Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 22 września 2016

"PERŁA AFRYKI" - Cz. I

CZYLI WIELKI SONGHAJ





W tym temacie pragnę opowiedzieć mało znaną historię północno-środkowej Afryki, a konkretnie chodzi mi o zupełnie zapomniane imperium, którego stolica - TIMBUKTU, była prawdziwą "Perłą Afryki", mam na myśli Imperium Songhaj. Według mnie zasługuje na przypomnienie, gdyż nam, ludziom wyrosłym w kulturze zachodniej (lub bardziej ściśle judeo-chrześcijańskiej, wywodzącej się zaś z kultury grecko-rzymskiej), wydaje się, że nasz krąg kulturowy jest najlepszy i najdoskonalszy pod słońcem, że przywódcy z "naszego świata", są najlepszymi i najdoskonalszymi ludzkimi geniuszami (takimi jak: Perykles, Aleksander Wielki, Cezar itd.), a czy słyszeliśmy np. o wielkim wojowniku Alim Sonnim (czy raczej Sonnim Alim), założycielu dynastii Sonni? Czy słyszeliśmy o Mohamedzie Abubakrze "Askii" (tytuł Askia, nadały mu córki ostatniego władcy z dynastii Sonni - Sonniemu Baro, jako uzurpatorowi, gdy rozpoczął bunt przeciw ich ojcu i gdy pokonał go, wkraczając do Gao - jednej z dwóch - drugim było Timbuktu, stolic Imperium Songhaj, przywitały go wówczas okrzykiem "Askia", co w dialektach plemion żyjących nad środkowym Nigrem, oznacza uzurpatora). Tak oto założona została druga wielka dynastia Imperium - dynastia Askia, panująca aż do ostatecznej zagłady królestwa w 1591 r.

Plemiona afrykańskie, które potem weszły w skład państwa Songhaj (Sorko, Gow, Gabibi), złożone były z prostych "wieśniaków", czyli rybaków, rolników oraz hodowców zwierząt. Plemiona te, mające swe prymitywne siedziby w dorzeczu środkowego Nigru, były pokojowo usposobione i wzajemnie ze sobą handlujące. Sorko (rybacy), sprzedawali (handel wymienny), swe złowione w dorzeczach Nigru ryby rolnikom z Gow i Gabibi, ci zaś sprzedawali im mięso zabitych przez siebie zwierząt hodowlanych. Plemiona te były dość prymitywne, co uzewnętrzniało się nawet w samym ubiorze (ubiór kobiet i mężczyzn, był w zasadzie taki sam - jedni i drudzy nosili jedynie przepaski na biodra. Jedyną różnicą była ich długość, kobiety posiadały "suknie" sięgające niekiedy do kolan, mężczyźni zaś o wiele krótsze tuniki. Zaś w czasach Imperium Songhaj - stroje były już wymyślne, mężczyźni przywdziewali bogate arabskie ubiory, urozmaicając je "lokalną modą", kobiety zaś nosiły bogato zdobione suknie, pełną biżuterię i wymyślne fryzury).

Rządy w wioskach sprawował wódz (wybierany przez starszyznę plemienną), który był osobą starą i poważaną (często był to wiekowy szaman, czyli ktoś szczególnie ceniony i ważny dla prymitywnych społeczności, jako że zajmował się także leczeniem chorych). Czasy pokoju i współpracy pomiędzy plemionami, zakończyły się z chwilą, gdy starszyzna plemienia Sorko, zapragnęła zawładnąć dobrami dwóch pozostałych plemion. Wybuchła wojna, która zakończyła się zwycięstwem Sorko. Plemiona Gow i Gabibi zostały całkowicie podporządkowane władzy Sorko (odebrano im prawo wybierania swego wodza, a starszyznę plemienną wymordowano). Ale głównym elementem władzy Sorko, nad pozostałymi trzema plemionami znad Nigru, była religia. Wszystkim został narzucony kult ogromnej ... ryby, który od dawna odprawiano w plemieniu Sorko, a dawne, lokalne kulty zostały zakazane. Zwycięzcy wykorzystywali też pokonanych do budowy nowej stolicy - Kukii, w której mieściło się centrum kultowe "straszliwej ryby" (jak mawiały o tym kulcie owe podbite plemiona). Pokonane plemiona zaczęły rozmyślać o buncie.

Spiskowano i szukano sprzymierzeńców, którzy pomogliby przepędzić plemię Sorko i przywrócić pozostałym dwóm plemionom wolność (także religijną). Znaleziono wreszcie kogoś, kto zgodził się udzielić pomocy. Był nim berberyjski wojownik z Emiratu Zajdytów (dzisiejszy Jemen), Al-Jaman (lub Alayaman), z rodu Za, wywodzącego się z Sany (stolicy Emiratu Zajdytów). Należał on prawdopodobnie do rodu panującego w Sanie (lub był z nim spokrewniony). Zorganizował armię, złożoną z Arabów, Berberów i czarnych wojowników z Gow i Gabibi. Z tą siłą uderzył na Sorko, i odniósł świetne zwycięstwo. Następnie zdobył i spalił Kukię, niszcząc pogański kult ryby (Al-Jaman był muzułmaninem). Po odniesionym zwycięstwie nie powrócił jednak już do swej ojczyzny, pozostał nad brzegiem Nigru, po czym ... ogłosił się władcą trzech zjednoczonych plemion, które nazwał Songhaj. Wkrótce też założył nową stolicę państwa - Gao (który potem rozrósł się w ogromne miasto i wielki port nad Nigrem). Al-Jaman był założycielem pierwszej dynastii państwa Songhaj - dynastii Za. To wszystko miało miejsce w X wieku naszej ery.

Młode państwo Songhaj, było jednak nie tylko nuworyszem na politycznej mapie Afryki zachodniej, ale także było zbyt słabe, by mogło konkurować z potężnymi państwami i plemionami z którymi sąsiadowało. Największym z nich w owym czasie było Imperium Ghany - "Krainy Złota", w której ze złota była nie tylko korona i tron władcy Ghany, ale nawet obroże psów, tarcze przybocznych wojowników króla, a także biżuteria i naczynia władcy, jego nałożnic i paziów (nawet stajnia królewska pokryta była złoconymi emblematami). Całe złoto w państwie należało jednak do króla, którego zwano właśnie "GHANA". Stąd Europejczycy całe państwo zaczęli nazywać Ghana, choć mieszkańcy tego imperium (wywodzący się z plemienia Soninke), nazywali swe państwo - Wagadou. W X wieku, Imperium Ghany, było tak potężne, że obejmowało swym panowaniem znaczną część zachodniej Afryki.




Ogromne wrażenie budziła stolica tego państwa - Kumbi Saleh. Początkowo były to dwa, zupełnie od siebie odrębne miasta, oddalone jeden od drugiego o 10 km. W X wieku, stolica była już zjednoczona i budziła podziw oraz przerażenie swym ogromem, przepychem i wielokulturowością. Stolica Ghany liczyła sobie wówczas ponad 30 tys. mieszkańców i dzieliła się w zasadzie na dwa oddzielne miasta (pomimo zjednoczenia zachowały one swą odrębność). Dolne Miasto (południowy-zachód), zwane "El-Ghaba" ("Las"), było ośrodkiem reprezentacyjnym państwa. Znajdował się tutaj okazały pałac królewski, który sąsiadował z kamiennymi domami wielmożów królestwa. Im dalej od pałacu, tym coraz więcej domów wzniesionych było z drewna akacjowego, choć z kamienną podbudówką. Dolne Miasto, zamieszkane było praktycznie w całości przez ludność murzyńską, która była jak na ówczesne czasy dość dobrze wykształcona. Większość czarnoskórych mieszkańców El-Ghaby potrafiła czytać i pisać, a sam murzyński władca Ghany, utrzymywał na swym dworze wielu rodzimych pisarzy i artystów. Centralnym miejscem El-Ghaby był oczywiście pałac królewski oraz świątynia lokalnego "murzyńskiego" kultu. Znajdował się tam też jeden meczet.

Górne Miasto, czyli dzielnica północno-wschodnia, zasiedlona była przez ludność przybyłą, w ogromnej większości muzułmańską. To na ich potrzeby w Górnym Mieście wzniesiono aż ... dwanaście meczetów. W części północnej domy były jeszcze okazalsze niż w południowej, w całości wzniesione z kamienia. Całe miasto, jak i dwie odrębne dzielnice - otaczał długi i gruby mur (oczywiście przemieszczanie się pomiędzy obiema dzielnicami było możliwe, ale tylko za dnia, w nocy zamykano bramy dzielące oba "miasta"). Ghana jeszcze w drugiej połowie XI wieku, przeżywała okres niezwykłej prosperity i dostatku, jednak w 1076 r. Kumbi Saleh, stolica Imperium została zdobyta i spalona przez muzułmańskich, koczowniczych Berberów, z plemienia Lamtuna, którzy zwali się "Almorawidami" (nazwa "Al-Murabitun" - "Mieszkańcy Ribatu", zapoczątkowana została przez wygnanego z plemienia Lamtuna Abdullaha ibn Jasina, który na pustyni z garstką swych zwolenników założył klasztor-koszary - "Ribat" i rozpoczął swój dżihad czyli "wojnę z niewiernymi". Zginął w potyczce w 1059 r. Nowym przywódcą Almorawidów został Jusuf ibn Taszwin, który podbił znaczne połacie północno-zachodniej Afryki (i całą południowo-środkową Hiszpanię). Jego to właśnie armia zniszczyła w 1076 r. Kumbi Saleh.


KUMBI SALEH


Imperium Ghany rozpadło się wówczas na szereg maleńkich państewek, wciąż ze sobą walczących (z czasem, po upływie prawie 200 lat od upadku Kumbi Saleh, wyrośnie na tym terenie państwo Mali, które dość szybko przerodzi się w imperium. Będzie to państwo całkowicie muzułmańskie, choć złożone w ogromnej większości z ludności murzyńskiej). Póki istniały małe, walczące ze sobą królestwa afrykańskie po upadku Imperium Ghany, póty państwo Songhaj było bezpieczne. Sytuacja jednak zmieniła się z chwilą zjednoczenia miast-państw tworzących później trzon państwa Mali. Na południu od spalonego Kumbi Saleh, wyrosły trzy zwalczające się okrutnie miasta-państwa: Toron, Ka-Ba i Niani. W tym ostatnim mieście panował ród Keita, który władał miastem jeszcze za rządów Ghany, a po jej upadku wybił się (wraz z innymi ośrodkami), na niepodległość. W tym właśnie czasie jednym z władców miasta-państwa Niani, był Nare Maghan Konate. Król ten, mając już żonę i z nią jednego syna, poślubił drugą kobietę i spłodził z nią kolejnego syna. Z tego związku narodził się Sundiata Keita (założyciel zjednoczonego państwa Mali).

Sundiata przyszedł na świat w 1190 r. i ... był kaleką od urodzenia (miał bowiem sparaliżowane nogi i nie mógł poruszać się o własnych siłach). Gdy Sundiata skończył 28 lat, zmarł król Maghan Konate, jego ojciec, a na tron wstąpił najstarszy, przyrodni brat Sundiaty - Dankaran Touman. Odtąd życie Sundiaty i jego matki Sogolon Conde, stało się istnym pasmem upokorzeń. Szczególnie aktywna w prześladowaniu Sogolon i jej syna, była pierwsza żona króla Konate - Sassouma Berete. Sundiata został uznany za bękarta, a nie za syna zrodzonego z prawowitej małżonki (mimo iż Konate poślubił wcześniej Sogolon), zaś jego matka za nierządnicę i wyrzucona została wraz z synem z pałacu. Od tej chwili są bez środków do życia, gdyż Dankaran (pod wpływem swej matki) wydaje kategoryczny zakaz swym poddanym (pod karą śmierci) pomagania w jakikolwiek sposób "nierządnicy z jej bękartem". Zamieszkują więc w lesie, a Sundiata zostaje myśliwym.

Tymczasem władca sąsiedniego kraju Soso - Soumauro Kante, najeżdża i pokonuje Dankana, który ginie w niewoli, a następnie oblega Nianę. Morduje też wszystkich męskich potomków i krewnych króla Maghana Konate. Zostaje tylko Sundiata, który na wygnaniu ... odzyskuje sprawność w nogach. Po klęsce, wielmoże z Niani przypominają sobie o Sundiacie, odnajdują go i proszą o powrót i przejęcie władzy (oraz oczywiście przepędzenie króla Soso). Sundiata szybko gromadzi wokół siebie oddanych wojowników i wydaje władcy Soso bitwę pod Kiriną. Miała ona miejsce 1235 r. i zakończyła się całkowitym zwycięstwem Sundiaty. Po pokonaniu Soumauro Kante, Sundiata teraz najeżdża i zajmuje jego państwo. Następnie jednoczy wszystkie pozostałe miasta-państwa, tworząc Imperium Mali. Rok 1235. jest symboliczną datą powstania królestwa Mali. Sundiata przyjmuje też nowy tytuł "Mansa", który to odtąd, będzie dziedziczny dla wszystkich władców Mali z dynastii Keita.

Już w roku następnym (1236), Sundiata tworzy pierwszy zbiór praw, zwany "Kurukan Fuga". Do dzisiaj historycy uznają ten akt, za jedno z pierwszych deklaracji praw człowieka. Kurukan Fuga był niezwykle postępowy, jako że pierwszy (w dziejach plemion czarnej Afryki) formułował równość kobiet i mężczyzn wobec prawa, ich nietykalność osobistą i majątkową (kobiety mogły dziedziczyć majątek, na tych samych zasadach co mężczyźni), a należy pamiętać że mówimy o kraju muzułmańskim. Kurukan Fuga przyznawał też "wieczną władzę domowi królewskiemu Keita". Po śmierci Sundiaty (1255 r.), na tron wstąpił jego jedyny syn Mansa Uli Keita. To właśnie ten władca najechał zbrojnie państwo Songhaj i narzucił mu swoje zwierzchnictwo.

Pierwszym władcą Songhaj, który postanowił zrzucić zależność od Mali, był natomiast Ali Kulun (prawdopodobnie po kądzieli wywodził się on z rodu Za, czyli rodu Al-Jamaniego). By odciąć się od poprzedników, którzy utracili niezależność, zmienił nazwisko i odtąd zwał się Sonni Ali. Udało mu się zrzucić zależność od Mali już na przełomie 1274/1275 r. Wówczas jednak w Mali rządzili nieudolni potomkowie króla Sundiaty, którzy na przykład dla zabawy strzelali z łuku z okien lub dachu swego pałacu do ... własnych poddanych (jak to czynił jeden z najmłodszych synów Sundiaty - Mansa Khalifa, który panował właśnie w latach 1274-1275).






A NA ZAKOŃCZENIE TROCHĘ HUMORU Z "CHŁOPAKI NIE PŁACZĄ"




"ZOBACZ BRACIE, SPÓJRZ JAK ONI SIĘ RUSZAJĄ, NIE SĄDZISZ ŻE POLSKIM CHŁOPAKOM TEŻ PRZYDAŁOBY SIĘ TROCHĘ LUZU? MOGLIBYŚMY SIĘ OD CZARNYCH WIELE NAUCZYĆ ... CZASAMI ŻAŁUJĘ ŻE NIE URODZIŁEM SIĘ CZARNY"

 (...)

"TY, JAK TY SIĘ NAZYWASZ, BO ZAPOMNIAŁEM - KOLEC? STOLEC?

"BOLEC!"

"NO WIĘC POSŁUCHAJ MNIE TERAZ UWAŻNIE - BOLEK. BYŁEŚ W STANACH?"

"NIE"

"NO WŁAŚNIE, A JA ZNAM KOGOŚ KTO BYŁ I OPOWIEDZIAŁ MI TO I OWO. WIESZ SKĄD PRZYJECHALI CZARNI DO AMERYKI?"

"Z AFRYKI"

"NO WŁAŚNIE, HANDLARZE NIEWOLNIKÓW PRZYWIEŹLI ICH Z AFRYKI. A MYŚLISZ ŻE TO TAKA PROSTA SPRAWA WYSIĄŚĆ NA PLAŻY W AFRYCE, ZŁAPAĆ W SIATKĘ ZWINNEGO, SILNEGO MURZYNA I WYWIEŹĆ GO ZA OCEAN?"

"CHYBA NIE?"

"NO JASNE ŻE NIE! UDAŁO IM SIĘ TO ZROBIĆ, PONIEWAŻ WYWOZILI TYLKO TAKICH, CO ALBO NIE POTRAFILI SPIER...Ć PRZED SIATKĄ, ALBO BYLI NAJWIĘKSZYMI GŁĄBAMI Z PLEMIENIA I WÓDZ SPRZEDAWAŁ ICH ZA PACZKĘ FAJEK, BO I TAK NIE MIAŁBY Z NICH POŻYTKU. I CI WSZYSCY NIEUDACZNICY POJECHALI DO AMERYKI. POŻENILI SIĘ, POROBILI DZIECI. ŚWIAT POSZEDŁ DO PRZODU, POJAWIŁY SIĘ KOMPUTERY, AMFETAMINA, SAMOLOTY, ALE CO Z TEGO JEŻELI ICH SERCA POMPUJĄ TĘ SAMĄ KREW, SĄ POTOMKAMI CZŁOWIEKA, KTÓRY NA WŁASNYM PODWÓRKU DAŁ SIĘ ZŁAPAĆ W SIATKĘ, WIĘC NIE UWAŻAM ŻE NASZYM CHŁOPAKOM BRAKUJE LUZU - KAPUJESZ?"





CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz