Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 lutego 2020

GDY RZYM NIE BYŁ RZYMEM - Cz. VIII

CZYLI JAK WYGLĄDAŁO

WIECZNE MIASTO W CZASACH

NIEWOLI AWINIOŃSKIEJ

I COLA DI RIENZI?






INNOCENTY III

CESARZ KOŚCIOŁA I PAPIEŻ EUROPY

Cz. VII




 

"NIC, CO DLA DOBRA ŚWIĘTEGO CESARSTWA JEST CZYNIONE NIE MOŻE BYĆ KRZYWOPRZYSIĘSTWEM"

ODO z DEUIL



 Gdy tylko delegacja krzyżowców przekroczyła mury Pałacu Blacherny - przechodząc pomiędzy zdobionymi galeriami pełnymi złotych mozaik - i doszła do sali audiencyjnej, na której w otoczeniu dostojników Cesarstwa, siedział na tronie schorowany (długim pobytem w niewoli) ociemniały Izaak II Angelos w towarzystwie swej małżonki - cesarzowej Małgorzaty z Węgier. Krzyżowcy nigdy nie mieli dobrego zdania o bizantyjskich elitach, uważając je - za przykładem Liutpranda z Kremony - za: "Kreatury miękkie i zniewieściałe, z ich długimi rękawami, kapturami i czepkami, kłamliwych próżniaków płci nijakiej". Nawet sam dostojny kronikarz bizantyjski - Niketas Choniates pisał (o poselstwie z Rzeszy, wysłanym w grudniu 1196 r.) iż: "Niemcom przedstawienia takie nie są potrzebne, nie pragną też się stać czcicielami ozdób i szat spiętych broszami, co jedynie niewiastom przystoją, których umalowane twarze, kunsztowne upięcia włosów i połyskliwe kolczyki tak bardzo mężczyźni w poważaniu mają". Cesarz jednak, pomimo swego stanu zdrowia, prezentował się niezwykle dostojnie, ale szczególnie w oczy posłów rzuciła się postać cesarzowej Małgorzaty, która: "była bardzo piękną kobietą, siostrą króla Węgier". W otoczeniu tronu cesarskiego stali zaś: "inni znaczni ludzie i znaczne damy, że nie można było i kroku zrobić, bogato wystrojeni, że bardziej nie można było". To, z czym przybyli posłowie (czyli wypłata 200 000 srebrnych marek dla krzyżowców, zapewnienia stałych dostaw żywności i wody na okres krucjaty przez rok cały, wsparcia wyprawy do Ziemi Świętej oddziałami z Bizancjum, oraz... oddania Cesarstwa pod kościelne zwierzchnictwo Rzymu, co obiecywał zarówno papieżowi Innocentemu III, jak i przywódcom wyprawy - bizantyjski następca tronu, książę Aleksy - syn Izaaka II) uzgadniano już po zakończeniu oficjalnego powitania, w małym gronie (cesarz, cesarzowa, kanclerz i tłumacz plus oczywiście czterech posłów z obozu krzyżowców). 

Warunki jakie miało przyjąć Cesarstwo, były ciężkie, ale - jak stwierdził Izaak II - za to co krzyżowcy uczynili: "mogliby otrzymać nawet całe Cesarstwo". Mimo to cesarz nie zamierzał od razu na wszystko się godzić i starał się pertraktować, oraz przekonywać posłów do odrzucenia przynajmniej części żądań, w celu wypracowania wspólnego kompromisu. Ostatecznie jednak zgodził się na wszystko, w tym również na koronację cesarską swego syna z którym odtąd miał wspólnie panować jako Aleksym IV. 18 lipca 1203 r. młody cesarz, w otoczeniu wiwatów mieszkańców Konstantynopola, wjechał do miasta i przywitał się z rodzicami. Pomimo entuzjazmu, zarówno ojciec jak i syn doskonale zdawali sobie sprawę że wprowadzenie wojsk krzyżowców w mury Konstantynopola, zostałoby bardzo źle odebrane, przeto zaproponowali Łacinnikom by pozostali za murami, zapewniając ich jednocześnie o stałych dostawach żywności, oraz zezwalając na wchodzenie małymi grupkami do miasta. Wypłacono im również połowę obiecanej sumy, czyli 100 000 srebrnych marek (najbardziej opłacało się to Wenecjanom, jako że otrzymali nie tylko połowę wypłaconej kwoty, ale i zaległe i obiecane 34 000 marek, przeto krzyżowcom z Europy Zachodniej pozostało jedynie 16 000 marek do podziału). 1 sierpnia 1203 r. w dniu św. Piotra w Okowach, w katedrze Mądrości Bożej (Hagia Sophia) odbyła się uroczysta koronacja nowego cesarza - Aleksego IV. Uzgodniono też że krzyżowcy pozostaną w Konstantynopolu najpóźniej do 29 września, a do tego czasu miano już wypłacić im resztę pieniędzy i zapewnić aprowizację na czas krucjaty. Wkrótce okazało się jednak że to jest niemożliwe, gdyż w cesarskim skarbcu była tylko część pieniędzy, ta, którą nie zdołał zabrać podczas ucieczki zbiegły ze stolicy poprzedni władca - Aleksy III. Młody Aleksy IV przybył więc pewnego dnia do obozu krzyżowców w Estanorze (leżącym na drugim końcu Złotego Rogu) i zakomunikował im że nie będzie w stanie zebrać obiecanej kwoty do końca września, przeto zaproponował aby pozostali w stolicy Bizancjum aż do marca roku następnego. 




Problemy finansowe Cesarstwa to był zapewne jeden z powodów dla których młody cesarz pragnął jak najdłużej zatrzymać wojska krzyżowców w Konstantynopolu. Innym powodem była obawa nie tylko o dalsze utrzymanie się u władzy po odejściu Łacinników, ale i o zachowanie życia. Znając doskonale bizantyjskie sposoby pozbywania się kolejnych władców, wiedział Aleksy doskonale jak może się to skończyć. Obawy te musiały być na tyle duże, że cesarz podzielił się nimi z przywódcami krucjaty podczas tradycyjnej gry w kości. Rzec miał wówczas do nich tak: "Panowie, zostałem cesarzem dzięki Bogu i wam, i wyświadczyliście mi największą pomoc, jakiej żadni ludzie nie okazali chrześcijaninowi. Wiedzcie jednak, że dość jest ludzi dobrze udających przede mną, a nie kochających mnie, i wielu Greków jest w wielkim gniewie, że to dzięki waszej sile wszedłem w moje dziedzictwo". Takie oświadczenie było dla przywódców wyprawy zarówno bardzo niepokojące, gdyż mogło spowodować - w przypadku obalenia cesarza - niewywiązanie się Bizantyjczyków ze złożonych przez nich obietnic (zawartych dodatkowo w Złotej Bulli cesarskiej), a po drugie do ogromnego niezadowolenia zwykłego rycerstwa, które nie zamierzało czekać bezczynnie kolejnych miesięcy, a poza tym obiecano im że maksymalnie do 29 września krucjata wyruszy do Ziemi Świętej. Cesarzowi przyznano więc osobistą ochronę w postaci rycerzy Piotra z Bracieux i zapewniono mu wsparcie, podczas rozszerzania jego władzy poza stolicę (chodziło o umocnienie pozycji cesarza w prowincjach i dzięki temu skuteczne wyegzekwowanie podatków na wypłaty dla krzyżowców). Aby się uprawdopodobnić w ich oczach, słał Aleksy listy do sułtana Egiptu, w których groził mu wojną jeśli ten wystąpi przeciwko rycerstwu chrześcijańskiemu, a także listy do papieża, w których deklarował podporządkowanie Konstantynopola Kościołowi Rzymskiemu, przede wszystkim zaś liczył na wzmocnienie swej władzy dzięki siłom krzyżowców, co ułatwiłoby mu jakiekolwiek dalsze działania przeciwko opozycji wewnętrznej na dworze cesarskim. Przeto zapraszał na swój dwór przywódców krucjaty, gdzie podejmował ich niezwykle bogato, nazywając przy tym swymi "dobroczyńcami i zbawcami", co znów wielu Grekom z otoczenia cesarza bardzo się nie podobało. Uważali oni bowiem że cesarz zatracił proporcje pomiędzy gościnnością a służalstwem.

Ale największe oburzenie wywołało wśród ludu podniesienie ręki na majątek Kościoła Greckiego, co musiał Aleksy uczynić, gdyż skarb świecił pustkami, lud nie był skory do nowych podatków a przybysze zaczęli już między sobą szemrać że mogą nie dostać żadnych pieniędzy i że nie było warto wspierać Aleksego i osadzać go na tronie. Cesarz był w niezręcznym położeniu, czegokolwiek by nie uczynił i tak było źle. Musiał więc lawirować, a ponieważ jedyną prawdziwą siłą, która mogła zapewnić panowanie jemu i jego ojcu, to była armia krzyżowców, przeto nie mógł postąpić inaczej, jak tylko ulegać wszelkim zachciankom przywódców i liczyć na to że uda im się przekonać do pozostania w Konstantynopolu całą resztę. W sierpniu 1203 r. przekonał zarówno Bonifacego z Montferratu, jak i pozostałych przywódców krucjaty, aby dopomogli mu w ściągnięciu podatków z północnych ziem (które wierne były jeszcze Aleksemu III). W ten sposób zajął Adrianopol i ziemie aż do Kypseli w Tracji. Podczas nieobecności władcy w stolicy, miastem realnie władała jego matka - cesarzowa Małgorzata (gdyż ojciec coraz bardziej tracił kontakt z rzeczywistością, poświęcając całe dnie wróżbitom i śniąc o pojednaniu Kościołów i panowaniu nad światem), jednak nie była ona w stanie zapobiec coraz bardziej narastającym aktom agresji. Mieszkańcy stolicy, niezadowoleni z faktu ograbienia konstantynopolitańskich kościołów ze złota, srebra i innych kosztowności, zaczęli okazywać swój gniew wyładowując się na tych, którzy (w przeciwieństwie do krzyżowców) byli bezbronni - czyli głównie na Saracenach i Żydach mieszkających w stolicy Bizancjum. Agresja Bizantyjczyków nie skumulowała się jedynie na muzułmanach i wyznawcach judaizmu a również na osiadłych w Konstantynopolu kupcach z Italii. Dzielnica Pera stanęła w ogniu, zaś wzburzony lud zaczął atakować i mordować bezbronnych mieszkańców wywodzących się z Pizy czy Amalfini, którzy już ani wyglądem, ani językiem nie różnili się (rodząc się tu i żyjąc od pokoleń) od Greków. Wielu z nich (w tym Pizańczycy, którzy byli przecież konkurentami handlowymi Wenecjan) zbiegli do obozu weneckiego, prosząc ich o ochronę przed atakami. 




19 sierpnia w ramach zemsty, krzyżowcy przedostali się za mury miasta i zamierzali podpalić jeden z meczetów (meczet Mitanon), stojący w Konstantynopolu, ale gdy objęły go już płonienie, wówczas lud miejski (wcześniej atakujący muzułmanów) teraz, gdy dowiedział się że to Łacinnicy podłożyli ogień, począł spieszyć na pomoc, atakując zbrojnych i gasząc meczet. Udało im się wyprzeć krzyżowców z miasta, ale po drodze podłożyli oni ogień pod kilka innych budynków i wkrótce ponownie duża część Konstantynopola stanęła w płomieniach, którego to nie można było ugasić przez kolejny tydzień. Wściekłość mieszkańców była tak wielka, że sami zaczęli demolować swoje miasto (rozbito na przykład starożytny posąg bogini Ateny stojący na Forum Konstantyna - a pamiętający jeszcze V wiek p.n.e. i czasy Peryklesa, ponoć posąg ten był dziełem Fidiasza - który uchował się podczas niszczenia świątyń i posągów dawnych bóstw, gdy chrześcijaństwo ostatecznie zatriumfowało w drugiej połowie IV wieku. Posąg miał wyciągniętą rękę w stronę obozu krzyżowców i mieszkańcy miasta sądzili że ta pogańska bogini wzywa najeźdźców do plądrowania i palenia Konstantynopola). W wyniku walk i pożaru, spora część miasta była zniszczona (sam Niketas Choniates stracił wówczas dwa domy, za co oskarżał jednak mieszkańców, a nie krzyżowców). Spłonął kościół św. Anastazji i całe Forum Konstantyna. Jak wielka była skala zniszczeń świadczy fakt, że pożar, który zaczął się w dzielnicy pizańskiej na północy miasta, podszedł aż pod kościół Mądrości Bożej i Hipodrom na południu, trawiąc przy okazji całe Forum Konstantyna i dużą część Forum Teodozjusza. Ten pożar był ostatecznym podziałem pomiędzy dotychczasowymi łacińskimi mieszkańcami miasta a Grekami. Oba te ludy (zachodni i wschodni) nie były już w stanie - po tylu doznanych cierpieniach - ponownie ze sobą mieszkać, przeto tłumy Pizańczyków, Genueńczyków i Amalfińczyków wraz z rodzinami, przeprawiało się na statkach lub prowizorycznych tratwach na drugi brzeg Złotego Rogu, byle do obozu krzyżowców, byle dalej stąd.

Taki stan wzburzonych emocji trwał aż do listopada 1203 r., gdy ostatecznie (na krótko do stolicy wrócił z końcem sierpnia, po czym znów udał się w drogę) powrócił do Konstantynopola z kampanii w Tracji cesarz Aleksy IV. Lud zaczął go postrzegać, jako anioła ognia, obojętnego na cierpienia własnego ludu. Poza tym zaczął się tworzyć konflikt między synem a ojcem, gdy młody Aleksy w publicznych dokumentach począł prezentować się jako jedyny cesarz i zacierać imię Izaaka II. Ojciec już oficjalnie zarzucał mu uleganie kaprysom Łacinników, zaś Aleksy twierdził że ociemniały i coraz bardziej żyjący w świecie wróżb oraz astrologii cesarz, nie nadaje się na prawdziwego władcę. Krzyżowcy też już mieli dość czekania na pieniądze, które przybywały bardzo nieregularnie i to w coraz mniejszych ilościach. Zaczęli więc na początku drwić z cesarza (zdejmując mu na przykład koronę cesarską w głowy i wkładając wełnianą czapkę - czym chcieli pokazać że to oni wynieśli Aleksego na tron i mogą też go tego tronu pozbawić jeśli ten nie wywiąże się ze swoich obietnic). W grudniu zniecierpliwieni krzyżowcy, wysłali do cesarza poselstwo (złożone z trzech Franków i trzech Wenecjan), domagające się wypełnienia złożonych przyrzeczeń. Zagrozili przy tym, że w przeciwnym wypadku uznają Aleksego za swego wroga i znajdą się z nim w stanie wojny. Buta Łacinników oburzyła nie tylko zwykły lud, ale i dostojników Cesarstwa, którzy dotąd przychylnie patrzyli na krzyżowców. "Nikt nie ważył się rzucać wyzwania cesarzowi Konstantynopola w jego komnacie" - jak pisał marszałek (kronikarz i uczestnik IV wyprawy krzyżowej) Gotfryd z Villehardouin. A ponieważ cesarz nie miał z czego zapłacić krzyżowcom (poza tym zaczęli go już irytować tymi swoimi ciągłymi napomnieniami i groźbami), przeto odprawił ich z niczym. Próbowano jeszcze ostatecznie mediacji weneckiego doży Enrico Dandolo, ale na wszelkie propozycje zapłaty obiecanych pieniędzy do końca roku 1203, Aleksy odpowiadał odmową. Wówczas to wzburzony, stary i ledwie jeszcze trzymający się życia doża odrzekł w jego kierunku: "Nędzny młodzieniaszku, wyciągnęliśmy cię z bagna i do bagna z powrotem cię wrzucimy!" - a to oznaczało już otwartą wojnę.




1 stycznia 1204 r. zaraz po Nowym Roku, nastąpiło pierwsze uderzenie ze strony Bizantyjczyków, którzy planowali... spalić całą flotę wenecką, co by oznaczało zmuszenie pozostałego rycerstwa do kapitulacji, jako że nie byliby w stanie przetrwać bez aprowizacji i przy ciągłych atakach ze strony Konstantynopolitańczyków. A poza tym cała wyprawa krzyżowa zostałaby ostatecznie zniweczona. Pożar jednak szybko ugaszono dzięki czujności weneckich żeglarzy i tym samym udaremniono plan Aleksego odcięcia krzyżowców od morza. Plan samego ataku zaś, był autorstwa niejakiego Aleksego z rodu Dukas, zwanego też (od zrośniętych ze sobą brwi) Murzuflosem. Był on najgorętszym orędownikiem wypędzenia krzyżowców spod Konstantynopola i dotąd należał do stronnictwa wiernego Izaakowi II (w czasach Aleksego III był nawet za to więziony w lochu). Widząc jednak postępującą demencję (choć przecież Izaak II miał zaledwie 47 lat) i chorobę tego władcy, oraz nie chcąc podporządkować się Aleksemu IV, zaczął zamyślać jak by tu zdobyć tron dla siebie. Do zamachu stanu doszło 25 stycznia 1204 r. w kościele Mądrości Bożej, w którym to zebrany lud postanowił obalić narzuconego przez przebrzydłych Łacinników władcę i wybrać nowego. Nie było jednak konsensusu i długo radzono kto byłby najlepszym kandydatem. Ostatecznie (27 stycznia) wybrano niejakiego Mikołaja Kanabosa, ale ten odmówił przyjęcia godności. Dwa dni wcześniej Aleksy Dukas aresztował zarówno Aleksego IV jak i Izaaka II i wtrącił ich do lochu w którym 28 stycznia zmarł Izaak - prawdopodobnie otruty. Podobnie zamierzał Aleksy Dukas rozprawić się z jego synem, ale ten otrzymując (przemycone wcześniej do więzienia) antidotum, wyszedł cało z próby otrucia. Ostatecznie został on uduszony z polecenia Dukasa 8 lutego 1204 r. A tymczasem 5 lutego lud powierzył władzę Aleksowi Dukasowi, który wstąpił na tron Bizancjum jako Aleksy V. Los nie był jednak również i dla niego łaskawy, gdyż zakończył swoje panowanie jeszcze szybciej, niż przygotowywał swój plan obalenia dotychczasowych władców z dynastii Angelos. A tymczasem w obozie krzyżowców...        








CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz