Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 maja 2021

NIEWOLNICE - Cz. LIII

CZYLI CZTERY HISTORIE

WSPÓŁCZESNYCH KOBIET

KTÓRE STAŁY SIĘ PRAWDZIWYMI

NIEWOLNICAMI






HISTORIA DRUGA

TEHMINA

NIEWOLNICA Z PAKISTANU

Cz. XXXII






 Niestety zamieszanie, jakie tworzyli wokół mnie Mustafa wraz z moją rodziną, nie wpływało na mnie dobrze. Nie miałam jednak do kogo zwrócić się o pomoc, sama więc musiałam znaleźć w sobie dość siły, aby walczyć. W dniu Ashury (dziesiątego dnia tragedii w Karbali, gdy imam Husajn, wnuk Proroka, i jego rodzina zostali brutalnie zamordowani przez tyrana kalifa Yazida) zadzwoniłam do matki i powiedziałam jej:

- Chcę cię poinformować, że zostawiam moją walkę w rękach Boga. Islam nie nakazuje dzieciom kochać rodziców, którzy wyrządzają im krzywdę. Islam zwalcza niesprawiedliwość. Jeśli jesteś w porządku, wyjdziesz z tego oczyszczona, jeśli nie, powstanę z grobu, który dla mnie przygotowałaś. Przeklinam tych wszystkich, którzy mnie skrzywdzili i będę modliła się do Boga, by mnie pomścił, tak jak pomścił imama Husajna. 

Powiedziałam moim rodzicom, że nie chcę ich więcej znać. Potem zadzwoniłam do Mustafy.

- Umowa między tobą a moim ojcem jest nieważna - oświadczyłam mu. - Nie znam już pana Durrani, wyparłam się swojej rodziny. Wszystkie dotyczące mnie umowy, jakie z nim podpisałeś, zostają tym samym anulowane. 

Jeden z kuzynów wyjechał na miesiąc i udostępnił mi na ten czas mieszkanie, więc znów się przeprowadziłam. Rozpoczęłam moją tułaczkę, nie miałam ani telefonu, ani żadnego środka transportu. Shugufta, która była już kiedyś świadkiem intryg matki i Adili, gdy usłyszała, co się dzieje, porzuciła wszystko, wsiadła do pociągu i przyjechała do mnie i Hamzy. Gdy usłyszeliśmy dzwonek u drzwi, pobiegliśmy razem z Hamzą je otworzyć. Przez chwilę staliśmy wszyscy troje w milczeniu, po czym rzuciliśmy się sobie w ramiona i zaczęliśmy płakać. Hamza cieszył się z przyjazdu Shugufty, a ja pomyślałam, że czasami zawodzi własna rodzina, a na ratunek pośpiesza biedna służąca. Teść Zarminy, wuj Sadiaa, dowiedziawszy się o mojej sytuacji, przysłał mi dziesięć tysięcy rupii. Gdy otrzymałam te pieniądze, płakałam dziękując mu za współczucie jak żebraczka. Tymczasem doszły mnie słuchy, że Matloob przeklina mnie za to, że z mojego powodu jego niewinna żona miała kłopoty i że od czasu skandalu często miewa napady złości. Cała rodzina odsunęła się od niego twierdząc, że przynosi im wstyd. 

Matka była na mnie wściekła i reszta rodziny automatycznie zmuszona była podzielać jej uczucia. Byłam przemęczona, ale nie mogłam pozwolić sobie na odpoczynek, znajdowałam się w środku bitwy, którą toczyłam już od piętnastu lat, a być może nawet całe życie. Od rozwodu minęły dwa miesiące, gdy zawiadomiłam Mustafę poprzez wuja Sadiaa, żeby zwolnił mój dom w Lahore. Mustafa miał świadomość, że jego pozycja była teraz słaba i że mogłam anulować zawartą z udziałem mojego ojca umowę. Zaczął się więc ze mną targować. Powiedział, że odda mi dom w Lahore w zamian za nasz majątek w Anglii. Nauczyłam się wiele od Mustafy podczas wspólnie spędzonych lat i zdecydowałam się zagrać jego kartami. Podpisałam zobowiązanie, że przekażę nasze brytyjskie mienie, a ponieważ nie było czasu na poświadczenie dokumentu przez ambasadę brytyjską, a bez tego nie można było go złożyć w brytyjskim sądzie, zwróciłam się do wuja Sadiaa, by podpisał moje zobowiązanie jako świadek.

-  Unieważniła zobowiązanie ojca - podejrzliwie rzekł do niego Mustafa. - Nie będzie szanować twojego.

- Nie postawię Zarminy w kłopotliwej sytuacji, wiesz o tym dobrze - odrzekłam. - Gdybym nie była pewna, że będę mogła dotrzymać danego słowa, nie mieszałabym w to teściów Zarminy. 

Wuj Sadiąa obiecał Mustafie całkowite poparcie w razie, gdybym zmieniła zdanie:

- Tym razem ja jestem w to wmieszany - powiedział mu. - Nie pozwolę, by okryła mnie hańbą. 

Dopiero gdy gwarancję wuja Sadiąa potwierdzili podpisami również Zarmina i jej mąż Riaz, Mustafa w końcu uległ i wyraził zgodę. Przeprowadził się do naszego dużego domu nie opodal kanału, a ja miałam z powrotem swój... Kiedy przekroczyłam jego próg, zdałam sobie sprawę, jak bardzo kochałam ten nawiązujący do lokalnego folkloru wystrój. Dach nad głową dawał mi znów poczucie bezpieczeństwa. Wszyscy, Hamza, Zarmina, Shugufta i ja spoglądaliśmy na siebie w radosnym uniesieniu. Jednak mimo że Mustafa wyprowadził się z domu, wszyscy odczuwaliśmy w nim jego obecność. Tęskniłam za dai Ayeshą i pozostałymi dziećmi.




Trzymiesięczny okres oczekiwania, zwany idat, dobiegł końca i rozwód się uprawomocnił. Moje dzieci były ze swoim ojcem coraz bardziej nieszczęśliwe. Mustafa próbował je przekonać, że to ja byłam przyczyną rozpadu naszego małżeństwa i rodziny, że to ja wyrządziłam jemu, a zatem i im, krzywdę. Zatruwał mnie i dzieciom czas spędzany razem. Gdy dzieci odwiedzały mnie w domu, za bramą czekała ochrona, uniemożliwiająca wejście innym osobom. Cały czas była z nami jakaś służąca Mustafy, która potem składała mu sprawozdanie z treści naszych rozmów. Dzieci były wyraźnie udręczone i serce mi ściskało, że one nadal przebywały w więzieniu, z którego ja zdołałam się już uwolnić. Dzieci stanowiły mój łącznik z Mustafą. Rozpaczliwie chciałam pozbyć się jego nieustannego nadzoru, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Zostało mi niewiele pieniędzy, ale i te potrzebne mi były, żeby przeżyć. Shugufta pracowała u mnie przez wiele miesięcy bez wynagrodzenia, a gdy byłyśmy w prawdziwej potrzebie, pożyczała pieniądze od swych pracujących krewnych. Próbowałam przekonać Mustafę przez różnych znajomych, że dzieci potrzebują matki i że musimy spróbować zapewnić im bardziej normalne warunki. Wspominałam, że kilkoro dzieci z jego poprzednich małżeństw było nieprzystosowanych.

- Daj im szansę na lepsze życie - prosiłam. 

Mustafa był jednak nieugięty, stracił kontrolę nade mną, ale nie miał zamiaru zrezygnować z kontroli nad dziećmi. 

Zaniepokojony podejrzanym zachowaniem żony, Matloob założył podsłuch na swojej linii telefonicznej i nagrał godzinę rozmowy pomiędzy Adilą a Mustafą, której treść nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do ich wzajemnych stosunków. Jeździł potem samochodem po Karaczi i płacząc przesłuchiwał kasety. Następnie poczekał na powrót naszej matki z Londynu i gdy wracali razem z nią i Adilą z lotniska, znów je włączył. Obydwie kobiety osłupiały. Potem z dowodami cudzołóstwa w ręku przybył do Lahore i zapoznał mnie oraz kilkoro innych krewnych z treścią kaset. W końcu miałam dowód, że byłam przy zdrowych zmysłach. Matloob był również feudalnym panem i zgodnie z przyjętym zwyczajem, by odzyskać honor, musiał popełnić zbrodnię w afekcie. Zdecydował się jednak na bardziej nowoczesne wyjście, założył pierwszą w historii Pakistanu sprawę w sądzie, w której jeden z wpływowych panów feudalnych oskarżył drugiego o cudzołóstwo. Wszyscy wiedzieli, że w naszym społeczeństwie związki pozamałżeńskie były na porządku dziennym, ale nikt nie odważył się dotychczas otwarcie o tym mówić. Rodzice odesłali Adilę do swojego domu w Londynie, by uniknąć rozgłosu i uchronić ją przed aresztowaniem! Niestety, Matloob wybrał zły czas. Zwolennicy Mustafy oświadczyli, że oskarżenie go było jedynie tanią i brudną próbą wyeliminowania Lwa Pendżabu z kampanii pod nazwą "łapać Nawaza". Publicznie zastanawiano się nad wysokością łapówki, jaką otrzymał Matloob od przeciwników politycznych Mustafy. Mustafa oświadczył prasie:

- Będę teraz walczył jak zraniony lew. Jestem bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek. 

Za tego rodzaju przestępstwo każdy sędzia wysłałby oskarżonego do więzienia, Mustafa zaś wyszedł za kaucją, co w Pakistanie równoznaczne jest uniewinnieniu. Został wyniesiony z sali sądowej jak bohater na ramionach wykrzykujących polityczne hasła członków i przywódców Partii Ludowej. Partia Ludowa wygrała wybory uzupełniające i zwycięstwo to całkowicie przypisywano Mustafie. Następnym posunięciem Mustafy miało być zrzeczenie się miejsca w Zgromadzeniu Narodowym i walka o wakujące miejsce w lokalnym zgromadzeniu, by w ten sposób "dostać Nawaza" w Pendżabie. Chciał zostać głównym komisarzem prowincji z ramienia rządzącej Partii Ludowej.

W przeciwieństwie do Mustafy ja czułam się wyrzucona poza nawias, zarówno na płaszczyźnie towarzyskiej, jak i politycznej. Ludzie, których kiedyś darzyłam szacunkiem, odwrócili się teraz do mnie plecami. Przerażenie mnie ogarniało, gdy uświadamiałam sobie, w jakiej sytuacji znajduje się kobieta po rozwodzie, zwłaszcza gdy jej były mąż jest ważną i wpływową osobą. Zaczęłam rozumieć, dlaczego kobiety nie mają odwagi odchodzić od mężów. W miarę upływu czasu coraz bardziej traciłam pewność siebie i poczucie własnej wartości. Często w nocy płakałam, w ciągu dnia jednak odnajdowałam nowe siły. Będąc u szczytu swojej kariery politycznej, gdy niemal jednogłośnie obwołano go jedynym kandydatem na stanowisko głównego komisarza, Mustafa niespodziewanie ogłosił swe siódme małżeństwo z dwudziestodwuletnią rozwódką, którą znał zaledwie od miesiąca, mając czelność powoływania na siedem małżeństw Proroka. Potrząsnęłam z niedowierzaniem głową, gdy mi obwieścił:

- Ona kocha mnie bardziej niż ty.




Zranił mnie tą swoją powierzchowną oceną, ponieważ ja kochałam go bez względu na to, jaki był, a ona przecież nawet go nie znała. Rozmyślałam nad jego politycznymi flirtami: opuścił Bhutto, schronił się na wygnaniu, układał się z generałami, paktował z indyjskim wywiadem, planował pokonanie sił zbrojnych własnego kraju, by potem się z nimi pogodzić, dąsał się na sukcesy Benazir. Jego kolejne posunięcia to nóż w plecy jego dotychczasowych sojuszników, a pokrywał to wszystko zręczną retoryką bez znaczenia oraz swoją charyzmą. To, co brano za inteligencję i intuicję, nie było niczym innym niż tylko sprytem i przebiegłością. Gdyby pozostał na wygnaniu czy w więzieniu i nie zrezygnował ze swoich zasad, być może nadal bym z nim była. Ale ja byłam świadkiem tego, jak na skróty dążył do władzy, i wiedziałam, że jego ideały służyły mu do tego, by zwieść naiwnych. Zaczynałam dochodzić do wniosku, że ten Mustafa Khar, którego broniłam, istniał jedynie w mojej wyobraźni. Stworzyłam go sobie, by pasował do moich ideałów.

Mustafa zaprosił mnie na lunch, żeby zastanowić się wraz ze mną nad wpływem, jaki jego nowe małżeństwo będzie miało na dzieci. Przejeżdżałam przez bramę jego luksusowej rezydencji, zajmującej ogromny teren w ekskluzywnej części miasta, i przypominałam sobie nasze marzenia o powrocie do tej siedziby. Kiedy przebywaliśmy na wygnaniu, dom skonfiskowało wojsko i doprowadziło do ruiny. Po wyjściu Mustafy z więzienia kazałam go odnowić. Przypomniałam sobie obietnicę, jaką sobie wzajemnie złożyliśmy, że będziemy mieszkać w naszym małym domu. Podobnie jak wiele innych, złamaliśmy ją. Mustafa był wolny i potężny, miał szesnaście osób służby. Odzyskał swój majątek, a jego pozycja polityczna była silniejsza niż kiedykolwiek. Był drugim pod względem znaczenia przywódcą Partii Ludowej. Ja natomiast straciłam wszystko, nawet swoje dzieci. Szłam długimi korytarzami mojego byłego domu i rozmyślałam nad tym, jak wiele mi zabrał. To była różnica między mężczyzną a kobietą. Gdy weszłam, rozmawiał właśnie z mężem Benazir, Asifem Zardarim. Powiedział mu jakiś dowcip i zaczął się śmiać. Po skończeniu rozmowy kazał podać lunch. W przerwie gawędziliśmy o polityce.

- Mustafa - zapytałam go - czy zdajesz sobie sprawę, że zabrałeś mi wszystko, co posiadałam, trzynaście lat życia, rodzinę, dzieci, moją młodość i wszystko, w co wierzyłam? Muszę zaczynać od początku. - Słuchał mnie z uwagę, a ja ciągnęłam dalej: - Nie wiem, co mam zrobić. Być może znajdę sobie jakieś zajęcie, zajmę się pracą społeczną. Nie chcę zmarnować tego, czego się nauczyłam i czego doświadczyłam. 

Mustafa przeciągnął się, wziął głęboki oddech i powiedział spokojnie i z lekką pogardą w głosie: 

- Tehmino, ty już nic nie znaczysz. Kiedyś byłaś Begum Tehminą Mustafą Khar, teraz jesteś jedynie Tehminą Durrani. Kiedy dzwonisz do ludzi, musisz przedstawiać się jako moja była żona. Nie masz własnej tożsamości. Nikt cię nie zna. Ludzie spotykają się z tobą, ponieważ masz coś interesującego do powiedzenia o mnie. Lecz wkrótce skończą ci się te historie i nie będziesz już miała nic do opowiadania. Wtedy stracisz wszystkich swoich tak zwanych przyjaciół. Znudzą się tobą. Kobiety zabronią ci przychodzić do ich domów, gdyż stanowisz zagrożenie dla ich małżeństw. Nawet jeśli wydaje ci się, że możesz zajmować się polityką, to robiąc to będziesz zmuszona godzinami czekać, aż przyjmie cię jakikolwiek urzędnik, ponieważ pozbyłaś się mojego nazwiska. 

Połykałam łzy udając, że jego przemowa nie robiła na mnie wrażenia. Na myśl przyszedł mi wiersz poety Ghaliba: "Twoje szyderstwa targają moją tożsamością, Nikt nie mówi o mnie z taką zuchwałością". Słowa Mustafy zraniły mi serce. 

Tego wieczoru, gdy zostałam w domu sama, zaczęłam analizować swoje życie i próbowałam określić, kim jestem. Nie jestem już panią Mustafową Khar, wyzbyto się mnie, wypluto jak przeżutą gumę. On zrobił wszystko co w jego mocy, by mnie zniszczyć, i prawie mu się to udało. Wiele osób radziło mi, żebym zachowała jego nazwisko, ponieważ pod nim byłam znana. Mnie oburzały jednak takie sugestie, nie chciałam opierać się na czymś, co zamiast mnie podeprzeć, przygniotło mnie. Ale jeśli nie byłam panią Mustafową Khar, to kim byłam? Tehmina Durrani, którą znałam z dzieciństwa, była mi obca, była zagubioną, małą dziewczynką, którą dawno przerosłam i której nie mogłam zrozumieć. Czy kryła się we mnie nowa Tehmina Durrani, starsza, smutniejsza, ale także mądrzejsza? Myśli miałam rozproszone, snułam domysły, że los musiał mieć jakiś cel, że tak mnie doświadczał. W naszym zamkniętym społeczeństwie uważa się za nieprzyzwoite, gdy kobieta ujawnia swoje intymne tajemnice, lecz czy milczenie nie byłoby większym grzechem? Milczenie kryje niesprawiedliwość, popiera zniewolenie i podsyca obłudę. Mustafa Khar i inni feudalni panowie na milczeniu zyskują. Muzułmańskie kobiety muszą nauczyć się głośno protestować przeciwko niesprawiedliwości, której są ofiarami. Dotychczasowa polityka kraju nie rozwiązuje tego problemu. Panujący w Pakistanie ustrój społeczny służy dalszemu oszukiwaniu tych, którzy już są wykorzystywani. Uświadomiłam sobie, że największą przysługą, jaką mogę wyświadczyć mojemu krajowi i narodowi, jest unieść tę zasłonę. Zdecydowałam, że nie zmarnuję trzynastu lat swojego życia. Zdecydowałam, że pierwsza rzucę kamień w panującą obłudę. Zdecydowałam, że napiszę tę książkę i przerwę nią tradycyjne milczenie.




Matloobowi nie udało się postawić Mustafy przed sądem. Zrobił więc to, co na jego miejscu zrobiłby każdy inny feudał, to znaczy wrócił do swojego dawnego życia. Poleciał do Londynu, pogodził się z Adilą i zaprzeczał, jakoby istniały jakieś taśmy. Moi rodzice wybaczyli mu. Zarówno oni, jak Adila uznali, że powrót Matlooba stanowi dowód jej niewinności. Matka zdobyła się w końcu na odwagę i wyznała nam, swoim dzieciom, że ojciec był uzależniony od alkoholu. Przyznała, że to był powód ścisłej kontroli, jaką nad nim sprawowała. Musiała być surowa i bezwzględna, żeby uchronić go przed samozniszczeniem. Jeśli to prawda, to mogliśmy zrozumieć, że poświęciła się, by ratować honor rodziny. Jednak cena, jaką zapłaciła, była zbyt wysoka, gdy mój ojciec odszedł do innej, miała sześćdziesiąt lat i było już o wiele za późno, by móc coś naprawić. Ojciec utrzymuje teraz dwa domy w Karaczi i próbuje równo dzielić czas pomiędzy obie żony. Tak właśnie nakazuje Koran.

 Członkowie Partii Ludowej byli oburzeni, że Mustafa zamiast skupić się na akcji "dostać Nawaza", żenił się. Jego polityczna gwiazda zbladła i Mustafa na jakiś czas zniknął z życia publicznego. Szóstego sierpnia 1990 roku protegowany Zii, prezydent Ghulam Isaak Khan, rozwiązał rząd Benazir Bhutto i Mustafa Jatoi został zaprzysiężony jako tymczasowy premier Pakistanu. Ze smutkiem oglądałam telewizyjną relację o upadku demokracji w wyniku cywilnego zamachu stanu. Gdy kamera przesuwała się wolno po twarzach członków gabinetu i zatrzymała się na jednej z nich, zamarłam. Mustafa Khar został zaprzysiężony w rządzie federalnym jako minister do spraw wody i energii. Tym razem wsadził nóż w plecy Partii Ludowej i ponownie wykonał salto w stronę Jatoi i IJI. Mustafa zatelefonował do mnie później i udzielił mi reprymendy.

- Nie gratulowałaś mi, Tehmino.

- Mustafa - odparłam - jeśli o to tylko ci chodziło, to dlaczego od razu nie zdecydowałeś się na ugodę z generałem Zią? Dziewięć lat na wygnaniu i dwa spędzone w więzieniu to chyba zbyt wysoka cena jak na takie głupie i nic nie znaczące stanowisko w tymczasowym rządzie. Straciłeś najważniejszą rzecz, jaką w życiu osiągnąłeś, możliwość pracy dla Partii Ludowej. Straciłeś poparcie i wiarygodność. Trzeba ci raczej  złożyć kondolencje, właśnie nastąpiła twoja polityczna śmierć. 

Rozpoczął się proces jego rozpadu. Mustafa popełniał jeden błąd polityczny za drugim. Nowe wybory umożliwiły mu powrót do Parlamentu, ale zamiast Jatoi premierem został jego wróg Nawaz Sharif. Za rok Mustafa Jatoi i Mustafa Khar znów byli w tłumie tych, którzy przyłączyli się do prowadzącej długi pochód do Islamabadu Benazir, by obalić rząd i "dostać Nawaza". 

Kiedy przyszedł na świat kolejny syn Mustafy, zdecydowałam się na następny akt odwagi. Zwołałam konferencję prasową i oświadczyłam na niej, że Mustafa jest nieodpowiedzialnym ojcem, niezdolnym do wychowywania samotnie, bez matki, czworga dzieci. Powiedziałam, że podejmowałam próby negocjacji w sprawie zwrotu moich dzieci, ale starałam się nie nadawać sprawie rozgłosu, co pozwoliło Mustafie wykorzystać panujące prawo dżungli. Obecnie zdecydowałam się na konfrontację i byłam przygotowana na stoczenie publicznej walki o prawo do opieki nad moimi dziećmi. Zresztą faktycznie się nimi opiekowałam. Zamknęłam dzieci u siebie w domu, zaryglowałam bramę, odesłałam ochronę i zadzwoniłam do Mustafy.

- Jeśli jeszcze raz zakłócisz nasz spokój - ostrzegłam go - będę z tobą walczyć do końca życia. Powinieneś już wiedzieć, że nigdy się nie poddaję i walczę o to, w co wierzę, do końca. - Słuchał w milczeniu, a ja ciągnęłam dalej: - Ta walka będzie bardzo nierówna, ponieważ ja jestem gotowa umrzeć, a ty rozpaczliwie pragniesz żyć. 

Mustafa wycofał się z pola bitwy. Nie mieliśmy od niego wiadomości przez pół roku, kiedy to zatelefonował i bez sprzeciwu zgodził się na pozostawienie mi dzieci z prawem do ich odwiedzania. Dzieci zachowały serdeczne stosunki z ojcem. Mustafa ma teraz dwóch małych synków. Opiekuje się nimi nadal biedna dai Ayesha, której zabronił nas odwiedzać. Nie dotrzymałam zobowiązania, jakie podjęłam w obecności wuja Sadiaa, ale zrozumiał on, jak ciężko mi było wychowywać dzieci bez pomocy i bez żadnych stałych dochodów. Gdy mój doradca prawny z Londynu zaproponował Mustafie ugodę, ten nie miał innego wyboru i bez sprzeciwu przepisał na moje nazwisko mieszkanie w Londynie, w zamian za co ja przepisałam na niego naszą wiejską posiadłość. Moja najstarsza córka Tanya skończyła w Ameryce szkołę średnią i powróciła do Pakistanu. Nareszcie mogłam przywitać ją w moim własnym domu. Zamieszkała z nami i czuliśmy, jak gdyby nigdy nas nie opuszczała. Ma zdolności artystyczne i chciałaby studiować grafikę. Naseeba chce poświęcić się polityce. Zamierza kandydować w wyborach do Parlamentu z okręgu Mustafy, aby dotrzymać obietnic, które kiedyś złożył ludności Kot Addu jej ojciec. Nisha mówi, że chce studiować prawo karne, żeby pomagać biednym. Ali, "mój mały feudał", wykazuje ogromne zainteresowanie matematyką i "strzelaniem". Hamza jest dzieckiem delikatnym i niewiele pamięta z okresu, gdy mieszkał z Mustafą. Cała piątka stanowi moje prawdziwe oparcie w walce, którą toczę. Nuscie i J.J., razem ze swoimi dziećmi Nadią i O.J., często nas odwiedzają. Stali się członkami naszej rodziny i pomagają nam w wykreowaniu w naszym zacofanym społeczeństwie nowego rodzaju domu. Są moją najsilniejszą podporą. Shugufta nauczyła się prowadzić samochód i jest dla nas także prawie jak członek rodziny. 

Książka została po raz pierwszy wydana w Pakistanie w roku 1990. Początkowo jej recenzje były bardzo krytyczne. Wielu uważało, że jest to skandalizująca tandeta i że napisałam ją dla  rozgłosu. Inni nazwali ją nieprzyzwoitą i pornograficzną. Jednakże nikt w Pakistanie nie wątpił w jej prawdziwość. Niektórzy recenzenci spekulowali, że przyjęłam łapówkę od politycznego rywala Mustafy, Nawaza Sharifa. W kraju, gdzie handluje się wszystkim, nawet lojalnością w stosunku do parlamentu, trudno kogokolwiek obwiniać, że w to uwierzył. Mój ojciec wysłał do prasy pisemne oświadczenie, że się mnie wypiera i wydziedzicza mnie. Zabronił mi używać swojego nazwiska. W odpowiedzi na jego oświadczenie ja też oświadczyłam prasie, że przyjmuję wydziedziczenie mnie jako naturalny wynik niekonwencjonalnego zachowania i że taka izolacja jest powodem milczenia kobiet w naszym społeczeństwie. Odmówiłam jednak odstąpienia od swojego nazwiska. Od tamtej pory nie rozmawiałam ani nie widziałam się więcej z rodzicami. Z mojego życia zniknęła większość mojej rodziny. Jedynymi osobami, które nie zawiodły mnie w nieszczęściu, były moje dwie siostry Zarmina i Minoo, ich mężowie Riaz i Ali, oraz moja kuzynka Bina z mężem Aslamem Quraishi.

Po opublikowaniu tej książki skierowano przeciwko mnie do sądu dwie sprawy. W jednej z nich oskarżono mnie o zdradę stanu za pomoc, jakiej udzieliłam Mustafie w jego kontaktach z agentami indyjskiego wywiadu. Sprawa ta wywołała wiele dyskusji, ale nie pociągnęła za sobą żadnych działań. Nie byłam nawet przesłuchiwana przez badającą sprawę komisję rządową, a Mustafa, którego udział w tym był bardziej znaczący niż mój, nadal zasiada w Parlamencie. W drugiej sprawie oskarżano mnie o cudzołóstwo. Według obrządku Hadood jest to przestępstwo karane śmiercią przez ukamienowanie, ale jak dotąd nikt nie odważył się pierwszy rzucić we mnie kamieniem. Krytyka stopniowo ucichła i moją historię zaczęto odbierać tak, jak ja ją widziałam, a mianowicie jako próbę spojrzenia na zamęt, jaki panuje w życiu społecznym i politycznym naszego kraju. Nadal pozostałam zjawiskiem kuriozalnym, ale zaakceptowano mnie. Na moje imię powołują się w Pakistanie powszechnie feudalni mężowie, mówiąc do swych żon, gdy te się buntują: "Nie próbuj być Tehminą". Gdy rozeszła się wiadomość, że "Mój pan i władca" zostanie wydany za granicą, zadzwonił do mnie Mustafa. Był wściekły, próbował się jednak kontrolować i zapytał:

- Co to za bzdury z tą książką? 

Nie mogłam się powstrzymać, by nie przypomnieć mu naszej rozmowy podczas lunchu, kiedy to stwierdził, że straciłam własną tożsamość i że zawsze będę musiała przedstawiać się jako była żona Mustafy Khara. Powiedziałam mu:

- Mustafo, wkrótce ty będziesz znany w całym świecie jedynie jako były mąż Tehminy Durrani.






CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz