Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 lutego 2017

NIEWOLNICE - Cz.XXVII

CZYLI CZTERY HISTORIE

WSPÓŁCZESNYCH KOBIET

KTÓRE STAŁY SIĘ PRAWDZIWYMI

NIEWOLNICAMI


 HISTORIA DRUGA

TEHMINA

NIEWOLNICA Z PAKISTANU

Cz. VI






 Kobiety, zachęcane przez Sherry, uznały, że milczenie nie rani mnie wystarczająco i zdecydowały się ze mnie szydzić. Zaczęły rozmawiać między sobą głośno - wiedząc, że słucham - o "pewnej mężatce mającej romans z żonatym mężczyzną". W ten sposób za pomocą spojrzeń i ciętych uwag symbolicznie mnie kamienowały. Przestaliśmy z Aneesem przez jakiś czas uczęszczać na nasze spotkania towarzyskie. Anees wiedział, że jego przyjaźń z Mustafą była już ugruntowana i przyjmował w dobrej wierze moje różnorakie tłumaczenia, dlaczego zaczęłam unikać publicznych wystąpień. Nasze zniknięcie ze sceny towarzyskiej zostało jednak szybko zauważone i Mustafa zadzwonił do mnie, pytając:
- O co chodzi? Dlaczego się nie pojawiacie? 
Powiedziałam mu, że plotki i kpiny stały się dla mnie zbyt upokarzające i że sumienie nie pozwala mi być "tą drugą". Dodałam jeszcze, że nie będę tego dłużej znosić. Mustafę ogarnęła wściekłość. Zaczął krzyczeć, że żąda od tych ludzi całkowitej lojalności i że nie dał im żadnego prawa, aby stawali po stronie Sherry. Oczekiwał, że uszanują jego wybór.
- Zajmę się tym - powiedział na koniec. - Wszystko będzie dobrze. 

Następnego dnia doznałam wstrząsu, gdy zobaczyłam w drzwiach mojego domu Sherry w towarzystwie przyjaciółki, Kukkoo. Zaprosiłam je do swojej sypialni, lecz wszystkie trzy czułyśmy się nieswojo i unikałyśmy swego wzroku. Sherry była zdenerwowana i zła, ale przystąpiła do wyuczonej przemowy.
- Wiem o tobie, Tehmino - zaczęła. - Akceptuję to. Wiem, że ty i mój mąż się kochacie. On chce, żebyście nas odwiedzali. Nie mam nic przeciwko twojej obecności. Inne kobiety też nie. 
Kukkoo, na potwierdzenie jej słów, potaknęła głową. Byłam bardzo zmieszana i nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czułam się jak szmata. Sherry przekazała mi to, co kazał jej powiedzieć Mustafa, i zaczęła ciągnąć z niewzruszoną twarzą dalej:
- Słuchaj - powiedziała z naciskiem - przyszłam tutaj, bo Mustafa mnie przysłał, zrobiłam to pod przymusem. Ale ja chcę ocalić nasze małżeństwo! Nie chcę, żebyście się spotykali. Jeśli nie przestaniecie się spotykać to... to nie będę miała innego wyjścia i popełnię samobójstwo.
Potem zaczęła mnie prosić.
- Zniknij z mojego życia! - mówiła. - Zniknij z jego życia! To bardzo trudny człowiek... Nie znasz go, a ja go znam. Nie będziesz z nim szczęśliwa! Zrujnuje ci życie, tak jak zrujnował moje!
Próbowała mnie przekonać, ze Mustafa jest gwałtownym i niebezpiecznym człowiekiem. Twierdziła, że bił ją z błahych powodów: kiedy zapomniała powiedzieć służbie, żeby włączyli ciepłą wodę, kiedy położyła coś w niewłaściwym miejscu, nie oddała na czas ubrań do prasowania.

Historie, które opowiadała, brzmiały nieprawdopodobnie i Sherry na pewno zauważyła w moich oczach niedowierzanie. Dla mnie Mustafa był kochającym i czułym, a przede wszystkim rozsądnym człowiekiem. A przecież wiedziałam, że, choć niechętnie się do tego przyznawano, takie rzeczy zdarzały się w naszym społeczeństwie. Wiedziałam, że większość feudałów miało w zwyczaju takie traktowanie swoich kobiet. Większość, ale nie Mustafa! Najgorsze w tej rozmowie było to, że rozumiałam Sherry i wiedziałam, jaki ból sprawiają jej te - prawdziwe czy też wyimaginowane - zwierzenia. Zapytałam ją, dlaczego, skoro Mustafa jest taki straszny, z taką determinacją walczy, żeby go przy sobie zatrzymać.
- Chcę to małżeństwo utrzymać za wszelką cenę - oświadczyła. - Jakoś to przeżyję. Muszę to przeżyć. Jeśli będę próbowała odejść, zabierze mi moją córkę. Nie mogę jej z nim zostawić, nie mogę bez niej żyć. Musisz mi w tym pomóc, usuń się z jego życia! Proszę cię.
To oświadczenie także brzmiało prawdziwie. Kobieta pakistańska zniesie wszystko, byle tylko utrzymać małżeństwo. W naszym społeczeństwie małżeństwo może być czyśćcem, lecz rozwód to piekło. Mimo że kochałam Mustafę, wahałam się. Walczyłam ze swoim sumieniem, straszliwie pragnęłam postąpić honorowo. Późno w nocy podjęłam decyzję: to się musi skończyć, nigdy więcej nie zobaczę Mustafy, muszę go poświęcić. Jednocześnie jednak jakiś spokojny, ale zdecydowany głos wewnętrzny drwił ze mnie i mówił, że chciałabym być jedyną, którą wybierze.

Zadzwoniłam do Mustafy i oznajmiłam mu, że chcę z nim zerwać.
- Ranimy zbyt wielu ludzi - powiedziałam.
Uwagę miał zaprzątniętą akurat jakimiś problemami natury politycznej, więc powiedział mi tylko, że wkrótce do tego wrócimy. W ciągu następnych kilku dni biłam się z myślami: zrobiłam to, co powinnam, dlaczego więc byłam taka nieszczęśliwa? Minęły cztery dni i w drzwiach mojego domu pojawili się Mustafa z Sherry. Musiał ją wcześniej zbić, bo wyglądała na załamaną, z przekonaniem w głosie wyrecytowała, że prosi mnie, bym znów się z nimi spotykała. Mustafa posłużył się własną żoną, żeby zabiegała o jego kochankę! Czy świadczyło to o tym, że tak bardzo mnie kochał, czy o jego perwersyjnym charakterze, przed którym Sherry próbowała mnie ostrzec? Odsunęłam od siebie te wątpliwości i moje gorsze, samolubne ja uśmiechnęło się w duchu na myśl o moim zwycięstwie. Zaczęliśmy z Aneesem znów udzielać się towarzysko. Choć wrogość wobec mnie zmniejszyła się, wciąż jednak doznawałam wiele przykrości, szczególnie w takich chwilach wieczoru, kiedy panie i panowie rozdzielali się. Sherry często wodziła przy takich okazjach rej. Opowiadała o swoich doskonałych stosunkach z Mustafą i rzucała na przykład:
- Mustafa mówi, że kobiety, które mają romans z żonatymi mężczyznami, to dziwki.
Kobiety, spoglądając na mnie, zaczynały wtedy trącać się łokciami i chichotać.

Podczas jednego z przyjęć żony dwóch bogatych pakistańskich przemysłowców zaczęły, w mojej obecności, robić drwiące uwagi na mój temat. Poczułam się tak poniżona, że bliska byłam płaczu. Gdy powiedziałam o tym Mustafie, wpadł we wściekłość i obiecał, że da im nauczkę. Następnego dnia wezwał do Domu Gubernatora ich mężów.
- Chcę, by wasze żony poszły do Tehminy i ją przeprosiły - nakazał im. - Jeszcze dziś. Jeśli tego nie zrobią, zapamiętam to sobie. Wy zapłacicie za ich zniewagi. Możecie odejść!
Za parę godzin kobiety zjawiły się w moim domu z przeprosinami. Wszystkie te wydarzenia doprowadziły Sherry do takiego stanu, że zdecydowała udać się do Mekki na umrą (muzułmańską pielgrzymkę religijną). Mustafa i ja wykorzystaliśmy tę okazję i spędzaliśmy większość czasu razem. Rano widziałam się z nim sama, a wieczorem spotykaliśmy się razem z Aneesem z nim i jego przyjaciółmi na kolacji. Zadowolona byłam, że mogliśmy spędzać z Mustafą więcej czasu razem, ale gdy sobie przypomniałam, że Sherry znajdowała się teraz blisko Allaha, a ja byłam Mu coraz bardziej nieposłuszna, czułam strach. Sherry wróciła emanując błogością i spokojem. Wiadomo było, o co się modliła, więc czułam się nieczysta i napiętnowana. Martwiłam się, że Bóg wysłucha jej modlitwy. Bóg jednak, z sobie tylko znanych, cudownych powodów, wysłuchał moich próśb. Być może był to Jego sposób egzekwowania kary. 




Nasz romans wywęszyli dziennikarze i wszyscy, łącznie z moimi teściami, dowiedzieli się o naszym potajemnym związku. Biedny Anees jednak w dalszym ciągu nie zwracał uwagi na to, co mówiono, traktując to wszystko jako złośliwe plotki. Wiadomość o naszym romansie rozeszła się i dotarła do mojej matki w Londynie. Przyleciała do Pakistanu, żeby odbyć poważną rozmowę z Aneesem i ostrzec go o krążących plotkach. Słowo "skandal" doprowadzało ją do szaleństwa.
- Przestań spotykać się z tym człowiekiem - powiedziała do Aneesa. - Jeśli tego nie zrobisz, stracisz żonę.
- Będę się spotykał, z kim będę chciał - odpowiedział mojej matce Anees. - Nie obawiam się nikogo. - Co z ciebie za mąż? - wpadła we wściekłość moja matka. - Moja córka poznała cię będąc jeszcze uczennicą. To, kim się teraz staje, jest twoją winą. Jej ojciec potrafił jej strzec. To ty ją narażasz spotykając się z takim nikczemnikiem jak Khar.
Potem pokiwała głową i dorzuciła jeszcze:
- Wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Nie potrafisz nad nią zapanować!
Anees nie był tym, który dowiedział się ostatni... On po prostu nie chciał wiedzieć. Poczułam dla niego przebłysk szacunku, po raz pierwszy widziałam, jak postawił się mojej matce. To paradoksalne, że gdy wreszcie stanął na twardym gruncie, ten grunt okazał się ruchomymi piaskami.

Wkrótce potem Anees wyjeżdżał na tydzień służbowo do Singapuru, a ja, żeby otrząsnąć się z przygnębienia, postanowiłam towarzyszyć mu wraz z Tanyą w pierwszym etapie podróży, do Karaczi. Po jego wyjeździe zjawił się u mnie Mustafa, pod pozorem jakiegoś służbowego interesu. Zaprosił mnie na kolację do swojego starego przyjaciela i politycznego sprzymierzeńca, Mustafy Jatoi, który był głównym komisarzem leżącej na południu prowincji Sindh. Zaproszenie to było zaszczytem. Ród Jatoi, podobnie jak ród Bhutto, należał do miejscowej arystokracji. Tego samego popołudnia, gdy miała się odbyć kolacja, wpadła do mnie jedna z moich przyjaciółek i oświadczyła z przekonaniem, że Mustafa zakochał się jedynie w mojej aparycji.
- Kocha cię tylko dla twojej urody - orzekła. - Ładnie się ubierasz i przydajesz mu blasku. Ale poczekaj, gdy zobaczy cię z lokówkami na głowie albo wklepującą w twarz krem, przestanie cię kochać. Jemu podoba się opakowanie, nie to co jest w środku.
To, co powiedziała, wywarło na mnie duże wrażenie i zdecydowałam się poddać Mustafę próbie. Tego wieczoru przekraczałam próg oficjalnej rezydencji głównego komisarza Sindh, ubrana jak przebieraniec. Miałam na sobie jasnoniebieską sukienkę w szachownicę ze śmiesznymi, bufiastymi rękawami i trzema warstwami falbanek na wysokości kostek. Karczek z przodu sukienki, także obszyty falbankami, zdobiła nalepka przedstawiająca pastwisko, a na nim krowę z długim ogonem. 

Gdy się zjawiłam, Mustafa był w sypialni, więc poszłam tam, żeby się z nim przywitać. Miał na sobie świetnie skrojony czarny garnitur i wyglądał w nim niezwykle elegancko. Wzrok miał opuszczony, ponieważ wiązał krawat, lecz gdy na mnie spojrzał, mina mu zrzedła.
- A co to jest, do cholery? - spytał.
Z miejsca opuściła mnie pewność siebie. Było jednak za późno, żeby coś zmienić, i z wyrazem niesmaku i rezygnacji na twarzy zaprowadził mnie na kolację. Piękne i wytworne starsze kobiety z pępkami świecącymi kusząco pod egzotycznymi sari wpatrywały się we mnie. Szelest szyfonu jakby drwił ze mnie. Czułam się zupełnie nie na miejscu. Mustafa zapomniał o mnie tego wieczoru. Krążył między innymi kobietami i ostentacyjnie flirtował z najładniejszą z nich. Kilku mężczyzn podchodziło do mnie, żeby zamienić kilka słów, lecz zaraz potem, uczyniwszy zadość etykiecie, szybko się oddalało. Stałam ze szklanką coca-coli przyciśniętą do piersi i rozpaczliwie starałam się przykryć nią krowi ogon. Na próżno jednak. Przechyliłam szklankę, ale nie mogłam ukryć go całkowicie, a za to w zdenerwowaniu wylałam płyn na sukienkę. Jak na ironię z pomocą przyszedł mi Mumayaun Baig Mohammad, lokalny przedstawiciel coca-coli. Zaprowadził mnie do łazienki, gdzie zmyłam plamę. Potem stałam jeszcze w sypialni Jatoi sama, całą wieczność chyba i, ściskając w ręku suszarkę, modliłam się, żeby sukienka nie tylko wyschła, ale i wyparowała. Najlepiej razem ze mną! Kopciuszek potrzebował swojej dobrej wróżki, ale ona się nie zjawiała. W końcu, wciąż wilgotna i bardzo speszona, wśliznęłam się z powrotem do sali, gdzie odbywało się przyjęcie.

Mustafa poprosił jednego ze swoich przyjaciół, żeby odwiózł mnie do domu. Całą noc płakałam. Nareszcie wszystko stało się jasne, otworzyły mi się oczy, moja przyjaciółka miała rację. Mustafa kochał mnie tylko dla mojej urody i elegancji. Zadzwonił następnego rana. Kiedy powiedziałam mu, że moje przebranie miało być sprawdzianem, zapytał:
- Dlaczego robisz takie rzeczy? Wprawiłaś w zakłopotanie bardziej siebie niż mnie. Kocham cię dla ciebie samej, Tehmino. Jesteś kobietą pełną wdzięku i wyglądasz śmiesznie, kiedy próbujesz zachowywać się niegodnie. Nie dawaj się prowokować. Kocham cię taką, jaka jesteś. Dlaczego miałabyś się zmieniać? Mógłbym zmienić zdanie, jeśli stałabyś się zupełnie inną osobą. Rozumiesz to?
- Tak - odpowiedziałam płaczliwym głosem.
Przypieczętował swój punkt widzenia odwracając sytuację.
- Wyobraź sobie teraz - powiedział - że to ja przychodzę po ciebie ubrany jak klown. Byłabyś zadowolona? Nigdy. Czułabyś się zażenowana. Nie bądź głupia, bądź sobą.
Ta kolacja miała znaczenie jeszcze z innego, ważniejszego powodu: każdy zauważył moją obecność. Jakżeby mogli nie zauważyć? Karaczi aż huczało od świeżych plotek. Co piękna, młoda kobieta z mojej klasy robiła w towarzystwie Mustafy Khara, w czasie gdy jej mąż był służbowo w Singapurze? - pytano dookoła. 

Anees usłyszał o wszystkim po powrocie i w końcu mnie o to zapytał. Nie mogłam mu skłamać. Stwierdziłam, że skrócenie jego mąk było jedynym sposobem na pozbycie się moich. Opowiedziałam mu o wszystkim i poprosiłam o rozwód. Nie chodziło o to, że chciałam wyjść za Mustafę, rzecz w tym, że nie mogłam żyć z człowiekiem, którego zdradziłam, którego nie szanowałam i który mnie nie interesował. Anees, nawet w takim trudnym momencie, zachował się bardzo godnie. Powiedział, że da mi rozwód, i chciał tylko, żebym powierzyła mu opiekę nad Tanyą.
- Potrzebuję jej, Tehmino - powiedział. - Mam tylko ją. Będzie przypominała mi kobietę, którą kocham. Możesz dostać ją na drodze sądowej, ale proszę, zostaw mi ją, aż dojdę do siebie po twojej stracie. Bez was obu będę się czuł opuszczony. Proszę cię tylko o to jedno.
To prawda, że prawo islamskie zezwala na oddanie dziecka do momentu, aż dojrzeje, pod opiekę matki i że mogłam walczyć o Tanyę, ale wzruszyła mnie jego przemowa. Wiedziałam, że biedny Anees był dobrym człowiekiem, czułym i oddanym ojcem. Czułam, że z nas dwojga to ja byłam tą silniejszą i łatwiej mogłam przeżyć nagłą stratę Tanyi niż on. Zgodziłam się do czasu, aż zorganizuję sobie życie.




Moja matka była wściekła, ojciec wpadł w szał. Matka jeszcze raz przyleciała z Londynu zdecydowana udowodnić, że moje "zaślepienie" Mustafą spowodowane było chorobą psychiczną. W naszej rodzinie kobiety nie zakochują się. Takie zachowanie jest po prostu śmieszne. Kobietę wydaje się za mąż i od tej chwili nie wolno jej spoglądać na innego mężczyznę. Jeśli ja to zrobiłam, to oznacza, że zwariowałam. Zamówiła mi wizytę u najlepszego lekarza w Karaczi, doktora Haroona i niedwuznacznie od niego zażądała, żeby uznał mnie za chorą psychicznie. Jeśli ona nie mogła przekonać swojej córki, że jej postępowanie spowodowane jest brakiem równowagi psychicznej, to może będzie to w stanie zrobić dobry lekarz. Była to jeszcze jedna odmiana starego schematu: odkąd w dzieciństwie zachorowałam na zapalenie opon mózgowych, matka każdą moją próbę buntu próbowała tłumaczyć szaleństwem. Przed spotkaniem z lekarzem matka wzięła mnie na bok i ostrzegła:
- Nie mów mu... wszystkiego.
Wiadomo było, o co jej chodziło: jeśli utrzymywałam z Mustafą stosunki cielesne, miałam się do tego nie przyznawać. 

Po jednej z przedłużających się sesji, podczas której wyciągnął ze mnie, rzecz jasna, prawdę, psychiatra orzekł, że jestem najzupełniej normalna, i tak określił przyczynę mojego "upadku":
- Mustafa jest zawodowym uwodzicielem. Pani córka jest naiwna i stała się jego ofiarą.
To tylko częściowo uspokoiło matkę. Nie byłam skończoną dziwką, ale, według niej, Mustafa nie próbowałby mnie uwodzić, gdybym nie dała mu do zrozumienia, że może to robić. Ja byłam zatem winna nieszczęściu, które odcisnęło piętno na mojej i mojej rodziny reputacji!
- Po twoich oczach widać, że pozwoliłabyś się uwieść! - oskarżała mnie matka. - Mężczyzna z opinią Mustafy Khara na pewno nie zbliża się do przyzwoitych kobiet. Jego pociąga ten rodzaj kobiet, które stają się utrzymankami i kochankami. Nie zbliżyłby się do żadnej z moich córek.
Teraz matka skoncentrowała swoje wysiłki na działaniach zmierzających do tego, co można by nazwać "naprawianiem szkód". Znowu stałam się bierna i uległa, miałam poczucie winy. Byłam znów małą dziewczynką, podporządkowującą się autorytetowi rodziców i materialnej rzeczywistości, ponieważ oni byli teraz jedynym źródłem mojego utrzymania. Miałam w głowie za duży zamęt, żeby robić jakieś plany uniezależnienia się, i jeśli miałam jakąkolwiek osobowość, to teraz ją straciłam.
Matka wysłała mnie z powrotem do Lahore pod opiekę mojej babki. Nie pozwalano mi nigdzie samej chodzić, nie mogłam dzwonić ani odbierać żadnych telefonów. Nie wolno mi było też spotykać się z przyjaciółmi. Czułam się zapędzona w ślepą uliczkę.

Mustafa był tematem "więcej niż tabu", a poza tym wciąż był żonaty i bardzo zajęty polityką. Stałam się w moich własnych oczach wyrzutkiem. Moja skandaliczna reputacja, rozwód oraz "porzucenie" Tanyi spowodowały, że straciłam całkiem poczucie własnej wartości. W sposób zupełnie naturalny znowu, tak jak w dzieciństwie, wykonywałam polecenia matki, a w chwilach przebłysku świadomości modliłam się o boską interwencję. Przeniesiono mnie z domu babki do rodzinnego domu mojego ojca w północno-zachodniej części kraju, która jako żywo przypominała amerykański Dziki Zachód. Miał opiekować się tam mną starszy brat mojego ojca. Żyłam pomiędzy prostymi ludźmi, dla których takie tematy jak miłość czy rozwód były absolutnym tabu, nawet kobiety nie pozwalały mi na żadne zwierzenia. Całymi dniami albo spałam, albo słuchałam muzyki w swoim pokoju.






 CDN.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz