Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 września 2016

"DRESZCZE" NIESPOKOJNE ...

CZYLI KIM BYŁA MAMA JANKA KOSA?






Zapewne z młodości (lub z opowiadań rodziców ewentualnie z powtórek, które czasem pojawiają się w TV na różnych kanałach), pamiętamy trochę zabawny serial pt: "Czterej pancerni i pies"? Serial ten dla wielu pokoleń Polaków był takim zabawnym przykładem, jak to dziarsko u boku Armii Czerwonej polskie wojsko "biło Giermańców", jak to w przyjacielskiej (wręcz sielskiej) atmosferze, pomiędzy Polakami i Rosjanami układały się stosunki, wreszcie jak to nasi wschodni "sojusznicy" pomogli nam wyzwolić kraj od Niemców. Dziś wiele osób (szczególnie ze starszego pokolenia), nie tylko nie wychwytuje jawnych przekłamań czy manipulacji zawartych w scenariuszu tego serialu, ale wręcz niekiedy go idealizuje - to jest przecież częstokroć serial ich młodości, oni się wychowali na "Czterech pancernych ...", oni jako dzieci bawili się w pancerniaków, w załogę "Rudego", każdy też chciał być Jankiem Kosem, młodym chłopakiem z Gdańska (w przedziwny sposób - najprawdopodobniej teleportując się, bowiem nie jest w serialu wyjaśnione, jak się tam znalazł), którego w pierwszym odcinku od razu poznajemy jak "zamieszkuje" na Syberii. No ale mniejsza o szczegóły (kto by się tam nimi przejmował - prawda? Zresztą najważniejsze jest pozytywne przesłanie, jak to wspólnie Wojsko Polskie i Armia Czerwona biją znienawidzonych "faszystów" - to się głównie liczy).

Od razu też przypomniał mi się wierszyk, jaki jeszcze pod koniec lat 80-tych (jako 6, 7-letni chłopaczek), uczyłem się w szkole jeszcze "ludowej" Polski, a brzmiał on mniej więcej tak: "Dzień Zwycięstwa, maj zielony, białe kwitną bzy, dziadek usiadł zamyślony, wspomniał wojny dni. Jak z radziecką armią sławną, w bój na wroga szedł, działo to się tak niedawno, a zda się, że wiek. Jak miał Miszę towarzysza, co w okopach padł, można było z takim Miszą, przewędrować świat". Zdaje się że serialowy Janek Kos też miał jakiegoś tam swojego "Miszę towarzysza, co w okopach padł" (przypominam sobie taki odcinek). W ogóle było sielsko i anielsko. W pamięci pozostało mi jednak kilka szczegółów, które ów serial musiały umiejscowić w roli perfidnych, komunistycznych agitek, mających na celu przebudowanie świadomości historycznej Polaków, w pożądanym dla "polskich" komunistów (i ich przełożonych z moskiewskiej centrali), kierunku. Jednym z takich, rzucających się w oczy (choć nie przez wszystkich dostrzegalnych), przejawów manipulacji historycznej, jest moment przekraczania przez pancerniaków (w tym oczywiście przez załogę czołgu "Rudy" 102), rzeki Bug. Wówczas to Janek (a może to był Olgierd czy Gustlik, już teraz nie pamiętam), wypowiada taką formułkę: "Jesteśmy w Polsce". Przypominam, to był Bug, a on mówi że teraz są w Polsce. Ciekawe, ale Armia Czerwona przekroczyła Bug w lipcu 1944 r. zaś przedwojenne polskie granice krasnoarmiejcy przekroczyli już 4 stycznia 1944 r. czyli pół roku wcześniej, niż została wypowiedziana owa formułka. I tutaj pojawia się pytanie, skoro przekraczając rzekę Bug, znaleźli się w Polsce, to ...gdzie dotąd byli? Prawdopodobnie jeszcze w Sowietach, bowiem oficjalnie po 1945 r. wschodnia granica Polski oparta została właśnie o Bug, a całe nasze Kresy, to wszystko okazało się nagle "ziemią ruską"?


 WIELE SCEN W TYM SERIALU JEST DOŚĆ ZABAWNYCH, CO POWODOWAŁO ŻE SERIAL TEN BYŁ ODBIERANY BARDZO POZYTYWNIE

JAK CHOĆBY ZMAGANIA GUSTLIKA Z ... JAJKIEM



Takich przykładów świadomej manipulacji w tym serialu jest całe mnóstwo, ale ja teraz pragnę skupić się tylko na jednym. Mianowicie na rodzinie, a szczególnie na matce Janka Kosa. Wiemy bowiem z serialu, że jego ojciec walczył we Wrześniu 1939 r. na Westerplatte (co też jest swoistym ewenementem, bowiem żołnierze i oficerowie na Westerplatte byli ... kawalerami i był to odgórnie narzucony przez dowództwo wymóg, żołnierze stacjonujący na tym odciętym od reszty kraju i skazanym na zagładę cyplu, nie mogli mieś ani żon, ani dzieci - tak było. Natomiast z serialu dowiadujemy się że ojciec Janka  był żonaty i dodatkowo ... dzieciaty (bo spłodził właśnie Janka). No ale darujmy sobie ojca (choć momentami śmiać mi się chciało, gdy Janek w każdej wsi próbował szukać grobu swego ojca), mniejsza z tym, mnie chodzi bowiem o jego matkę. Kim mogła być mama Janka Kosa - oto jest pytanie. Z serialu dowiadujemy się że mieszkała w Gdańsku i zginęła we Wrześniu podczas nalotu na to miasto. Wszystko fajnie, ale tutaj znów specom od komuszej propagandy sypie się relacja, bowiem Gdańsk we Wrześniu 1939 r. był bombardowany jedynie przez ... lotnictwo polskie.

Jeden z takich nalotów miał miejsce 7 września już po kapitulacji Westerplatte. Jak można wyczytać w ciekawostkach historycznych: "O godz. 21:30 polski Lublin R-XIII G z numerem taktycznym 714 podrywa się do kolejnego lotu. Tym razem wodnosamolot uzbrojony jest w 6 bomb 12,5 kg. Obserwator dysponuje ponadto pełnym zapasem amunicji do kaemów. Samolot przelatuje nad Półwyspem Helskim i kieruje się na otwarte morze. Następnie bierze kurs na Wisłoujście i od wschodu nadlatuje nad Gdańsk, szukając miejsca, w którym zacumowany jest "Schleswig-Holstein". Polscy lotnicy nie mogą jednak zlokalizować niemieckiego pancernika, natomiast ich uwagę przykuwa coś zupełnie innego. W rejonie ulicy Adolf Hitler Straße (obecnie Aleja Grunwaldzka) piloci zauważają duże skupisko świateł. Okazuje się, że Niemcy fetują zdobycie Westerplatte. Rudzki, nie namyślając się długo, kieruje maszynę w tamtym kierunku. Nad celem obserwator zrzuca wszystkie bomby w świętujący tłum. Porucznik Juszczakiewicz wspominał później: (...) wszystkie bomby poszły w dół, wybuchając wśród ciżby rozradowanych hitlerowców. Następnie maszyna na pełnych już obrotach wykonała ciasny skręt i ponownie zeszła nisko nad ulicę, przechylając się na skrzydło, tak aby obserwator miał możność otwarcia ognia z broni maszynowej. Skutki nalotu okazały się dla Niemców tragiczne. Zabici i ranni zasłali momentalnie ulicę, dziesiątki i setki osób w szalonej panice dusiły się i deptały w bramach domów, szukając schronienia przed deszczem polskich kul, siekących spod klosza nieba. Atak dla Niemców zakończył się tragicznie. Zginęło ponad 30 osób, wiele było rannych. Polski samolot bez szwanku wyszedł spod ognia artylerii przeciwlotniczej i o godz. 22.45 szczęśliwie wodował u brzegu Półwyspu Helskiego".

Czy więc matka Janka Kosa zginęła pod bombami właśnie tego dnia ... fetując wraz z rozradowanym tłumem zdobycie przez Niemców polskiej składnicy na Westerplatte? To oczywiście w serialu nie zostało wyjaśnione. Niewiele osób, które oglądały ten serial w ogóle wychwyciło ten "subtelny" niuans komunistycznej propagandy, jakoby Gdańsk miał być we Wrześniu bombardowany przez lotnictwo niemieckie. Po co oni mieli bombardować miasto, zasiedlone praktycznie w 99 % przez Niemców? No ale nie o to chodzi, ważne że zginęła pod bombami, a w latach 60-tych (gdy powstawał serial), miliony Polaków miały w pamięci potworne zniszczenia i śmierć, spowodowaną niemieckimi nalotami na polskie miasta, więc nikt nie zadawał pytań i wszyscy "łykali" to co im serwowano. Ale tak działa propaganda. Ja przyznam się szczerze, nie przepadam za tym serialem (choć oczywiście umiejscowienie go w dość zabawnej formie, także miało służyć celom: "wychowawczo-edukacyjnym" kształtującym nowy typ Polaka-bydlak, wdzięcznego Sowietom za "wyzwolenie" kraju, który wcześniej (17 września 1939 r.) wspólnie napadli i rozjechali ramię w ramię z hitlerowskimi Niemcami, wywieźli na Syberię setki tysięcy Polaków z Kresów, zamordowali ponad 22 tys. żołnierzy i oficerów w Katyniu oraz kilka tysięcy w innych miejscach sowieckiej kaźni. A po tzw.: "wyzwoleniu" zaczęli wprowadzać nowy porządek, mordując teraz tych, którzy dotąd bohatersko walczyli z Niemcami i to zarówno w regularnej armii jak i w konspiracji. Ot cała historia "Miszy towarzysza co w okopach padł", ponownie zniewalając nasz kraj. 
Dzień Zwycięstwa,
maj zielony, białe kwitną bzy,
dziadek usiadł zamyślony,
wspomniał wojny dni.

Jak z radziecką armią sławną,
w bój na wroga szedł,
działo to się tak niedawno,
a zda się, że wiek.



Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/zaklamany-dzien-zwyciestwa

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.
Dzień Zwycięstwa,
maj zielony, białe kwitną bzy,
dziadek usiadł zamyślony,
wspomniał wojny dni.

Jak z radziecką armią sławną,
w bój na wroga szedł,
działo to się tak niedawno,
a zda się, że wiek.



Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/zaklamany-dzien-zwyciestwa

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.





W NIEMCZECH (A KONKRETNIE W AUSTRII)
 


W BRYTYJSKIM OBOZIE WOJSKOWYM
 


 W JUGOSŁAWII




WE WŁOSKIM OBOZIE WOJSKOWYM

"CO JEST, WOJSKO CZY BURDEL?"
"BORDELLO, BORDELLO MILITARE"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz