Łączna liczba wyświetleń

sobota, 7 października 2017

WŁADYSŁAW IV I PLANY WIELKIEJ WOJNY Z IMPERIUM OSMAŃSKIM - Cz. I

CZYLI JAK TO KRÓL

RZECZYPOSPOLITEJ WŁADYSŁAW IV

PLANOWAŁ ODBUDOWAĆ DAWNE

CHRZEŚCIJAŃSKIE PAŃSTWO 

W KONSTANTYNOPOLU


WŁADYSŁAW IV WAZA
 



Panowanie króla Władysława IV z dynastii Wazów (1632-1648) było jednym z najpłodniejszych, choć często pomijanych lub zapomnianych okresów w dziejach dawnego Królestwa Polskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W roku 1632 r. (30 kwietnia) zmarł król Zygmunt III Waza. Jego prawie 45-letnie panowanie, to okres częstych wojen i najazdów, a mimo to w roku jego śmierci Rzeczpospolita wciąż była pierwszą potęgą w Europie Środkowo-Wschodniej. Sejm który zebrał się 24 września 1632 r. (pod laską Jakuba Sobieskiego), wybrał nowym królem (8 listopada) 37-letniego księcia Władysława, syna zmarłego władcy. 13 listopada nowy król zaprzysiągł artykuły henrykowskie i pacta conventa (czyli tzw.: konstytucje dla polskiego króla, który zaprzysięgając je, zobowiązywał się do ich przestrzegania i realizacji), a oficjalna koronacja miała miejsce 6 lutego 1633 r. (tuż po złożeniu ciała zmarłego króla w podziemia katedry krakowskiej na Wawelu - 4 lutego). W tym czasie przez Rzeczpospolitą przechodziła fala dość ożywionych sporów religijnych (Polska była o tyle inna od reszt Europy, w której szalały krwawe religijne wojny, że tutaj spory toczono w sposób pokojowy, na sejmach i sejmikach ziemskich, a nie orężnie, przelewając krew bratnią. Piotr Skarga, jeden z najbardziej płodnych pisarzy polityczno-religijnych ówczesnej Europy, należący do zakonu jezuitów, tak pisał o innowiercach w Rzeczypospolitej: "To prawda, że złe heretyki, ale ludzie dobrzy, złe błędy, ale natury chwalebne, złe odszczepieństwo, ale krew miła". Zaś jedynym przykładem prześladowania religijnego w ówczesnej Polsce, było zamknięcie szkoły ariańskiej w Rakowie - jedynej takiej placówki w Europie w 1638 r. Powodem tego było znieważenie krzyża przez uczniów tamtejszej szkoły. Zresztą do walki z arianami nawoływali nie tylko katolicy, ale też i protestanci, którzy pod tym względem połączyli swe siły). 

Okres ten był bowiem niezwykle bogaty w najróżniejsze religijne i mistyczne prądy. Za panowania Władysława IV odbyły się też dwa duże synody ogólnopolskie, grupujące przedstawicieli różnych religii - w 1634 i 1643 r. Powstało szereg pism teologicznych, jak choćby "Harfa duchowa" - Marcina Laterny, "Żywoty świętych" - Piotra Skargi, "De optimo senatore" - Wawrzyńca Goślickiego (dzieło szczególnie popularne w Anglii w tym okresie), "Lyrica i Epigrammata" - Macieja Sarbiewskiego (bardzo popularne w Europie, zaczytywał się w nim sam papież Urban VIII) i wiele innych, w tym dzieła katolików: Jakuba Wujka, Stanisława Grodzickiego, Marcina Świąteckiego, Fryderyka Bartcza, Marcina Łaszcza, Benedykta Herbsta, Szymona Górskiego i Jana Cornatiusa (sam Piotr Skarga napisał 20 dzieł, w tym 10 dotyczących spraw religijnych i 10 tyczących polityki i ustroju), oraz protestantów: Fausta Socyna czy Grzegorza Pawła. Zresztą pisali nie tylko mężczyźni, również kobiety, jak choćby ksienia chełmińska - Magdalena Mortęska, która wydała przetłumaczone przykłady pism ascetycznych. Mistyka przeżywa swój rozkwit. Polskie misje katolickie docierają do Persji, Chin, Japonii i Indii, niektórzy muzułmanie przechodzą też na wiarę chrystusową, jak choćby ojciec Nahajus, muzułmański Tatar z Chanatu Nogajskiego, schwytany w jednej z bitew, przyjął chrzest i stał się kaznodzieją.




Czasy panowania Władysława IV, to również okres wielu konwersji religijnych. Do najsławniejszych należały konwersja Katarzyny Myszkowskiej-Bużeńskiej, za młodu wychowywanej w surowej dyscyplinie religii kalwińskiej, po latach przeszła na katolicyzm i urządzała w swym pałacu dysputy z kaznodziejami kalwińskimi, a tych których nie udało jej się przekonać do swoich racji, kazała służbie... szczuć psami (pod koniec życia przeniosła się do klasztoru karmelitanek, gdzie na własne życzenie wykonywała same najcięższe prace, łącznie z myciem podłóg). Lew Sapieha przeszedł z kalwinizmu na katolicyzm pod wpływem... pijaństwa, mianowicie kompani upili go prawie do nieprzytomności, a potem zaciągnęli na nabożeństwo i do Komunii Świętej - odtąd stał się przykładnym katolikiem. Katarzyna z Gostomskich Sieniawska, która wyszła za mąż za protestanta - Prokopa Sieniawskiego (lubiącego popisywać się swą siłą), i namówiła go do przejścia na katolicyzm (Prokop tak lubił się popisywać, że kiedyś złapał za koła królewską karocę, która zjeżdżała z góry. Nie udało mu się jej utrzymać i zleciał z dół zabijając się na miejscu, przez co jego małżonka, Katarzyna stała się właścicielką ogromnej magnackiej fortuny. Do końca życia nie wyszła już za mąż, a wszelkich zalotników przepędzała natychmiast, gdy tylko zaproponowali jej ożenek - kazała uzbrajać służbę i hajduków a nawet sama chwytała za broń i przepędzała zalotników. Jeden taki, który zajechał do niej z orszakiem 500 ludzi pragnąc prosić o rękę, nie zdążył nawet zjeść obiadu, gdy rozsierdzona Katarzyna chwyciła za broń, przez okna wołając uzbrojoną służbę).




Niektórzy twierdzili (jak choćby Zygmunt Krasiński), że to iż w Rzeczpospolitej nie było nigdy wojen religijnych, to raczej dowód naszej słabości a nie siły, gdyż: "Że wojen u nas religijnych nie było, to tylko dowód, że nikt w nic nie wierzył mocno. O to, w co ludzie wierzą, biją się. Wojna jest znakiem życia (...) Cała Polska to raz protestancka, to znów socyniańska, to znów Rzymską apostolską bywała". No cóż, pod pewnymi względami można by się z tym zgodzić, gdyż wydaje się że sprawy wiary w Rzeczypospolitej (pomimo niektórych fanatycznych jednostek), były raczej powierzchowne, braliśmy wszystko i we wszystko wierzyliśmy. U nas znalazły swe miejsce cztery zwalczające się szkoły mistyki chrześcijańskiej: hiszpańska, francuska, włoska i Filotea (św. Franciszka Salezego). Szkołą hiszpańska odznaczała się pesymizmem i surowością wobec natury ludzkiej (co uwidoczniło się w hiszpańskim malarstwie i sztuce tego okresu). Szkoła francuska na odwrót, była jasna i pogodna, cechowało ją otwarcie na człowieka, podkreślała też człowieczeństwo Jezusa Chrystusa (z niej wyszedł kult Serca Jezusowego). Skupmy się na tych dwóch, gdyż to właśnie one zyskały najwięcej posłuchu wśród wiernych w Polsce i na Litwie. Szkołę hiszpańską reprezentowali jezuici, benedyktyni (i benedyktynki) i karmelici bosi, a do najważniejszych propagatorów szkoły w Rzeczpospolitej m.in.: Magdalena Mortęska (wymieniona wyżej), Teresa Marchocka (kolejna autorka biografii mistycznej), Konstancja Kalinowska, ojciec Cyprian Godecki, Zofia Maciejowska, ojciec Fenicki (Fenicjusz) i ojciec Chomętowski. Do szkoły francuskiej zaś należały takie postaci jak: Drużbicki (który rozpowszechnił kult Serca Jezusowego na 30 lat przed św. Małgorzatą Marią Alacoque), Łęczycki i Pawłowski, oni to byli głównymi mistykami szkoły francuskiej w Rzeczpospolitej Obojga Narodów czasów panowania króla Władysława IV Wazy. 




Można by się na temat wiary rozpisywać jeszcze długo, ale przejdźmy teraz do kwestii polityki, gdyż to ona stała głównie za królewskimi planami wojny z Imperium Osmańskim. Ostatnia wojna z Turkami wybuchła w 1633 r. (niedługo po wstąpieniu na tron Władysława IV), i zakończyła się szybkim zwycięstwem Rzeczypospolitej (rozbicie w pierwszej bitwie pod Sasowym Rogiem 4 lipca 1633 r. sił namiestnika Sylistrii Mehmeda Abazy paszy , przez hetmana Stanisława Koniecpolskiego, oraz w drugiej bitwie 22 października pod Kamieńcem Podolskim, niecałe 12 tys. Polaków, pobiło ponad 45 tys. siły turecko-tatarsko-wołoskie, za co sułtan Murad IV skazał Mehmeda Abazy paszę na śmierć. Mimo to sułtan planował dalszą wojnę, żądając zburzenia pogranicznych twierdz i poskromienia Kozaków i rozwiązania ich rejestru, oraz zapłaty haraczu. Posłowie tureccy przynieśli jednak sułtanowi odpowiedź strony Polskiej: "Atakujcie, jeśli macie odwagę, my jesteśmy gotowi". Przy południowej granicy zgromadzono ogromną 50-tysięczną armię plus 12-tysięcy Kozaków (sejm uchwalił podatki na wojsko) i to pomimo jednocześnie prowadzonej wojny z Moskwą (zwycięskiej wojny notabene), sułtan chciał właśnie wykorzystać okazję, gdy król przebywał z głównym wojskiem na wschodnich rubieżach państwa, pod Smoleńskiem i wówczas zaatakować całą swą siłą. Jednak gdy otrzymał informacje o rosyjskiej klęsce pod Smoleńskiem i kapitulacji całej armii moskiewskiej Michaiła Szejna, oraz o mobilizacji dużych sił na południowej granicy z Imperium Osmańskim, sułtan nie tylko że zrezygnował z wojny, ale wysłał swych posłów, którzy zaproponowali pokój (październik 1634 r.) na dogodnych dla Rzeczypospolitej warunkach (Turcy zobowiązywali się do usunięcia ze stepów nadczarnomorskich Tatarów, oraz przyznali Polsce prawo do obsadzania własnymi kandydatami tronów w Mołdawii i Wołoszczyźnie). Rzeczpospolita zyskała znów ogromną strefę wpływów na południu, dochodzącą do Dunaju. 




Pomimo jednak tej krótkiej wojny (oraz wojny z lat 1620-1621, również zwycięskiej dla Rzeczypospolitej, pomimo klęski w bitwie pod Cecorą w Mołdawii wrzesień-październik 1620 r. ostatecznie zwyciężono w bitwie pod Chocimiem wrzesień-październik 1621 r., rozbijając prawie 150 tys. armię sułtana Osmana II) i częstych najazdów tatarskich na wschodnie pograniczne ziemie Rzeczypospolitej, pomiędzy Polską a Turcją Osmańską panował niczym niezmącony pokój od prawie stu lat, czyli od 1533 r. gdy (prawdopodobnie pod wpływem polskiej branki z Rohatynia - Aleksandry Lisowskiej, znanej jako Roksolana/Hurrem), sułtan Sulejman Wspaniały zawarł z królem Zygmuntem I Jagiellonem "Pokój Wieczny" (zresztą ci monarchowie często do siebie pisywali listy, podobnie jak i Hurrem do Bony Sforzy i na odwrót). Król Władysław IV pragnął jednak wielkiej wojny z Turkami, której efektem będzie wyzwolenie Bałkanów i Grecji, oraz zdobycie Konstantynopola i utworzenie tam na powrót po prawie 200 latach, chrześcijańskiego państwa. Potęga Rzeczypospolitej była wówczas ogromna, zarówno militarna, polityczna jak i gospodarcza. Wystarczy tylko prześledzić sobie przepych, z jakim polscy magnaci wjeżdżali do obcych krajów, jak choćby poselstwo podskarbiego nadwornego koronnego Jerzego Ossolińskiego do Rzymu z 27 listopada 1633 r. (20 powozów, 10 wielbłądów, niezliczona ilość koni, gubiących złote podkowy, które zbierali mieszkańcy Wiecznego Miasta, oraz 300 bogatych, wykształconych i znających języki młodzieńców, jako eskorta poselstwa). Stefano della Belli pozostawił z tego wydarzenia sześć akwafort zatytułowanych: "Entrata di Roma dell'ambasciatore G. Ossoliński". Również niezwykle bogaty był wjazd wojewody poznańskiego Krzysztofa Opalińskiego do Paryża w 1645 r. Tenże rok, będzie właśnie początkiem dwuletnich planów wielkiej wojny z Imperium Osmańskim.





 CDN.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz