Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 lutego 2025

MOGLIŚMY TO WYGRAĆ! - Cz. XII

CZYLI, CZY RZECZYWIŚCIE WOJNA ROKU 
1939 BYŁA Z GÓRY SKAZANA NA KLĘSKĘ?





SOWIECI NIE WCHODZĄ 
(TYMOTEUSZ PAWŁOWSKI)






PRZYGOTOWANIA DO WOJNY 
Cz. I


Wojsko Polskie z 1939 roku - w książkach, filmach, prasie, publikacjach i widowiskach - uchodzi za przestarzałe. Najlepsze, co można o nim przeczytać, to że w chwili rozpoczęcia II wojny światowej swoim standardem dorównywało wojskom walczącym w I wojnie światowej. Warto więc się przyjrzeć, jak wyglądały armie dwudziestolecia międzywojennego i w jaki sposób ich używano.


WETERAN UCZY TAKTYKI WOJENNEJ CHŁOPCÓW
Z ARYSTOKRATYCZNYCH RODÓW
(POŁOWA XVIII WIEKU)



Nowoczesna organizacja sił zbrojnych - której odejścia do historii jesteśmy świadkami - powstała na przełomie XVIII i XIX wieku. Jeszcze w XVIII wieku armie były jednolitymi formacjami, maszerującymi w jednej kolumnie - zarówno ze strachu przed nieprzyjacielem, jak i ze strachu przed masową dezercją własnych żołnierzy, siłą wcielonych do wojska. Armia podchodziła do swojego celu, staczała o niego bitwę i wygrywała - lub przegrywała - wojnę. Wszystko zmieniła rewolucja francuska. Do francuskiej armii trafili żołnierze, którzy wiedzieli, o co walczą. Walczyli o zdobycze rewolucji: o wolność, równość, braterstwo, a przede wszystkim o pieniądze, majątek i liberalną politykę podatkową. To właśnie był duch, który umożliwił Napoleonowi podbój Europy, bronionej przez armię ancient regimé'u. Nic dziwnego, że francuski system został zaadoptowany przez wszystkie państwa europejskie. Polegał przede wszystkim na przekonaniu żołnierzy, że będąc częścią armii, walczą nie tylko w interesie władcy, lecz także - a może przede wszystkim - we własnym interesie. Poborowy był indoktrynowany od najmłodszych lat w specjalnie przygotowanej instytucji - obowiązkowej szkole państwowej. Patriotyzmu uczył się na lekcjach historii, języka narodowego, religii, geografii, a krzepę fizyczną zdobywał na lekcjach gimnastyki. W XIX wieku regułą było, że wojny wygrywały państwa, w których był obowiązkowy system edukacji. Te, w których takiego systemu nie było - wprowadzały go po pierwszej przegranej wojnie. 

Armie stawały się masowe. Nikt - czy raczej prawie nikt - z nich nie dezerterował. Olbrzymie armie sprawiły, że konieczny stał się ich podział na takie formacje, które mogły oddzielnie maszerować i samodzielnie toczyć małe bitwy, a w razie potrzeby skoncentrować się do stoczenia bitwy walnej. Konieczne było także zreorganizowanie dowodzenia, które umożliwiłoby skuteczne zarządzanie masami ludzkimi. Od dawien dawna - często od średniowiecza - funkcjonowały kompanie, bataliony, pułki i dywizje. Kompania liczyła około 100 ludzi i nie była niczym więcej, jak grupą żołnierzy skupioną wokół swojego dowódcy - kapitana (czyli "głowy"). Kilka kompanii łączono w bataliony, które na polu bitwy mogły samodzielnie wykonywać działania bojowe: maszerować, atakować, bronić się. Pułk, czyli regiment, początkowo różnił się od batalionu jedynie tym, że funkcjonował także w czasie pokoju: rekrutował, szkolił, zarządzał żołnierzami. Dywizja natomiast - jak sama nazwa wskazuje - była częścią armii. Warto pamiętać, że dywizje były czymś wyjątkowym, bowiem nowożytne armie stanowiły z reguły całość. Nową wartość organizacji wojskowej nadała rewolucja francuska. Najważniejszą formacją był wciąż batalion. Dywizja ewoluowała w stałą formację, w której zgrupowanych było kilka batalionów. Dowódca dywizji na polu walki dowodził wszystkimi tymi batalionami albo samodzielnie, albo korzystając z pomocy dowódców pułków lub dowódców brygad (różnica pomiędzy tymi formacjami polegała na tym, że pułk przede wszystkim służył do administrowania wojskiem w czasie pokoju, a brygada - mająca niewiele więcej batalionów niż pułk - mogła służyć jako miniaturowa dywizja).


11-letni KSIĄŻĘ PORUCZNIK DOGLĄDA SWÓJ REGIMENT 
(FRANCJA - POŁOWA XVIII WIEKU)



Najważniejszym jednak wojskowym wynalazkiem Napoleona był korpus. Korpus składał się z kilku dywizji piechoty, brygady jazdy oraz artylerii. Stanowił armię w miniaturze. Korpusem dowodził marszałek i jedynie na czas walnej bitwy bezpośrednie dowództwo obejmował sam cesarz. Skoncentrowanie korpusów było przedsięwzięciem niesamowicie trudnym, wymagającym olbrzymiego doświadczenia, doskonałego planowania, efektywnego współdziałania i wiele szczęścia. Czasem koncentracja korpusów nie udawała się nawet Francuzom, a wówczas przegrywali bitwy, operacje i kampanie. W kolejnych latach nauczono się jednak i tej trudnej sztuki. Bardzo pomocne okazały się koleje żelazne oraz telegraf. W drugiej połowie XIX wieku na froncie walczyły trzy-cztery armie składające się z trzech-czterech korpusów każda. Gdy w 1914 roku wybuchła wielka wojna, w każdej ze stron walczyło po kilkanaście armii, konieczne stało się więc zgrupowanie ich w jeszcze większe formacje, nazwane grupami armii albo frontami. Lecz tak samo jak w czasach wojen napoleońskich współdziałanie kilku korpusów nie zawsze było efektywne, tak samo podczas I wojny światowej współdziałanie grup armii nie zawsze przynosiło pożądane efekty. Trudności związane z dowodzeniem wielkimi armiami nie wynikały z kwestii militarnych, lecz ekonomicznych. Ekonomia to umiejętność wykorzystania zasobów, których - zawsze -  jest zbyt mało. W XVIII wieku dawano sobie z tym radę, tworząc system magazynów i walki toczono właśnie z reguły o te magazyny. Napoleon nadał wojnie zupełnie nową dynamikę i wojska żywiły się, ubierały i zbroiły, wykorzystując zasoby zdobyte na przeciwniku. Tam, gdzie brak było takich zasobów, starano się dowieźć je wszelkimi możliwymi środkami. Jako że naziemne środki transportu były mało wydajne, to i wydajność żywionych w ten sposób armii nie była wielka. Wzrosła dopiero w połowie XIX wieku - po pojawieniu się linii kolejowych.


FRANCUSCY KIRASJERZY PRZECHODZĄ PRZEZ DUNAJ 
PRZED BITWĄ POD WAGRAM 
(1809)



Wciąż pozostawały nierozwiązane problemy: jedna linia kolejowa może pomieścić ograniczoną liczbę pociągów. W dodatku zapasy przywiezione koleją trzeba jeszcze dowieźć do wojsk oddalonych od stacji rozładunkowych. Problemy ekonomiczne - w dawnym języku wojskowym zwane kwatermistrzowskimi, a we współczesnym: logistycznymi - doprowadziły do tego że w XIX i XX wieku organizacja wojskowa sprowadzała się do prostego podziału: korpus to formacja, która działa wzdłuż jednej linii komunikacyjnej (najczęściej kolejowej). Schodząc niżej po drabinie organizacyjnej, również możemy znaleźć podobne powiązania pomiędzy ekonomią (kwatermistrzostwem, logistyką) a organizacją wojenną. Z tym, że należy wziąć pod uwagę nie transport kolejowy, ale konny (jeszcze w ostatnim roku II Wojny Światowej 1944/1945 w Wehrmachcie było aż 100 000 koni). Kompania to - w gruncie rzeczy - formacja skupiona wokół kuchni polowej. Bynajmniej nie jest to żadna kpina (bowiem zapewnienie żołnierzy w stały posiłek jest kluczowym zadaniem każdej armii, w jednym z kolejnych tematów opowiem jak ten problem rozwiązywano chociażby w czasie Powstania Styczniowego w latach 1863-64, gdzie przecież była to wojna oddziałów bardziej powstańczych niż regularnej armii po stronie polskiej). Kuchnia polowa -  wynaleziona w początkach XX wieku - umożliwiała przygotowanie posiłku jeszcze podczas marszu i zaserwowanie go żołnierzom tuż po dotarciu na miejsce postoju. Jako że koń pociągowy jest w stanie - zgodnie z regulaminami wojskowymi i zdrowym rozsądkiem - pociągnąć po drodze gruntowej ciężar 500 kg. Taką więc masę miały kuchnie polowe. Mogły one wydać około 200 posiłków - i taką wielkość miały kompanie strzeleckie przez cały niemal XX wiek.


ATAK "SZARYCH" SZKOTÓW gen. WILLIAMA PONSOMBY'EGO NA 45 PUŁK LINIOWY ARMII FRANCUSKIEJ W BITWIE POD WATERLOO
(1815)



Podział na kampanie miał znaczenie czysto administracyjne: dowódca prowadził ewidencję żołnierzy, wydawał im przepustki, a szef kompanii ubierał i - z pomocą kuchni polowej - karmił żołnierzy. Kompanie nie walczyły samodzielnie. Najmniejszą formacją zdolną do prowadzenia samodzielnego boju był batalion. Liczył blisko 1000 żołnierzy w czterech kompaniach. Przemiany I wojny światowej sprawiły, że jedna z tych kompanii była wyposażona w "broń zespołową" - ciężkie karabiny maszynowe pomagające w obronie oraz moździerze piechoty pomagające w natarciu. To właśnie ta kompania - nazywana najczęściej kompanią ciężkich karabinów maszynowych - stanowiła o sile batalionu. Smutna prawda była taka, że regulaminy zakładały, iż utrata nawet połowy strzelców nie wpłynie znacząco na siłę batalionu. Walczyła przede wszystkim broń zespołowa, strzelcy służyli natomiast przede wszystkim jako zasłona dla niej oraz jako elementy rozpoznające stanowiska broni zespołowej przeciwnika. To właśnie w kompanii ciężkich karabinów maszynowych batalion miał uzbrojenie potrzebne do powstrzymania szturmu przeciwnika, zniszczenia jego pozycji obronnych, powstrzymania czołgów, a nawet - do samoobrony przeciwlotniczej. Bataliony piechoty armii europejskich niewiele się od siebie różniły. Wielowiekowe doświadczenie wskazywało, że batalion powinien liczyć kilkaset ludzi, raczej nie więcej niż 1000 - ponieważ taką grupą można skutecznie dowodzić. Liczniejszy ma większą siłę ognia, staje się jednak trudny w dowodzeniu i manewrowaniu. O ile kompanie strzeleckie wymagały jedynie kilku wozów - kuchni polowej i jakiejś bryczki kancelaryjnej - to kompanie karabinów maszynowych potrzebowały jednego wozu konnego dla każdego karabinu maszynowego czy moździerza. Po wielu próbach znaleziono kompromis pomiędzy siłą ognia a długością batalionowych kolumn taborowych - kompania karabinów maszynowych liczyła z reguły 12 karabinów maszynowych oraz pojedyncze sztuki moździerzy czy też działek piechoty.


HIRAM MAXIM PREZENTUJE SKONSTRUOWANY PRZEZ SIEBIE
KARABIN MASZYNOWY
(1884)



Jakość tego uzbrojenia była jednakowa w całej Europie. Niemal wszystkie ciężkie karabiny maszynowe wywodziły się od wspólnego przodka zbudowanego przez Hirama Maxima, miały podobną masę i podobną sprawność. Takie samo było również wyposażenie w amunicję - trzeba bowiem pamiętać, że karabin maszynowy wraz z amunicją był przewożony na wozie konnym zaprzężonym w jednego konia. A wozy dla karabinów maszynowych i konie pociągowe były w całej Europie takie same. W niektórych armiach pozwalano co prawda na większe obciążenie wozów, ryzykując wytrzymałość zarówno samych wozów, jak i koni, a istotne różnice pojawiały się w państwach o odmiennych systemach komunikacyjnych - na przykład w górzystej Jugosławii. (...)


W BITWIE NAD SOMMĄ BRYTYJCZYCY PO RAZ PIERWSZY W HISTORII UŻYWAJĄ CZOŁGÓW, TYM SAMYM SIEJĄC PANIKĘ 
W NIEMIECKICH SZEREGACH
(14 września 1916)





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz