CZYLI, PRAWDZIWI "CELEBRYCI"
EPOKI HELLENISTYCZNEJ
I
DEMETRIUSZ POLIORKETES
(337-283 r. p.n.e.)
Cz. VIII
WSPÓLNE MACEDOŃSKO-PERSKIE ZAŚLUBINY w SUZIE
(324 r. p.n.e.)
Eumenesa i satrapę Persydy Peukestasa wiele że sobą różniło. Pierwszy był Grekiem, człowiekiem wykształconym i elokwentnym, kronikarzem Aleksandra Wielkiego, a do tego szalenie inteligentnym i potrafiącym przekuć na swoją korzyść niepewne wyroki losu - człowiekiem. Drugi co prawda był Macedończykiem, jednak jako satrapa Persydy ubierał się i stroił na modłę perską, do tego był człowiekiem dość ograniczonym, kłótliwym i żądnym władzy (co akurat tyczyło się właściwie wszystkich bohaterów owych wydarzeń). Były jednak rzeczy wspólne, które ich łączyły. Do nich należał chociażby szacunek dla kultury i religii pokonanych Persów. Peukestas nie mógł co prawda postępować inaczej jako satrapa Persydy, gdyż w tym kraju macedoński korpus którym jemu był podległy, znajdował się w mniejszości, dlatego też aby zdobyć poparcie Persów musiał on postępować jak perski wielmoża, jak wicekról, albo nawet król; dlatego jeszcze Aleksander Wielki zezwolił mu na przywdzianie perskiej szaty. Ale i Eumenes wykazywał daleko posuniętą tolerancję wobec Persów i był kontynuatorem idei króla Aleksandra, stworzenia (co najmniej dwunarodowego) imperium grecko-macedońsko-persko-medyjskiego, w którym te oto ludy byłyby dominujące. Poza tym Eumenes od 324 r. p.n.e był żonaty z Artonis, córką perskiego wielmoży Artabazosa i przyjaciółką Barsine - kochanki Aleksandra Wielkiego. To małżeństwo było bardzo szczęśliwe a obaj małżonkowie zapewne darzyli się szczerą miłością (poza tym oczywiście że Eumenes - jak przystało na rasowego macedończyka które liznął nieco Orientu - utrzymywał jednocześnie szereg konkubin w swoim nieoficjalnym, ale jednak haremie). Bardzo się oni więcej różnili od takiego choćby Antygona Jednookiego, który miał w pogardzie wszystko co perskie i pod tym względem bliżej mu było do niejakiego Kraterosa - zwolennika macedońskiej tradycji, poległego jeszcze w 321 r. p.n.e. z ręki samego Eumensa w bitwie w Azji Mniejszej (o czym już pisałem).
Przybycie jednak Eumenesa do Suzy i sojusz z Peukestesem nie był jednak łatwy, gdyż Persyda, Media, Suzjana i okoliczne satrapie były w tym czasie (318 r. p.n.e.) w stanie wojny i tutaj również wrzało, choć oczywiście nie był to główny front zmagań o władzę najwyższą. Tam bowiem, gdzie w grę wchodzą niezaspokojone ludzkie ambicje, tam, gdzie można zdobyć więcej pieniędzy niż posiada się ich do tej pory, tam, gdzie można uzyskać większą władzę niż do tej pory, tam z reguły dochodzi do konfrontacji, walki i rozlewu krwi, i tak też było właśnie na tych ziemiach przed przybyciem na nie Eumensa z Kardii. Tutaj jednak zaczęło się kotłować nieco później, bowiem dopiero z objęciem satrapii Medii przez niejakiego Peithona (321 r p.n.e.), który praktycznie od razu przystąpił do podporządkowywania sobie sąsiednich satrapii. Gdy w 318 r. p.n.e. najechał on, podbił i podporządkował sobie Partię - satrapię należącą do Filipa (którego Peithon zabił), przerażeni tym faktem sąsiedni satrapowie połączyli swe siły i wybrawszy na wodza Peukestasa, wyruszyli przeciwko Medii. Tam doszło do bitwy, która zakończyła się zwycięstwem koalicjantów i ucieczką Peithona do Babilonu, do tamtejszego satrapy Seleukosa, którego ten natychmiast poprosił o pomoc. Teraz więc sytuacja była znów dosyć klarowna: Eumenes, Peukestas i okoliczni satrapowie, stali po stronie regenta Poliperchona, królowej-matki Olimpias i królów: Aleksandra IV oraz szalonego Filipa III Arridajosa, natomiast Seleukos i Peithon opowiedzieli się po stronie Antygona oraz walczącego na Peloponezie Kassandra. W zbliżającej się walce o władzę nad całą Azją, Eumenes potrzebował jednak dużego wsparcia ze strony okolicznych satrapii, gdyż pozbawiony był kontaktu z Macedonią i wsparcia ze strony regenta Poliperchona (który zresztą w Grecji sam miał poważne kłopoty, walcząc z Kassandrem). Na tych terenach najsilniejszą i najliczniejszą grupą narodowa byli Irańczycy (Persowie, Medowie, Baktrowie, Sogdiańczycy), dlatego też polityka zarówno Eumenesa jak i Peukestasa musiała być pro-perska nie tylko w słowach, ale ich czynach.
O tym, ile może kosztować nieliczenie się z lokalnymi zwyczajami i kulturą oraz religią oczywiście, przekonał się niedawno (pisząc "niedawno" mam oczywiście na myśli okres o którym opowiadam), satrapa Baktrii i Sogdiany - Stasanor, który pragnąc zwalczyć dotychczasowe tradycje baktryjskie, o mało nie stracił głowy. W tym przypadku chodziło akurat o zwalczenie nieludzkiej praktyki porzucania starców na pustkowiu i pozostawiania ich na pożarcie przez wilki, psy i sępy. Stasanor uznał że takie praktyki są zbyt barbarzyńskie i nie można ich tolerować. Zapomniał jednak że nie jest w Grecji, ani w Azji Mniejszej (skąd pochodził), zaś w religii zaratusztriańskiej starców można było zostawić na pustkowiu i pozwolić zwierzętom na zjedzenie ich, gdyż był to gest łaski i zgodny był z wolą wielkiego boga - Ahura Mazdy. Próba więc położenia kresu tym praktykom doprowadziła do buntu Baktrów, zamknięcia Stasanora w jego pałacu i próby podpalenia, dopiero wówczas satrapa Baktrii i Sogdiany cofnął swój zakaz. Tam bowiem, gdzie Macedończycy i Grecy byli w mniejszości, tam musieli podporządkować się zwyczajom i prawom lokalnych ludów irańskich. Początkowo zresztą (tuż po śmierci Aleksandra Wielkiego w 323 r. p.n.e.) Persów wśród satrapów ziem dawnego Imperium Achemenidów - było trzech. Byli to: Atropates - satrapa Medii Atropatene (od którego to imienia wzięła się nazwa całej prowincji, wcześniej znanej jako Media Mniejsza), Fratafernes - satrapa Partii i Hyrkanii oraz Oksiartes w Paropamisos. Po Tripadejsos (321 r. p.n.e) sytuacja nieco uległa zmianie i Persom pozostał jedynie Oksiartes, ale mimo wszystko wcale nie oznaczało to, że ich sytuacja uległa pogorszeniu. Wręcz przeciwnie, większość macedońskich satrapów była żonata z kobietami z Persji i innych ludów irańskich, zaś peukestas - satrapa Persydy, choć Macedończyk, to jednak nie tylko ubierał się po persku i medyjsku (strój medyjski różnił się od perskiego choćby tym, że Medowie nosili spodnie, które potem również zaczęli nosić Persowie. Grecy zaś - jeszcze przed Aleksandrem - robili sobie z nich żarty, mówiąc że Medowie i Persowie nie są mężczyznami bo noszą spodnie, czyli stroje które są bliższe kobiecym sukniom, mężczyźni zaś - według Greków - nosili krótkie tuniki które wyglądały na spódniczki 🤭) ale Peukestas zapuścił również brodę i zachowywał jak człowiek kultury oraz wiary irańskiej. Publicznie modlił się do Ahura Mazdy, rozpalał święty ogień i uczestniczył w świętach ku czci byłych perskich królów (były to tzw.: modlitwy faravashi). Ale prócz Peukestasa byli i inni, jak choćby Stasanor - satrapa Baktrii i Sogdiany czy Stasandros - satrapa Arei i Drangiany (ci dwaj ostatni byli Grekami z Azji Mniejszej, więc dobrze znali kulturę Persów i poza pewnym incydentem do którego doprowadził Stasanor - a o którym była mowa wyżej - ich panowanie nad poszczególnymi satrapiami przebiegało pomyślnie, gdyż respektowali oni wolę ludów tam żyjących).
Eumenes - po załagodzeniu konfliktu, jaki wybuchł pomiędzy Peukestasem (niezwykle drażliwym na punkcie własnego ego i dość kłótliwym człowiekiem), a wodzem Srebrnych Tarcz - Antygenesem o przewodnictwo (czyli o to, kto ma komu wydawać polecenia, bowiem Peukestas twierdził, że jako Macedończyk i satrapa perskiej prowincji to on powinien wydawać polecenia wojsku Eumensa, zaś Antygenes stwierdził, że Srebrne Tarcze nikogo innego prócz niego nie posłuchają, a poza tym przysięgli oni wierność królom - których przedstawicielem jest właśnie Eumenes. Eumenes początkowo do tych kłótni się nie wtrącał, przysłuchując się im z coraz większym przerażeniem, gdyż zdawał sobie sprawę że jest to słabość jego wojska, które może zostać wykorzystane przez Antygona aby ich jeszcze bardziej poróżnić. I wtedy wpadł na kolejny niesamowity pomysł - który to już raz jego niesamowita inteligencja ponownie ocaliła mu skórę? Początkowo więc stwierdził że we śnie znów ukazał mu się król Aleksander który zażądał jedności armii, a ponieważ skłóceni wodzowie nie chcieli tym razem dać wiary w jego senne przepowiednie, Eumenes dodał, że król polecił mu stworzyć radę wojenną przy swoim tronie, którą on - dzięki swej boskiej mądrości będzie kierował, a w skład tej rady mieli oczywiście wejść obaj wodzowie którym odtąd nie wolno było się spierać bowiem tron był uświęcony mocą zarówno bogów olimpijskich jak i perskich, a przede wszystkim boską mocą samego Aleksandra jeśli więc doszłoby do kłótni, oznaczałoby to podważenie woli samego boga i ten, który by ową kłótnię rozpoczął, mógłby zostać oskarżony o bezbożność i stracony z woli samego boskiego króla. Oczywiście do zgody pomiędzy obaj wodzami nie doszło, ale żaden z nich już teraz nie odważył się wszczynać kłótni, ani też próbować żądać dla siebie władzy zwierzchniej nad armią, którą przecież prowadził sam bóg. Zresztą podczas narad wojennych Eumenes komplementował raz to Peukestasa, a raz Antygenesa. Ten pierwszy cieszył się sławą bohatera, gdyż podczas kampanii indyjskiej w roku 326 p.n.e. ocalił życie samemu Aleksandrowi Wielkiemu, dlatego też często Eumenes twierdził, iż to jemu właśnie powinno się powierzyć najwyższe dowództwo armii. Z drugiej strony Antygenes dowodził Srebrnymi Tarczami, czyli elitarną formacją macedońskiej piechoty, która była niezwykle potrzebna Eumenesowi w zbliżającej się w walce o wszystko z Antygonem Jednookim, dlatego też musiał umiejętnie lawirować pomiędzy wybujałymi ambicjami obu wodzów, a ponieważ odznaczał się nieprzeciętną inteligencją, to mu się to udawało).
Po wysłaniu listów do satrapów sąsiednich prowincji (o których pisałem w poprzedniej części), wielu z nich zgłosiło się w Suzie na wezwanie Eumensa. Tlepolemos - satrapa Karmanii (często mylony z Polemonem, czego przykład dał już Diodor, który się po prostu pomylił a inni historycy nie sprawdzając przepisywali od niego w ciemno. A przecież Tlepolemos był satrapą Karmanii jeszcze przed śmiercią Aleksandra Wielkiego, a potem zarówno w Babilonie jak i w Tripadejsos potwierdzono jego władzę) przyprowadził on ze sobą 1500 żołnierzy piechoty i 700 jazdy. Sibiritos z Arachozji (nie jest wymieniony na liście z Tripadejsos ale satrapą był bez wątpienia, już któryś raz mi się jego imię przewija) dostarczył 1000 piechoty i 610 jazdy. Oksiartes z Paropamisos (ojciec Roksany - małżonki Aleksandra Wielkiego i matki króla-niemowlęcia Aleksandra IV) przysłał 1200 pieszych i 400 konnych. Stasanor z Baktrii i Stasandros z Drangiany łącznie przywiedli 1500 piechoty i 1000 jazdy. Eudamos - satrapa prowincji indyjskiej - przyprowadził ze sobą 500 jazdy, 300 żołnierzy piechoty i 120 słoni bojowych (które to przejął po wziętym do niewoli przez Aleksandra władcy Indii królu Porodzie, a którego zamordował w 323 r. p.n.e.). Do tego Peukestas dysponował 3000 macedońskich falangitów, 10 000 perskich łuczników i procarzy, 600 greckich i trackich jeźdźców oraz 400 jeźdźców perskich. Łącznie więc siły sprzymierzonych liczyły ponad 22 700 żołnierzy plus 15 000 piechoty i 3300 jazdy, jakie wiódł ze sobą Eumenes, stanowiło pokaźną siłę militarną. Eumenes poza tym pobrał ze skarbca królewskiego - który również znajdował się w Suzie - znaczne pieniądze (rozkazem królów tylko on miał prawo pobierać pieniądze z tego skarbca) i rozdał je pomiędzy swoich żołnierzy oraz inne kontyngenty Macedończyków (z pominięciem jednak wojowników innych narodowości, których wynagradzać mieli satrapowie nimi dowodzący). Największą sumę, bo aż 200 talentów przekazał Eudamosowi za to tylko, iż ten przeprowadził słonie bojowe - czyli prawdziwą siłę pancerną starożytności, bez których wojska Eumenesa byłyby znacznie słabsze (tym bardziej że Antygon także prowadził ze sobą słonie bojowe).
Antygon tymczasem zaniepokojony wydarzeniami mającymi miejsce w Macedonii, wyruszył czym prędzej na Wschód, aby rozbić siły Eumensa oraz zbuntowanych satrapów i rozciągnąć swoją władzę na te ziemie, by następnie skierować się przeciwko samemu regentowi Poliperchonowi. O walkach toczonych w Grecji (głównie na Peloponezie, ale również w Attyce) teraz nie będę opowiadał, gdyż będzie to temat dotyczący drugiego naszego bohatera, czyli Pyrrusa z Epiru, którego ojcem był Ajakides - król epirockiego plemienia Molossów. Ponieważ jednak wydarzenia dziejące się w samej Macedonii wpłynęły na stanowisko Antygona - ojca naszego bohatera Demetriusza Poliorketesa, zatem warto a nawet należy je teraz przedstawić. Mianowicie z powodu nieudanego oblężenia Megalopolis (o czym jak wspomniałem, będę jeszcze pisał), Poliperchon stracił szacunek wśród Macedończyków i stał się przedmiotem lekceważenia (nic zaś nie jest tak zabójcze dla polityka, jak śmiech i kpiny z jego osoby). Cała Grecja odpadła od niego i poparła Kasandra (nawet wierne mu dotąd Ateny - za sprawą niejakiego Demetriusza z Faleronu - przystąpiły do rozmów z Kassandrem i ostatecznie zawarto porozumienie 317 r. p.n.e.) na mocy którego Ateńczycy zachowali swoje miasto i terytorium pod swymi rządami. Mogli również zatrzymać całą swą flotę i dotychczasowe zasoby, pod warunkiem jednak że odtąd mieliby stać się przyjaciółmi i sojusznikami Kassandra. Twierdza Munichia w Pireusie pozostałaby na razie pod kontrolą wojsk Kassandra, ale tylko do czasu zakończenia "wojny przeciwko królom" - jak eufemistycznie obie strony nazywały konflikt, w którym przede wszystkim liczyły się ich własne ambicje. Ustrojem Aten pozostanie jak dotąd oligarchia (system ten został narzucony Ateńczykom po przegranej wojnie lamińskiej w 322 r p.n.e. w wyniku której musieli rozwiązać swoją demokrację i powierzyć rządy w swoim mieście i kraju najbogatszym spośród obywateli), czyli rządy będą sprawować ci, którzy posiadają co najmniej dziesięć min majątku (mniej więcej jedna mina to jakieś 100 drachm, a jedna drachma to jakieś sześć oboli, zaś wynagrodzenie ateńskiego robotnika w tym czasie nie przekraczało trzech do pięciu drachm na miesiąc, a chleb kosztował 1-2 obole, dobre buty 4-6 itd.). Strażnikiem miasta mianowany został zaś sam Demeteriusz z Faleronu (który w latach 322-318 p.n.e. był przywódcą miejskich oligarchów, czyli tak naprawdę władał miastem. Potem został wypędzony i w 317 r. p.n.e. powrócił wraz z Kassandrem). Był on filozofem (uczniem Arystotelesa i Teofrasta), mówcą i politykiem, oraz oczywiście majętnym człowiekiem (aby uprawiać filozofię trzeba było bowiem, by ktoś inny - najczęściej niewolnik - podawał ci strawę, prał twoje ubranie, sprzątał twoje domostwo i czyścił twój wychodek; czyli aby jeden człowiek mógł zajmować się myśleniem i kontemplowaniem rzeczywistości, potrzebne było aby kilku ludzi w pocie czoła zapewniło mu komfort potrzebny do tego, by móc zajmować się rozważaniami natury filozoficzno-moralnej, a nie zastanawiać się jak tutaj zdobyć kromkę chleba, żeby przeżyć kolejny dzień. Tak więc, mówiąc o filozofach zawsze należy mieć z tyłu głowy świadomość, że byli to ludzie, którzy w większości nie pracowali i których utrzymywali inni ludzie, bez których pracy owi filozofowie najprawdopodobniej pomarliby z głodu. Kto więc był tutaj od kogo bardziej zależny? bo według mnie odpowiedź okazuje się oczywista). Zostanie on obalony dopiero 10 lat później (w 307 r. p.n.e.) właśnie przez Demetriusza Poliorketesa (należy jednak uczciwie powiedzieć że owe dziesięć lat rządów Demetriusza z Faleronu, to był okres rozkwitu gospodarczego dla Aten i znacznego polepszenia doli najbiedniejszych Ateńczyków).
Pozycja Poliperchona jako regenta choć znacznie osłabła, to była i tak wystarczająco silna, aby ten zdołał sprzymierzyć się z Ajakidesem z Epiru (na którego dworze przebywała Olimpias, która przecież też wywodziła się z plemienia Molossów z Epiru). Ten sojusz był bardzo nie na rękę Eurydyce - młodej królowej, małżonce Filipa III Arridajosa, która zamierzała pozbyć się Poliperchona i rządzić państwem jako regentka w imieniu swego umysłowo chorego męża. W tym celu zaczęła pozyskiwać lojalność najbardziej wpływowych Macedończyków, obsypując ich różnego rodzaju podarkami i starając się przeciągnąć ich na swoją stronę. Niestety Poliperchon (wsparty dodatkowo posiłkami Ajakidesa) zdołał nie tylko sprowadzić do Pelli Olimpias, ale też osadził ją na tronie królewskim, wraz z jej wnukiem 6-letnim Aleksandrem IV (317 r. p.n.e.). W tym czasie Eurydyka przebywała w Eiua - mieście leżącym w kraju iliryjskich Dessaretów (wówczas cały ten kraj wchodził w skład królestwa Macedonii), gdzie zbierała armię, śląc list za listem do Kassandra z prośbą o natychmiastową pomoc. Nim jednak do tego doszło, przeciwko niej ruszył Poliperchon ze swoimi wojskami i gdy obie armie spotkały się pod Eiua - oczekując rozkazu do walki, do bitwy ostatecznie nie doszło. Powodem tego był fakt, że wojsko nie zamierzało ginąć za sprawę ambicji kobiety, młodej Eurydyki i jeśli już mieliby wybierać, to woleli stanąć po stronie Olimpias, matki Aleksandra Wielkiego - który stał się przecież bogiem. I tak też się stało, armia Eurydyki po prostu przeszła na stronę Poliperchona bez walki. Król Filip III dostał się do niewoli wraz z całym swym dworem, jednak królowej Eurydyce udało się uciec dzięki pomocy niejakiego Poliklesa (jednego z jej doradców) i dotarła aż do Amfipolis (miasto to leżało na dawnej granicy pomiędzy Macedonią a Tracją nad Morzem Egejskim), z zamiarem przedostania się na Peloponez i połączenia z Kassandrem - tam jednak została uwięziona. Schwytaną królową przewieziono do Pelli, gdzie ona i jej małżonek - Filip III Arridajos mieli doświadczyć na własnej skórze szlachetności i łaskawości Olimpias.
Stara królowa bowiem wtrąciła ich do lochu, gdzie też zaczęła się nad nimi znęcać (zresztą Olimpias była słynna ze swego okrucieństwa. To przecież ona - po śmierci swego męża Filipa II, do której się zresztą przyczyniła - kazała natychmiast zamordować jego kolejna młodą małżonkę, a ich niedawno narodzone dziecko osobiście wrzuciła do pieca. Miało to miejsce w roku 336 p.n.e. prawie dwadzieścia lat przed omawianymi wydarzeniami). Kazała więc ich oboje zamurować w ciasnej celi, w której nie można było się nawet położyć, a jedzenie podawano byłej parze królewskiej - tylko w ilościach wystarczających do przeżycia - przez mały otwór w murze. Jednak po kilku dniach takich prześladowań, Macedończycy zaczęli żałować byłej królowej i jej małżonka - który co prawda był niezrównoważony psychicznie, ale panował jako król. Wówczas to dotarło do Olimpias, że sympatia ludu może teraz obrócić się przeciwko niej samej i aby do tego nie dopuścić, kazała rozgłosić wszem i wobec że oto przyniosła oboje więźniów do nowych cel, oddzielnych i znacznie większych, wygodniejszych. Uczyniła to jednak nie po to aby poprawić ich położenie, tylko po to aby już ostatecznie się ich pozbyć, by nie stanowili zagrożenia dla niej samej w przyszłości. Najpierw więc w swej celi zasztyletowany został przez wynajętych Traków sam Filip III Arridajos - który panował przez sześć lat i cztery miesiące (ale nigdy nie rządził osobiście). Co się zaś tyczy Eurydyki, to olimpias postanowiła dać jej wybór rodzaju śmierci. Dziewczyna bowiem wcześniej twierdziła, że to ona powinna być królową, gdyż jako małżonka Filipa ma do tego większe prawo niż Olimpias jako matka byłego króla i babka króla-dziecka. Olimpias wysłała jej miecz, sznur i truciznę - polecając aby wybrała jak zamierza umrzeć. Eurydyka poprosiła przed śmiercią aby mogła jeszcze ujrzeć ciało swego małżonka. Zezwolono jej na to, a ciało Filipa III leżało we krwi w jego celi. Rozebrała go, obmyła, ubrała ponownie w szaty, po czym wróciła do swojej celi i przywołując bogów, poprosiła ich aby w przyszłości taki sam los spotkał Olimpias, po czym powiesiła się na swojej przepasce (było późne lato 317 r. p.n.e.). Ponoć Gdy Olimpias się o tym dowiedziała, wpadła w furię i chciała wyrzucić ciała swych wrogów by nakarmić nimi psy. Jednak szybko jej to wyperswadowano, mówiąc, że nie godzi się tak traktować królów - nawet jeśli byli wrogami - bo wówczas ktoś inny może w ten sam sposób potraktować królewski majestat Olimpias (jej śmierć będzie równie okrutna, ale na razie jeszcze sobie pożyje).
Królowa matka zaczęła więc mścić się na wszystkich, którzy dotąd należeli do orszaku Filipa III i Eurydyki. Wybrała też stu najznamienitszych spośród przyjaciół Kassandra i wszystkich kazała zamordować (w tym owego Nikanora - brata Kassandra i zwycięzcę bitwy morskiej pod Byzantion z 318 r. p.n.e. o której pisałem w poprzedniej części. Należy jednak tutaj od razu powiedzieć że o ile śmierć Filipa III i Eurydyki wprawiła Kassandra w smutek i zamierzał on zorganizować uroczysty ich pogrzeb w Ajgaj - mieście, w którym chowano zmarłych królów Macedonii z rodu Argeadów - o tyle śmierć Nikanora spłynęła po nim jak po przysłowiowej kaczce. Wydaje się wręcz że Kassander celowo wysłał Nikanora na śmierć do Pelli, a nawet że samemu zamierzał pozbawić swego brata życia. Dlaczego tak miałoby być? Cóż, wydaje się że powodem tego stanu rzeczy był charakter Nikanora, który był niezwykle butnym i pysznym człowiekiem, uważał też że to on mógłby poprowadzić dalej dzieło ich ojca - Antypatra, a nie jego starszy brat Kassander. Po zwycięstwie zaś pod bryzantią uznał się za lepszego wodza od swego brata i wielokrotnie mu to wypominał, co doprowadziło do tego iż Kassander wysłał go z pewną misją do Pelli. Potem okazało się że była to misja bez powrotu. Olimpias jednak nie wchodziła w takie detale jak osobista niechęć pomiędzy braćmi, mordowała wszystkich których uważała za swoich wrogów. Kazała też zniszczyć i zbezcześcić grób Jolaosa - najmłodszego syna Antypatra i brata Kassandra, którego podejrzewała o otrucie swego syna Aleksander Wielkiego (Jolaos był podczaszym Aleksandra, czyli podawał mu wino i inne napoje podczas uczt). Krwawe prześladowania Olimpias spotkały się z powszechną niechęcią Macedończyków, którzy coraz częściej przypominali sobie ostatnie słowa Antypatra - aby nigdy nie pozostawiać władzy w rękach kobiety, bo dojdzie do katastrofy i państwo upadnie. Te słowa były coraz głośniejsze i coraz lepiej słyszalne. Ostatecznie doszły również do uszu samej Olimpias, która dotąd liczyła na miłość swych poddanych - chociażby ze względu na pamięć o Aleksandrze. Teraz nowe słowa były zapowiedzią wydarzeń, które miały zrzucić Olimpias z tronu.
A tymczasem Antygon Jednooki wkroczył do Mezopotamii i skierował swe wojska w stronę Suzjany, gdzie stacjonował Eumenes ze swoimi sprzymierzeńcami.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz