Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 października 2017

PRUSY CHCIAŁY DO POLSKI - WIĘC SIŁĄ ZOSTAŁY ZNIEMCZONE - Cz. II

WALKA O CZARNEGO

PRUSKIEGO ORŁA,

POMIĘDZY CZERWONYM 

ORŁEM BRANDENBURCZYKÓW

A BIAŁYM ORŁEM

POLAKÓW/RZECZPOSPOLITAN





Po złożeniu hołdu w Krakowie w kwietniu 1525 r. były wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego - Albrecht Hohenzollern nie miał innego wyjścia jak orientować się jedynie na Polskę. Próbował oczywiście jeszcze podjąć zabiegi niwelujące (przynajmniej częściowo) swoją konwersję na luteranizm i jeszcze w kwietniu (tuż po złożeniu hołdu), wystąpił do cesarza o nadanie mu Inflant i posiadłości dawnego Zakonu w Rzeszy, oraz poprosił o przyznanie mu tytułu księcia Rzeszy. Ten akt był jawną kpiną, przynajmniej w rozumieniu ówczesnej katolickiej Europy, ale dla Albrechta Hohenzollerna miał inne znaczenie, mianowicie był to ostatni akt (wręcz rozpaczliwy), deklarujący iż dawny wielki mistrz Zakonu, wciąż czuje się Niemcem - księciem Rzeszy i nie pragnie zrywać swych kontaktów z cesarzem i resztą ziem niemieckich. Oczywiście niczego nie uzyskał, a zarówno cesarz, jak i papież uważali go za odszczepieńca, poza tym na terenie Rzeszy działał przeciwko niemu mistrz niemieckiej gałęzi Zakonu - Ditrich von Cleen (wykazując szlachcie niemieckich księstw, że po sekularyzacji Prus utracono możliwości wpływów w Europie Środkowo-Północnej). Nic dziwnego, że przy ogólnej niechęci do Albrechta, administratorem urzędu wielkiego mistrza w Prusach cesarz Karol V mianował dotychczasowego wielkiego komtura Waltera von Cronberga (18 stycznia 1527 r.). W tej sytuacji było już zupełnie jasne i wiadome dla Albrechta - nie ma żadnych przyjaciół w Rzeszy, ani w innych państwach Europy Zachodniej, teraz jego jedyną szansą na polityczne przetrwanie pozostawał już tylko polski monarcha. 


 ZYGMUNT I JAGIELLOŃCZYK



Cesarz Karol V podjął też próbę obalenia uzgodnień hołdu krakowskiego z 1525 r. i na sejmie Rzeszy w Augsburgu (26 lipca 1530 r.) nadał Walterowi von Cronbergowi dawne kraje krzyżackie, w tym oczywiście Prusy Książęce, a 14 listopada tego roku nakazał Albrechtowi przekazać władzę w Prusach, nowemu wielkiemu mistrzowi Zakonu (Albrecht miał się też stawić w Izbie Sądowej Rzeszy, na proces przed cesarzem). Król Polski - Zygmunt I Jagiellończyk zakazał jednak Albrechtowi przekazać lenno we władanie innemu władcy, dlatego też Albrecht nie tylko odmówił oddania władzy w Prusach Cronbergowi, ale także nie stawił się na sąd w Spirze, który ogłosił go (19 stycznia 1532 r.) banitą. Tymczasem Albrecht miał w Prusach inny problem. Mianowicie ciemiężona dotąd przez lokalnych komturów Zakonu, rozsiadłych w poszczególnych zamkach, ludność wiejska, zaczęła się orientować że coś się zmienia. Dawni "pobożni" komturowie i rycerze zakonni, zrzucają habity i zrywają swe białe płaszcze z wielkimi czarnymi krzyżami, oraz zaczynają ubierać się po świecku. Początkowo sam widok upadającego Zakonu, musiał wywoływać wśród tych chłopów uczucie radości i ulgi, która szybko zniknęła, gdy zdali sobie oni sprawę, że dotychczasowi komturowie Zakonu, w dalszym ciągu będą ich ciemiężyli, teraz jednak już jako świeccy książęta. To wywołało powszechny bunt, tym bardziej że z Niemiec zaczęły dochodzić głosy, w wybuchu wielkiego powstania chłopskiego (1524-1525) pod przewodem niejakiego Tomasza Munzera, obejmującego ogromne tereny Rzeszy, począwszy od alpejskich rubieży Tyrolu, a skończywszy na granicy Brandenburgii. Chłopi napadali tam na panów i palili dwory, teraz echa tamtych wydarzeń przeniosły się również i do Prus.

Chłopi zaczęli się więc zbierać pod kościołami i po karczmach, aby radzić co robić dalej w zaistniałej sytuacji. Książę Albrecht, obawiając się wybuchu u siebie podobnego zrywu jaki miał miejsce w Niemczech, nakazał chłopom w lipcu 1525 r. wydać całą, posiadaną przez nich broń, oraz zakazał zgromadzeń po karczmach. To jeszcze bardziej ich rozsierdziło i sprowokowało wybuch powstania w Prusach. Pierwsi powstali chłopi w okręgu Kaymen na Sambii (1 września 1525 r.), gdzie szczególnie mocno dał się chłopom poznać okrutny szlachcic - Andrzej Rippe. Chłopi, pod wodzą młynarza Kaspra, otoczyli więc jego zamek, po czym wdarli się do środka i uwięzili szlachcica. Potem wystąpili chłopi z rejonu Szaków, którzy również uwięzili u siebie wiele szlachty i dawnych rycerzy Zakonu. Obie grupy połączyły się w okolicach Wargen w dniu 5 września 1525 r. gdzie wodzem obrano Jana Gerickiego, reprezentanta wolnych kmieci, którzy w ostatnich latach zostali sprowadzeni przez Krzyżaków do roli pańszczyźnianych chłopów. Wkrótce siły chłopskie w Prusach liczyły już 3 000 buntowników. Miano szansę na opanowanie samego Królewca, gdy podjęto rozmowy z tamtejszą biedotą miejską, ale błędem powstańców było zawarcie rozejmu z władzami miasta, które nakazały chłopom rozejść się do domów, uwolnić uwięzioną szlachtę i poczekać na decyzję księcia Albrechta po jego powrocie do kraju (akurat w sierpniu wyjechał on na Śląsk). Chłopi złożyli więc broń, uwolnili przetrzymywanych szlachciców i rycerzy, oraz rozeszli się do domów. 


 ALBRECHT HOHENZOLLERN



To był błąd, gdyż panowie pruscy zwrócili się o pomoc do księcia mazowieckiego - Janusza III, wojewody malborskiego - Jerzego Bażyńskiego, biskupa warmińskiego - Maurycego Ferbera i wreszcie do samego króla - Zygmunta I, który 1 października 1525 r. wydał uniwersał, nakazujący wojewodom i starostom Prus Królewskich (czyli Pomorza), udzielenie zbrojnej pomocy księciu pruskiemu. Dzięki tym posiłkom w październiku schwytano wszystkich wodzów powstania chłopskiego, a z początkiem listopada zaczęto ich publicznie wieszać. Powstanie upadło, a jednocześnie był to pierwszy tak wyraźny przykład, że w jakichkolwiek kwestiach, związanych z wojaczką i polityką europejską, książę Albrecht musi się już tylko orientować na pomoc od króla polskiego, gdyż nikt inny by mu jej nie udzielił. Musi więc również dochować mu wierności, a jego następcy muszą pamiętać, że złożenie hołdu lennego od teraz nie leży już w interesie Polski, tylko ich własnym, gdyż w przeciwnym razie (zgodnie z postanowieniami traktatu krakowskiego z kwietnia 1525 r.) utracą swoje lenno. Książę Albrecht, zgodnie z postanowieniami traktatu krakowskiego, miał prawo zasiadać w polskim senacie, oraz miał przyznane prawo udziału w elekcji polskiego monarchy. Dlatego też sądził że dzięki tym uprawnieniom, będzie miał wpływ na kształtowanie polityki polskiej w stosunku do Prus (i nie tylko Prus). Jednak, pomimo istnienia sporej grupy zwolenników księcia wśród wpływowych polskich senatorów (kanclerz Krzysztof Szydłowiecki, kasztelan poznański Łukasz Górka czy biskup krakowski Piotr Tomicki), król, senat oraz izba poselska konsekwentnie odmawiały księciu prawa uczestnictwa w obradach senatu.
 
Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie, połączone potem (1569 r.) w jedną Rzeczpospolitą Obojga Narodów, było państwem federacyjnym, łączącym jednak ze sobą elementy centralizacji i unifikacji. Nie istniała żadna przymusowa polityka polonizacji Rusinów, Żydów, Niemców czy innych narodowości zamieszkujących Rzeczpospolitą, a mimo to polonizacja była wówczas faktem (ok. 50 procent ówczesnych mieszkańców Prus Książęcych, to byli polscy koloniści z Mazowsza i Kujaw). Polaków i Litwinów cechowała przede wszystkim ogromna akceptacja dla różnorodności, bez narzucania nikomu swej kultury, języka czy wyznania. Jednak właśnie taka polityka, przy jednoczesnym istnieniu prawdziwej potęgi polityczno-militarnej Rzeczypospolitej, stanowiła podatny grunt pod polonizację innych narodowości. Polską kulturę oraz język przyjmowali dobrowolnie zarówno Niemcy, Szkoci, Anglicy, rzadziej Hiszpanie i Francuzi, oraz Żydzi a nawet Tatarzy i Ormianie (nie mówiąc już oczywiście o Rusinach i Litwinach, którzy do 1700 r. całkowicie się spolonizowali). Tym bardziej że w wieku XVI panowała epoka dość długiego pokoju (szczególnie od 1533 r. "Pokój Wieczysty" z potężną Osmańską Turcją sułtana Sulejmana Wspaniałego), a wojny, jeśli wybuchały, toczyły się gdzieś daleko, na granicach, lub na terytoriach państw nieprzyjacielskich. Dlatego też okres ten (szczególnie po 1533 r.) nazywany jest "Złotym Wiekiem".


BONA SFORZA


Książę Albrecht należał do przeciwników królowej Bony Sforzy (małżonki króla Zygmunta I Jagiellończyka), która prowadziła konsekwentną politykę antyhabsburską i antyniemiecką. Ona, córa Italii, dobrze pamiętała jak jej rodzinne księstwo - Bari było zagrożone przez hiszpańskich Habsburgów, którzy panowali również w Austrii i byli suwerenami niemieckich państewek, jako cesarze rzymscy. Bona była kobietą bardzo niezależną i od samego przybycia do Polski, małżeństwa z Zygmuntem i swej koronacji na królową Polski (18 kwietnia 1518 r.), chciała mieć wpływ na politykę swego nowego królestwa. Jakież początkowo było jej zdziwienie, gdy przyzwyczajona do modelu monarchii absolutnych, dowiedziała się że król w Polsce niewiele może uczynić bez zgody sejmu i że monarcha podlega stanowionemu prawu tak samo jak każdy inny obywatel państwa. Oczywiście dwór królewski był ośrodkiem władzy centralnej, to stąd wychodziły wzory zachowań i moda z której później korzystali magnaci i szlachta, a król był postacią centralną w całym państwie ("Król to jest ojciec, a Rzeczpospolita matka" - jak w "Ogniem i Mieczem" mówi sienkiewiczowski Bohdan Chmielnicki), utrzymujący ogromny dwór (samemu Zygmuntowi I usługiwało prawie 1500 osób, nie licząc osobnego dworu królowej Bony, liczącego niewiele mniej dworzan - a każdy z nich miał dodatkowo do dyspozycji własnych służących i pachołków). Król miał też jedyne prawo do nadawania urzędów i godności, w podejmowaniu kluczowych decyzji politycznych musiał król jednak liczyć się z większością szlachty zgromadzoną na sejmach, gdyż to oni wybierali kolejnego monarchę.

Nic więc dziwnego że królowa Bona zaczęła dążyć do koronacji swego syna - Zygmunta Augusta na króla jeszcze za życia jego ojca - Zygmunta I. A ponieważ była konsekwentna w swych działaniach, doprowadziła najpierw do obrania dziewięcioletniego Zygmunta Augusta wielkim księciem na Litwie (18 października 1529 r.), a następnie jego koronacji (jako Zygmunta II Augusta) na króla Polski (20 lutego 1530 r.), odtąd formalnie Polska i Litwa miały jednocześnie dwóch władców - ojca i syna. Na koronację młodego króla do Krakowa przyjechał również książę Albrecht (wraz z małżonką, duńską księżniczką Dorotą i bratem, margrabią Wilhelmem). Rozpoczął on wówczas zabiegi o uzyskanie opieki nad młodym królem, w przypadku przedwczesnej śmierci Zygmunta I, dążył również do przyznania mu stałego miejsca w senacie, zgodnie z traktatem z 1525 r. (miał zwrócić się do króla Zygmunta z pytaniem dlaczego nie otrzymuje wezwania na obrady senatu, król co prawda obiecał że będzie go wzywał na posiedzenia o szczególnie ważnych zagadnieniach, ale odmówił mu prawa do uczestnictwa w każdym zwołanym sejmie). Plany opieki nad małoletnim królem, w zarodku storpedowała zaś królowa Bona, która w żadnym razie nie godziła się na powierzenie ewentualnej opieki nad swym synem, w ręce Niemca (który jednak twierdził że po sekularyzacji i złożeniu hołdu lennego, stał się Polakiem - "ganz und gar ein Poln gemacht"). Ostatecznie dekretem z 28 stycznia 1532 r. król Zygmunt I pozbawił księcia Albrechta możliwości udziału w obradach polskiego sejmu, oraz prawa do zasiadania w senacie, a w czerwcu tego roku kategorycznie odmówił mu (dzięki polityce Bony) prawa do opieki nad swym synem w przypadku niespodziewanej śmierci króla. Albrecht był teraz izolowany zarówno w Rzeszy, jak i (częściowo) w Polsce, co nie służyło jego ambitnym planom politycznym. Spowodowało to nieśmiałe próby zbliżenia księcia z królem rzymskim Ferdynandem I (montowane przez książęcego wysłannika Hieronima Schurstaba z Norymbergi), oraz deklaracja że Prusy w przyszłości powinny przypaść Rzeszy a nie Polsce.  


KORONACJA 9-letniego ZYGMUNTA II AUGUSTA



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz