to wszystko samo w sobie nie ma przecież żadnego znaczenia - liczy się bowiem wychowanie, a moi rodzice od młodości uczyli mnie zarówno modlitwy "Ojcze Nasz", jak i kultywowali tradycje, takie jak np. chodzenie na pasterkę (rzadko bo rzadko, ale zawsze) czy na procesje Bożego Ciała. I doprawdy nie czynili tego dlatego, że byli tacy religijni, bo... nie byli. Czynili tak, ponieważ chcieli nam (mnie i mojej siostrze) przekazać pewne tradycje, nauczyć i wpoić zwyczaje (do dziś pamiętam słowa mojej mamy, gdy mówiła: "Co wy przekażecie swoim dzieciom", gdy np. celowo - dla zabawy - myliłem święta lub nie chciało mi się iść na procesję. Pamiętam też że kiedyś mama chciała abyśmy poszli na pielgrzymkę do Częstochowy, ale mnie, jako dziecku niezbyt podobał się wówczas ten pomysł i odparłem: "Gdzie ja tam będę chodził i po co?"). I chociaż dziś nie uważam się za aktywnego katolika (do kościoła chodzę tylko od święta i to gdy jest rodzinna okazja), to jednak nigdy nie wyrzekłem się tej wiary, na której zbudowano fundamenty naszej cywilizacji. Kościół więc (ja osobiście) traktuję w kategoriach nie tyle dogmatycznej wiary, ile w kategoriach tradycji i kultury, którą - jeśli utracimy - zastąpi znacznie bardziej agresywna i odhumanizowana religia pasterzy kóz z Bliskiego Wschodu. Tak więc wychowanie i wpojenie dziecku określonych wartości, jest niezwykle ważne i często (choć nie zawsze) determinuje jego późniejsze wybory. Może dlatego na polskiej Wikipedii w biografiach polityków, dziennikarzy, artystów, piosenkarzy etc. etc. tak rzadko pisze się o tym z jakiego domu wyszli, a zaczyna się od razu od szkoły i kariery zawodowej, tak jakby wszystko co było wcześniej, nie miało żadnego znaczenia. Dla pana Michnika też nie miało znaczenia? (Swoją drogą proszę pozdrowić brata panie Adamie). 




Dziś niestety jedynie zapodaję temat, czyniąc ów wstęp. Tematem tym jednak chciałbym objąć nie tylko biografie co poniektórych polskich polityków, ale i prześledzić jak naprawdę wyglądała ta polska transformacja ustrojowa z lat 1989-1991. III Rzeczpospolita jest dla mnie swoistą hybrydą, ciałem obcym - które wykluło się z narzuconego nam miotu z okresu komunizmu - rządzona przez (jak to powiedział Stefan Ossendowski) szubrawców i świnie. To właśnie korzenie rodzinne i świadomość utraty dotychczasowych wpływów oraz odepchnięcie od koryta władzy, stanowi dla tych ludzi - którzy na zewnątrz szukają wsparcia przeciwko własnemu narodowi - determinację i chęć do dalszego wypróżniania się na własny kraj (załóżmy bowiem że to jest również i ich kraj, chociaż pewnie bliżej im jest do jakiejś ponadnarodowej i ponadpaństwowej "wspólnoty ludów" w stylu Związku Sowieckiego czy obecnie Unii Europejskiej, która stać się ma jednorodnym państwem totalitarnym). Już Stefan Żeromski powiedział o Polakach - którzy w 1920 r. wraz z Armią Czerwoną szli na podbój własnego kraju: "Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła". I to nie są słowa odnoszące się do historii, to są słowa jak najbardziej aktualne, dotyczące ludzi i spraw nam współczesnych, gdyż sytuacja jest analogiczna do tego, która była sto lat temu. Teraz i wówczas pojawiły się swoiste czerwie (nie przepadam za tymi owadzimi odniesieniami, aczkolwiek są one w tym znaczeniu niezwykle trafne), które za pomocą innych, obcych sił, pragną/eły stłamsić nasze siły i chęci twórcze całego narodu. Żeromski pisał że: "Trzeba ruszyć z posad Polskę starą, strupieszałą, gnijącą w jadach, którymi ją nasycili najeźdźcy" i można słowa te odnieść w całości do czasów nam współczesnych. Gdyby bowiem wrogowie Polski zostawili nas w spokoju i pozwolili się rozwijać, bardzo szybko pokazalibyśmy całej Europie i Światu naszą siłę, a nasza rozpędzona gospodarka stanowiłaby poważną przeszkodę dla gospodarek innych krajów (w tym Niemiec i Francji). Zauważmy bowiem kiedy nas atakowano, czy wtedy, gdy byliśmy słabi i nic nie mogliśmy uczynić, czy też wtedy jak zaczynaliśmy wybijać się na lokalne a nawet regionalne mocarstwo? Dlaczego atak na Polskę nastąpił w 1939 r. gdy opracowano śmiałe plany rozwoju gospodarczego do 1954 r., gdy powstał Centralny Okręg Przemysłowy a port w Gdyni stał się największym i najnowocześniejszym portem na Bałtyku, gdy Polska wysłała największy na świecie balon stratosferyczny (1938 r.), a jego zniszczenie związane było z działaniami sąsiednich wywiadów. Dlaczego Polskę zaatakowano po 1791 r. gdy opracowaliśmy pierwszą w Europie, nowoczesną Konstytucję (i drugą na świecie po amerykańskiej) i gdy Rzeczpospolita zaczęła wychodzić z marazmu, w jakim trwała od początku XVIII wieku? Dlaczego dziś próbuje się Polskę przywoływać do porządku i ustawiać w roli (jak to lubi podkreślać Targowica:) "prymusa" którym dotąd byliśmy w Unii.

Polska się niesamowicie rozwija a nasze postępy widać nie tylko na Wschodzie (gdzie jak ktoś przyjedzie z Rosji, Ukrainy czy z Białorusi to mówi: "Inny świat"), ale również na Zachodzie i to w wielu dziedzinach. W zasadzie nie istnieje już różnica w rozwoju ekonomicznym Polski i krajów tzw.: Zachodu, wystarczy sprawdzić - ci, którzy tu przyjechali, wiedzą o czym mówię. Ale wciąż postuluje przekonanie (zarówno w Polsce jak i na Zachodzie) że to Unia nam dała pieniądze, a głównie Niemcy i że bez tego Polska nie odniosłaby takiego sukcesu. Ja jestem człowiekiem który nie znosi głupoty (nie wiem - ale chyba mam na to alergię) i gdy słyszę takie brednie, że Unia nam coś "dała" za darmo, bo nas tak lubi i w ogóle, to od razu robi mi się niedobrze. Aby zrozumieć o co mi chodzi, należy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie - czy kiedykolwiek dostaliśmy od obcej nam osoby duże pieniądze za nic? Za nic zupełnie, ot tak, dała wam, bo was lubi? Nie?! A teraz odpowiedzmy sobie na pytanie - skąd zatem przekonanie że w takim razie Unia (która jest biurokratycznym molochem, w którym silni "dymają" słabych jak i gdzie chcą, na każde możliwe sposoby) dałaby Polsce cokolwiek za damo, tylko po to abyśmy rozwijali gospodarkę i... stali się konkurentem dla firm niemieckich, francuskich, włoskich czy hiszpańskich na europejskim rynku? Przecież to oczywiste, że każde pieniądze które "otrzymaliśmy" z Unii, służyły jednocześnie celom samej Unii i największych krajów, takich jak Niemcy. Na przykład autostrady na linii Wschód-Zachód, które miały służyć zachodnim koncernom w rozwoju handlu z Rosją. Poza tym Polska również płaci składki do Unii, więc niczego nie dostaliśmy "za darmo", a obecnie już więcej płacimy jak otrzymujemy - to jedna sprawa. A przecież cały czas pod stołem szły ogromne przetargi i korupcyjne deale wyprowadzające z Polski setki miliardów euro, a mimo to polski budżet nawet tego nie odczuł. Zobaczcie więc jak bogatym krajem była i jest Polska i ile tutaj można wyprowadzić kasy, gdy się tylko ma posłusznych polityków, którzy będą (z wdzięczności) skorzy do wszelakich ułatwień dla swych dobroczyńców. Pojawiają się też głosy że Polska może wystąpić z Unii Europejskiej i że wielce prawdopodobny jest Polexit. Większych bzdur doprawdy nie słyszałem i to nie dlatego że Polska tak bardzo kocha Unię i chce w niej zostać, ale dlatego że nikt nam nie pozwoli tej Unii opuścić i musimy to sobie uświadomić (choć akurat Polacy i tak w większości są zwolennikami obecności naszego kraju w strukturach unijnych). Nikt na to nie pozwoli, a to dlatego, że w obecnej sytuacji geopolitycznej wyjście Polski z Unii Europejskiej oznaczałoby automatyczny... rozpad całej Unii, całej Wspólnoty. Polska bowiem (zarówno ze względu na nasze położenie geograficzne jak i naszą siłę demograficzną i ekonomiczną) jest fundamentem, który jeśli się tylko usunie - cały budynek natychmiast rozpadnie się. 








Musimy to sobie uświadomić i przestać myśleć starymi i już nieaktualnymi kliszami pojęciowymi, które z Polski czyniły "brzydką pannę bez posagu" zdaną na łaskę i niełaskę obcych mocarstw. Polska obecnie staje się jednym z kluczowych państw europejskich i zaczyna (choć jeszcze nieśmiało - gdyż pedagogika wstydu - wpajana nam od dziesięcioleci - nadal jeszcze robi swoje) rozpychać się łokciami na europejskim i światowym rynku. Stąd biorą się te wszystkie ataki, stąd oskarżenia że "mordowaliśmy Żydów" i dziennikarskie "pomyłki" w stylu: "Polskich obozów zagłady". Należy pamiętać bowiem że na słabego nie traci się energii aby go atakować, atakuje się tylko tego, który może stać się realnym zagrożeniem i wszelkie możliwe środki, mogące osłabić Polskę będą wykorzystane przez naszych wrogów (lub można - aby nie zabrzmiało to tak jednoznacznie - napisać przeciwników), szczególnie zaś Niemcy i Rosję, ale nie tylko. Gra bowiem toczy się zarówno o władzę i nowy geopolityczny układ światowy jak i o gigantyczne pieniądze, a przy tym nie ma żadnych skrupułów i nie bierze się jeńców - tu się po prostu w siebie wali z całej pety - i tyle. A nasza rodzima Targowica to doskonale rozumie, a mimo to zwraca się z prośbą o "braterskie wsparcie" do polityków z obcych państw - jak to więc odebrać i jak nazwać inaczej jeśli nie Targowicą? Pozostawiam czytelników z tymi przemyśleniami, a ja ze swojej strony obiecuję że temat ten w kolejnych częściach skrupulatnie będę rozwijał, wychodząc od korzeni ludzi i sojuszy, jakie były zawierane na początku "transformacji ustrojowej" w Polsce, w celu doprowadzenia do takich zmian... aby wszystko zostało po staremu. 

 



PS: Ostatnio słuchałem jak pan Robert Biedroń mówił coś o trzech pokoleniach polskiej lewicy. A ja pokusiłem się o podsumowanie owych trzech pokoleń w trzech, krótkich i zwięzłych słowach, oto one:


ORMO - ZOMO i HOMO


DOBRANOC!

       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz