Łączna liczba wyświetleń

sobota, 2 lipca 2022

SUŁTANAT KOBIET - Cz. XXXVI

 HAREMY WYBRANYCH WŁADCÓW

OD MEHMEDA II ZDOBYWCY

DO ABDUL HAMIDA II

 


 

SERAJ SULEJMANA WSPANIAŁEGO

Cz. XXV






 
ŻONA
SERAJ POD RZĄDAMI ROKSOLANY/HURREM
(1534-1558)
Cz. X
 


WIELKA PODRÓŻ

 
 Po klęsce w bitwie morskiej pod Prewezą (28 września 1538 r.) cały śródziemnomorski świat chrześcijański ogarnął prawdziwy strach przed potęgą Sulejmana, który konsekwentnie zmierzał ku Zachodowi i to zarówno na morzu, jak i na lądzie. Sułtański sztandar Mahometa powiewał już w Budzie (stolicy Węgier) skąd niedaleko było do Wiednia. Sułtan kontrolował też większość portów Morza Śródziemnego i całkowicie zdominował te wody - do tego stopnia, że przerażeni mieszkańcy Italii, Sycylii, Malty, Sardynii, Korsyki, Balearów, Aragonii, Walencji i Andaluzji wszędzie widzieli osmańskie lub berberyjskie okręty. W przerażeniu powtarzano sobie, że sułtan zamierza dokonać najazdu na Hiszpanię lub Italię i że na morzu jest niezwyciężony. Było to oczywiste, tym bardziej że Imperium Osmańskie dysponowało ogromnymi rezerwami ludzkimi, aprowizacyjnymi i materiałowymi, a świat chrześcijański był wewnętrznie skłócony, rozdarty i niegotowy do kolejnego starcia z islamem, tym bardziej że rajdy wzdłuż wybrzeży Andaluzji i Walencji osmańskiego gubernatora Algieru - Saliha Paszy, oraz wokół Balearów - Pijala Paszy, przyprawiały Karola V o ból głowy. Tak oto teraz sułtan pluł mu bezpośrednio w twarz i to praktycznie na jego własnej ziemi, jego, cesarza całego chrześcijańskiego świata, jego, uosobienie nowego Cezara (za jakiego się uważał) - to było nie do pomyślenia i dlatego król Hiszpanii i cesarz rzymski - Karol V Habsburg wpadł na pomysł uderzenia wyprzedającego, tak, aby odebrać Osmanom swobodę w poruszaniu się po zachodnich wodach Morza Śródziemnego. Najpierw (jak już wspomniałem w poprzedniej części) zamyślał on o przeprowadzeniu desantu bezpośrednio na Konstantynopol, ale szybko zdał sobie sprawę, że do takiego uderzenia potrzebne będzie wsparcie prawie całej chrześcijańskiej Europy, zatem plan ten okazał się nierealny. Ale był i drugi plan - atak na Algier, potężną twierdzę i port w południowo-zachodniej części Morza Śródziemnego, której zdobycie uniemożliwiłoby Turkom i Berberom rajdy i ataki na hiszpańskie wybrzeże. Plan co prawda jeszcze nie był dopracowany, ale Karol już postanowił i był pewien ostatecznego zwycięstwa.

Niestety, w tym czasie inne problemy spadły na jego głowę, które dla cesarza podobne były w swej wymowie do ataku Osmanów na Hiszpanię. Cóż to zatem było? Śmierć ukochanej małżonki Karola - królowej Izabeli Portugalskiej, która odeszła z tego świata dnia 1 maja roku 1539. W chwili śmierci miała zaledwie 35 lat, a żoną Karola pozostawała od 10/11 marca 1526 r. (para pobrała się bowiem nocą, podczas prywatnej ceremonii). Karol bardzo kochał swoją małżonkę i choć wielokrotnie ją opuszczał (polityka, wojny, podróże itd.) to zawsze starał się jej jakoś wynagrodzić swoją (często długoletnią) nieobecność (od 1526 do 1539 r. Karol łącznie spędził w podróży i na wojnach z dala od swej małżonki i dzieci jakieś siedem lat). Królowa jednak nie skarżyła się na swój samotny los (choć w listach, które pisywała do męża, pojawia się ogromna tęsknota za nim i pragnienie by jak najszybciej mogli się spotkać), choć nie potrafiła ukryć łez, gdy Karol planował kolejny wyjazd lub wojnę. Izabela urodziła Karolowi łącznie siedmioro dzieci - pięciu synów i dwie córki, ale tylko jeden syn i dwie córki przeżyły okres niemowlęctwa. Śmierć każdego z dzieci Izabela przeżywała bardzo mocno (najpierw, w lipcu 1530 r. zmarł siedmiomiesięczny Ferdynand, 29 czerwca 1534 r. Izabela urodziła martwego syna, następnie w marcu 1538 r. zmarł pięciomiesięczny Jan, a po raz ostatni królowa urodziła martwego syna - 21 kwietnia 1539 r., na kilka dni przed swoją śmiercią). Ostatni poród bardzo ją osłabił, tym bardziej że już wcześniej źle się odżywiała i bardzo schudła (niektórzy dworzanie twierdzili że wychudła tak bardzo, iż przestała przypominać kobietę). Nie wiadomo dokładnie co było przyczyną zgonu, ale można podejrzewać że królową osłabiły ciągłe podróże po kraju (szczególnie częste podczas nieobecności męża), które odbywała najczęściej z obawy przed wybuchającymi gdzieniegdzie lokalnymi epidemiami (najczęściej jeździła między Madrytem, Toledo, Ocaną, Valladolid i Burgos). Sporo wysiłku kosztowało ją ciągłe zmaganie się o pieniądze z Kortezami (szczególnie Aragonii i Andaluzji), a także wychowywanie dzieci (ponoć była sprawiedliwą, ale i twardą matką i wielokrotnie za ich przewinienia osobiście wymierzała dzieciom karę rózgi). Karol, gdy tylko opuszczał kraj, nakazywał swym poddanym we wszystkim być posłusznym: "najjaśniejszej, najdostojniejszej i największej cesarzowej i królowej Izabeli, naszej najdroższej i najukochańszej żonie". Miał też do niej całkowite zaufanie w sprawach polityki i wielokrotnie powierzał jej pełnomocnictwa regentki. Dlatego też śmierć Izabeli była dla niego prawdziwym ciosem (nadworny kronikarz - Alonso de Santa Cruz, pisał w tych dniach: "Gdyby zechcieć opisać ból, jaki Jego Cesarska Mość odczuł z powodu jej śmierci, tego nieszczęścia, byłaby to opowieść bez końca".




Swe żale cesarz opisywał potem w listach do siostry, namiestniczki Niderlandów i byłej królowej Węgier - Marii. Wychwalał w nich osobę Izabeli, porównując ją do świętych i pobożnych, a także rozpływał się w smutku nad jej stratą. Najgorsze było to, że panowanie rodu Habsburgów w Hiszpanii wcale nie było takie pewne, jako że Karolowi został teraz tylko jeden syn i następca - 12-letni don Felipe (przyszły król Filip II, który w 1588 r. wyśle swoją Wielką Armadę na podbój Anglii), oraz dwie młodsze córki - Maria i Joanna; ale król nie chciał nawet słyszeć o nowym ożenku (mimo że dotąd stracił aż czterech synów). Zamknął się w klasztorze Sisla na prawie dwa miesiące (do końca czerwca 1539 r.), gdzie w samotności przeżywał żałobę. Ale życie toczyło się dalej i nie dało zapomnieć o tym Karolowi. Będąc jeszcze w Sisla, otrzymał on wiadomość o buncie Gandawy, miasta we Flandrii, którego mieszkańcom bardzo nie spodobało się wymuszenie na nich podatków na wojnę z Francją w 1537 r. i postanowili zbuntować się przeciw władzy namiestniczki Marii - siostry Karola (a tak naprawdę przeciwko niemu samemu). Ten bunt był jawnie rzuconą rękawicą przeciw władzy królewskiej, czego Karol w żaden sposób nie mógł tolerować ani zbagatelizować. Musiał interweniować i choć niechętnie opuszczał klasztor Sisla, uczynił to aby ratować królestwo, którego dziedzicem miał być jego syn (jednak w międzyczasie, na początku lipca 1539 r. napisał do Marii list, w którym poprosił ją, aby ta - jeśli takowy posiada - przysłała mu obraz jego zmarłej małżonki, ponieważ - jak twierdził - on wcześniej nie zadbał oto, aby ją w taki sposób uwiecznić. Maria posłała bratu do Madrytu takowy obraz). W tym samym czasie cesarz gromadził wojsko, które ostatecznie miało zdławić bunt ludu Gandawy i zmusić go do uległości (łącznie było to ok. 5000 niemieckich najemników). Aby jednak można było wojsko to przetransportować do Flandrii, należało albo popłynąć drogą morską wzdłuż wybrzeży Francji, albo też przejść przez Francję. To ostatnie było możliwe, w końcu pomiędzy obu krajami znów panował pokój (od czerwca 1538 r.). Król Franciszek sam wyszedł z propozycją przejazdu Karola przez jego kraj, czego cesarz nie mógł (wiązałoby się to z obrazą króla Francji i zapewne nową wojną) i nie chciał odrzucić. Umożliwiało mu to bowiem swobodne przejście aż do Flandrii, dlatego też skwapliwie skorzystał z francuskiej propozycji gościnności (jednak wcześniej uzyskał Karol od Franciszka zapewnienie, że podczas jego wizyty we Francji nie będą poruszane sprawy polityczne) i z końcem listopada 1539 r. cesarz ruszył na Północ.




Była to już jego czwarta w życiu wizyta we Francji. Po raz pierwszy wybrał się tam, będąc jeszcze młodzikiem (16 lat) w 1516 r. Dwadzieścia lat później zjawił się tam ponownie z wojskiem, atakując Prowansję, a wkrótce potem (1538 r.) przybył do zamku Aigues-Mortes na spotkanie z Franciszkiem. Teraz wyprawiał się po raz czwarty do kraju jego wroga, którego jednak osobiście szanował (a nawet długo podziwiał, jednak ów podziw skończył się po 1526 r. gdy Franciszek nie dotrzymał umowy, podpisanej w madryckiej niewoli, oddającej Karolowi księstwo Burgundii. Dla Karola - który wychowywany był w duchu honoru i średniowiecznego ideału sprawiedliwego władcy-rycerza - przysięga na swój honor i jej niedotrzymanie było potworną obrazą, całkowicie eliminującą danego człowieka z kręgu ludzi godnych zaufania i szacunku). Jednak w czasach o których mówimy, Karol nie nazywał Franciszka inaczej, niż: "podłym i złym" (Franciszek bowiem kierował się zupełnie innym systemem wartości - miał liczne kochanki i na potęgę zdradzał swoje żony [pierwszą i drugą], podczas gdy Karol był wierny jednej wybrance swego serca. Franciszek był też pragmatykiem i kierował się korzyścią, a Karol znacznie więcej pochłonięty szczytnymi ideałami - często potem dostawał od życia kopa w d...ę). Cesarz Karol przekroczył więc Pireneje i pomaszerował na Północ w stronę Bordeaux. Na całej trasie jego przejazdu Franciszek zadbał, by powitać go z najwyższym uznaniem, dlatego też tam, gdzie pojawiał się Karol, tam witano go wystrzałami armatnimi, wznoszono dla niego łuki triumfalne, odbywały się publiczne powitania, przemowy burmistrzów, bicie w kościelne dzwony, uwalnianie jeńców z więzień itp. Karol przemierzał trasę Bordeaux-Poitiers-Blois-Orlean w towarzystwie synów króla Franciszka - 20-letniego Henryka (Delfina Francji) i 17-letniego Karola (księcia Orleanu). W Orleanie powitał go ze swą małżonką Eleonorą (siostrą Karola) król Franciszek, i już razem 21 grudnia 1539 r. opuścili to miasto. Na Zamku w Fontainebleau król Francji powitał swego gościa w sposób szczególny. Otóż kazał przemienić tamtejszy ogród w prawdziwie czarodziejski las, pełen faunów, satyrów, driad, które pojawiały się i znikały, tańczyły i śpiewały przy akompaniamencie trąb i piszczałek. Przed zamkiem wznosił się łuk triumfalny, na którym umieszczono postaci króla i cesarza w rzymskich togach i z liśćmi wawrzynu na głowach, w otoczeniu symboli pokoju i zgody.

Wystrojem Zamku w Fontainebleau zajmowała się królewska metresa - Anna de Pisseleu d'Heilly, księżna d'Étampes (jako ciekawostkę powiem, że owa piękna blondynka weszła w konflikt z królewskim architektem, Włochem - Benvenuto Cellinim, i to dlatego, iż ten stracił do niej cierpliwość, gdy po swym przyjeździe do Francji postanowił się jej przypodobać i aby nie wchodziła mu w drogę - wymyślając jakieś nowe pomysły - udał się do niej, niosąc w darze srebrną wazę. Niestety jednak, przyszedł o świcie, gdy księżna d'Étampes jeszcze spała, a potem długo się ubierała, potem udała się na śniadanie i tak aż do wieczora nie znalazła dla biednego Celliniego czasu. Ten, rozdrażniony tym nietaktem, poszedł do kardynała de Lorraine, aby to jemu sprezentować ową wazę, a w księżnej miał odtąd Benvenuto Cellini zagorzałego wroga). Oczywiście księżna d'Étampes była wówczas obecna w Fontainebleau, gdy przebywał tam cesarz Karol V. To ona miała urządzić dla niego sypialnie (choć prywatnie go nie lubiła i raczej namawiała króla Franciszka do ciągłej konfrontacji z Karolem, ale zapewne nie o Karola jej chodziło, a o siostrę tego, a żonę Franciszka - królową Eleonorę, która w tym czasie już nie gościła w sypialni swego małżonka), a wybrano na ten cel apartament w pawilonie pieców (Franciszek był dumny z owego pawilonu, do którego kazał z Niemiec sprowadzić piece - wówczas była to zupełna nowość we Francji, gdyż Francuzi nie używali piecy tylko kominków). Kolejne dni upływały na polowaniach, festynach, balach (często trwających aż do rana), tak iż niektórzy nie mieli czasu nawet się wyspać (jak bowiem pisał w swej kronice Pedro Giron: "Cały czas spędzano na łowach, noce zaś na tańcach"). Doszło tam wówczas do pewnego incydentu, który mocno zniesmaczył cesarza Karola. A mianowicie podczas przejażdżki konno, młodszy syn króla Francji - Karol, książę Orleanu zsunął się nagle ze swego siodła i wskoczył poza siodło Karola V, objął go wtedy w pasie oburącz i rzekł: "Teraz jesteś moim niewolnikiem". Karol V był z tego wyraźnie niezadowolony, tym bardziej że francuscy dworzanie widzieli całą tę sytuację i Karol poczuł się tym upokorzony.




Dnia 1 stycznia 1540 r. cesarz Karol w towarzystwie króla Franciszka i jego dworu wjechał do Paryża. Pod baldachimem ze złotogłowia, w czarnym stroju, jedynie z naszyjnikiem Zakonu Złotego Runa na piersi, kierował cesarz swe pierwsze kroki ku Katedrze Notre-Dame, by tam wziąć udział w nabożeństwie. Następnie - w towarzystwie króla Francji - udał się do Pałacu Królewskiego (który został mu oddany na rezydencję), a zaraz potem odprawiono ucztę, po której panie i panowie w maskach odtańczyli tańce mauretańskie. Kolejne dni wyglądały podobnie, rano msza święta, potem polowanie, potem uczta, potem gry i zabawy, następnie tańce aż do późnej nocy. Gdy w połowie stycznia orszak Karola V wkroczył do Flandrii, wciąż obecni byli przy nim synowie Franciszka i inni dworacy tego króla, a to oznaczało że "wesoły pochód" trwał w najlepsze (polowania, uczty, zabawy, tańce) i doszło do tego, że Hiszpanie pragnęli już, by Francuzi wreszcie odjechali i można było zakończyć te szalone rozrywki (Pedro Giron pisał: "Powiadają, że Delfin i książę Orleanu wyrusza jutro do Francji, i bardzo byśmy tego pragnęli, bo dość już mamy uroczystości, te bowiem, które się odbyły, wystarczą nam na całe życie" (Francuzi wyjechali po wejściu orszaku cesarskiego do Valenciennes w Niderlandach). Karol V i Hiszpanie z jego orszaku, mieli jednak bardzo pozytywne wrażenia z podróży po Francji, a sam Paryż wywarł na nich nie małe wrażenie (pytanie tylko czy samo miasto, czy też Paryżanki, które licznie wypełniały ulice i okna pobliskich domostw, wiwatując na cześć cesarza). Wiadomo że Karol odwiedził Notre-Dame i Sainte Chapelle oraz wieżę Saint-Jacques (lubił zresztą antyki, np. będąc w Rzymie przechadzał się nocami wśród ruin Forum Romanum, zaś w Grenadzie, pośród murów dawnej Alhambry kazał wybudować swój nowy Pałac).

14 lutego 1540 r. cesarz Karol V (wraz ze swą siostrą Marią) wkroczył do Gandawy, a trzy dni później powołał trybunały sprawiedliwości, które zaczęły skazywać mieszkańców miasta pod zarzutem buntu i zdrady - zapadło też wiele wyroków śmierci. 29 kwietnia cesarz odebrał miastu dotychczasowe przywileje, herb oraz nałożył na miasto wysoką kontrybucję, ale aby jeszcze bardziej upokorzyć mieszkańców, nakazał by publicznie proszono go o zmiłowanie. 3 maja ulicami Gandawy przeszła procesja błagalników - mężczyzn ubranych na czarno, z odkrytymi głowami i boso; orszak zamykali skazańcy, którzy usłyszeli wyrok śmierci, szli więc przez miasto ze stryczkiem na szyi. Cesarz błagalników - idących ku niemu na kolanach - przyjął, siedząc na tronie w pałacu w Gandawie. Łaskawie przebaczył buntownikom, dając im jednak do zrozumienia że to on jest panem i jeśli jeszcze raz coś podobnego się powtórzy, miasto zostanie zniszczone. Kazał też usunąć część murów miejskich i wznieść tam nowy Zamek dla siebie, jako przykład swej niepodzielnej władzy nad miastem i całą Flandrią. Wracając w drogę powrotną do Hiszpanii (gdzie władzę regenta powierzył swemu 13-letniemu synowi Filipowi, dodając mu w charakterze doradcy, starego i sprawdzonego pomocnika królowej Izabeli - kardynała Juana Pardo de Tavera) Karol obmyślił sposób na zaprowadzenie trwałego pokoju pomiędzy Francją, Hiszpanią i Cesarstwem, a polegać on miał na małżeństwie księcia Orleanu z Marią, córką Karola, która otrzymałaby od ojca w posagu całe Niderlandy. Wówczas (w zamian za zrzeczenie się Franciszka praw do Mediolanu), Francja otrzymałaby Niderlandy, a książę Orleanu dostałby również Burgundię. Franciszek jednak odmówił przyjęcia tej propozycji, gdyż nie zamierzał rezygnować z praw do Italii, a szczególnie Mediolanu. Karol powrócił do Hiszpanii niezadowolony, gdyż zdawał sobie doskonale sprawę, że konflikt z Francją nie jest zakończony i że wkrótce znów wybuchnie z nową siłą.

A tymczasem nad Bosforem, stary lis - Tommaso Contarini wciąż domagał się zwrotu twierdz i wysp, które Turcy zdobyli w niedawnej kampanii, a sułtan żądał (w zamian za dopuszczenie kupców Serenissimy do handlu w Konstantynopolu i całym Imperium Osmańskim) oddania twierdz Nauplionu i Monemwazji (które wciąż się broniły przed ostrzałem gubernatora Morei - Kazima Paszy). Rozmowy stanęły w martwym punkcie a Republice św. Marka bardzo zależało na odnowieniu handlu, dlatego też w lipcu 1540 r. odwołano starego 89-letniego Contariniego i na na jego miejsce wysłano senatora - Luigi Badoero. Posyłane mu z Wenecji instrukcje, miały co prawda żądać zwrotu zagrabionych wysp, ale jeśli poseł Serenissimy uznałby, że nie ma na to najmniejszych szans, miał podpisać pokój na takich warunkach, na jakie przystanie sułtan (co ciekawe, wiadomość o owych instrukcjach dotarła do Turków przez Francuzów, a konkretnie przez francuskiego ambasadora w Wenecji - Guillaume'a Pallisiera, który to dostał je od Agostina Abbondia, a jemu przekazali te wiadomości sekretarz Rady Dziesięciu - Constantin Cavazza i jego brat, sekretarz Senatu - Nicolo Cavazza). Gdy Turcy dowiedzieli się, że Wenecja pragnie pokoju za wszelką cenę, to oczywiście utwierdzili się na swoich warunkach i dopiero 20 października 1540 r. podpisany został w Konstantynopolu pokój, na mocy którego (w zamian za Nauplion i Monemwazję) Wenecjanie ponownie mogli handlować z całym muzułmańskim Orientem (potem wydało się, kto stał za przeciekami tajnych instrukcji dla Badoero i nakazano ich aresztowanie. Agostino Abbondio schronił się w weneckiej ambasadzie Francji, ale zbrojni wyłamali bramy ambasady i pomimo protestów Pallisiera wdarli się do budynku, aresztowali Abbondino i postawili przed sądem - podobnie jak dwóch kolejnych zdrajców. Wszyscy oni zostali straceni). Nie wiadomo zaś, czy sułtan podziękował królowi Franciszkowi za tę wiadomość, choć wiadomo że w listach do niego, Sulejman tytułował Franciszka... "królem prowincji francuskiej". A tymczasem z końcem 1540 r. w haremie miało miejsce radosne wydarzenie. Oto bowiem sułtanka Mihrimah, która niedawno wyszła za mąż za Rustema Paszę, była w ciąży. Dziewczynka, która urodzi się w 1541 r., będzie oczkiem w głowie sułtana Sulejmana.   
 




 
 
 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz