Łączna liczba wyświetleń

piątek, 20 października 2017

WALKA NIEMIEC O "ZJEDNOCZONĄ EUROPĘ" - Cz. I

TRZY PODJĘTE PRÓBY

1914-1918

1939-1945

i WSPÓŁCZEŚNIE





Jedność! To słowo przyświecało filozofom, poetom i politykom już od starożytności na opisanie zjednoczonej Europy. Oczywiście Europę różnie interpretowano na przestrzeni dziejów, i tak pierwszą próbę zjednoczenia ówczesnych "Europejczyków" podjął Aleksander Macedoński, zakładając swoje imperium, które dla Greków było swoistym ojkumene (czyli światem zamieszkałym). W przeciągu jednego pokolenia świat greckiej społeczności powiększył się o najodleglejsze, często wcześniej nieznane ziemie. Grecy zaczęli częściej podróżować, wszędzie też (na terenach podbitych przez Aleksandra) zakładano nowe kolonie, dzięki czemu, Grek który wyjeżdżał z rodzinnego Koryntu, Haliartus czy Aten i przybywał do Syrii, Mezopotamii lub Egiptu, wszędzie tam odnajdywał Grecję. Ta sama architektura, to samo rozplanowanie nowych miast, ten sam język - grecki świat stał się nagle znacznie większy, niż był jeszcze w poprzednim pokoleniu. Misję jednoczenia Europy (oczywiście rozumianej swoimi interesami i celami), podjął po Hellenach również Rzym, który powiększył rozumienie Europy o tereny zachodnie (tracąc też cały grecki Wschód). Już na przełomie I wieku p.n.e. i I wieku naszej ery, widać wyraźne ukształtowanie się podziału Europy na Północ i Południe. Południe, to zjednoczony Rzym, Imperium cezarów, rządy prawa, grecka filozofia i oczywiście ucisk, Północ zaś to... Lechia, tereny Lechitów i aryjskich plemion proto-słowiańskich, w których dominowała przede wszystkim wolność (luźny związek federacyjny tzw.: Wielkiej Lechii, ale nie była to żadna anarchia, tylko wolność w ramach federacji).

Jednak te dwa wielkie twory starożytności (Rzym i Lechia), które często i gęsto ze sobą walczyły, uległy z czasem rozpadowi. Najpierw upadło Imperium Rzymskie (V wiek), potem ten sam los spotkał i Wielką Lechię (VIII/IX wiek). Zaczęły powstawać mniejsze organizmy państwowe, które potworzyły się na gruzach tych dwóch wielkich mocarstw starożytności. Ale pamięć zjednoczonego świata była bardzo silna, wśród tamtejszych społeczności (szczególnie zaś wśród elit tych społeczeństw). Dlatego też podejmowano próby ponownego odtworzenia Imperium Rzymskiego (O powrocie do czasów Wielkiej Lechii nie było już mowy, a to głównie dlatego że poszczególne plemiona dawnej federacji, zaczęły coraz częściej występować przeciwko sobie, na co wpływ miały albo przyjęcie nowej religii - chrześcijaństwa z Rzymu lub z Bizancjum, podbój przez społeczności franko-galo-rzymskie (jak np. w przypadku słowiańskiego plemienia Saksonów/Siekierów, które w przeciągu kilku pokoleń całkowicie się sfrancuziały i zlatynizowały, by następnie stanowić jedno z głównych plemion wschodnio-frankońskich - czyli niemieckich). Pierwszą taką próbą, było odtworzenie Cesarstwa Zachodniorzymskiego przez Karola Wielkiego w 800 r. Kilka dekad wcześniej (754 r.), jego ojciec Pepin III utworzył Państwo Kościelne zależne od króla Franków (a następnie cesarza zachodniorzymskiego), czym wyrwał papieży z orbity wpływów Bizancjum (Egzarchat Rawenny), w którą to Rzym papieski wpadł, od czasów wojen Justyniana Wielkiego w Italii (pierwsze zdobycie Rzymu przez Bizantyjczyków w 538 r., zdominowanie całej Italii w 552 r. a utworzenie Egzarchatu w 584 r.).

Tak jednak "zjednoczona" Europa Zachodnia była bardzo słabym tworem, nawet religia chrześcijańska na nowych obszarach Imperium była inna niż w samym Rzymie (niektórzy frankijscy kapłani udzielali chrztu "w imię ojczyzny i córki" zamiast: "w imię Ojca i Syna"). Brało się to albo z niewiedzy, albo z niedokładnej znajomości łaciny, albo też z preferowania lokalnych tradycji, co już dla papieży było powrotem do czasów pogaństwa. Dlatego też bardzo szybko powstały plany podziałów Imperium karolińskiego. Pierwszy taki, pojawił się już jeszcze za życia Karola Wielkiego (który nie oszukujmy się, nie był żadnym władcą na miarę dawnych rzymskich cesarzy, bliżej mu bowiem było do władców krajów barbarzyńskich, zresztą do końca życia pozostał Austrazyjczykiem, dochowującym wierności i przestrzegającym znacznie bardziej praw i przykazań własnych przodków, niż praw nowego imperium rzymskiego). W 806 r. w Thionville Karol Wielki zaproponował swym wielmożom, że po jego śmierci cesarstwo zostanie podzielone na trzy części, pomiędzy jego synów (było to zresztą zgodne z prawami Franków, którzy swe włości, czy to państwowe czy prywatne, dzielili sprawiedliwie pomiędzy wszystkich męskich potomków, co oczywiście często prowadziło do rozpadu danych majętności lub państw). Ludwik miał otrzymać całą Akwitanię oraz ziemie od równiny Langres po Alpy, Pepin północną Italię, Bawarię, część Alemanii oraz niewielkie tereny w Karyntii, najstarszy zaś Karol całą resztę (czyli dzisiejszą północną Francję, Belgię, Holandię, oraz zdobyte na Słowianach tereny dzisiejszych środkowych i północnych Niemiec). Co ciekawe, Karol Wielki wcale nie precyzuje, któremu z synów (córki miały do wyboru, albo dobrze wyjść za mąż, albo klasztor), należałaby się godność cesarska (co dobitnie świadczy, że on wcale nie utożsamiał swej koronacji z 25 grudnia 800 r. na cesarza, jako odbudowy Imperium Zachodniorzymskiego, on raczej uważał to wydarzenie za swoje własne wywyższenie i prawdopodobnie sądził że wraz z jego śmiercią i ten tytuł powinien zniknąć).

Cesarstwo jednak przetrwało po jego śmierci (odziedziczył je jego syn Ludwik I zwany Pobożnym, gdyż Karol zmarł jeszcze ze życia ojca, w 810 r.), choć było budowane na bardzo "kruchym" materiale. Zacznijmy od tego, że cała Akwitania to dla Franków był już zupełnie inny świat, Akwitańczycy bowiem pielęgnowali dawne (celtyckie) zwyczaje i nie zamierzali się integrować z pogardzającymi nimi Frankami. A przecież ówczesna Akwitania to były ogromne tereny, ciągnące się od Zatoki Baskijskiej do rzeki Rodan (cała południowa Francja do granicy z Hiszpanią) i od Pirenejów do Limoges i Clermont. Jej odpadnięcie oznaczało w zasadzie samolikwidację cesarstwa, a fakt że Akwitańczycy nie uważali się za Franków i nie podzielali imperialnych pasji potomków Karola Wielkiego, jest dość symboliczny. Katalonia (zajęta przez Franków w 801 r. jako Marchia Hiszpańska i potem rozszerzona do Ebro w 812 r.) jest zasiedlona przez uciekinierów z południa (czyli dzisiejszej Hiszpanii) muzułmańskiego Emiratu Omajjadów, tzw.: Hispanów, którzy również nie uważają się za Franków. Prowansja stanowi centrum celto-rzymskich tradycji, zupełnie odmiennych od frankijskich. Burgundczykom już jest bliżej do Franków, ale już nieodległa północna Italia, to również zupełnie obcy świat (świat dawnej romańskiej ludności, czyli dla Franków kolejna bariera mentalna i językowa), Bretania to świat celtycki, ciągle niepodbita (choć uzależniona) przez Franków (nic więc dziwnego że to właśnie tam Rene Goscinny i Albert Uderzo umiejscowili osadę owych niepokonanych Galów - Asteriksa i Obeliksa). 




Jedynie w Austrazji (Hesja, Turyngia, Alemania) i Neustrii (Normandia, Maine, Anjou) oraz na ziemiach dzisiejszej Belgii i Holandii dominuje "lingua theotisca" (język ludzi zza gór - Górmanów czyli Germanów). Bawaria była już wówczas prawie w całości zromanizowana. Najwięcej jednak problemów stwarzały najnowsze, słowiańskie nabytki cesarstwa, czyli Saksonia (kraj słowiańskiego plemienia Siekierów/Saksonów, czyli całe dzisiejsze północne Niemcy, od granicy z Holandią do Łaby i od Morza Północnego do Kassel) oraz tzw.: Marchia Serbska (ziemie dzisiejszych środkowych Niemiec, do zachodniej granicy Czech). Są to bowiem wciąż kraje słowiańskie, gdzie (pomimo romanizacji religijnej i germanizacji politycznej), dominuje język i słowiańskie obyczaje. Nic więc dziwnego, że taki zlepek różnych języków, obyczajów, tradycji, kultur i wzajemnych animozji, będzie stanowić siłę odśrodkową i tak też się stało z Imperium karolińskim. 




Panowanie Ludwika I Pobożnego (od 814 r.) nie było też popularne w społeczeństwie frankońskim, jako że wprowadził on na dwór cesarski iście zakonny tryb życia. Zniknęły tance i zabawy, muzyka i śpiew zostały zakazane (prócz pieśni religijnych). Nowy cesarz opuścił Akwizgran i przeniósł się do Ingelheim, gdzie wiódł prawdziwie dewotyczny tryb życia (władzę w państwie powierzając niejakiemu Witizie z Aniane, Wizygotowi z pochodzenia), wszystkie swoje siostry (czy chciały czy nie) zamknął w klasztorze. Wielu wielmożom bardzo więc przeszkadzała "kadzidłowa" polityka nowego cesarza. Wprowadza on jednak po raz pierwszy w społeczności frankońskiej, prawo sukcesji dynastycznej najstarszego syna (primogenitura), nadając najstarszemu synowi - Lotarowi w 817 r. prawo do dziedziczenia tronu w sposób niepodzielny. Jednak kolejne małżeństwo władcy i konflikt z synami (sprzeciwiającymi się uznania zasady primogenitury i żądającymi respektowania dawnych praw Franków), powoduje że staje się on władcą słabym i chwiejnym, ulegającym swej drugiej żonie Judycie (słynnej z urody), córki hrabiego Welfa. Po śmierci cesarza w 840 r. jego trzej synowie Lotar, Ludwik i Karol zwany Łysym rozpoczynają ze sobą krwawe walki, zakończone ostatecznie traktatem w Verdun w 843 r. i ostatecznym podziałem cesarstwa Karola Wielkiego. Karol Łysy (syn Judyty), dziedziczy Królestwo Zachodnio-frankońskie, czyli dzisiejszą Francję, Lotar (syn pierwszej żony Ludwika Pobożnego - Ermengardy), otrzymuje koronę cesarską, północną Italię, księstwo Spoleto, kontrolę nad Państwem Kościelnym, dzisiejszą Szwajcarię, zachodnią i północną cześć dzisiejszej Francji, połowę Belgii, całą Holandię, oraz północno-zachodnim (Morze Północne) nadmorskim pasem dzisiejszych Niemiec. Ludwik zaś (również syn Ermengardy), zwany Niemcem, lub Niemieckim, otrzymuje Królestwo Wschodnio-frankońskie, czyli właśnie pozostałe tereny dzisiejszych Niemiec, Austrii, Chorwacji i części Węgier.

Tak oto cesarstwo rozsypuje się na trzy części, a bracia zajęci byli albo wzajemną konfrontacją, albo też walkami z wikingami, którzy dokonują częstych najazdów (w 845 r. palą i plądrują Paryż, w 848 r. Bordeaux, w 853 r. Orlean, jak również z Arabami, którzy dokonują śmiałych wypraw na ziemie dawnego cesarstwa, a w 846 r. zdobywają port w Ostii i podchodzą pod mury Rzymu (plądrując i paląc Bazylikę św. Piotra w Watykanie i bazylikę św. Pawła za Murami). Na wschodzie zaś powstaje zjednoczona federacja plemion pod nazwą Państwa Wielkomorawskiego z dominującą pozycją Morawian, Słowaków, Czechów i Dudlebów (plemię Wiślan ze stolicą w Krakowie, również weszło wówczas w skład tego państwa). Do tego bardzo pogarsza się położenie najuboższej ludności frankońskiej, wielu z nich przymiera głodem, podczas gdy włości wielmożów i biskupów rozrastają się, zamieniając wręcz w prywatne miasta, otoczone murami (jak choćby posiadłość biskupa Nicetiusa z Trewiru, znajdująca się nieopodal Mediolanu, jak pisał poeta Fortunatus: "Otoczona była murem z trzydziestoma wieżami. Przy moście prowadzącym do posiadłości stała baszta (...) Obszerny pałac biskupa stał na wierzchołku wzgórza, a wokół niego rozciągały się pola uprawne". Było też mnóstwo niewolników (głównie uprowadzonych Słowian, handel słowiańskimi niewolnikami wówczas niezwykle wzrósł i trwał do czasu powstania... państwa polskiego, czyli do lat 60-tych X wieku, po tej dacie następuje zdecydowany spadek uprowadzeń i sprzedaży niewolników z Europy Środkowej i Wschodniej). Liczba sprzedawanych niewolników co prawda nie dochodziła do tej z czasów starożytnych, ale i tak była ogromna, a trudnili się nimi zarówno szwedzcy wikingowie (Waregowie lub Rusowie jak kto woli), Frankowie, Arabowie Umajjadzi i Aghlabidzi), oraz Żydzi. Głównymi ośrodkami handlu słowiańskimi niewolnikami w Europie Zachodniej były: Ratyzbona w Bawarii, Narbona oraz Verdun we Francji, skąd płynęli do krajów muzułmańskich, oraz Wenecja. Po powstaniu państwa polskiego nastąpił znaczący spadek i z czasem kres handlu Słowianami. Przez Polskę i Polaków ukrócił się intratny biznes, na którym od 641 r. (czyli od zawarcia tzw.: Baktu chrześcijańsko-muzułmańskiej umowy handlowej, która przetrwała ponad 300 lat, mającej na celu wzajemną pomoc w handlu niewolnikami oraz w ustaleniu stref wpływów), zarabiali zarówno muzułmanie jak i Frankowie i Włosi z Europy Zachodniej. No cóż, już wtedy było widać że ta "polska zawalidroga" będzie kontynuowała swoje nikczemne praktyki, chroniąc Europę wielokrotnie od wszelakich (głównie, choć nie tylko muzułmańskich zagrożeń) szczególnie zaś w 1621, 1683 i 1920 r. A po podziale cesarstwa Karola Wielkiego w Verdun, wciąż jeszcze nie istniały Niemcy, i nie powstaną jeszcze przez bardzo długi czas.


OTO MAPA EUROPEJSKIEGO 
HANDLU NIEWOLNIKAMI
(250 r. p.n.e. - 1500 r.)



CDN.
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz