Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 maja 2016

WZLOTY I UPADKI RZYMU - Cz. I

CZYLI ILE RAZY RZYM ZDOBYWANO I

ILE RAZY PONOWNIE GO ... ZAKŁADANO


PROLOG




Dął lekki, choć intensywny wiatr, który rozwiewał duży, purpurowy płaszcz siedzącej na niewielkim podeście osoby. Dokoła stały w zwartych szeregach kolumny wojskowe, dumnie prezentując swoją broń i znaki. Wszyscy stali w milczeniu, jakby oczekując jakiegoś niesamowitego wydarzenia. Tam dalej, na wyniosłym płaskowyżu, otoczonym pasmem okolicznych wzgórz, leżały jeszcze ciała niedawno poległych w walce wojowników, nad którymi teraz intensywnie krążyły kruki. Wokół samego podestu, na którym siedziała jakaś dostojna osobistość, i wokół zgromadzonych żołnierskich tłumów, stały wieże i palisady, a dokoła rozmieszczono wały. Tak na oko z jakieś pięćdziesiąt tysięcy mężczyzn, oczekiwało tego dnia czegoś niezwykłego, co miało wkrótce się wydarzyć. Dostojna osoba, po kolejnym porywie przez wiatr jego płaszcza, schwycił go w rękę i owinął się nim, tak, by wiatr nie mógł już swobodnie bawić się jego własnością, potrząsając nią niczym chorągiewką. Wszyscy stali w milczeniu, obserwując to, co działo się przed bramą leżącego w niedalekiej odległości grodu. 

Nagle, masywna brama grodziska rozwarła się na obie części i żołnierze ujrzeli zmierzającego w ich kierunku jeźdźca, który nosił bogato zdobiony, kunsztowny strój wodzowski. Gdy jeździec zbliżył się jeszcze bardziej, żołnierze ujrzeli że jego zbroja wykonana jest ze szczerego złota. Sam wojownik był ogromny (a przynajmniej takim się wydawał), na rękach nosił bogato zdobione bransolety, a na szyj dało się zauważyć równie piękny naszyjnik. Jechał dość wolno, przyspieszył dopiero, gdy minął pierwsze palisady i ustawionych wokół nich żołnierzy. Jeździec wyraźnie zmierzał w kierunku podium, na którym siedziała owa dostojna, owinięta teraz w purpurowy płaszcz osoba. Gdy dotarł do podium, najpierw trzykrotnie je okrążył, a następnie zatrzymał się i zeskoczył ze swego wierzchowca. Stał teraz bezpośrednio przed dostojnikiem na podeście i przez krótką chwilę obaj spojrzeli sobie w oczy. Co myśleli w tej chwili? Co myślał ów dostojnik, którym był rzymski wódz - Gajusz Juliusz Cezar, o tym barbarzyńcy, który jeszcze kilka lat temu służył w jego armii, a teraz zbuntował się i wywołał największe powstanie w tym kontrolowanym już przez Rzymian kraju. Swym jedynym zwycięstwem pod Gergowią, ów jeździec, sprowadził na Cezara takie problemy, których ten nie miewał nawet będąc jeszcze w Rzymie i walcząc o zdobycie konsulatu, a następnie namiestnictwa prowincji.

Jeździec ów zwał się Wercyngetoryks i jako jeden z nielicznych galijskich wodzów, był naprawdę o krok, od całkowitego rozbicia armii Cezara, lub zmuszenia go do ucieczki na południe. Cezar zapewne w swym umyśle miotał się pomiędzy podziwem dla męstwa i wytrwałości Wercyngetoryksa i tych, którzy zanim podążyli, a najzwyklejszą niechęcią do barbarzyńcy, za jakiego bez wątpienia uważał go Cezar. Dodatkowo Wercyngetoryks był wiarołomcą, bowiem jeszcze do niedawna walczył w szeregach tzw.: "Galijskiej Armii Cezara", a potem porzucił służbę i wycofał na kilka lat z działalności polityczno-militarnej. Teraz wszakże objawił się jako wódz największego w dziejach powstania Galów przeciwko rzymskiej militarnej agresji. Ów mężczyzna stał przed Cezarem w zupełnym milczeniu, stał tak przez krótką chwilę, obserwując twarz Rzymianina, który czynił dokładnie to samo. Wercyngetoryks przegrał i zdawał sobie z tego sprawę, musiał się poddać i wiedział też że nie uda mu się zachować życia (Cezar nie mógł bowiem ułaskawić buntownika i wiarołomcy). 

Wódz Galów sięga wreszcie za poły swego pasa, dobywa miecz i przez chwilę trzymając go w ręku, wyciąga ku górze, by następnie złożyć go u stóp zwycięskiego Rzymianina. Zdejmuje też swój złoty pancerz a następnie klęka przed Cezarem i wyciąga dłonie w geście poddaństwa. Wówczas stojący w niedalekiej odległości, rzymski legionista, informuje zebranych z kim mają do czynienia i jak nazywa się ów jeździec, który właśnie oddaje swe życie i przyszłość swego ludu na łaskę i niełaskę Rzymian. Cóż, myśli sobie Cezar: "Rzym wreszcie został pomszczony".  





 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz