Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 grudnia 2015

AWANTURA O TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY - Cz. II

KOMITET OBRONY DEMOKRACJI? - 

JAKIEJ DEMOKRACJI


Tak jak poprzednio pisałem, ogólnie rozumiany obóz władzy (z Platformą Obywatelską na czele), mocno przestraszył już zwycięstwa wyborczego Andrzeja Dudy, na prezydenta i doszedł do wniosku że utrzymanie dalszej władzy w kraju, stanie się już bardzo trudne, jeżeli w ogóle możliwe. Wówczas przystąpiono do akcji, której należałoby nadać kryptonim: "Trybunał Konstytucyjny". Platforma bowiem zdawała sobie sprawę, że najprawdopodobniej przegra wybory parlamentarne, jednak nie sądziła, aby Prawo i Sprawiedliwość zdobyło większość mandatów w sejmie. Gdyby bowiem się okazało, że PiS wygrywa wybory, ale nie zdobywa większości parlamentarnej i musi szukać koalicjanta, wówczas był opracowany plan A. Polegał on na często wysuwanym przed wyborami haśle: "Wszyscy przeciwko PiS" (przypominający dotychczasowe praktyki wyniesione np. z Francji, gdzie też przed każdymi wyborami, a szczególnie przed II turą, zawsze zawiązywała się koalicja partii: "Wszyscy przeciwko Frontowi Narodowemu", który w konsekwencji zawsze przegrywał francuskie wybory. 

Zdawano sobie jednak sprawę, że taka "koalicja" różnych partii politycznych, których spajałaby jedynie wrogość do Prawa i Sprawiedliwości, nie może być trwała i trwać zbyt długo. Dlatego też Platforma opracowała również plan B. Ten z kolei polegał na obsadzeniu przed końcem kadencji parlamentarnej, pięciu stanowisk w Trybunale Konstytucyjnym, by głosami sędziów tego Trybunału ... odwołać ze stanowiska prezydenta Andrzeja Dudę. Jak to prawnie możliwe i jaka miała tu zostać zastosowana "maszynka" polityczna? 

Załóżmy więc że PiS wygrywa wybory, lecz nie zdobywa większości parlamentarnej i jednocześnie zawiązuje się koalicja (przynajmniej na początku, ale i to by wystarczyło): "Wszyscy przeciwko PiS". Efekt? Prawo i Sprawiedliwość tworzy rząd mniejszościowy, lub stara się naprędce sklecić jakąś większość parlamentarną. Ma co prawda swojego prezydenta, ale ... przegrywa kolejne głosowania w Sejmie. W zamian za poparcie dla niektórych z ustaw PiS-u, Platforma wymogłaby (lub wymusiła, gdyż rząd mniejszościowy i tak skazany byłby na porażkę), mianowanie Marszałkiem Sejmu, swojego człowieka. Następnie stworzono by stały rząd większościowy, złożony z przedstawicieli Platformy, Nowoczesnej, oraz zapewne Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Taka koalicja sama stworzyłaby rząd (już większościowy), a PiS, nie miałby w tej kwestii nic do powiedzenia. Teraz, dysponując funkcją Marszałka i Premiera, Platforma szykowałaby się do definitywnego uderzenia, wprowadzając w życie plan C.

Właśnie wówczas do akcji zostaliby wprowadzeni, mianowani wcześniej przez Platformę - sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy (serią intryg), doprowadziliby do odsunięcia od władzy prezydenta Andrzeja Dudy. Tym sposobem, łamiąc zasadę demokratycznej woli wyborców, Platforma Obywatelska i jej akolici, odsunęliby od władzy zwycięskie Prawo i Sprawiedliwość, oraz pozbyliby się (np. gdyby Trybunał orzekł niezdolność prezydenta do dalszego sprawowania przez niego funkcji), Dudy. Zamach na demokrację? Oczywiście ze tak, ale ... wszystko potoczyłoby się zgodnie z literą prawa, czyli w sposób prawny, cofnięty zostałby demokratyczny wybór Narodu. Myślicie że ktokolwiek, z tych którzy dziś się ośmieszają, tworząc Komitety Obrony Demokracji, wówczas by się odezwał, wzywał społeczeństwo do obrony "zagrożonego ładu demokratycznego", jechał na skargę do Brukseli czy Berlina, prosząc o pomoc i wsparcie? Nie - moi drodzy, wówczas to byłoby oficjalnie usankcjonowana obrona demokracji i tak też zostałoby to "sprzedane" społeczeństwu w tzw.: "mainstreamowych mediach". 


A jak konkretnie do tego by miało dojść? Spójrzmy:




Początek Kadencji Koniec Kadencji Imię i Nazwisko Rekomendacja
lp. rok mc dzień rok mc dzień
1) 2006 - 11 - 6 2015 - 11 - 6 Dr hab.Maria Gintowt-Jankowicz PiS
2) 2006 - 11 - 6 2015 - 11 - 6 Wojciech Hermeliński PiS
3) 2006 - 11 - 6 2015 - 11 - 6 Marek Kotlinowski LPR
4) 2006 - 12 - 2 2015 - 12 - 2 prof. Zbigniew Cieślak PiS
5) 2006 - 12 - 8 2015 - 12 - 8 prof. Teresa Liszcz PiS
6) 2007 - 4 - 27 2016 - 4 - 27 prof. Mirosław Granat Samoobrona + LPR
7) 2007 - 12 - 19 2016 - 12 - 19 prof. Andrzej Rzepliński PO
8) 2008 - 6 - 26 2017 - 6 - 26 prof. Stanisław Biernat PO
9) 2010 - 5 - 6 2019 - 5 - 6 prof. Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz PO
10) 2010 - 12 - 3 2019 - 12 - 3 Stanisław Rymar PO
11) 2010 - 12 - 3 2019 - 12 - 3 prof. Piotr Tuleja PO
12) 2010 - 12 - 3 2019 - 12 - 3 prof. Marek Zubik PSL
13) 2011 - 1 - 5 2020 - 1 - 5 prof. Małgorzata Pyziak-Szafnicka PO
14) 2011 - 5 - 29 2020 - 5 - 29 prof. Andrzej Wróbel SLD + PSL
15) 2012 - 7 - 23 2021 - 7 - 23 prof. Leon Kieres PO + PSL + SLD


Wystarczy zerknąć, by się zorientować, że kadencja trzech sędziów miała wygasnąć już po terminie wyborów, ale jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. Gdyby udał się "skok" Platformy na Trybunał Konstytucyjny, miałaby ona w swych rękach 12 spośród 15 sędziów (PiS mógłby wybrać zaledwie dwóch, jeden wciąż zostawałby z rekomendacji Samoobrony i Ligii Polskich Rodzin). Taki scenariusz byłby wyśmienity, bowiem kadencja sędziów Trybunału,  trwa 9 lat, a to oznacza że przez całą kadencję parlamentarną PiS-u i prezydencką Dudy (nawet przy założeniu, że PiS zawiązałby z kimś koalicję, a Dudy nie udało się odwołać), mógłby skutecznie blokować wszelkie próby zmiany ustroju politycznego owego neoubekistanu, czyli III RP. 

Co ciekawe, blokowano by zmiany, a jednocześnie w mediach trwałaby ciągła nagonka na PiS, typu: "Tyle obiecali, a nic nie robią", "Nie spełnili żadnych obietnic wyborczych", "Nie potrafią liczyć - zrujnują budżet", "Nie potrafią napisać dobrej ustawy" etc. etc. (zauważcie proszę, że dokładnie te same głosy, dało się słyszeć już w ... kilka dni po zwycięskich dla PiS-u wyborach, gdy nie powstał jeszcze nawet rząd Beaty Szydło, a już mówiono o ... "niespełnionych obietnicach" lub o "rozwaleniu budżetu" i "załamaniu gospodarczym Polski", w ogóle nie przejmując się nawet tak błahym faktem, że obydwa oskarżenia przeczą sobie nawzajem).

Niestety, to "głupie społeczeństwo", "niemyślące racjonalnie bydło", zagłosowało jednak na Prawo i Sprawiedliwość, dzięki czemu demokratycznie popsuło im wymarzony plan działania. PiS, mając teraz większość parlamentarną i swojego prezydenta, sam przystąpił do kontruderzenia. Prezydent Andrzej Duda, nie przyjął przysięgi, od pięciu wybranych jeszcze w poprzednim parlamencie przez Platformę, sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a przyjął przysięgę od pięciu sędziów mianowanych w tej kadencji przez Prawo i Sprawiedliwość. Oczywiście w dalszym ciągu nie zmieniłoby to przewagi Platformy w Trybunale (nadal posiadałaby większość prawie dwóch trzecich, natomiast PiS - jedną trzecią), ale ... po 26 czerwca 2017 r. gdy kończy się kadencja trzech kolejnych sędziów, PiS zdobyłby większość, dzięki czemu mógłby bez żadnych oporów, wprowadzić korektę ustrojową kraju (lub nawet zmienić konstytucję). 

I właśnie w tym momencie uruchomiona została lawina zdarzeń, gdyż beneficjenci owego neoubekistanu (zwanego dla niepoznaki III Rzeczpospolitą), w mig zauważyli co się święci. Natychmiast uruchomiono całą dotychczasową polityczno-medialną maszynkę propagandową, która wciąż powtarzała: "Zamach na konstytucję", "Upadek demokracji", "Państwo policyjne", posługiwano się nawet tak śmiesznymi sloganami jak np.: 'Precz z komuną". Najbardziej jednak śmieszyły mnie w tym wszystkim, stwierdzenia wypowiadane z ust polityków Platformy, Nowoczesnej, PSL-u czy Lewicy, iż: ... "Cała Polska żyje dziś Trybunałem Konstytucyjnym". Zabrakło tylko określeń: "Na barykady" i okrzyków: "No Pasarán" ("Nie przejdą" - był to bojowy okrzyk komunistów, anarchistów i wszelkiej maści lewaków, podczas hiszpańskiej wojny domowej, zapoczątkowany przez hiszpańską komunistkę - Dolores Ibárruri Gómez, zwaną również "La Pasionaria".

A sprawa ma swoje drugie dno. Okazuje się bowiem, że projekt ustawy, o skróceniu kadencji pięciu sędziów Trybunał Konstytucyjny i powołaniu w ich miejsce nowych, został napisany przez ... trzech sędziów owego Trybunału. Zresztą organ ten, nie ma nic wspólnego z zasadami demokracji. Sędziowie bowiem sami tworzą dla siebie prawa i sami je sobie odwołują, posiadają jednocześnie immunitet, który może być uchylony jedynie przez ... sam Trybunał Konstytucyjny. Gdzie tu demokracja, ja się pytam, robią co chcą, tworzą co chcą, nie ma nad nimi żadnej społecznej kontroli i aż do upływu ich kadencji, są nietykalni, niczym starożytni rzymscy trybuni ludowi. Tylko że w tym przypadku, złamana została zasada trójpodziału władz, gdyż Trybunał nie posiada inicjatywy ustawodawczej. I z tego jednak próbowano wybrnąć, gdyż gotowy i sporządzony już przez członków Trybunału, projekt ustawy, został zgłoszony jeszcze przez ... ustępującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. 

Nie będę już też wypowiadał się na temat przewodniczącego Trybunału - sędziego Rzeplińskiego, który jawnie łamiąc prawo, zjawia się w Sejmie, celem udzielenia konsultacji prawnych posłom Platformy Obywatelskiej, a potem ucieka z parlamentu, niczym najzwyklejszy rzezimieszek (zakrywając twarz przed kamerami kurtką), a przyłapany przez dziennikarkę, na jej pytanie o powód jego wizyty w Sejmie, odpowiada w sposób chamski i urągający godności sędziego. I to za to mają wyjść na barykady obywatele, za to mają walczyć, w imię "przyklepania" zasad łamania i ewidentnie politycznego naginania prawa? Przecież Polacy (jak niezwykle trafnie wyraził się w tej kwestii Rafał Ziemkiewicz), dali władzę Prawu i Sprawiedliwości, właśnie po to by zrobił w kraju jajecznicę. To teraz mają się dziwić czy buntować, że PiS ... tłucze jaja? 

Ale jest sposób, który umożliwi obu stronom wyjście z tego "trybunalskiego patu" z twarzą. Mianowicie jedynym rozsądnym kompromisem, który (w jakiś sposób mógłby zadowolić obie strony sporu), wydaje się zaprzysiężenie przez prezydenta Andrzeja Dudę, trzech sędziów wybranych przez Platformę w poprzednim sejmie (choć sama ta ustawa zawiera kilka ... błędów proceduralnych), lecz dopiero w momencie, gdy trzej sędziowie, którzy złamali prawo, tworząc ową PO-wską ustawę, złożą rezygnację. Dzięki temu problem zostanie rozwiązany i Platforma Obywatelska co prawda straci trzy osoby w Trybunale, ale zyska na kadencyjności, natomiast Prawo i Sprawiedliwość straci na kadencyjności, a zyska trzy nowe osoby. Innego rozwiązania niestety nie widzę, a już w żadnym razie nie widzę możliwości składania słania skarg do Brukseli czy Berlina, z prośbą o wsparcie i pomoc. My już takie doświadczenia mieliśmy w przeszłości. Tam też chodziło tylko o "obronę demokracji", "zasad wolności obywatelskich" itp. itd. Skończyło się ... dobrze wiemy jak - dwoma ostatnimi rozbiorami Polski (1793 i 1795), oraz wymazaniem Jej z mapy świata na 123 długie lata.



Mam nadzieję że posłowie opozycji się opamiętają, inaczej naprawdę ludzie mogą wyjść na ulicę, ale niekoniecznie w tej sprawie, w której oni by tego chcieli!

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz