Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 lutego 2017

NIEMCY, ROSJA A POLSKA - Cz. I

CZYLI GEOPOLITYCZNY BÓJ O 

"SERCE EUROPY"




 WSTĘP


Obserwując ostatnie wydarzenia w Europie i na Świecie, muszę stwierdzić że czas jakby troszeczkę przyspieszył. Pewne założenia które jeszcze kilka miesięcy (a niekiedy nawet i kilka tygodni) temu brane były za podwalinę dla pewnych koncepcji czy planów, dziś się już zdezawuowały. Czas przyspiesza i rozpoczyna się (a w zasadzie ona trwa już od bardzo dawna, ale obecnie wkraczamy w jej kolejny etap), nowa batalia o podział wpływów (sfer interesów) w Europie. Batalia ta jest dość stara, choć kwestia "Serca Europy" nie zawsze była jednolicie zdefiniowana. Obecna batalia o dominację w Europie (co nie jest możliwe bez wcześniejszego opanowania "Serca Europy"), toczy się od mniej więcej 1400 r. To właśnie od tego czasu następuje przedefiniowanie wcześniejszych koncepcji geopolitycznych, związanych z kwestią ogólnoeuropejskiej dominacji. Nim przejdę do tego tematu i go pokrótce omówię, chciałbym zwrócić uwagę szanownych czytelników co do pewnych działań toczonych obecnie, co mogą mieć wkrótce swój naprawdę nieoczekiwany finał. Mam tutaj na myśli głównie trzy kraje, które bezpośrednio angażują się w bój o opanowanie "Serca Europy". Z tych trzech krajów, czyli Rosji, Niemiec i Polski, wkrótce dojdzie do bardzo poważnego konfliktu głównie pomiędzy dwoma z nich, gdyż ten bój będzie kluczowy zarówno dla kierunku dalszych geopolitycznych planów, jak i będzie wyznacznikiem dla strony trzeciej. 

Mam tutaj oczywiście na myśli Polskę i Niemcy, które to państwa, leżące geograficznie w owym "Sercu Europy", są wręcz skazane na wzajemną konfrontację lub... podporządkowanie. To nie jest kwestia tego, czy my chcemy tej konfrontacji czy nie - to nie ma nic do rzeczy, gdyż nasze położenie samoczynnie spowoduje ową konfrontację (mam nadzieję że nie przybierze ona charakteru militarnego, bo i na to może w niedalekiej przyszłości się zanosić). W tej części pragnę więc omówić wszystkie zjawiska, jakie według mnie zaważą na eskalacji tego konfliktu (on już trwa, i choć obecnie co prawda mamy z Niemcami, jak raczył się ostatnio wyrazić Stanisław Michalkiewicz - okres pieriedyszki, czyli wytchnienia, odpoczynku - czego niedawnym wyrazem była wizyta frau Merkel w naszym kraju, ale ten okres jest przejściowy. Z prostego powodu, który dotyczy również koncepcji euroazjatyckiej Aleksandra Dugina - o którym też już sporo pisałem. W Europie Środkowej, w tzw.: "Sercu Europy" nie może być bowiem miejsca dla dwóch, równorzędnych partnerów, gdyż podobnie jak w państwie nie może być dwóch władców (gdyż powodowałoby to wewnętrzny konflikt), tak i w polityce, a raczej geopolityce nie ma miejsca dla dwóch, równorzędnych sobie podmiotów. Zarówno więc Rosja jak i Niemcy, doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że silna Polska w Europie Środkowo-Wschodniej, Polska stojąca na czele sojuszu Międzymorza - zwanego również Trójmorzem lub Nową Jagiellonią - to śmiertelne niebezpieczeństwo dla ich planów, związanych zarówno z Mitteleuropą, jak i z duginowsko-putinowską ideą euroazjatycyzmu).




Dopóki Polska jest słaba, pozbawiona zarówno armii, stoczni, przemysłu ciężkiego, kopalń czy nawet własnej prasy, która byłaby prasą polską (a nie tylko polskojęzyczną), dopóki frau Merkel łaskawie przyjmuje przywódców polskiej "opozycji" w swojej ambasadzie w Berlinie, a Niemcy uwalają wszystkie polskie propozycje w Parlamencie Europejskim czy w Radzie Europejskiej, które mogłyby posłużyć wzmocnieniu naszego kraju - taki stan rzeczy może trwać, gdyż jest on zgodny z koncepcją Mitteleuropy - niemieckiego teologa i polityka Friedricha Naumanna z 1915 r. o której jeszcze obszernie opowiem. Teraz jedynie nadmienię, że zakładała ona po zwycięskiej dla Niemiec I Wojnie Światowej, że na terenach Europy Środkowo-Wschodniej, powstaną marionetkowe i całkowicie zależne od Niemiec państewka, takie jak oktrojowane i ograniczone jedynie do bardzo niewielkich, etnicznych (a nawet i to nie w całości) ziem - Księstwo Polskie (Herzogtum Polen) - lub ewentualnie królestwo, ale z niemieckim władcą na czele kraju i niemiecką lub proniemiecką elitą, jak i inne księstwa: litewskie, białoruskie, liwońskie, Hetmanat Ukrainy, i Krym. Kraje te miałyby pozostawać pod całkowitą kontrolą Berlina i to zarówno polityczną, gospodarczą jak i militarną. Miały być też jedynie rezerwuarem taniej siły roboczej a ich gospodarki zostałyby sprowadzone do roli gospodarek zależnych (uzupełniających - podwykonawczych), dla gospodarki Rzeszy i zupełnie z nią nie konkurencyjnych. Projekt ten, zakładał także stopniowe wynarodawianie tych terenów (poprzez wysiedlanie ludności miejscowej i zastępowanie jej ludnością niemiecką, oraz poprzez tworzenie sztucznych klęsk głodu a nawet czystek etnicznych).




Koncepcja ta była oparta na wielu wcześniejszych planach czy wypowiedziach przedstawicieli niemieckich ośrodków politycznych, gospodarczych i intelektualnych, jak choćby Christophera von Tiedmanna (prezydenta rejencji bydgoskiej), który stwierdził: "Chodzi (...) o starą, tysiącletnią walkę o to, kto ma przetrwać na obszarze między Łabą a Wisłą: Niemcy czy Polacy". Jak również niemieckiego filozofa - Edwarda Hartmanna: "Musimy wytępić słowiańszczyznę w naszych granicach, jeżeli wpływ niemczyzny w dziejach narodów kulturalnych nie ma ulec znacznemu spadkowi", zaś sam cesarz - Wilhelm II, podczas swej wizyty w Malborku w 1902 r. (wówczas to tamtejszy niemiecki garnizon, przebrał się w stroje średniowiecznych rycerzy Zakonu Krzyżackiego), zapowiadał że: "poskromi polską butę i zuchwałość". Oczywiście takich wypowiedzi było znacznie więcej, powstawały też plany, związane z koncepcją Mitteleuropy, na długo nim zebrał ją i opisał Friedrich Naumann. Pragnę jednak przypomnieć, że Niemcy nigdy nie porzucili tej polityki. Owszem, czasowo musieli z niej rezygnować na różnych etapach historycznych (związanych głównie z przegrywanymi przez siebie wojnami, lub z późniejszą dominacją sowiecką nad Europą Środkowo-Wschodnią), ale nigdy z niej nie zrezygnowali. W poszczególnych częściach tej serii, postaram się opowiedzieć jak to wyglądało wówczas (XIX wiek - I Wojna Światowa, okres Międzywojnia, czasy Zimnej Wojny i ponowne odzyskanie wpływów przez Berlin w tej części Europy po 1990 r. a już szczególnie po 2004 r. Obecnie rozpoczynamy kolejny etap tej konfrontacji, związany z próbą uniezależnienia się Polski spod niemieckiej kurateli i planów odtworzenia koncepcji Międzymorza, o których to ostatnio frau Merkel wypowiedziała się że to jest projekt "nie do pomyślenia"). Tymczasem jednak wróćmy do pewnych korzeni i zdefiniujmy czym było owo "Serce Europy" w poszczególnych okresach historycznych.       



 I

DUMNA HELLADA

(PERIFANI ELLADA)

490 r. p.n.e. - 330 r. p.n.e. 





Bez wątpienia to właśnie w tych okolicach, dzisiejszej Grecji należy szukać najwcześniejszego "Serca Europy". To właśnie opanowanie Antycznej Hellady od V wieku p.n.e. stało się kluczem do zdobycia dominacji nad ówczesnym kontynentem europejskim, ograniczającym się jedynie do brzegów Morza Śródziemnego. Co prawda największą potęgą w tym okresie w rejonie Morza Śródziemnego, było Imperium Persji, ale nawet ono, bez względu na swe rozmiary i ilość ludów je zamieszkujących, nie mogąc opanować Grecji, całkowicie utraciło kontrolę nad dominacją w Europie. Oczywiście próbowano również opanować obszary bałkańskie, krymskie i dzisiejsze ukraińskie, ale tamtejsza ludność słowiańska dała Persom (notabene mocno ze Słowianami spokrewnionym), solidny odpór. Niemożliwość opanowania Hellady w latach 490 p.n.e. - 480-479 p.n.e. czy po raz ostatni w 469 r. p.n.e. spowodowały że Persja mogła jedynie liczyć na wewnętrzne niesnaski wśród greckich miast-państw i starać się je wykorzystać. Do pewnego stopnia udało im się to w roku 387 p.n.e. i zawarciu pokoju Antalkidasa, w wyniku którego Persja odzyskiwała utracone po 479 r. p.n.e. tereny w Jonii i Azji Mniejszej, ale pokój ten jednocześnie całkowicie uniemożliwiał Persom próbę opanowania Grecji Właściwej, a co za tym idzie (m.in.: dzięki koloniom greckim, rozsianym po całym wybrzeżu Morza Śródziemnego), kontrolę nad ówczesnym "Sercem Europy". 



 II

ALEKSANDER MACEDOŃSKI 

(CZYLI NIEWŁAŚCIWE SKUTKI ROZCIĄGANIA... "GUMY")

330 r. p.n.e. - 323 r. p.n.e.

 
 


Dlaczego Imperium Macedońskie Aleksandra Wielkiego rozpadło się tak błyskawicznie po jego śmierci? Przecież pozostawił po sobie następców (syna Aleksandra IV, co prawda noworodka, zrodzonego z Roksany, oraz brata Filipa III, który co prawda miał trochę nierówno pod sufitem), dlaczego więc jego państwo tak błyskawicznie się rozpadło? Odpowiedź jest bardzo prosta, związane to było z niewłaściwymi proporcjami i zbytnim rozciągnięciem Imperium Aleksandra na Wschodzie. Zróbmy taki eksperyment, weźmy do ręki gumę i oboma rękami rozciągnijmy ją, trzymając mocno za obie części. Co nam z tego wyjdzie? Guma została rozciągnięta równomiernie we wszystkich kierunkach i (póki jej nie puścimy), nie wypadnie nam z ręki, ani się nie zerwie. Natomiast gdybyśmy chwycili ją tylko z jednej strony, drugą podtrzymując np. nogą od krzesła i ciągnęli w nieskończoność, to ta guma wcześniej czy później nam się zerwie i wróci do swych pierwotnych rozmiarów. Tak właśnie się stało z Imperium Aleksandra Macedońskiego, którego przecież "Sercem Europy" była Hellada (Macedonia). Ale ponieważ zbyt mocno rozszerzył on swoje imperium na Wschód (zapominając o Zachodzie), "guma" pękła, ponieważ nie było równowagi. Zawsze i wszędzie jest konieczna równowaga, zarówno w życiu jak i w polityce czy też (szczególnie) w geopolityce - Imperium Rzymskie przetrwało stulecia, ponieważ było równolegle rozciągnięte na cały basen Morza Śródziemnego, a jego centrum stanowił Rzym, leżący w Italii, która stanowiła ówczesne "Serce Europy". Imperium Aleksandra Wielkiego rozpadło się zaraz po jego śmierci a zwycięzcy Macedończycy i Grecy nie musieli się stamtąd zwijać tylko dlatego, że obszar tego państwa odpowiednio podzielono pomiędzy poszczególnych wodzów zmarłego Macedończyka, a dodatkowo... zmieniła się lokalizacja "Serca Europy".



III

SYRIA, EGIPT, AZJA MNIEJSZA

(CZY KTOŚ SŁYSZAŁ O HANNIBALU?)

323 r. p.n.e. - 188 r. p.n.e.


 



Po zawarciu układu w Triparadeisos (321 r. p.n.e.) i ostatecznym podziale Imperium Aleksandra pomiędzy jego wodzów (diadochów) , rozpoczął się okres intensywnej hellenizacji nowo zdobytych terenów, przy czym "Serce Europy", czyli jego centrum przesunęło się na południowy-wschód do Azji Mniejszej, Syrii i Egiptu. Hellenizacja była oczywiście związana z niezwykle silną kolonizacją tych terenów, przez ludność grecką. Wkrótce greka stała się językiem międzynarodowym i wyznacznikiem kultury, a cała reszta, która nie mówiła po grecku - mogła spokojnie określić się mianem barbarzyńskich dzikusów. Miasta które wówczas powstawały (Aleksandria, Antiochia, Seleucja, Lizymachia, Amastris, Eupatoria, Ariaratheja, Eusebia, Kallinikon, Nikomedia, Filadelfia czy wiele innych) były nie tylko dziełami sztuki samymi w sobie, ale należały do najprzestronniejszych i najnowocześniejszych w tamtym czasie. Aleksandria (w porównaniu np. z ówczesnym Rzymem - była prawdziwą metropolią, czystą i przestronną, podczas gdy Rzym ze swoimi ciasnymi, krętymi, brudnymi ulicami był zwykłym zadupiem, gdzie przysłowiowe "psy dupami szczekają". Nic więc dziwnego, że gdy Hannibal ruszył ze swą armią na Italię i przez wiele lat okupywał ją oraz rozbijał armię rzymską na jej własnej ziemi, w "Sercu Europy" mało kto o tym słyszał, a jeszcze mniej ludzi ze Wschodu się tym interesowano. Doprawdy sama postać Hannibala (nawet już po okresie jego największych zwycięstw), nie była znana ani w Aleksandrii, ani w Antiochii, ani też w Pergamonie. Nikt się nim nie interesował, gdyż on, jego kraj, jak i cała Italia, to było jakieś tam pogranicze, jakiś "trzeci świat" w rozumieniu Greków zasiedlających ówczesne "Serce Europy". Znacznie bardziej ich zajmowały kolejne małżeństwa hellenistycznych władców, niż podboje jakiegoś barbarzyńcy.


 

IV

RZYM  i ITALIA

(MIASTO BANDYTÓW CZY MOŻE CENTRUM ŚWIATA?)

188 r. p.n.e. - 410 r.





Po zwycięstwie Rzymian nad Hannibalem w 202/201 r. p.n.e., Filipem V Macedońskim w 197/196 r. p.n.e. a już szczególnie nad królem-królów ówczesnego hellenistycznego świata - Antiochem III Wielkim w 190/188 r. p.n.e. kierunek "Serca Europy" zaczął się przesuwać na Zachód, w stronę Italii. Oczywiście kulturowo Rzymowi wciąż daleko było do tego, co sobą reprezentowały monarchie hellenistycznego Wschodu (podam przykład - pierwszy kamienny most postawiono w Rzymie dopiero w 166 r. p.n.e. co świadczy o niezwykle słabym stopniu zurbanizowania miasta, skoro wszystkie mosty do tego czasu były wciąż jeszcze drewniane). To jednak pod względem militarnym i politycznym, zaczął przejmować pałeczkę pierwszeństwa. Kolejne dziesięciolecia jeszcze te tendencje umocniły i tak w chwili narodzin Juliusza Cezara (100 r. p.n.e.) Rzym panował już nad Sycylią (prowincja od 241 r. p.n.e.) Sardynią i Korsyką (prowincja od 238 r. p.n.e.), Hiszpanią Citerior, czyli Bliższą i Hiszpanią Ulterior czyli Dalszą (prowincje od 197 r. p.n.e.), Ilirią czyli Dalmacją (prowincja od 167 r. p.n.e.), Macedonią i Grecją (prowincje od 146 r. p.n.e.), Afryką czyli dawnymi terenami państwa kartagińskiego - dzisiejsza północna Tunezja - (prowincja także od 146 r. p.n.e.) Azji Mniejszej (prowincja realnie od 129 r. p.n.e., choć oficjalnie od 133 r. p.n.e.) i Galia Narbońska czyli dzisiejsza południowa Francja - Prowansja (prowincja od 121 r. p.n.e.). Zobaczcie więc sami, jak wielkie już wówczas były to tereny. 

A przecież doszły następne: Galia Przedalpejska czyli tereny dzisiejszych północnych Włoch z Mediolanem na czele (prowincja od 81 r. p.n.e. choć opanowana już w 177 r. p.n.e.), Bitynia (prowincja od 74 r. p.n.e.), Cyrenajka i Kreta (oficjalnie w 74 r. p.n.e. realnie stała się prowincją w 67 r. p.n.e.), Cylicja i Cypr (oficjalnie w 64 r. p.n.e. realnie w 58 r. p.n.e.), Syria (prowincja od 64 r. p.n.e.), Egipt (prowincja od 30 r. p.n.e.), Mezja czyli dzisiejsza północna Bułgaria (prowincja od 29 r. p.n.e.), Luzytania czyli Portugalia (prowincja od 27 r. p.n.e. opanowana jednak już w 139 r. p.n.e.), Grecja (wyodrębniona jako oddzielna prowincja z Macedonii także w 27 r. p.n.e.), Galacja czyli środkowa Anatolia z dzisiejsza stolicą Turcji - Ankarą (prowincja od 25 r. p.n.e.), Cypr (wyodrębniony jako oddzielna prowincja z Cylicji w 22 r. p.n.e.), Galia Akwitania, Galia Lugdunensis i Galia Belgika czyli dzisiejsza Francja i Belgia (prowincja od 16 r. p.n.e. Galia została realnie opanowana przez Cezara w latach 52/51 p.n.e.), Recja dzisiejsza Szwajcaria (prowincja od 15 r. p.n.e.), Norikum - zachodnia część Austrii (prowincja także od 15 r. p.n.e.), Alpy Nadmorskie - Alpes Martimes (trzy niewielka, alpejska prowincja od 14 r. p.n.e.), Germania Magna - Wielka (prowincja od 12 r. p.n.e. do 9 roku po narodzeniu Chrystusa - została utracona po klęsce w Lesie Teutoburskim), Panonia czyli wschodnia Austria i Węgry (prowincja od 10 r. po narodzeniu Chrystusa), Kapadocja czyli wschodnia Turcja (prowincja od 17 r.), Germania Superior - Górna i Germania Inferior - Dolna (prowincje od 17 r.), Mauretania Tingitana i Mauretania Caesarensis (oficjalnie prowincje od 40 r. realnie od 45 r.), Pamfilia i Licja czyli południowo-zachodnia Turcja (prowincja od 43 r.), Brytania (prowincja od 43 r.), Tracja dzisiejsza Bułgaria (prowincja od 46 r.), Alpy Kottyjskie (wyodrębnione z Alp Nadmorskich w 63 r.), Epir (wyodrębniony z prowincji Achaja - Grecja - ok. 74 r.), Arabia (prowincja od 106 r.), Dacja - dzisiejsza Rumunia (prowincja od 106 r.), Armenia, Mezopotamia i Asyria (trzy prowincje utworzone w 115 r. przetrwały jedynie do 117 r. i oddania tych ziem przez nowego cezara - Hadriana, Partom, których pokonał jego poprzednik - Trajan). 




Tak oto wyglądało państwo rzymskie ok. 120 r. naszej ery. Rzym, z pozycji miasta rabusiów (jak go określano jeszcze w pierwszej połowie II wieku p.n.e. zmienił się w prawdziwą metropolię, zasiedloną (lekko licząc) przez ponad 1 200 000 mieszkańców (a należy do tego doliczyć jeszcze niewolników, czyli można przyjąć ze miasto Rzym w II wieku liczyło ponad 2 miliony ludzi. Stało się prawdziwą stolicą świata, łacina wyparła grekę (choć na krótko) nawet z terenów Wschodu, stała się językiem ludzi prawa, kultury i cywilizacji. Rzym zaś, jako miasto był uosobieniem bezpieczeństwa, nawet w najgorszych latach dla Imperium. Każde bowiem miasto, każda twierdza mogła paść, ale Rzym był wieczny, niezniszczalny, niezdobyty. Póki tak było, to nawet gdy państwo rzymskie znacznie osłabło - nadal budziło szacunek. Ale w 410 r. niejaki Alaryk - władca plemienia Wizygotów, zdobył Rzym i porwał wielu jego mieszkańców, łącznie z siostrą ówczesnego cesarza Honoriusza - Gallą Placidią. To był prawdziwy mentalny koniec świata dla obywateli Imperium (od 212 r. wszyscy mieszkańcy Imperium stali się automatycznie obywatelami Rzymu - oczywiście prócz niewolników). Ich bezpieczny świat się załamał - "Serce Europy", jakim była Italia a konkretnie miasto Rzym, ponownie zmieniła swe miejsce, po raz kolejny przenosząc się na Wschód - do Bizancjum, zwanego wówczas Konstantynopolem. 



 CDN.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz