CZYLI, PRAWDZIWI "CELEBRYCI"
EPOKI HELLENISTYCZNEJ
I
DEMETRIUSZ POLIORKETES
(337-283 r. p.n.e.)
Cz. XII
ALEKSANDER WIELKI JAKO KRÓL AZJI
Po zwycięstwie pod Gabiene i przekazaniu Antygonowi Jednookiemu związanego Eumenesa z Kardii, Srebrne Tarcze Antygenesa podpisały z Antygonem nowy układ, na mocy którego ten zwracał im wszystkie tabory, złoto (jakie zdobyli w trakcie wielu lat wojen toczonych od czasów Aleksandra Wielkiego) oraz oczywiście ich żony, konkubiny, dzieci i niewolników. Wydawało się więc że odnieśli oni sukces, uzyskali bowiem to, czego chcieli, lecz nie trwało to długo. Antygon bowiem kazał pojmać, związać, wrzucić do wykopanego dołu i podpalić dowódcę Srebrnych Tarcz - Antygenesa, który przecież był głównym sprawcą zdrady i klęski Eumenesa. Eumenes zaś miał tę gorzką przyjemność obserwować, jak zdrajca kończy swój żywot w płomieniach. Prócz Antygenesa Antygon Jednooki zgładził również innych wodzów byłej już armii Eumenesa, m.in.: Eudamosa (który przywiózł z Indii tak liczne zastępy słoni), oraz Kelbanosa (niezwykle mu wrogiemu). Poza tym formacja Agryraspidow została rozwiązana, a poszczególni żołnierze Srebrnych Tarcz wysłani do dalekich prowincji z rozkazem Antygona, aby nigdy już nie powrócili nad brzeg Morza Egejskiego. Teraz zaś przyszła kolej na podjęcie decyzji co do przyszłości Eumenesa, który przecież był dawnym druhem Antygona (obaj znali się bardzo dobrze i można powiedzieć że przyjaźnili się). Antygon długo nie wiedział jak z nim postąpić, choć większość jego żołnierzy i dowódców radziła, by go zgładził. Za życiem dla Eumenesa wystąpił jednak syn Antygona - Demetriusz, który zafascynowany męstwem i dotychczasowym powodzeniem jakim cieszył się Eumenes z woli bogów, namawiał ojca aby darował mu życie. Decyzja jednak nie zapadała, aż sam Eumenes zaczął się niecierpliwić, pytając dlaczego Antygon po prostu go nie zabije, lub też nie daruje mu życia i nie uwolni, aby przynajmniej darować mu hańbę niewoli.
Odpowiedź przyszła niespodziewanie i oficjalnie nie została podjęta przez Antygona (choć co do tego nie ma pewności). Zarządzono mianowicie zwinięcie obozu i wymarsz w dalszą drogę i wtedy właśnie dwaj żołnierze udusili Eumenesa (oficjalnie miało to nastąpić bez wiedzy Antygona, prawdopodobnie jednak był to jego rozkaz, bo trudno sobie wyobrazić aby żołnierze dopuścili się takiego czynu bez pozwolenia swojego dowódcy). Tak o to zginął Eumenes, któremu dotąd w życiu się powodziło i który słynął z tego, że jest w czepku urodzony i ma ogromne poparcie bogów. Antygon tym czynem zacierał też ostatnie ślady dawnego życia, przygotowując się jednocześnie do nowego życia jako... król. Biorąc pod uwagę ten fakt należy stwierdzić, że śmierć Eumenesa nie była przypadkowa i nie została popełniona bez wiedzy Antygona, a wręcz przeciwnie. Jednooki doskonale wiedział że Grek stał na straży jedności Imperium Aleksandra Wielkiego i był wierny dynastii królewskiej Argedów, a to niestety godziło w plany Antygona, który sam siebie widział już w roli władcy Azji (takim tytułem został okrzyknięty przez wojsko po swym zwycięstwie pod Gabiene w styczniu 316 r. p.n.e. Notabene wcześniej ten tytuł również dzięki aklamacji żołnierzy nosił Aleksander Wielki i choć w publicystyce czasem nazywa się go królem Persji, to realnie nigdy takiego tytułu nie posiadał. Armia okrzeknęła go bowiem królem Azji, a nie Persji, a to była różnica. Antygon był więc teraz drugim który piastował ten tytuł, drugim po... bogu). Skremowane prochy Eumenesa w srebrnej urnie odesłano do Kapadocji, do jego żony i dzieci. Odsyłając rodzinie prochy Eumenesa pięknie oprawionej urnie, jednocześnie Antygon dał wyraz temu, iż co prawda musiał go zgładzić, bo taka była potrzeba polityczna (nie mógł przecież pozwolić żyć człowiekowi wiernemu innej dynastii niż tej, którą sam Antygon pragnął założyć), ale był on jego przyjacielem i cenił go. Innym przykładem który potwierdzał te słowa, jest choćby stosunek, jaki Antygon miał do Hieronima - rannego w czasie bitwy pod Gabiene - serdecznego druha, przyjaciela i krajana Eumenesa. Antygon nie tylko go nie zgładził, ale otoczył opieką, przyjął do siebie i obsypał bogactwem oraz tytułami. Hieronim z Kardii dożył sędziwego wieku i jako starzec żył jeszcze na dworze wnuka Antygona Jednookiego - Antygona II Gonatasa - otoczony powszechnym szacunkiem i bogactwem (miał on bowiem przeżyć aż 104 lata i zmarł po 260 r. p.n.e.). Hieronim odwdzięczył się Antygonowi, spisując na papirusie dzieje swego życia, w których przedstawił historię walki Antygona z Eumenesem i gdzie oczywiście unieśmiertelnił Eumenesa, ale jednocześnie w pięknych słowach opisał zarówno z samego Antygona jak i jego potomków - Demetriusza i Antygona II. To, co dziś wiemy o tych postaciach, wiemy właśnie z dzieła Hieronima z Kardii.
HIERONIM Z KARDII
(OBRAZ WYGENEROWANY PRZEZ SZTUCZNĄ INTELIGENCJĘ)
Antygon po zwycięstwie nad Eumenesem stał się teraz najpotężniejszym satrapą ze wszystkich i realnie miał prawo nosić tytuł "króla Azji" (o wydarzeniach dziejących się w tym samym czasie w Grecji i w Macedonii celowo nie piszę, jeśli nie ma to bezpośredniego związku z Antygonem lub Demetriuszem. Do wydarzeń tych powrócę, gdy będę omawiał losy kolejnego z naszych bohaterów - Pyrrusa z Epiru). Szybko też nakazał wymarsz do Medii, gdzie przejął 5000 talentów nieobrobionego srebra, w Suzie zdobył 15 000 talentów, a w obozie Eumenesa dodatkowe 5000. Był to więc olbrzymi majątek i ogromna siła wojskowa, jaką teraz, po zwycięstwie pod Gabiene dysponował nowy król Azji. Jednak aby stać się prawdziwym królem przede wszystkim samych Macedończyków, musiał Antygon złamać to odwieczne macedońskie umiłowanie wolności, którego wcześniejsi królowie też nie potrafili przezwyciężyć (o problemach jakie miewał Aleksander Wielki ze swym wojskiem warto jeszcze wspomnieć, ale może już nie w tym temacie). Do tego jeszcze oczywiście dochodziła ambicja poszczególnych dowódców, którzy wcale nie uważali się za gorszych od Antygona i którzy również dla siebie samych pragnęli wykroić jakieś królestwa. Największymi przeciwnikami do korony Azji dla Antygona, wcale nie byli regent Macedonii Poliperchont czy królowa-matka Olimpias, a raczej wodzowie, którzy byli tam, na miejscu, czyli dotychczasowy dowódca lekkiej kawalerii i satrapa Medii - Peithon (który również marzył o własnym królestwie), satrapa Persydy - Peukestas oraz Seleukos - satrapa Babilonii. Najpierw Antygon rozprawił się z Peithonem - dotychczasowym swym sprzymierzeńcem, który teraz zaczął przekonywać dowódców do poparcia jego sprawy, opłacał żołnierzy i starał się ich werbować na swoją stronę aby wznowić wojnę z Antygonem. Czynił to oczywiście nieoficjalnie i wydawało mu się, że nikt się o tym nie dowie. Oczywiście nie mogło to przejść niezauważonym, tym bardziej że Antygon podejrzewał owych satrapów o tajemne knowania i zapewne obserwował ich otoczenie. Gdy dowiedział się o planach Peithona, zaproponował mu wsparcie 5000 macedońskich falangistów i 1000 Traków, których ten miał osobiście odebrać w obozie Antygona. Gdy Peithon tylko się tam zjawił, został związany i postawiony przed sądem Macedończyków, który natychmiast skazał go na śmierć (wiosna 316 r. p.n.e.). Jednego z głowy - jak myślał zapewne Antygon.
Na stanowisko satrapy Medii mianował teraz Antygon Orontobatesa - rodowitego Medyjczyka, co do którego miał pewność, że nie będzie z nim konkurował o władzę. Wraz z nim wysłał tam również Greka Hippostratosa z korpusem 3500 greckich najemników jako wsparciem. Mylił się jednak bardzo licząc na to, że Medowie poprą swojego, w zamian za narzuconego im wcześniej Macedończyka Peithona i gdy tylko wyruszył do Persepolis, aby tam rozprawić się z Peukestasem (notabene dawnym stronnikiem Eumenesa, którego jednak zdradził pod Gabiene wycofując się z bitwy), w Medii wybuchł bunt zwolenników Peithona, którzy pociągnęli za sobą Medów. Na czele spisku stanęli Melager i Menojtas, którzy zebrali pod swoją komendę błąkających się po okolicy byłych żołnierzy Eumenesa i Peithona w liczbie 800 konnych. Tymi siłami zaatakowali oni stojących obozem Orontobatesa i Hippostratosa. Atak na obóz zakończył się co prawda niepowodzeniem, ale i tak buntownikom udało się przeciągnąć na swoją stronę część żołnierzy tam stacjonujących, mocno osłabiając siły wybrańców Antygona. Plusem buntowników było to, że głównie wsparli ich konni, czyli mogli dokonywać szybkich ataków na wybrane cele i równie szybko się wycofywać. Do bitew jednak nie dochodziło, a raczej do napadów na cześć medyjskich stronników Orontobatesa, oraz na mniejsze oddziały Hippostratosa. Bunt ten jednak nie trwał długo, ponieważ co prawda Melager i Menojtas posiadali siły mobilne w postaci kawalerii, to jednak nie posiadali oni piechoty, która była niezbędna do wygrywania bitew i umacniania zajętych terenów. Zostali więc zapędzeni do wąwozu, z którego nie byli już w stanie się wydostać i tam większość buntowników zginęła, a tylko niewielka część dostała się do niewoli (zginęli m.in. Melager i Med - Okranes, Menojtas zaś dostał się do niewoli, a wkrótce potem został stracony). Tak oto bunt w Medii został uśmierzony.
GRECKI TEATR
Warto też dodać - choć to temat poboczny - że wiosną 316 r. p.n.e. doszło do poważnego kataklizmu, jaki wydarzył się na wyspie Rodos. W ciągu dnia nagle niebo zachmurzyło się i zaczął padać tak rzęsisty deszcz oraz grad, że miejskie ulice szybko zamieniły się w potoki, a cała woda zaczęła się gromadzić w niżej położonej części miasta, wokół Agory przy świątyni Dionizosa (która została całkowicie zalana). Ludzie ratowali się na wszelkie możliwe sposoby - jedni uciekali do portu na statki, inni gromadzili się w górnych partiach teatru, jeszcze inni wchodzili na dachy własnych domostw lub na najwyższe ołtarze. Gdy Agora zamieniła się w jezioro, a woda zaczęła podchodzić pod Asklepiejon (świątynię Asklepiosa - leżącą w wyżej położonych częściach miasta), ludzi ogarnęła powszechna panika, wszyscy byli bowiem pewni że miasto czeka katastrofa, a wraz z nim jego mieszkańców. Los jednak sprzyjał mieszkańcom, gdyż w pewnym momencie powstał wyłom w murze, a następnie część tego muru rozpadła się umożliwiając wypłynięcie wody w stronę morza, co ocaliło miasto i jego mieszkańców. Straty były jednak spore, zginęło utopiło się ponad 500 mieszkańców (a trzeba pamiętać że dziesięć lat później w 305 r. p.n.e. miasto Rodos liczyło sobie zaledwie 24 000 mieszkańców -
i to razem z kobietami i dziećmi, zaś zdolnych do noszenia broni było wówczas tylko 6 000). Spora część domów (mimo że wzniesione zostały z kamienia, a nie z cegły, dzięki temu były trwalsze i łatwiej było się chronić na ich dachach) zawaliła się, a część również uległa pomniejszym uszkodzeniom. Była to więc prawdziwa katastrofa dla tego, jak jakby nie powiedzieć młodego jednak miasta, powstałego bowiem dopiero w 408 r. p.n.e. w wyniku połączenia się trzech innych Lalysos, Lindos i Kamejros. Samo miasto zaś jak i cała wyspa wzięła nazwę od róży (które to słowo w języku greckim znaczy "rhodos"), a stała się ona symbolem wyspy, stąd też była Rodos zwana wyspą róż i słońca i prawdziwie wolnym polis (jeszcze w czasach Cesarstwa Rzymskiego wyspa Rodos posiadała bardzo rozległą autonomię). Rodyjczycy sami tworzyli własne prawa i nie ulegali pod tym względem żadnym władcom (prawa na Rodos zwano "Dobrymi") i chodź na wyspie było wielu cudzoziemców, to jednak Rodyjczycy niedopuszczali ich do swoich stowarzyszeń i związków. Ich dzieci uczyły się tylko z dziećmi innych Rodyjczyków, zaś cudzoziemcy nie mieli prawa głosu ani obywatelstwa (choć mogli zakładać swoje własne stowarzyszenia - a najczęściej parali się handlem i bankierstwem). Ot taka ciekawostka znad Morza Egejskiego, odnośnie wydarzeń dziejących się wówczas w Azji.
Antygon po wkroczeniu do Persepolis kazał stamtąd również wypędzić dotychczasowego satrapę Persydy i stronnika Eumenesa - Peukestasa, a gdy dotychczasowi zwolennicy Peukestasa zaczęli się przeciwko temu burzyć pod przewodnictwem Thespiosa (podobnie jak w Medii), aby uciąć bunt w zarodku, natychmiast kazał ich stracić (Peukestasowi jednak - zapewne za jego zdradę Eumenesa podczas bitwy pod Gabiene darował życie i zaprosił nawet na swój dwór, na którym Peukestas przebywał przez kolejne lata, aż do 301 r. p.n.e., a po tej dacie znajdował się wśród towarzyszy Demetriusza). Nowym namiestnikiem Persydy mianował Antygon niejakiego Asklepiodorosa. Tam też, w Persepolis zadecydował o losach innych satrapów, wymieniając dotychczasowych jako niepewnych lub wiernych Eumenesowi innych zaś pozostawiając na stanowisku. Tak więc potwierdził władzę w Baktrii - Stasanora a w Karmanii - Tlepolemosa (cieszyli się oni bowiem zbyt dużym poparciem miejscowej ludności i na razie nie było możliwości aby ich stamtąd usunąć, bez groźby wybuchu kolejnego buntu). W Arachozji stanowisko swe utrzymał również Sybirthos (do niego też posłał Antygon największą liczbę Agryraspidów powierzając mu pieczę nad tymi jeszcze, ostatnimi weteranami z formacji Srebrnych Tarcz. Jak bowiem już w poprzedniej części pisałem, Agryraspidzi byli zawodowymi mordercami którzy co prawda doskonale sprawdzali się w boju, ale jednocześnie dokonywali wielu zbrodni wojennych na rannych a nawet wziętych do niewoli, dlatego też w swym liście do Sybirthosa Antygon pisał, aby: "przenosił te bezbożne zwierzęta z miejsca na miejsce, by je wytracić i nigdy już nie pozwolił im ujrzeć brzegu Morza Egejskiego". Antygon najwidoczniej miał zaufanie do Sybirthosa, jako że tamten jeszcze przed bitwą pod Gabiene wycofał się z walki przeciwko Jednookiemu). Potwierdził też Antygon satrapię Oksjartesa w Paropanisadzie (dziś Hindukusz), ale to zapewnie dlatego, że Oksjartes był dziadkiem króla Aleksandra IV (bowiem jego córka Roksolana, była żoną Aleksandra Wielkiego i matką jego syna). Następnie gdy Antygon ruszył w kierunku Suzy, naprzeciw wyszedł mu klucznik tamtejszego skarbca - Ksenofilos. Ten, wiedząc jakim majątkiem dysponuje klucznik, starał się nie zrazić go do siebie i powitał go z ogromną radością. Gdy zaś wkroczył do Suzy, zajął twierdzę i położył rękę na skarbcu królewskim (m.in. w jego ręce wpadł wówczas "Złoty krzew winorośli" - dzieło autorstwa Teodora z Samos, będące prezentem Lidyjczyka Pytiosa dla króla Persji Dariusza I Wielkiego ok. 510 r p.n.e.), wówczas dopiero pozbawił Antygon Ksenofilosa stanowiska i wygnał go z kraju.
Niektórych Jednooki jedynie pozbawiał stanowiska i wypędzał, innych zaś pozbawiał życia, jak choćby satrapę Arii-Drangiany - Stasandra, którego na tym stanowisku zastąpił Ewitus. Długo też nie wiedział Antygon co poczynić z Seleukosem który dotąd był mu przecież wierny, ale jednak teraz zaczął sobie zbyt swobodnie poczynać, tak jakby samemu zamierzał objąć władzę nad całą Azją. Był on satrapą Babilonii i gdy Antygon polecił mu listownie przedstawić sprawozdanie finansowe za okres którym zarządzał Babilonią, Seleukos odpisał, że nie ma takiego obowiązku, ponieważ jego mianowali Macedończycy (na zjeździe w Tripadejsos w 321 r. p.n.e.) więc nie musi nikomu innemu podlegać i przed nikim się tłumaczyć. Było oczywiste że po takiej deklaracji Seleukos nie ma szansy utrzymać się na swym stanowisku i tak też się stało. Antygon wysłał przeciwko niemu wojsko, lecz Seleukos - uprzedzając wydarzenia - wraz z pięćdziesięcioma stronnikami opuścił Babilon i udał się do Egiptu, do Aleksandrii, gdzie władzę sprawował Ptolemeusz. Tam zaś, w Egipcie nie sięgała już bezpośrednia władza Jednookiego (Ptolemeusz żył jakby na uboczu wydarzeń dziejących się wówczas w Imperium Aleksandra Wielkiego, nie uczestniczył w nich, a jedynie ugruntowywał swoją władzę w tym jednym kraju nad Nilem i kraj ten zapragnął przekazać w darze swym potomkom jako niezależne królestwo). Antygon mianował też Nikanora, dotychczasowego satrapę Kapadocji, "hegemonem Wschodu", czyli terenów zdobytych przez Aleksandra Wielkiego w 326 r p.n.e. na Hindusach, bo tam macedońskie panowanie już od jakiegoś czasu zaczęło się sypać, macedońskie załogi zostały wycięte lub porzuciły swoje stanowiska, a nad Indusem wzrastała potęga magadyjskiego władcy Indii Ćandragupty z rodu Maurja.
ĆANDRAGUPTA MAURJA
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz