Łączna liczba wyświetleń

1,277,049

czwartek, 13 lutego 2025

NIM POWSTAŁY HAREMY - Cz. V

ŻYCIE KOBIET KALIFÓW 
DYNASTII ABBASYDÓW





II
ASMA
Cz. I





 25 stycznia 750 r. (11 dżumada 132 roku hidżry) nastąpił kres świata, który wielu dotąd znało. Tego bowiem dnia w bitwie nad Wielkim Zabem (w północnym Iraku) kalif Marwan II poniósł druzgocącą klęskę w walce z rodem al-Abbasa - czyli rodem poganina. Wielu zachodziło w głowę, jak to się mogło stać, że zwycięstwo odniosła opozycja abbasydzka, a nie alidzka -  wywodząca się w końcu od Alego, który był najbliższym druhem, przyjacielem i powiernikiem Mahometa (a przez wielu uważany był jeszcze za życia proroka za jego naturalnego następcę). To nie on i jego potomkowie jednak zwyciężyli teraz starcie z potomkami Abu-Sufjana, ale ci, którzy wywodzili swoje korzenie od al-Abbasa, który co prawda był wujem Mahometa i co prawda Mahomet mieszkał pod jego dachem, a ten co najmniej raz ochronił swego bratanka przed śmiercią z rąk wzburzonych mieszkańców Mekki, to jednak ciążył na nim grzech pierworodny, grzech nie podlegający dyskusji i nie mający żadnego wytłumaczenia. Otóż al-Abbas nigdy nie przyjął islamu (czyli dla wyznawców Allaha, po śmierci smażył się w piekle - jak reszta pogan). Potomkowie takiego człowieka (choćby nawet sami byli już muzułmanami), nie byli godni aby przewodzić ummie. Bo przecież nawet Abu-Sufjan, przodek kalifa Marwana II, który przez długi czas był przeciwnikiem Mahometa i walczył w bitwach przeciwko niemu, gdy ten zajął Mekkę (styczeń 630 r.) poddał się, przyjął islam i odtąd był wiernym sojusznikiem proroka. Ale nie Abbas, ten zmarł bowiem jako poganin (paradoksalnie pamiętam że jak byłem jeszcze dzieckiem, to bardzo się bałem że niektórzy moi bliscy - którzy byli wierzący -  że nie pójdą do nieba po śmierci i tam ich nie spotkam. Realnie się tego obawiałem, choć obecnie wydaje się to niezwykle zabawne).




Przerażenie jakie ogarnęło mieszkańców Damaszku, a szczególnie członków rodu Abu-Sufjana (Ommajadów) po przegranej bitwie, było wprost proporcjonalne do szybkości zbliżania się zwycięskich wojsk prowadzonych przez Abu al-Abbasa. Kalif Marwan uciekał na południe, przez Harran, Damaszek ku Palestynie. Większa część przedstawicieli rodu Abu-Sufjana podążyła za nim, w Damaszku zaś pozostali nieliczni (tym rodzina matki, bohaterki naszej opowieści). Ci nieliczni, to były boczne linie Sufianidów i Marwanidów (obie linie wywodzące się od Abu al-Asa ibn Ummaji - założyciela dynastii Ommajadów) które nie miały realnej możliwości zdobycia władzy. Miasto szykowało się do obrony, chociaż inne ośrodki miejskie w Syrii bez oporu otwierały bramy przed zwycięskimi Abbasydami. Ubrani na czarno, pod czarnymi sztandarami (i prowadząc osły, którym nadano imię... Marwan), przyjmowali kolejno miasta Syrii. Na ich czele stał Abu al-Abbas (nie cieszący się już wówczas dobrym zdrowiem, choć wydaje się że skutecznie to ukrywającym), który po zdobyciu Al-Kuffy (20 października 749 r.) został tam ogłoszony przez swych zwolenników i mieszkańców miasta -  pierwszym kalifem z rodu Abbasydów (28 listopada 749 r.). Prowadząc swoich przyodzianych w czerń Chorezmijczyków (zarówno Persów jak i Arabów, których teraz zjednoczył nie tyle miejscem urodzenia, ile nową ojczyzną, tworząc z nich "Lud Chorezmu"), wspierany był jednocześnie przez dwóch wybitnych przywódców i generałów: Abu Salama al-Challal i Abu Muslima. Ten pierwszy był jednym z założycieli i przywódców ruchu Haszimija (który we wschodnich rejonach Imperium Arabskiego stworzył podwaliny pod wniesienie do władzy Abbasydów), oraz zdolnym wodzem, ale Abu Muslim niewiele mu ustępował. Abu Salam utonął jednak (jeszcze w grudniu 749 r.) podczas przekraczania Tygrysu, tak więc odtąd Abbasydzi musieli liczyć albo na siebie, albo właśnie na Abu Muslima.




Abu al-Abbas nie był pierwszym ze swego rodu, który rzucił wyzwanie kalifom dynastii Ommajadów. Już jego dziadek Ali ibn Abd Allah (wnuk stryja Mahometa - al-Abbasa al-Muttaliba, od którego to wywodzili się Abbasydzi) sprzeciwił się polityce Ommajadów i za to został skazany na publiczną chłostę za panowania kalifa al-Walida I (705-715). Jednak dopiero jego syn (a ojciec Abu al-Abbasa) Muhammad był pierwszym buntownikiem w tym rodzie. A stało się to w następujący sposób. Otóż ok. 720 r. po rozległych terenach Imperium Arabskiego podróżował pewien człowiek, który na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniał się od zwykłych sprzedawców pachnideł. Podróżował on na swym osiołku od odległych wschodnich ziem Chorasanu i Dżurdżanu (południowe rejony Morza Kaspijskiego) aż po tereny Syrii i Palestyny. Odwiedzał wioski i miasta, oferując klientom swój towar. Nikomu nie wydał się on podejrzany, był bowiem zwykłym domokrążnym sprzedawcą pachnideł zachwalającym swoje towary. Nikt jednak z jego klientów i ludzi z którymi rozmawiał, nie zdawał sobie sprawy, że ów człowiek nie potrzebuje w ten sposób zarabiać na życie, gdyż jest to majętny weteran wielu bitew (stoczonych głównie na wschodzie Imperium Arabskiego) z Al-Kuffy, gdzie posiadał piękny dom z ogrodem (a nawet niewolników). Wszyscy muzułmanie na ziemiach zajętych przez kalifów mieli prawo dowolnie podróżować z jednej ziemi do drugiej i nie było granic wewnętrznych (istniały one jedynie dla chrześcijan, szczególnie zaś dla egipskich Koptów, którzy musieli nosić specjalne ołowiane tabliczki na szyi i nie mogli opuszczać miast w których mieszkali, a jeśli już, to musieli uzyskać specjalną zgodę na piśmie naczelnika lub gubernatora danej prowincji), nikogo więc nie zdziwił domokrążca, oferujący swoje luksusowe towary (do jakich należały wszelakie pachnidła i przybory do oczyszczania ciała). Zwał się on Bukair ibn Mahan i miał ważne zadanie do wykonania (czemu przebranie sprzedawcy pachnideł bardzo pomogło).

Podróżując tak sobie swobodnie po ziemiach kalifatu, dotarł do wioski Al-Humajmy (dziś Al-Hisma) leżącej kilka kilometrów na północ od Morza Czerwonego. Jego wizyta tam nie była przypadkowa, choć miejscowość do której przybył była już tylko bladą pozostałością po wcześniejszych czasach, gdy założyciele owej osady - Nabatejczycy rozwinęli tutaj wspaniałe rolnictwo, które po upadku imperium palmirańskiego królowej Wschodu - Zenobii w roku 272 (Palmira została zniszczona w roku 273) przejęli Rzymianie, budując tutaj nawet łaźnię (która w czasach Bukaira była już tylko rozpadającymi się ruinami). Potem zaczęły powstawać tu również chrześcijańskie kościoły i aż do najazdu arabskiego (w latach 30-tych VII wieku), miejscowość ta rozkwitała. Ale Bukair ibn Mahan nie przybył tam aby podziwiać dawne osiągnięcia, czy też delektować się morską bryzą która wpadała do miasta i powodowała że upały stawały się mniej dokuczliwe. Przybył tam tylko z jednego powodu, dla człowieka który posiadał  w tej właśnie wiosce swój dom. Muhammad syn Alego (bo o nim to właśnie mowa), miał tam dom z sadem, w którym rosło 300 drzew owocowych których to osobiście doglądał, wiodąc życie spokojnego ziemianina. Bukair przybył więc do jego domu początkowo udając sprzedawcę pachnideł, ale gdy weszli do pobliskiego meczetu w którym spotykała się rodzina Muhammada (męscy członkowie), wyjawił mu prawdziwy powód swojej wizyty. Otóż stał on na czele założonego w Al-Kuffie zgromadzenia ok. 30 osób, którym nie podobały się rządy Ommajadów (głównie dlatego, że po upadku kalifa Alego w roku 661 jego następca Muawija I czyli {założyciel Kalifatu Ommajadów} przeniósł stolicę Kalifatu z Kufy do Damaszku, tam zaś przysyłając syryjskich wojowników którzy mieli kontrolować mieszkańców, co bardzo nie podobało się dumnym i wiernym prorokowi obywatelom miasta). Bukair zaproponował więc Muhammedowi aby rozpoczął walkę o władzę, gdyż to właśnie on (jako potomek wuja Mahometa) ma prawo objąć po nim schedę, nie zaś ci, którzy są następcami jego politycznego wroga Abu-Sufjana. Deklarował wsparcie wielu ludów Kalifatu, (szczególnie na Wschodzie) a ponieważ odbył liczne "handlowe" podróże, wiedział też o czym mówi i znał nastroje społeczne. 




W podarku przekazał Bukair Muhammedowi 190 złotychdinarów, złoty pierścień oraz szatę, którą utkała jedna z jego bliskich kobiet (miała to być deklaracja wsparcia i jego prawdomówności). Bukair był Persem i miał bardzo złe zdanie o Arabach, którzy według niego postąpili wbrew woli proroka i pominęli rodzinę al-Abbasa (jak również Alego) zaś wysunęli do władzy nad kalifatem ludzi tego niegodnych. Ostatecznie Bukair zdołał przekonać Muhammada do opuszczenia Al-Humajmy i wyjazdu do Damaszku. Tam też się rozstali, Muhammad zadeklarował że pojedzie na północ, aby walczyć w świętej wojnie z Bizantyjczykami, natomiast Bukair udał się na Wschód, aby dalej agitować ludność za nowym "prawowitym kalifem". Żaden z nich nie dożył bitwy nad Wielkim Zabem i zwycięstwa Abbasydów, ale zasiane przez nich ziarna wkrótce zaczęły wydawać owoce...




PS: Asma - ciotka Haruna ar-Raszida była bowiem potomkinią zarówno Ommajadów jak i Abbasydów (jedyny taki przypadek w dziejach Kalifatu), dlatego też staram się nakreślić początki tego rodu i tragiczny koniec potomków Abu-Sufiana.


CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz