Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 października 2017

TAJEMNICZA "ANTYFEMINISTYCZNA" SZKOŁA DLA MŁODYCH DZIEWCZĄT - Cz. I

PROGRAM NAUKI: 

NAUKA JĘZYKÓW OBCYCH, 

SZTUKA POPRAWNEJ KONWERSACJI,

NAUKA TAŃCA, 

KULTURA POPRAWNEGO ZACHOWANIA

SIĘ W TOWARZYSTWIE, 

NAUKA GOTOWANIA, 

"DEKALOG POSŁUSZNEJ KOBIETY" 

I WIELE INNYCH





Jest taka szkoła, o której oficjalnie się nie mówi, a nawet która oficjalnie nie istnieje (zresztą to czy ta szkoła realnie istnieje czy też nie, niech pozostanie słodką tajemnicą). Powstała już jakiś czas temu (w tym roku będzie obchodzić swoje 17-te urodziny), nie powiem jednak czy działa ona w Polsce czy za granicą (to też niech pozostanie słodką tajemnicą). Pomysł na założenie takowej placówki wychowawczej, narodził się jeszcze w latach 90-tych XX wieku w kręgu kilku biznesmenów, którzy mieli wystarczające środki, aby zakupić budynek, wyposażyć go, ogrzać i wykończyć. Byli to do pewnego stopnia wolontariusze, gdyż szkoła jest całkowicie darmowa, a uczące się w nim dziewczęta (jest to bowiem szkoła dla dziewcząt), nie muszą płacić czesnego za pobieraną naukę (zresztą, często nie miałyby nawet na to pieniędzy). Pomysł narodził się, jako odpowiedź na permanentną feminizację młodych kobiet w latach 90-tych XX wieku, na wyzwolenie seksualne, aborcje i tego typu sprawy. Postanowiono stworzyć szkołę, w której młode kobiety znajdą ostoję normalności przed "niszczącym je feminizmem naszych czasów" (jak sprawę streścili założyciele). Ponieważ szkoła jest całkowicie darmowa a program nauki dość ciekawy (nauka kilku języków obcych, poznawanie dziejów sztuki, historii, kultury, mody, nauka dobrych obyczajów i poprawnego zachowania się w towarzystwie - w tym m.in.: wiedza o używaniu odpowiednich sztućcy do odpowiednich potraw) jest to szkoła (dla wiedzących o jej istnieniu) dość popularna, ale nie każda dziewczyna może się do niej dostać. O tym która będzie mogła rozpocząć darmową edukację (a często są to dziewczęta z biednych, wiejskich rodzin), decyduje specjalne kolegium, złożone z założycieli i sponsorów szkoły. Ale po kolei.

Wbrew temu co samo się tutaj nasuwa, nie jest to żaden dom publiczny, czy ośrodek stręczenia młodych kobiet do pracy w agencjach towarzyskich. Zarówno bowiem założyciele jak i sponsorzy (co jest statutowo zagwarantowane) nie mogą sypiać ze swymi podopiecznymi. Celem założenia tej placówki nie jest bowiem wykorzystanie seksualne dziewcząt (gdyby bowiem na tym im zależało, to nie poświęcali by swego czasu i pieniędzy na stworzenie tej placówki, tylko po prostu spędzaliby czas na przyjemnościach łoża w inny, znacznie prostszy i nie wymagający aż takich środków sposób). Celem jest przygotowanie młodych kobiet do roli żony i matki, dla ich przyszłych mężów - tyle i tylko tyle. Zaś jedyną formą erotycznej ekspresji jest... karanie dziewcząt za najdrobniejsze przewinienia (w szkole panuje totalny rygor i posłuszeństwo i każda podopieczna musi wypełniać wszystkie, nieerotyczne polecenia swych wykładowców lub założycieli), spankingiem na gołą pupę. Wbrew pozorom, choć dla niektórych może wydawać się to niesłychane, jest bardzo wiele chętnych młodych kobiet, które oczekują na możliwość pobierania nauki w owej placówce. Są też mężczyźni, którzy gdy tylko słyszą o owej szkole, zadają mnóstwo pytań, z których najczęściej powtarzają się te: "Jak wam się to udało?", "Jak do tego namówiliście kobiety?" itd. itp. Jak już pisałem wyżej, szkoła nie powstała jako uczelnia publiczna, a jako elitarna szkoła dla młodych panien i raczej żadnej z nich nie trzeba było do tego jakoś specjalnie namawiać, wszystkie są tu na własne życzenie i gdy tylko otrzymały promocję, rozpoczęły naukę. Swoją drogą tak to już jest, w kobiecej naturze, w jej najgłębszych czeluściach, szai się silna potrzeba uległości - i właśnie tę uległość starają się wydobyć na wierzch założyciele i wykładowcy owej szkoły.




Jak już wspomniałem, dziewczęta przechodzą rygorystyczną selekcję. Czasami trwa ona nawet kilka miesięcy, nim ostatecznie zapadnie decyzja nad przyjęciem czy też odrzuceniem danej kandydatury. Szkoła mieści się na obrzeżach jednego z miast (którego? - tajemnica). Przybytek otoczony jest pokaźnych rozmiarów murem od wścibskich oczu, a przybyłe dziewczęta zamieszkują w przyszkolnym akademiku. Semestr, czyli nauka w owej szkole trwa trzy miesiące, a przez ten czas dziewczęta nie mogą kontaktować się z nikim innym ze świata zewnętrznego (mogą jedynie telefonować do bliskich, ale telefony są też wyliczane, na każdą z nich przypadają dwa na tydzień - czasami zdarza się więcej, ale to zależy od odnoszonych sukcesów w nauce). Dziewczęta mieszkają w oddzielnych pokojach (po dwie w każdym), a ich wystrój raczej nie jest wykwintny (łóżko, stolik, lampka nocna, szafa na przybory szkolne, szafka na ubrania i szafa na buty, oraz jeden mały buduarek). Dziewczyny nie mogą się malować (wyjątkiem są bale, urządzane na zakończenie semestru, gdy dziewczęta przywdziewają uszyte przez siebie kreacje i po raz pierwszy od przybycia do szkoły mogą pomalować usta, oczy i policzki), preferowana jest bowiem naturalność. Zajęcia prowadzone są przez wykładowców obojga płci, ale opiekę nad dziewczętami sprawują tylko kobiety w średnim wieku, które pilnują ich bezpieczeństwa i dbają i porządek i spokój na terenie placówki (zakazane są wzajemne kłótnie i spory, za najmniejszy przejaw niesubordynacji grozi ostre bicie na gołą pupę). Wszystkie te nadzorczynie podlegają dyrektorce placówki, którą także jest kobieta (nadzorczynie i dyrektorka pobierają za swą pracę wynagrodzenie, a pieniądze na to czerpane są z innych źródeł, bo choć szkoła jest całkowicie darmowa, to jednak założyciele zarabiają na niej pieniądze. W jaki sposób? O tym potem).

Jak już pisałem przedmioty są bardzo różne (lekcje języków obcych, poznawanie historii sztuki, kultury, mody dobrych obyczajów, nauka kulturalnego wysławiania się, florystyka - sztuka przyozdabiania domu kwiatami, sztuka poprawnego prowadzenia domu - w tym układania zastawy stołowej i nauka używania sztućców do określonych potraw, aby nie popełnić faux pax - z tego też są dziewczęta rozliczane i na tej bazie wystawiane są im oceny. Dużo jest przedmiotów dotyczących historii malarstwa, rzeźby, muzyki i mody, poza tym krawiectwo - tak aby każda dziewczyna potrafiła po zakończeniu trzymiesięcznej nauki sama sobie uszyć suknię wieczorową na bal semestralny. Poza tym oczywiście nauka gotowania i przyrządzania potraw. Są też lekcje gry na fortepianie, skrzypcach i innych instrumentach, oraz obowiązkowe lekcje śpiewu i tańca (począwszy od klasycznego a skończywszy na współczesnych). Jest też nauka prawidłowego chodzenia. Program jest mocno przeładowany informacjami i rzadko która z dziewcząt może go opanować w ciągu całego tygodnia, co tydzień bowiem, zawsze w soboty jest sprawdzian. Polega on zawsze na czymś innym (raz to jest np. poprawne przyrządzenie kaczki lub innej potrawy, a innym razem poprawne odtańczenie określonych tańców, lub też sprawdzian ze znajomości języków obcych itd.). Dziewczęta wzajemnie rywalizują o tytuł najlepszej uczennicy tygodnia. Tylko ta, która zwycięży w tej konfrontacji, może spokojnie udać się do swego pokoju na odpoczynek, wszystkie pozostałe czeka kara - oczywiście jest nią spanking na gołą pupę, w wykonaniu założycieli lub sponsorów szkoły. Jest więc co robić, a po takim biciu dziewczęta muszą odpocząć, więc niedziela zawsze jest dniem wolnym od zajęć. Spędzają ją więc masując lub smarując obolałe pośladki kremem, słuchając muzyki, czytając książki, rozmawiając, dowcipkując, spacerując po ogrodzie. W niedziele także muszą przestrzegać zasad dobrego wychowania, nie wolno krzyczeć, nie wolno się kłócić, w ogóle nie wolno podnosić głosu. Kobiety muszą się nauczyć łagodności i uległości, także we wzajemnych kontaktach - taki jest bowiem cel założycieli owej szkoły.




Na terenie szkoły, nie wolno dziewczętom nosić spodni. Jedynie sukienki, sięgające co najmniej do łydek, a często dłuższe (nie ma tutaj ściśle określonego stroju, ale dziewczęta mogą wybierać z wielu sukienek, jakie znajdują w swych szafach). Jest jeszcze coś, o czym nie napisałem. Mianowicie jest coś takiego jak "Dekalog Posłusznej Kobiety" i jest to elementarz każdej uczennicy tej szkoły. Dekalog składa się z kilku punktów, w których wymienione są wszelkie obowiązki jakie powinna spełnić kobieta, aby zasłużyć sobie na miano dobrej żony. Nie będę ich przytaczał (zresztą nie znam wszystkich), w każdym razie dziewczęta muszą je obowiązkowo poznać i nauczyć się ich na pamięć, aby obudzone w środku nocy, mogły bezbłędnie je wyrecytować. Dziewczyny oczywiście nie muszą tego robić, nikt ich tu do niczego na siłę nie zmusza, mogą opuścić szkołę kiedy chcą (większość i tak jest wyrzucana za niesubordynację lub inne przewinienia, ale tych, które odchodzą z własnej woli jest niewielka mniejszość), na ich miejsce i tak czekają już nowe dziewczęta. Wszystko jest prawnie uregulowane, dziewczyny w chwili przyjęcia do szkoły, otrzymują kwestionariusze, w których godzą się przez trzy miesiące nauki wykonywać wszystkie (powtarzam - nieerotyczne), polecenia swych wykładowców, założycieli, nadzorczyń i dyrektorki, każda próba najmniejszego sprzeciwu kończy się razami na goły tyłek - i na to też muszą się zgodzić, jeśli chcą podjąć naukę w tej szkole. Soboty są wiec najgorszym dniem dla wielu z nich, bowiem tylko jedna przechodzi sprawdzian, reszta zostaje poddana spankingowi. Po zakończeniu kary chłosty, niektóre dziewczęta muszą uklęknąć w roku pokoju na ziarnach grochu i pozostać w takiej pozycji do zakończenia całego procesu kary, inne zaś otrzymują polecenie napisania w specjalnym zeszycie który otrzymują, tysiąc razy: "Będę już zawsze grzeczną dziewczynką". Dopiero wówczas mogą udać się na spoczynek. To jednak nie jest cały program nauki, jaki muszą pojąć dziewczęta, aby stać się dobrymi przyszłymi żonami. Równie ważna jest sfera erotyczna, czyli przyciąganie mężczyzny swymi wdziękami i powabem. Poza tym organizowane są specjalne "randki" (nieerotyczne spotkania z mężczyznami) - o których to opowiem w następnej części.       






 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz