TWÓRCY EUROPEJSKICH CYWILIZACJI
SŁOWIANIE I CELTOWIE
PIERWSZE "EUROPEJSKIE"
CYWILIZACJE:
SŁOWIANIE
(SŁOWIANIE W GRECJI)
(ok. 1800 r. p.n.e. - ok. 1180 r. p.n.e.)
Cz. V
DRUGA WOJNA TROJAŃSKA
(ok. 1194 - 1184 r. p.n.e.)
Cz. III
"Obce ludy na swych wyspach uczyniły spisek i żaden kraj nie oparł się ich broni. Hatti, Kizzuwatna (w oryginale Koda - była to egipska nazwa późniejszej Cylicji), Karkemisz, Arzawa, Alaszija jednocześnie zniknęły"
Fragment inskrypcji faraona Ramzesa III ze świątyni Medinet Habu w Tebach
Czy Wojna Trojańska wybuchła naprawdę? Kim właściwie byli mieszkańcy Troi i czy to właśnie Achajowie rzeczywiście zdobyli Ilion? Żeby odpowiedzieć na te pytania, należy na samym początku uświadomić sobie jedną, niezwykle istotną rzecz, a mianowicie to, że Homer wybornie sobie z nas wszystkich zakpił (mam tutaj na myśli te wszystkie pokolenia czytające Iliadę). Tak, Homer był w rzeczywistości zwykłym propagandystą, zapewne bardzo utalentowanym i potrafiącym dobrze dobrać słowa (pomijając fakt że był niewidomy), ale jednak propagandystą, a nie historykiem czy poetą (już Stalin mawiał: "Musimy znaleźć zajęcie dla każdego utalentowanego szubrawcy"). Nie może to dziwić, jako że przetrwały o nim informacje iż miał być niewidomy, a to oznacza, że musiał mieć jakichś pomocników, którzy spisaliby te jego bajdurzenia. Zapewne więc za swoją pracę pobierał również wynagrodzenie od jakiegoś możnego władcy, któremu taki przekaz, jaki Homer zaprezentował, był bardzo na rękę. Oczywiście są to jedynie moje przypuszczenia, ale pojawiły się one właśnie w wyniku stwierdzenia, że nic w przekazie Homera nie zgadza się z tym, co można wyczytać ze źródeł pozostawionych przez Greków, Traków, Persów, Etrusków czy Rzymian (nie mówiąc już, że nie zgadza się to również z informacjami pochodzącymi z channelingów - chyba że uznamy że to właśnie one mówią nieprawdę). Jedynym zgodnym faktem jest to, że Wojna Trojańska rzeczywiście miała miejsce, poza tym nie zgadza się już nic, łącznie z... walczącymi stronami tego konfliktu. Ale być może oto właśnie chodziło (dziś np. lekarze siedzący w kieszeniach koncernów farmaceutycznych, każą nam się szczepić na potęgę, bo jak nie to wirus nas zje, a w tamtych czasach - nie mając współczesnych środków przekazu - starano się wpływać na ludzi na inny, odpowiedni wówczas sposób). Był bowiem potrzebny epos, który ukazałby walkę wszystkich Hellenów ze wspólnym wrogiem, i to oczywiście walkę zwycięską, podbudowaną interwencją bogów, którzy swą obecnością wsparli właściwą stronę. Co prawda Iliada jest przepięknym dziełem literackim, ale nic ponad to. Jednak aby pójść dalej i opisać cały ten konflikt (w wielkim skrócie, jako że informacje z channelingów na ten temat są również bardzo skąpe), musimy wyjaśnić sobie jedną, ale za to kluczową rzecz - kto z kim walczył w tej wojnie?
Czy rzeczywiście Achajowie popłynęli na podbój Troi w 1000 okrętów i 50 000 wojowników - jak podaje Homer? Aby nie przedłużać, powiem tylko że: NIE! To nie Achajowie wypłynęli na wojnę do Troady, w celu zdobycia tego miasta-państwa, a stało się tak, ponieważ... po prostu nie musieli tego czynić. Jak już w poprzedniej części wspomniałem, ziemiami na których leżał niegdyś gród Trojan, władał hetycki renegat - Tawagalawa, wysłany tam jeszcze (zapewne w latach 50-tych XIII wieku p.n.e.) przez króla Hetytów - Hattusilisa III. Przeszedł on jednak na stronę władcy Ahhijawy (czyli kraju Achajów - jak zwano Helladę - w Anatolii, Syrii i w Egipcie), następnie poślubił córkę swego dobroczyńcy i osiadł w kraju zwanym Wilusa (Troada), gdzie z poparciem swego teścia objął władzę i zaczął gromadzić wojsko do walki z Hattusilisem III (o czym opowiada tzw.: "List Tawagalawy" odnaleziony w ruinach Hattusas). Zapewne był on też założycielem jakiejś lokalnej dynastii, a jego potomkowie utrzymywali ożywione kontakty z Ahhijawą, upatrując w niej opieki i ochrony przed Hetytami. Achajowie nie mogli więc zdobyć Troi, gdyż nie miałoby to większego sensu, skoro i tak kontrolowali teren, poprzez uległych sobie władców. Kto więc zdobył Troję i czy mogli to być Hetyci? Otóż nie, również nie mogli! W czasach gdy Troja (i inne, mniejsze grody Wilusy) płonęła (pokłady archeologiczne Troi VIIA) państwo Hetytów ponownie (jak dwieście lat wcześniej, za czasów Arnuwandy I) przeżywało poważny kryzys wewnętrzny. Już za panowania Tuadhalij IV (zdobywcy Cypru ok. 1230 r. p.n.e., którego jednak nie był w stanie utrzymać i musiał się stamtąd wycofać), wystąpiły pierwsze poważne oznaki osłabienia kraju, ale uwidoczniły się one dopiero za rządów jego synów: Arnuwandy III i Suppiluliumy II. Musiała wówczas nastąpić jakaś poważna recesja gospodarcza, która doprowadziła do wybuchu klęski głodu, gdyż, jak można przeczytać w zachowanej przysiędze "Wielkiego Pisarza z Hatti": "Lud Hatti był nieprzychylny swojemu królowi". Czyżby doszło więc do jakichś poważnych zaburzeń społecznych, a być może nawet walk klasowych biednych z bogatymi? Nie można tego wykluczyć, jako że takie sytuacje zdarzały się już wcześniej, choćby w Syro-Palestynie (np. miasto Chasor w Kanaanie, którego zniszczenie niegdyś interpretowano pochodem Izraelitów do "Ziemi Obiecanej", to jednak współczesna historiografia wyklucza zagładę miasta, przeprowadzoną przez inwazję zewnętrzną, czy choćby nawet trzęsienie ziemi, a przychyla się do twierdzenia, że wynikiem zniszczenia grodu były jakieś wewnętrzne walki o władzę, być może właśnie na tle ekonomicznym, a miały one miejsce ok. 1230 r. p.n.e. czyli na jakieś trzydzieści lat przed wydarzeniami w kraju Hetytów). Hetyci w tym czasie nie byli zdolni do przeprowadzenia inwazji na inny kraj (to o czym pisałem w poprzedniej części, czyli o kolejnym ataku Suppiluliumy II na Cypr ok. 1205 r. p.n.e. i powstania z tej okazji odpowiedniej inskrypcji wotywnej, mogło wcale nie być żadną inwazją, a jedynie wojną obronną), gdyż ich własne państwo chyliło się już wówczas ku upadkowi.
Utracili oni całkowicie w tym czasie kontrolę nad Syrią (wywalczoną w bitwie pod Kadesz z 1274 r. p.n.e. i potem utwierdzoną pokojem królewskim z Egiptem, z 1259 r. p.n.e.), czego dowodem jest fakt, że Suppiluliuma II musiał uznać dotychczasowego namiestnika z Karkemisz, za równego sobie "brata". Gdyby dysponował wystarczającą siłą militarną i miał zapewniony spokój wewnętrzny, z pewnością nigdy nie przystałby na tak upokarzający dla siebie układ. A to oznacza, że nie dysponował wówczas odpowiednią siłą i musiał żebrać o sojusz nawet z władcą miasta Karkemisz, aby przynajmniej mieć zapewnioną osłonę od Wschodu, a być może nawet pomoc w przypadku ataku Asyrii. Najazd na Wilusę i Troję nie mógł więc wyjść ze strony zrewoltowanych i cierpiących wówczas głód Hetytów. Musiał to więc być zupełnie inny przeciwnik, ktoś obcy, nieznana siła na tyle liczna, że zdolna niszczyć i plądrować miasta oraz obalać ówczesne imperia. Któż to mógł być? Odpowiedź wydaje się oczywista - były to tzw.: "Ludy Morza", czyli zjednoczona grupa plemion, posuwających się z Północy ku Południowi i niczym walec zmiatająca wszystko na swojej drodze. Oczywiście "Ludy Morza" to jest nazwa umowna, nazwa zafałszowana, podobnie zresztą jak zafałszowana jest Iliada Homera, w której autor przedstawia stronę pokonaną (Trojan i wspomagających ich Achajów), jako zwycięzców w panhelleńskiej wojnie ze wspólnym wrogiem (zapewne niewielu historyków zdaje sobie również sprawę, że sama nazwa "Hellada" wywodzi się ze starogreckiego słowa: "Et Lah" - czyli "Od Lachów", przy czym Grecy "H" pisali jako "X" i stąd wychodziło im słowo Et Lax, zmiękczane potem w słowo "Ellas" - czyli Hellada). Takie propagandowe manewry były (i są do dziś) stosowane w różnych celach (np. w celu ukazania jedności i wyjątkowości Hellenów), nic więc dziwnego, że Homer z przegranych uczynił zwycięzców - któż bowiem po kilku wiekach (Homer żył przecież w VIII wieku p.n.e., czyli jakieś 400 lat po opisywanych przez siebie wydarzeniach) będzie dochodził prawdy? A historia opisana w Iliadzie jest bardzo ładna i może przyjemnie łechtać greckie ego, po co więc miano by to zmieniać (tym bardziej, że w tamtych czasach dotarcie do prawdziwych źródeł tego konfliktu byłoby praktycznie niemożliwe). Dzisiejsi historycy też opowiadają bajki o "Ludach Morza" przybyłych (jak owe elfy z powieści J.R.R. Tolkiena, na "białych okrętach") z nieznanych ziem (choć pochodzenie tych ludów z reguły określa się jako śródziemnomorskie, to jednak są i tacy, którzy ich siedziby widzą nawet w... Hiszpanii, ale nikt nie powie głośno i wyraźnie kim te ludy były i nikt nie nazwie rzeczy po imieniu. Cóż, przecież kłamstwo Homera trwa już 28 wieków i jak widać ma się dobrze, dlaczego więc nie "podrasować" historii, wrzucając "Ludy Morza" do Hiszpanii, Italii, Grecji czy nawet Tracji).
Żaden (prawie żaden, ale ci nieliczni są uważani za swoistych "oszołomów") z historyków nie powie wprost, skąd wzięły się te ludy i jaki był ich rodowy genotyp. Ale nim do tego przejdę, najpierw wymienię listę plemion, które były wrzucone do wspólnego koszyka pod nazwą "Ludy Morza". Lista ta pochodzi z Egiptu, ze steli faraona Merenptaha, który podaje ich nazwy, i tak, są to: Aqi-waša, Turiša, Šekeleš, Lukka, Šardana, Mešweš, Tjehenu i Tjemehu. Trzydzieści lat później (ok. 1177 r. p.n.e.) kolejny faraon - Ramzes III chwalił się odniesionym zwycięstwem (kolejny przykład propagandy politycznej, która porażkę próbowała przekuć w sukces) nad plemionami, których nazwy brzmiały w jego inskrypcji następująco: Danuna, Karkisa, Waschasch, Tjeker oraz Peleset. Warto pochylić się dłużej nad każdym z owych ludów, ale to może już w kolejnych tematach, teraz najważniejsze, to odpowiedzieć na pytanie, które plemię (lub plemiona) zdobyły antyczną Troję i skąd one tak naprawdę pochodziły? Oczywiście nie podlega żadnej wątpliwości ich pochodzenie - były to bowiem ludy słowiańskie, wywodzące się ze Środkowej Europy, z rejonu Wisły, Odry, Łaby, Karpat, Sudetów i wielkiej kotliny naddunajskiej. Były to słowiańskie ludy, dla których zapewne nie starczyło miejsca (lub byli wypychani przez agresywnych sąsiadów) na ich ojczystych ziemiach, a być może wpływ na to miał również szybki rozrost plemienia, w którym nie dla wszystkich starczało ziemi. Warto też sobie uświadomić, że dominacja słowiańska w Środkowej Europie i jej ekspansja ku Południowi (Grecja, Italia), oraz wypieranie stąd Celtów (którzy przybyli oczywiście na te ziemie dużo później po Słowianach, ale potem przez jakiś czas dominowali w południowych Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Czechach, a nawet weszli na Śląsk - o czym już pisałem w poprzednich częściach), stała się faktem, szczególnie po wielkiej bitwie w Dolinie Dołęży (która miała miejsce ok. 1250 r. p.n.e. i uznawana jest dziś przez historyków za... największą bitwę starożytnego świata). Według badań haplogrup odkopanych szczątków, dominowała tam haplogrupa słowiańska R1a1a, ale wydaje się, że wojownicy z dominującą haplogrupą R1b, wcale nie musieli stać po przeciwnej stronie barykady, a wręcz mogło być tak, że podział przebiegał zupełnie inaczej. Zapewne walka toczyła się pomiędzy grupami słowiańsko-celtyckimi i tymi, które można w dużym uproszczeniu określić jako "nordyckie" (haplogrupa: I1, I2) plus ludy słowiańsko-celtyckie, które stały po tej drugiej stronie. W każdym razie bitwa zakończyła się całkowitym zwycięstwem żywiołu słowiańskiego (przy pewnym wsparciu Celtów), a to oznaczało wyparcie niektórych plemion z ich wcześniejszych siedzib. Te plemiona ruszyły teraz na Południe, ku cieśninom czarnomorskim, na Bałkany i do Italii.
Trzeba bowiem pamiętać, że ziemie zamieszkane przez Słowian (oraz Celtów), wcale nie były wówczas zapóźnione cywilizacyjnie - jak się powszechnie uważa w kręgach tzw.: "naukowców". Przecież najstarszy wizerunek koła, znaleziony został właśnie na ziemiach zasiedlonych przez Słowian (we wsi Bronocice w Małopolsce i pochodzi z ok. 3 490 r. p.n.e., a to oznacza, że jest o 150 lat starszy od modelu koła znalezionego w rejonie Eufratu). Była to więc cywilizacja rozwinięta, cywilizacja, którą zwie się również Kulturą Łużycką. Zresztą stopień politycznych zależności poszczególnych ludów słowiańskich (np. Traków, wspierających wówczas Trojan) był też bardzo różny, w każdym razie inwazja w kierunku Troady nie mogła odbyć się droga lądową, a to ze względu na duże niebezpieczeństwo walk toczonych po drodze z ludami, które nie życzyły sobie obcych migrantów na swojej ziemi. Walki toczone z Trakami, z pewnością znacznie osłabiłyby plemiona migrujące ("Ludy Morza") i dotarcie ich do celu nie byłoby już wcale takie pewne (a celem było dojść jak najdalej na Południe). Najlepszą i najbezpieczniejszą pozostawała więc droga wodna, a to oznaczało, że plemiona te musiały najpierw dotrzeć wielkimi rzekami na Wschód (np. Dniestrem, Bohem, Dnieprem), ku dzisiejszemu Krymowi i dalej do cieśnin czarnomorskich przeprawić się już drogą morską. Na Krymie zapewne powstała też flota, którą zdobywcy dotarli do Troady. Być może początkowo słowiańskie plemiona północne nie zamierzały atakować Troi, ale gdy dotarli na Krym i gdy dowiedzieli się o panującym tam monopolu handlowym Troady (o czym wspominałem też w poprzednich częściach), postanowili go ostatecznie złamać. Zapewne więc była to również w dużym stopniu wojna handlowa, która doprowadziła do rozpadu dotychczasowego systemu ekonomicznego (panującego w epoce brązu), polegającego na dominacji królestw nad scentralizowanym handlem międzynarodowym i zastąpienia go handlem zdecentralizowanym (charakterystycznym dla epoki żelaza), który opierał się na mniejszych miastach, lub nawet na prywatnych przedsiębiorcach (tak twierdzi np. brytyjska badaczka - Susan Sherratt z Uniwersytetu Sheffield, która w swej książce "Sea Peoples and the Economic Structure of the Late Second Millennium in the Eastern Mediterranean" pisze, że Ludy Morza: "z powodzeniem można postrzegać jako zjawisko strukturalne, produkt naturalnej ewolucji i ekspansji międzynarodowego handlu, postępujących w III i II tysiącleciu, niósł on w sobie zalążki ostatecznego upadku ekonomii opartej na pałacu"). Czy Wojna Trojańska, mogła więc w dużej mierze mieć podłoże ekonomiczne? Oczywiście, przecież zniszczenie monopolisty, jakim bez wątpienia była Troja, stwarzało szansę dla innych, mniejszych podmiotów i jednocześnie uzdrawiało handel, czyniąc go bardziej konkurencyjnym.
Trojanom nie pomogli (celtyccy) Achajowie, nie pomogli również (słowiańscy) Trakowie. Troja padła pod ciosami Słowian z Północy, przybyłych (niczym owe elfy na "białych okrętach") aby całkowicie przemodelować ówczesną scenę polityczną Bliskiego Wschodu. Prowadzący w latach 90-tych XX wieku na ruinach Troi VIIA badania wykopaliskowe - Manfred Korfmann z Uniwersytetu w Tybindze, tak pisał na temat tego, co się w owym grodzie wówczas wydarzyło: "Ślady wskazują na działanie ognia i katastrofę, do której doprowadziło jego oddziaływanie. Znaleźliśmy, na przykład, dziewczynę w wieku, jak sądzę, szesnastu-siedemnastu lat, która była do połowy zwęglona, a jej stopy pochłonął ogień. (...) Było to miasto, które szturmował nieprzyjaciel. Miasto, które było bronione przez swoich mieszkańców. Jednak przegrali oni starcie i ostatecznie zostali całkowicie rozgromieni". Co zaś się tyczy odpowiedzi na pytanie, które z owych plemion dokonało tej masakry i zniszczenia trojańskiego grodu, to odpowiem... nie mam zielonego pojęcia, gdyż ani źródła historyczne, ani tym bardziej channelingi nie mówią nic na ten temat. Wiadomo tylko, że do takiej inwazji doszło w latach 90-tych XII wieku p.n.e. co oznacza że sprawcami zagłady miasta mogła być pierwsza grupa, z wymienionych wyżej plemion. A Homer z przegranej dla Achajów wojny, uczynił niesamowite zwycięstwo, czym też położył podwaliny pod narodziny europejskiej kultury.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz