Łączna liczba wyświetleń

środa, 29 czerwca 2022

WSCHÓD vs. ZACHÓD - Cz. I

KONFLIKT HELLENIZMU Z JUDAIZMEM,

NARODZINY CHRZEŚCIJAŃSTWA

I DROGA, KTÓRĄ PODĄŻYLI

UCZNIOWIE CHRYSTUSA,

ORAZ PÓŹNIEJSZY SPÓR POMIĘDZY

CHRZEŚCIJAŃSTWEM ZACHODNIM

A WSCHODNIM,

A TAKŻE WSPÓŁCZESNY PODZIAŁ

WSCHÓD-ZACHÓD

I WYNIKAJĄCE Z NIEGO KONFLIKTY





W tej nowej serii pragnę zaprezentować "odwieczny" wydawałoby się konflikt tzw. świata Zachodu, z tym, co rozumiemy pod nazwą Orientu, czyli świata Wschodu. Uważam bowiem że takie przypomnienie walki, współpracy a niekiedy nawet pewnej symbiozy tych dwóch tradycji w dziejach Świata, pomoże nam bardziej zrozumieć to, z czym obecnie zmagamy się na Ukrainie - choć akurat w tym przypadku (tak, jak w kilku wcześniejszych) do gry wchodzi jeszcze co najmniej trzeci (a prawdopodobnie również i czwarty) gracz. Nie będę teraz ich wymieniał z nazwy, gdyż nie ma to na razie żadnego znaczenia, lecz w miarę odkrywania kolejnych kart sami powinniśmy pojąć, czym są owe dodatkowe siły, mocno mieszające w owym konflikcie (powiem tylko tyle, że czwarty gracz - jeśli jest zaangażowany bezpośrednio w ten konflikt, bo tego z całą pewnością powiedzieć nie mogę, ale pośrednio na pewno - występuje z całą mocą przeciwko owej "trzeciej sile" która wykorzystuje stare antagonizmy Wschodu i Zachodu). W tej serii zamierzam ostatecznie dojść do czasów nam współczesnych, ale aby to nastąpiło, należy bezsprzecznie wyjaśnić, na czym polegały i czego dotyczyły owe konflikty pomiędzy światem Okcydentu a światem Orientu i aby ku temu wyznaczyć pewną chronologiczną cezurę, uznałem że najlepiej będzie zacząć właśnie od Antycznej Hellady oraz od plemienia "pokrytych piaskiem" byłych egipskich niewolników (Szosu), którzy z czasem stworzyli unikalną pod względem religijno-moralnym cywilizację monoteistyczną, jawnie występującą przeciwko panującym dotąd na Zachodzie (i Wschodzie) cywilizacjom politeistycznym. Lud ten zwany był także Habiru i stąd potem przeszedł do historii pod nazwą Wybranego Ludu Hebrajczyków/Izraelitów.
 
To pierwszy kierunek, ale równie ważnym jest ukazanie początków nowej wiary, która zrodziła się na tradycji "Ludu Wybranego", ale... czy rzeczywiście była to religia tożsama z kultem wyznawanym przez Habiru? W którą stronę podążyło chrześcijaństwo? W stronę Wschodu, czy Zachodu, kto jest prawdziwym spadkobiercą uczniów Jezusa z Nazaretu? Czy są to kapłani politeistycznego boga Jahwe, czy też monoteistyczne kulty rozsiane po całej ówczesnej Europie Środkowej i Zachodniej? Czy można z pełnym przekonaniem nazwać chrześcijaństwo kultem judeochrześcijańskim, czy też nie? Postaram się więc odpowiedzieć na te i wiele innych pytań i jasno zdefiniować najpierw w którą stronę podążyło chrześcijaństwo, a następnie pokazać jak rodziły się w jego łonie najróżniejsze schizmy i konflikty, oraz dlaczego pierwotny Kościół Chrystusowy podzielił się nie tylko na pół, ale i rozdzielił się w poprzek. Te pytania i odpowiedzi będą zaledwie wstępem do tematu głównego, czyli obecnie trwającego konfliktu na Ukrainie (i miejmy nadzieję że tylko tam), który jasno rozgrywa się pomiędzy światem Okcydentu a światem Orientu, a podziały te są tak silne, że nie tylko przejawiają się w języku czy kulturze, ale przede wszystkim zakorzenione są głęboko w umysłach i sercach ludzi tam walczących. Oczywiście nie oznacza to, że nigdy i nigdzie nie udawało się połączyć ze sobą tych sprzecznych żywiołów, tyle że takie praktyki wymagały cierpliwości i długich starań, aby mogły wydać owoce. Wszystko wymaga bowiem czasu, z reguły jednak jest jakaś siła dominująca, która podporządkowuje sobie tę drugą, ale zdarzają się też sytuacje że obie strony są sobie równe, a czy taki stan rzeczy jest w stanie utrzymać się dłużej i stabilniej od wymuszonej dominacji jednej ze stron? Uważam że jak najbardziej, tylko musi zaistnieć wiele innych jeszcze czynników, które ku temu służą i które będą tę symbiozę wspierały. A w historii pojawiały się twory polityczne, które potrafiły te przeciwstawne sobie siły ze sobą połączyć, a to już samo w sobie dawało im przewagę nad innymi (w myśl zasady - co cię nie zabije, to cię wzmocni).
 
W tej jednak części pragnę rozpocząć od zaprezentowania owych przeciwstawnych sobie sił w epoce odległej starożytności i pokazać w którą stronę zmierzały cywilizacje, które w przeszłości i po dziś dzień kształtują mentalność naszych narodów, społeczeństw i ludów, oraz które stworzyły cywilizacje w których my żyjemy.

 
 
 
HELLENIZM I JEGO POCZĄTKI
 
 




 Pierwotnym ludem zamieszkującym Helladę, byli Pelazgowie - lud zachodnio-indoeuropejski, którego słownictwo zbliżone było nie tylko do języka Traków, ale Słowian i Bałtów (fonetyka języka trackiego jest nie tylko identyczna z fonetyką języka pelazgijskiego, ale również należy sobie uświadomić że język tracki jest niezwykle podobny do języka słowiańsko-lechickiego). Pelazgowie zamieszkiwali Półwysep Bałkański, podczas gdy na północ od Morza Egejskiego i na zachód od Czarnego aż do Dunaju, rozciągały się ziemie należące do Traków. Tereny te zostały zasiedlone w sposób zwarty już w piątym tysiącleciu p.n.e., a ich rozkwit nastąpił między trzecim a drugim tysiącleciem p.n.e. Lud Traków, jak i Pelazgów, to nie był lud czczący wielkich wojowników, którzy uosabialiby panteon silnych bóstw niebiańskich. Pelazgowie, Trakowie, podobnie jak Lechici/Słowianie, Bałtowie czy Italikowie, Latynowie i Rzymianie byli przede wszystkim rolnikami i z mocy ziemi czerpali swą siłę i to właśnie ona była pierwotną dla bóstw w ich panteonach (nic dziwnego, że bohaterem Rzymian z okresu Republiki był Tytus Kwintus Cincinnatus - rolnik, który porzucił ziemię aby bronić ojczyzny, gdy ta znalazła się w niebezpieczeństwie, a potem powrócił na swą rolę; i podobnie było wśród plemion lechickich, gdzie również bohaterem i twórcą nowej dynastii został Piast Kołodziej). Ponieważ więc to ziemia była największym bogactwem i dobrem jakie posiadały owe ludy (i nie było tam wykształconej silnej warstwy rycerskiej, która nadałaby zupełnie inny kierunek miejscowej religii, kierując ją w kierunku silnych - patriarchalnych - bóstw niebiańskich, tak jak to było chociażby w mykeńskiej Grecji), przeto niezwykle ważne były kulty chtoniczne, bezpośrednio związane z siłami ziemi, a co za tym idzie z siłą kobiecości (a raczej macierzyństwa, jako że ziemię upatrywano jako matkę która rodzi). 

Oczywiście kult bóstw żeńskich wcale nie oznaczał, że w tych plemionach panowały jakieś formy matriarchatu - wręcz przeciwnie. Co prawda, być może pierwotnie (w niewielkich zbiorowościach nie będących jeszcze nawet plemionami) istniał kult Wielkiej Bogini Matki, utożsamiany z kobiecością jako boskością i tak traktowany, ale - bądźmy szczerzy - Pelazgowie i Trakowie byli ludem indoeuropejskim, a to oznaczało, że kulty kobiece wcale nie stały tam wyżej od męskich, a wręcz przeciwnie, i jeśli pojawiały się od tego jakieś wyjątki, to nie miało to przełożenia na stosunki społeczne. Tym bardziej, że z chwilą wzrostu liczebności plemion, zaczęto zdawać sobie sprawę, że Matka Ziemia wcale nie jest taka płodna sama z siebie, że aby wydała owoce, należy wbić w nią radło, przeorać, zasiać, nawodnić i dopiero wówczas można oczekiwać dobrych plonów. Zdano więc sobie sprawę, że bez "czynnika" męskiego zarówno Ziemia jak i kobieta same z siebie niczego nie urodzą - i ta świadomość całkowicie odmieniła cały ówczesny światopogląd, ostatecznie eliminując resztki matriarchalnych enklaw, jakie jeszcze wówczas pozostały. Nie oznaczało to oczywiście usunięcia bóstw żeńskich (np. patronką i najwyższą boginią ludu Ateńczyków była wojownicza córka Zeusa - Atena, co oczywiście nie miało żadnego wpływu na stosunki społeczne, panujące wśród Ateńczyków, gdzie kobieta z reguły nie miała więcej praw od niewolnika i była całkowicie zdana na łaskę i niełaskę swego ojca, męża, brata lub syna). A wręcz przeciwnie, gdyż ludy takie jak Pelazgowie czy Trakowie oddawały tym kultom szczególną cześć - czego dowodem był szczególny kult bogini-rodzicielki Demeter: 


DEMETER PELAZGIJSKA




 W języku pelazgijskim jej imię znaczyło tyle co: Matka-Ziemia, lub bardziej precyzyjnie: Ziemia-Matka, czyli Gdom-mather, gdzie słowo "Gdom" oznaczało Ziemię; potem zaś słowo to wyewoluowało w Da-mather. Trakowie znali boginię Ziemię-Matkę pod tym samym imieniem co Pelazgowie (co może świadczyć o istnieniu swoistej wspólnoty pelazgijsko-trackiej w czasach sprzed inwazji z Północy plemion: Achajów, Jonów i Dorów. Głównym miejscem kultowym bogini Demeter w czasach późniejszych (czyli Grecji archaicznej i klasycznej) było sanktuarium w Eleusis w północno-zachodniej Attyce, lecz w okresie pelazgijskim centrum jej kultu stanowiło miasto Argos - które wznieść miał mityczny Danaos (którego córki ponoć miały sprowadzić kult bogini Demeter z Egiptu - co akurat w przypadku tej chtonicznej bogini jest interpretacją błędną, gdyż nie był to kult egipski, a autochtoniczny kult miejscowy). Pauzaniasz opisując Argos mówi: "Naprzeciw grobowca kobiet znajduje się świątynia Demetry nazwana Pelazgijską od Pelazgosa, syna Triopasa, który ją wybudował, a niedaleko od świątyni jest grób Pelazgosa". Nie wiadomo czy w Argos byli kapłani czy kapłanki kultu Demeter, ale można przypuszczać że raczej kapłanki, jako że mit o córkach Danosa był w Argos bardzo silny, a ów "grób kobiet" o którym wspominał Pauzaniasz, to nic innego jak kultowe miejsce pochówku owych mitycznych niewiast. Można też z całą pewnością przypuszczać, że kult ten był rozpowszechniony również w Tracji, o czym świadczy mit o pierwszym kapłanie bogini Ziemi-Matki, który (wraz z córkami Keleosa - króla Eleusis, które to zajęły miejsce córek Danosa z Argos) sprawował obrzędy przy ołtarzu, był przybyły z Tracji syn Posejdona i Chiony - Eumolpos - król Tracji (z tym że Eumolpos za pierwszego męskiego kapłana był uznawany dopiero w Eleusis, a nie w Argos, co jednak nie zmienia faktu, iż kult ten musiał być rozpowszechniony w Tracji w czasach Pelazgów).   
 
 
POSEJDON  
PAN-MAŁŻONEK BOGINI ZIEMI 
 



 "Święta Brimo, zrodziłaś święte dziecię Brimos" - słowa te wypowiadał hierofant (arcykapłan) ciemną nocą, podczas trwania misteriów eleuzyńskich, a znaczyło to nic innego, jak: "Potężna, która zrodziła Potężnego". Wcześniej stwierdziłem, że pierwszym kapłanem (hierofantem?) bogini Ziemi-Matki, był przybyły z Tracji - Eumolpos, tylko że on zbrojnie najechał wówczas całą Attykę, a prawdziwym kapłanem, który miał uzyskać od Demeter tajemnicę uprawy roli, był niejaki - Triptolemos z Arkadii (wówczas zwanej jeszcze Pelazgią). To on miał powierzyć tę tajemnicę Arkasowi (od którego imienia kraina ta otrzymała nazwę Arkadii). Ale to wszystko byli kapłani bogini, a miała ona jeszcze małżonka, którym (w czasach pelazgijskich) był Posejdon, brat Zeusa i Hadesa. To właśnie synem Posejdona był ów Eumolpos Tracki, pierwszy kapłan bogini Ziemi-Matki, zaś sam Posejdon był pierwotnie (nim objął w posiadania morskie głębiny) chtonicznym partnerem Demeter, o czym świadczy bardzo popularny wśród języków słowiano-bałtyjskich wyraz: "Potis" - oznaczający pana, który miał dodatkowe epitety, jak: "dzierżący ziemię" i "trzęsący ziemią". To świadczy iż pierwotnie był bogiem ziemi, a ponieważ Ziemia była Matką, przeto Posejdon musiał stać się małżonkiem (panem) Ziemi. Jego symbolem wcale nie był trójząb (jak się potocznie uważa), lecz ogier, pod postacią którego posiadł Demeter (która przemieniła się w klacz). Nie wiadomo czy w Argos znajdowała się osobna świątynia dla "Pana-Małżonka", ale z pewnością takowe było w Eleusis i zwało się świątynią "Posejdona-Ojca" (potem zaś, już w czasach klasycznych, czyli dominacji Niebian z Olimpu, Posejdon miał swoją wspaniałą świątynię na przylądku Tanarium w południowej Lakonii - tyle tylko że było to już wówczas bóstwo morskie). 


DIONIZOS PELAZGIJSKI




 Kolejne bóstwo chtoniczne - patron winnej latorośli, roślinności i "szału bachicznego" (upojenia alkoholowego i dobrej zabawy, gdyż nie na darmo jego przydomek brzmiał: H1leudheros - czyli wolny, swobodny. Imię Dionizos nie do końca jednak jest jasne i uważa się, że złożyły się na nie dwa słowa: Dyeus (bóg jasnego nieba) i... sunus (syn), co mogłoby oznaczać: "Syn Zeusa" (lub "Synowie Zeusa") i pod tą nazwą czczony był również w Tracji, lecz tutaj przybrał on nieco inną odmianę. Tracja - kraj leżący na północ od Morza Egejskiego i od najdalej wysuniętych ziem Mygdonów (jednego z macedońskich plemion), porośnięta była olbrzymimi dębami i otoczona pasmem górskim, dlatego też dla Greków była uważana za odległą krainę barbarzyńców, a jednocześnie greccy poeci i filozofowie (Pindar, Ajschylos, Platon) uważali Trację za "Ojczyznę Muz" i "Świętą krainę światła" (np. traccy kapłani w Delfach, byli uważani za stróżów pierwotnej doktryny, a Delficką Amfiktionię ochraniali właśnie wojownicy z Tracji, zwani Trakidami. Zostali oni wymordowani na polecenie przywódcy Fokidy - Filomelosa ok. 356 r. p.n.e. czyli na początku Trzeciej Wojny Świętej). Tamtejsze kapłanki bogini Hekate - Bachtanki, przyjęły kult Bakchosa (Bachusa - pierwotne imię Dionizosa) i w swoich drewnianych świątyniach, wznoszonych w odległych dolinach Tracji, uprawiały kult tego boga, połączony z praktykowaniem magii oraz seksualnym wyuzdaniem. Czciły jednocześnie potrójny wizerunek Hekate (bogini o trzech twarzach), jak i rogatą postać Bakchosa (mężczyzny o głowie byka). Walkę z Bachtankami i z kultem Bakchosa rozpoczął w Tracji miejscowy władca  imieniem Likurg (jak bowiem zapisane jest w Iliadzie: "Ani nawet bowiem syn Dryasa, potężny Likurg nie żył długo, który to mierzył się z niebiańskimi bogami. On kiedyś szalejącego Dionizosa piastunki przeganiał ze świętej góry Nysejon"). Nic nie wiadomo jednak czy podobne praktyki miały miejsce w Helladzie Pelazgijskiej, ale z pewnością już w tych czasach w Delfach (ówczesna Lokryda i Fokida na której to terenie znajdowało się późniejsze sanktuarium Apollona w Delfach - to były ziemie plemienia Lelegów) znajdował się grób Dionizosa, podobnie jak kult tego boga panował w Beocji (Herodot wręcz twierdził, że kult tego boga zrodził się właśnie w Beocji), a szczególnie w Tebach. W kraju Pelazgów Dyeus-sunus był uważany za boga radości i wina - a to wiązało się z winną latoroślą, czyli również z ziemią, a wszelkie męskie bóstwa chtoniczne zawsze i nieodłącznie związane były z kultem fallusa - jako symbolem witalności i płodności. Również imię matki tego boga (ojcem miał być Dyeus - Zeus) Semeli, było tracko-pelazgijskie a jego kult musiał być bardzo stary, starszy niż cała grecka cywilizacja. 
 

DYEUS
PELAZGIJSKI BÓG JASNEGO NIEBA  




 Kult owego niebiańskiego boga wśród rolniczo-pasterskich plemion, do jakich należeli Pelazgowie, wcale nie musi być dziwny, jako że we wszystkich ludach rolniczych zawsze występował jakiś odpowiednik niebiańskiego bóstwa (u Italików i Latynów, u Bałtów, Celtów i Słowian), a Dyeus był niezwykle silnie związany z Pelazgami poprzez swą świątynię w Dodonie (w kraju Tesprotów w Epirze) i stąd był nieodłącznie zwany "pelazgijskim" ("Dzeusie mocarzu, co władasz Dodoną, boże Pelazgów" - jak zwracał się do Dzeusa/Zeusa Achilles w Iliadzie). Ale swe świątynie w tym czasie miał również w jednym z miast na Eubei, w Argos, w Tesalii (miasto Dyeu lub Diw), na górze Athos w Macedonii i w Pierii u podnóża Olimpu. W tym właśnie czasie w Arkadii (Pelazgii) składano temu bogu krwawe ofiary z dzieci (o czym świadczy mit o Lykaonie, synu Pelazgosa władającym Arkadią, założycielu miasta Lykosury. To on miał wprowadzić pierwsze zawody sportowe na cześć Dyeusa - którego nazwał Lykajskim - i składać miał na ołtarzu boga ofiarę z dziecięcia). W Atenach i w całej Attyce również wówczas czczono Boga Jasnego Nieba, ale (o czym opowiada mit o Kekropsie) nie składano mu tam krwawych ofiar z ludzi, a ze zwierząt lub z chleba i placków. Ajschylos twierdził że Dyeus/Zeus "...jest eterem, Zeus jest ziemią, Zeus jest niebiem. Tak, Zeus jest wszystkim, co jest nad wszystkim", a to znaczyło że ów bóg od swych początków miał być bogiem łaskawym ludzkości, bogiem sprawiedliwym i dobrym. Niestety, nie ze wszystkich mitycznych opowieści wyłania się taki właśnie obraz owego Niebianina. Potrafił bowiem być złośliwy, krnąbrny, zazdrosny i okrutny, jak choćby wtedy gdy za czyn Prometeusza miał zesłać na ludzkość wszelkie choroby i nieszczęścia zamknięte w puszce, którą nieopatrznie otworzyła niejaka Pandora. Był bogiem zazdrosnym, gdyż nie chciał aby ludzkość poznała tajemnicę ognia, gdy więc Prometeusz ukradł parę iskier z rydwanu boga słońca - Heliosa i zaniósł je ludziom aby się ogrzali i nie musieli jeść surowego pokarmu, Zeus kazał przykuć go do skał Kaukazu, gdzie codziennie o wschodzie słońca przylatywał sęp i wyjadał mu wątrobę, która nocą ponownie odrastała. Prometeusza uwolnił z niewoli Herakles, który strzałem z łuku zabił sępa, kończąc okrutną karę owego tytana. Ale to nie nauczyło Prometeusza rozsądku i podczas składania ofiary Zeusowi w Mekone - oszukał boga, składając mu ofiarę z wołu, którego podzielił na dwie części, tę przeznaczoną dla boga i tę dla ludzi. Oczywiście zawsze praktykowało się, aby część boska była lepsza od ludzkiej, pełna mięsa i tłuszczu. Prometeusz jednak postanowił wyprowadzić Zeusa w pole, składając mu na ołtarzu same kości i przykrywając je solidną ilością tłuszczu, zaś część przeznaczoną dla ludzi (gdzie znajdowało się mięso) przykrył żołądkiem i kiszkami. Potem poprosił Zeusa by wybrał dla siebie swoją część, a ten zachęcony widokiem tłuszczu, otrzymał ostatecznie same kości. To spowodowało złość boga, który tym razem za grzech Prometeusza postanowił ukarać całą ludzkość, posyłając jej w darze... Puszkę Pandory. W każdym razie konsekwencją owej "pierwotnej ofiary" (jak Grecy nazywali to, co stało się w Mekone) było to, iż późniejsi kapłani Zeusa zawsze na jego ołtarzu składali i spalali kości, a mięso przeznaczali dla siebie i ofiarników.


ATENA
WIELKA MATKA-PANI-DZIEWICA




Ta przedgrecka bogini jest równie silnie utożsamiana z cywilizacją pelazgijską i znana tam była pod imieniem A-ta-na-po-ti-ni-ja (czyli Pani Atena). Owa córka Dyeusa znana była jeszcze pod imieniem A(t)tana Atta (Matka Atena), oraz A(t)tana Awia (Babka Atena), powszechnie jednak uważano ją za dziewicę (Pallas - Panna), nie wiadomo jednak czy jej późniejsze określenia istniały również w czasach pelazgijskich (a były to m.in.: Promachos - Mistrzyni, Sthenias - Mocarna, Areia - Wojownicza). Jej kult szczególnie silnie odznaczył się w Attyce, a miasto Ateny wzięły imię tej bogini jako nazwę własnego grodu i była ona tam najwyższym bóstwem. Była nieprzejednanym wrogiem Aresa (boga wojny), którego powala na ziemię w jednej z bitew toczonych przez bogów (opisywanej w XXI Pieśni ku jej czci), ale akurat Aresa nie znosili wszyscy bogowie (sam Zeus miał mu rzec: "Jesteś mi wrogi najbardziej ze wszystkich bogów Olimpu, miła ci bowiem zawsze niezgoda, bitwa i wojna"). Natomiast Atena była miłośniczką Heraklesa, którego uznała za ideał prawdziwego herosa. Pomagała mu we wszystkich jego próbach i ostatecznie zaprowadziła go do Nieba, na Olimp. Owa bogini wspierała również Achillesa (w jego konfrontacji z Agamemnonem) oraz herosa Tydeusa (którego pierwotnie uznała za ideał mężczyzny i wojownika, ale gdy ujrzała jak ten rozłupał czaszkę wroga i zjadł jego mózg, poczuła doń odrazę i ostatecznie opuściła Tydeusa). Zresztą nie interesują Ateny kobiece zamiłowania, a ciągnie do tego co męskie (w "Eumenidach" Ajschylos wkłada jej w usta takie oto słowa: "We wszelkich rzeczach, oprócz małżeństwa, me serce skłania się ku temu, co męskie"). Więcej na temat tej bogini opowiem przy opisie Grecji archaicznej i klasycznej, gdyż nie mam pewności co jeszcze w jej kulcie mogło dotyczyć czasów o których teraz piszę. 


SELENE
KSIĘŻYCOWA DAMA




 Owa "świetlista" bogini była córką Hyperiona i Teji, siostrą Eosa i Heliosa. Niestety, przy jej imieniu i postaci mam mały kłopot, gdyż niewiele udało mi się odczytać z języka greckiego na jej temat, a poza tym trudno mi odróżnić w jej przypadku pierwotne znaczenia pelazgijskie i tu się trochę gubię. Ale z pewnością była to bogini "płomiennej łuny", z tym tylko że dokładnie nie jest jasne, w których rejonach pelazgijskiej Grecji była czczona i gdzie znajdowały się jej świątynie (lub choćby świątynia). W każdym razie była to księżycowa "boska dama", siostra boga słońca i jego przeciwieństwo w jedności (stąd zapewne pelzagijskie słowo "swelos" - świecić, błyszczeć - co już ma konotację solarną). Niewątpliwie jednak była ważną boginią w społecznościach rolniczych, do których należeli Pelazgowie, a wpływ księżyca i jego faz na ludzką płodność przekładał się również (choć nie bezpośrednio) na dary zrodzone z Ziemi-Matki.  



PS: W następnej części przedstawię pierwotne kulty religijne plemienia Szosu/Habiru, jeszcze sprzed wywędrowania tego ludu do Egiptu i sprzed całkowitej dominacji boga Jahwe.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz