Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 21 stycznia 2019

KATON I JEGO RADY - Cz. IV

CZYLI JAK TRAKTOWAĆ 

NIEWOLNIKÓW, 

ABY LEPIEJ POMNAŻALI

MAJĄTEK GOSPODARSTWA?





 Wybuch wojny z Rzymem i wsparcie króla Antiocha III, przyjęli Grecy z mieszanymi uczuciami. Po pierwsze bowiem nie wszyscy z nich pragnęli owego "wyzwolenia" jaki oferował im przez swoich heroldów król Antioch, tym bardziej że w tych miastach, w których wcześniej nie stacjonowały rzymskie oddziały... nie było po prostu czego wyzwalać, gdyż polis te uważały się za wolne. Pojawienie się zaś w Grecji syryjskiej armii Antiocha, mocno zmieniało już te proporcje, gdyż teraz należało ustosunkować się do owych "wyzwolicieli". Poza tym armia Antiocha nie była zbyt liczna, więc naturalnie liczyła na wsparcie samych Greków, a wielu z nich już wcześniej poznało skuteczność rzymskiego legionu i widząc szczupłe siły króla Seleucydów, przerazili się. Jednym z takich Greków był niejaki Fajneas, który w Związku Etolskim stał na czele umiarkowanie anty-rzymskiego stronnictwa i który już wcześniej walczył u boku Rzymian przeciw Macedończykom pod Kynoskefalaj (197 r. p.n.e.). Postulował on wykorzystanie Antiocha jedynie w roli pośrednika w stosunku do rzymian, a nie wodza mającego "wyzwolić Helladę". Uważał że siły, które Antioch ze sobą prowadził, są wybitnie niewystarczające aby nie tylko pokonać Rzymian, ale aby nawet narzucić swoją kontrolę nad Grecją w czasach pokoju. Przeciwnego zdania był jego konkurent, niejaki Thoas, który twierdził że Antioch jest naturalnym wodzem i że należy wesprzeć go siłami Etolów. Tak też się stało - Antioch został obwołany "strategos autokrator" (wodzem naczelnym) wojsk Związku Etolskiego i jedynie przydzielono mu 30 strategów jako radę wojenną. Pierwszym ich celem stało się opanowanie twierdzy Chalkis na Eubei.

Był to początek 191 r. p.n.e. i w Rzymie na wieść o agresywnych krokach Antiocha (któremu w grudniu roku poprzedniego senat oficjalnie wypowiedział wojnę), podjęto natychmiastową decyzję o powołaniu pod broń 20 000 armii, którą niezwłocznie należało przerzucić do Grecji. Niezwłocznie, bowiem istniała obawa że jeśli się tego nie uczyni, Antioch po zajęciu Hellady będzie próbował dokonać inwazji na Italię, a tego kategorycznie Rzymianie starali się uniknąć (pamiętając jakie negatywne miało to konotacje jeszcze kilka lat temu, gdy Hannibal okupował całe italskie południe). Wodzem tej armii automatycznie został konsul roku 191 p.n.e. - Maniusz Acyliusz Glabrion (notabene człowiekiem z plebsu, który jako pierwszy w rodzie wszedł do senatu jako protegowany stronnictwa, na zasadzie "homo novus" - nowy człowiek). Drugim konsulem tego roku, był Publiusz Korneliusz Scypion Nazyka, który był kuzynem Scypiona Afrykańskiego (pogromcy Hannibala spod Zamy w 202 r. p.n.e.), co znaczy że Scypion wciąż wywierał duży wpływ na ówczesną politykę (dodatkowo czterej pretorzy też należeli do stronnictwa Scypiona), a jego młodszy brat - Lucjusz Korneliusz Scypion znalazł się wśród kadry dowódczej Acyliusza, szykującego się do przeprawy do Grecji. W lutym 191 r. p.n.e. cała rzymska armia (20 000 piechoty, 2 000 jazdy i 15 słoni bojowych), wylądowała w Grecji i przez Ilirię i Epir pomaszerowała do Tesalii (gdzie wciąż przebywał król Antioch). Filip V - król Macedonii jednoznacznie opowiedział się po stronie Rzymu, za co został mu przyznany przez senat status sprzymierzeńca. Pozwoliło to Rzymianom skrócić dystans, oraz zachować siły na niepotrzebną walkę z Macedończykami, a jednocześnie (z chwilą wylądowania w Grecji) od razu przejść do działań ofensywnych, spychając Antiocha do defensywy.

Wkrótce potem Chalkis też zamknęła przed Antiochem swoje bramy i otrzymała wsparcie w liczbie 500 hoplitów, ze strony pro-rzymskiego Związku Achajskiego. Taką samą liczbę żołnierzy Achajowie wysłali też do Aten, aby wzmocnić tamtejsze pro-rzymskie stronnictwo i przeciwdziałać wzburzonym nastrojom Ateńczyków, którzy domagali się sojuszu z królem Antiochem Wielkim. Po przybyciu Achajów do Aten, stronnictwo pro-syryjskie uległo rozpadowi, a stojący na jego czele polityk ateński - Apollodoros, skazany został na wygnanie. Król Antioch postanowił ukarać zbuntowane miasto Chalkis (którego przedstawiciele notabene twierdzili że miasto nie potrzebuje być wyzwalane, gdyż już jest wole i pragnie zachować pokój z królem Antiochem, ale pod warunkiem iż on nie będzie ich niepokoił i pozostawi Eubeę neutralną). Wysłał więc tam jednego ze swoich wodzów - Menipposa z 3 000 żołnierzy, oraz Poleksenidasa z Rodos z całą swoją flotą (sam zaś ruszył pod Chalkis nieco później z 6 000 wojska). Menippos tymczasem zajął niewielką fortecę nieopodal Chalkis, leżącą po drugiej stronie cieśniny - Salganeus, gdzie dowiedział się iż w Beocji, nieopodal Delionu (świętego okręgu Apollina niedaleko miasta Tanagra) wylądowali Rzymianie z floty pretora Atyliusza Serranusa. Postanowił ich zaatakować i wykorzystując element zaskoczenia większość z nich wybił (do niewoli wziął ok. 50 z nich, zaś niewielka liczba Rzymian zdoła uciec). Tymczasem pod Chalkis przeprawił się już król Antioch, który wezwał mieszkańców do kapitulacji. Klęska Rzymian pod Delion spowodowała iż obywatele Chalkis ugięli się i otworzyli bramy swego miasta przed władcą z dynastii Seleucydów. Za przykładem Chalkis poszły i inne miasta Eubei.




Wkrótce potem do Antiocha przyłączyli się Beoci, którzy jednak w tym czasie nie reprezentowali żadnej liczącej się siły militarnej, a wewnętrznie (szczególnie Tebańczycy) byli gnuśni i żądni wygód. W Tebach bowiem urządzano w tym czasie ciągłe przyjęcia (orgie), zupełnie zaniedbując sprawy publiczne i sądowe (od 25 lat nie organizowali Tebańczycy sądów, ani publicznych ani prywatnych, skupiając się jedynie na wyborze takich strategów, którzy obiecywali ludowi rozdawnictwo pieniędzy, niczego w zamian nie oczekując). Poparcie Teb i całej Beocji było więc nic nie warte, bowiem nie wspomogli oni sił Antiocha ani jednym żołnierzem. Podobnie wsparcie Eubei i Tesalii nic nie dało syryjskiemu władcy, nic więc dziwnego że Hannibal przestrzegał Antiocha: "Podbój Tesalii (...) nietrudną jest rzeczą. Bo ten lud, od dawna udręczony, dziś przejdzie na twoją stronę, a potem znów przeżuci się do Rzymian, jeśli tak złożą się okoliczności". Hannibal uważał że król popełnił błąd, przyjmując wojnę w Helladzie, gdyż gdyby wcześniej go posłuchał, dziś do Rzymu nie dochodziłyby wieści o upadku Chalkis, tylko o paleniu Etrurii i Ligurii, oraz o zdradzie Celtów, którzy niechybnie przyłączyliby się do armii Hannibala i Antiocha w Italii. Kartagińczyk twierdził że wojna ta, choć prowadzona na rzymskich zasadach, wciąż może okazać się zwycięska, należy tylko przeciągnąć na naszą stronę króla Macedonii - Filipa V. Trzeba to uczynić, jeśli myśli się o zwycięstwie, a gdyby Filip odmówił wsparcia po dobroci, należy pociągnąć z wojskiem ku Lizymachei i spustoszyć macedońskie pogranicze - trzeba uczynić bowiem wszystko, by Macedonia przeszła na stronę Antiocha. Do tego należy doprowadzić jeszcze w zimie, by na wiosnę sprowadzić z Azji resztę armii. Flotę podzielić na dwie części: jedna miałby operować w rejonie Korkiry i odciąć Rzymianom drogę powrotną do Italii, druga na Morzu Tyrreńskim miałaby pustoszyć zachodnie wybrzeże Italii, zagrażając samemu Rzymowi. 

Hannibal uważał, że po połączeniu sił macedońskich i syryjskich i rozbiciu Rzymian w Grecji, należy całą armię skoncentrować na przełęczach koło Byllis, by stamtąd ruszyć nad Pad. Przeniesienie wojny do Italii stanowi bowiem o zwycięstwie w tej wojnie, bowiem nawet jeśli Rzymianie stracą swoją armię w Grecji, będą w stanie wystawić kolejną, co udowodnili już wielokrotnie (choćby po wielkiej klęsce pod Kannami w 216 r. p.n.e. gdy w przeciągu kilkunastu miesięcy wystawili nowe siły). Wybór trasy północnej nad południową (która Hannibal proponował wcześniej), wziął się z faktu, iż Rzymianie dobrze się przygotowali na atak z południa. Od Tarentu do Brundyzjum strzegł z wojskiem pretor Aulus Korneliusz Mammula, natomiast propretor Lucjusz Waleriusz z 20 okrętami strzegł wybrzeży Sycylii. Plan Hannibala był śmiały (podobnie jak i wcześniejszy), ale w tamtych warunkach praktycznie... niewykonalny. Problem nie tylko polegał na szczupłości sił Antiocha w Grecji, ale również na problemach aprowizacyjnych (tej armii, która już w Helladzie była). Bez wsparcia ze strony Macedonii, samo dostarczanie aprowizacji z Demetrias dla armii stacjonującej w Tesalii, było nie lada wyczynem, a przeciągnąć Filipa V na swoją stronę Antioch nie mógł, gdyż zbyt wiele niechęci narosło przez lata pomiędzy nimi (Antioch np. wspierał jako kandydata do macedońskiego tronu niejakiego Filipa z Megalopolis), poza tym flota syryjska nie była w stanie operować na Morzu Tyrreńskim, gdyż po pierwsze nie posiadała tam żadnego portu, a po drugie taki manewr zapewne uniemożliwiłaby flota rzymska, operująca wokół Sycylii. Dlatego też Antioch odrzucił plan Hannibala, godząc się jedynie przyspieszyć sprowadzanie reszty swego wojska z Azji. Urażony tym Hannibal wycofał się z dworu królewskiego i już do końca wojny nie brał żadnego udziału ani w naradach wojennych, ani też w samych walkach. 




Tymczasem Antioch zarządził miejsce koncentracji dla wojsk sojuszniczych (Etolów i Athamanów) pod miejscowością Feraj w Tesalii. Wysłał też Filipa z Megalopolis na wzgórza Kynoskefalaj, z zadaniem... pochowania ciał, poległych macedońskich żołnierzy, których kości już od sześciu lat bielały na słońcu. Filip pochował żołnierzy i wystawił duży kopiec na ich cześć. Działanie to było obliczone na pewien zysk polityczny, chodziło bowiem o przeciągnięcie na stronę Filipa z Megalopolis mieszkańców Macedonii, dając im jasny sygnał: widzicie, pochowałem ciała poległych żołnierzy, których wasz króla, w obawie przed Rzymianami, zdradziecko porzucił i pozostawił sępom i szczurom na pożarcie. Niestety, ponownie ani Antioch ani jego protegowany nic na tym nie zyskali, natomiast stracili znacznie więcej. Oto bowiem wzburzony Filip V uznał pochówek żołnierzy pod Kynoskefalaj za zdecydowanie wrogi akt ze strony Antiocha i... oficjalnie wypowiedział mu wojnę (wcześniej, choć wspierał Rzymian, to starał się przynajmniej oficjalnie pozostać neutralny), i zaproponował Rzymianom wspólną akcję przeciwko Seleucydom. Natomiast pod Feraj doszło do dużego nieporozumienia. Mianowicie przybyło tam również poselstwo z Larisy, pytając się dlaczego król syryjski zamierza z nimi walczyć. Na odpowiedź że król pragnie ich wyzwolić spod panowania Rzymian, odrzekli że oni już są wolni i nie pragną by ktokolwiek inny próbował raz jeszcze ich wyzwalać. Powstało nieporozumienie, Feraj zamknęło swe bramy przed załogami Antiocha i jego sprzymierzeńców, co doprowadziło do krwawej próby opanowania miasta. Miasto wreszcie padło, gdy oblężeni, nie widząc znikąd ratunku, zostali odcięci na tamtejszym akropolu. Atak na Feraj, był jednak dużym błędem (jakie król Antioch popełniał dość licznie w czasie tego konfliktu z Rzymem). Co prawda po tej bezsensownej rzezi, większość miast Tesalii otwierało przed nim swe bramy bez walki (tak opanował m.in.: Skotussę, Krannon i Metropolis). 

Teraz król ruszył przeciwko potężnie umocnionej Larisie. Pod osłoną nocy dotarł tam jednak z niewielką siłą (2 000 żołnierzy) trybun - Appiusz Klaudiusz Pulcher, któremu Filip V umożliwił przejście przez swoje terytorium. Ponieważ siły rzymskie były nieliczne, Pulchr wpadł na znakomity pomysł, jak wystraszyć Antiocha III i jego wojsko. Oto bowiem kazał na okolicznych wzgórzach rozpalać setki ognisk, tak, aby powstało wrażenie iż oto nadciągnęła cała rzymska armia. Antioch dał się podejść, uznał bowiem że ma zbyt szczupłe siły na tak licznego przeciwnika i... wycofał się spod Larisy i przeniósł na leża do Cheronei. Był marzec 191 r. p.n.e. i Antioch udał się na odpoczynek. W towarzystwie swej świeżo poślubionej małżonki, pojechał do Delf, by w świątyni boga Apollona, złożyć dary i prosić o wsparcie. Odpoczynek trwał krótko, już bowiem w połowie kwietnia Antioch ruszył do Akarnanii (zachodnia Grecja, w 160 lat później w tamtejszej Zatoce Ambracyjskiej, nad Przylądkiem Akcjum, odbędzie się bitwa morska floty Gajusza Oktawiusza - Oktawiana - z flotą Marka Antoniusza i Kleopatry VII, zakończona klęską tych dwojga i upadkiem Egiptu). Tam, część pomniejszych miejscowości (z miastem Medion na czele) poddała się Antiochowi, ale część (z Tyrrejon i Leukas) dochowała sojuszu z Rzymem. Na wieść o zbliżaniu się sił konsula Glabriona, zawrócił z Akarnanii z powrotem do Chalkis. Tymczasem w Tesalii Filip V, wsparty siłami pretora Marka Bebiusza, zdobył kilka tamtejszych miast. Glabrion wkroczył do Larisy, następnie w Pelinajon (wraz z armią Filipa V) doprowadził do kapitulacji sił Filipa z Megalopolis (Filip V zadrwił sobie wówczas z wziętego w niewolę Filipa z Megalopolis, pozdrawiając go mianem króla, a następnie zakuwając w kajdany i odsyłając do Rzymu. Idąc dalej przez Tesalię w kierunku cieśniny w Termopilach, wszystkie miasta po drodze otwierały przed Rzymianami swoje bramy. W wyprawie tej (wraz z trzema innymi byłymi konsulami - czyli konsularami), uczestniczył też ów Marek Porcjusz Katon, który wsławić się miał podczas zbliżającej się bitwy pod Termopilami.




 

ACT 447 IS NOT APPLICABLE 

AND NEVER WILL APPLY TO POLAND



 CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz